PDA

View Full Version : Co zrobić ?? Wyprowadzka 22latki z rodzinnego domu


szpadyzor
23-08-2012, 18:48
Witajcie, trafiłam tutaj przez przypadek, szukałam w google co juz ktoś pisał na temat wyprowadzek dzieciz domu, relacji z rodzicami ... Zazwyczaj czytałam opinie młodych ludzi, ale zaciekawiło mnie co piszecie tutaj. Mam 22 lata i nie powinno mnie być na tym forum :D ale nie mogłam odmówić sobie napisania czegos tutaj....
Jestem w takiej sytuacji: skończyłam studia (licencjat), rzuciłam poprzednią pracę jakiś miesiąc temu i szukam nowej, jestem prawie dwa lata w związku z chłopakiem, mieszkam z rodzicami i chcę się wyprowadzić- wynająć mieszkanie właśnie z moim chłopakiem.
Niestety Mama nie akceptuje mojej decyzji, twierdzi, że przestanie sie do mnie odzywać, bo ma swój honor i nie pozwoli traktowac się jak gów... Wypomina mi, że nie przegadałam z nią decyzji, tylko poinformowałam ją o wyprowadzce miesiąc przed. Nie mam z Mamą najlepszych relacji, od kilku lat ciągle się kłócimy, niezależnie od tego jak będę sie starać, zawsze wychodzi, że robię źle.
Mama w rozmowach szybko się wzburza, bardzo na mnie krzyczy, "szuka' w tym co powiem dowodów że jej nie szanuję albo umniejszam jej cierpieniu w życiu. W rozmowach prowadzi nader często taki monolog przez powiedzmy 15 minut, potem zadaje mi jakieś pytanie na które musze odpowiedzieć i najcześciej moja odp ją "nakręca" do dalszych krzyków i wyrzutów. Potrafi uderzyć mnie, rzucac przedmiotami, zbjać talerze itp., trzaska drzwiami, okłada mnie na oślep ... potem tłumacząc, że to wszystko moja wina, bo tak bezczelnie odpowiadam. Wyrzuca mi że jestem egoistką i zarozumiałą osobą. Mam wielu znajomych, kilku przyjaciół, potrafie rozmawiac z nimi o swoich wadach, nigdy nikt nie zarzucił mi, że jestem zarozumiała, nerwowa czy coś podobnego. Ona mówi mi to stale i to że obcy mi nie powiedza prawdy a ona tak bo jest moja matką...
Podczas jednej z ostatnich kłótni byłam tak załamana, że po południu kiedy ona położyła się i zasneła, wyszłam z domu na spacer, trafiłam do koleżanki i postanowiłam u niej zostac na jedna noc. Mamie napisałam wieczorem sms, że zostanę u koleżanki, bo chcę żeby Mama troszkę sobie odpoczęła i że ja tez musze sobie pomysleć. Zadzwoniła wrzeszcząc, że co to ma być, że uciekam z domu, że nawet w małżeństwie tak sobie nie robią małzonkowie, że mam natychmiast wracać i zakończyła to słowami "ale już!". Po kilku dniach ciszy oznajmiła że albo mam zacząc ja szanować, albo mam sie wynosić z domu i podac ją do sądu że mnie bije (!!). Po następnych kilku dniach odważyłam się zdecydowac i powiedzieć jej, że faktycznie chce sie wyprowadzić- wszystko na spokojnie, na co ona zareagowała okropnie... zagłębiła się w temat mojego chłopaka, że on chyba jest niewychowany, rozpieszczony i chamski, że chyba zmusza mnie do wyprowadzki. Nie odpowiada jej, że nie odwiedzał jej i nie przekonywał do siebie... Prawde mówiąc, ja unikałam takich kontaktów, bo wiem jak to wygląda, Mama jest do niego bardzo miła, wręcz nienaturalnie, a po wszystkim analizuje i ocenia co było dobrze a co źle, co ja zrobiłam nie tak, co powinnam lepiej. Nie miałam siły grać i troszke udawac podczas takich spotkań..
Zastanawiam się czy Matka ma prawo stawiac mnie w takiej sytuacji? Szantażuje mnie, że jeśli sie wyprowadzę to ją zabiję, że stracę wszystko na zawsze, nie słucha nawet kiedy próbuje jej powiedzieć, że nic sie nie zmieni, że dalej będę ją wspierać, odwiedzać, bo będę mieszkać 5km od niej, w miejscowości obok.
Czuję się jakby wszyscy ludzie potrafili normalnie sie zachować, tylko ja nie. Tak mi to przedstawia... Nigdy nie było ze mna większych problemów- w okresie dorastania, dobrze się uczyłam, nie wpadłam w złe towarzystwo, nie paliłam itp., czasem tylko jak to głupie nastolatki robią- troszkę "pyskowałam" i wydawałam dużo pieniędzy na markowe ciuchy, co oczywiście już dawno mi przeszło :tongue: . Wydaje mi się, że Mama nie może pogodzić sie z moim dorastaniem, mówi do mnie często jak do małego dziecka- studiowałam pedagogikę i nauczyłam się troszkę jak z nimi postepować :tongue: więc wiem o co chodzi - ostatnio powiedziała mi, że "rodzic zawsze będzie wyżej od dziecka i muszę to zrozumieć".
Mam okropne wyrzuty sumienia, bo nie jest to przyjemne ja ranić, z drugiej strony jednak chcę móc decydowac za siebie i nie czuć strachu, że nie spodoba się to Mamie.
Dodam, że mam starszą siostrę (29l.), ktora z nami mieszka i stoi całkowicie po stronie Mamy, potrafi mnie poniżyć i twierdzi, że na to zasługuję bo jestem beznadziejna. Siostra przechodziła podobne sytuacje z Mamą, widziałam nie raz, jak płacze i nie może sobie poradzić, jak stara się o akceptacje Mamy, bo ponoć nie umiała rozmawiać z ludźmi i była taka nieobyta, że w wieku 25l. mama musiała ja na nowo wychowywać...
Nie chcę skonczyć tak jak ona (siostra), wiem, że jeśli teraz nie postawie na swoim, to w przyszłości będzie się to wszystko powtarzać... Nie wyobrażam sobie też odbudowywania relacji na nowo, przekonywania jej do chłopaka. Kilka razy dzwoniła do niego z pretensjami , że zmienił mnie na gorszą, że jego rodzina wlała we mnie truciznę. Zalewała go falami pretensji, a kiedy on raz poprosił ją, żeby mu nie przerywała, rozlaczyła się i potem na mnie w domu naskoczyła, że mam chłopaka chama, który śmie ja pouczać...
Mam w głowie paranoję.... Czy to wszystko jest NORMALNE ? Przeprowadzka za tydzień, a ja myślę czy robie dobrze ? Mama mojego chłopaka została zapoznana ogólnie z sytuacją, nie ocenia mojej Mamy, martwi się nawet, że Ona męczy się i jest nieszcześliwa, jednak popiera moją i swojego syna decyzję i zostawia mi wybór.


Co robić, kiedy Mama raz jest kochana (mam wtedy okropne wyrzuty sumienia i szybko zapominam o tym co było złe), a raz potrafi sprowadzić mnie do parteru między innymi pretensjami o to że jestem dzieckiem sprawiajacym jej wiele zawodu , mimo że (moim zdaniem) wynika to z tego, że jestem po prostu sobą, a nie ideałem ? Ponoć byłam kiedyś cudownym dzieckiem, myślała, że będzie miec ze mnie pociechę, a teraz może sie po mnie wszystkiego spodziewać- nawet tego że wsadze ja do wariatkowa na starość, co nie jest oczywiście prawdą, bo bardzo ją kocham i nigdy nie pozwoliłabym, żeby ktoś ją krzywdził.

Powiedzcie , jak zareagowalibyście na decyzję dziecka o wyprowadzce, gdyby poinformowałoby was o tym na miesiąc przed, stawiając przed faktem dokonanym ?

estella
23-08-2012, 19:40
Mama ma poważny problem, ale nie z Tobą tylko z sobą samą.
Skoro studiowałaś pedagogikę, to liznęłaś też trochę psychologii i myślę, że sama wiesz, w czym tkwi problem. Jeśli mama tłucze naczynia, to przecież nie dlatego, że Ty jej tak każesz, albo prowadzisz jej rękę. Tak reaguje ona, a nie Ty ! Siostra już podporządkowała się mamie i przegrywa SWOJE życie. Nie daj się zaszantażować. Masz prawo do swojego własnego życia, do własnego szczęścia. Zadna matka nie wychowuje dziecka na swoje potrzeby, po to, żeby to dziecko żyło przy niej i dla niej do końca jej dni. Możesz mamie obiecać, że będziesz się o nią troszczyła, pamiętała o niej, ale nic więcej !

Ojanna
23-08-2012, 19:49
Szpadyzor, wyprowadzaj się czym prędzej. Siostra chyba już stracona dla świata, ale ty się ratuj :)

Krycha.
23-08-2012, 19:58
Powtórzę za Estellą - uciekaj z tego domu!!!!
Twoja matka się nie zmieni i jeśli jej pozwolisz, zmarnuje Ci życie. Jesteś osobą trzeźwo patrzącą na świat, wynika to z Twojego tekstu.
Wyprowadź się, poczekaj jakiś czas i dopiero potem poszukaj kontaktu z matką.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.

szpadyzor
23-08-2012, 20:01
jej... Czytam te trzy odpowiedzi i z jednej strony wzdycham jakby z ulgą , a z drugiej myślę: może nie napisałam wszystkiego jak należy przez co niesłusznie ocena wychodzi na moją korzysć ?

Ojanna
23-08-2012, 20:04
jej... Czytam te dwie odpowiedzi i z jednej strony wzdycham jakby z ulgą , a z drugiej myślę: może nie napisałam wszystkiego jak należy przez co niesłusznie ocena wychodzi na moją korzysć ?

Dla mnie to nie ma znaczenia. Każdy w pewnym momencie zaczyna żyć na własny rachunek, popełnia własne, autorskie błędy i bierze za nie odpowiedzialność. Sukcesy i osiągnięcia też ma własne :) Utrudnianie tego etapu jest egoizmem i tyle.

Krycha.
23-08-2012, 20:06
jej... Czytam te trzy odpowiedzi i z jednej strony wzdycham jakby z ulgą , a z drugiej myślę: może nie napisałam wszystkiego jak należy przez co niesłusznie ocena wychodzi na moją korzysć ?

Przeczytaj siebie i pomyśl, czy podobnie nie myślała Twoja siostra? Do czego to doprowadziło, sama widzisz.:(:)

Kasandra1
23-08-2012, 20:07
Przeczytałam z uwagą Twój post.
Szczerze Ci powiem, masz 22 lata, jesteś młoda i pełnoletnia,
już samodzielna, decydujesz o sobie sama.
Nie kieruj się rodzicami, nie zawsze mają rację.
Twoja matka zdominowała Twoją siostrę, dlatego Ty uciekaj jak najdalej. Siostra jest posłuszna Twojej matce, tylko dlatego, że ona (matka) ma nad nią władzę.

szpadyzor jeżeli chcesz żyć bez problemów, (one też się pojawią), to żyj na swój rachunek. Zyczę dużo siły i samozaparcia. Pozdrawiam.

szpadyzor
23-08-2012, 20:11
Dla mnie to nie ma znaczenia. Każdy w pewnym momencie zaczyna żyć na własny rachunek, popełnia własne, autorskie błędy i bierze za nie odpowiedzialność. Sukcesy i osiągnięcia też ma własne :) Utrudnianie tego etapu jest egoizmem i tyle.

hmm, ciekawe, mnie właśnie jest zarzucany egoizm i chęć postawienia za wszelka cene na swoim

estella
23-08-2012, 20:12
Słyszysz ? Wszystkie (chyba) jesteśmy matkami, a żadna nie proponuje Tobie słuchania mamy. Zastanów się nad tym. Cokolwiek przeinaczyłaś czy podkolorowałaś w swoim poście, to nie zmienia faktów.
Zyczę Tobie dużo odwagi i duuużo szczęścia !!!

szpadyzor
23-08-2012, 20:15
nadinn, estella dziękuję za życzenia:)

Krycha.
23-08-2012, 20:18
Dodam jeszcze, abyś nie czekała, aż ktoś Cię przekona do podjęcia decyzji.
Tak czy siak, to Twoja decyzja i Twoja odpowiedzialność. Poddasz się to twoja strata i żadne rady tego nie zmienią.

szpadyzor
23-08-2012, 20:33
Dodam jeszcze, abyś nie czekała, aż ktoś Cię przekona do podjęcia decyzji.
Tak czy siak, to Twoja decyzja i Twoja odpowiedzialność. Poddasz się to twoja strata i żadne rady tego nie zmienią.
ech, no tak... Pisząc ten post, chciałam poznać inne spojrzenie, dowiedzieć się więcej. Oczywiście decyzję muszę podjąc sama, ale jest ona na tyle znacząca, że szukam różnych rozwiązań i "magluję" je bez przerwy... Jeśli spełnią się zapowiedzi Mamy to do obecnego domu już mnie nie wpuści ani nie odwiedzi mojego nowego
chcę zaryzykować... Może wyprowadzka Ją zmieni ? Kto wie

Krycha.
23-08-2012, 20:43
Zazwyczaj matka przebacza wszystko, czy Twoją będzie na to stać, trudno powiedzieć.
Mimo wszystko idź swoją drogą, jak widzisz radzą Ci tak matki z dużym doświadczeniem. Powodzenia, dziewczyno.:)

BarbaraK
23-08-2012, 20:47
Jeśli spełnią się zapowiedzi Mamy to do obecnego domu już mnie nie wpuści ani nie odwiedzi mojego nowego
chcę zaryzykować... Może wyprowadzka Ją zmieni ? Kto wie
Nie zmieni,będzie moze gorzej.Ale jak nie zaryzykujesz, masz wlasne życie z głowy.

estella
23-08-2012, 20:50
Odwiedzi, odwiedzi ... Nie za miesiąc czy rok ( a może :) ?) A jak na świecie pojawi się wnuczę...Nie bądż wówczas triumfująca !;)
Najważniejsze ! Nie bierz do siebie tych negatywnych ocen, tej krytyki, nie daj się dołować. Jesteś mądrą, wrażliwą dziewczyną i taką pozostań !:) :) :)

bachor
23-08-2012, 21:36
Każdy ma prawo i przywilej soje życie przeżyć samemu ....
Jesteś dorosła i musisz żyć na własny rachunek i sama o sobie
decydować ... Mamie przejdzie jeżeli o niej nie zapomnisz .....

Nika
24-08-2012, 07:42
Twoje relacje z mamą są mocno zaburzone, są pewnie ważne tego przyczyny, które narodziły się nie dziś. Jesteś pełnoletnia, masz prawo rozpocząć samodzielne życie.W waszej sytuacji to nawet wskazane.Mama usiłuje manipulować twoimi uczuciami, nic dobrego to nie wróży. Zapewne będzie potrzebowała sporo czasu, by zaakceptować twoje odejście z domu.Teraz wypełnia ją gniew,rozżalenie-ona tez ma zapewne swoje racje.Nie widzę jednak sensu dalszego pobytu w domu rodzinnym. To was niszczy. Może z dystansu będzie łatwiej o obiektywizm.Decyzja należy tylko do ciebie, my możemy wyrazić swoje zdanie, ale tak naprawdę nie znamy dobrze waszej sytuacji.

helena62
24-08-2012, 08:56
Popieram to co napisala Nika,życzę powodzenia.

Vika
24-08-2012, 14:10
Szpadyzor,znamy jedną stronę lustra. Przyjmuję, że jesteś obiektywna i opisałaś sytuację zgodnie z prawdą. Choć często prawda leży pośrodku i nie ma tak że tylko i wyłącznie jedna strona jest winna. Rozumiem, że o rozmowie,dialogu z mamą nie ma mowy i to od dawna. Rozumiem, że w tej sytuacji dalsze wspólne mieszkanie, to jątrząca się rana.Lepiej przeciąć to. Tylko, mam jedno Ale,piszesz; Jestem w takiej sytuacji: skończyłam studia (licencjat), rzuciłam poprzednią pracę jakiś miesiąc temu i szukam nowej, jestem prawie dwa lata w związku z chłopakiem, mieszkam z rodzicami i chcę się wyprowadzić- wynająć mieszkanie właśnie z moim chłopakiem. Co znaczy "jestem w związku", czy ten chłopak to tylko znajomość jak inne,przelotna ,czy miłość?
A jeśli miłość,czemu nie weżmiecie ślubu. To poważna decyzja, wg.moich zasad-na całe życie, wiem że teraz to niemodne.
Ale czy miłość, rodzina ma prawo być kwestią mody?
Także jestem matką, gdy córka będac jeszcze panienką wspomniała o takim projekcie zamieszkania z chłopakiem, długo rozmawiałyśmy , aż doszła sama do wniosku ,że jej koleżanki które co rusz mieszkały w lużnych "związkach" nie wyszły na tym najlepiej.
Warto więc zastanowić się i nad tą kwestią,
aby pewnego dnia móc spojrzeć bez żenady na swoje odbicie w lustrze i powiedzieć;zachowałam godność.Uwierz; to najcenniejsza cecha dziewczyny,kobiety.
Nie będzie ci się to pewnie podobać,trudno.

estella
24-08-2012, 15:57
Nic (ani tekst, ani podtekst) nie wskazuje, by sedno problemu stanowił plan zamieszkania z chłopakiem. Problem tkwi w od lat bardzo zaburzonych relacjach matki z córkami.
Nawiasem, wg mnie, godność dziewczyny (kobiety) i chłopaka (mężczyzny) ma jednakową wagę.
Drugi nawias: Szpadyzor - a co z Waszym tatą ?

szpadyzor
24-08-2012, 20:54
Vika : szanuję Twoje zdanie, spokojnie ;) Już przedstawiam jak rzecz sie ma:
zanim weszliśmy w związek, byliśmy jakis czas przyjaciółmi, i ja i on wiemy, że jesteśmy do siebie bardzo podobni, mamy wspólne zainteresowania, przez te dwa lata ani razu się nie kłóciliśmy, gdy pojawia się problem to zawsze rozmawiamy i wszystko sobie wyjaśniamy, bo wiemy, że z niedomówień wynikają problemy.
Chcemy być ze sobą "na poważnie" tj. do końca życia itd., itp. ;-) Mialam już wielu facetów, dopiero teraz jednak- przy nim- stałam się sobą. Zgadzamy się w poglądzie na małżeństwo- póki co, nie chcemy stawać na ślubnym kobiercu i nie wiadomo czy kiedyś w ogóle to nastąpi, ewentualnie przewidujemy opcję ślubu cywilnego ze względu na finanse- jakis kredyt w przyszłości czy coś takiego.
Mam taki pogląd nie ze względu na modę, a z własnych doświadczeń i obserwacji no i przekonań. Jesteśmy religijnymi ludźmi, ja sama "obracam się" w takich "katolickich kręgach", mam znajomych księży, nie zmienia to mojego poglądu na małżeństwo :P
Jak inne dziewczyny nie czekałam całe życie na księcia, białą sukienkę i "wielką miłość od pierwszego wejrzenia". Chyba podchodze do życia jakos tak racjonalnie... No nic, odbiegłam od tematu !
Przechodzę do odpowiedzi estella50 : Mama powiedziała, że kwiestia że to beż ślubu nie jest tu najbardziej istotna. Jej chodzi o to, że nie skonsultowałam z nią decyzji a postawiłam przed faktem. Z tego co mówi, wynika że miała wyobrażenie o "usamodzielnianiu się" z opowiadań koleżanek o ich córkach i synach- że wszystko przebiega naturalnie, tylko ja nie umiem zrobić jak należy. Że młodzi niejako "zabiegają" o względy rodziców, a tutaj tego nie było...
Nie powiem jej, że chcę uciec, bo mam dosć, bo to moja Mama i jednak starała się ze wszystkich sił, żeby było dobrze. To że niezbyt dobrze wyszło, no cóż... Nie mam tupetu tego wypominać, nie mam prawa.
Ojciec jest- ale go nie ma. Pracuje, poza pracą najczęściej nie ma go w domu, bo żyje drugim życiem (jego znajomi, jakieś spacery, ryby, wyjazdy). Nie dopasowali się zbytnio z Mamą, bo okazało się, że Ona miała inne oczekiwania - romantyczne, a on okazał się pozbawionym inwencji i kreatywności zwykłym facetem, który tylko pracował, nie zajmował sie dziećmi, chciał mieć zawsze wszystko podane itd., w dodatku często ją oszukiwał. Mama miała przez niego problemy ze zdrowiem, depresje (kiedy byłam jeszcze dzieckiem) no i była taka sfrustrowana... Nie rozmawiamy z nim, oprócz spraw koniecznych.
Siostra jest do niego agresywnie nastawiona, ja natomiast załamuję ręce i wolę z nim nie gadać, bo to denerwuje Mamę- że niby to jest wobec niej świństwo, że jestem dla niego "milutka". A jestem zwyczajna...

szpadyzor
24-08-2012, 21:05
W sumie, to jestem niemal na każdym kroku do niego porównywana. W ogóle tak jak teraz pomyślę, to jestem często porównywana do kogokolwiek. Ponoć odziedziczyłam wstrętne geny.

jakempa
25-08-2012, 00:47
Dziewczyno,,,, dlaczego pytasz co masz robić??? Jesteś już wykształconą, pełnoletnią kobietą,... ja w Twoim wieku, studiując miałam już dziecko,,,,i byłam za własne życie odpowiedzialna,,,,, a Ty co??? Czas odejść od maminego cycka i żyć na własny rachunek,,,, mamuśka nie może być egoistką i zabierać Ci Twoich najpiękniejszych lat,,,,, na zachodzie normalnością jest, że dziecko kończąc 18 lat wyprowadza się z domu i jest odpowiedzialne za własne życie,,,,
Dziewczyno,,,, żyj tak jak Ty chcesz,,,, szanuj matkę,,,, ale pamiętaj, że nikt za Ciebie życia nie przeżyje i nikt za Ciebie nie będzie umierać,,, Tylko Ty jesteś za siebie odpowiedzialna,,,, nie daj się nikomu, kto będzie miał nad Tobą władzę,,,, jesteś wolnym, pełnowartościowym i TYLKO JEDYNYM człowiekiem, który musi się rozliczyć z życia w chwili jego ustania,,,

Tylko TY się liczysz i postępuj wg własnego sumienia,,,,jednak zawsze szanując tych, którzy Cię spłodzili i wychowali,,
żyjąc własnym życiem,,, nie odrywaj swoich korzeni

Lila
25-08-2012, 00:48
Mam 22 lata
(...)
jestem prawie dwa lata w związku z chłopakiem,
(..)
Mialam już wielu facetów..

Dziecko, jak Tyś z tym zdążyła?

jakempa
25-08-2012, 00:55
Lilu,,,, 22 lata DZIECKO?,,,,,,

Dzisiejsze czasy różnią się od tych z lat 60 i 70,,,,,
inna mentalność, inne wartości życia,,, inna kultura,,,

szpadyzor
25-08-2012, 16:54
chciałam tylko zapytać jak dorośli ludzie, matki postępują w takich sytuacjach- kiedy dziecko informuje od tak, bez wcześniejszego porozumienia, że się wyprowadza, to wszystko . jakempa To nie takie proste uświadomić sobie, że MOGĘ, a nie tylko CHCĘ zarządzać sobą , kiedy przez lata było mi mówione co innego

kobra5
25-08-2012, 17:30
Chciałabym aby moja corka o mnie tak napisała ...podziwiam i gratuluję Mama ma problemy z emocjami (procesy pobudzania przeważają nad procesami hamowania ) Twoje wątpliwości swiadczą o tym ,że już w jakimś stopniu matka uzależniła Cię od siebie emocjonalnie .Nie wolno Ci dalej to ciągnąć to toksyczna relacja wyniszczająca Was obie.Z dystansu inaczej na siebie spojrzycie.To że mama krzyczy i używa przemocy świadczy o Jej bezsilności i niemożności nawiązania relacji partnerskich.Uzależnienie emocjonalne przerwiesz wtedy gdy Twój kontakt z matką bedzie się odbywał na zdrowych zasadach ...gdy tylko zacznie Cię szantażować swoją chorobą lub umieraniem (znam takie przypadki) krotko powiedz mamo bardzo Cię kocham ale w ten sposób rozmawiać nie będziemy !Nie jesteś małym dzieckiem by wymuszać na mnie bym postępowała tak jak chcesz.Jeżeli nie zmienisz swojego postępowania będziesz mnie widywać rzadko ..czy tego chcesz ??..Zapytaj wprost co ma przeciwko Twojej wyprowadzce ?? może chodzi o opinię sąsiadów ?? Nie Ty pierwsza nie ostatnia lepiej pobyć z sobą przed ślubem niż po w miesiąc się rozwodzić .Pozdrawiam

Ojanna
25-08-2012, 18:25
chciałam tylko zapytać jak dorośli ludzie, matki postępują w takich sytuacjach- kiedy dziecko informuje od tak, bez wcześniejszego porozumienia, że się wyprowadza, to wszystko

Hm, nie wiem czy tak samo byłoby, gdybym miała córkę, ale syn się wyprowadził w wieku 22 lat i było ok. Dostał pełne wsparcie i pomoc na początku samodzielności :)

szpadyzor
28-08-2012, 09:30
wiecie co? Minęło kilka dni, a dużo się zmieniło- w moim nastawieniu. Jeszcze parę razy doszło do wrzasków, kłótni i trzaskania drzwiami. Przy ostatnim razie byłam roztrzęsiona, ale potem... uświadomiłam sobie, że żadna zdrowa i kochająca Matka tak nie postępuje. Nie dam sobą pomiatać, nie jestem ani workiem treningowym ani tym bardziej winna jej niepowodzeń w życiu... Odcinam to wszystko i powoli uczę się żyć na nowo, bez poczucia winy. Decyzję o wyprowadzce już podjęłam.
Dziękuję za wszystkie rady i komentarze. Pomogły mi w podjęciu decyzji w walce o swoje życie ...
Życzę wszystkim dużo zdrowia i duuuuzo szczęścia rodzinnego :-)

jakempa
29-08-2012, 10:46
Dziewczyno,,,, bardzo mądrze postąpiłaś,,,,moja córka poinformowała mnie mając 20 lat, że wyprowadza się do chłopaka,,,, zostawiając mi tylko nr tel, ,,, dzisiaj mają 2 prawie dorosłe córki, żyją wzorowo , kochają się,,,, jeszcze są sami młodzi,,, a ich córka myśli już o opuszczeniu domu,,,, bo mieszkają w Anglii, a tam to jest normalne, że dzieci pełnoletnie wyprowadzają się z domu , biorąc życie we własne ręce, Więc uważam, ze podjęłas słuszną decyzję,,,,, a z mamą i tak po jakimś czasie dobrze się zrozumiecie,,,