PDA

View Full Version : odrzucenie...:(


frida
14-02-2008, 13:33
Czy myślicie,że można przestać tęsknić za rodzicami...skoro oni mają ciebie daleko w nosie a ty mimo upływu lat,mimo krzywd jaką ci wyrządzili....tęsknisz za nimi....:confused:..Czy więzy krwi są tak silne,że nie można o nich zapomnieć... Tyle życia tracę...zamiast, dać sobie z nimi święty spokój...to serce tęskni... :( Z kim podzielić radości życia, z kim się smucić, z kim... sama..:)...tylko jak ich się pozbyć z pamięci, z serca jak????? buziaki

Pani Slowikowa
14-02-2008, 13:51
Czy myślicie,że można przestać tęsknić za rodzicami...skoro oni mają ciebie daleko w nosie a ty mimo upływu lat,mimo krzywd jaką ci wyrządzili....tęsknisz za nimi....:confused:..Czy więzy krwi są tak silne,że nie można o nich zapomnieć... Tyle życia tracę...zamiast, dać sobie z nimi święty spokój...to serce tęskni... :( Z kim podzielić radości życia, z kim się smucić, z kim... sama..:)...tylko jak ich się pozbyć z pamięci, z serca jak????? buziaki

Moge tylko sobie wyobrazic co czujesz.. (bo ja mialam kochajacych rodzicow).. i bardzo mi ciebie zal..
Sle ci cieple fluidy:)

zakochanaola
14-02-2008, 14:00
Wiesz Ja Sie Nei Dogaduje Z Rodzicami Choc Mam 27 Lat I Nei DŁugo Mam Slub SwÓj Mama Nei Akceptuje Slubu Tata Oszem I Mysle Ze Zawsze Za Naszymi Staruszkami Sie Teskni Mimo Tego Co Sie StaŁo

zakochanaola
14-02-2008, 14:01
http://aleksandrazz.bloog.pl/?podglad=1

frida
14-02-2008, 14:10
no właśnie i tego sie obawiałam....ale nie ma recepty na to... :)

frida
14-02-2008, 14:13
Dzieki za fluidy...ale naprawde to staje sie problemem...a w takich momentach jak u ciebie zakochanaola to juz by mnie przeroslo...pewnie inaczej j est jak ma sie kogos bliskiego u swego boku z ktorym dzielisz te smutki i wspolnie zamieniacie to w radosci... a kiedy nie masz..pozostaje albo nauczyc sie z tym i zaakceptowac to...albo.............

siekierka
14-02-2008, 14:53
Frido. Człowiek nie jest, nie powinien, nie może być SAM! Musisz koniecznie znaleźć sobie towarzystwo - absorbujące tak, żeby przysłoniło horyzont wraz z tymi, którym się zdaje że Cię już wykreślili ze swego życia, swojej pamięci, swoich uczuć. Jeżeli zrobisz tak, to przyschnie, jak krew sącząca się ze skaleczonego miejsca na ciele, najpierw szerokim pasmem, później coraz cieńszą linią. Aż wreszcie zostanie tylko białe pasmko blizny, które będzie przypominać, ale które już nie boli...
Ale szukaj wokół siebie drugiego CZŁOWIEKA!

Basia.
14-02-2008, 16:40
Czy myślicie,że można przestać tęsknić za rodzicami...skoro oni mają ciebie daleko w nosie a ty mimo upływu lat,mimo krzywd jaką ci wyrządzili....tęsknisz za nimi....:confused:..Czy więzy krwi są tak silne,że nie można o nich zapomnieć... Tyle życia tracę...zamiast, dać sobie z nimi święty spokój...to serce tęskni... :( Z kim podzielić radości życia, z kim się smucić, z kim... sama..:)...tylko jak ich się pozbyć z pamięci, z serca jak????? buziaki
można, mnie się udało.

aga27
14-02-2008, 19:24
Witajcie,
Dziś mam 27 lat i kiedy byłam malutka dziewczynką tato mówił bardzo niepochlebnie o swoich rodzicach.Nigdy nie miał oparcia w nich , nigdy mu nie pomogli jak prosił ich i w sumie nawet nas wnuków nie traktowali jak wnuków .Dziadek potrafił wyzwać tate i zanim weszlismy w odwietki to już bylismy przy wyjściu.Zmarła babcia a zaraz w miesiąc po babci z tęsknoty za nia zmarł dziadek.Tato płakał jak małe dziecko i wybaczył im wszystko (a było tego troche)Tato był wychowany surowo bez wylewnych uczuć i to samo nam dał ale po śmierci jego rodziców zmieniło się .Przytula się , mówi o uczuciach i wie że jak czasem pokłóce się z Nim to nie znaczy że Go nie kocham (po prostu mam inne zdanie , i o dziwo szanuje je -nauczył sie tego , bo kiedys tak nie było)Ja sama pzreszłam trudny okres w moim życiu i wiem żę serducho mnie boli kiedy źle dzieje się ale wspirał mnie i to bardzo (nawet razem ze mna płakał).Widzę się z moimi rodzicami dwa razy do roku słyszę dużo częsciej bo tak nam życie się układa i często zatęsknie i pokliwie sobie .Przyznam że kiedyś tak było źle że nawet nie odzywałam sie przez rok do taty potem tylko z poczucia obowiązku i zaczeły sie zmiany ale bardzo dużo rozmawiamy.I nie potrzebuje Walentynek żeby powiedziec napisać mi że kocham Ciebie Aga trzymaj sie , jestem z Tobą.Warto wybaczyć i żyć pełniej bo miłośc własnych rodziców jest potrzebna (daje nam poczucie bezpieczeństwa i jesteśmy pewniejsi siebie.Ich miłośc jest bezgraniczna i na zawsze.Życze wszystystkim zwrotu wydarzeń .Nic na siłę ale jeśli napotkacie na taką okazje nie przegapcie jej.Trzymaj kciuki za wszystkich.

siekierka
14-02-2008, 22:27
Casem w życiu jest ciężko, ale postawa Twoja, Ago jest piękna. Gratuluję Ci. To dobrze, że utrzymujesz kontakt ze swoim ojcem, kiedyś Ci to zaprocentuje.

jolita
14-02-2008, 23:05
Mocno cenicie moją M. i cieszę się, że tak jest dlatego nie wezmę udziału w tej dyskusji...Wspomnienie, które niestety we mnie tkwią częstokroć wracają, a obecnie... czasem słyszę zdanie: nigdy nie liczyłam, że tak zajmiesz się mną. To rekompensata za "tamte" lata...

hannabarbara
15-02-2008, 08:19
Nie wszyscy ludzie są wylewni, nie wszyscy potrafia okazywać uczucia, ale to jeszcze nie świadczy, ze tych uczuć nie mają.Co jest tego przyczyną? Ja nie wiem! Być może zbyt szybkie wyrzucenie na samodzielność? Strach przed ukazaniem miejsc do zranienia? Nieumiejętność komunikowania się z innymi ludźmi? Warto czasem to przemyśleć nim postawi się diagnozę o odrzuceniu!

siekierka
15-02-2008, 08:35
Kto wie, czy to nie jakieś uwarunkowania środowiskowe wpływają na zerwanie więzi międzypokoleniowej. Ale to trzeba prostować. W/g tradycji, raczej tego w Polsce nie było miejmy nadzieje, że nie narodzi się "nowa świecka tradycja". :cool:

frida
15-02-2008, 11:46
Frido. Człowiek nie jest, nie powinien, nie może być SAM! Musisz koniecznie znaleźć sobie towarzystwo - absorbujące tak, żeby przysłoniło horyzont wraz z tymi, którym się zdaje że Cię już wykreślili ze swego życia, swojej pamięci, swoich uczuć. Jeżeli zrobisz tak, to przyschnie, jak krew sącząca się ze skaleczonego miejsca na ciele, najpierw szerokim pasmem, później coraz cieńszą linią. Aż wreszcie zostanie tylko białe pasmko blizny, które będzie przypominać, ale które już nie boli...
Ale szukaj wokół siebie drugiego CZŁOWIEKA!


Ciekawe jest to,że wokół mnie jest bardzo dużo ludzi,uwierz....w pracy, po pracy, na uczelni...z którymi rozmawiam,śmieje się, płacze..wariuje (a tego to mi brakuje - choć na moment beztrosko wejść na drzewo hehe:)) nie zawsze są takie dni...ale jeśli się pojawią,serce krwawi właśnie z blizn...chyba nie dokońca zabliźnionych :)

frida
15-02-2008, 11:59
reasumując..ja ni czego nie odrzucam...starałam się,staram i myślę,że gdzieś w głębi nadal będę się starać.mnie miłości,wybaczenia nauczyli obcy ludzie...próbowałam przesłać moim rodzicom choć część tego...ale Oni są oporni...To co Oni wyrządzili swoim dzieciom,żadna powtarzam żadna z tych osób,które się obecnie wypowiadają nie byłaby tak optymistycznie nastawiona...my uczyłyśmy się wybaczać..myślę że mi się udało,blizny są nie tylko w sercu,umyśle..są na całym ciele a te trudno wywabić...I gdzieś to Oni nas odrzucili,nie my ich...my starałyśmy się przetrwać i dożyć obecnych lat...cenę płacimy i będziemy płacić przez całe życie...Kwestia tylko spojrzenia na świat inną paletą kolorów...zacząć je rozróżniać..:) Nie uwarzam,że nie ma rzeczy niemożliwych..myślę,że czasem jest cholernie trudno z tym żyć..

siekierka
15-02-2008, 12:06
To nie musi być ktoś wesoły, rozrywkowy.Może sie okazać kimś zupełnie innym -sam szukający pomocnej dłoni. Może niepełnosprawny? Może życiowy nieudacznik? A może ktoś błądzący jak dziecko we mgle i szukający - jak Ty - serdecznego wsparcia? Na to nie ma niestety, recepty. Ale taki człowiek na pewno jest. I tylko uważnie musisz sie przyglądać swojemu, niekoniecznie najbliższemu otoczeniu. Życzę zdrowia, spokoju i życiowej przystani. Wtedy wszystko stanie się prostsze, łatwiejsze. I do zaakceptowania.

frida
15-02-2008, 12:09
Gdy rodzisz się,rodzice zakładają ci maleńki plecaczek,wkładają tam wszystko to co przyda ci się w życie,w miarę lat rośnie plecaczek,czasem zawartość plecaka wypycha go i trzeba założyć nowy...doświadczenia w tym plecaku nie zawsze są dobre... w moim przypadku więcej jest złych ...i idę nie odwracając się za siebie,przekładając ciężar z jednego ramienia na drugie...po drodze zatrzymuje się i zastanawiam...zostawić..zrzucić..uciec..nie...bior ę i dalej idę...rodzice żyją bez bagażu,nie ma dziecka do wychowania,do nakarmienia...oni mają więcej na swoje alko...mały człowiek idzie dalej ale jest już skulony pod ciężarem..spotyka ludzi,którzy pomagają mu go nieść i znó się prostuje..i co robi??? ..idzie dalej...ale nie umie walczyć z wnętrzem...emocje walczą - złość,nienawiść,bunt z uśmiechem,wybaczeniem,wiarą...
....nauczyć się zapomnieć..a to trudne...leżysz w szpitalu,chemia..prosisz o kontakt z rodzicami...łączą a po drugiej stronie bełkot,i cisza...
...ale jedno jest pewne mogą liczyć,że podam im szklankę wody, gdy będą schorowani...:) pozdrawiam

frida
15-02-2008, 12:11
Jasne...kot moze byc :) oprocz kota mam wspanialych seniorow z którymi pracuje łądujemy wspolnie baterie.... a mlodzi w weekend hehe...wystarczylo mi popisac..to jednak pomaga..poplakac i mysle ze nie bedzie zle ...dzieki jest mi lepiej.....

hannabarbara
15-02-2008, 13:52
Frido! Dopiero po kilku postach chyba zaczęłam rozumieć na czym polega Twój problem, który wzdrygasz się nawet nazwać po imieniu.Jeśli dobrze sie domyślam, to ma on nazwę choroby alkoholowej.I w tej katergorii musisz spojrzeć na sprawę.Nie ma więc mowy o odrzuceniu, które jest wynikiem świadomych wyborów. Twoi najbliżsi są po prostu chorzy, niepełnosprawni. Możesz im głęboko współczuć, ale wątpie by udało Ci się temu zaradzić.Ty przede wszystkim powinnaś być dumna , że znalazłaś na swej drodze ludzi, którzy pomogli Ci tej choroby nie odziedziczyć. To bardzo dużo. Powinnaś wiedzieć, że nieczęsto to się zdarza. Natomiast realizację pełni uczuć rodzinnych osiągnąć możesz, gdy założysz własną rodzinę i tego Ci serdecznie życzę!

aga27
15-02-2008, 14:12
Frida ja swojego posta napisałam dość subtelnie i delikatnie i dwuznacznie.Co rozumiesz pzrez wychowanie surowe ???Zarówno ze strony mamy i taty.Dla mnie brak przytuleń to był delikatny pretekst ale wierz mi chodziło też o inne poważniejsze sprawy.Alko.... jest problemem, bija.... są problemem i jestem sama sobie powierzona.Znam to ,w pewnym momencie właśnie wyrzekłam się w szczególności ojca bo do niego miałam największy uraz ale mama też nie była święta.Nie sprawiałam im problemów wychowaczych bo byłam zawsze grzeczna i dobrze sie uczyłam ale dostałam nie raz.W największych gościach dostałam i stałam w kącie jak skazany.Upodlona w każdym calu.Ale przyszedł czas , dystans do tego , nie dosiegała mnie juz ich reka ani autosugesje jaka to jestem zła i głupia , i wtedy po jakims czasie przejrzeli na oczy a śmierć dziadków to wogle przypieczętowała Niedawno był moment że wszystko wkoło mnie legło w gruzach zostawił mnie mój niedoszły mąż , jego cała rodzina bo jego rodzine traktowałam juz jak swoja i bardzo blisko zylismy i pozostali tylko znajomi i przyjaciele w trudnej chili zostały wyjatki 2 .Przyjaciel i przyjaciółka na których moge zawsze liczyc i wtedy rodzice oni byli ze mną , trzymali mnie za ręce i powiedzieli nie jesteś sama , będzie dobrze .Nikt nie karze wymazać Ci z pamięci ale mieć nadzieje że może nie jutro ale za miesiac może za rok odmieni się daj sobie i im szanse.Mając swoje lata jak powtarzam czasem że kocham Cie tato albo mamo to płaczę .I chyba tak zostanie ale oni wtedy płaczą razem ze mną .Wiec żeby było bez zbytnich czułości rzadzkiej to powtarzamy bo mogłabym sie wykąpac w swojje kałuży łez.Życie.Ale najważniejsze dostrzeżenie nie ważne czy są idealni czy może chwilowo upośledzeni , zaślepieni ale są.Mam nadzieje że kiedyś spojrzysz im w oczy a oni Tobie usmiechniecie sie i powiesz do nich "dobrze że jesteście" a oni odpowiedzą "dobrze że Ty z nami jesteś"Wystarczy nie musisz mówić im żę Kochasz na to niestety trzeba zapracować .

baburka
15-02-2008, 14:19
Frido, pogódź się z Brakiem. Nie da się go niczym zastąpić, ale można spokojnie z zaleczonym żyć.

baburka
15-02-2008, 14:29
Musisz koniecznie znaleźć sobie towarzystwo - absorbujące tak, żeby przysłoniło horyzont wraz z tymi, którym się zdaje że Cię już wykreślili ze swego życia, swojej pamięci, swoich uczuć. Jeżeli zrobisz tak, to przyschnie
Problemów nie wolno przyklepywać, a już na pewno nie jest rozwiązaniem upatrywanie na nich lekarstwa w drugim człowieku. Wielkim błędem byłoby poszukiwanie miłości mocno zabarwionej rodzicielstwem u życiowego partnera.
Poza tym zanim zaneguje się macierzyńskie/ojcowskie uczucia należy im się bardzo dokładnie przyjrzeć. Może nie są takie, jakich by się oczekiwało, ale czy nie ma ich wcale? Miłość przybiera wiele twarzy.

baburka
15-02-2008, 14:31
Basiu, a może przyjęłaś ich takimi, jakimi są?

szekla
15-02-2008, 15:00
Istnieje pojęcie "toksyczni rodzice" i trudno wtedy mówić o przebaczaniu ...można byc tylko albo odrzuconym albo odrzucającym...ale zawsze z poczuciem olbrzymiej krzywdy.

frida
15-02-2008, 16:00
...hmmm...czasem potrzeba obiektywnego spojrzenia na to wszystko...serdecznie WAM dziękuję...ponoć też czas leczy rany...a może czas pokochać swój bagaż,unieść się z klęczka i spojrzeć przed siebie...Wiem,że tak wiele od NAS samych zależy...każdego dnia stajemy się trochę lepsi, bądź trochę gorsi ale bogaci "o wczoraj"... "Basiu, a może przyjęłaś ich takimi, jakimi są?"....myślę,że w tym szaleństwie jest metoda...może powierzyć się czasowi... Życzę wszystkim miłego weekendu i owocnego ładowania baterii na kolejny tydzień naszego "jestestwa" :)

frida
15-02-2008, 16:01
:) ten czas jednak mnie prześladuje heh...

baburka
15-02-2008, 17:54
można byc tylko albo odrzuconym albo odrzucającym...ale zawsze z poczuciem olbrzymiej krzywdy.
Odrzucając najbliższych doznajemy podwójnego bólu, do jednego dodajemy drugi.

baburka
15-02-2008, 18:03
"Basiu," a może przyjęłaś ich takimi, jakimi są?"....myślę,że w tym szaleństwie jest metoda...może powierzyć się czasowi...
Nazwanie prawdy po imieniu, pogodzenie się z nią nie oznacza, że zaniknie poczucie BRAKU, ale krzywdy - ryzykuję - choć trochę tak. Łatwiej wtedy żyć. Ot, wypadek losowy jakich wiele... Co spotyka innych, może dotknąć i nas.
Ponad leczniczą moc czasu w podobnych przypadkach przedkładam przerobienie problemu. Jeśli udałoby Ci się wybaczyć, co nie oznacza zapałać miłością rodzinną, będziesz wolna. Dobrze jest wyjść od zrozumienia. Ktoś wcześniej odwoływał się już do wiedzy o alkoholiźmie jako chorobie, równie przydatna jest charakteryzująca DDA.

bogda
15-02-2008, 19:38
Mnie się wydaje, że trudno tutaj zająć jakiekolwiek stanowisko. To co pisze Frrida to jest bardzo okrutne dla niej przeżycie. Nie zawsze jest łatwo przebaczyć, wszystko zależy od konkretnego przypadku. Jak chodziłam jeszcze do szkoły miałam koleżankę, której rodzice byli alkoholikami. To co ona i jej rodzeństwo przeżywali, nie da się opisać...rodzice wszystko przepijali. Ale z tej rodziny tylko ona wyszła na prostą, jej brat i siostra pociągnęli za rodzicami. Ona skończyła szkołę, wyszła za mąż, miała swoje dzieci...a pogodzić się z rodzicami nie zdążyła, bo zapili się na śmierć...

baburka
22-02-2008, 11:32
Stereotypy, oczekiwania, niezwerbalizowane potrzeby i pytania... Ciężki to balast na barkach naszych bliskich, jeśli nie są pewni naszej miłości. Lękiem przed odrzuceniem będą się karmiły nieporozumienia, osiągające czasem absurdalne rozmiary. A i my sami musimy zakładać, że jesteśmy wystarczająco kochani, by być sobą według własnego projektu.:)

Marian K
16-11-2009, 15:58
Czy myślicie,że można przestać tęsknić za rodzicami...skoro oni mają ciebie daleko w nosie a ty mimo upływu lat,mimo krzywd jaką ci wyrządzili....tęsknisz za nimi....:confused:..Czy więzy krwi są tak silne,że nie można o nich zapomnieć... Tyle życia tracę...zamiast, dać sobie z nimi święty spokój...to serce tęskni... :( Z kim podzielić radości życia, z kim się smucić, z kim... sama..:)...tylko jak ich się pozbyć z pamięci, z serca jak????? buziaki
Moja matka mnie tez zostawiła w szpitalu w 1951 r 10 lat temu ją odnalazłem i znowu mnie porzuciła bo nie powinienem jej odnaleśc ,to naprawde boli. A ona twierdzi że to moja wina że ją znalazłem.:confused:

bogda
16-11-2009, 16:16
Marianie, pewnie dlatego tak twierdzi, bo skoro porzuciła Cię po urodzeniu fizycznie, to tak samo wyrzuciła Cię z serca i z głowy.
A może było jej wstyd i miała wyrzuty sumienia, a nie umiała sobie z tym poradzić.
To musi boleć okropnie, ale jedynym wyjściem jest chyba o niej zapomnieć, chociaż z drugiej strony nie wiem czy to jest takie proste.

Ha_na
18-11-2009, 22:51
Marianie, z własnego doświadczenia znam ból zadany przez osobę najbliższą. Niestety są "przypadki" których zrozumieć ani tym bardziej wybaczyć nie da się ,choć chcielibyśmy bardzo. Myślę, że należy cierpliwie poczekać aż blizna (jak ktoś wcześniej napisał ) zrobi się całkiem cieniutka.I żyć dalej!

Arti
19-11-2009, 03:34
Czy myślicie,że można przestać tęsknić za rodzicami...skoro oni mają ciebie daleko w nosie a ty mimo upływu lat,mimo krzywd jaką ci wyrządzili....tęsknisz za nimi....:confused:..Czy więzy krwi są tak silne,że nie można o nich zapomnieć... Tyle życia tracę...zamiast, dać sobie z nimi święty spokój...to serce tęskni... :( Z kim podzielić radości życia, z kim się smucić, z kim... sama..:)...tylko jak ich się pozbyć z pamięci, z serca jak????? buziaki

Jesteś częścią nich ale czy oni wiedzą, że ich kochasz..słyszeli to od Ciebie?
Dzielić się możesz ze wszystkimi (radością czy smutkiem)
a dlaczego chcesz się pozbyć ich z pamięci, serca? hm

tadeusz50
19-11-2009, 07:46
Jesteś częścią nich ale czy oni wiedzą, że ich kochasz..słyszeli to od Ciebie?
Dzielić się możesz ze wszystkimi (radością czy smutkiem)
a dlaczego chcesz się pozbyć ich z pamięci, serca? hm
Ponieważ znam trochę relację Ewy-fridy pomiędzy nią a rodzicami wcale się nie dziwię jej postom na ten temat. Więcej nie mogę napisać bo sępy czekają.

Mar-Basia
19-11-2009, 10:55
Tez sie nie dziwie postom Tup Tusia. Znam jej smutna historie. Zatrzymam sie na tym, bo jak powiedziano "sepy czekaja". I co najsmutniejsze i okrutniejsze, ze te sepy w przypadku Ewuni dzialaly i dzialaja z ukrycia, poza plecami w haniebny sposob. Miedzy nami nie wiem jaki maja w tym cel, ale to sa fakty!!!:confused:

Arti
20-11-2009, 02:54
Tez sie nie dziwie postom Tup Tusia. Znam jej smutna historie. Zatrzymam sie na tym, bo jak powiedziano "sepy czekaja". I co najsmutniejsze i okrutniejsze, ze te sepy w przypadku Ewuni dzialaly i dzialaja z ukrycia, poza plecami w haniebny sposob. Miedzy nami nie wiem jaki maja w tym cel, ale to sa fakty!!!:confused:

skoro jest sprawa niedogadania z rodzicami w/g niej to proponuję aby zostawić ten stan rzeczy a okazjonalne kartki słać. Może kiedyś zmiękczą ich serca pod warunkiem, że będzie na prawdę miała ochotę to robić.

eledand
20-11-2009, 05:43
Wydaje mi się że Tup-tus to zrobi.
Nawet gdy te kartki miałyby iść do nikąd.:D .

Do tych co ta kartka będzie adresowa,przeczytają i po kolejnym razie głęboko się nad tym zastanowią.Może ich męczy wstyd i myślą a zostawimy to tak a czas pokaże co dalej!!!.

gratka
20-11-2009, 08:58
Frida,
zauważ, że co najgorsze już dawno minęło. Usamodzielniłaś się, skończyłaś studia i zawdzięczasz to sobie. Nikt Cię nie popychał, nie wyrąbywał przed Tobą ścieżek, pokonałaś wiele trudności. Teraz staraj się nie rozczulać nad sobą, tylko się docenić. Jesteś wspaniałą kobietą. Wiem, że nostalgia, tęsknota, ale świat nie jest pusty, znajdzie się ktoś do współodczuwania, kochania, do rozmów....Wśród nas też nie jesteś sama, możemy pobabciować, zmniejszyć to puste miejsce wokół Ciebie.:) Mimoza, jasinek, ja i wiele osób czekamy na Twoje posty w Melinie, autentycznie Cię lubimy. Pomyśl o nas, gdy Cię chandra dopadnie....:)

Mar-Basia
20-11-2009, 11:04
Frida,
zauważ, że co najgorsze już dawno minęło. Usamodzielniłaś się, skończyłaś studia i zawdzięczasz to sobie. Nikt Cię nie popychał, nie wyrąbywał przed Tobą ścieżek, pokonałaś wiele trudności. Teraz staraj się nie rozczulać nad sobą, tylko się docenić. Jesteś wspaniałą kobietą. Wiem, że nostalgia, tęsknota, ale świat nie jest pusty, znajdzie się ktoś do współodczuwania, kochania, do rozmów....Wśród nas też nie jesteś sama, możemy pobabciować, zmniejszyć to puste miejsce wokół Ciebie. Mimoza, jasinek, ja i wiele osób czekamy na Twoje posty w Melinie, autentycznie Cię lubimy. Pomyśl o nas, gdy Cię chandra dopadnie....

Tup Tusiu, podpisuje sie pod BG - reszte znasz z praktyki, hihihihi. Buziaki.:)

elik13
20-11-2009, 11:22
Przepraszam, ale ja z tych "nowych"
i mam pytanie....

Frida swój dramat wyjawiła ponad rok temu,
czemu się do tego wraca po tak długim czasie
i rozdrapuje rany, które być może choć troszkę się
już zabliźniły?

Teraz dramat dot.Mariana K...

tadeusz50
20-11-2009, 12:00
Przepraszam, ale ja z tych "nowych"
i mam pytanie....

Frida swój dramat wyjawiła ponad rok temu,
czemu się do tego wraca po tak długim czasie
i rozdrapuje rany, które być może choć troszkę się
już zabliźniły?

Teraz dramat dot.Mariana K...
Masz rację, ale zadziałała zasada domina. Marian.K zacytował wypowiedź fridy sprzed półtora roku i tak jakoś potoczyło się. Też uważam. Przestańmy poruszać ten przykry temat dla fridy. Na temat Mariana i jego mamy pomimo wszystko zbyt mało informacji by snuć jakiekolwiek przypuszczenia.

jasinek123
20-11-2009, 13:55
Ewuś -Frido
nie myśl tak - myśl pozytywnie
wszyscy cię kochamy za twój optymizm
poczucie humoru
zawsze będziesz z nami!!

frida
20-11-2009, 20:06
Kochani elik13 ma rację ja pisałam rok temu, Marian.K podzielił się swoimi odczuciami i to do niego powinno się kierować te posty... Nie chcę już wracać do tego co było ...
Buziaczki dla WAS