PDA

View Full Version : Śmierć: nagła, we śnie i bez cierpienia - komentarze


77.254.17.xxx
22-01-2013, 12:21
Komentarz do artykułu: Śmierć: nagła, we śnie i bez cierpienia (http://www.zycie.senior.pl/147,0,Smierc-nagla-we-snie-i-bez-cierpienia,15950.html)
--------------------
nie da się zaprogramować sposobu odejścia,,choć ludzie chcieliby i tu mieć coś do powiedzenia.Dobrze,że nie da się wykupic życia za żadną cenę,trzeba tak żyć,by nie bać się śmierci..i po problemie.

martok
22-01-2013, 18:28
trzeba tak żyć,by nie bać się śmierci..i po problemie.

To chyba jednak nie jest "po problemie", bo umieranie zazwyczaj okropnie boli - niezależnie od tego, jak się żyło.
*

Mar-Basia
22-01-2013, 20:10
Komentarz do artykułu: Śmierć: nagła, we śnie i bez cierpienia (http://www.zycie.senior.pl/147,0,Smierc-nagla-we-snie-i-bez-cierpienia,15950.html)
--------------------
nie da się zaprogramować sposobu odejścia,,choć ludzie chcieliby i tu mieć coś do powiedzenia.Dobrze,że nie da się wykupic życia za żadną cenę,trzeba tak żyć,by nie bać się śmierci..i po problemie.

Mozna zaprogramowac smierc w karetce pogotowia. 20 minut i po krzyku.;) ;)

ŁucjaS
23-01-2013, 04:22
Mój mąż zmarł w narkozie na stole operacyjnym gdzie trafił nagle i niespodziewanie.
Ojciec wkrótce po nim również nagle- po prostu osunął się na ziemię i po wszystkim.
Też bym tak chciała!!!!!!!!!!!

martok
23-01-2013, 07:52
Mój mąż zmarł w narkozie. (...)
Ojciec również nagle- po prostu osunął się na ziemię i po wszystkim.

Ale mieli szczęście! Faktycznie - każdy by tak chciał, albo - jeszcze lepiej - tak jak ta stuletnia królowa brytyjska, która po prostu którejś nocy się nie obudziła.
*

Siri
23-01-2013, 15:59
Mój mąż zmarł w narkozie na stole operacyjnym gdzie trafił nagle i niespodziewanie.
Ojciec wkrótce po nim również nagle- po prostu osunął się na ziemię i po wszystkim.
Też bym tak chciała!!!!!!!!!!!


....wydała tylko jeden cichy okrzyk i upadła....Na jej głos się odwróciłam bo szłam przodem niosąc jej torebkę ...mam ten widok przed oczami do dziś...a to już 13 lat minęło...

Ojciec miał zdrowe serce i umierał przez 6 lat ....stopniowo ....

judym
23-01-2013, 17:47
Wprawdzie w modlitwie jest: "Od nagłej i niespodziewanej śmierci...", ale ja o to zdecydowanie nie proszę. Bez cierpienia, lęku, obciążania najbliższych swoją chorobą - to godna śmierć.. Pewnie, że taki sposób odejścia jest szokiem dla rodziny, ale czyż nie lepiej pożegnać się z tym życiem nagle niż mieć świadomość, że nasze odejście jest przez udręczoną rodzinę oczekiwanym wyzwoleniem?? Bo przecież i tak bywa. Nie jest to regułą, ale też i nie wyjątkiem. Do rzadkości należą dziś wielopokoleniowe rodziny mieszkające w jednym domu, gdzie opieka nad starszą osobą jest możliwa. Tzw. domy spokojnej starości... Lepiej o tym nie myśleć. Dlatego w moim odczuciu pięknie byłoby tak cichutko, na paluszkach niepostrzeżenie odejść.

martok
23-01-2013, 18:13
Oczywiście zgadzam się całkowicie z tym, co piszesz, ale mam pewne uwagi do następującego fragmentu:

Tzw. domy spokojnej starości... Lepiej o tym nie myśleć.

Otóż z tym nie jest tak źle, jak Ci się wydaje. Bardzo dobrze znam sytuację w bardzo wielu prywatnych pensjonatach seniora i stwierdzam, że większość z nich obecnie to po prostu luksusowe domy wczasowe, dodatkowo z opieką medyczną. Choć - jak w każdej sprawie - zdarzają się wyjątki, to tych wyjątków jest naprawdę niewiele. Największą wadą tych domów jest raczej tylko to, że te najlepsze są drogie. Pozdrawiam - M
*

judym
23-01-2013, 19:45
Oczywiście zgadzam się całkowicie z tym, co piszesz, ale mam pewne uwagi do następującego fragmentu:



Otóż z tym nie jest tak źle, jak Ci się wydaje. Bardzo dobrze znam sytuację w bardzo wielu prywatnych pensjonatach seniora i stwierdzam, że większość z nich obecnie to po prostu luksusowe domy wczasowe, dodatkowo z opieką medyczną. Choć - jak w każdej sprawie - zdarzają się wyjątki, to tych wyjątków jest naprawdę niewiele. Największą wadą tych domów jest raczej tylko to, że te najlepsze są drogie. Pozdrawiam - M
*
I to właśnie miałam na myśli: tylko nieliczni mogą mieć nadzieję na pobyt w tych luksusowych warunkach, bo wysokość emerytury znakomitej większości naszego społeczeństwa jest... Stąd też najlepszym wyjściem i ukłonem w stronę NFZ jest odejść na własnych nogach.
Pozdrawiam -jeszcze na chodzie -J.

ansty
24-01-2013, 10:18
Mój mąż - zawsze zdrowy,zadowolony z życia /ja schorowana po kilku operacjach,żółtaczce,zawale serca/ nie żyje już 11 lat-zmarł na skutek komplikacji sercowych-niewydolność wielonarządowa-widok straszny-bezsilność i żal....
Zostałam sama, co prawda z synem i córką /samodzielni/, ale w sercu SAMA!!!

baburka
24-01-2013, 18:17
Komentarz do artykułu: Śmierć: nagła, we śnie i bez cierpienia (http://www.zycie.senior.pl/147,0,Smierc-nagla-we-snie-i-bez-cierpienia,15950.html)
--------------------
...trzeba tak żyć,by nie bać się śmierci..i po problemie.
Nie boję śmierci jako takiej, mam tylko ogromny żal do życia, że pozbawiło mnie wszystkiego, co stanowi w istocie o jego wartości. Może łatwiej będzie mi umierać, gdy z niechęcią odwrócę od niego głowę? :rolleyes:

baburka
24-01-2013, 18:19
... umieranie zazwyczaj okropnie boli - niezależnie od tego, jak się żyło.
*
Rozwiń swoją myśl.:)

baburka
24-01-2013, 18:25
Bez cierpienia, lęku, obciążania najbliższych swoją chorobą - to godna śmierć.. Pewnie, że taki sposób odejścia jest szokiem dla rodziny, ale czyż nie lepiej pożegnać się z tym życiem nagle niż mieć świadomość, że nasze odejście jest przez udręczoną rodzinę oczekiwanym wyzwoleniem?? Bo przecież i tak bywa.
Bywa i to nader często. Niewiele osób jest skłonnych się przyznać, że nieraz życzyły śmierci swoim wiekowym podopiecznym. Sama zetknęłam się z niejedna taką sytuacją.
Osobiście bardziej od śmierci boję się niesamodzielności.

maja59
24-01-2013, 18:51
Nie boję śmierci jako takiej, mam tylko ogromny żal do życia, że pozbawiło mnie wszystkiego, co stanowi w istocie o jego wartości. Może łatwiej będzie mi umierać, gdy z niechęcią odwrócę od niego głowę? :rolleyes:
A może to tylko chwilowe rozdrażnienie? A może bilans zysków i strat jest jednak po stronie zysków? Na ten bal nie zaproszą nas nigdy więcej:*

baburka
24-01-2013, 19:50
Parę lat (?) jest jeszcze przede mną. Może zdołam posmakować najprostszych z uroków życia, zanim odejdę stąd na dobre? Jedną nogą - zdaje się - już jestem poza granicą czasu. Nadzieja jednak umiera ostatnia :)

maja59
24-01-2013, 19:58
Przeżywamy różne wzloty i upadki; zdrowotne, życiowe. Życie dostacza różnych doświadczeń. Moja Mama mówiła, że bilans zawsze wychodzi na zero za życia, a więc? Jeżeli dzisiaj kłopoty, choroba, życiowa katastrofa to jutro poprawa i radość.
A nadzieja nie umiera nigdy. Uśmiechnij się kolorowy ptaszku:)

baburka
24-01-2013, 21:11
Uśmiechnij się kolorowy ptaszku:)
Robię to często, choć wiele w moich uśmiechach jest sarkazmu. Szczęśliwie, nie jestem beksą i poza smutne czyt. obiektywne refleksje raczej się nie wychylam. Wiadomo: jest jak jest :rolleyes:

martok
25-01-2013, 08:23
Rozwiń swoją myśl.:)

Tu niestety nie ma specjalnie co rozwijać, bo nie miałem na myśli niczego skomplikowanego. Otóż moja poprzedniczka wyraziła myśl, że gdy ktoś żył uczciwie, to nie musi się bać śmierci. Z moich doświadczeń jednak wynika, że jest się czego bać, niezależnie od tego, jak się żyło. A to dlatego, że wielu dobrych ludzi, zupełnie tak samo jak niedobrych, dopadają przypadłości, na które się umiera długo i w cierpieniach. Stąd zresztą cały ten wątek - o tych, którzy mieli szczęście, bo odeszli szybko i spokojnie. Pozdrawiam - M
*

baburka
25-01-2013, 10:33
... wielu dobrych ludzi, zupełnie tak samo jak niedobrych, dopadają przypadłości, na które się umiera długo i w cierpieniach. Stąd zresztą cały ten wątek - o tych, którzy mieli szczęście, bo odeszli szybko i spokojnie.

2 lata temu umierała moja mama na raka, parę dni temu zmarł ktoś z rodziny na tę samą chorobę. Nie cierpieli; w dzisiejszej dobie jest to w pełni osiągalne. Mama życzyła sobie odejść wcześniej, lecz bez upokarzającego stanu zwierzęcego bólu. I tak się stało. Wszystko w rękach opiekunów. Jeśli są dostatecznie oświeceni i zdeterminowani, potrafią zapewnić bliskiej osobie śmierć bez cierpienia. Naprawdę nie ma się czego obawiać.

martok
25-01-2013, 16:38
Mama życzyła sobie odejść wcześniej, lecz bez upokarzającego stanu zwierzęcego bólu. I tak się stało. Wszystko w rękach opiekunów. Jeśli są dostatecznie oświeceni i zdeterminowani, potrafią zapewnić bliskiej osobie śmierć bez cierpienia.

To dla mnie bardzo ważna i bardzo pozytywna wiadomość. Niestety moja mama (sporo lat wcześniej) nie miała tyle szczęścia. Miło mi więc słyszeć, że obecnie nie wszyscy w kółko bezmyślnie powtarzają, iż "cierpienie uszlachetnia". Pozdrawiam jeszcze raz - M
*

Romy
11-02-2013, 09:45
Nikt nie zna dnia, ani godziny a tym bardziej sposobu w jakim opuści się ten świat. Smutne, ale prawdziwe.

Marcinzachar.87
21-02-2013, 07:51
Cierpienie uszlachetnia, ale tylko z definicja. Ja osobiście wolałbym tego uniknąć. Swoim bliskim też nie życzę takiej formy szlachetności.

polusi
24-02-2013, 16:37
Śmierć nie boli...to życie boli

baburka
25-02-2013, 19:52
Cierpienie uszlachetnia, ale tylko z definicja.
Pusta defincja. Widziałam cierpienie, czyniące z człowieka oszalały z bólu twór, ni to martwy, ni żywy, niepodobny w każdym razie do człowieka. Ile to rodzin błaga Boga o wczesną śmierć dla krewnego? Ja już im się nie dziwię, czego jakiś czas temu kompletnie nie rozumiałam. Co innego dywagować na określony temat, a co innego być nim rzeczywiście objętym.

baburka
25-02-2013, 19:54
Śmierć nie boli...to życie boli
Śmierć - wielka przyjaciółka strapionych.

baburka
25-02-2013, 19:58
Cierpienie uszlachetnia, ale tylko z definicja. Ja osobiście wolałbym tego uniknąć. Swoim bliskim też nie życzę takiej formy szlachetności.
Wiele zależy od przytomności umysłu i determinacji pozostających. Czasem trzeba z p dr przeprowadzic kótką, a konkretną rozmowę:D

ŁucjaS
26-02-2013, 04:56
Hmm. A może wcześniej się przygotować i mieć coś na wszelki wypadek aby zadecydować o sobie dokąd jest to możliwe, tak aby nie pozostawiać tej kwestii nikomu, nawet najbliższym.

Jestem przeciwna eutanazji jeżeli o niej mają decydować postronni lub zainteresowani schedą.

W życiu seniorów zazwyczaj przychodzi moment w którym to inni zaczynają decydować i decydują o wszystkich aspektach ich życia.

Chyba ostatnim świadomym aktem woli seniora powinno być, o ile los nie zadecyduje inaczej, zadysponowanie swojego odejścia.

polusi
26-02-2013, 17:25
To znaczy , jakie zadysponowanie....czasami , nie ma się wpływu , na to , jak się ułoży , pomimo zadysponowania.
Ja uważam , że człowiek pewien żyć..a nie już trapić się śmiercią ,ona i tak przyjdzie .,.mimo wszystko..a powinno się żyć i cieszyć życiem , wcale nie zajmując głowy tym aspektem .

baburka
26-02-2013, 20:23
Chyba ostatnim świadomym aktem woli seniora powinno być, o ile los nie zadecyduje inaczej, zadysponowanie swojego odejścia.
Masz absolutną rację, a kwestie losu uporządkujmy prawnie :)

martok
27-02-2013, 10:34
Chyba ostatnim świadomym aktem woli seniora powinno być, o ile los nie zadecyduje inaczej, zadysponowanie swojego odejścia.

A przynajmniej powinniśmy mieć taką opcję. Wyłącznie naszą sprawą powinno być to, czy z takiej opcji zechcemy skorzystać. Tak już jest w Holandii i w paru jeszcze krajach.
*

bronisz.polaczek
28-02-2013, 17:25
Smierć to jedyna sprawiedliwość na świecie! Oczywiście wolałbym po cichu we śnie zakończyć żywot ale to jest bardzo nie wielu dane.Nic nie poradzimy,dobrze że nie znamy tej daty.

109.241.35.xxx
24-06-2017, 19:34
Mam zdiagnozowany nowotwór od lipca 2015 roku. Jestem po nefrektomii. Nie chodzę na żadne badania diagnostyczne (po co wprowadzać sobie stres samemu tymi badaniami?) , żyję tak jak bym miała 2 nerki. W ogóle o tym nie myślę co przeszłam! Żadne leczenie onkologiczne nie wyleczy raka - owszem przedłużyć może życie, ale pogorszyć jakość tego życia. Dopóty, dopóki jestem sprawna żyję pełną piersią z moją sunią, a gdy nadejdzie już stan niesamodzielności, po prostu mam przygotowane dobre leki nasenne (w ten sposób zrobił też mój sąsiad, gdy dowiedział się o raku - nie poddał się nawet operacji, leczeniu, tylko zażył leki, a zmarł pół roku po śmierci żony). Nie będę obarczać jedynego syna, co mieszka w UE z rodziną swoją chorobą i bezradnością.