PDA

View Full Version : Weganizm


Strony : [1] 2 3 4 5 6 7 8 9 10

rebelio
11-01-2012, 10:03
Witajcie. Będzie o weganiźmie.
Od jakiegoś czasu w tym siedzę. Cierpiałam na szereg dolegliwości i wyraźnie kierowałam się w tą stronę, w którą większość z nas zmierza - nadwaga, dysfunkcja narządów ruchu związana ze zmianami fizycznymi, uzależnienie od środków farmakologicznych i zasadniczo brak efektów leczenia, jedynie zatrzymanie skutków choroby na poziomie objawów, systematyczne pojawianie się kolejnych niedomagań z rytualnym wyjaśnieniem - "to taki wiek". Nasza medycyna - być może to tylko ja trafiałam na niedouków - nie dawała sobie rady. Przede mną jeszcze - tak kombinowałam - kilkadziesiąt lat życia, moja złość i rozżalenie były ogromne.. nie mialam w sobie zgody na chorowanie i cierpienie.... i wtedy... trafiłam na odpowiednich ludzi. Zresztą mój ówczesny lekarz domowy też przypadkiem mnie wsparł w dziele odnowy sugerując całkowite odstawienie nabiału, a najlepiej przejście na dietę kaszkowo jarzynkową. O dziwo! Trafił mi sie myślący i otwarty człowiek. Najpierw się na niego wkurzyłam, a teraz od kilku lat na tym jestem i działa jak należy.

Zostałam weganką, ale nie taką prawdziwą weganką chroniącą jedynie istoty żyjące na naszej planecie, zostałam weganką chroniącą siebie samą. Planeta też się załapała na moja troskę ale niejako przy okazji. Czyli oprócz odstawienia produktów odzwierzęcych odstawiłam tez produkty pochodzenia przemysłowego - czyli rzeczy przerabiane w fabryce, słoikowane, puszkowane, przyprawiane, ze zmienianym smakiem i zapachem. Do końca się nie udało, bo to trudne w naszej rzeczywistości, a i moje przyzwyczajenia swoje robią. Ale przynajmniej większość rzeczy, jakie jem, taka jest. Mocno o to dbam.

Jedzenie jest rzeczą emocjonalną i podobnie, jak nałóg papierosowy, czy każdy inny, ma silne związki z psyche. Rzucanie jakiegokolwiek koksu to wysiłek. Zatem taka zmiana wymaga wielkiej siły woli.
Żarełko ma ogromne znaczenie społeczne jako rytuał, i niestety częśc ludzi - ta która boi się inności - może reagować niechętnie, a nawet agresywnie. Mogą nawet posądzić dietetycznego ascetę o brak patriotyzmu i uleganie pokusom szatana. Pomysły na zatrucie życia innym ludzie mają genialne i wszystkie chyba już przerobiłam - od sugestii że morduję marchewki do aluzji, że jestem zaburzona psychicznie albo co najmniej w sekcie ;) . Wtykanie cichcem mięcha do gotującej się zupy i mówienie że przecież w talerzu nie ma ani kawałka mięsa też. Ale to są niszowe zachowania. Generalnie najwięcej trudu zajmuje mi tłumaczenie swojego zachowania, zwłaszcza, kiedy jestem w nowym towarzystwie, a wszyscy myślą że to grzecznie się zapytać np skąd biorę białko, bo tak naprawdę ich to guzik obchodzi. Dlatego do takich zmian w diecie trzeba mieć silną wolę i mocną motywację oraz być niezależnym osobnikiem, niezależnym emocjonalnie, duchowo i mieć wolny umysł. Warto - dla efektów!

Oczywiście zmiana nawyków ma być trwała, nie na miesiąc czy dwa - bo wtedy efekt jojo murowany i jest jeszcze gorzej, niż było.

Stosowałam króciutkie głodówki zdrowotne, więc zmienianie diety było dla mnie łatwiejsze. Miałam też duże wsparcie dzieci.
Schudłam, zaczęłam ćwiczyć. Odmłodniałam. Nic mi nie dolega, najstraszniejsza choroba jaka mi się zdarza - to lekki ból gardła. Ostatnio biegam - przynajmniej jedno okrążenie mojego małego osiedla rano. Bardzo się wzmocniłam i ogromnie jestem z siebie dumna.
Częśc znajomych i rodziny nieco sie oddaliła, bo wspólne jedzenie jest sposobem na bratanie się, a jak tu się bratać, skoro nie chcę ich kotletów, a oni nie akceptują moich wynalazków?! To znaczy udają, że im to nie przeszkadza, bo są "kulturalni" i "otwarci", i "na poziomie", jednak czuję, że pierzchli jak najdalej ode mnie :)

Teraz trochę teorii:

"U osób stosujących dietę wegetariańska zaobserwowano:
- istotne statystyczne wydłużenie życia ( około 3.6 lat)
- 60% niższe ryzyko cukrzycy
- 32% niższe ryzyko choroby niedokrwiennej
- u 82% pacjentów chorych na miażdżycę cofnięcie się zmian miażdżycowych po przejściu na niskotłuszczową dietę wegetariańską
- niższe ryzyko zachorowań na raka jelita grubego oraz raka prostaty
- niższy wskaźnik otyłości

Najnowsze badania dowodzą więc, że przejście na dietę wegetariańską, nawet w przypadku małych dzieci niesie za sobą więcej korzyści niż stosowanie diety tradycyjnej.

Dodatkowo dieta roślinna jest przyjazna dla zwierząt oraz środowiska"
Więcej pod linkiem: http://ecowawa.pl/index.php/artykuly/id/1/323

I filmik: http://www.youtube.com/watch?v=Ww7A6pL18sI&feature=g-all-u&context=G2d4172cFAAAAAAAAAAA

Jeśli kogoś zainteresuje, rozwinę ten wątek, jeśli nie - zdechnie śmiercią naturalną. I bez żalu. Udam się wtedy do kuchni.:D

stanley47
11-01-2012, 13:20
Eeee tam! Co to za życie jeśli od czasu do czasu nie zjadł bym golonki , schabowego , plastra sera dojrzewającego.Toż to samobiczowanie się.Jem wszystko ,ale z umiarem nadwagi nie posiadam ,a nawet mógłbym nieco przytyć . Każdy znajdzie wśród znajomych czy rodziny prapradziadka który jadał z apetytem boczek i dożył prawie setki.

rebelio
11-01-2012, 14:19
Jasne, a film obejrzałeś? Pewnie nie, wiedziałbyś, że mówimy o chorych osobach.
Nikogo nie namawiam, tylko pokazuję jedną z dróg leczenia, bo nie zauważyłam, żeby ktoś tu o czymś takim mógł opowiadać. Metoda bo jest prosta, skuteczna na wszystkie choroby cywilizacyjne i nie ma skutków ubocznych. Nie nazwałabym jej samobiczowaniem, jedzenie trawska, korzonków i owoców jest wyjątkowo smaczne i dużo bardziej urozmaicone. Wiesz, to nie jest tylko zastępowanie mięska i ziemniaczków - to jest cała paleta możliwości, jakie dają jarzyny, których jest mnóstwo i przyprawy, których też jest multum. A desery owocowe to po prostu bajka :)

cha_ga
11-01-2012, 14:26
Podziwiam siłe woli, wierze w skuteczność i dobrodziejstwa tej diety, ale ja sama jestem na to za leniwa i za wygodna. Nie lubie sie umartwiac, a odmawiac sobie jedzenia tego co lubię? Podpisuje sie pod postem Stanleya.

rebelio
11-01-2012, 16:36
Wiem. Chyba od zawsze miałam jakieś upodobania do wybrzydzania przy jedzeniu. Od dziecka miałam problemy z łaknieniem, żołądkiem, potem doszły choroby, najwidoczniej to był mój słaby punkt, ale też nie boję się odrzucenia przez innych ludzi i to jest to :)

Poza tym od zawsze byłam też strasznym żarłokiem, łakomczuchem i łasuchem. Przerwy spowodowane dolegliwościami mijały i natychmiast pałaszowałam jak wielki odkurzacz co się dało. Miałam zawsze apetyt na życie, ino maszynka nie działała jak należy. Teraz mam dobrze, bo wegańskich jedzeń jest dużo i można sobie wspaniale urozmaicać. :)
A trawska/ziarenek/owoców mogę zjeść od cholery i nic się od tego nie psuje.

krystynka
11-01-2012, 16:59
A jakąś suplementację stosujesz, rebelio?
W tym pierwszym linku wiele jest o niedoborach witamin.
Dla mnie jedzenie wegańskie nie stanowiłoby problemu - lubię warzywa - ale to niebezpieczeństwo braku witamin, wapnia itp

taneska
11-01-2012, 18:34
W kwietniu minie rok, od kiedy jestem jaroszem - jem warzywa, owoce, kasze, ryby i nabiał, nie jem mięsa i jego przetworów.
Dwa lata temu przeżyłam w pracy coś jak mini-mini-udar, silny ból głowy, zawroty, skok ciśnienia do 135 !(wiem, że to śmieszne, ale przywykłam do 100/65). Lekarz pouczył mnie, że wypłukały się resztki hormonów, skoczył w górę cholesterol i trzeba nastawić się na tabletki, mała dawka, ale jednak. Jestem szczupła, drobna i zwykle zdrowa jak koń, uzależnienie od leku wywołuje we mnie głęboki sprzeciw.:tongue: Zaczęłam więcej myśleć o tym, co jem, a właściwie wsłuchiwać się we własny organizm. Pierwszym dziwem były śledzie, których mój organizm potrzebował 3 razy dziennie - lekarka przyklasnęła, że to samoobrona przed cholesterolem. Zaczęłam uprawiać w doniczkach pietruszkę naciową i zioła i jeść je do wszystkiego.
A szykując wielkanocne obżarstwo wiosną 2011, poczułam, że żadnej padliny do ust nie wezmę, bo jakoś nie mogę. Wrześniowe badania kontrolne wypadły wzorcowo, tabletki zawieszono. Dzieci dość szybko przywykły, najbardziej martwi i bulwersuje to moją siostrę, która ma ogromne kłopoty ze zdrowiem, ale cóż, ona ślepo i wyłącznie wierzy w pigułki.:(

cha_ga
11-01-2012, 20:17
Dieta weganska i wegetarianska to chyba nie to samo? Wegetarianie jedza ryby, jajka, nabiał i taka diete mogę jeszcze zrozumiec , ale całkowite odstawienie produktów pochodzenia zwierzecego? Nie wierze,ze po jakims czasie organizm nie odczuje jakichs braków...

elza1302
11-01-2012, 20:17
A co jeść kiedy jedno schorzenie wyklucza to co przy innym jest dozwolone?? Mam zmiany zwyrodnieniowe w prawie wszystkich stawach,nadciśnienie tętnicze,podwyższony cholesterol,cukrzycę typu B, choruję na zakrzepicę żył głębokich, mam usunięty woreczek żółciowy i tarczycę,ostatnio dokucza mi podagra/ dna moczanowa/. Po ostatnim ataku dny boję się cokolwiek jeść , żeby okropny ból nie powrócił. Trudno mi samej ustalić co mam jeść, bo przy w/w schorzeniach różne produkty są dozwolone i zabronione.Próbowałam zrobić zestawienie co mi wolno, a co jest zabronione przy moich schorzeniach i... poddałam się ,nie dałam rady tego sama zrobić.... Od kilku lat nie jem wieprzowiny ani wołowiny, nie jem smażonego mięsa, nie używam śmietany, , ograniczyłam słodycze do minimum, nie słodzę cukrem, używam mało soli,jem 5 posiłków dziennie,ostatnio nie jem chleba, piję dużo wody niegazowanej, jem dużo owoców, chudy ser, jednego ziemniaka na obiad, po ostatnim ataku dny zrezygnowałam z gotowanego mięsa z kurczaka ... Chyba jedynie dietetyk mi został do odwiedzenia, może on poradzi mi co jeść...

taneska
11-01-2012, 20:47
Dieta weganska i wegetarianska to chyba nie to samo? Wegetarianie jedza ryby, jajka, nabiał i taka diete mogę jeszcze zrozumiec , ale całkowite odstawienie produktów pochodzenia zwierzecego? Nie wierze,ze po jakims czasie organizm nie odczuje jakichs braków...

No, nie, wegetarianie nie jedzą ryb.
Tutaj bardzo przejrzyście widać różnice w dietach :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dieta

rebelio
11-01-2012, 22:59
A jakąś suplementację stosujesz, rebelio?
W tym pierwszym linku wiele jest o niedoborach witamin.
Dla mnie jedzenie wegańskie nie stanowiłoby problemu - lubię warzywa - ale to niebezpieczeństwo braku witamin, wapnia itptak, B12 i D, ale wiesz co, zrobili badania na grupach tradycyjnych i wegańskich i okazało się że weganie jako grupa (nie analizuje tu pojedyńczych przypadków ktore moga byc rożne) dużo lepiej sie odżywiają bo sa okropnie "zeschizowani" przez lęki z otoczenia i ciągle wszystko starają się kontrolować, niedobory D i wapnia występują u nas prawie u wszystkich nie suplementujących , taka uroda tej części świata.

Resztę mam w moich trawkach.

A tak ogólnie to brak B12 badano badano jedynie na staruszkach, którzy mieli problemy z przyswajaniem i wszelkie wnioski jakie wypływają z tych badań sa związane z charakterystycznymi dla bardzo podeszłego wieku problemami, do końca nie wiadomo jak działa brak B2, jogini i inne grupy społeczne w Indiach żyja bez tego cale zycie i jest ok.

Myślę, że problem jest w glowie w dużej mierze.
Mój pan doktór ktory zasugerował mi przeskoczenie na taką dietę w ogóle nic o suplementacji nie mówił, mówił tylko że mój przewód pokarmowy tego wymaga, no i miał rację :)

rebelio
11-01-2012, 23:02
W kwietniu minie rok, od kiedy jestem jaroszem - jem warzywa, owoce, kasze, ryby i nabiał, nie jem mięsa i jego przetworów.(jasne, rozumiem, tylko że ryby to też mięso - ale moja uwaga jest tylko dla większej precyzji :)

Moja znajoma wegetarianka uratowala sie przed rakiem jelita grubego tylko dlatego że uwolnila go od nadmiernego spożycia mięsa, lekarz chirurg powiedział jej że gdyby je jadła, nie zyłaby już, ciekawe prawda?

rebelio
11-01-2012, 23:10
No, nie, wegetarianie nie jedzą ryb.
Tutaj bardzo przejrzyście widać różnice w dietach :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dietawiesz, z tym nazewnictwem to jest lekka paranoja, ja zakładam strategicznie że wege znaczy roślina, więc wiadomo, wegetarianie to roślinożercy


Ale myślę, że w zdrowiu nie chodzi tylko o wege, ważne jest żeby nie truc organizmu cukrem i nie zatykać przewodu pokarmowego glutenem, to jest naprawdę ważne. Chociaz nie jestem na diecie bezglutenowej stricte, ale czasami bywam. Robię sobie czasem sesje oczyszczające i wtedy bardzo rygorystycznie przestrzegam zasad. Taki mialam cały listopad. Nie mogłam pozwolić sobie na głodówkę bo byłam bardzo obciążona różnymi zadaniami, stąd taki pomysl.

Poza tym istotne jest też zmniejszenie ilości trucizn w jedzeniu. Oprócz tego co dodaja nam na plantacjach spożywanych potem roślin, nie warto dodatkowo truć się całą chemia smakowo zapachową, bo to juz naprawde nie jest nam potrzebne. Niby te rzeczy nie są szkodliwe, ale to tez nie jest jedzenie i dosyć często odklada się w organizmie albo go niszczy, np aspartam, który mamy we wszystkich slodkich rzeczach, zwłaszcza w tych, które są laitowe, bo jest bardzo słodki i mozna napisac na opakowaniu - że produkt nie zawiera cukru.. a aspartam w wielu krajach jest uznawany za szkodliwy i wlasciwie cholera wie jak to z nim jest.
Wiele jest takich dziwnych rzeczy, ktore maja jedynei spowodować, że produkt będzie smaczny i lepiej się sprzeda bez troski o skutki zdrowotne. W końcu mamy wyścig po zyski!
Z lobby spożywczym ciężko wygrać ;)

rebelio
11-01-2012, 23:12
http://2.bp.blogspot.com/-4F6zpfmf-ew/TZuYbh531gI/AAAAAAAAB08/HOktRUOaefc/s1600/vegan-pyramid-polish-1024x768.png

To jest taka zabawna rzecz, ktora stoi u mnie na kuchennym blacie ku pamięci, oparta o ścianę
źródło: http://vikisiezna.blogspot.com/2011/04/jak-mawia-feuerbach-jestem-tym-co-jem.html

rebelio
11-01-2012, 23:17
Wychodzę na niezlego oszołoma, ale sprawia mi przyjemność dzielenie się tym z innymi ludźmi i czasem trafiam na podobnych do siebie, wtedy robi mi się jeszcze fajniej.

Jeszcze duzo ciekawych rzeczy mogę wam tu wkleić, raportów, wyniki różnych badań.

Teraz jest trend na te rzeczy na świecie, głównie z powodu epidemii otyłości i chorób cywilizacyjnych. Ale też z powodu kryzysu, na roślinnym żarełku z paru hektarów wyżywi sie więcej ludzi niż w przypadku kiedy sie te roślinki przepuści przez żołądki roślinożernych zwierzątek, którymi się potem żywimy, czysta ekonomia, pewnie dlatego tak to idzie do przodu.

Tak czy siak jest 1 czy 2 procenty wegan na świecie, nie grozi nam zalew konkurencji w biegu do sałatek ;)

elza1302
12-01-2012, 08:36
rebelio, podoba mi się ta wegańska piramida. Propaguj ten tryb jedzenia.Jeżeli Tobie pomaga to i innym może też pomóc. Patrząc na piramidę widzę ,że musiałabym wykluczyć soję, produkty strączkowe, fasolę...A może kilka przepisów na różne potrawy wegańskie tutaj zamieścisz? Bo np. ryż - to ogólne pojęcie, a ciekawa jestem co z tego ryżu robisz, jakie potrawy wegańskie przyrządzasz? itp...

Nika
12-01-2012, 08:52
Radykalna zmiana sposobu żywienia w wieku seniorkowym z jednej strony wymaga ogromnego samozaparcia, a z drugiej-konieczność/ rozmaite dolegliwości przewodu pokarmowego/ narzuca zmianę wieloletnich nawyków żywieniowych,stopniowe wykluczanie potraw ciężkostrawnych.Jestem zwolenniczką teorii-rozmaitość potraw z daleko idącym umiarem.Z zainteresowaniem przeczytałam twoje wywody Rebelio, chętnie poznam twój jadłospis, bo do wyobraźni najbardziej przemawia konkretny przykład.Zima nie sprzyja roślinożercom-większość warzyw /bez chemii/dostępna jest latem i jesienią.Czekam na propozycje posiłków-głównie śniadań i kolacji.Pozdrawiam.

rebelio
12-01-2012, 11:43
rebelio, podoba mi się ta wegańska piramida. Propaguj ten tryb jedzenia.Jeżeli Tobie pomaga to i innym może też pomóc. Patrząc na piramidę widzę ,że musiałabym wykluczyć soję, produkty strączkowe, fasolę...A może kilka przepisów na różne potrawy wegańskie tutaj zamieścisz? Bo np. ryż - to ogólne pojęcie, a ciekawa jestem co z tego ryżu robisz, jakie potrawy wegańskie przyrządzasz? itp...Ryz tylko brązowy, bialy to "puch marny" ;) Rozumiem cię bardzo dobrze, zanim sie przestawiłam też miałam problem fasolkowy, jak również problem z kapustą... czy wszystkich strączkowych nie tolerujesz? Czy może np soczewica, zwłaszcza czerwona dobrze ci sluzy? Powiem ci że ja soczewicę tolerowałam, czerwona pięknie się rozgototwywuje i można robić z niej niezły zagęszczacz do zup. Albo sos do sałatek.

Reasumując - po zmianie środowiska w przewodzie pokarmowym (przez zmianę pożywienia) wszystkie moje problemy znikły, może nie wszystkie, ale w kosmos nie lecę. Kiedy przyjmuje sie nie przerobione fabrycznie wegańskie jedzenie, organizm ulega odkwaszeniu, przebudowywuje się nasza wewnętrzna flora bakteryjna i automatycznie przestawiamy nasz organizm na inne funkcjonowanie. To bardzo ważne, niewłaściwi lokatorzy często powodują alergie, utratę odporności i wiekszą zachorowalność - stąd zapewne przestałam sie przeziębiać (ostatnie lata - zapalenie oskrzeli co zimę i katary trzy razy w sezonie, z kaszlem, horror)

Po drodze można zaliczyć jakąś wpadkę, jak to przy wielu rewolucjach bywa, u mnie na przykład wyskoczyła nagle nietolerancja na lodową sałatę, nietolerancja skutkująca bardzo uciążliwie i z nagła ;), ale to też minęło.
Bardzo dobrze jest jeśc dużo kiszonek, kapusty, buraki, ogorki, one dobrze regulują, a kapusta kiszona dziala jak grabki :)

O przepisach będzie później, to wymaga nieco czasu :-)

Teraz puszczę film.
http://www.youtube.com/watch?v=fVwDVprBY8c&context=C32232cbADOEgsToPDskLcIPUdun0RTSZYUzyLinwX
A teraz interesujący artykuł, ktory wyjasnia zapewne dlaczego Hindusi nigdy nie zawracali sobie glowy witaminą B12, a nasza medycyna każe nam to suplementować: http://weganizm.blox.pl/2012/01/Naga-prawda-o-witaminie-B12.html

A tu jest alternatywna koncepcja, nazywa się witariańska - witarianie starają sie, aby pozywienie bylo surowe i odrobina uwagi poświęcona ich podejściu skutkuje niezwykłym ubogaceniem diety
http://www.vegan-raw-diet.com/images/Rawfoodpyramid.png
źródło: http://cudownediety.blogspot.com/2011/06/piramida-surowego-jedzenia-raw-food.html

Nauczyłam się dzięki nim zaczynać dzień od pół litra owoców zmiksowanych blenderem, rozpuszczam owoce sałatą lodową albo kapustą pekińską (nie lubię dużo słodkiego), slodzę - jesli trzeba ("greifrut") - rodzynkami lub bananem. Używam przecenionych owoców, nie muszą być super, i tak je zmiksuję.
Po tej dawce biegnę naokoło osiedla truchtem, bo mi duszno w zimie :), za dużo siedzie w niewietrzonych pomieszczeniach i mam klaustrofobię, która mija po malej przebieżce. Biegam dopiero 0d dświąt, tak ledwo ledwo, ale nabieram wprawy ;)

rebelio
12-01-2012, 11:58
Radykalna zmiana sposobu żywienia w wieku seniorkowym z jednej strony wymaga ogromnego samozaparcia, a z drugiej-konieczność/ rozmaite dolegliwości przewodu pokarmowego/ narzuca zmianę wieloletnich nawyków żywieniowych,stopniowe wykluczanie potraw ciężkostrawnych.Jestem zwolenniczką teorii-rozmaitość potraw z daleko idącym umiarem.Z zainteresowaniem przeczytałam twoje wywody Rebelio, chętnie poznam twój jadłospis, bo do wyobraźni najbardziej przemawia konkretny przykład.Zima nie sprzyja roślinożercom-większość warzyw /bez chemii/dostępna jest latem i jesienią.Czekam na propozycje posiłków-głównie śniadań i kolacji.Pozdrawiam.

Zawsze radykalne zmiany sa trudne, niezależnie od wieku, ważna jest motywacja, a sądzę, że zdrowi ludzie albo względnie zadowoleni nie będą sięgać po zmiany bo po co? Znałam dwóch cukrzyków, którzy zeszli z insuliny na tabletki, a jeden w ogóle przestał brać "koks" tylko dzięki diecie, nawet nie biegali do lekarza, wtedy lekarze jeszcze tego nie znali, oni sami na to wpadli. I nie mieli pojęcia o weganizmie ani witarianizmie.

Proszę bardzo, wczorajszy dzień

rano pół litra musu owocowo jarzynowego (opisałam wyżej - dodalam jeszcze łyzkę mleka kokosowego i garść pestek z dyni), wielki kubek lipy (kawy i czarnej herbaty nie pijam)

drugie - zdrada moich zasad (to jest skrucha ;)) - bylam w sklepie i pożądliwie kupiłam chlebek na zakwasie (przypomina mi ten który piekła babcia) oraz pasztecik sojowy z koperkiem, a do tego garść ogórków kiszonych, w tym sklepie są pyszne, i pożarłam pół tego chlebka (to maleństwo), na swoje usprawiedliwienie podam że nikt nie jest idealny, a tam są wyjątkowo smaczne ogóreczki kiszone

trzecie - ryż brązowy ugotowany razem z ziarnami sezamu, niezwykle połączenie smakowe (sezam jest cenniejszym źródłem białka niż mleko, bo nie zawiera kazeiny, nie utrudnia przyswajania wapnia i ma go po prostu więcej), do ryżu duszonka z jarzyn: zestrugana marchew, cebula w dużych kawałkach, soczewica gotowana, dużo ziół typu masala, jedna papryka, pociapane łodyżki z natki pietruszki), łyżka mleka kokosowego z puszki, trochę czosnku. (tego mam sporo, bo miała wpaść kumpela i odwołała wizytę, jem drugi dzień, ale smakuje)

czwarte - nie było, tak się napchałam tymi jarzynami, że mi starczyło na długo, kolacje załatwiłam jakimś jabłkiem, tycią kromką chleba z pasztecikiem i ciepłym piciem, miałam zaległości w spaniu, padłam wcześnie, spałam 10 godzin

pozdrawiam, u mnie kropi, nie lubię biegać, kiedy kropi :P

rebelio
12-01-2012, 13:32
Nie, nieprawda, kiedy kropi, powietrze jest miękkie, a mokre działa orzeźwiająco, pobieglam dlużej niż zwykle a liczko mialam rumiane i mokre :)

Stasienko
12-01-2012, 15:27
rebelio.
Post usunąłem jako odbiegający od tematu watku.
Odpowiedzi na Twoje pytanie udzieliłem na priv.
Pozdrawiam.

Ojanna
12-01-2012, 17:37
Rebelio ja z tych, których przekonywać do wegetarianizmu nie trzeba. W najbliższym otoczeniu mam kilka przykładów na to, jak zbawienna bywa taka zmiana sposobu odżywiania.

Jednak sama nie jestem ortodoksyjna: rybka się trafia czasem a jajka nawet często ;)

Pojąć nie mogę dlaczego ludzie, zamiast zmienić dietę przyjmują leki? Niedawno usłyszałam, że ktoś jest za stary, żeby przestać solić :icon_eek: Woli brać leki do końca życia :confused:

rebelio
12-01-2012, 18:03
A co jeść kiedy jedno schorzenie wyklucza to co przy innym jest dozwolone?? Mam zmiany zwyrodnieniowe w prawie wszystkich stawach,nadciśnienie tętnicze,podwyższony cholesterol,cukrzycę typu B, choruję na zakrzepicę żył głębokich, mam usunięty woreczek żółciowy i tarczycę,ostatnio dokucza mi podagra/ dna moczanowa/. Po ostatnim ataku dny boję się cokolwiek jeść , żeby okropny ból nie powrócił. Trudno mi samej ustalić co mam jeść, bo przy w/w schorzeniach różne produkty są dozwolone i zabronione.Próbowałam zrobić zestawienie co mi wolno, a co jest zabronione przy moich schorzeniach i... poddałam się ,nie dałam rady tego sama zrobić.... Od kilku lat nie jem wieprzowiny ani wołowiny, nie jem smażonego mięsa, nie używam śmietany, , ograniczyłam słodycze do minimum, nie słodzę cukrem, używam mało soli,jem 5 posiłków dziennie,ostatnio nie jem chleba, piję dużo wody niegazowanej, jem dużo owoców, chudy ser, jednego ziemniaka na obiad, po ostatnim ataku dny zrezygnowałam z gotowanego mięsa z kurczaka ... Chyba jedynie dietetyk mi został do odwiedzenia, może on poradzi mi co jeść...o rany,
Nie zauwazylam wczesniej twojego postu.

Potem zauwazylam, napisalam epistołę i mi zjadlo, chyba się pochlastam, żebyś wiedziala ile ja mądrości tu napisalam.. ojoj

Teraz juz nie mam czasu - a Ty nie masz wyjścia, musisz usiąść, napisać i przemyśleć to wszystko, musisz odnależć stare mądrości, nauczyć się gotować kaszę jaglaną i codziennie ją jeść, robić surówki, odszukac smak fasolek, nie znam się na Twoich chorobach... to Ty masz stworzyć sama swoje najlepsze rzeczy, od tego nie ma odwrotu, to Ty znasz siebie najlepiej i musisz po prostu to zrobić, nie zwalaj tego na innych, lekarze sa świetni (czasami) ale oni nie sa Tobą! Nie wierzę, że nie możesz dla wlasnego bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia usiąść z kartką i długopisem i pomyśleć? Jak to przerosło Cie to!? Ale kieckę sobie umiesz kupić? No to to jest ważniejsze, zdrowie jest najważniejsze, nikt nam nie kazał cierpieć i nie musimy.

Film - http://www.youtube.com/watch?v=HeaGVL8o0G4 - tu jest o moich porannych koktailach :)

Panie z pokazanego wcześniej filmu sa specjalistkami od diety. Od czasu do czasu panie mają wykłady za free w Carolina Center, dam znać jak będę coś wiedziała. Biorą za swoje uslugi kasę i mają świetne wyniki, ale nie one pierwsze na to wpadły, zobacz tu:

dieta alleluja (http://znakiczasu.pl/szlachetne-zdrowie/215-dieta-alleluja)

dieta dr dąbrowskiej (http://kobieta.wp.pl/kat,26377,title,Dieta-oczyszczajaca-dr-Dabrowskiej,wid,13028026,wiadomosc.html?ticaid=1db a2)

tu jest o zakwaszającym i alkalizującym jedzeniu - tez ciekawe, prowadzi do tych samych wniosków (http://wzmocnienieodpornosci.pl/zdrowie/zakwaszenie-organizmu-objawy-zakwaszenia-acidoza-toksemia-odkwaszanie-organizmu.html). Jeśli przyjąć założenia o zakwaszonym chorującym ciele - to znaczy że mamy nieodpowiednich gości w swoim przewodzie pokarmowym, nieodpowiedni odczyn, złe bakterie i wszystko na opak... produkty ich przemiany materii nas zatruwają, powodują alergie i choroby (czy ja się nie powtarzam??? ;))


:D

rebelio
12-01-2012, 18:05
rebelio.
Post usunąłem jako odbiegający od tematu watku.
Odpowiedzi na Twoje pytanie udzieliłem na priv.
Pozdrawiam.ojoj, tak bardzo ci przeszkadzał? bo mnie nie :D :D :D :D

dziękuje za odpowiedź, dzięki niej juz sobie poradziłam, ale tego nie usuwaj, pliiissss

Ojanna - widzę to tak: jedzenie jest jak papierosy i wódeczka, dokladnie, to sa nawyki, jesli ktoś nie radzi sobie z emocjami, z rzucaniem złych nawyków też sobie nie radzi.

rebelio
12-01-2012, 18:35
elza1302

Gdybym zwalała na lekarzy decydowanie o moim zdrowiu - brałabym garść proszków co rano, z których połowa działałaby odwrotnie niż druga polowa, nie leczyłyby mnie, bo większość była jedynie przeciwbólowa... chodziłabym o lasce, ważyłabym wiele więcej i polowy rzeczy nie mogłabym jeść z powodu bólu.. teraz nie jem wielu rzeczy, ale gdybym chciała - mogłabym, dokuczałby mi jedynie ciężar w środku, bo nieprzyzwyczajonym ciężko z żółtym serem czy kotletem..... od września do maja bylabym zagilona i chora, oraz wyglądałabym jak własna mama. Od czasu do czasu wystawałbym w korytarzu mojej przychodni po recepty i cholera wie jakby to się skończyło, nie chcę snuć dalszych scenariuszy, ale odnoszę wrażenie że chorowanie przy udziale farmacji to rodzaj koła zamachowego, perpetum mobile egzystencji wiecznych pacjentów ;)

Ojanna
12-01-2012, 18:56
, ale odnoszę wrażenie że chorowanie przy udziale farmacji to rodzaj koła zamachowego, perpetum mobile egzystencji wiecznych pacjentów ;)

I firm farmaceutycznych ;)

elza1302
12-01-2012, 19:20
Ale kieckę sobie umiesz kupić?

:D
Qrcze, nie dość ,że nie umiem spisać co mi wolno jeść a czego nie, to nawet kiecki nie potrafię sobie kupić, nie lubię robić zakupów zwłaszcza dla siebie :D.....Przekonałaś mnie, Twoja perswazja przyniosła efekt, zaczynam od dzisiaj robić listę co mogę jeść przy swoich licznych schorzeniach, sama jestem ciekawa co mi pozostanie po eliminacji produktów niedozwolonych :(...

Poczytałam, pooglądałam, ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.

rebelio
12-01-2012, 19:43
elza1302 kochana, podtrzymuje ci prawą łapkę co by w twórczych wysiłkach nie omdlała


ojej, kaszka jaglana nie szkodzi, podejrzewam,

zobacz co z tych kasz pełnoziarnistych, orzeszkow, pesteczek, jarzyn i owoców - zobacz, moze sie okaże że jestes idealnym kandydatem na wegankę, wiesz, gotowane jarzyny i soki owocowe daje sie ciężko chorym, to jest tzw lekkie jedzonko, musi dzialać :)

I firm farmaceutycznych ;)dokładnie :D

elza1302
12-01-2012, 20:24
elza1302 kochana, podtrzymuje ci prawą łapkę co by w twórczych wysiłkach nie omdlała


ojej, kaszka jaglana nie szkodzi, podejrzewam,

zobacz co z tych kasz pełnoziarnistych, orzeszkow, pesteczek, jarzyn i owoców - zobacz, moze sie okaże że jestes idealnym kandydatem na wegankę, wiesz, gotowane jarzyny i soki owocowe daje sie ciężko chorym, to jest tzw lekkie jedzonko, musi dzialać :)

dokładnie :D

lepiej podtrzymuj moją lewą łapkę, bo ja jestem mańkut z urodzenia :D :D :D ... rodzice próbowali mnie przestawić na prawą rękę i efekt jest taki, że jestem "popaprana", nigdy nie wiadomo,której reki mogę użyć / lewą więcej czynności wykonuję, biję też :D /.

W dzieciństwie nie lubiłam mięsa, oddawałam je siostrom, mama na siłę mnie nim karmiła...tak że rezygnacja z mięsa nie będzie dla mnie karą, zresztą czerwonego mięsa nie jem, odkąd podwyższył mi się cholesterol . W czasach mojego dzieciństwa nikt nie słyszał o diecie wegańskiej...

rebelio
12-01-2012, 21:28
W dzieciństwie nie lubiłam mięsa, oddawałam je siostrom, mama na siłę mnie nim karmiła...tak że rezygnacja z mięsa nie będzie dla mnie karą, zresztą czerwonego mięsa nie jem, odkąd podwyższył mi się cholesterol . W czasach mojego dzieciństwa nikt nie słyszał o diecie wegańskiej...
no proszę, witaj w klubie koleżanko, moje mięsko lądowało w kieszonce albo zakopywałam je pod ziemniaczki i sru do śmietnika ... a kanapeczki z szyneczką lądowały w paszczach piesków, których tu było sporo, bo wtedy nie było wietnamskiej gastronomii :D Miałam niska wage urodzeniową i w karcie szkolnej napisali mi "niedożywienie" co bardzo bulwersowało moja mamę i mobilizowało ja do wpychania we mnie wszelakiego niestrawnego paskudztwa, byłam bardzo uparta ale rodzice mocni pedagogicznie, nie uratowałam się.

Podtrzymuje lewą łapkę i podszczypuje, co byś nie zasnęła ze znużenia :D

elza1302
13-01-2012, 12:12
elza1302
ojej, kaszka jaglana nie szkodzi, podejrzewam,

nie szkodzi, ale nie bardzo smakuje :(
podpowiedz jak ją przyrządzić i z czym ,żeby smakowała? :)

ja mięsko chowałam w surówkę, a wędlinę z kanapek za kanapę :D ... ale zawsze wszystko szybko się wydało i musiałam na oczach mamy jeść i pokazywać ,czy mi w buzi coś nie zostało...trauma od dzieciństwa :(

Dzięki za podtrzymywanie łapki, to duża pomoc :D :D :D

taneska
13-01-2012, 12:27
Do kaszy jaglanej można się przekonać :) , koniecznie trzeba ją sparzyć, żeby usunąć goryczkę, a dalej mnóstwo zastosowań:
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/528871,1,Kasza-jaglana--wlasciwosci-kaszy-jaglanej.html

Ojanna
13-01-2012, 13:02
Często robię kaszę jaglaną z jabłkami, jako deser albo na śniadanie. Ale nie wiedziałam, że należy ją sparzyć...jak to robisz Tanesko?

rebelio
13-01-2012, 13:07
Tak, osobiście kasze jaglaną najpierw wrzucam na sitko i przepłukuje zimną wodą, dosyć porządnie, dopiero potem do garnka i zalewam wrzątkiem z czajnika, Dochodzi bardzo szybko. Fakt, nie smakowała mi jaglanka, dopóki nie zaczęłam przepłukiwać. Nie wiedziałam nic o sparzaniu.

Druga życiodajna kasza, o której świat zapomniał to niepalona kasza gryczana - po prostu raj dla żołądka, kiszek i całego ciałka. Można sobie ją poprzyprawiać ziołami, dodać natek, smakujących dobrze olejów (pamiętajcie - oleje i oliwy tylko Extra Vrigin, droższe, ale jedyne warte połykania), bo ma specyficzny smak i osoby przyzwyczajone do pewnych swoich standardów mogą nie zaakceptować.

Jak za mało pieniędzy nagle, albo zdrowie kuśtyka, katar czy przeziębionko - wystarczy przejść na jakiś czas na monodietę kaszową. Działa równie oczyszczająco jak głodówka, kieszeni nie spustoszy, w trakcie można czuć się dziwnie (wszystko w nas wołać będzie o swoje ulubione używki typu chlebek z masełkiem i twarożkiem ;)) i chcice mieć ostre ... Każdy będąc na głodzie miewa chcice, obojętnie czego ten głód dotyczy - umacnia się takim postem niebywale zarówno ciało jak i psyche .... Ale na pewno nic się złego nie stanie, bo kaszka to kaszka i już :D

rebelio
13-01-2012, 13:11
A moje dzieci prawie zawsze codziennie przed szkołą na śniadanie dostawały kaszę kukurydziana z suszonymi lub świeżymi owocami. Tylko w wolne dni robiliśmy sobie wspólne bardzo wystawne śniadania składające się z wielu wspaniałych rzeczy, które jadło się biesiadując prawie do pory obiadu, więc obiadu już nie było :D

taneska
13-01-2012, 18:48
Często robię kaszę jaglaną z jabłkami, jako deser albo na śniadanie. Ale nie wiedziałam, że należy ją sparzyć...jak to robisz Tanesko?

Najpierw kaszę myję, potem zalewam na moment wrzątkiem, odlewam, zalewam nowym i gotuję;) Dodaję co jest pod ręką: słonecznik, orzechy, wiórki, siemię, suszoną żurawinę, śliwki, morele, rodzynki, miód. Dodaję ją też do wegetariańskich "pasztetów".
W czasie pisania tego postu wpadłam na pomysł, żeby do kaszy jaglanej w wersji wytrawnej dodać tahini, czyli pasty sezamowej, tradycyjnego dodatku do hummusa. Jutro coś pokombinuję.:rolleyes:

Ojanna
13-01-2012, 19:28
O widzisz, a ja osobno kaszkę gotuję, osobno jabłka z cynamonem duszę i podaję na kaszy. Ale ten pomysł z suszonymi owocami wydaje się super, dzięki!

rebelio
13-01-2012, 21:47
Robię to wszystko co wy, a oprócz tego jeszcze czasem dodaje kaszę do surówek, kaszka jaglana to nasze złoto i skarb :D

Często zastępuje mi klasyczną ziemniaczaną pozycję na talerzu, do tego jakaś sałatka lub jarzyny duszone i jest śniadanie/obiadek/kolacja.

Ojanna
19-01-2012, 18:31
Dziś eksperymentowałam w kuchni. Kasza jaglana na deserowo-śniadaniowo: gotowana z suszem takim jak na wigilijny kompot. Dodałam jeszcze rodzynek, śliwek, goździki, kawałek cynamonu i kilka ziarenek wanilii. Pycha!

Kotlety z kaszy jaglanej ze zmiksowaną ciecierzycą też wyszły fajne :)

babciaela
19-01-2012, 19:36
Witam wszystkich pięknie.
Przeczytałam wszystko "od dechy-do dechy"...
bardzo mi imponuje sposób żywienia,ale ja od
października jestem na SUROWEJ DIECIE.
To dopiero EXTRA żywienie...można poczytać,porównać
i wyciągnąć wnioski...ja nie żałuję,czuję się dobrze,ubyło
8kg.a najważniejsze wiara że wygram z rakiem.
Nie piszę więcej bo nie wiem czy KTOŚ zechce poczytać-zobaczymy...
Powodzenia,wytrwania,sukcesów...

Ojanna
19-01-2012, 19:44
Babciaelu opowiedz o tej diecie :) A może masz jakieś linki?

rebelio
20-01-2012, 08:36
Pisz, dla mnie to wyższa forma.
W listopadzie kiedy popadłam w kłopoty zdrowotne - tj rozbolało mnie nieco gardło i czułam, że mnie cos bierze - strzeliłam sobie miesiąc czasu na witariańskiej ale w 75% tylko. Zrobiłam tak, bo głodówka mi nie wychodziła (za dużo obowiązków a znoszę ją nie najlepiej i muszę mieć luz w czasie), więc co rano były szejki owocowe, potem duże ilości surówek i raz dziennie kasza. Nie używałam tez chleba i żadnych produktów z taśmy produkcyjnej,, co by przynajmniej większość polepszaczy ominąć :)

Teraz dodam jeden przepis, ale nie witariański, tak na zanętę:

http://i43.tinypic.com/288pf90.jpg

Skład: duszone na oliwie pory, ryż brązowy ugotowany razem z rodzynkami, migdałami i orzechami laskowymi oraz zestrugana czerwona papryka dla urody, i smaku też.... proste, zdrowe, smaczne i apetyczne. Strasznie male to zdjęcie, przepraszam was, i pikselki się rozjeżdżają ale mam tylko takie, muszę w przyszłości porobić nowe. Była awaria kompa i nie zdążyłam zarchiwizować, to jest moje ale ściągnięte z netu, z miejsca gdzie umieszczałam przepis.

Czekamy na relacje o witariańskim żarełku.

rebelio
20-01-2012, 08:38
Witam wszystkich pięknie.
Przeczytałam wszystko "od dechy-do dechy"...
bardzo mi imponuje sposób żywienia,ale ja od
października jestem na SUROWEJ DIECIE.
To dopiero EXTRA żywienie...można poczytać,porównać
i wyciągnąć wnioski...ja nie żałuję,czuję się dobrze,ubyło
8kg.a najważniejsze wiara że wygram z rakiem.
Nie piszę więcej bo nie wiem czy KTOŚ zechce poczytać-zobaczymy...
Powodzenia,wytrwania,sukcesów...Najfajniej by było, gdybyś podała kilka całodniowych zestawów - co jadłaś i o jakiej godzinie, to daje dużo do myślenia i inspiruje.

Szkoda, że większośc osob przechodzących na dietę mysli tylko o figurze :) Ale co tam, zdrowiu też coś kapnie przy okazji. To działa dwutorowo, a kolanka jakie szczęśliwe po schudnięciu! :D

babciaela
20-01-2012, 08:42
http://surowadieta.pl/surowe-swiateczne-ciasteczka/
Kochane podaję link,a przez niego wejdziecie w sedno
tematu...spróbujcie może tak będzie łatwiej niż moje gadanie...
Jak nie to opiszę.

rebelio
20-01-2012, 08:43
Posłuchajcie koniecznie, rozmowa pt "Smacznego".:):
http://www.tok.fm/TOKFM/0,89191.html

rebelio
20-01-2012, 08:46
http://surowadieta.pl/surowe-swiateczne-ciasteczka/
Kochane podaję link,a przez niego wejdziecie w sedno
tematu...spróbujcie może tak będzie łatwiej niż moje gadanie...
Jak nie to opiszę.


Tu też, http://rawolucja.pl/

ale zawsze bardzo zachęcająco działa własna opowieść,

dlaczego przeszłaś na surowe?
czy było trudno?
jak sobie radziłaś z trudnościami?
jak widzisz efekty?

rebelio
20-01-2012, 13:56
http://weganizm.blox.pl/2012/01/Weganizm-nie-tylko-dla-mlodych.html

cyt:
"Wszyscy powinniśmy prowadzić tak zdrowy styl życia jak pan David Bader.

Codziennie rano o 6.30 jeździ 10 km na siłownię Tuckahoe YMCA. Najpierw pływa 800 m, zanim zaczną się ćwiczenia grupowe. Przed 9.30 już jest z powrotem w domu, ze swoją żoną Charlotte, z którą jest od 63 lat. W weekendy, codziennie spaceruje 3-5 km.

Przestrzega diety wegańskiej, czyli nie je mięsa ani żadnych produktów pochodzących od zwierząt. "Jeśli to nie rosło w ziemi, ja tego nie jem." mówi pan Bader.

Och, ale czy wspomniałam, że w zeszłym miesiącu skończył 90 lat? Zarzeka się jednak, że ma teraz więcej energii niż gdy był o połowę młodszy. (…)

Sian Byron, instruktorka ćwiczeń, która koordynuje grupę, powiedziała: David jest dobrym przykładem dla nas wszystkich. Robi różne rodzaje ćwiczeń - na wzmocnienie układu sercowo-krążeniowego, na wytrzymałość oraz rozciąganie. David lubi się uczyć nowych rzeczy i cieszy się, kiedy są trudne ćwiczenia. Każdy dzień, który zaczyna się z Davidem w mojej klasie, to jest dobry dzień.

Bader, emerytowany weterynarz, aktywnie propaguje zdrowe wybory. Namawia przyjaciół i znajomych do wprowadzania zmian, które poprawią jakość ich życia.

"Staram się to wytłumaczyć moim przyjaciołom. Niektórzy z nich słuchają, ale większość nie".

Lata temu, wziął udział w kursie zdrowego odżywiania się, który uczył, że lepsze samopoczucie można osiągnąć koncentrując się na trzech długoterminowych planach: właściwym odżywianiu się, odpowiednich ćwiczeniach fizycznych i modyfikacji zachowania. Pan Bader twierdzi, że trzeci cel jest najtrudniejszy do osiągnięcia. Ludzie nie chcą zmieniać swoich złych nawyków. (...)"

Ojanna
20-01-2012, 15:16
http://surowadieta.pl/surowe-swiateczne-ciasteczka/
Kochane podaję link,a przez niego wejdziecie w sedno
tematu...spróbujcie może tak będzie łatwiej niż moje gadanie...
Jak nie to opiszę.

Można się przestawić, ale ja lubię gotować :)

Powiedz czy przy swojej chorobie sama doszłaś do tego jaką dietę stosować, czy miałaś szczęście trafić na lekarza, który to zasugerował?

Rawolucja - super. Latem się przymierzę :)

Kotlety z kaszy jaglanej z ciecierzycą i naany pikantne dziś na obiad :)

Uwielbiam ten wątek!

rebelio
20-01-2012, 15:36
Można się przestawić, ale ja lubię gotować :)
cóż, jakieś straty musza być, w końcu to rewolucja ;), na gazie albo na energii elektrycznej zaoszczędzisz :)

Powiedz czy przy swojej chorobie sama doszłaś do tego jaką dietę stosować, czy miałaś szczęście trafić na lekarza, który to zasugerował?
Lekarz też, kazał mi przejść na warzywka i kaszeczki (mój przewód pokarmowy nadawał się na złomowisko), sama chciałam bardzo schudnąć z powodu kłopotów z kolanami i kręgosłupem, na to pan doktórek nie wpadł, napychał mnie przeciwbólowymi... jeszcze córka, syn..... pomijając rodzinę, zawsze miałam tego typu zainteresowania, po raz pierwszy przeszłam na wegetarianizm w 1981 roku (kartki na mięso ;))
Ale to była zła dieta, za dużo słodyczy i nabiał. Moje dzieci dopóki nie odwiedzały babci na dłużej i nie poszły do szkoły były wegetariańskie, sama też je nieco przestawiłam - chodziło o szkołe i społeczność szkolną, kiedy urosły same podjęły decyzję i rzuciły się na weganizm.

Rawolucja - super. Latem się przymierzę :) o tak, latem jak najbardziej, zwlaszcza późnym ale juz teraz można jeden posiłek dziennie zrobić sobie całkowicie surowy

Kotlety z kaszy jaglanej z ciecierzycą i naany pikantne dziś na obiad :)
No tak, uwielbiam cieciorkę. Mnie sie dzisiaj nie chce gotować, chlebek na zakwasie plus ciemna fasolka z pomidorami z puszki, mlekiem kokosowym, przyprawami i chińskim sosem z torebki, wygodnictwo do kwadratu (zrobiłam na kilka dni i jeszcze jest)... poza tym wpada znajomy z naprawionym kompem i chcę mu dać coś, a nie miałam czasu :D

Bardzo interesujący artykul - gdyby ktoś chciał nagle zadbać o siebie i potraktował to hobbystycznie, niezła zabawa
http://www.newsweek.pl/polska/talerzem-w-raka,30074,1,1.html

cyt:
"W walce z nowotworami lekarze i naukowcy wciąż odnoszą więcej porażek niż sukcesów. Nowe terapie okazują się nie tak skuteczne, jak się spodziewano, nowo odkryte geny raka mogą pomagać w leczeniu, ale tylko niektórych chorych. W tym wszystkim optymistyczne jest jedno - rak, który nie daje się niekiedy zabić za pomocą tak ciężkiego działa jak chemio- czy radioterapia, może skapitulować, jeśli odpowiednio wcześnie sięgniemy po lekką broń.

Jej rolę pełni niskotłuszczowa, prawie bezmięsna dieta, w której główne miejsce zajmują warzywa, owoce, kasze, zboża, przyprawy i zioła. Nowe badania wykazują, że sprawdza się ona nie tylko w zapobieganiu nowotworom, lecz także w hamowaniu rozwoju raka na bardzo wczesnym etapie, kiedy nie daje on jeszcze żadnych objawów. Ostatnio naukowcy zaczęli się nawet zastanawiać, czy składniki zawarte w pożywieniu mogłyby wspomagać leczenie zaawansowanych nowotworów. Oczywiście żadna dieta nie zastąpi tradycyjnej terapii, ale z najnowszych badań wynika, że może znacznie zwiększać skuteczność leczenia.

Największym entuzjastą zastosowania diety w krucjacie przeciw nowotworom jest dr Dean Ornish z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Od wielu lat bada on zależności między trybem życia a chorobami i szokuje naukowy świat zaskakującymi wynikami. Najpierw całą uwagę skupiał na profilaktyce chorób kardiologicznych (udało mu się m.in. wykazać, że niskotłuszczowa dieta, niewielka dawka ruchu i relaks powodowały cofanie się choroby wieńcowej). Potem rozpoczął bezprecedensowe badania onkologiczne, w których wzięło udział 93 mężczyzn z rakiem prostaty, rozpoznanym we wczesnej fazie. Na tym etapie rozwoju nowotwór nie zagrażał życiu pacjentów, dlatego chcieli oni odwlec w czasie operację i obciążającą chemioterapię.(...)'

reszta pod linkiem, dosyć długa


Uwielbiam ten wątek!Miło mi.
Jestem tu też dlatego, że nie mam w swoim otoczeniu zbyt wielu rówieśników entuzjastów, tj nie mam wcale - tak dla dokładności. Sama młodość, fajnie, można powampirzyć nieco.... ale.... miło jest spotkać na świecie kilka dusz nadających w podobnych motywach :)

Monika 1
20-01-2012, 22:35
Rebelio nie wiem czy dobrze Cię zrozumiałam, popierasz wegetarianizm nie tylko ze względów zdrowotnych ? czy również względy etyczne odgrywają jakąś rolę ? Dla mnie zżeranie mniejszych braci jest czymś okrutnym i pozostanę wegetarianką nawet jeśli wszyscy mięsożerni lekarze powiedzą że żle robię. Ale jak na razie jestem zdrowsza od mięsolubnych rówieśników a wyniki z badania krwi są super. Pozdrawiam

rebelio
21-01-2012, 07:19
Ok, to sie rozgadam.... :)
Zaczęłam z powodów zdrowotnych i przy okazji załapała sie planeta w szerokim tego słowa znaczeniu. To chyba nieuchronne, kiedy czlowiek otwiera sie na pewne informacje, na które poprzednio silą rzeczy był zamknięty (jedzenie mięsa - to usilne usprawiedliwianie wielu rzeczy, których człowiek z normalną wrazliwością nie akceptuje).
Mam kolegę sześciesięciokilkulatka, ktory przeszedl podobną drogę.
Wegetarianizm nie chroni zwierząt, niestety, dopiero weganizm. Wegetarianizm daje szanse na okrucieństwo wobec cielnych krów, cieląt, kur znoszących jajka, zwierząt z których pozyskujemy skorę, na których robi sie bezsensowne eksperymenty. Większośc eksperymentów medycznych i naukowych nie ma absolutnie logicznego uzasadnienia, po prostu sa na to pieniądze i ktoś je chce zarobić - polecam bardzo interesującą lekturę Singera "Wyzwolenie zwierząt".
Wegetarianizm to czasem jedzenie ryb i całej morskiej żywiny. Trałowanie dna i obecne techniki łowienia (z wykorzystaniem zdobyczy technologicznych nie dających szans żadnemu podwodnemu żyjątku) to czynności na stale zmieniająca środowisko wodne, i powodująca pełne zniszczenie morskiego i oceanicznego ekosystemu...
Ryby które jemy na ogól pochodza z hodowli pelnych antybiotykow ;-)

Podejście zdrowotne do swojego ciala dalo mi wiedzę, jak powinna wyglądac zbilansowana dieta i czego unikać, kiedyś np zamiast mięsa faszerowałam się dżemem albo słodyczami, albo żółtym serem, i zalatwiłam sie na dobre. Mam delikatny organizm i to wszystko zostawiało odczuwalne ślady. Chcę podchodzić do tego racjonalnie, a nie ideowo, żeby nie uszkodzić siebie i to podejście polecam, zwlaszcza nobliwym 50plus, ktorzy już maja powody co by zadbac o swoje zdrowie (na ogół) :D

Szczęśliwie czy to z powodu kryzysu, czy z powodu zniszczenia zasobow i groźby totalnego głodu, czy z powodu autentycznej pandemii chorób cywilizacyjnych wobec których medycyna i farmacja jest w zasadzie bezradna i potrafi tylko likwidowac skutki, a nie leczyć.... media zaczęły lansować tę dietę, dużo się mówi o tym w Stanach, bardzo dużo, juz nie ma milczenia na te tematy.

Posluchaj tej audycji, do ktorej dalam link, juz maja dietetyczną metodę na raka! No proszę, nawet eksperymenty przeprowadzili i dziala!

babciaela
21-01-2012, 08:48
http://wgrywacz.pl/images/468ChomikImaaewtge.gif
Witam i pozdrawiam...
Nie odpisałam wczoraj bo byłam nieźle zakręcona.
Odpowiadam:przeszłam na inne żywienie po diagnozie
że mam raka,naczytałam się w NECIE,i zrezygnowałam
z żywienia tradycyjnego i nafaszerowane chemią itp.
Na samym początku jak już wyszłam z onkologii,byłam
oczyszczona wewnątrz po zabiegach,szkoda mi było
zaśmiecić organizm podjęłam "leczenie żywieniem"Dr. M.Dąbrowskiej.
W międzyczasie znalazłam "Surowa dietę" i tak zostało.
Mam wiarę że jestem zdrowa i raka przepędziłam.
Mam też nagrania,pozytywne myslenie(na 8godz.)
idąc na kije na 3godz. słucham sobie i zdrowieję.
Oczywiście nie słucham przez 8godz.tylko wybieram
dany temat.Wygląda na to że jestem weganką.
POZDRAWIAM.

helena62
21-01-2012, 09:44
Witam, zainteresował mnie watek, pozwólcie ze i ja dorzucę swoje. Mam 27 letniego wnuka ktory nagle z wegetarianizmu przeszedł na weganizm. Ja i reszta jego najbliższych była zszokowana no bo jak nie jeśc nawet nabiału? tylko roślinki?Doszukiwalam się tu nawet sekty. Wnuk był i jest bardzo szczupły , wprost chudy. Lekarz rodzinny przestrzegal . Wnuk był honorowym krwiodawcą.Jest weganinem od 3 lat, dużo jeżdzi na rowerze.Czasami przyrządzam mu potrawy po prostu wyszukuje w internecie albo wymyslam sama. Robił wyniki jest zdrowy.Nie wiem jak będzie z nim dalej ale jak narazie nie choruje nawet na zwykłe przeziębienie.Musze przyznać iż popieram go choć moze nie końca wg mnie powinien jeśc jajka, nabiał.Pewne wzorce stosuje od niego , może i powinnam więcej? pozdrawiam.

Monika 1
21-01-2012, 10:39
oj, oj zawstydziłaś mnie rebelio, zawsze uważałam się za prawdziwego przyjaciela i obrońcę zwierząt a tu okazuje się że pomyłka. Jeśli chodzi o mleko krowie nie używam, wiem co jest potrzebne aby krowy je dawały, oczywiście nie wchodzi w rachubę ser czy śmietana. Natomiast jeśli chodzi o jajka to przecież kury mogą je znosić aż do naturalnej śmierci, a może o czymś nie wiem ?No i sprawa dla mnie dość wstydliwa, czasami ślędż, wydaje mi się że ich odłów jest najmniej drastyczny. Tylko widzisz rebelio z tego co zaobserwowałam wynika ,że jeśli będziemy zbyt agresywnie zniechęcać mięsożernym ich przysmaki,oni uznają nas za dziwadła i nie ustąpią ani na krok. Staram się przy każdej okazji uzmysłowić rodzinie że mięso śmierdzi moczem i czasami pomaga a czasami jestem wypraszana za drzwi na czas obiadu. Inna sprawa to jakieś wesela czy imprezy gdzie każdy gość ma wyznaczone miejsce, jak sobie radzić w takich sytacjach ?Może moje środowisko jest wyjątkowo bezduszne ale tylko syn jest wegetarianinem ,reszta uważa nas za dziwaków. Natomiast jeśli chodzi o kosmetyki ,to spisałam sobie z internetu które są testowane na zwierzętach i nie kupuję ich choć nie ukrywam że z żalem bo były dobre.Tylko że mam przygarnięte 4 psy i 3 koty i im muszę kupować mięso i nie ukrywam że rąbanie np świńskich kopytek jest dla dużym problemem. Rebelio a czy rozumiesz dlaczego zabicie psa jest karalne a długie umieranie jagnięcia w rzeżni aby żydzi mieli odpowiednie bez krwi mięso dopuszczalne ?Natomiast nowotwór a leczenie dietą to rozmowa raczej na PW.Pozdrawiam

krystynka
21-01-2012, 11:21
Poczytuję sobie, poczytuję i chyba jestem na dobrej drodze - przynajmniej do wegetarianizmu.
Mięsa prawie nie jadam. Jak czasami kupię z rozpędu, to większość skarmiam moim kotom. Są przeszczęśliwe :)
Mleka , śmietany, serów żółtych nie jadam. Ryb nie jadam- jak pomyślę w jakim zanieczyszczonym środowisku żyją i te ceny, nieadekwatne...
Jem dużo różnych warzyw, ale gotowanych. Chyba moj przewód pokarmowy surowizny nie toleruje - zauważyłam od jakiegoś czasu.
Dużo jeszcze przedemną. Pieczywko trzeba wyeliminować - wiem.
Ale jak ten wątek będzie żył, poradzę sobie.
Doświadczenia osobiste i te informacje zalinkowane - cenne.

Pozdrawiam pozytywnie zakręconych :)

Ojanna
21-01-2012, 11:50
Moniko ja też mam problem z przygotowywaniem mięsa dla psów. Ale przy okazji wychodzi jaki chłam nam sprzedają. Ludzie sobie przyprawiają mięso, panierują itd. a dla psów gotuję bez przypraw - cuchnie tak, że się słabo robi. Ostatnio zaczęłam psom kupować gotowe psie puszki, żeby nie wąchać mięsa...

I też mam problem z tłumaczeniem się z diety, ale coraz mniejszy. Jak mówię, że wieprzowina jest genetycznie bardzo podobna do mięsa ludzkiego to schabowe zostają ;)

Monika 1
21-01-2012, 14:01
Ojanno jak na razie jesteś jedyną osobą (poza moim synem) która uważa, że mięso przyrządzane bez przypraw strasznie śmierdzi. Zwierzętom daje puszki a czasami dla urozmaicenia jakieś kości ale surowe. Dla gości mam tylko dwa garnki i w nich gotuję i smażę im padlinę, a po każdym proszonym obiedzie piorę firanki, po prostu wszystko cuchnie.A lepiej od wieprzowiny działa porównanie jagnięciny z małym dzieckiem, sprawdzone.Krystynko jesteś na dobrej drodze,ale jeśli surowe potrawy szkodzą to po co się męczyć ? Najważniejsze aby to co jemy nie było 100 razy przetworzone, a jeśli chodzi o pieczywo to może spróbujesz tak jak ja czyli pieczenie chlebka w domu ? Pozdrawiam

rebelio
21-01-2012, 16:15
oj, oj zawstydziłaś mnie rebelio, zawsze uważałam się za prawdziwego przyjaciela i obrońcę zwierząt a tu okazuje się że pomyłka. Jeśli chodzi o mleko krowie nie używam, wiem co jest potrzebne aby krowy je dawały, oczywiście nie wchodzi w rachubę ser czy śmietana. Natomiast jeśli chodzi o jajka to przecież kury mogą je znosić aż do naturalnej śmierci, a może o czymś nie wiem ?No i sprawa dla mnie dość wstydliwa, czasami ślędż, wydaje mi się że ich odłów jest najmniej drastyczny. Tylko widzisz rebelio z tego co zaobserwowałam wynika ,że jeśli będziemy zbyt agresywnie zniechęcać mięsożernym ich przysmaki,oni uznają nas za dziwadła i nie ustąpią ani na krok. Staram się przy każdej okazji uzmysłowić rodzinie że mięso śmierdzi moczem i czasami pomaga a czasami jestem wypraszana za drzwi na czas obiadu. Inna sprawa to jakieś wesela czy imprezy gdzie każdy gość ma wyznaczone miejsce, jak sobie radzić w takich sytacjach ?Może moje środowisko jest wyjątkowo bezduszne ale tylko syn jest wegetarianinem ,reszta uważa nas za dziwaków. Natomiast jeśli chodzi o kosmetyki ,to spisałam sobie z internetu które są testowane na zwierzętach i nie kupuję ich choć nie ukrywam że z żalem bo były dobre.Tylko że mam przygarnięte 4 psy i 3 koty i im muszę kupować mięso i nie ukrywam że rąbanie np świńskich kopytek jest dla dużym problemem. Rebelio a czy rozumiesz dlaczego zabicie psa jest karalne a długie umieranie jagnięcia w rzeżni aby żydzi mieli odpowiednie bez krwi mięso dopuszczalne ?Natomiast nowotwór a leczenie dietą to rozmowa raczej na PW.PozdrawiamNikogo do niczego nie zniechęcam. Nikogo nie namawiam. Naprawdę, nie jestem typem agresywnego ewangelika. Rytuały zydowskie sa dla mnie tak samo okrutne jak niezydowskie. Stosunek ludów Azji Mniejszej do zwierząt generalnie jest okrutny. Byłam i widziałam żywe indyki zawieszone w pęczkach za nogi pod dachem namiotu na bazarze w pięćdziesięciostopniowym upale, żeby się mięso nie psuło. Można było zwymiotować na ten widok serio i nie ukradkiem (kraj muzułmański).
Nigdy nie truję ludziom przy jedzeniu, że są mordercami, uśmiecham się i rozmawiamy o wszystkim, no chyba że bardzo chcą i sami pytają. Opcje wege juz się odnalazły w mediach, więc mozna wyżyć, zwłaszcza w dużym mieście, ale czy ty wiesz, że ponad 30 lat temu, kiedy oznajmiłam że nie jem mięsa, ktoś z rodziny uznał że padło mi na rozum i chciał mnie psychiatrycznie leczyć?
Nikomu nic nie wmawiam i nei mam zamiaru. Nie dlatego, ze moglabym zrazic do tematu, dlatego że mi się nie chce i już. Tez chcę mieć trochę przyjemności z zycia, jestem leniwa i dbam o siebie. Poruszam temat wtedy, kiedy wiem, że to mma sens i mam słuchaczy.

Teraz kury.
To jest prawda, żebyś ty mogła jeść jajeczka, masa kur siedzi przez całe swoje zycie po ciemku w obrzydliwych ciasnych klatkach, często nie mogąc się w ogóle poruszyć (gdyby ktos tak trzymał swojego piesia - mialby na głowie prokuraturę). A malutkie puszyste żółciutkie kurczęta płci męskiej, które nie będą niosły jajek, sa zywcem mielone w dużej maszynce i robi sie z nich pokarm dla innych zwierzat, nawet dla kur.
Kury nic nie mogą robić, siedzą tylko i znoszą jaja, koniec i kropka, pazury im się zawijają na prętach klatki, czasem wydziobują sobie oczy i pióra albo zabijają się, jeśli się dosięgną i to jest skutek wielkiego stresu i ciasnoty jak również nienaturalnego środowiska, kury w naturze spacerują, żerują, mają swoje terytorium i stado.

Teraz rybki.
Ryby w sklepach są w tej chwili raczej tylko hodowlane, te odławiane sa niesłychanie drogie i już jest ich bardzo malo. Akurat obejrzalam na jakimś festiwalu film dokument o tym co sie dzieje z morzami i ocenanami. Jesli to dalej tak pójdzie, pływać tam będa tylko meduzy i homary albo inne takie "robaki morskie", bo populacja ryb spada gwaltownie z powodu ich odławiania i niszczenia ich środowiska naturalnego.
Trałowanie dna wygląda tak, że wpuszcza się na dno cos w rodzaju odkurzacza, w wielką dyszą, ciagnie toto co sie da i nie ma szans, zeby coś żywego pozostało. Potem się segreguje zdobycz. Ryby nie mają szans, sa radary, maszyny, elektroniczne ustawianie sieci, zdalne namierzanie ławic.. a statek przetwórnia robi z nich od razu półprodukty. Oceany i morza nie są nieograniczone, niestety. W filmie były pokazywane statystyki. No i to by było na tyle o weganiźmie pod tym kątem widzenia.

Wyeliminowałam ludków, którzy nie byli w stanie mnie znieśc z moim jedzeniem, rodzina, nie rodzina, wszyscy zostali starannie wygumkowani, teraz mowi się: "wydelejtowani" ;)
Liczy się mój komfort i zdrowie. Szczęśliwie najbliżsi tj dzieci są moimi guru w tej dziedzinie i bardzo jestem im za to wdzięczna. Słucham się ich grzecznie i sama motywuje do dalszych odkryć kulinarnych i innych.

I to by by ło na tyle.

Jeszcze dwa slowa - myślę, że weganizm jest obecnie lansowany z powodu kryzysu, przeludnienia i wizji wielkiego głodu w przyszłości.

rebelio
21-01-2012, 16:29
Moniko ja też mam problem z przygotowywaniem mięsa dla psów. Ale przy okazji wychodzi jaki chłam nam sprzedają. Ludzie sobie przyprawiają mięso, panierują itd. a dla psów gotuję bez przypraw - cuchnie tak, że się słabo robi. Ostatnio zaczęłam psom kupować gotowe psie puszki, żeby nie wąchać mięsa...

I też mam problem z tłumaczeniem się z diety, ale coraz mniejszy. Jak mówię, że wieprzowina jest genetycznie bardzo podobna do mięsa ludzkiego to schabowe zostają ;)My karmimy nasze psy gotowym wegańskim żarciem dla psów, psy sa bardzo stare, ale zdrowe. Czasami dajemy im jajko albo ser.
Myslę, ze gorzej jest z kotami, ale mój zięć tak wychował koty, ze te kochają pasztety sojowe i różne dziwne cuda... ciekawe.

babciaela
21-01-2012, 16:32
REBELIO-ale wykład,to się nam należało
jeszcze tyle nie wiemy...
Nie wszystko na raz czytamy,czy oglądamy.
jedni wiedzą to inni to.
Cieszę się że tu trafiłam.
POZDROWIONKA.

rebelio
21-01-2012, 16:34
Poczytuję sobie, poczytuję i chyba jestem na dobrej drodze - przynajmniej do wegetarianizmu.
Mięsa prawie nie jadam. Jak czasami kupię z rozpędu, to większość skarmiam moim kotom. Są przeszczęśliwe :)
Mleka , śmietany, serów żółtych nie jadam. Ryb nie jadam- jak pomyślę w jakim zanieczyszczonym środowisku żyją i te ceny, nieadekwatne...
Jem dużo różnych warzyw, ale gotowanych. Chyba moj przewód pokarmowy surowizny nie toleruje - zauważyłam od jakiegoś czasu.
Dużo jeszcze przedemną. Pieczywko trzeba wyeliminować - wiem.
Ale jak ten wątek będzie żył, poradzę sobie.
Doświadczenia osobiste i te informacje zalinkowane - cenne.

Pozdrawiam pozytywnie zakręconych :)Twoj organizm nei toleruje żadnej surowizny? Czy tylko niektorych rzeczy? Dowodzi to że masz mocno sfatygowany układ pokarmowy. Jeśli możesz i on to toleruje, przebuduj mu wnętrze przy pomocy kapusty kiszonej, ogórków kiszonych, soku z kiszonych buraków, kiszonymi burakami, sokiem z cytryny, z grapefruita. Próbowałaś może?
Ważne jest żeby w ten sposób zmienić środowisko z zakwaszonego na zasadowe, wtedy cała społeczność jaka cię zasiedla będzie musiala powiedzieć bye bye, a pojawi się ta, która żyje z tobą w symbiozie i będzie ok. Zobaczysz. :D

rebelio
21-01-2012, 16:40
http://wgrywacz.pl/images/468ChomikImaaewtge.gif
Witam i pozdrawiam...
Nie odpisałam wczoraj bo byłam nieźle zakręcona.
Odpowiadam:przeszłam na inne żywienie po diagnozie
że mam raka,naczytałam się w NECIE,i zrezygnowałam
z żywienia tradycyjnego i nafaszerowane chemią itp.
Na samym początku jak już wyszłam z onkologii,byłam
oczyszczona wewnątrz po zabiegach,szkoda mi było
zaśmiecić organizm podjęłam "leczenie żywieniem"Dr. M.Dąbrowskiej.
W międzyczasie znalazłam "Surowa dietę" i tak zostało.
Mam wiarę że jestem zdrowa i raka przepędziłam.
Mam też nagrania,pozytywne myslenie(na 8godz.)
idąc na kije na 3godz. słucham sobie i zdrowieję.
Oczywiście nie słucham przez 8godz.tylko wybieram
dany temat.Wygląda na to że jestem weganką.
POZDRAWIAM.Dieta Gersona - czytalaś? Leczy tym raka, tj już nie on, teraz jego córka. Jest przepiękną, starą, szczupłą panią, gdzieś na "jutubku" jest film. Musiała niestety ulokować klinikę w Meksyku, bo oficjele w Stanach ich popędziły jako paramedycznych eksperymentatorów. A teraz to się oficjalnie lansuje. :D
Oprócz diety dr Dąbrowskiej jest też coś co nazywają dietą Alleluja (nie wiem czy o tym już nie pisałam), poza tym jest dieta dr Ornisha. Jest weganizm. Jest to, co lansuja panie Desmond i Biernat z Carolina Medical Center:
http://www.youtube.com/watch?v=9-kafePoe4c
http://www.youtube.com/watch?v=HeaGVL8o0G4
Proszę zwrócic uwagę, że pani dr Biernat wyleczyła przy pomocy drakońskiej diety, właśnie takiej - zdrowej i wegańskiej - stwardnienie rozsiane i reumatoidalne zapalenie stawów.
(przepraszam, jeśli się powtarzam, ale juz sama nie wiem co wam pokazywalam a czego nie).

Wszystkie te diety łączy to, że zawierają kasze, jarzyny i owoce, zalecają unikać przetworzonych produktów, w zasadzie lansują inny tryb życia, całkiem nowy, to nie jest dieta na tydzień czy miesiąc, to jest sposób na życie.
Wklad:
1. http://www.youtube.com/watch?v=W10NJatLFWs
2. http://www.youtube.com/watch?v=vhpnfYbf5nA&feature=related


Pozdrawiam serdecznie.
Zjadłam dzisiaj rano: mus z blenedra zawierający banana, dwie pomarańcze, łyżkę mleka kokosowego, wielkie jabłko. Poza tym sok z pięciu cytryn. Potem kanapkę z kapustą pekińską, oliwkami i papryką (bylam kilka godzin w pracy). W tej pracy skusiłam się na sporą garść słodyczy typu ptasie mleczko i jakieś czekoladki (jestem łasuch, wiem, ale dzisiaj jest Dzień Babci a ja kiedyś nią będę ;))..... wróciłam i łasuchowałam dalej - bułka z kiszoniakiem i pasztecikiem sojowym (ostatnio czasem mi się to zdarza, zimowa zapaść ;)) i zaraz znowu sobie ukręcę soku z cytryn.... a na kolację mam fasolę z cebuką w sosie pomidorowym i przyprawami...

rebelio
21-01-2012, 17:04
Witam, zainteresował mnie watek, pozwólcie ze i ja dorzucę swoje. Mam 27 letniego wnuka ktory nagle z wegetarianizmu przeszedł na weganizm. Ja i reszta jego najbliższych była zszokowana no bo jak nie jeśc nawet nabiału? tylko roślinki?Doszukiwalam się tu nawet sekty. Wnuk był i jest bardzo szczupły , wprost chudy. Lekarz rodzinny przestrzegal . Wnuk był honorowym krwiodawcą.Jest weganinem od 3 lat, dużo jeżdzi na rowerze.Czasami przyrządzam mu potrawy po prostu wyszukuje w internecie albo wymyslam sama. Robił wyniki jest zdrowy.Nie wiem jak będzie z nim dalej ale jak narazie nie choruje nawet na zwykłe przeziębienie.Musze przyznać iż popieram go choć moze nie końca wg mnie powinien jeśc jajka, nabiał.Pewne wzorce stosuje od niego , może i powinnam więcej? pozdrawiam.Nie bój sie o wnuczka, absolutnie, jesli tylko dba o zbilansowanie diety, nic mu sie nie stanie.
Przeczytaj to: http://dziecisawazne.pl/mama-weganka/
Cytuje:
"(...) DSW: Czy taki aktywny związek ma czas na rodzinę? Jak wspominasz czas swojej ciąży?

MNB: Oczywiście że tak! Einar- nasz synek- już w brzuchu uczestniczył w demonstracjach, warsztatach wyzwolenia zwierząt. Całą ciążę byłam bardzo aktywna i jeszcze na 2 tygodnie przed porodem jeździłam na wyjazdowe demonstracje, które trwały kilka godzin. To był magiczny czas w naszym życiu. Wspominam ciążę z dużym sentymentem. Bardzo dbałam o dietę, jadłam bardzo dużo zielonolistnych warzyw w połączeniu z sokiem z cytryny i produktów pełnoziarnistych. Ciąża przebiegała idealnie. Odmówiłam przyjmowania wszelkich suplementów.
Przez większość ciąży mieszkalismy w Danii, w Kopenhadze. W 8 miesiącu przenieśliśmy się do Szwecji, gdzie urodził sie nasz synek. Zarówna w Danii, jak i w Szwecji ciąża nie jest traktowana jak choroba, ale jako naturalny stan. W Danii ciążę prowadzi położna i lekarz pierwszego kontaktu. W Szwecji tylko położna. Ginekolog wkracza, kiedy są komplikacje. Oczywiście cała opieka dla kobiet w ciąży jest bezpłatna. Wszystkie badania USG wykonywane są przez specjalistę. Ja miałam tylko 2 USG przez całą ciążę, w 17 i 26 tygodniu, co było mi oczywiście bardzo na rękę.

DSW: To Twoja pierwsza ciąża, byłaś pewna swojej decyzji o wegańskiej diecie?

MNB: Temat zmiany diety w ogóle nie pojawił się w naszym domu, kiedy dowiedziałam sie o ciąży. Po prostu byłam pewna, że jej nie zmienię. Skoro kobiety jedzące mięso pełne hormonów, konserwantów i antybiotyków rodzą zdrowe dzieci, dlaczego ja, na zdrowej diecie wegańskiej miałabym mieć watpliwosci? Dania jest krajem zamknietym na weganizm, dlatego nie powiedziałam lekarzom o swojej diecie. Chodziłam na wyznaczone wizyty, robiłam potrzebne badania. Wyniki były idealne, a ciąża rozwijała się bez zarzutów, więc nie widziałam potrzeby mówienia lekarzowi o diecie. Wspomniałam o niej dopiero w Szwecji, kiedy zostałam o nią zapytana. Położna zareagowała spokojnie. Sprawdziła mój poziom żelaza i podała informacje do szpitala.

DSW: Podczas ciąży nie przyjmowałaś suplementacji. Czy przekonały Cię do tego wyniki badań, czy świadomość, że odpowiednio konkrolujesz swoją dietę?

MNB: Świadomość odpowiedniej diety była dla mnie bardzo ważna, choć nie wyliczałam niczego z tabelek. Jadłam ekologiczne produkty, żadnego cukru i kofeiny. Starałam sie eliminować konserwanty, jak to tylko możliwe. Wyniki badań utwierdzały mnie w przekonaniu, że to co robię jest właściwe. Wierzę w naturalność ciąży. W to, że organizm zdrowej kobiety poradzi sobie naturalnie z okresem ciąży. To była główna przyczyna odmowy suplementacji. Jestem przeciwna zastępowaniu zdrowej diety garścią witamin w tabletce.(...)"

Ten pan na filmie wychował po wegańsku swoje dzieci od urodzenia: http://www.youtube.com/watch?v=iaTNe1ON6S4
To nie jest ściema, znam go z widzenia.

rebelio
21-01-2012, 17:15
REBELIO-ale wykład,to się nam należało
jeszcze tyle nie wiemy...
Nie wszystko na raz czytamy,czy oglądamy.
jedni wiedzą to inni to.
Cieszę się że tu trafiłam.
POZDROWIONKA.ja też się cieszę i jestem bardzo mile zaskoczona, pozywtynie zaskoczona, że mam tylu ziomali ;)

Jest nas tak mało w Polsce, musimy się odnajdywać i wspierać.
Czy wiecie, że kiedy moje młode jadą gdzieś w Polskę nie maja problemu z noclegiem bo zawsze się znajdzie jakieś wegańskie gościnne serce, które ich powita w swoich progach? To jest tak mała społeczność, że większość się zna wzajemnie - pisze o młodych oczywiście.... jest nas gdzieś około 1% w Polsce, w Niemczech aż 9% , w Indiach 40% (tu działa religia - jak sądzę), a we Włoszech podobno 10%. Tu jest fajna tabelka: http://www.euroveg.eu/lang/en/info/howmany.php

dziekuję, dzięki waszemu zainteresowaniu ja tez się bardziej motywuję i uczę.

rebelio
21-01-2012, 18:07
babciaela, krystynka, Ojanna, Monika 1, elza1302, taneska, nika, helena62 - widzę, że mamy o czym pogadać, cieszę sie bardzo, że mam z kim rozmawiać... dziekuję wam, że jesteście i wszystkich, ktorzy tu zaglądają serdecznie witam i pozdrawiam... a stasieńko - ;) dziękuję ci za porządeczki i cenzurę, jesteś nieoceniony :D

helena62
21-01-2012, 18:42
Chciałabym jakoś powoli przejśc na wegeriatanizm , nie wiem jak sie do tego zabrać. O pewnego czasu nie jadam prawie chleba , czuje sie o niebo lepiej,nie ma wzdęć.

rebelio
21-01-2012, 19:01
Nie wiem, jaki masz charakter - niektórzy piszą sobie menu na pierwszy tydzień i wskakują z marszu. Inni eliminują powoli pojedyncze składniki zastępując je innymi. Co tydzień kolejny. Na przykład zamiast mięsa fasolki, zamiast pieczywa kaszki, zamiast serka orzechy i inne nasionka, ewentualnie oliwki. Albo co miesiąc.
Albo najpierw żegnają mięso, a po kilku miesiącach produkty mleczne. Jajka na końcu. Wybierz sama.

Jeśli jesteś mocno przywiązana - uprzedzam, nie będzie lekko. Jesteś daleko ode mnie, może znajdziesz gdzieś w pobliżu kogoś o podobnych upodobaniach. W kupie raźniej :)
Dużo czytaj, teraz jest akcja, http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/ , koniecznie tam zaglądaj, jest możliwość zapisania się na newsletter, zapisz się.. będziesz dostawała na skrzynkę podpowiedzi i porady, być może przepisy, na pewno ci to pomoże :)

Mój syn opowiadał mi, że na niektórych wegańskich akcjach czasem zjawiają się ludzie w wieku jego rodziców lub dziadków ale rzadko. Ma wrażenie, że są poukrywani. Może nie lubią młodzieżowych spędów? A jest zdecydowanie łatwiej mając przyjazne i wspierające środowisko.

elza1302
21-01-2012, 19:47
Witam, widzę ,że zainteresowanie weganizmem jest duże :)...

maja59
21-01-2012, 19:57
Witaj Rebelio, już miałam zniknąć z forum ale bardzo mnie zainteresował Twój wątek. To jest to czego od dawna szukam. Mam wewnętrzne przekonanie, że bez mięsa będzie mi się żyło lepiej. Spróbuje rozwiązania z kolejnym odstawianiem produktów; napierw mięso, potem produkty mleczne i jajka. Coś mi mówi, że to będzie strzał w dziesiątkę. Plan "więcej ruchu" wprowadziłam już trzy miesiące temu i staram się "zrobić" 50 kilometrów tygodniowo, na piechotę oczywiście. Już od tego samego czuję się lepiej, a z pewnością mam lżejszy i bardzo szybki chód:) .

rebelio
21-01-2012, 19:59
Koala, a co z tym linkiem? może spróbuj z nimi, są naprawdę pożyteczni! I po prostu rzygają informacjami :D
zostań wege na 30 dni (http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/)

Trzeba trochę urozmaicić żarełko, dodac orzeszki, więcej fasolek, kapusty itd, wszystko opisza, musisz chodzić po markecie i bawić się budowaniem w koszyku kolorowych bukietów, wobec rosnących cen mięsa i w związku z odkrywaniem częściowo zapomnianych potraw, można bardzo skorzystać :)

Witam, widzę ,że zainteresowanie weganizmem jest duże :)...kompletnie sie nei spodziewałam, tak mi fajno teraz... myślałam, że obskoczą mnie mięsożercy i zjedzą ;)
Bywało już tak, więc się tułam sierotka i szukam podobnych do mnie :D

Ojanna
21-01-2012, 20:02
Ja nie jestem osamotniona: mój mąż i kilkoro przyjaciół też nie je mięsa.
Zapisałam się na newsletter :) Wsparcia nie potrzebuję, ale może coś ciekawego się trafi.

Przeraża mnie dieta Dukana :icon_eek:

rebelio
21-01-2012, 20:05
Dukana nawet nie będę próbowała, nie czuje tego kompletnie.

maja59
21-01-2012, 20:08
Koala, a co z tym linkiem? może spróbuj z nimi, są naprawdę pożyteczni! I po prostu rzygają informacjami :D
zostań wege na 30 dni (http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/)

Wielkie dzięki już się zapisałam, cieszę się, że formujesz na forum grupę wsparcia. Jakby nowe życie:D

helena62
21-01-2012, 20:18
Nie wiem, jaki masz charakter - niektórzy piszą sobie menu na pierwszy tydzień i wskakują z marszu. Inni eliminują powoli pojedyncze składniki zastępując je innymi. Co tydzień kolejny. Na przykład zamiast mięsa fasolki, zamiast pieczywa kaszki, zamiast serka orzechy i inne nasionka, ewentualnie oliwki. Albo co miesiąc.
Albo najpierw żegnają mięso, a po kilku miesiącach produkty mleczne. Jajka na końcu. Wybierz sama.

Jeśli jesteś mocno przywiązana - uprzedzam, nie będzie lekko. Jesteś daleko ode mnie, może znajdziesz gdzieś w pobliżu kogoś o podobnych upodobaniach. W kupie raźniej :)
Dużo czytaj, teraz jest akcja, http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/ , koniecznie tam zaglądaj, jest możliwość zapisania się na newsletter, zapisz się.. będziesz dostawała na skrzynkę podpowiedzi i porady, być może przepisy, na pewno ci to pomoże :)

Mój syn opowiadał mi, że na niektórych wegańskich akcjach czasem zjawiają się ludzie w wieku jego rodziców lub dziadków ale rzadko. Ma wrażenie, że są poukrywani. Może nie lubią młodzieżowych spędów? A jest zdecydowanie łatwiej mając przyjazne i wspierające środowisko.
Dzięki za podpowiedz rebelio, no coż jestem pelna werwy ,uparta sprobuję ale przejśc na wegetarianizm.Od pewnego czasu wiele już wyeliminowałam ze swojego jadlospisu ale powoli, spróbuję, poczytam , dzięki.

elza1302
21-01-2012, 20:23
zostań wege na 30 dni (http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/)



kompletnie sie nei spodziewałam, tak mi fajno teraz... myślałam, że obskoczą mnie mięsożercy i zjedzą ;)
Bywało już tak, więc się tułam sierotka i szukam podobnych do mnie :D

Ja też się teraz zapisałam :D...
Mięsożercom damy radę :D :D :D

rebelio
21-01-2012, 21:09
No to gra, powiedzmy, że jestem w swoim żywiole, kiedy się tak już w to wkręcilam na całego to mi się bardzo zachcialo tym bawić jeszcze bardziej i jeszcze bardziej. Piszę o tym z lubością i motywuję w ten sposób sama siebie do odkrywania nowych możliwości w robieniu sobie jeszcze lepiej jedzeniowo.

Przeszłam na wegetarianizm w 1981, kartki na mięso i kolejki w sklepach spowodowały mój sprzeciw, a że akurat ćwiczyłam jogę bardzo intensywnie, to jakoś tak się ułożyło samo. Nie bardzo byłam w stanie zrozumieć sens stania w kilometrowej kolejce po kawałek ochłapa, żeby go potem w pięć minut pożreć, a moja rodzina ze strony mamy nie była mocno mięsożerna, więcej mleczno ziemniaczano mączna, więc wydawało się to proste. Czytając książki o jodze i diecie joginów sama zapragnęłam poeksperymentować. To nie było głębokie u mnie, raczej rodzaj przygody, ale ta przygoda trwała od 1981 do 1993 roku, około kilkunastu lat.
Kiedy moje szkraby urosły i szły do szkółki, przestawiłam się nieco, bo nie bardzo chciałam ich alienować. Wprowadziłam z powrotem mięso, chociaż w niewielkiej ilości, ale na tyle, żeby dzieci traktowały to jako normalną rzecz. Chciałam, żeby mogły chodzić do szkoły, do koleżanek i kolegów, jeździć na wycieczki i żeby nie miały problemów natury społecznej. Poza tym babcia niesłychanie je indukowała w stronę szyneczek i kurczaczków, to było nie do ominięcia, wolałam się pochylić ku tym rodzinnym dysocjacjom niż z tym walczyć. Nie miałam siły po prostu. Zdarzało się potem, że mi to wypominały :).
Kiedy weszły w okres dojrzewania same z siebie wyskoczyły z mięska, przeszły na weganizm i już tak od wielu lat funkcjonują. Nawróciły mnie z powrotem na wege i na dodatek wiele się dowiedziałam o zdrowym żywieniu, nie chodziło już tylko o weganizm co o moje zdrowie. Internet to nieocenione źrodło informacji. Eksperymentowałam też z pełnymi głodówkami zdrowotnymi, ale teraz tego nie robię, wolę częściowe głodówki np sokowe. Bardzo mi wtedy pomogły przy zmianie diety, bo po głodówce nie można jeść wszystkiego, a bardzo delikatne i skromne wegańskie jedzonko.
Kuśtykałam, więc schudłam sporo, zaczęłam dużo ćwiczyć, dzięki temu mogę teraz biegać wokół osiedla bez bólu. Skończyły się dolegliwości żołądka. W ogóle odrodziłam się fizycznie i psychicznie bardzo.

Wiele się zmieniło od tamtej pory w moim życiu, bardzo wiele, nie tylko żywieniowo, bo zmieniłam zawód, wygląd, mieszkanie, całe życie.

No i tak ciągnę czekając na wegańskie wnuki :D

elza1302
21-01-2012, 22:49
No i tak ciągnę czekając na wegańskie wnuki :D

Mam nadzieję ,że za rok o tej porze będziesz już z nami, babciami obchodzić Dzień Babci / wegańskiej/ :D ...

rebelio
22-01-2012, 07:53
HAHAHA

Mam nadzieję że nie :)
Jeszcze do nich nie dojrzałam, nic a nic.
Tylko czasem córka rozwija temat swojego wegańskiego związku, snuje plany jak to właśnie ja będę ją wspierać w wychowywaniu dzieci (skąd my to znamy? ;))... a ostatnio to własnie ona przysłała mi link do artykułu o wegańskiej matce mieszkającej w Szwecji, nota bene córki mojej starej znajomej z danych lat :)

Jaki ten świat malutki!

A tu jeszcze jeden link dla zainteresowanych surowiznami, dosyć rzeczowy, jak sądzę, podoba mi się to o aminokwasach i tak dalej.... http://aktywni.pl/aktualnosci/raw-dieta-naprawde-najsurowsza-dieta/

babciaela
22-01-2012, 09:04
http://wgrywacz.pl/images/179mi_ej_niedzieli.gif
Jestem już po śniadanku-zielony szejk tzn:pół pęczka koperku
pół pęczka pietruszki,1 banan,pół jabłka,sok z pół cytryny,1szkl.wody przegotowanej-blendujemy i pijemy....dość gęste i syte.
POZDRAWIAM.

rebelio
22-01-2012, 10:14
A ja:
Dwa male "czarne" banany, pomarańcz, jabłko i spora garść szpinaku z marketu (takiego z plastikowej torby), nieco mleka sojowego ubogaconego D i B12.
Smaczne to jest, dużo smaczniejsze od bułki z masłem i dżemem.

Wczoraj jedna z moich zastępczych matek (ta najbardziej twórcza zresztą) namawiała mnie na kuracje sokiem z cytryn, więc poczytałam to co mi pokazała i wlewam w siebie te cytrynę litrami.

No tak sie sklada że uwielbiam to.:)

Ach, zapomniałam dodac że juz obieglam moje osiedle dookoła, szejk wystarczyl, :)

krystynka
22-01-2012, 11:04
Zacznę swój romans wege na dobre, kiedy pojawią się sezonowe warzywa i owoce. Mam działkę, więc postaram się jak najszybciej mieć własne.
Zieloną pietruszkę ciągle mam na bieżąco. Teraz pozostają mrożonki, a to za mało.
Co nie znaczy, że będę siedzieć z założonymi rękami.
Będę eliminować, co się da i wprowadzać, co się da.
Np kupiłam już kaszę jaglaną i rodzynki do niej :D
To będzie taki okres soft, w przejściu na inny sposób odżywiania.

elza1302
22-01-2012, 11:58
Witam w niedzielne samo południe :D ,
Zaczynam powoli wprowadzać inne żywienie.Będę robić to stopniowo i próbować jakie produkty mój schorowany organizm będzie przyswajał .Na obiad zrobię sobie ryż z warzywami gotowanymi na parze. Nie wiem jak mi to będzie smakować :( ... Jutro wybieram się na większe zakupy i rozglądnę się za produktami wegańskimi :)

elza1302
22-01-2012, 11:59
Zieloną pietruszkę ciągle mam na bieżąco.

Hodujesz ją w doniczce?

elza1302
22-01-2012, 12:01
rebelio, mam pytanie, jakich przypraw używasz do gotowania i ogólnie?

krystynka
22-01-2012, 12:53
Elzo, ciągle jeszcze z działki, ale w doniczce na balkonie też mam.
Rośnie wolniej, ale ciągle jeszcze rośnie.

elza1302
22-01-2012, 13:27
A ja:
Dwa male "czarne" banany, pomarańcz, jabłko i spora garść szpinaku z marketu (takiego z plastikowej torby), nieco mleka sojowego ubogaconego D i B12.
Smaczne to jest, dużo smaczniejsze od bułki z masłem i dżemem.

Wczoraj jedna z moich zastępczych matek (ta najbardziej twórcza zresztą) namawiała mnie na kuracje sokiem z cytryn, więc poczytałam to co mi pokazała i wlewam w siebie te cytrynę litrami.

No tak sie sklada że uwielbiam to.:)

Ach, zapomniałam dodac że juz obieglam moje osiedle dookoła, szejk wystarczyl, :)

Qrcze, jak Ty po szejku masz takiego powera, to nie wyobrażam sobie jak się zachowujesz ,kiedy zjesz większy posiłek :D ;)
Szejki robisz mikserem czy blenderem? Warzywa czym kroisz? Zamiast mleka sojowego co można dodać do szejka?Dla mnie niewskazana jest soja ze względu na dnę moczanową.
Po ostatnim ataku dny przeprowadziłam sobie kurację profilaktyczną z soku cytryn od jednej do pięciu dziennie przez 5 dni i kolejno zmniejszając o jedną przez kolejne pięć dni. Jaką masz tą kurację, taką samą?

rebelio
22-01-2012, 14:39
Qrcze, jak Ty po szejku masz takiego powera, to nie wyobrażam sobie jak się zachowujesz ,kiedy zjesz większy posiłek - po większym posiłku raczej zalegam, akurat tak mam że jedzenie mnie rozleniwia i neimoglabym biegac po dobrym żarciu.

Szejki robisz mikserem czy blenderem? - używam blendera ale nie tnę całkiem, kawałeczki zostają, które sobie mogę pomiędlić szczękami dla zabawy ;).

Warzywa czym kroisz? - nożem

Zamiast mleka sojowego co można dodać do szejka?Dla mnie niewskazana jest soja ze względu na dnę moczanową. - Na ogól rozpuszczam owoce sałatą lodową, albo cytrusami, dotąd nigdy nie używałam mleka sojowego, przypadkiem córka przyniosła i tak zostało.

Po ostatnim ataku dny przeprowadziłam sobie kurację profilaktyczną z soku cytryn od jednej do pięciu dziennie przez 5 dni i kolejno zmniejszając o jedną przez kolejne pięć dni. Jaką masz tą kurację, taką samą? - właśnie coś takiego tylko inaczej dawkowane: 5 -10- 15 - 20 - 25 -25 -25 -25- 20 -15 - 10 - 5 (twoja jest bardziej profilaktyczna, moja lecznicza). Robię to bo lubię, mam dużą świadomość tego co mi dobrze robi, zwłaszcza że ostatnio miałam parę nieprzyjemnych sytuacji życiowych i u mnie to wygląda tak, że zaczynam żreć (nie jeść - właśnie żreć :)) słodycze, pić piwo i inne rzeczy ... nie jestem przyzwyczajona, więc to jest nieco destrukcyjne dla mnie. Cytryny mi ustawią wszystko jak należy.

rebelio
22-01-2012, 14:45
rebelio, mam pytanie, jakich przypraw używasz do gotowania i ogólnie?w sklepie niestety kupuje, nie mam własnej ziemi, tyle ze staram się nabywać takie bez glutaminianu sodu i zapaszków, np czasem kupuje w sklepie ze zdrową żywnością a czasem w normalnym, czytam skład, zawsze, mam okularki do czytania - lupki, i czytam. Jak już się na dobre zakokoszę w temacie, ustawie sobie skrzynki, mam w piwnicy, takie ze świeżą zieleniną. Cały czas jestem w planach :P

Moja znajoma mieszka w małym miasteczku i nie może kupić tam np kaszki jaglanej, masakra. A kolega niektóre przyprawy kupuje tylko wtedy kiedy jest w Warszawie służbowo. Wiem, że różnie jest z zaopatrzeniem. Bywam czasem w takich miejscach, gdzie nawet pietruszki nie ma w sklepach, bo ludzie nie kupują, maja własne zasuszone albo w zamrażalnikach.

rebelio
22-01-2012, 14:46
Zacznę swój romans wege na dobre, kiedy pojawią się sezonowe warzywa i owoce. Mam działkę, więc postaram się jak najszybciej mieć własne.
Zieloną pietruszkę ciągle mam na bieżąco. Teraz pozostają mrożonki, a to za mało.
Co nie znaczy, że będę siedzieć z założonymi rękami.
Będę eliminować, co się da i wprowadzać, co się da.
Np kupiłam już kaszę jaglaną i rodzynki do niej :D
To będzie taki okres soft, w przejściu na inny sposób odżywiania.Tak, kasza jaglana to zloto, mozna zyc na niej i tylko dodawac różne ingrediencje. Wiesz, potrafiłam nawrzucac na wierzch pokrojonej papryki, pietruszki i zmielonych pestek, i koniec, było pyszne takie skromne :)

rebelio
22-01-2012, 14:48
Witam w niedzielne samo południe :D ,
Zaczynam powoli wprowadzać inne żywienie.Będę robić to stopniowo i próbować jakie produkty mój schorowany organizm będzie przyswajał .Na obiad zrobię sobie ryż z warzywami gotowanymi na parze. Nie wiem jak mi to będzie smakować :( ... Jutro wybieram się na większe zakupy i rozglądnę się za produktami wegańskimi :)dodaj lubczyku, papryki, pieprzu, masali i będzie pyszne!

rebelio
22-01-2012, 14:50
A kupujemy oliwę i oleje tylko extra virgin, wiecie o tym? Reszta to pic na wodę fotomontaż. Nie dość, że ma być ekstra dziewicza ;), to jeszcze nie powinno jej być za wiele, mamy witaminki z owoców i zielska, niepotrzebujemy pomagać sobie tłuszczem.

Szczerze powiem, że szok przezywam zawsze kiedy patrzę wiosną, jak odkrywamy nasze ciałka. Sporo ludzi, zwłaszcza starszych, ale nie tylko, ma straszną nadwagę. I jak to serce ma sensownie sobie radzić? I jak te nasze kolana ze wyrodnieniami mają te kilosy dźwigać? Nawet się nie chce człapać z ciężarami, człowiek odruchowo zaczyna zalegać na kanapie i koniec z ruchem, a to oznacza brak tlenu i zanik mięśni. Podobno jest wiele malutkich mikro mięśni,które w ciągu życia zanikają z powodu nieużywania. A to ma swoje konotacje w mózgu. Tu nie chodzi o urodę, chociaż ta zapewne skorzysta, ale o zdrowie!

rebelio
22-01-2012, 15:24
Coś fajniutkiego:

http://vegejustyna.blogspot.com/2012/01/szejk-z-gruszka-i-saata-rzymska.html

http://1.bp.blogspot.com/-mZWPrtv1oeA/TxlR69Jhu1I/AAAAAAAAAWI/7itn24CO37U/s320/z+gruszk%25C4%2585.jpg

Szejk z gruszką i sałatą rzymską - naturalne witaminki :)
Sałata rzymska zawiera karoten , witaminy B1, B2, PP, C. Jest słodziutka i delikatna w smaku .
Można jej używać do sałatek , można też zrobić cudownego szejka.

Potrzebujemy :

- listki sałaty rzymskiej
- dojrzała soczysta gruszka
- banan
- woda mineralna niegazowana

To wszystko blendujemy i wypijamy ze smakiem :))

rebelio
22-01-2012, 15:28
A teraz

źródło: http://cobylonaobiad.blox.pl/2012/01/Ziemniaki-z-kapusta.html

http://cobylonaobiad.blox.pl/resource/812.jpg

źródło: http://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=11817

1 kapusta włoska lub biała
kilo ziemniaków
1-2 cebule
przecier pomidorowy (niekoniecznie)
olej albo masło
pieprz, sól, kminek

Na maśle lub oleju (lub mix) poddusić cebulę, aż będzie rumiana, wrzucić pokrojoną kapustę i dusić jeszcze trochę. Jak trochę poprzywiera do dna, nie szkodzi, będzie lepszy smak. Posolić, popieprzyć, dodać kminek. Wlać wodę, ale nie za dużo, bo wyjdzie zupa. Wrzucić pokrojone w plasterki ziemniaki i dusić wszystko na maleńkim ogniu. Jak zacznie się robić miękkie, wlać przecier pomidorowy i dusić jeszcze chwilę. Jeśli wody było jednak za dużo, zagęścić łyżką mąki razowej.

I smacznego :D

elza1302
22-01-2012, 15:56
dodaj lubczyku, papryki, pieprzu, masali i będzie pyszne!

Mój pierwszy obiadek nie był zbytnio smaczny bez przypraw :( , tajemnicą wszystkich potraw są przyprawy... jutro je zakupię i dalej będę eksperymentować :D ...

Czytałam o tej kuracji leczniczej z większą ilością cytryn, ale najpierw przeprowadziłam sobie taką profilaktyczną. Odczekam trochę i spróbuję tą leczniczą. Pijesz czysty sok czy rozcieńczasz go ? Ja piłam czysty, ale nie wiem czy dam pić czysty z sok z większej ilości cytryn :(...
Fajnie ,że wklejasz przepisy, łatwiej będzie z nich skorzystać :)
A co proponujesz z kapusty pekińskiej?

rebelio
22-01-2012, 16:24
Osobiście kapustę pekińską:
- wrzucam do szejka
- dodaje do zupy jako wypełniacz
- robię z niej surówki tak, jak z salaty
- można ją też udusić tak jak białą
- jeśli jadę w trasę, ładuję ją pomiędzy dwa kawałki chleba razem z papryką, pomarańczką (albo jabłkiem czy suszoną śliwką), oliwkami, czosnkiem i cebulą ... lubię robić sobie takie szalone kanapki, kiedy wychodzę gdzieś na cały dzień.. szalone kanapki dobrze wychodzą też z sałatą lodową czy inną, ale musi jej być dużo, taki spory stragan, kanapka ledwo się domyka, a ja ją owijam folią spożywcza i tylko dzięki temu nie fruwa, potem wydłubuję po kolei te wszystkie składniki i cieszę się z napotkanych smaczków :)

Generalnie jesli mozna coś zjeśc na surowo - lepiej na surowo, jedzenie jest żywe, ma wszystko co jest potrzebne, utrupia sie je tylko dla smaku ewentualnie tylko dlatego że na surowo jest niejadalne :)

rebelio
22-01-2012, 21:09
Dostałam maila z Vivy, w związku z akcją "Zostań wege na trzydzieści dni". No powiem tak - fajne, chociaż myślę, że jeśli ktoś naprawdę chce się przyłożyć to będzie unikać tych produktów wysoko przetworzonych. Akcja jest ewidentnie prozwierzęca. A oto treść maila, mało widoczna, bo zrobiłam screen w dwóch częściach ale z całości, nie ma zmiłuj... spróbuje potem w kawałkach

http://i43.tinypic.com/huoo7d.jpg
http://i41.tinypic.com/1ze85tx.jpg

rebelio
22-01-2012, 21:15
Teraz będzie w kawałkach, co by coś zobaczyć:

http://i39.tinypic.com/16lfi2e.jpg

rebelio
22-01-2012, 21:17
http://i42.tinypic.com/1yq2pe.jpg

rebelio
22-01-2012, 21:19
Jak dla mnie za mało surowego, bez pół litra szejka rano jestem nieżywa ;)

A tu sznureczeek, co go tam zapodali - o sportowcach wege, żeby nie było, że my zdechlaki! a co... http://weganizm.blox.pl/2010/07/Mac-Danzig-8211-Ultimate-Fighter.html

helena62
23-01-2012, 15:37
Witam wymyslilam coś a mianowicie; smażone nalesniki z dodatkiem/ zamiast jajka/ rozmiekłego w wodzie siemienia lnianego plus mąka ziemniaczana i zwyczajna mąka. Nalesniki usmaże a na to połoze ugotowana soczewicę z kapusta kiszoną ugotowaną i zasmazka na oleju.Naleśniki zawinę tak jak zawija sie gołabki.Odstawie do wystygnięcia albo popanieruje w z siemienia lnianego i usmaże .Oczywiscie dodam przyprawy , ciekawe jak wyjdzie? do dzieła ,napisze pózniej.

Ojanna
23-01-2012, 15:55
Ja dziś robiłam ten "kapuśniak". Podsmażana cebula z kapustą i duszona z ziemniakami. Dodałam ziół prowansalskich i suszonych pomidorów, pycha. Za mało zrobiłam ;)

elza1302
23-01-2012, 15:59
Witam :D ...
Ja także dostałam maila z Vivy,ale jeszcze jego nie czytałam...
Dzisiaj zrobiłam sobie surówkę z kapusty pekińskiej ,dodałam marchewkę ,cebulkę ,jabłka i zrobiłam sosik do niej...nawet mi smakowała :D ... ale tyle mi się jej narobiło ,że będę ją dwa dni jadła :)... pozdrawiam wszystkich

elza1302
23-01-2012, 16:00
Ja dziś robiłam ten "kapuśniak". Podsmażana cebula z kapustą i duszona z ziemniakami. Dodałam ziół prowansalskich i suszonych pomidorów, pycha. Za mało zrobiłam ;)

Mogę Ci podrzucić trochę mojej surówki :D ...

Ojanna
23-01-2012, 16:45
Dobra, zamieniamy się, kaszy jaglanej z owocami mam za dużo ;)

Ojanna
23-01-2012, 18:04
Rebelio a co sądzisz o mleku ryżowym? Jakieś podejrzanie smaczne/słodkie jest, chociaż w składzie nie ma cukru :confused:

rebelio
23-01-2012, 19:37
helena62
Naleśniki to i z samej mąki i wody wyjdą, bo gluten skleja, to są tzw oszczędnościowe naleśniki ;). Dawno nie robiłam, ale ten farsz można wrzucić między liście kapusty albo na makaron czy ryż i tez bedzie smaczne, zwłaszcza jak porządnie przyprawisz.

Ojanna
No tak, bigos też można tak zrobić, bez miąs... dodaję suszone śliwki i dla smaczku nawet żurku potrafię dowalić. Ostatni mi wyszedł wybitny.
Z tym mlekiem to jest tak - jak się człowiek odzwyczaja od prawdziwego, a kocha takie potrawy, to jest fajnie. Oprócz tego ryżowego jest sojowe (podobno niezbyt zdrowa ta soja ale bardzo smaczne) albo kokosowe, oooch, jakie dobre! Wszystkie te cuda, które produkują nam w fabrykach są podejrzanie smaczne, co by nas w kolejny nałóg wpędzić, jasna sprawa :D. Chemia stoi na bardzo wysokim poziomie obecnie. Sugeruje dokładnie czytać skład, nie wchodzić do sklepu bez okularów do czytania, po prostu. Rzadko kłamią, za to są kary, ale wala to tak małymi literkami że oszaleć można. Szczerze powiem, że jak odkrywam jakieś nowe cudo na sklepowych półkach, to mi czasem odbija na jego punkcie i dodaję ciurkiem do wszystkiego (kokosowego zamiast śmietany do sosów i zup - przy odpowiedniej dawce indyjskich ostrych przypraw wychodzi boskość, sojowy, ryzowy do kornflejków itd). Mówiłam żem żarłoczek i łasuch ;)

Ale tak serio, to ja akurat staram się unikać wysoko przetworzonych produktów, takich z puszek, woreczków foliowych i kartoników. Przemysł spożywczy to mój wróg pomimo, że kusi smaczkami. Chemia. Jak już widzę że coś ma niebezpiecznie długi termin trwałości na opakowaniu, zaraz zaczynam mieć wątpliwości. Cenię sobie prostotę. Dzisiaj znowu fasolka + pomidorki + kukurydza + cebula + kasza gryczana (niestety, część z puszki:tongue:).

elza1302
Też robię sobie czasem takie surówki, wychodzi mi wielka micha i jem ją przez pół godziny, ale zjadam wszystko, czuję się przy tym jak parzystokopytny przeżuwacz ;)
Dobre sosiki wychodzą z czerwonej soczewicy, bo ona się pięknie rozgotowywuje. Czasem można kupić tachini - pasta sezamowa - cudowny dowóz wapnia, lepszy niż serowy - kupuję ją w hurtowni dosyć tanio w półlitrowych pojemnikach, mam niedaleko habibi.pl.

Jedna z koleżanek prosila o filmy. Proszę, ppierwszy jaki mi wpadł w oko, prawie godzinny

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150492615086529&set=oa.10150333390367824&type=1&ref=nf
(Cyt z jutubka: Dokument „Globalny stek" to opowieść o współczesnym przemyśle mięsnym. Jego twórcy przemierzyli świat, udając się m.in. do USA, gdzie inwentarz faszerowany jest hormonami wzrostu, do Brazylii, w której puszcza amazońska coraz bardziej ustępuje miejsca pastwiskom dla setek milionów sztuk bydła, na farmy świń we francuskiej Bretanii, zatruwające okolice toksycznymi azotami czy wreszcie do zachodniej Afryki, gdzie chów przemysłowy drobiu pogłębił jeszcze katastrofalną biedę w regionie. To intrygujące śledztwo ujawnia widzom wstrząsające konsekwencje globalnego mięsożerstwa XXI wieku.)

Lecę go oglądać bo jeszcze nie widziałam, dopiero co go ktoś podrzucił.

rebelio
23-01-2012, 20:12
źródło: http://rawolucja.pl/raw-przepisy/koktajl-dyniowy-z-imbirem-i-cynamonem-rozgrzewajacy/

http://rawolucja.pl/wp-content/uploads/Dynia.jpg

Na zimowe dni.

Składniki na 3 porcje:
ok 1 kg dyni
3 banany
2 pomarańcze
3 łyżki mleczka kokosowego (z puszki)
ok 2 cm świeżego imbiru
pół łyżeczki cynamonu

Rozpoczynamy od wyciśnięcia w wyciskarce soku z dyni – łącznie ze skórką i pestkami w środku. Z 1 kg wychodzi ok 0,5 litra soku. Uwaga! Nie wrzucamy jeszcze imbiru. Wyciskamy sok z pomarańczy. Wszystkie składniki łączymy w blenderze, początkowo w pomniejszonych proporcjach: wlewamy do blendera cały sok z dyni, dodajemy 3 banany, sok z 2 pomarańczy, 2 łyżki mleczka kokosowego, ok 1 cm imbiru (wyciskamy jak czosnek) i pół łyżeczki cynamonu. Blendujemy, a następnie sprawdzamy czy koktajl jest już wystarczająco imbirowy i kremowy, jeśli nie, dodajemy resztę imbiru i mleczka kokosowego.
Cóż - do tego trzeba mieć wyciskarkę, a jak ktoś nie ma, to sobie może potraktować dynie blenderem, a imbir może być tez suszony albo ugotowany w malej ilości wody. Chociaż zapewne świeży jest lepszy.

Obejrzałam ten film, w zasadzie idea hodowli białka opiera się na założeniu że siła człowieka jest wprost proporcjonalna do ilości spożytego białka. A ja byłam na wykładzie na którym pani doktor tłumaczyła że ludzie spożywają za dużo białka i to stawia na baczność ich układ immunologiczny, ostatecznie co delikatniejsze osoby zapadają na przeróżne choroby. Dlatego zarówno Gerson jak i Ornish sugerują co by w diecie antyrakowej nie jeść w ogóle białka odzwierzęcego. I co z tym zrobić droga redakcjo? ;) ;) ;)

taneska
23-01-2012, 21:44
[QUOTE=rebelio]
Czasem można kupić tachini - pasta sezamowa - cudowny dowóz wapnia, lepszy niż serowy - kupuję ją w hurtowni dosyć tanio w półlitrowych pojemnikach, mam niedaleko habibi.pl.

Zrobienie tachini jest dziecinnie proste, trzeba jedynie uważać, żeby nie przypalić sezamu, bo będzie gorzki, potem zblenderować z odrobiną oliwy i gotowe, bez konserwantów.:) .
Dodać do ugotowanej, zblenderowanej ciecierzycy i jest pyszny humus jako wędlinka.;)

Ojanna
23-01-2012, 21:47
Kiedy pierwszy raz robiłam hummus, nie wiedziałam, że można kupić pastę tahini i już tak zostało, sezam prażę na patelni :)

rebelio
24-01-2012, 06:34
Dzięki taneska! Nigdy nie robiłam tachini, bo obok w sklepie jest dosyć tanie.
Ojanna - ja z kolei nigdy go nie prażyłam, za to kiedyś prażyłam lekko zmielone siemię lniane, dodawałam sól i posypywałam nim razem z pietruszką chleb.

Szybki pomysł na schudnięcie, z jednoczesnym jedzeniem co tylko się chce, BINGO ;)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=fgAfR4tBDao

Przyszło do mnie znowu mailem:

http://i43.tinypic.com/332qald.jpg

Oprócz tego jest tam parę jeszcze innych informacji, nawet ciekawe. Ale nie mam czasu ich screenować, zapisywać, umieszczać na hostingu i wklejać tu, długo to trwa :)

A teraz film o hodowli kurczaczków. kogutków i kurek - ten jest przykry i prawdziwy. Pokazuje prawdę o hodowli przemysłowej bez lukrowania. Takiego telewizornia nie puści, dopóki lobby producentów żywności będzie mocne. (My osłabimy je skutecznie nie kupując ich produktów). Zauważyliście, że przy tych hodowlanych tematach nie używa się słów kurka, kogutek, to jest drób... To były sprawy, które docierają do mnie dopiero teraz, w miarę jak wchodzę w temat. Nie jestem aktywną i wojująca obrończynią praw zwierząt, bardziej mnie egoistycznie interesowało moje zdrowie, ale to tak przy okazji, co by aspekty weganizmu dogłębnie poznać, zapodaję.
Film jest po angielsku, ale tam wystarczy popatrzeć i wszystko jasne:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JJ--faib7to

rebelio
24-01-2012, 06:53
Jeszcze przy okazji porannych przyśniadannych wlóczeń po necie

źródło: http://rawolucja.pl/raw-food/raw-tydzien-dzien-szosty/

http://rawolucja.pl/wp-content/uploads/5a.jpg

Sok z 3 marchewek, 1 buraczka, dużego plastra korzenia selera
1 banan
2 kiwi

Wyciskamy sok, a następnie blendujemy go z bananem i kiwi.
Sok z buraka wypity świeżo po wyciśnięciu to naturalny napój energetyczny :) W tym zestawieniu spodoba się także osobom, które nie przepadają za surowymi buraczkami :)

Czas przygotowania: 15 minut (cóż, jeśli nie mamy wyciskarki, a pewnie nie mamy - nie pozostaje nam nic innego jak dokładnie "zblendować" buraczka - rebelio)

http://rawolucja.pl/wp-content/uploads/5b.jpg

Ok 25 g suchego ziarna czarnego ryżu
mix sałat – masłowej i roszponki
kiełki
1 kwaśne jabłko
kilka liści melisy
1/2 łyżeczki cynamonu

Ryż czarny gotujemy przez godzinę (ja zawsze dzień wcześniej). Układamy na talerzu z mixem sałat (sałat powinno być 3 razy więcej niż ryżu) i kiełkami. Jabłko blendujemy z melisą, cynamonem i minimalną ilością wody, tak aby blender był w stanie wyrobić gładką masę. Oblewamy musem ryż i sałatkę.

(myślę, że ryż może też być brązowy, a reszta menu pod linkiem, smakowite, naprawdę :) - rebelio)

krystynka
24-01-2012, 11:39
Chleb... mazowiecki - na naturalnym zakwasie, smaczny, a tu w składzie czytam:
mąka pszenna typ 750, mąka żytnia typ 720, drożdże, sól, polepszacz "AKO21"- mąka pszenna, emulgator E 472e, cukier, mąka sojowa,
kwas askorbinowy, enzymy oraz słodowe ilości jaj w proszku i nasion sezamu.
Jem coraz mniej chleba, ale ta receptua jeszcze bardziej zniechęca. Może i dobrze :)

Cynamon - widzę, że do wielu potraw dodajemy. Też lubię.
Zawiera on jednak kumarynę, która jest szkodliwa dla wątroby, zwłaszcza chiński. Jak kupować to z Cejlonu.
http://www.we-dwoje.pl/szkodliwy;cynamon,artykul,2043.html

rebelio
24-01-2012, 15:32
Dzięki za info cynamonowe, ten ktory mam w domu jakby cejloński - slodkawy jest.

Chleb już od dawna nie powinien nazywać się chleb. Te "koafiury" w piekarniach powinny się nazywać produkty chlebopodobne tak jak kiedyś był produkt czekoladopodobny ;) Od czasu do czasu można zdobyć cos co jest na zakwasie i jest z zyta, tradycyjny chlebek jest mniej smaczny, lekko lepki, ma kwaskowaty smak i jest ciemny.

Ale co my tu o chlebie, w naszym wieku w ogóle powinno się go odstawić, gluten strasznie rozrabia w jelitach i po dłuższym czasie przestają spełniać swoje zadanie. Odstawic chlebuś - to moje marzenie. Właśnie kupiłam i zjadłam taki na zakwasie podobno z żyta. Panie strasznie się obraziły w sklepie, kiedy zaczęłam powątpiewać i faktycznie jest taki jakby czerstwawy i mało puszysty. Może nie kłamały? :cool:

rebelio
24-01-2012, 20:41
http://i40.tinypic.com/1110cgo.jpg

slabiutka jakość - to tylko screen z mojej poczty, ale da sie jakos przeczytać, prawda? :)

Alunia
25-01-2012, 14:31
Cieszę się, że powstał ten wątek.:)
Zielone szejki mam teraz "na tapecie".
Zanim głos zabiorę poczytam o czym do tej pory pisaliście.

Ojanna
25-01-2012, 16:04
Dołączę się z filmem poglądowym: http://www.youtube.com/watch?v=ZAJ7V6ZnWsI

Znalazłam też ciekawy artykuł o "suplementach diety". Niestety pełna wersja jest w wydaniu papierowym: http://www.wprost.pl/ar/289233/Suplementy-strachu/?I=1510

Zamiast kupować chemię bez recepty lepiej na wzmocnienie zjeść kaszkę jaglaną i wypić świeży sok z cytryny :)

rebelio
25-01-2012, 18:13
Dzięki za film. Zdaje się że korporacyjna działalnośc ma związek z ACTA o którym tyle się słyszy ostatnio.

Też się cieszę z tego wątku. Miło mi, że spotykam się z taką akceptacją. Ten portal to jest super miejsce.

Teraz jedzonko:
źródło: http://mniammniamvege.blogspot.com/2012/01/tarta-buraczana.html

Tarta buraczana.
http://4.bp.blogspot.com/-AvS_kqjaybg/Twha71ECuxI/AAAAAAAAC7E/XVwtqJOGPZs/s640/DSCF9074.JPG

Składniki:
opakowanie ciasta francuskiego ( o wegańskim składzie!)
1 por
1 łyżeczka cukru trzcinowego
1 łyżeczka octu balsamicznego
1 łyżeczka tymianki
3-4 ugotowane buraki
180 g tofu naturalnego - (bez przesady, zmiksowana fasolka tez może być ;) )
3/4 szklanki mleka sojowego - (pewnie może być i ryżowe albo woda)
2 czubate łyżki mąki z ciecierzycy ( może być kukurydziana, jeżeli nie macie tej z cieciorki!)
sól i pieprz
ząbek czosnku
oliwa
Buraki ( wcześniej ugotowane lub upieczone do miękkości) zetrzyjcie na tarce o grubych oczkach. Jeżeli są mniejsze weźcie 4, jak większe wystarczą 3.
Piekarnik nagrzejcie do 200 st.C.
Białą i jasno zieloną cześć pora pokroić w cienkie talarki. Na patelni rozgrzejcie 3-4 łyżki oliwy. Wrzucicie na patelnię, przyprawcie solą i pieprzem i duście do miękkości na małym ogniu. Następnie dodajcie łyżeczkę cukru i wymieszajcie ja z porem. Wlejcie ocet i wsypcie tymianek i dokładnie wymieszajcie. Wrzućcie starte buraczki i poduście przez 2 minuty z porem.
W blenderze zmiksujcie razem tofu, mleko, czosnek. Dodajcie mąki z ciecierzycy. Przyprawiacie solą i pieprzem. Miksujecie.
Na koniec mieszacie miksturę z tofu z masą buraczaną.
Prostokątną blaszkę wykładacie ciastem francuskim. Na krótszych końcach blachy ciasta będzie nieco na dużo, ale wystarczy je zagiąć. Powstałą rynienkę "ciasta" wypełnijcie otrzymaną masą. Włóżcie do gorącego piekarnika i pieczcie 25 minut.
Gotowe!

Też mam film, o codzienności na fermach hodowlanych, tej brzydkiej, ukrytej przed nami... uwaga - jest drastycznie! nakręcone ukrytą kamerą przez Obrońców Praw Zwierząt . Macie kogoś na wsi? Bo ja mam, wiem, jak to jest nawet w małych gospodarstwach, nie koniecznie w wielkich fermach... poczucie władzy wyzwala często w ludziach nieciekawe odruchy: http://www.youtube.com/watch?v=gYTkM1OHFQg

rebelio
25-01-2012, 18:19
Jeszcze o suplementach: http://wformie.wprost.pl/odchudzanie/id,288881/Uwazaj-Suplementy-diety-moga-cie-zabic.html

Ja myślę, że należy maksymalnie ubogacać dietę, a raczej unikać sztucznych produktów - również tych farmaceutycznych. Czasem jest tak, że przyzwyczajamy się do czegoś i na okrągło to jemy, tak nie można, trzeba zmieniać, szukać, eksperymentować, doświadczać smaki i zestawienia. Monodieta może jest dobra - dla joginów ;)

A prochy tylko wtedy kiedy musimy i nie ma innego wyjścia. Prawda?

krystynka
25-01-2012, 19:56
Można oszaleć z tym wszystkim.
Dostałam pod choinkę Vigor-cardio, ten z linku. Litrowa butla.
Jak przeczytałam skład, to uszy mi zwiędły i ręce opadły. Sama chemia. W zasadzie nie powinnam się spodziewać czego innego.
Żeby jednak nie wyrzucać - zażywam, bo smaczne jest :D
Tylko nie 4 łyżki ale 1-2.
No i pisze, żeby prowadzić zdrowy tryb życia i zróżnicowaną dietę.
I myślę, że właśnie to pomoże, a nie ta chemia.
Co za naciąganie ludzi na te supementy.
http://www.aptekasupervita.pl/product-pol-3300-VIGOR-CARDIO-plyn-1000-ml-OPAKOWANIE-PREZENTOWE-.html

Ojanna
25-01-2012, 20:02
Krystynko przed świętami byłam świadkiem poruszającej sceny w aptece: dziewczyna kupowała dużą butlę jakiegoś "wspomagacza" dla seniorów. Sprzedawczyni skomentowała to do pracującej obok koleżanki: uchowaj Boże, żeby mi córka coś takiego na gwiazdkę kupiła. Tupet miała niezły, ale chyba wiedziała co mówi ;)

Mój znajomy kupił sobie kiedyś jakiś zestaw witamin dla seniorów. Po tygodniu wylądował u kardiologa. Odstawił "witaminki" i wszystko wróciło do normy. Świństwa nam sprzedają i tyle :mad:

rebelio
25-01-2012, 21:06
Też bym wywaliła, żadnego szkoda :icon_eek:

teraz coś stąd: http://gotowanie.onet.pl/22184,0,1,zupa-afrykanska,ksiazka_przepis.html

Afrykańska zupa ziemniaczana
http://m.onet.pl/_m/9210ee46c569a92a2df1d743581c1eb1,5,12.jpg

Robiłam ją, zrobiłam na bardzo ostro. Nawet miałam gdzieś zdjęcie ale licho wie gdzie jest. Więc sie podpieram tym z netu, jak zwykle. Bardzo mi smakowała. Czytałam skład na pomidorach z puszki, nie jest źle. Ale właściwie teraz nie jest sezon na pomidory. Można puszkowe chyba.


Do przygotowania zupy potrzebne będą następujące składniki:

1 cebula

1 ząbek czosnku - zmiażdżony

1 łyżka oliwy

1/2 łyżeczki tartego imbiru

1 łyżeczka soli

1/2 łyżeczki pieprzu

1 łyżeczka kolendry

1 łżeczka zmielonego kminu rzymskiego

szczypta mielonych goździków

szczypta mielonego zielonego kardamonu

szczypta cynamonu

łyżeczka curry

pół puszki pomidorów pellati lub 2 świeże, obrane ze skórki

1 ziemniak pokrojony w kostkę

3 szkl wody

300 g zielonego groszku (świeży, mrożony lub z puszki)

Przygotowanie:
Cebulę i czosnek zeszklić na oliwie. Dodać: imbir, sól, pozostałe przyprawy. Następnie dodać pomidory i ziemniaka. Dodać 1,5 szkl wody, dokładnie mieszać, doprowadzić do wrzenia. Zmniejszyć ogień, dodać groszek. Podgotować 10 minut. Zdjąć z ognia, wlać pozostałą wodę. Można zmiksować.

Tych zup afrykańskich jest sporo w necie. Zapamiętałam to niezwykłe połączenie cynamonu z resztą. Pamiętam, że wtedy postanowiłam sobie zawsze dodawać do takich zup cynamonu :)

Tu chyba oryginał :) ( http://www.kuchniaafrykanska.pl/zupy-afrykanskie/ ):

"Przepis na afrykańską zupę ziemniaczaną:
Do przygotowania zupy potrzebne będą następujące składniki: szklanka posiekanych ziemniaków, szklanka drobno posiekanej cebuli, szklanka drobno posiekanej papryki (zielonej lub czerwonej w zależności od indywidualnych preferencji), 2 szklanki posiekanych pomidorów, 2-3 ząbki czosnku, 4 szklanki wody, 2 łyżki oliwy z oliwek, ¼ łyżeczki startej skórki cytrynowej, łyżka soku z cytryny, ostra papryka w proszku, sól, pieprz, natka pietruszki.

Przygotowanie:
Na rozgrzaną oliwę z oliwek wrzucić posiekaną cebulę, paprykę i czosnek – dusić przez kilka chwil z niewielką ilością wody. Następnie dolać wody i wrzucić pozostałe składniki. Całość gotować około 30 minut. Natkę pietruszki posiekać, a następnie posypać zupę na talerzu.

Przepis na afrykańską zupę ze słodkich ziemniaków i orzeszków ziemnych:
Do przygotowania zupy potrzebne będą następujące składniki: 1l wody, drobno pokrojona cebula (duża), łyżka oliwy z oliwek, 3 drobno pokrojone pomidory (średniej wielkości), 700g drobno pokrojonych słodkich ziemniaków, drobno pokrojona marchewka, 2 łyżki masła orzechowego, 35g posiekanych orzeszków ziemnych (prażonych, niesolonych). Przyprawy: 2 rozgniecione ząbki czosnku, 2 łyżeczki mielonego imbiru, łyżeczka mielonego kminku, łyżeczka mielonej kolendry, pół łyżeczki cynamonu, szczypta mielonych goździków, łyżeczka soli, szczypta pieprzu cayenne, posiekana kolendra (świeża).

Przygotowanie:
Oliwę z oliwek należy rozgrzać w rondlu. Na rozgrzaną oliwę wrzucić cebulę i przysmażyć do uzyskania złotego koloru. Następnie dodać czosnek, kminek, imbir, cynamon, goździki i kolendrę. Dorzucić pomidory, marchewkę i słodkie ziemniaki – całość gotować około 5 minut, cały czas mieszając. Następnie należy wlać do rondla 1l wody doprawionej solą i gotować aż do wrzenia, następnie na mniejszym ogniu jeszcze około 30 minut. Zupę zmiksować z orzeszkami ziemnymi za pomocą np. blendera. Dodać pieprz do smaku, a następnie masło orzechowe (cały czas mieszając). Podgrzać całość i gotowe."

Teraz koniecznie link do terapii Gersona, zasadniczo podobno leczył tym gruźlicę, ale potem okazało się że na inne choroby też jest dobra, teraz jest antyrakowa, stosowana w profilaktyce i leczeniu: http://www.terapiagersona.com.pl/elementy.html

Nie mam zdania, poza tym, że warto się przyjrzeć, zawsze to kolejny sposób na wzbogacenie menu. Piłam kiedyś sok wyciśnięty z zielonych części roślin, genialny. Nawet mam małą wyciskarkę w kuchni, bo córa zostawiła jakoś tak przez nieuwagę chyba. Robiłam sobie soki, rewelacyjna sprawa, tyle że ona malutka, jednoosobowa, niewiele tam wchodzi ale dla mnie wystarczy.

babciaela
27-01-2012, 08:42
WITAM,WITAM I POZDRAWIAM....
Nie było mnie tu długo bo bardzo
przeżyłam te filmiki o bestialstwie
ludzi.Nie będę oglądać,ale będę tu przychodzić
obiecuję....
http://wgrywacz.pl/images/501Zima_piatek_21122011.jpg

babciaela
27-01-2012, 08:47
Posyłam link o weganiźmie może KOMUŚ się przyda?
http://surowadieta.blogspot.com/2012/01/raw-tydzien-dzien-1.html

rebelio
27-01-2012, 11:11
Hej, dzisiaj chcialabym o wapniu, bo jak sieodstawi te mleczka - cos trzeba cialku zaproponować (nota bene wyczytałam, że duża ilośc mleka utrudnia przyswajanie wapnia i pewnie dlatego moja mlekolubna mama i jej siostry - moje ciotki miały taka osteoporozę że hej)

Poniższa tabela przedstawia zawartość wapnia w różnych, bogatych w wapno produktach roślinnych.

Produkt (ilość, porcja) Wapń (w miligramach)

TOFU (opakowanie 250g) 500

Nasiona sezamu (25g – mała garść) 168

Nasiona słonecznika (25g – mała garść) 28

Brokuły (80g – porcja, gotowane w nie solonej wodzie) 32

Kapusta włoska (80g – porcja, gotowane w nie solonej wodzie) 120

Migdały (30g – mała garść) 72

Orzechy brazylijskie (30g – mała garść) 87

Mleko sojowe Apro (200ml, szklanka) 240

Suszone figi (4-6 owoców) 250

TAHINI (10g – dwie łyżeczki) 68

( http://wegesport.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=123&Itemid=49 )

Inne źródlo mówi
Bardzo dużo wapnia zawiera:
mak (1460 mg/100 g),
orzechy laskowe (226),
orzeszki pistacjowe (136),
ziarno sezamowe (783),
strączkowe (100-310),
soja (250),
botwina,
brokuły,
jarmuż,
rzeżucha,
seler,
szpinak,
cebula,
czosnek,
liscie pietruszki (1847)

Pewnie dlatego tak uwielbiam mak :)))
Ale sezam tez uwielbiam. Duzo roznych rzeczy wuielbiam, z tego wszystkiego zachcialo mi się jeść, lecę


Babciaela, uprzedzalam że sa drastyczne, przykro mi, ale też cieszę się, że można to pokazywać, dopóki można :mad:

Ojanna
27-01-2012, 18:28
A może gołąbki?

http://ezoter.pl/artykul,1497,Dla-miłośników-gołąbków.aspx

Przypomniała mi się sałatka z kaszy gryczanej z jabłkiem:

Jedna torebka ugotowanej kaszy, jedno jabłko, ser pleśniowy, rukola, pietruszka, przyprawa pesto, oliwa, pieprz, sól i już. Wszystko pokrojone, wymieszane i schłodzone. Może być z innym serem, może być z kurczakiem pieczonym, albo co kto lubi. Mięsa unikamy jak ognia, więc była z serami. Polecam kochającym kaszę ;)



Teraz unikamy także serów, ale ciecierzyca spokojnie zastąpi dodatki.

taneska
27-01-2012, 20:01
Mój dzisiejszy obiad to owocowy szejk, kasza jaglana na ostro z podduszoną na oliwie cebulą, cukinią i papryką, na deser sezamki własnej roboty, pychotka! :)

Anielka
27-01-2012, 20:14
A ja właśnie dzisiaj gołąbki z kaszy gryczanej z pieczarkami i cebulą zrobiłam oraz sosem pomidorowycm z pomidorami z puszki/kupuję w "Lidlu",są w miarę tanie/.Pychotka.47629

rebelio
27-01-2012, 21:33
Dogadzacie sobie dziewczyny

ja: brokuł, czerwona papryka, czosnek, cebula i pietruszka, fasola, przyprawy - uduszone razem i podane z kaszą jaglaną

(tak dobre , że na kolacje było to samo, do oporu :))

rebelio
27-01-2012, 21:38
net mi się mulił i załadowałam niechcący 2x tą sama wiadomość - autocenzuralnie usuwam :D

Anielka
27-01-2012, 21:47
A ja na kolację na słodko/tak mnie naszło strasznie na słodkie/kasza jaglana z porzeczkami/ze słoiczka,sama robiłam,tylko cukrem zasypane/posypane sezamem i wiórkami kokosowymi.O matko,ale się zasłodziłam.:)

rebelio
28-01-2012, 08:12
Smacznego
Żyć bez cukru! De facto cukier jest trucizną, działa wolniej niż inne ale zatruwa organizm jednakowo. Jasne że czasem można, a nawet trzeba; odrobina rozmiękcza nastrój. Ale naprawdę - okazjonalnie.

Wrzucam cenny kawałek teorii. ;)

http://i41.tinypic.com/k01yki.jpg

rebelio
28-01-2012, 08:17
http://i40.tinypic.com/so0i9e.jpg

rebelio
28-01-2012, 08:24
Jeszcze maly billboard natury stricte informacyjnej i reklamowej, ale to jest prawda, nie jakies sekciarskie bicie piany :) Z ekonomicznego punktu widzenia 'wege' jest dla naszej planety korzystniejsze. Myślę, że kiedy będzie nas więcej na ziemi, ludzie będą konsumować przerobione robaki albo żywność wegańską. Mięso będzie towarem luksusowym, bo nie podejrzewam ludzkości o zdolność do nagłej zmiany mentalności.

Jak wygląda karmienie ludzi pokarmem mięsnym i roślinnym - porównanie. Podpis w oryginale: The amount of food a vegie and non-vegie eat compared. ( I loove pointing out the obviouse! :P)

http://a1.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/302206_146136032143174_130601057030005_239708_7633 295_n.jpg

babciaela
28-01-2012, 09:25
http://wgrywacz.pl/images/263Zima_sobota_22122011.jpg

RBELIO-pozdrawiam Cię,wiem ze uprzedzałaś ze drastyczne
ale ja duża dziewczyna myślałam ze dam radę, że nic mnie
w życiu nie zaskoczy a tu taki szok do czego człowiek jest zdolny.
Ja się skupiam na surowej diecie,jak nie dam rady to mi pomożecie-prawda?

rebelio
28-01-2012, 11:31
To jeszcze nie jest tak bardzo drastyczne, Pamiętam, widziałam coś ekstra, tylko mi się schowało i jeszcze nie odznalazłam. Mechanizm wypierania i nie przyznawanie innym żyjącym stworzeniom możliwości przeżywania uczuć i cierpienia, sprawiają że to i tak po większości spływa. Wystarczy sobie powiedzieć, że te zwierzęta nic nie czują bo to nie są ludzie i sprawa załatwiona. Ludzie zapominają, że często obściskują i antropomorfizują jednakowo inteligentne i wrażliwe stworzenia na własny użytek we własnych domach.
Schizofreniczne postrzeganie świata zapewne jakoś skutkuje, bo jak inaczej?
Każda hipokryzja po jakimś czasie zaskutkuje.

Zimno i ładnie, lecę galopem w świat.

rebelio
28-01-2012, 17:52
Naszło mnie i robię sobie pasztet: http://filozofiasmaku.blogspot.com/2012/01/pasztet-z-soczewicy-weganski.html

Chyba stęskniłam za nim w obliczu rosnących cen pasztecików sojowych, które uwielbiam.... i negatywnych opinii o soi, zawsze soczewica to nie soja, a własne to nie sklepowe :D

Mój pasztet jest z zielonej soczewicy, dodałam do niej całą torebkę przyprawy o nazwie pasztet szlachecki, czosnek, ugotowane pół włoszczyzny, ugotowaną kaszkę kukurydzianą, trochę oliwy, dużo zmielonego siemienia lnianego, zmiksowałam blenderem... i właśnie się piecze

jest ostry w smaku i już teraz pachnie :D

Ojanna
28-01-2012, 20:16
Zapraszam, domowy hummus i naany :)

http://images38.fotosik.pl/1324/233e9d12ac018949gen.jpg

rebelio
28-01-2012, 21:41
mniam mniam :D

Kiedy tak patrzę, dochodzę do wniosku, że chyba bardzo lubię naany, jak je robisz?

Ojanna
28-01-2012, 21:49
Naany robię na oko. Mąka, drożdże, niestety odrobina cukru, ale tak tyci tyci. Mieszam mąkę z wodą i drożdżami zostawiam w ciepłym miejscu aż się pokażą bąbelki. Wtedy wyrabiam z mąką i znowu czekam aż wyrośnie. Wałkuję placki i piekę na blaszce do pizzy. Ostatnio przed pieczeniem każdy placek posypuję przyprawami: pikantnym pieprzem, majerankiem, rozmarynem itd. Co mi w duszy zagra.

Jak robię ciasto drożdżowe to nie dodaję cukru tylko rodzynki i na przykład mieszankę keksową: ma wystarczającą ilość cukru, by drożdże ruszyły :)

Ojanna
28-01-2012, 21:55
A ja właśnie dzisiaj gołąbki z kaszy gryczanej z pieczarkami i cebulą zrobiłam oraz sosem pomidorowycm z pomidorami z puszki/kupuję w "Lidlu",są w miarę tanie/.Pychotka.47629

Na święta robiłam paszteciki z duszonymi grzybami z kaszą gryczaną właśnie. Bardzo fajne były :)

rebelio
28-01-2012, 22:50
Mój pasztet już gotowy, a teraz spać.

http://i44.tinypic.com/35n55qw.jpg

Anielka
29-01-2012, 01:04
Pasztecik pierwsza klasa,juz czuję jego zapach,ale nie mam soczewicy/wyszła niestety/to w poniedziałek dokupię i zrobie.
Naany będe robila po raz pierwszy,mam nadzieję,ze udadzą się.
Na jutro przygotowalam kapuśnia z ziemiakiami i pomigorami,wszysto posypane koperkie,Na pewno bedzie dobre.Zaczyna mi sie coraz bardziej weganizm podobać.Do tej pory byłam wegetarianka/z małymi odstępstwami/z okazji spotkań rodzinnych/ale juz mam dość.Mleka słodkiego nie pije od ponad 30 lat,ale jogurty naturalne i kefiry zdarzały się.Jeszcze od czasu do czasu uzywam jajek.Ale powoli sie odzwyczajam.Kasze lubiłam zawsze i to wszystki,warzywka i owoce tez,"dziwne"/jak to mówi mój Tatus /przyprawy też.Chleba jadłam bardzo mało,chyba ,ze kasy brakło,no to zdarzało sie chlebkiem zapychać,ale mysle,ze mam to juz za sobą.Na kolacje jadłam kaszę jaglaną z warzywami/włoszczyzną/,posypane uprażonym słonecznikiem i zielonym koprem do tego salatka z kiszonego ogórka z cebulka i kapką oliwy.
Spokojnej nocy życzę .

rebelio
29-01-2012, 09:19
No to jedziemy z tym koksem, dostałam znowu maila z Vivy:

http://i40.tinypic.com/xor0gm.jpg

I miłej niedzieli :)

http://i44.tinypic.com/20gjvyr.jpg

rebelio
29-01-2012, 09:23
Babciaela to niech nie patrzy, nie czyta, ino nas tu swoimi surowymi przepisami częstuje :)

rebelio
29-01-2012, 10:03
Kochani, teraz cudny film, żadne tam okropieństwa które ludzie robią innym współmieszkańcom swojego domu - Ziemi.

Teraz cudny niezwykły projekt znanego fotografa YANNa ARTHUSa - BERTRANDa w reżyserii LUCA BESSON'a (tak, to ten od Wielkiego Błękitu, Leona Zawodowca i Piątego Elementu)
Uwaga - trwa półtorej godziny, zorganizujcie sobie czas.

Zatem zapraszam na półtorej godziny niezwykłej podróży po naszym Domu.
http://www.youtube.com/watch?v=VaxLcScfvmg

(Arthus-Bertrand powiedział widzom, że film nie jest objęty prawami autorskimi, a dochody z niego zostaną w całości przeznaczone na rzecz stowarzyszenia GoodPlanet.)

rebelio
29-01-2012, 11:45
następny film, tez półtorej godziny, półtorej godziny istotnych informacji i nie myślcie sobie że to nie dotyczy Polski, jesteśmy na tym rynku, i to konkurencyjni!:
http://www.youtube.com/watch?v=ZAJ7V6ZnWsI

"W swoim dokumencie autor stawia tezę, że producenci celowo ukrywają przed konsumentami informacje, dotyczące pochodzenia produktów, składników i procesów produkcji. Aby zweryfikować swój pogląd, Kenner odwiedza hodowle zwierząt i gospodarstwa rolne. To, co tam odkrywa potwierdza alarmującą prawdę, że cały przemysł żywieniowy kontroluje zaledwie kilka korporacji, ich celem nie jest zdrowie konsumentów, a maksymalizowanie efektywności i wzrostu ekonomicznego..."

"Film odkrywa tajemnice stojące za masową produkcją żywności. Twierdzi, że producenci umyślnie ukrywają przed konsumentami najważniejsze informacje dotyczące pochodzenia, składników i procesów produkcji.
Produkcja żywności w USA jest kontrolowana przez niewielką garstkę potężnych korporacji. Pod pretekstem maksymalizowania efektywności i wzrostu ekonomicznego, poświęcają oni zdrowie konsumentów, standardy higieny i warunki, w jakich pracują ludzie i hodowane są zwierzęta.
Ten dokument chce podkreślić rolę konsumentów, którzy mogą aktywnie promować podtrzymywanie produkcji przez kupowanie odpowiedniego jedzenia trzy razy dziennie."

rebelio
29-01-2012, 11:51
Witam wymyslilam coś a mianowicie; smażone nalesniki z dodatkiem/ zamiast jajka/ rozmiekłego w wodzie siemienia lnianego plus mąka ziemniaczana i zwyczajna mąka. Nalesniki usmaże a na to połoze ugotowana soczewicę z kapusta kiszoną ugotowaną i zasmazka na oleju.Naleśniki zawinę tak jak zawija sie gołabki.Odstawie do wystygnięcia albo popanieruje w z siemienia lnianego i usmaże .Oczywiscie dodam przyprawy , ciekawe jak wyjdzie? do dzieła ,napisze pózniej.I jak te naleśniki? Przeoczyłam odpowiedź? Czy nie było?

Ojanna
31-01-2012, 19:31
A Globalny stek był? Właśnie oglądam w tv.
http://www.youtube.com/watch?v=mc6dSR_2BMI

rebelio
31-01-2012, 21:14
dobry jest

rebelio
31-01-2012, 21:33
wieści z maila:


WEGETARIANIZM NA TALERZU

Curry ze słodkich ziemniaków, okry i bakłażana (proporcje dla 2 osób)

Składniki: 1 cebula; 1 łyżka gorczycy; kawałek świeżego imbiru; 2 ząbki czosnku; 1 zielona papryczka chilli; po łyżeczce: kminu rzymskiego, kurkumy, mielonej kolendry, garam masala; 2 łyżki przecieru pomidorowego; 1 pokrojony w kostkę bakłażan; 400g okry; 2 pokrojone w kostkę słodkie ziemniaki; 1 łyżka chutney z mango; pół szklanki mleka kokosowego; dwie porcje ryżu basmati lub brązowego

Posiekaj cebulę. Smaż dopóki nie zmięknie. Dodaj gorczycę, posiekany imbir i czosnek. Po dwóch minutach dodaj drobno pokrojoną papryczkę chilli, kmin, kurkumę, kolendrę i garam masala, przecier pomidorowy i kilka łyżek wody, aby wszystko nabrało konsystencji pasty. Smaż jeszcze przez minutę i dodaj bakłażana, pokrojoną w plasterki okrę i ziemniaki. Zalej szklanką wody i dodaj chutney. Duś dopóki warzywa nie zmiękną. Dodaj mleko kokosowe i wymieszaj. Podawaj z ryżem.

A mnie się skończył pasztet i teraz szykuje wielki gar żurku.
A poza tym chciałam się pochwalić, że sobie ukisiłam buraki, ponieważ zawsze mi się przy kiszeniu psuły - to teraz poprosiłam w sklepie o wodę z kiszonych ogórków i zalałam pokrojone buraczki wodą + wodą z kiszonych ogórków. Są: ukiszone, ostre, miękkie, pachnące nieco ogórkami ale i buraczkami.
Jem.

elen49
01-02-2012, 17:26
wieści z maila:


WEGETARIANIZM NA TALERZU

Curry ze słodkich ziemniaków, okry i bakłażana (proporcje dla 2 osób)

Składniki: 1 cebula; 1 łyżka gorczycy; kawałek świeżego imbiru; 2 ząbki czosnku; 1 zielona papryczka chilli; po łyżeczce: kminu rzymskiego, kurkumy, mielonej kolendry, garam masala; 2 łyżki przecieru pomidorowego; 1 pokrojony w kostkę bakłażan; 400g okry; 2 pokrojone w kostkę słodkie ziemniaki; 1 łyżka chutney z mango; pół szklanki mleka kokosowego; dwie porcje ryżu basmati lub brązowego

Posiekaj cebulę. Smaż dopóki nie zmięknie. Dodaj gorczycę, posiekany imbir i czosnek. Po dwóch minutach dodaj drobno pokrojoną papryczkę chilli, kmin, kurkumę, kolendrę i garam masala, przecier pomidorowy i kilka łyżek wody, aby wszystko nabrało konsystencji pasty. Smaż jeszcze przez minutę i dodaj bakłażana, pokrojoną w plasterki okrę i ziemniaki. Zalej szklanką wody i dodaj chutney. Duś dopóki warzywa nie zmiękną. Dodaj mleko kokosowe i wymieszaj. Podawaj z ryżem.

A mnie się skończył pasztet i teraz szykuje wielki gar żurku.
A poza tym chciałam się pochwalić, że sobie ukisiłam buraki, ponieważ zawsze mi się przy kiszeniu psuły - to teraz poprosiłam w sklepie o wodę z kiszonych ogórków i zalałam pokrojone buraczki wodą + wodą z kiszonych ogórków. Są: ukiszone, ostre, miękkie, pachnące nieco ogórkami ale i buraczkami.
Jem.
Trudne to wszystko, no i dużo wiedzy wymaga.Trzebaby pokonać wrodzone lenistwo:)

rebelio
01-02-2012, 20:51
Ech, to taka sama robota jak przy mięsnym-jajecznym-mlekopochodnym żarciu, różnica polega na tym żeby jeść dużo surowizn i dbać o dowóz składników. Na koniec okazuje się, że to jest o niebo bogatsze jedzenie niż tradycyjne, bo jest w nim więcej enzymów, tlenu i witamin :)

Nie choruję od kilku lat w ogóle, po rocznym etapie ćwiczeń domowych zaczęłam biegać. nie wyje z bólu! Potrafię przetuptać już ponad kilometr. Do wszystkiego potrzebna jest silna wola. A wiecie kto mnie zainspirował rok temu do ćwiczeń w domu? Moja znajoma prawie dziewięćdziesięciolatka, która w zimie boi się wychodzić na dwór i codziennie ćwiczy dwie godziny! Szacuneczek.

Coś estetycznego dla wszystkich, pół godziny
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=CUDyW9Nl-jA

babciaela
02-02-2012, 19:24
REBELIO- SUPER film,tylko się
umocniłam w tym co wybrałam...
D Z I Ę K U J Ę!
http://wgrywacz.pl/images/27696121926978527953661.jpg

olena
04-02-2012, 01:11
No pięknie, miałam iść spać, a wsiąkłam we wątek...
To prawda, zabijamy się nożem i widelcem, jak ktoś powiedział.
A jedzenie to często nałóg grubo :) ponad miarę, która jest potrzebna.
W piramidzie żywieniowej zaskoczyły mnie orzechy na szczycie, bo to samo zdrowie ze względu na to, co zawierają.
Rebelio, Twój zapał zmobilizuje mnie do pewnych dokładniejszych przetasowań w diecie.
Jeśli pozwolicie, to dołączam do "klubu":) wege.

rebelio
04-02-2012, 08:15
Hej dziewczyny
Witamy Olenę
Orzechy są ciężkie i tłuste, ale maja dużo dobrego, garść dziennie wystarczy podobno, ja nie mogę więcej bo źle reaguję po nadmiernej ilości.

Właśnie wygrałam kolejną potyczkę w walce z kapitalizmem farmaceutycznym - udało mi się wysłać swoja chorutką na reumatoidalne zapalenie stawów młodziutką kuzynkę do pani doktor z filmu i zaczęła właśnie leczenie dietą.

Ludzie reagują bardzo dobrze na te nowości, kiedy coś im zazgrzyta albo zapiszczy w trybikach, wtedy - jest o czym pogadać. Większość, zwłaszcza osoby ze skłonnością do nałogów i zwłaszcza mężczyźni (to takie męskie zjeść górę mięcha! a takie 'pedalskie' jeść jak królik ;)), tkwią w kulinarnych przyzwyczajeniach, a raczej nałogach, bo inaczej tego nie można nazwać. U mnie jest tak - chcesz kotleta to pyrgaj za drzwi :)))

W moim domu nie ma mięsożerstwa i koniec. Chyba że jakiś wyjątkowy gość się zawieruszy na chwilę i z daleka... głodny spragniony i z zagubioną kiełbasą w plecaku.... :D

babciaela
04-02-2012, 09:14
http://wgrywacz.pl/images/129milego_dnia.gif
Mimo mrozu,cieszmy się...
POZDROWIONKA.

krystynka
04-02-2012, 10:17
Witam.
Wczoraj miałam na obiad kaszę gryczaną - niepaloną - z podduszonymi warzywami / marchew, pietruszka, seler, czosnek,sól, pieprz, estragon. Pychota.
Kiedyś dodawałam zawsze boczku wędzonego - chudego w miarę, bo myślałam, że bez niego byłoby bez smaku
Nic błędniejszego.

Robiłam też już jaglaną z rodzynkami, jabłkiem, gruszką, bananem, co tam miałam - taki deser.

Często jem brokuł, choć nie przepadam i czerwoną paprykę bez skóry, pomidory pod postacią koncentratu, bo te w sprzedaży bez smaku.

Powoli, powoli w dobrym kierunku :)

A za oknem cudnie, słońce i spadł wreszcie obficie śnieg. Widok jak w bajce.

rebelio
04-02-2012, 12:14
Jedzcie dużo kapusty, kapusty pekińskiej, pietruszki, brukselkę, rzeżuchę, ziemniaki, buraki, rośliny strączkowe, orzechy, jarmuż, brokuły - aby zrealizować dzienną normę zapotrzebowania na wapń - 900 mg (np. 100 g surówki z białej kapusty - 56mg Ca, dwie kromki chleba razowego - 27,6mg Ca, jedną średniej wielkości pomarańczę - 36mg Ca, 50g orzechów laskowych - 46,5mg Ca).

A suplementujecie D i B12? Wszyscy w naszym klimacie mają niedobór D, obojętne co jedzą. Trzeba kupić i jeść, i niekoniecznie tran, są już teraz witaminy w tabletkach, mam takie w lodówce, co prawda z 'los-angelosa' przywiezione ale podejrzewam że w Polsce też można jakieś kupić.... B12 to już standardowo polecam.

rebelio
04-02-2012, 19:33
Hejka, hejka, to znowu ja.
Wrzucam mój stary przepis. Jestem nabąblowana żurkiem i zaraz pęknę. Do żurku wmieszał się grzaniec bo przemarzłam i jak nie piję nigdy - tak dzisiaj po powrocie się narąbałam tym grzańcem. Ale serdeczny paluszek mi stracił ochotę do życia, za długo siedział w zimnym autobusie zawinięty na rączce od siatki i trzeba go bylo reanimować. Nie chciał złapać kolorków nawet w ciepłej wodzie i pod wpływem masażu, a po grzańcu dostał.

Żurek zrobilam tak:
Kupiłam gotowy, ale dolałam go do razowej maki żytniej, co by dorobić i co by miał większą gęstość. Potem je pomieszałam, ten sklepowy i mój.
Osobno podsmażyłam na złoto kilka cebul.
Osobno namoczyłam i ugotowałam nieco grzybków, do tego dodałam wywar z jarzyn, co się ostał po jakimś tam przedwczorajszym gotowaniu i dodałam przyprawy do żurku (kupiłam gotowce, chociaż to nie problem - czosnek, pieprz, gałka, liść laurowy, sól, majeranek).
Wymieszałam żurek, cebulę i ugotowane grzyby z wywarem jarzynowym i pogrzałam.
Podaje z posiekaną zieloną dymką.
Dodałam pokrojonych i ugotowanych kartofelków a woda z nich tez zasiliła żurek. Nie mam zdjęcia.

Tu też jest przepis, (http://wegetarianka.blox.pl/2009/11/ZUREK-WEGANSKI.html) a tu kolejna wersja (http://weganskie.blogspot.com/2011/03/zurek-wege.html), i jeszcze kolejna (http://www.gotujmy.pl/weganski-zurek-,przepisy,131135.html)

Mój wyglądał jakoś tak:

http://puszka.pl/upl/recipe_mini_img/2807/483.jpg

Anielka
04-02-2012, 22:28
A ja dzisiaj kapusniaczek z kiszonej kapustki/własnoręcznie kiszonej/zrobiłam, z grzybkami i podsypałam kszą mazurska/coby zageścić/nie chciało mi się ziemiaczow gotowac to zjadłam z fasola biała/średnią/,której troszkę nagotowałam..Zrobiłam tesz pasztet z soczewicy ale z pieczarkami zamiast selera naciowego i taka pychotka wyszła,ze jeszcze się oblizuje,ale więcej nie zjem bo pęknę.Zjadładm na kolację 3 grube plastry i jeszcze z chrzanem/bez chlebka oczywiście/.I tym sposobem ma jedzonko na jutro a zupy to pewnie starczy mi i na poniedziałek.Jutro tylko sok z marchwi,buraczka ,jabłka i cytrynki na swieżo zrobie i na śniadanko kasze jaglana z jabłuszkiem.Fajne to jedzonko.Zapomniałam już jak duzo lepiej się czułam jak nie jadłam mięska.Ostatni tez nie jadłam go duzo,ale jadłam.Jeszcze nie mogę zrezygnować z jogurtów i kefirków,ale może uda mi się.Nie mogę szejków robic bo nie mam blendera,musze sobie zażyczyc na urodziny/moze rodzinka mi kupi/i pozostaja mi tylko soki i surówki.
No to się nagadałam,pewnie więcej energi mam dzięki zmianie zywienia i cuś jakby mniej stawy mi dokuczały/ale może to złudzenie/pozyjemy zobaczymy. Dobrej i spokojnej nocy wszystkim życzę.http://img9.imageshack.us/img9/9711/dobranoc426.jpg (http://imageshack.us/photo/my-images/9/dobranoc426.jpg/)

rebelio
04-02-2012, 22:38
Anielka, zazdroszczę tej domowej kapustki kiszonej, podaj przepis, jak robisz?

Robiłam tylko kiszone buraczki ale często mi się psuły więc ostatnio po prostu wrzuciłam je do wody po kiszonych ogórkach wycyganionej w sklepie, nieco jedzie ogórkami ale buraczkami też :D

W sklepie obok są zawsze wyjątkowo smaczne ogórki i nadzwyczajnej dobrości kapusta kiszona. Nie robiłam, ale pewnie własne lepsze i zdrowsze, a ja tyle energii mam!

Anielka
05-02-2012, 00:31
Rebelio,bardzo prosto.Kupuje dwie głowki kapust,jak mniejsze to trzy,szatkuje,najczęśćiej ostrym nozem,bo jakos mi to szybciej odzie.przygotowuje marchewke/5-8 szt/,ścieram na tarce o dubych oczkach,kroje ze dwa jabłka/renetę szara lub złota na ósemki razem ze skorka i w miseczce przygotowuje sól pomieszana z kminkiem.Jak mam wszystko przygotowane/mam taki 5-cio litrowy garneh -kamionka i zaczynam.
Na dno daje pare lisci,na szatkowana kapustekilka ósememjabłka posypuje sola z kminkiem /na oko plaska łyżeczkana to sypie garść marchewki i te warstwę ubijam/takim drewnianym tłuczkiem /do ciasta lub ziemiaków/i nastepna warstwa,i nastepna, aż do końca,Potem przykrywam to ściereczką lnianąi zostawiam na dobę.Po dobie" wiercę" trzonkiemtego tłuczka dziury do dna i zostawiam odkryte z tymi dziurami,zeby "gazy wyszły/potem na dwa trzy dni przykrywam talerzykiem ,przyciskam /kamieniem lub wielkim słojem z wodą/nakrywam sciereczka i tak jeszcze,ze trzy lub cztery dni stoi.Przekładam do mniejszych słoiczóków i mam na suróweczki,a jak potrzebuje z na zupe to biore dwa.Jest pyszna,chrupiąca,w zasadzie gotowa do suróew,wystarczy tylko doprawic,dodac jabłuszka i troszke oliwy.Właśnie mi się kończy i w przyszłym tygodniu bedę nastepną parte robiła.Pozdrawiam serdecznie i smacznego życzę.:)i jeszcze to
http://www.youtube.com/watch?v=RLlA_d0r7m4&feature=related

rebelio
05-02-2012, 09:03
Dzięki serdeczne muszę sobie kupić garnek kamionkowy, bo nie mam, a ten garnek może być poszkliwiony, czy musi być taki siermiężny na maksa stricte kamionkowy, jak myślisz?

Zobacz, strach się bać: http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20111221/NEWS01/323886716

Anielka
05-02-2012, 09:32
Witam,ja mam kamionkowy szkliwiony,aLe mozna tez zrobic w misce nawet plastikowej czy wiaderku i potem popprzekladać do słoiczków.Dlatego robię sama w nieduzych ilościach i co jakiś czas,bo tak nie kwasnieje,jest taka w sam raz.
Soczek z marchwi,buraka , jabłuszka i cytrynki oraz pietruszki wypiłam, kaszę jaglaną z jbałuszkiem zjadłam.Piekne słonko u mnie świeci lekko prószy śnieg a ja kijki w łapki i maszeruję nad moje morze.
Pozdrawiam i miłej niedzieli zyczę.:)

rebelio
05-02-2012, 13:34
ku wiecznej chwale, ewangelizacyjnie i dla wzmocnienia sił duchowych wegan ;) ;)
"W 2005 roku Scott Jurek zaszokował cały świat biegaczy, wygrywając najpierw 100 milowy (około 161 km) Kalifornijski Ultramaraton Western State po raz siódmy z rzędu, a dwa tygodnie później 135 milowy (około 217 km) Ultramaraton Badwater, prowadzący z Amerykańskiej Doliny Śmierci do Mount Whitney. Obecnie Scott jest jednym z najlepszych na świecie ultra maratończyków. Co więcej, Scott jest oddanym weganinem, a niezliczone czasopisma opisywały w swoich artykułach jego styl życia. Obecnie Scott, bardziej niż jakikolwiek inny sportowiec, poprzez swoje sukcesy sportowe przekazuje swój przyjazny dla zwierząt, środowiska i zdrowia przekaz na cały świat."

źródło i wywiad: http://wegesport.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=68&Itemid=56

Inne rzeczy z maila:

http://i42.tinypic.com/i77nte.jpg

i jeszcze przepis:

http://i41.tinypic.com/nzk755.jpg

rebelio
05-02-2012, 13:37
Ludzie a skąd ja wezme okrę? (http://pychotka.pl/przepisy-kulinarne/warzywa/okra-%11-ketmia-jadalna.html) Wyczyniają tu straszne wyczyniactwa :D, w życiu tego nie widziałam na moim bazarku.... może zastąpię ją po prostu mrożoną fasolką szparagową? :D

babciaela
05-02-2012, 21:44
A ja na DOBRANOC podaję filmik...
http://www.youtube.com/watch?v=tuhGOh_pbMU&feature=related
REBELIO-mysle że sie nie pogniewasz
że tak się "wcinam" w temat...ale to też
jest ważne.
POZDROWIONKA.

rebelio
05-02-2012, 22:20
Hej, jak mogłabym się gniewać?

Ja to chyba widziałam, pamiętam początek.... ale niech inni zobaczą. Surowa dieta jest super, wiem o tym.

Babciaela, wrzuć kilka praktycznych przepisów na surowe, np co dzisiaj jadłaś mniej więcej przez cały dzień, to mnie zainspiruje na pewno.

A ja dzisiaj na śniadanie szejk owocowy z kapustą pekińska, na drugie chlebek z pasztetem z soczewicy i ogórek kiszony.
Na obiad: surówkę z czerwonej kapustki: posiekałam ją, zblanszowałam, właściwie to zagotowałam, dorzuciłam zielonej cebulki, mleka kokosowego, chrzanu, zmielonych pestek, sol, pieprz, sok z cytryny i starte wielkie jabłko. Do tego sporo kaszy jaglanej i to był mój obiad. A na kolację wczorajszy żurek z ziemniakami oraz orzeźwiający szejk z marchewki i waniliowego mleka sojowego. Nigdzie nie wychodziłam, więc grzańca nie było dzisiaj. Zanim skończy się ta zima, wpadnę w alkoholizm. Jestem bardzo szczupła i nie trzymam ciepła, więc jak wracam do domu ogrzewam się grzańcem... no i wpadka. :D :D

krystynka
06-02-2012, 00:23
Witam nocką.

Będę kisić, ale napierw kupię składniki - jutro.

Kapustę wg przepisu Anielki
i buraczki wg przepisu z netu:
Witam!
Pilnie potrzebuję przepis na kiszenie buraków - mam straszną anemię!!
...
1 kg.buraków obrać i pokroić w cienkie plastry.Włożyć do kamiennego garnka,zalać letnią, przegotowaną wodą, tak aby przykryła buraki.Dodać 1 większy ząbek czosnku, jedną łyżeczkę kminku, połowę kromki ciemnego razowego chleba ( nie na miodzie i bez dodatków typu słonecznik lub inne).Odstawić w ciepłe miejsce na 4 dni.Po tym czasie powstały sok zlać, przecedzić np.przez 2 warstwy gazy, przelać do butelki wstawić do lodówki.Wypijać po dwie małe szklaneczki dziennie. Życzę dużo zdrowia.


Tak robiłaś Rebelio, bo coś Ci nie wychodziło...

babciaela
06-02-2012, 08:30
http://wgrywacz.pl/images/966Bukiet10.gif
POZDRAWIAM cieplutko wszystkich...

REBELIO-co ja jadam?no nie mam czym się pochwalić....
Ale,ale, ale...napiszę:rano-szejk z pęczek koperku,peczek pietruszki,banan,pół jabłka,pół cytryny,szkl.wody przegotowanej
zimnej=blenduję,z tej porcji mam dwa kubki koktajlu.
Mam to do południa...jeszcze nie potrafię pozbyć się kawy...
Na obiad robię surówkę:kapusta pekińska,kawałek selera,marchewki,
i wszystko co mam w lodówce w zasięgu ręki...
wszystko mieszam z oliwą z oliwek i z tego
mam dwie miseczki,jedną jem w południe,drugą wieczorem.
Ja widzę że TY to masz "repertuar" SUPER to ja z CIEBIE mogę
brać szablony...ale jedno drugiemu nie przeszkadza-prawda?
Czuję się dobrze i przy okazji spadła waga przez trzy miesiące
9kg.a było z czego...więc cieszę się z podjętej decyzji.
PRZYTULAM WAS cieplutko.

rebelio
06-02-2012, 08:55
Krystynka, robiłam tak, ale coś było nie tak, bo tylko raz mi wyszły. Potem się wszystko psuło i było do wyrzucenia :(


babciaela... już nie mam co gubić, i nic mnie nie grzeje w te mrozy, żadna tłuściutka kołderka, jak schudłam trzy lata temu 15 kilo, tak potem przybrałam ze dwa i stoję.
Kolana i kręgosłup przeszczęśliwe. A ja lekko ścigam autobusy kiedy uciekają, i doganiam! ;)

Do surówek dodaję gotowaną fasolę albo groszek z puszki, niby nie surowe, ale jeszcze nie umiem na surowo, strasznie mnie ciągnie do cięższego jedzenia, typu fasolki i orzechy, moje potrzeby energetyczne krzyczą. Kiedy jestem na mieście mam w kieszenie orzechy i rodzynki ... skubię sobie, jeśli zgłodnieję.

Mój szejk dzisiejszy taki sam jak twój, tyle że zamiast wody dodałam mleka sojowego o zapachu wanilii i czułam się jak dziecko :D, a zamiast pietruszki kapusty pekińskiej...

rebelio
06-02-2012, 09:05
tu są fajne rzeczy też, takie lubię, tyle że nie używam ich koniecznie do chleba, ale np jako sosu do kaszy, albo dip do zieleniny... wystarczy zrobić nieco rzadziej

I strasznie nie lubię wegańskiej margaryny, uważam że to takie samo paskudztwo jak zwykła mleczna, nie lubię też sztucznego miodu, jeszcze gorsze paskudztwo, ale to są przepisy dla łasuszków którzy nie dbają o swoje zdrowie, ale troszczą się o zwierzątka
http://vegan-fairytale.blogspot.com/2011/11/3-godziny-3-pasty.html

http://4.bp.blogspot.com/-6jbfJZQMkvs/TswCXUxMeCI/AAAAAAAAAD8/vW6aQMJWWzo/s400/DSC06754.JPG

kler
06-02-2012, 09:56
Witajcie.
Zdrowe odżywianie to coś, co ostatnio mnie bardzo interesuje. Świetnie, że jest tu taki wątek, bo czasami chciałabym sobie popaplać, a nie każdy chce słuchać :D

Musze poczytać od początku, ale na razie chciałabym zwrócić uwagę, ze w przepisie na buraczki nie ma soli i ja daję więcej czosnku, kminku nie daję, ale to według upodobania. Można dodac chrzan, ziele, listek. Kiszę buraki i zawsze wychodzi ok. Czasami smakiem się ciut różni, ale to może zależy od gatunku buraków, proporcji składników.
Ostatnio zakisiłam też kapustę w słoikach, nie trzeba kamionki. Teraz w sklepach nie ma garów, prędzej na jesieni się je dostanie.
Ok, bywajcie tymczasem, poczytam od początku.

Lulka
06-02-2012, 11:48
Witam wszystkich ciepło:)
Świetny wątek Rebelio, chwała Ci za to!
Obserwuję od jakiegoś czasu taką prawidłowość: jak mam zamiar coś zmienić w swoim życiu, bo uważam, że źle się odżywiam i coś jest nie tak w funcjonowaniu mojego organizmu, to dzieje się rzecz niesamowita- ze wszystkich stron napływają informacje o diecie, którą powinnam stosować. Z książek, z netu, od mojego własnego syna i teraz tutaj od Was:)
I myślę, że przyszedł już najwyższy czas, by to zrobić - definitywnie wyeliminować mięso i zmienić swoje nawyki żywieniowe.
Pierwszy krok już zrobiłam, wpadły mi w ręce książki dr Bardadyna o stosowaniu koktajli owocowych i warzywnych w diecie strukturalnej i mogę się z Wami podzielić moimi doświadczeniami.
Od kilku miesięcy moje śniadania to zmiksowane w blenderze owoce z dodatkiem ziaren słonecznika, sezamu, płatków migdałowych, otrąb itp.
Dla osób dużo pracujących umysłowo robi się świetny i pyszny koktajl z mleka sojowego lub jogurtu, kakao, banana i płatków migdałowych z dodatkiem magnezu w postaci trzech kostek czekolady gorzkiej.
Czasem, ale nieregularnie jadłam na obiad koktajle zalecane w tej diecie.
I tu bardzo ważne - już takie śniadania powodują, że dostaję niesamowitą porcję energii na cały dzień, skończyła się popołudniowa ospałość, energia mnie wprost roznosi, mogę czytać, czy pracować do późna w nocy, a rano wstaję jak skowronek. Po prostu dobrze sie czuję.
Po tygodniu wyraźnie poprawiła się skóra twarzy, znikły wypryski i przebarwienia, po miesiącu zdecydowanie mocniejsze są moje łamliwe paznokcie.
Normuje się też przemiana materii.
Jak ktos chce poczytać, to tutaj
http://www.dietastrukturalna.pl/dieta-strukturalna.php

Ostatnio więcej czytam o żywieniu "surowym" i myślę, że to jest doskonały sposób dla ludzi chorych na nowotwory i nie tylko.
Babciuelu popieram Cię całkowicie, tak trzymaj!
Metoda dr Gersona przynosi przecież świetne rezultaty, a oparta jest na podobnych założeniach.
Uważam, że farmakologia bez odpowiedniego żywienia to porażka, popatrzcie dookoła, przecież szpitale i przychodnie pełne są ludzi, którzy żywią się tak ja ja do tej pory.
Nie chcę tam wylądować, dlatego zmieniam moje życie.
Szkoda tylko, że nie mogę przekonać do zmiany sposobu żywienia schorowanego bliskiego członka rodziny:(

Zabieram sie zatem do czytania Waszych przepisów i wszelkich informacji na temat diety wegańskiej.
Od jakiegoś czasu już zastąpiłam ziemniaki kaszą gryczaną i brązowym ryżem, jemy wiecej surówek, pierwszy krok zrobiony:)

Bianka
06-02-2012, 12:51
Mam trochę inne zdanie na temat tego, co jest zdrowe dla osób w wieku starszym. Uważam na przykład, że śniadanie powinno być gotowane (czyli ciepłe) i od dłuższego już czasu bardzo często jem po prostu owsiankę wg przepisu p. Ciesielskiej. Pozwoliła mi ona (ta owsianka) pozbyć się kilku problemów zdrowotnych, więc bardzo ją polecam. Jak ktoś chce, może dodawać do niej łyżkę zmielonego siemienia lnianego. O jego zaletach można sporo pisać.
Jeśli chodzi o surówki i soki - znowu mam inne zdanie, uważam, że są one prawdopodobnie zdrowe dla ludzi zdrowych i młodych, ale nie dla osób w pewnym już wieku. Najlepsze warzywa dla nas są gotowane, soki - niekoniecznie, chyba, że może marchewkowy, zrobiony własnoręcznie w domu. Sokom z rozmaitych kartoników i butelek mówimy NIE. :)
Owoce też nie są dla wszystkich zdrowe, szczególnie owoce sprowadzane z daleka i w Polsce sztucznie "dojrzewane". Uważam, że najlepiej jeść owoce w niewielkich ilościach, bardzo dojrzałe i głównie nasze.
Poza tym uważam, że nasza kuchnia polska, wypróbowana wiekami, jest bardzo dobra, aby tylko nie szaleć z tłuszczem. Nasz układ pokarmowy jest tradycjonalistą i wcale nie jest tak zafascynowany wszelkimi nowinkami, jak by się to nam wydawało i jak byśmy może chcieli :)
Ale oczywiście każdy ma wolną wolę i wolny wybór :D

olena
06-02-2012, 13:41
Obserwuję od jakiegoś czasu taką prawidłowość: jak mam zamiar coś zmienić w swoim życiu, bo uważam, że źle się odżywiam i coś jest nie tak w funcjonowaniu mojego organizmu, to dzieje się rzecz niesamowita- ze wszystkich stron napływają informacje o diecie, którą powinnam stosować.
Często to dotyczy też innych spraw ważnych. Paulo Coelho pisał
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć."

olena
06-02-2012, 13:57
Jeśli chodzi o surówki i soki - znowu mam inne zdanie, uważam, że są one prawdopodobnie zdrowe dla ludzi zdrowych i młodych, ale nie dla osób w pewnym już wieku.

Ja z kolei nie mam zastrzeżeń do surówek latem, ale zimą w chłody wolę gotowane warzywka.

Owoce też nie są dla wszystkich zdrowe, szczególnie owoce sprowadzane z daleka i w Polsce sztucznie "dojrzewane". Uważam, że najlepiej jeść owoce w niewielkich ilościach, bardzo dojrzałe i głównie nasze.
No tak, ale ja źle się czuję po jabłku, gniecie mnie w okolicach żołądka i trzustki, natomiast pomarańcze, mandarynki i banany znoszę bardzo dobrze. Dojrzałe kiwi też. Nie wiem co to jest, ale jabłko w sałatce (kukurydza, jabłko, majonez) jest bez sensacji ze strony organizmu przyjmowane.

Ale oczywiście każdy ma wolną wolę i wolny wybór :D
A do tego metoda kolejnych prób i błędów oraz...chwil słabości, jak moja dziś na śniadanie: bułki z masłem i miodem zamiast wafli ryżowych i pasty z soi.:)

Bianka
06-02-2012, 14:17
...A do tego metoda kolejnych prób i błędów oraz...chwil słabości, jak moja dziś na śniadanie: bułki z masłem i miodem zamiast wafli ryżowych i pasty z soi.:)
I to na pewno jest zdrowsze od przetworzonego ryżu i przetworzonej modyfikowanej soi :) Może tylko ewentualnie zamiast bułek trzeba było wziąć chlebka :)

Lulka
06-02-2012, 17:09
No tak, ale ja źle się czuję po jabłku, gniecie mnie w okolicach żołądka i trzustki, natomiast pomarańcze, mandarynki i banany znoszę bardzo dobrze. Dojrzałe kiwi też
Olena, z jabłkami miałam podobnie, chociaż je lubię i jem dużo, ale okazało się, że owoce zmiksowane są doskonale przyswajalne przez mój organizm. Do tego dzięki dodaniu po łyżeczce ziaren np. nasion słonecznika, sezamu czy otrąb wzbogacamy dietę o mikroelementy i cenne kwasy tłuszczowe, które odpowiadają za sprawne funcjonowanie wszystkich najważniejszych narządów.
A wcześniej ziaren w mojej diecie były znikome ilości, czyli jest jakiś plus nowej diety.

Bianka, płatki owsiane są bardzo dobrym wyborem, jeżeli wolisz śniadania gotowane, o wiele lepszym jak kukurydziane (wychowałam się na płatkach owsianych jako dziecko), ja wybrałam jednak śniadania owocowe i jak pisałam, dobrze mi służą.
Coraz częściej propaguje się też w tv takie rozpoczęcie dnia.
Nie mam jednak zamiaru nikogo przekonywać, dyskutujemy tylko:)

Lulka
06-02-2012, 17:17
Często to dotyczy też innych spraw ważnych. Paulo Coelho pisał
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć."

I to dokładnie tak działa, przekonałam się już niejeden raz:)

Najlepsze warzywa dla nas są gotowane, soki - niekoniecznie, chyba, że może marchewkowy, zrobiony własnoręcznie w domu. Sokom z rozmaitych kartoników i butelek mówimy NIE
Nie kupuję soków z kartoników, uważam, że to sama chemia.
Nie tylko marchewkowy można zrobić w domu, każdy inny z owoców i warzyw również.
Co do surówek, czy gotowanych warzyw, jarzyny długo gotowane tracą większość swoich wartości, nie wszystko mogę jeść surowe, więc często robę sobie warzywa krótko duszone w woku.
Trochę oliwy, pokrojona w słupki marchewka (jest miękka po 3 minutach), łodygi selera naciowego, kawałek papryki, pieczarki, można dodać seler, kalafior, fasolkę szparagową itp.
Na końcu wrzucam brokuły, dużo ziół, odrobinka soli i po 5-8 min. gotowe.
Dzisiaj miałam taki obiad:) Pyszny!
I nie stoi się godzinami przy garnkach:)

Bianka
06-02-2012, 17:24
... często robę sobie warzywa krótko duszone w woku.
Trochę oliwy, pokrojona w słupki marchewka (jest miękka po 3 minutach), łodygi selera naciowego, kawałek papryki, pieczarki, można dodać seler, kalafior, fasolkę szparagową itp.
Na końcu wrzucam brokuły, dużo ziół, odrobinka soli i po 5-8 min. gotowe.
Dzisiaj miałam taki obiad:) Pyszny!
Często robię sobie taką kolację. Rzeczywiście pyszne :)

Lulka
06-02-2012, 17:36
Prawda, ze dobre? I można dowolnie modyfikowac skład wedle własnego uznania.

Dam może przykład na eliksir oczyszczający organizm z toksyn, istotne jest obniżanie złego cholesterolu LDL, pobudzanie procesów trawienia i poprawa zdolności przyswajania przez tkanki składników odżywczych:
- jabłko pokrojone bez gniazd nasiennych
- sok wyciśnięty z jednej pomarańczy
- 2 suszone śliwki bez pestek
- 2 łyżeczki ziaren słonecznika
- 2 łyżeczki ziaren sezamu
Wszystko miksuję w blenderze, proste i skuteczne, wyraźne efekty oczyszczania organizmu pojawiają się po 2-3 tygodniach stosowania raz dziennie.
To jest moje śniadanie do herbatki, do tego sycące na kilka godzin.

rebelio
06-02-2012, 19:17
Hej. Witam was: Lulka, Kler, Olena, Bianka.
Miło mi bardzo.
Szczerze mówiąc po raz pierwszy spotkałam się z tak wspaniałym przyjęciem na internetowym forum.

Moim zdaniem obojętne jak nazwiemy naszą dietę, jest ważne że szukamy, podążamy, odkrywamy, uczymy się, zmieniamy siebie.

Osobiście unikałam bardzo długo wysokoprzetworzonych produktów, a w tym roku się złamałam i zaczęłam dodawać mleka ryżowego albo sojowego do porannego szejka. Skuszam się też często na chleb, bo bardzo go lubię, a u mnie zaczęli sprzedawać żytni na zakwasie (naprawdę!).
Mam manię pieczenia sobie z jarzyn, soczewicy i kaszy pasztetów, które uwielbiam. To dlatego, że zapragnęłam zwolnić nieco z obowiązków producentów moich ukochanych pasztecików sojowych, za bardzo się męczą i skubią mi porftel za mocno ;)
No i zachorowałam na musztardę. nie wiem o co chodzi. Kupiłam nawet sobie mieloną gorczycę, ale to chyba nie o to chodzi. Potrafię posmarować sobie chleb grubaśną warstwą musztardy i tak mi smakuje, bardzo ciekawe.

Staram się dwa razy dziennie jeść owocowo jarzynowego szejka a w ciągu dnia jakieś gotowane. Cóż, podążam w kierunku witarianizmu, ale opornie. Dzisiaj byłam cały dzień poza domem i z uwagi na mróz pozwoliłam sobie na przycupnięcie w Greenwayu i enchiladę z sokiem marchewkowym. Aaaach, tylko tyle powiem. Do tego podali mi wielgachną stertę surówek. Żyć - nie umierać. Wiem, jestem żarłokiem.
:)

Enchiladas

http://i89.photobucket.com/albums/k226/xwruszkax/enchi.jpg
http://weganie.blogspot.com/2009/11/enchiladas-z-saatka.html

rebelio
06-02-2012, 19:44
Poza tym uważam, że nasza kuchnia polska, wypróbowana wiekami, jest bardzo dobra, aby tylko nie szaleć z tłuszczem. Nasz układ pokarmowy jest tradycjonalistą i wcale nie jest tak zafascynowany wszelkimi nowinkami, jak by się to nam wydawało i jak byśmy może chcieli :)
Ale oczywiście każdy ma wolną wolę i wolny wybór :DZależy która kuchnia polska... schabowy, kapusta plus puree ziemniaczane? Albo pierogi, kluchy i placki?
Generalnie kuchnia narodów żyjacych w zimnym klimacie opierała się tradycyjnie na produktach, które były dostępne (nie bylo lodówek), a więc dlugo dojrzewające sery, sery w ogóle, mleko, mięso, mączne potrawy, jaja.
Osobiście jestem wielkim przeciwnikiem białej mąki, a właściwie glutenu. Bardzo wiele osób - jak doczytalam dzięki uwagom pewnego znajomego doktora biochemii - nie toleruje glutenu i ta nietolerancja pojawia się z wiekiem. Nikt jednak tego nie bada. Po prostu chorujemy na upierdliwe cywilizacyjne choroby i nie wiemy dlaczego.
Mleko. czy wiecie że mlekopijna jest tylko "cywilizowana" Europa i Ameryka, po prostu mają leki na szkody, które mleko wyrządza w organizmie, piją i leczą się. Azja, Afryka, pd Ameryka mleka nie pija, bo ludzki przewód pokarmowy go po prostu nie trawi. Jest to jedynie obciążenie dla organizmu.
Chyba zgodzę się z tym, że egzotyczne owoce dojrzewające w skrzynkach w czasie podróży nie są najlepsze, ale lepsze to niż witaminy z fabryki. Poza tym można zbilansować lepiej dietę. Nieuchronnie zdążamy jednak w kierunku witarianizmu, to jest jakby wyższy stopień. Ludzie, którzy serio to traktują po prostu hodują sobie w domu w skrzynkach zioła i pszenicę. Soki wyciskane z zielonej pszenicznej trawy podobno są znakomite.
Tak czy siak, jeśli ktoś zaprosi mnie na dłużej w cieplejsze okolice pełne owoców - nie odmówię na pewno. ;)

A co do tradycyjnej polskiej kuchni - rozumiem, ze ktoś ją lubi, trzeba jeść to, co się lubi. Ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem że jest zdrowa, a już na pewno nie dotkniemy problemu etyki i zjawiska "gatunkowimu" jakie się przy okazji wyłania.

No a kiedy jeszcze poczytamy jak dieta ma się do długości i jakości życia, poczytamy jakie są w tym względzie wyniki badań naukowych, medycznych i wszystkich innych, to mamy wiedzę, pewność i jasność.... i uciekamy od tradycyjnej kuchni polskiej narażając się oczywiście potentatom produkującym nielubiane przez nas produkty i tradycjonalistom. Trudno. :D

rebelio
06-02-2012, 19:47
Celiakia
Celiakia to choroba zapalna jelit, która wynika z nietolerancji przez organizm chorego glutenu. Nietolerancja ta ma cechy genetyczne, co oznacza, że często ujawnia się u kilku spokrewnionych ze sobą osób. Jeśli masz problemy z jelitami, często towarzyszą Ci dokuczliwe wzdęcia i biegunki zastanów się, czy ktoś z Twojej rodziny nie cierpiał na celiakię. Choć schorzenie to jest rozpoznawane najczęściej we wczesnym dzieciństwie, celiakia może ujawnić się tak naprawdę w każdym wieku. Blisko 50% więcej przypadków celiakii rozpoznawanych jest u kobiet niż u mężczyzn.
http://celiakia.info.pl/

Są lekarze którzy w kilka miesięcy dietą cofają poważne objawy chorób cywilizacyjnych. Leczą cukrzycę, sprawy krążeniowe, alergie, masę rzeczy. Mamy czekać z tym, aż się pochorujemy? Życia szkoda.

kler
06-02-2012, 20:03
Bardzo apetycznie to wygląda, dobrze, że jestem już po kolacji :)
Ktoś powiedział, że jedzenie zaczyna się w głowie... Jestem łasuchem, uwielbiam słodycze, to mój nałóg. Od niedawna próbuję jednak z tym walczyć, wiem, że cukier mi szkodzi. W ogóle zmieniam swój sposób patrzenia na pożywienie, stąd moja obecność tu. Niedawno siedziałam w poczekalni i jakaś kobitka jadła drożdżówkę. Zapach roznosił się po całym pomieszczeniu. Jeszcze niedawno dostałabym takiego ślinotoku, że pewnie wybiegłabym do najbliższego sklepu i zafundowałabym sobie podobną przekąskę. Zwłaszcza, że byłam na czczo i już mnie z głodu skręcało. Zdziwiłam się mocno, bo ten zapach normalnie mnie drażni, był mi niemiły. Czyżby, w mojej głowie już się poprzestawiało?

Lubię proste dania, najlepiej pokroić (albo i nie), wymieszać i zjeść. Niestety, mój organizm woli dania gotowane i ciepłe. A ja nie lubię stać przy garach, tracić czasu na szykowanie wymyślnych dań. Poza tym, nie mam w pracy warunków na szejki, świeże soki, podgrzewanie itp. Och, jakby się chciało już emerytury! Powoli, powoli, myślę, że przestawię się na surowiznę. Tak by było najlepiej. Dziś zjadłam jedno ciepłe danie - groch z kapustą. Reszta to sałatka z surowej papryki, pomidorów, ogórków kiszonych, cebuli, szczypiorku, to wszystko posypane zmielonym siemiem lnianym i zieloną pietruszką. Poprostu pokroiłam, co miałam pod ręką :) Później jadłam jeszcze ogórki kiszone, kiszoną kapustę, prażony słonecznik, jabłko. Najczęściej owoce jem na pierwsze śniadanie, zauważyłam, że wtedy mnie nie wzdyma.

Anielka
06-02-2012, 20:34
Witam.Ja też bardzo lubię ciepłe jedzonko i dlatego obiad zawsze ciepły.Dzisiaj bukiet warzyw na parze,łącznie z ziemiaczkiem,posypane mocno ziołami i koperkiem/lekko posolone solą morską/.A na deser zaszałałam i zrobiłam sama kisiel z własnego soku, robionego latem w sokowniku z niewielką ilością cukru.Bo jakos tak mi zostało,ze wiele rzeczy robie w słoiczki,kiedy latem dostaję owoce i warzywka.A teraz zima jak znalazł i wiem co jem
A na kolację micha surówki z kapusty kiszonej/własnoręcznie oczywiście/.
Pozdrawiam :)

olena
06-02-2012, 20:47
Mam manię pieczenia sobie z jarzyn, soczewicy i kaszy pasztetów, które uwielbiam. To dlatego, że zapragnęłam zwolnić nieco z obowiązków producentów moich ukochanych pasztecików sojowych, za bardzo się męczą i skubią mi porftel za mocno ;)
Oj skubią, a małe foremki są tak małe, że jak grubo posmarować to na śniadanie prawie cały.
Jak robisz te pasztety? Przegapiłam gdzieś tu przepis, czy nie było?

No i zachorowałam na musztardę. nie wiem o co chodzi. Kupiłam nawet sobie mieloną gorczycę, ale to chyba nie o to chodzi. Potrafię posmarować sobie chleb grubaśną warstwą musztardy i tak mi smakuje, bardzo ciekawe.

Raz na długi czas mam to samo!:) Wtedy smaruję paszteciki sojowe (kanapki) musztardą, a czasem też tylko sam chleb, choć to ostatnie rzadko.

olena
06-02-2012, 20:56
Osobiście jestem wielkim przeciwnikiem białej mąki, a właściwie glutenu. Bardzo wiele osób - jak doczytalam dzięki uwagom pewnego znajomego doktora biochemii - nie toleruje glutenu i ta nietolerancja pojawia się z wiekiem. Nikt jednak tego nie bada. Po prostu chorujemy na upierdliwe cywilizacyjne choroby i nie wiemy dlaczego.

Od grudnia przeszłam na dietę bezglutenową i nagle dolegliwości związane z 'jelitem nadwrażliwym' znikły. A przeszłam, bo się sama doczytałam, że to może pomóc, więc sprawdziłam.
Ciekawe, że lekarz rodzinny na to nie wpadł.
Dieta bezglutenowa pozwala na odbudowę kosmków jelitowych, które niszczy gluten, a odbudowa sprawia, że lepiej przyswajamy wszystko z pokarmów.
Dziś zrobiłam wyłom pierwszy raz od grudnia, ale jak zjem kupione bułki, wracam z powrotem na wafle ryżowe.
Każda reguła ma wyjątki, diety też mogą je mieć.:)

olena
06-02-2012, 21:02
Czyżby, w mojej głowie już się poprzestawiało?


Mnie się powinno poprzestawiać na snickersy.:D

rebelio
06-02-2012, 21:10
B
Lubię proste dania, najlepiej pokroić (albo i nie), wymieszać i zjeść. Niestety, mój organizm woli dania gotowane i ciepłe. A ja nie lubię stać przy garach, tracić czasu na szykowanie wymyślnych dań. Hej,jak mnie gniecie do ciepłego mam standardowy sposób - kasza jaglana, szybko i bezboleśnie, do tego zmielone pestki (mam taki zestaw w małym pojemniczku w lodówce: siemię lniane, sezam, pestki dyni, słonecznika, moreli, ostropest), jakaś zielenina czy papryka i jest. Świetne do naładowania akumulatorka.

rebelio
06-02-2012, 21:18
Jak robisz te pasztety? Przegapiłam gdzieś tu przepis, czy nie było?Był gdzieś wciśnięty. W zasadzie robie je różnie w zależności od tego co mam w lodowce akurat. Podstawa to straczkowe wcześniej ugotowane, siemię lniane i/albo sezam zmielone, włoszczyzna, cebula albo to co akurat mam w domu, kasza (ostatnio była kukurydziana, bo akurat była) i idę na łatwiznę - przyprawa pt pasztet szlachecki, potrafię nawet dwa opakowania wrzucić.

Ten z fotografii: jest z zielonej soczewicy, dodałam do niej całą torebkę przyprawy o nazwie pasztet szlachecki, czosnek, ugotowane pół włoszczyzny, kaszkę kukurydzianą, trochę oliwy, dużo zmielonego siemienia lnianego, zmiksowałam blenderem...

http://i44.tinypic.com/35n55qw.jpg

rebelio
06-02-2012, 21:25
Mnie się powinno poprzestawiać na snickersy.:Dczekolada gorzka.... mru mruuuuu :D

kler
06-02-2012, 21:34
Nie działa mruuuuu-u! :(
Ptasie mleczko mru mruuuu:D

rebelio
06-02-2012, 21:45
o ptasim nie mów już nic.. nie dość że chemia to jeszcze mleko... pamiętam czasy kiedy na jedno posiedzenie wrzucałam w siebie jedno opakowanie.. teraz uskuteczniam takie pokazy w mocno okrojonej formie i tylko na gościnnych występach :D

kler
06-02-2012, 22:09
Słuchaj Rebelio, a znasz w swoim otoczeniu kogoś, komu poprawił się wzrok od jedzonka? Słyszałam ustępowała cukrzyca, ciśnienie, alergie.. ale któtkowzroczność, dalekowzroczność, astygmatyzm?

babciaela
07-02-2012, 07:16
WITAJCIE kochane dziewczyny...
Dziś podaję do myslenia filmik...
http://www.youtube.com/watch?v=w7bLmyqfqtk&feature=youtu.be
Mnie się podoba bo to stosuję.....

Lulka
07-02-2012, 08:39
Witam:)
Znalazłam ciekawy film o wyleczeniu z cukrzycy.
Pan stosujący surową dietę schudł 80kg, wyleczył‚ cukrzycę, nerki i raka jelita. Bardzo ciekawe

http://www.youtube.com/watch?v=ODgkCQ4Uink&feature=related

rebelio
07-02-2012, 08:46
Słuchaj Rebelio, a znasz w swoim otoczeniu kogoś, komu poprawił się wzrok od jedzonka? Słyszałam ustępowała cukrzyca, ciśnienie, alergie.. ale któtkowzroczność, dalekowzroczność, astygmatyzm?a astygmatyzmu sama wyrosłam, jakoś parę lat temu i nie ma to związku z jedzeniem, a wzrok mi się skrócił czyli poprawił od siedzenia przy kompie ;)
Sluchaj Kler, sa ćwiczenia na oczy, polegają na wybałuszaniu gałek w lewo, w prawo, do góry, w dół, potem - patrzenie się w skupieniu na zmianę - na coś co jest daleko, a potem na coś co jest blisko, żeby ćwiczyć akomodację.
Tyle wiem.
To podobno pomaga, były przypadki.

rebelio
07-02-2012, 08:55
Lulka, Babciaela, dzięki, to są bardzo ciekawe i ważne

Ciekawostka związana z cukrzycą - znałam cukrzyka, który nie chciał zmieniać diety. Lubił tłuste i dużo. Ale przyszedł moment, kiedy przestał sam sobie robić zakupy, bo miał problem z chodzeniem ale też zaczął dostawać jedzenie z przedszkola, takie bez konserwantów, tradycyjne... Równolegle zaczął wtedy mocno oszczędzać okropnie, bo ze starości zrobił się bardzo skąpy... i skutek był taki że schudł ogromnie, przestał się obżerać, siedział sobie spokojniutko i patrzył w telewizornię ... a cukier mu tak spadł, że przestał brać insulinę, potem tylko proszki i niestety, bo one są mocno szkodliwe, ale jego lekarze nie mieli odwagi odstawić proszków, bo to taki system proszkowy niestety. Te medykamenty podobno bardzo rozwalają przewód pokarmowy.

Wystarczyło, że schudł, widzicie? Ale to stało się zbyt późno, potem umarł, bo już był stary i chory na wiele różnych rzeczy. Nigdy nie myślał o swoim zdrowiu, był "prawdziwym mężczyzną", jadał jak "prawdziwy mężczyzna", cokolwiek to znaczy i nie miał zwyczaju zajmować się innymi rzeczami niż praca i zarabianie.

Lulka
07-02-2012, 09:15
Też tak podejrzewałam, że cukrzyca sie cofa, jak przestajemy się objadać i chudniemy.
Myślę, że dieta wegańska czy wegetariańska temu sprzyja.
Tylko jak dotrzeć do człowieka, który bardzo potrzebuje tej zmiany, ale nie przyswaja wiadomości?

Coraz częściej na tych filmach pojawiają się soki wyciskane z pszenicy. Nie wiem jeszcze dokładnie o co chodzi, ale pewnie odkryto zbawienne działanie tych soków na ogranizm.
Okazuje się, że można uprawiać taka pszenicę w domu

http://www.youtube.com/watch?v=jqkT78GsrNM

rebelio
07-02-2012, 09:53
Tak, odchudzenie to jedno. Poza tym oczyszczenie jelit. Są tacy naukowcy i maniacy którzy uważają że zdrowie jest niesłychanie powiązane z tym co tam się dzieje. Jarzyny i owoce podobno robią tam magiczne sprzątanie.

W kwestii pszenicy - byłam kiedyś na spotkaniu z Moniką Trawińską (nie ograniczam się do aktywności tylko netowej). Podawałam na początku jej stronkę. Było dużo młodych ludzi zainteresowanych tematem. Monika bardzo starała się nas zachęcić do raw food, czyli to witarianizmu mówiąc po naszemu.... i robiła nam takie pszeniczne soki w swojej wyciskarce, niesamowite uczucie - pić trawę w płynie i na dodatek smaczną.

Wątek zaczyna nabierać tempa, staram się odpowiadać i kontynuować temat ale zaczyna mi brakować czasu, więc pozwólcie że z roli gospodarza powolutku przejdę przynajmniej częściowo do roli widza, czytacza i współuczestnika, bo czasu nie staje :) Może się zdarzyć, że nie każdemu odpowiem na czas albo w ogóle!

olena
07-02-2012, 09:56
Witajcie. czytam i kombinuję co dla mnie z tego pasuje, a co nie bardzo.
I zapewne tak tu będzie, że skupione wokół pewnej idei,
będziemy szukać też własnych, indywidualnych ścieżek.

Znalazłam dziś wspaniały blog, pisany chyba przez lekarkę, bo pisze o pacjentach i przychodni.
Zapalona była do witarianizmu, ale zakończenie nie jest optymistyczne, wróciła do mięsa.
Za dużo było w jej diecie węglowodanów?
Białko jest potrzebne, ale przecież zaspakaja je soja.
Muszę ten blog poczytać dokładniej przy czasie.
Na dziś jestem laktoowowegetarianką (nabiał tak, mięso nie) w fazie poszukiwań, czytania...
Dzięki, że jesteście w tym wątku, bo to ważne wsparcie
i motywacja nieustająca, gdy się należy do 'klubu',
który myśli o zdrowiu w sposób aktywny.
I co ważne nie narzucający niczego autokratycznie.
Szukamy, badamy, wybieramy.:)
Lubię nas :)i pozdrawiam ciepło.
Dobrze by było tak palcem pstryk i nie ma mrozu!:)
p.s.
tu jest ten blog

http://witarianizm.blox.pl/html/1310721,262146,14,15.html?6,2007

rebelio
07-02-2012, 10:17
Mam wrażenie że ludzie mają do jedzenia mocno emocjonalny stosunek.
Jedzenie jest rytuałem, nie tylko zaspokaja nasze potrzeby fizyczne, ale i uczuciowe. Na przykład jest sposobem na podtrzymywanie więzi z innymi. Ile razy miałam pod opieką dzieci - nawet nie znające się - wystarczył smaczny posiłek, a już się lubiły i dobrze znały. Używałam tej metody bardzo często przy jakichkolwiek problemach. To samo jest z dorosłymi. Nie przypadkiem ważne biznesowe sprawy załatwia się nad talerzem. Nasze rodzinne rytuały też o tym świadczą. Bardzo wiele rodzin celebruje święta w sposób biesiadny i koniec. Wspólne siedzenie przy stole pełnym żarcia jest stylem życia i sposobem na spędzanie wspólnego czasu. Jedzenie jest ważną społeczna czynnością.
Jeśli ktoś się wyłamuje - burzy strukturę, wprowadza bałagan i niektórzy źle to znoszą.

Poza tym każdy z nas ma swoją osobista bajkę, w której jedzenie konkretnych rzeczy ma swoje ważne miejsce. I zmieniaj to! To tak jak rzucanie kokainy! Naprawdę! jedzenie jest wbudowane w cały nas system emocjonalno intelektualny, to świadomość taka a nie inna, to własny sposób na życie.

Zatem nie jest łatwo wytrwać i łatwo o nawroty.

Miałam kiedyś koleżankę - przyjaciółkę, studiowała weterynarię i po jakiejś praktyce w zakładzie hodowlanym, czy może nawet była to ubojnia (? - już nie pamiętam), nie mogła jeść mięsa. Znowu emocje i to bardzo silne. Zobaczyła, jak to wygląda i nie mogła sobie z tym inaczej poradzić jak odstawiając mięso. Uważam, że to była bardzo uczciwa i konsekwentna reakcja która świadczy o jej wrażliwości i uczciwości. Wystarczył rok i z powrotem wskoczyła w mięsożerstwo. Wróciły nawyki, tamta emocja wyblakła, zabrakło wsparcia w otoczeniu. Do dzisiaj je mięsko ale zajmuje się tylko kotkami, pieskami i takimi tam. O tamtej rzezi stara się nie myśleć, wyparła ją skutecznie z pamięci pewnie dla wygody, może z komformizmu.

Myślę, że niektórym nie jest łatwo wytrwać w postanowieniu.

rebelio
07-02-2012, 14:37
http://srodowisko.ekologia.pl/ochrona-srodowiska/Toksyczny-cukier-Cukier-nalezy-opodatkowac-podobnie-jak-alkohol-i-tyton-twierdza-eksperci,16530.html

tak dla przypomnienia, chociaż wszyscy i tak wiedzą, wiedzą a jedzą:

"
Toksyczny cukier. Cukier należy opodatkować podobnie jak alkohol i tytoń- twierdzą eksperci

Konsumpcja słodyczy oraz produktów z zawartością cukru tak samo uzależnia jak papierosy, alkohol czy narkotyki. W związku z tym należy prawnie uregulować sytuację, tym bardziej, że akcje promujące zdrowy tryb życia nie przynoszą spodziewanych skutków – twierdzą eksperci z University of California w San Francisco.

W przeciągu ostatniego półwiecza spożycie cukru wzrosło niemal o 300 procent. Cukier dodawany jest do większości produktów poczynając od słodyczy po ketchup, sosy, zupki w proszku, chleb czy płatki kukurydziane. Prawdziwą bombą kaloryczną są gazowane napoje i niektóre soki owocowe, konfitury, dżemy i owoce w puszkach (na przykład, puszka tzw. sody zawiera 130 kalorii i 8 łyżeczek dodanego cukru). Jak podaje American Heart Association przeciętny Amerykanin zjada 22 łyżeczek cukru dziennie. Polacy zjadają przeciętnie 20 łyżeczek dziennie – znacznie więcej, niż powinniśmy.

Cukier krzepi?

Już w 1957 roku dr. William Coda Martin sklasyfikował cukier rafinowany jako truciznę, ponieważ jest on pozbawiony witamin i substancji mineralnych. Z kolei Wiliam Duffy, w książce „Sugar Blues. Zniewoleni przez cukier” twierdzi, że cukier (C12H22O11) jest niszczącą substancją chemiczną, uzależniającą jak opium, morfina i heroina. Czyli czasy, kiedy promowane było hasło Melchiora Wańkowicza „Cukier krzepi” odeszły do lamusa.

Cukier na cenzurowanym

Przekonani są o tym eksperci z University of California w San Francisco. W raporcie opublikowanym na łamach „Nature” Robert Lustig, Laura Schmidt i Claire Brindis przekonują, że cukier jest toksyczny dla organizmu i w trosce o nasze zdrowie powinien być poddany tym samym restrykcyjnym procedurom jak szkodliwe dla organizmu używki. Dlatego nalegają, by spożycie cukru obłożyć podatkami. To nie wszystko. Eksperci są zdania, że produkty zawierające cukier nie powinny być sprzedawane w pobliżu placówek oświatowych. Na bardziej zdecydowane metody walki z otyłością nalega prof. Robert Lustig, który postuluje za tym, by zakazać sprzedaży słodyczy osobom poniżej pewnej granicy wiekowej (na przykład od 17 lat). – Są dobre i złe kalorie, dobre i złe tłuszcze, a także dobre i złe węglowodany, ale cukier oprócz tego, że zawiera tzw. puste kalorie jest też toksyczny” – powiedział Lustig na łamach „Nature”.

Lista negatywnych skutków związanych z nadmiernym spożyciem cukru jest długa. Mimo że cukier dodawany do pożywienia nie jest bezpośrednio winny chorobom serca, jemu lekarze i naukowcy przypisują zwiększone ryzyko wystąpienia otyłości, wysokiego ciśnienia krwi, poziomu trójglicerydów oraz białka C-reaktywnego (C-reactive protein), które związane jest z ryzykiem wystąpienia zawału serca. Rocznie 35 milionów osób umiera w efekcie powikłań związanych z nadużywaniem tej substancji – donosi The Daily Mail.

Poza tym cukier, tak jak wyroby tytoniowe i alkohol, uzależnia. Ma to związek z pobudzaniem ośrodka nagrody w mózgu. Zdaniem Kelly Brownell, dyr. Rudd Center for Food Policy and Obesity w Yale University osoby, które rezygnują ze słodyczy wykazują objawy tzw. zespołu odstawienia.

Eksperci zajmujący się otyłością są zgodni i twierdzą, że ograniczenie spożycia cukru jest konieczne. Nie są jednak przekonani, czy prohibicja na cukier jest konieczna. Zdaniem Barbary Gallani z Food and Drink Federation z Wielkiej Brytanii naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego są w swoich ocenach zbyt radykalni. – Przyczyny chorób wymienionych przez moich kolegów z są zróżnicowane – powiedziała. Jedno jest pewne: zagrożenie dla zdrowia jakie stosowi regularne spożycie cukru jest bezsporne. Jednak nie dajmy się zwariować i trzymajmy się zasady, że wszystko w nadmiarze szkodzi. W artykule opublikowanym w prestiżowym czasopiśmie Nature naukowcy komentują: – Mała ilość cukru nie jest problemem, jednak jego nadużywanie to powolna śmierć."

Ciekawe kto zjada moje 20, no powiedzmy 19 łyżeczek, bo mogę się przyznać góra do jednej, bo od czasu do czasu trafia się jakiś poczęstunek czy inna łakoć. Odstawianie cukru nie jest koniecznie wegańskie ale koniecznie konieczne, tak myślę. Mój organizm nie toleruje. Po większych cukierniczych wyczynach zawsze chorowałam, przeziębiałam się natychmiast. Więc u mnie cukier stoi, owszem, ale tylko dla uzależnionych gości.

taneska
07-02-2012, 14:41
Ja też zastąpiłam tradycyjne śniadania owocowymi szejkami, jarzynowe piję/ jem zamiast zupy w porze obiadowej. One naprawdę działają cuda. O dziwo, mimo wsuwania sporych ilości pasztetów z mieszanki fasoli, soi i soczewicy, nie miewam wzdęć ani niestrawności, zapomniałam już o skłonnym do podrażnień woreczku.
Zajadam właśnie gęstego szejka własnego pomysłu: 1/2 avokado, 1/2 pomarańczy, 1 kiwi, łyżka sezamu, łyżka orzechów, łyżka siemienia, troszkę wody i świeżo zmielony pieprz!:)

Drugie danie będzie ciepłe, zjem je za 3 godziny - kasza jęczmienna uprażona ze zmielonymi na mączkę grzybami + pajda pasztetu. Desery jakoś samoistnie wyemigrowały z mojej świadomości.

taneska
07-02-2012, 14:59
Rebelio dla zasady przeczytałam artykuł o cukrze i postanowiłam nieskromnie się pochwalić: ostatni raz słodziłam kawę lub herbatę przed maturą, czyli 42 lata temu! Nie słodziłam nosząc ciąże, karmiąc i wychowując dzieci. Nie słodzą niczego także moi synowie, synowa i wnuczka (która, niestety, objada się słodyczami). Dużo śmiechu było za komuny, kiedy to chętnie rozdawałam kartki na cukier, bo nam wystarczał na miesiąc 1 kg, albo i mniej, jeśli mało piekłam. Nigdy nikt nas do niesłodzenia nie namawiał, samo wyszło.;)

babciaela
07-02-2012, 16:05
A ja znowu "coś" WAM porzucam...
http://prawdaxlxpl.wordpress.com/2011/01/29/ziemianie-earthlings/

babciaela
07-02-2012, 16:06
Wyczyta~łam w "mojej surowej diecie,
że cukrzyca usuwa się po miesiącu.
Co WY na to?

rebelio
07-02-2012, 21:56
Rebelio dla zasady przeczytałam artykuł o cukrze i postanowiłam nieskromnie się pochwalić: ostatni raz słodziłam kawę lub herbatę przed maturą, czyli 42 lata temu! Nie słodziłam nosząc ciąże, karmiąc i wychowując dzieci. Nie słodzą niczego także moi synowie, synowa i wnuczka (która, niestety, objada się słodyczami). Dużo śmiechu było za komuny, kiedy to chętnie rozdawałam kartki na cukier, bo nam wystarczał na miesiąc 1 kg, albo i mniej, jeśli mało piekłam. Nigdy nikt nas do niesłodzenia nie namawiał, samo wyszło.;)Taneska, odstawiłam cukier tez w tamtych czasach, dokładnie w 1976 albo 1975. Brzydziłam się słodzikiem, a na jakimś obozie młodzieżowym tylko to nam dawali, bo cukru nie było. Nauczyłam się smaku gorzkiej herbaty a kawę piłam z mlekiem. Ale co z tego. Je się ciasta, cukier jest we wszystkich przecierach, majonezach, dżemach, przetworach, jogurtach, sosach gotowcach, wszędzie, a jak nie cukier to aspartam (zwłaszcza w żywności tzw light). Może dlatego mam fazę na musztardę w zimie, bo w mrozy chce mi się słodyczy? Nie wiadomo, ale to możliwe. :)

rebelio
07-02-2012, 21:57
babciaela - No nie wiem, trzeba sprawdzić, jest jakiś chętny cukrzyk? :)
Znam te film "Ziemianie", jest bardzo ważny i każdy go powinien obejrzeć. Najlepiej przed maturą. Mnie się nie udało, nie potrafię.

rebelio
07-02-2012, 22:04
Ja też zastąpiłam tradycyjne śniadania owocowymi szejkami, jarzynowe piję/ jem zamiast zupy w porze obiadowej. One naprawdę działają cuda. O dziwo, mimo wsuwania sporych ilości pasztetów z mieszanki fasoli, soi i soczewicy, nie miewam wzdęć ani niestrawności, zapomniałam już o skłonnym do podrażnień woreczku.
Zajadam właśnie gęstego szejka własnego pomysłu: 1/2 avokado, 1/2 pomarańczy, 1 kiwi, łyżka sezamu, łyżka orzechów, łyżka siemienia, troszkę wody i świeżo zmielony pieprz!:)

Drugie danie będzie ciepłe, zjem je za 3 godziny - kasza jęczmienna uprażona ze zmielonymi na mączkę grzybami + pajda pasztetu. Desery jakoś samoistnie wyemigrowały z mojej świadomości.Pycha. MNIAM! Szejki robię ze wszystkiego - marchewka i pietruszka też mi wchodzi, osładzam je rodzynkami, bananem czy innym owocem. Potrafię dodać dwa ząbki czosnku, albo chili, jeśli jest bardzo słodki albo dwie łyżeczki kurkumy, jest silnie przeciwzapalna. Z tego co wiem, jest bardzo ważne jeść dużo zielonych części roślin przy takiej diecie. Można zamiast wody czy innego płynu wrzucić tam pół sałaty lodowej, bardzo ładnie rozrzedza. Ona ma to czego nie mają owoce. Dla większej energetyczności można szejka zasilić orzechami (dobrze je przed tym namoczyć).
Chociaż znajomi rasowi witarianie mówili, że to dla nich za ciężkie, olaboga :confused:

Jak narazie kochane moje koleżanki, wypiłam z półtorej szklanki wina (kieliszków w tym domostwie nie było). Byłam u kogoś z wizytą i.... czuje się jak pomylony koliberek. Mam głowę słabiutką jak ledwo narodzona kózka. Zatem Dobranocka ;) O matkości, jak niezdrowo, ale za to interesująco :D

babciaela
08-02-2012, 08:44
http://wgrywacz.pl/images/907000_zimno.jpg

Lulka
08-02-2012, 09:56
Znam te film "Ziemianie", jest bardzo ważny i każdy go powinien obejrzeć. Najlepiej przed maturą. Mnie się nie udało, nie potrafię.
Mnie się też nie udało, nawet w 1/3, nie dałam rady.

rebelio
08-02-2012, 11:10
A propos: mam cukrzyka, który chce się leczyć dietą, to jest - postanowił tak robić i co będzie to zobaczymy. Chęci są - o reszcie opowiem potem.

Teraz troche teorii z mojej poczty:

http://i41.tinypic.com/2jbt8jr.jpg

http://i41.tinypic.com/j0h25e.jpg

krystynka
08-02-2012, 11:21
Zastanawiałam się kiedyś, co dzieje się z kurami z klatek, po ich śmierci.
I w swojej naiwności doszłam do wniosku, że karmy dla zwierząt - kotków, psów robią.
A tu taaaaakie buty :icon_eek:

krystynka
08-02-2012, 11:35
Babciuelo, dużo informacji w linku podanym w #208.
Narazie zgłębilam tekst o magnezie, i jego relacjach z wapnem i ich balansujący wpływ na nasz organizm. Ciekawe zależności.
M.in. nadmiar wapnia wypłukuje z ogranizmu magnez, a nas tak chętnie szpikowanoby wapniem np p/osteoporozie.

Alunia
08-02-2012, 11:53
No dość czytania, czas się włączyć do rozmowy :D.

Mój poranny szejk:
1 banan,
1 pomarańcz (cienko obrana coby biała część skórki została)
2 daktyle,
2 łyżko świeżo zmielonego siemienia lnianego
1 jabłko
pół szklanki wody
garść namoczonych wczoraj migdałów
Wyszedł trochę gęsty, można dodać mleko sojowe, ale u mnie "wyszło";)

Za to znalazłam przepis na domowe mleko sojowe. Na pewno zdrowsze niż to ze sklepu. Zrobię :D

Alunia
08-02-2012, 11:55
mleko sojowe własnej roboty ( przepis kasi)

- 1 szkl soi
- 5 szkl wody
Namoczyć soję w tej wodzie na noc, rano przepuścić przez maszynkę , z powrotem dodać do wody w której się moczyła, niech odstoi się jeszcze 2 godziny.Potem zagotowujemy i gotujemy 20 min wolno, mieszając. Uwaga trzeba dobry i spory garnek, bo przypala się i rośnie! Potem odcedzamy przez sitko i mamy bielutkie mleko sojowe.Ja jeszcze tę papkę na sitku przelewam zagotowaną wodą troszkę, żeby uzupełnić to, co się wygotowało.Wychodzi litr mleka, wg przepisu można dodać cukier waniliowy do smaku

http://www.strukturalne.fora.pl/napoje,17/mleko-sojowe,3.html

Alunia
08-02-2012, 11:59
A to to inny sposób mleko sojowe. Dodatkowo tofu.
http://puszka.pl/przepis/4211-mleko_sojowe_i_tofu.html

Składniki:
Soja - 2 pełne szklanki o pojemności 200 ml
dodatkowo do tofu: sok z 2-3 cytryn
+ w obu przypadkach konieczna jest gaza (do kupienia w aptece)

Mleko sojowe:


Soję namoczyć przez noc. Odcedzić i dodać 2-3 szklanki świeżej wody, całość zmiksować, wyjdzie taka pulpa sojowa. W bardzo dużym garnku zagotować 2,5 litra wody i wtedy dodać sojową pulpę. Uważnie gotować, bo pojawia się piana i trzeba uważać, by nie wykipiała. Kiedy piana się podnosi, polewać ją odrobiną zimnej wody. Powtarzać tę czynność 3-5 razy. Gotować 30-40 minut.

Na durszlaku ułożyć gazę i całość przecedzić. W gazie zostaną wytłoki (tzw. okara), z których można zrobić sojowe kotlety, zaś przecedzony płyn to mleko sojowe.

Tofu:
Wycisnąć sok z 2 cytryn. Zagotować mleko sojowe, wyłączyć ogień i szybko dodać sok z cytryn, lekko zamieszać. Niemal natychmiast zacznie się wytrącać twarożek.

Po ostygnięciu przelać zawartość, podobnie jak w przypadku mleka sojowego, przez durszlak i złożoną, gęstą gazę. Na gazie zostaje serek tofu. Dobrze jest złożyć gazę i przycisnąć ją czymś ciężkim, tak aby wycisnąć resztę płynu, który raczej nie nadaje się do spożycia.

rebelio
08-02-2012, 12:45
Super, fantastycznie, że podałaś przepisy... mój syn robił tofu i mleko sojowe kiedyś na okrągło.

Mój poranny szejk: banan, jabłko, sałata lodowa, mleko ryżowe, pół cytryny

na obiad fasola z pomidorami z puszki, cebulą, kapustą pekińską, czosnkiem i papryką (plus przyprawy), jakaś kasza

potem nie wiem co ale pewnie kolejny szejk... coś wymyślę

rebelio
08-02-2012, 12:48
Babciuelo, dużo informacji w linku podanym w #208.
Narazie zgłębilam tekst o magnezie, i jego relacjach z wapnem i ich balansujący wpływ na nasz organizm. Ciekawe zależności.
M.in. nadmiar wapnia wypłukuje z ogranizmu magnez, a nas tak chętnie szpikowanoby wapniem np p/osteoporozie.a zgłębiłam też związek osteoporozy z mlekiem - jest wprost proporcjonalny, mleko utrudnia przyswajanie wapnia (ostatnie odkrycia naukowe), za to tuczy.. wszystkie znajome damy, które leczyły się z osteoporozy tyły strasznie, a kręgosłup z kolanami ledwo dyszały.

Bianka
08-02-2012, 13:10
Czytam i czytam co Panie jecie, no i dotarłam do "mleka" sojowego, co mnie zmobilizowało do zajrzenia na inne stronki. Oto wyciąg z jednej z nich, załączam dwa cytaty:

Ten jest ZA:

"Polecam mleko sojowe

Białko sojowe:

białko wysoko strawne, pod względem jakości porównywalne z białkiem wołowiny, mięsa czy ryb spełnia wymagania organizmów ludzi ze wszystkich grup wiekowych,

jako część składowa diety niskotłuszczowej pomaga w obniżaniu poziomu cholesterolu we krwi zmniejszając ryzyko chorób układu krążenia

sprzyja zmniejszaniu wydzielania kwasów żołądkowych
wspomaga procesy ochronne przed nowotworami i osteoporozą

Niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe:

wpływają pozytywnie na rozwój i wzrost organizmu, stan skóry, układ nerwowy i hormonalny

uczestniczą w zapobieganiu nadciśnieniu tętniczemu i zakrzepom krwi, poprawiają ukrwienie serca

Lecytynę: - źródło fosfolipidów cennych w szczególności dla tkanki nerwowej i mózgu; lecytyna m. in.: powoduje poprawę zdolności koncentracji, skraca czas regeneracji po wysiłku fizycznym, uczestniczy w zapobieganiu powstawania kamieni żółciowych,

wspomaga przyswajanie witamin E, D, A i D, reguluje poziom cholesterolu

Składniki mineralne:

jony wapnia,
fosforu w ilości przekraczającej 30% zalecanego dziennego spożycia,

dzięki czemu Napój Sojowy może mieć istotny udział w przeciwdziałaniu rozwojowi osteoporozy

jony jodu, żelaza, magnezu i cynku

Witaminy: A, B1, B2, B6, B12, C, D i E.

Dużą zaletą jest brak laktozy, glutenu, cholesterolu.

Oto przykładowy skład takiego napoju sojowego:

skład: woda, ziarno soi (7,2%), syrop z agawy, kiełki sojowe, naturalny aromat waniliowy. Napój wzbogacony o kiełki sojowe-bogate w izoflawony.

W konfrontacji z mlekiem (UHT ze sklepu) wygrywa, na minus jest cena - 2-4 razy wyższa, lecz w tym przypadku cena równa się lepsza jakość".

a ten PRZECIW:

po pierwsze to nie wiem jak to wogole mozna nazwac mlekiem. wg definicji mleko to wydzielina gruczołów mlekowych samic ssaków służąca jako pokarm dla młodych osobników. o ile sie nie myle soja nie jest ani ssakiem, ani nie ma gruczolow mlekowych i nie karmi mlodych osobnikow.
to w kwestii formalnej
jest wiec produktem sztucznym i przetworzonym. szczegolnie szkodliwym dla osobnikow plci meskiej niezaleznie od wieku z powodu tego, ze zawiera zenskie fitohormony. wyciagi z soj biora np kobiety w czasie menopauzy - oto dzialanie preparatu SoyFem -
"W preparacie Soyfem główne substancje aktywne stanowią genisteina i daidzeina. Posiadają one zdolność wiązania się z receptorami estrogenowymi, co wynika z podobieństwa ich budowy chemicznej do endogennych estrogenów, dlatego popularnie nazywa się je fitoestrogenami. Fitoestrogeny genisteina i daidzeina zawarte w soi, działając podobnie do estrogenów, tylko słabiej, chronią przed zaburzeniami związanymi z fizjologicznym spadkiem produkcji estrogenów u kobiet w okresie okołomenopauzalnym i pomenopauzalnym."

mezczyzni powinni unikac soi jak zarazy - i tak dodawana jest do wielu produktow, wiec chcac nie chcac mniejsze lub wieksze ilosci naogol zjadamy.

o tym jak "wspaniala" jest soja napisano juz wiele, przytocze tylko to:
- Wiekszosc nowoczesnych przetworów sojowych nie jest fermentowana w celu neutralizacji toksyn zawartych w ziarnach
- przetwory sojowe powoduja zwiekszone zapotrzebowanie na B12
- spowalniaja przyswajanie bialek i wplywaja na funkcjonowanie trzustki.
- zwiekszaja zapotrzebowanie organizmu na witamine D
- Kwas fitynowy w przetworach sojowych skutkuje zmniejszeniem zdolnosci przyswajania zelaza i cynku
- moga zapobiec jajeczkowaniu i stymulowac wzrost komórek nowotworowych. Jedzenie zaledwie 30g (okolo 4 lyzeczko od herbaty) soi dziennie, moze spowodowac niedoczynnosc tarczycy z objawami letargu, zaparcia, przyrostu wagi i zmeczenia.
- pobudzac wzrost estrogeno-zaleznych guzów
- przetwory sojowe powodowaly bezplodnosc u zwierzat. Spozycie soi przyspiesza wzrost wlosów u mezczyzn w srednim wieku wskazujac na obnizony poziom testosteronu.

calosc
westonaprice.org/brochures/wapfbrochure_pol.html#soi

chyba starczy"

Cytaty ze strony: http://www.fit.pl/forum/showthread.php?t=7518

Hmmm... i bądź tu mądry...

krystynka
08-02-2012, 13:19
Dlatego może mleczka sojowe kupne wzbogacane są Vit B12 i D
A wogóle... można u nas dostać soję nie modyfikowaną?

rebelio
08-02-2012, 14:48
Pojęcia nie mam, szczerze mówiąc. podobno ziarna modyfikowane używane są tylko jako pasza dla zwierząt.
Nigdy nie byłam sojożercą, aż do tej zimy. Miesiąc temu mnie trafiło i coś się objadam. Pewnie mi minie, jak wszystko, bo miewam fazy na różne jedzenie i nic na to nie poradzę.
Moje pasztety najchętniej robię z soczewicy. Soję używam tylko jako mleko z kartonu od czasu do czasu, ze świadomością, że nie powinnam, ale tak chcę :D

Podobne najtańsza kiełbasa czy inna mielona wędlina potrafi zawierać nawet do 75 % soi, plus przyprawy, składniki smakowe, zapachowe i farba. Podobno nie do rozpoznania. Niezłe co? Czytałam o jakiejś kontroli i wynikach, dosyć dawno temu.

Dlatego to starałam się trzymać z daleka od produktów wysokoprzetworzonych (mleko sojowe do nich należy)

Alunia
08-02-2012, 17:23
:) Mój obiad dzisiaj:

Papryka, por, kapusta pekińska - pokrojone w paski i podduszone chwilę na łyżce oleju i kapce wody.
Doprawione łyżką pasty pomidorowej, sosem sojowym, ziołami, szczyptą soli gomasio.
Do tego garść makaronu razowego ugotowanego al dente.
Czy to wszystko jest wege sama nie wiem, ale ...mniam! :D

Na deser owoce.

Aha, a na II śniadanie sok z buraczka, marchwi, selera naciowego i jabłka.

Alunia
08-02-2012, 17:26
Dlatego może mleczka sojowe kupne wzbogacane są Vit B12 i D
A wogóle... można u nas dostać soję nie modyfikowaną? Może soja BIO jest bezpieczna?
Latam ostatnio po stoiskach ze zdrową żywnością i węszę ;) ...z ostrożna :D

rebelio
08-02-2012, 19:51
Nie mam pojęcia, podobno tak, osobiście najczęściej robię obiady z różnych soczewic i fasolek.

rebelio
08-02-2012, 19:54
źródło: http://icantbelieveitsvegan-veganstories.blogspot.com/2011/03/tarta-warzywna-z-pesto.html

http://3.bp.blogspot.com/-5hKGg2LhdQ0/TXp_dp2wUXI/AAAAAAAABTY/Qh9TORfdmW4/s400/jaaa%2B026.jpg

http://4.bp.blogspot.com/-8dDRtj03GPM/TXp_uhyFdnI/AAAAAAAABTg/pr-U04zi8jU/s400/jaaa%2B029.jpg

tarta warzywna z pesto

Prosta, szybka tarta na cieście francuskim. Trick - przed położeniem warzyw smaruję ciasto hummusem lub pesto. Tutaj własnoręcznie robione pesto z rukoli.

200g rukoli
paczka orzeszków ziemnych bez soli ( 100g) lub 100g słonecznika
sól
ząbek czosnku
odrobina wody

Zmiskować na gładko. Jeśli wybieramy słonecznik, nie orzeszki, to trzeba podprażyć na suchej patelni i dodać trochę oleju do pasty.

Na pesto położyłam:
- podgotowane różyczki brokułów
- pół puszki cieciorki
- skarmelizowaną cebulę
- pokrojone w grube plastry pieczarki

kler
08-02-2012, 19:54
Witajcie.
Zrobię sobie jutro mleczko, właśnie namoczyłam soję. Mam prostszy przepis, gotuje się tylko trzy minuty.
Podam przepis na mleko owsiano-kokosowe. To jest przepis z książki Ewy Dąbrowskiej "Przywracać zdrowie żywieniem".
Gotować przez 15 minut:
-1i 1/2 szkl. wody,
- 1/4 szkl. miodu,
- 1/2 szkl. płatków owsianych,
- 1/2 szkl. wiórek kokosowych,
- 1/2 łyżeczka soli.
Następnie zmiksować do konsystencji śmietany i dodać 2 szklanki wody. Można przecedzić przez gazę.

Jakże ludzie są przyzwyczajeni do tradycyjnego jedzenia. W pracy wzbudzam zainteresowanie swoim jedzonkiem, chociaż cudów nie przynoszę. Dziwi nawet kapusta kiszona :) Najlwłaściwsze byłyby kanapki.

Alunia
08-02-2012, 21:35
Wypróbuję to mleko, kler.
Widzi mi się ono jako super dodatek do szejków owocowych.:D

Natomiast szejki z dodatkiem wody (zamiast mleczka), nabierają aksamitności po dodaniu 1-2 bananów.

rebelio
09-02-2012, 07:24
Kler, miałam okres, ostatniej jesieni zresztą, że robiłam sobie takie mleczko, było bazą do szejków, smaczne i pożywne.

Popatrzcie, to jest przykład piramidy żywieniowej mięsożerów, takiej zdrowej, i zwroćcie uwagę jak niewielu ludzi sie tego trzyma :D:

http://server.activeweb.pl/images/piramida.jpg

Dla porównania piramida wegańska, już kiedyś pokazywałam (niestety po angielsku, ta w języku polskim ma tak słabą rozdzielczość, że nie widać w ogóle napisów):

http://www.nutrispeak.com/becomingveganvfg_files/image001.jpg

babciaela
09-02-2012, 07:27
WITAJCIE-mamy nowy dzień...
http://www.youtube.com/watch?v=VZ8WLSe9NxU&feature=related
życzę moc pomysłów.

rebelio
09-02-2012, 07:45
Witaj, fajny filmik

Dzisiaj nie mogłam się powstrzymać. Taka prosta rzecz, co prawda sugerowana jako śniadanko, ale na pierwszy posilek polecam raczej zielonego szejka.
A owsianka na inna porę, kiedy bez gotowanego nie ujdzie wyżyć

http://2.bp.blogspot.com/-1C41nL_Q4BY/TzKmF4N6oUI/AAAAAAAAB2E/IdNQhkkTE9E/s400/PICT1466.JPG
http://icantbelieveitsvegan-veganstories.blogspot.com/2012/02/owsianka-sniadaniowa.html

Owsianka

szklanka płatków owsianych górskich
szklanka mleka soj. plus ewentualnie woda
2 łyżki cukru
1 duże jabłko pokrojone na cząstki
rodzynki, żurawina, wiórki koko

Gotujemy około 15 minut, mieszając i uważając na dno garnka - aż do zmięknięcia płatków. Do tego czarna kawa z ziarnami kardamonu.

Bianka
09-02-2012, 09:10
Witam,

Moja poranna owsianka gotowana jest tak:

szklanka wody (250 g)
szczypta kurkumy
2 czubate łyzki płatków owsianych górskich
szczypta soli

Gdy się płatki ugotują (jakieś 15-20 minut) dodaję:

szczypta imbiru
trochę rodzynek
łyżka zmielonego siemienia lnianego
1/3 plasterka cytryny
łyżeczka masła

Pożywne i zdrowe :)

Przepis wg p.Anny Ciesielskiej z książki "Filozofia zdrowia", siemię dodaję z własnej inicjatywy :)

rebelio
09-02-2012, 09:26
Tak, super, tylko weganie robią to bez masła. Można - jeśli ktoś koniecznie chce tłuszczu - dać mleka kokosowego czy oleju lnianego .. albo różanego ... oba delikatne

olena
09-02-2012, 10:32
Witam.
Nie używam masła do smarowania, ale do jajecznicy tak.
Do weganizmu mi jeszcze daleko, ale wegetarianka jestem na 100%.
Dalej muszę dojrzeć, jeśli dojrzeję oczywiście.
Jeśli nie całkowicie to wiele z podanych przepisów tu zastosuję.
Kwestia większych zakupów w dziale ze zdrową żywnością. Bardzo mocno rozbudowany ten dział mają sklepy w sieci Piotr i Paweł.
Tam mają nawet kilka rodzajów mąki bezglutenowej.
Przy tych zakupach pewne rzeczy skoryguję "już na dziś."
Mleka sojowego nie jestem w stanie przełknąć, zwykłego też nie piję, ale soję (tofu i pasztety) lubię.
Moje śniadanie na dziś to 4 wafle ryżowe z białym serkiem śmietankowym i ketchupem.
Tak więc na razie "jadę" do wyczerpania zapasów w szafce i w lodówce , a potem "zmiana biegu" na wyższy.:) :)
Na obiad brukselka z wody i chyba kasza gryczana.
I tu trochę masła.:)
Pozdrawiam Wszystkich.

jakempa
09-02-2012, 10:36
Propagujecie tutaj soję,,,,
Wczoraj byłam w centrum medycyny wschodu, z koleżanką lekarzem, która w swojej praktyce łączy medycynę naturalną z konwencjonalną i od czasu do czasu konsultuje niektóre wiadomości podawane w prasie, czy wydawnictwach u źródeł, gdzie praktykują lekarze z Tybetu i Chin.

Tam przeczytałam część pracy napisanej przez dr Grażynę Pająk, specjalistę od badań komórkowych i naturoterapii.

Więc coś z tego napiszę, bo pozwolilam sobie skserować pozycję o soi.

''Od kiedy odkryto w latach 90 , że soja ma prawidłową proporcję niezbędnych aminokwasów, stała sie przebojem zdrowej żywności.
Olbrzymia propaganda amerykańska, osiągnęła w tym niezaprzeczalny sukces., podkreślając, walory tego cudownego pokarmu.
Jednak mimo, jej bezdyskusyjnych zalet , naukowcy dowiedli, że stanowi ona poważne zagrożenie dla zdrowia zwłaszcza u wegetarian,
Od zarania dziejów Chińczycy spożywają soję tylko i wyłącznie sfermentowaną. W innej postaci nasiona soi mają wiele naturalnych toksyn, o czym Chińczycy wiedzieli zawsze., a co zostało całkowicie potwierdzone wspłczesnymi badaniami.

Okazuje się , że soja zawiera związki , które blokują działanie enzymów koniecznych do trawienia białek.
Są one odporne na gotowanie, stają sie przyczyną poważnych zaburzeń żołądkowych, nie zawsze odrazu odczuwanych, obniżonego przyswajania protein, co w efekcie prowadzi do chronicznego niedoboru aminokwasów.

Dodatkowo soja zawiera hemaglutyninę, która powoduje zlepianie się czerwonych ciałek krwi.

Soja posiada czynniki wolotwórcze- substancje prowadzące do zaburzeń tarczycy.

Analizy wykazują, ze wapń, magnez, żelazo, i cynk obecne w żywności pochodzenia roślinnego są trudno przyswajalne przy udziale zwiazków fitynowych zawartych w soi.

Udowodniono naukowo, ze spożywanie zaledwie 2 łyżek stołowych dziennie soi , już po miesiącu prowadzi do zaburzeń pracy tarczycy, powoduje uczucie zmęczenia, ospałość, często zaparcia. Prowadzi też do zaburzeń w pracy gruczołów dokrewnych, prowadzących do zaburzeń w układzie rozrodczym, anemiczność, alergie.''


Przepisałam z materiałów, które są niewygodne dla producentów pseudo- zdrowych produktów, i nie bacząc na skutki chcą jak najwięcej sprzedawać swoich produktów, podobnie jak producentów margaryny, czy środków antycholesterolowych. Dlatego takie naukowe badania nie udostępnia się do wiadomości szerokiej publiczności odbiorców.

Zaraz napiszę jak jeść soję wg poleceń Chińczyków,

Alunia
09-02-2012, 11:28
Owsianka

szklanka płatków owsianych górskich
szklanka mleka soj. plus ewentualnie woda
2 łyżki cukru
1 duże jabłko pokrojone na cząstki
rodzynki, żurawina, wiórki koko

Gotujemy około 15 minut, mieszając i uważając na dno garnka - aż do zmięknięcia płatków. Do tego czarna kawa z ziarnami kardamonu.
Do tej owsianki dodaję łyżeczkę miodu lub syropu z agawy zamiast cukru. Mniam :)

jakempa
09-02-2012, 11:33
JAK JEŚĆ SOJĘ

W postaci tofu i twarogu--- toksyczne substancje przechodzą do serwatki

Inne sojowe produkty w postaci sfermentowanej--- proces fermentacji pozbawia soję szkodliwych zwiazków.

Japończycy jedzą niewielkie ilości tofu lub miso jako dodatek do bogatego w sole mineralne rybiego rosołu, po czym tradycyjnie podają mięso lub rybę.
W takim zestawie soja nie blokuje przyswajania minerałów,

Z dodatkami; koktajle z mleka sojowego, dosłodzone muszą być wzbogacone w witaminy A,D, B12, żelazo, jod, cynk.

Wiadomości te zaczerpnęłam z wydawnictwa, dostępnego w CMW, - kto chce, to niech przyjmie do wiadomości,..
kto nie,., niech traktuje to jako ciekawostkę.

Nie jestem , nigdy nie byłam i nie będę wegetarianką, ponieważ na temat żywności mam swoją teorię,
Ale może te wiadomości komuś się przydadzą, --
jestem zwolenniczką i praktykuję medycynę naturalną, i narazie nie mogę na zdrowie narzekać,

Alunia
09-02-2012, 11:38
Masła nie używam.
Zamiast niego przygotowuję pastę budwigową.
Baza pasty to 200g chudego twarogu, 6-8 łyżek oleju lnianego, łyżeczka miodu i 100g chudego jogurtu.
Najpierw blenduję płynne czyli jogurt, olej i miód. Potem dodaję twaróg.
Do tej bazy dodaję różności:
kurkumę, czosnek, szczypior, świeżo zmielone siemię lniane, cebulkę - co tam kto lubi :D i na co aktualnie ma ochotę.

Pasta budwigowa świetnie smakuje z pokrojonymi owocami jako musli.
Posiłek na bardziej słodko można dosłodzić dodatkowa łyżeczką miodu.
Dorzucić ziarna, orzechy, otręby itd

Alunia
09-02-2012, 11:47
Moje dzisiejsze śniadanie to
zielony szejk:
sałata rzymska, kiwi, 1 suszony daktyl, kawałek zielonego ogórka, banan, pomarańcza, pół szklanki wody.

Na drugie jem właśnie:
2 kromki chleba żytniego z pastą budwigową i duuuużo szczypiorku :D
Lubię chlebek żytni na zakwasie i nic mnie do niego nie zniechęci;)
(Więcej dodatków dziś nie wymyślam bo jestem zajęta :tongue:)

PS. Jadziu, czytam co piszesz i zgadzam się, że w doborze diety należy kierować się własnym zdrowym rozsądkiem.
Nie ulegać presji lobbystów z koncernów różnej maści i słuchać własnego organizmu.
On wie najlepiej.

Bianka
09-02-2012, 13:52
Jakempo, popieram każde Twoje słowo.
A w ogóle o tym, ile "zdrowia" daje jedzenie wegetariańskie, szczególnie surowizna na okrągło itp. można poczytać również w "Filozofii zdrowia", o której wspominałam już.
Moja prawie już 90-letnia i ciesząca się dobrym zdrowiem mama zawsze jadała i jada potrawy przede wszystkim gotowane (i dobrze dogotowane), używała i używa przypraw, je do tej pory mięso i ogólnie mówiąc korzysta z kuchni polskiej, której nie należy utożsamiać - bo i czemu - ze schabowym z kapustą.
Ale i tak każdy będzie jeść, jak uważa za stosowne. Najważniejsze, aby być zadowolonym :) Czego wszystkim życzę :)

rebelio
09-02-2012, 15:47
Jakempa, Bianka - bardzo interesujące, widocznie instynktownie unikałam soi, wolałam soczewicę lub fasolkę.

Surowe rzeczy zdecydowanie leczą pewne choroby i pomagają wielu osobom, tego nie da się zakwestionować i jestem bardzo gorąco za, pomimo, że wiem o istnieniu długowiecznych mięsożerców. Jedno drugiemu nie przeczy. Stosowne odnośniki są na początku wątku podparte wywodami medycznymi. Przy okazji: mawiają też że "kto pije i pali ten nie ma robali", ale to nie zmienia faktów. I nie ma potrzeby walczyć o swoje, po prostu jesteśmy dorośli i wybieramy! Ten wątek jest o weganizmie i śmiało zakrzyczę: niechaj nam żyje! :D

olena
09-02-2012, 23:37
Tak sobie myślę, że bardzo się trzeba starać, aby te 4 łyżeczki soi zjeść. W pasztetach występuje jako dodatek, w hamburgerach sojowych i gotowych kotlecikach też jako dodatek.
Codziennie tego samego się ostatecznie też nie je.
Ale te uwagi negatywne są ważne i warto je sobie do serca wziąć.
Kiedyś wyczytałam, że tofu kupowane w sklepach należy posypać przyprawami i podsmażyć lekko na patelni. To lekkie podsmażenie miało właśnie niwelować coś tam, więc może te toksyny właśnie?
Nie wiem, co mówią statystyki, ale podobno kobiety jedzące soję łatwej niż pozostałe przechodziły menopauzę.

babciaela
10-02-2012, 08:44
WITAJCIE pozdrawiam wszystkich cieplutko...
Dziś podaję WAM "coś" może się przydać....
Eliksir Płynnego Złota

9 lutego 2012 przez Tomek

Natknąłem się na ten przepis w książce „Surowa Dieta Oczyszczająca” którą, oczywiście serdecznie polecam!

Nazwa tego dressingu pochodzi od jego koloru, jeżeli zrobisz wszystko zgodnie z przepisem to powinien być złoty :)

Proporcje są dobrane na 4 filiżanki. Ja zrobiłem połowę. Wprawdzie może on stać w lodówce nawet do tygodnia czasu, ale ja wolę robić częściej i mieć zawsze świeży :)
Składniki:

* 2 filiżanki świeżego soku z cytryny
* 3 ząbki czosnku
* 3 łyżki stołowe zmielonego imbiru (ja starłem na tarce do imbiru)
* 3 łyżki stołowe sosu sojowego Tamari
* 3 łyżki stołowe surowego miodu (ja dałem jedną – wszystko zależy od smaku)
* 1 i 1/2 filiżanki tłoczonej na zimno oliwy z oliwek

Wszystkie składniki, poza oliwą, wrzucamy do blendera i miksujemy. Następnie ustawiamy blender na średnie obroty i powoli dolewamy oliwy z oliwek. Jeżeli zrobimy to umiejętnie to powinna wyjść jednolita konsystencja. Ja niestety ustawiłem blender na zbyt wysokie obroty i się troszkę spieniło (co widać na zdjęciu). Na szczęście walory smakowe są zachowane :)

Moim zdaniem jest to genialny sos do sałatek, szczególnie na zimowe dni.

SMACZNEGO :)

rebelio
10-02-2012, 09:46
Wspaniały, i prosty Babciuelu. Możesz podać źródło, jeśli jest w necie?

Na pewnej wegańskiej imprezie odkryłam jeszcze jedno zastosowanie soi, ale pamięć splatała mi figla i nie mogłam sobie przypomnieć nazwy tego czegoś. Szukając weny w necie znalazlam ciekawy artykul: http://www.wegetarianski.pl/podstrona/czytnik.php?dzial=wydarzenia&artykul=48

I przypomniało mi się, jak to było, kiedy pierwszy raz postanowiłam być wege w 1982 roku i jaki to był wyczyn. Dla mnie był to eksperyment związany z faktem, że coś mi osłabiło siły życiowe, a doktorstwo generalnie to "olali" mówiąc kolokwialnie (podejrzenie jest że to była borelioza, ale teraz jest wszystko ok, więc widocznie wzmocniłam odporność). Jednocześnie bardzo intensywnie ćwiczyłam jogę w tamtym okresie. Wyczyn był niebywały, pomimo że spożywałam wtedy produkty mleczne. Niewiele było owoców i jarzynek na rynku w porównaniu z dzisiejszymi czasami, nie mówiąc o urozmaiceniu w kwestii strączkowych, kasz i przypraw. Zapomnieliśmy trochę, jak to było kiedy na półkach stał tylko ocet albo dżem truskawkowy, prawda? Na dodatek przeciętna, czyli mało otwarta umysłowo ludzkość, patrzyła na mnie jak na kompletnego świra. Teraz dzieci tej ludzkości są wegetarianami. Sam smak. To jest dziejowa sprawiedliwość ;)
A ja przerobiłam wspaniały trening na asertywność i umocniłam moje wewnętrzne moce, jakkolwiek zdrowia mi to w spektakularny sposób nie poprawiło. Poprawiło się radykalnie dopiero po odstawieniu cukru i mlecznych.

Poza tym - tak szczerze mówiąc - myślę, że warto unikać tego wszystkiego, co tam w tym artykule jest opisane. Raz, że jest drogie. Na dodatek nafaszerowane różnistymi utrwalaczami i dodatkami, bo jak inaczej, kiedy ma leżeć rok na półce i nie wyjść na własnych nogach?

Owszem była u mnie faza na paszteciki sojowe z kiszonym ogóreczkiem albo miażdżonym czosnkiem. A teraz jest faza na mleko sojowe albo ryżowe, na jakie bądź, bo tak i już ;) A rok temu była faza na kiszoną kapustkę z czosnkiem w ilościach hurtowych. Nie jestem monogamiczna, jeśli chodzi o jedzenie i wciąż poszukuję często nowych rzeczy, nowych smaków. Najczęściej jednak robię te smaczki sama w swojej kuchni na tyle, na ile czas pozwala.

Są pod artykułem linki do różnych ciekawych powiązanych tematycznie wypowiedzi.

I kiedy już się wypowiedziałam w temacie - przypomniało mi się o co chodziło: tempeh. Próbowałam tego na wegańskiej akcji, prosto z patelni, chyba było z cebulką i przyprawami, no nic nie powiem, bo słów brak. Gdybyście mieli okazję - sprawdźcie, jaki to smaczek.
Cytuję "Tempeh powstaje dzięki zarodnikom Rhizopus oligosporus zawartych w Tempeh Starter. Kultura Rhizopus zmienia soję poprawiając jej własności odżywcze i smak, spajając ziarna przekształca w Tempeh. Tak odmieniona soja jest lekkostrawna i bardzo smaczna, a zawarte w niej białka, witaminy i minerały stają się łatwo przyswajalne." (źródło: http://www.tempehservice.com/?pl_tempeh-starter,22)

Poza tym u mnie synogarlice śpiewają, kompletny odlot, gdyby nie termometr, poszłabym złapać wiosennego słonka na balkonie ;)

rebelio
10-02-2012, 10:03
Masła nie używam.
Zamiast niego przygotowuję pastę budwigową.
Baza pasty to 200g chudego twarogu, 6-8 łyżek oleju lnianego, łyżeczka miodu i 100g chudego jogurtu.
Najpierw blenduję płynne czyli jogurt, olej i miód. Potem dodaję twaróg.
Do tej bazy dodaję różności:
kurkumę, czosnek, szczypior, świeżo zmielone siemię lniane, cebulkę - co tam kto lubi :D i na co aktualnie ma ochotę.
Pasta budwigowa świetnie smakuje z pokrojonymi owocami jako musli.
Posiłek na bardziej słodko można dosłodzić dodatkowa łyżeczką miodu.
Dorzucić ziarna, orzechy, otręby itdTak, kiedyś czytałam o tym, że olej lniany znakomicie działa w tym zestawieniu. Jako, że pożegnałam się "ze serem", nie załapałam się na ten motyw.

rebelio
10-02-2012, 12:24
http://pepsieliot.wordpress.com/2012/02/10/witamina-b-12-opinia-dr-cousensa-tego-od-leczenia-cukrzycy-w-30-dni-krotszy-niz-kontrowersje/

O witaminie B12.

Przy okazji załapałam temat cukrzycy:
http://cukrzyca.medykblog.pl/dieta-lekarstwem-na-cukrzyce/
http://www.bochenia.pl/nasze-zdrowie/2009/maj/cofanie-cukrzycy-w-30-dni.html

babciaela
11-02-2012, 14:46
REBELIO-to dla CIEBIE...
http://surowadieta.pl/
spełniam prośbę z przyjemnością..
http://wgrywacz.pl/images/61625ho8p1.gif