PDA

View Full Version : Polscy seniorzy o sobie - komentarze


Danka
14-03-2008, 16:47
Komentarz do artykułu: Polscy seniorzy o sobie (http://www.senior.pl/124,0,Polscy-seniorzy-o-sobie,3152.html)
--------------------
A tyle się pisze o "nowej starości", widocznej zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej!
Chyba jednak daleko naszej "zbiorowej mentalności", czy może tzw. średniej krajowej" do sposobu myślenia ludzi zachodu! Mam 63 lata i...nigdy dotychczas nie byłam osobą tak zajętą, jak teraz! W moim jednorodzinnym domku mieszkają...cztery pokolenia!! Moja 87-letnia Mama, ja z mężem, moja dorosła córka i jej 18-letni syn! Opiekuję się niesprawną Mamą, gotuję obiady dla całej rodziny, i muszę jeszcze "wykroić" czas na swoje liczne pasje: turystykę rowerową, książki, kino, teatr, turystykę górską, basen... Z rozrzewnieniem wspomonam czas, kiedy było nas w domu tylko troje, miałam spokojną pracę i dużo więcej czsu dla siebie! Przecież chyba dobry p.Bóg wymyślił wiek dojrzały (bo starość to dopiero po osiemdzisiątce!), żeby zając się nareszcie swoimi pasjami, "prostować pokręcone ścieżki" naszego wcześniejszego życia itd Sześćdzisięcioletni "staruszkowie - apeluję do Was,- przestańcie sobie zaglądać w metryki, wstańcie z tych kanap i foteli i...zajmijcie się tym wszystkim, na co wczesniej nie mieliście czasu! Pozdrawiam wszystkich "młodych innaczej" sześćdziesięciolatków i starszych też!

Malgorzata 50
14-03-2008, 17:08
Danka ja cie chyba ucasluje - dokladnie tak samo mysle.!!!!

siekierka
14-03-2008, 17:17
Polscy seniorzy nim dojdą do wieku emerytalnego, bardzo często są wyeksploatowani do cna. A gdy wreszcie osiądą na swoim matuzalemowym fotelu, to okazuje się,że z racji minionej epoki gdy u władzy byli tzw. socjaliści, oni zostali teraz samotni w swoim "M-2"lub "M-3" z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych.
Nie każdemu sie "udało" jak mamie Danki, mieszkać w "przestronnym" mieszkaniu, w którym ma zapewniona opiekę i jest otoczona jeśli nawet nie miłością, to co najmniej obecnością dzieci wnuków i prawnuków.
I teraz za wszystko muszą płacić: za zajęcie miejsca w kolejce do lekarza, za pomoc przy zakupach, nieraz nawet za samą obecność drugiej osoby... :confused:

BUNIA
14-03-2008, 19:01
Kolezanki, znajome bardzo chetnie mowia "jestem juz stara" "nic mi sie nie chce " "chyba nie wypada w naszym wieku " - odpowiadam im mowcie o sobie o swoim wieku a nie o moim /jestesmy rownolatkami/.
Moim ulubionym ubiorem jest wszystko co z jensu ,jezdze z rozwianym wlosem na rowerze , chodze z kijkami narciarskimi na spacer wzbudzajac politowanie /a niech tam/,jak mnie poniesie fantazja,obcinam facetom krawaty,przebieram sie w rozne maszkary - no i co z tego ze mam 50+po prostu jestem wczesniej urodzona , a nie stara .
A siedzenie w fotelu mi nie grozi za duzo obowiazkow i za duzo energii do spozytkowania - poki co oczywiscie .
http://www.vpx.pl/up/20080314/1376383dc4aaab44b8330ca759362875013019136177.gif (http://www.vpx.pl/)

Basia.
14-03-2008, 19:42
ale wcale nie czuję się seniorką, nie lubię tego określenia. Kiedy mój syn zwraca się do mnie mamo to w duchu sobie myślę: "czego ten stary facet chce ode mnie"? :D Teraz wreszcie naszedł dla mnie czas kiedy niczego nie muszę robić w imię wyższej konieczności, mogę tylko chcieć i robię to na co mam ochotę. Inna opcja nie wchodzi w grę.:D

siekierka
14-03-2008, 21:12
Samotność, to splot zdarzeń, które do niej doprowadziły. Jeszcze trzy, cztery lata wstecz nie wyobrażałem jej sobie. A dziś dobrze znam tę Panią osobiście. :confused:

Malgorzata 50
14-03-2008, 22:19
[quote=siekierka]Polscy seniorzy nim dojdą do wieku emerytalnego, bardzo często są wyeksploatowani do cna. A gdy wreszcie osiądą na swoim matuzalemowym fotelu, to okazuje się,że z racji minionej epoki gdy u władzy byli tzw. socjaliści, oni zostali teraz samotni w swoim "M-2"lub "M-3" z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych.
Nie każdemu sie "udało" jak mamie Danki, mieszkać w "przestronnym" mieszkaniu, w którym ma zapewniona opiekę i jest otoczona jeśli nawet nie miłością, to co najmniej obecnością dzieci wnuków i prawnuków.
I teraz za wszystko muszą płacić: za zajęcie miejsca w kolejce do lekarza, za pomoc przy zakupach, nieraz nawet za samą obecność drugiej osoby... :confused:
Bzdura siekierko wierutna -jesli nie tknie nas jakas choroba po prostu wiele osob jest starych psychicznie .Cholera mam 57 i dopiero teraz mam ochote pozyc poszalec i poromansować równiez...Sami postarzamy się tym nieustanny narzekactwem ,jakas martyrologia kwasnymi minami ,zloscią i wszystkim innym.Dodaje dla porzadku ,ze nie mówię o ludziach dotknietych powarznymi chorobami -bo oni maja prawo.Ale te pańcie 60-letnie wsłóchujace sie w swój organizma...bez sensu i potrzeby ,ci zrzedliwi faceci ,którym nie chce się juz nawet isc z zona dołóżka bo program w telewizji...te nijakie stare małzeństwa które po odejsciu dzieci z domu razem sa nieszcześliwe a rozdzielic sie z wygody i lenistwa nie umieja .Sami sobie gotujemy ten los ...60 lat to nie jest starosc to poczatek reszty naszego zycia!!!1

BUNIA
14-03-2008, 22:25
...."60 lat to nie jerst starosc to poczatek reszty naszego zycia "[

piekne slowa z ogromna glebia ..
Zapisze i zapamietam .

martunia
14-03-2008, 22:26
Masz rację Małgosiu.
W tym roku skończę 52lata, nieczuję się stara, no może czasem.
Niekiedy wydaje mi się,że moja córka zachowuje się jak staruszka.

Basia.
14-03-2008, 22:45
to zawsze pokonuję 2 stopnie za jednym zamachem, a jak nikt nie widzi to nawet 3 albo 4. Czuję się młodo, psychicznie to nawet aż za młodo :) nie ubieram się jak matrona, przerażają mnie moje rówieśnice "robiące za starowinki" żyjące życiem swoich dzieci bo swojego nie mają.

Malgorzata 50
15-03-2008, 01:16
Otóż to -martuniu tyś szczeniaczek po prostu .Basia i Bunia znam Was dziewuchy to wiem o czym gadocie .A to co Basia poruszyła .Zycie życiem dzieci .....no własnie..Jest taki trudny moment w zyciu kazdej z nas matek i kazdego z nas -ojców kiedy trzeba przyjac do wiadomosci ,ze one MUSZA odejsc ,zeby zacząć zyć i ze to nie tragedia i koniec swiata tylko naturalna kolej rzeczy.Ze ich partnerzy ,ich wybory zyciowe to już NIE nasza sprawa .Ze albo mamy przyjaciól w naszych dzieciach ,którym tak jak przyjaciołom pomagamy w RZECZYWISTEJ potrzebie z całym oddaniem i maximum tego co możemy zrobic (łącznie z poswieceniem ostatniej koszuli) albo jestesmy w nieustajacym ,dosć żałosnym pogotowiu ,zeby pozyc ich zyciem -wciskamy sie z zupa ,zakupami ,niechcianymi prezentami ,dajemy z siebie zrobic niańki ich dzieci i ...cierpimy ,kiedy chca żebysmy dały im troche pozyc.A przeciez milośc do dzieci i wnuków to nie bycie w gotowosci na kazdy gwizdek .Pamietajmy o sobie i naszych potrzebach a wszystkim bedzie fajniej.

Pani Slowikowa
15-03-2008, 02:16
Otóż to -martuniu tyś szczeniaczek po prostu .Basia i Bunia znam Was dziewuchy to wiem o czym gadocie .A to co Basia poruszyła .Zycie życiem dzieci .....no własnie..Jest taki trudny moment w zyciu kazdej z nas matek i kazdego z nas -ojców kiedy trzeba przyjac do wiadomosci ,ze one MUSZA odejsc ,zeby zacząć zyć i ze to nie tragedia i koniec swiata tylko naturalna kolej rzeczy.Ze ich partnerzy ,ich wybory zyciowe to już NIE nasza sprawa .Ze albo mamy przyjaciól w naszych dzieciach ,którym tak jak przyjaciołom pomagamy w RZECZYWISTEJ potrzebie z całym oddaniem i maximum tego co możemy zrobic (łącznie z poswieceniem ostatniej koszuli) albo jestesmy w nieustajacym ,dosć żałosnym pogotowiu ,zeby pozyc ich zyciem -wciskamy sie z zupa ,zakupami ,niechcianymi prezentami ,dajemy z siebie zrobic niańki ich dzieci i ...cierpimy ,kiedy chca żebysmy dały im troche pozyc.A przeciez milośc do dzieci i wnuków to nie bycie w gotowosci na kazdy gwizdek .Pamietajmy o sobie i naszych potrzebach a wszystkim bedzie fajniej.

To co opisalas to jakies "babcine pieklo" brrrrrr:mad:
Ja kocham moje dzieci i wnuczki.. Ale po dwoch dniach mam ich dosyc.. Pewnie ze oddalabym za nich ostatni dech w moich plucach.. ale to byloby wielkie poswiecenie.. Zrobilabym to bez zastanowienia... nawet dalabym sie za nich pokroic w paseczki ale wcale nie podobaloby mi sie to krojenie.. :rolleyes:
Zauwazylam nawet ze to moje corki mnie szukaja i sa o mnie nawet zazdrosne.. Wymawiaja mi ze zamiast z nimi gadac to mam moje wlasne zycie..moje przyjaznie i interesy..
Rozczula mnie to okropnie .. moje malutkie.. chca mamy .. a mama poszla w tango.. hi hi hi hi:cool:

Alsko
15-03-2008, 08:57
Ale nie patrzcie tak z góry na tych, co mimo tego apetytu, nie moga rwać garściami owoców tego życia!
Małgosia jakoś tak podzieliła seniorów na dwie części, a wcale tak nie jest!
Najłatwiej widzieć czarno-biało i zarzucać Siekierce wygadywanie bzdur. Rzadko się z nim zgadzam, ale jakoś nie dostrzegłam, żeby bez przerwy jojczył.

Czy ci, którym powody zdrowotne lub niedobory finansowe (lub oba naraz) narzucają ograniczenia, muszą koniecznie należeć do grupy wcinającej się w życie własnych dzieci? Do grupy wiecznie narzekających? Wiecznie starych psychicznie?

Zgoda, ci bardziej rzucają się w oczy, ale to nie znaczy, że jest ich większość. Ja w każdym razie nie stwierdzam takich w swoim otoczeniu!

Wszelkie uogólnienia są do kitu!!!

Kundzia
15-03-2008, 09:34
Ja też jestem jeszcze szczeniak a nie senior.Ale z przerażeniem patrze na moje koleżanki,z których większość jest już na wcześniejszych emeryturach.Często słyszę-"jak ci zię chce jeżdzić na wycieczki,chodzić po górach,po co ci ten komputer,na to my już za stare".
Matko święta ,ja też mam ograniczenia i zdrowotne i finansowe,ale to nie powód,byzaszyć się w domu i myśleć tylko o chorobach i zbliżającym się końcu.Dopóki będę sprawna jako tako ,to chcę tego życia użyć ile się da i tego samego uczę dzieci.
A dzieci?-owszem chcę im pomóc jak tylko mogę,ale ja za nich nie przeżyję życia,sami muszą iść do przodu dokonywać wyborów.A jak się "sparzą" to następnym razem będą ostrożniejsi.
Nie potrafię biernie patrzeć na życie.

bogda
15-03-2008, 12:15
Ja tam nie wiem kim jestem, ale wiem, że robię co chcę, w miarę możliwości finansowych i zdrowotnych używam z życia to co lubię i co mnie pociąga, dzieci niestety nie chowa się dla siebie tylko dla ludzi i jak przychodzi ich pora to wylatują z gniazda, jak się pytają to coś doradzę, ale zawsze mówię, że to jak tak bym zrobiła, a decyzja należy do nich.I zawsze tylko im powtarzam...rób tak, żeby nikt przez ciebie nie płakał ... Jak mam dołek to zamykam się w chacie, udaje że mnie nie ma...mam luz bluss...albo rzucam się na robotę...a jak odreaguje to wszystko wraca do normy.

enia60
15-03-2008, 12:23
też mam apetyt na życie,ale bywają chwile że niekoniecznie !ot taka huśtawka nastrojów,zupełnie jak nastolatka tylko zupełnie cele inne ,potem pytam siebie o co chodzi? ale nie zawsze odpowiedź przychodzi!coś nie tak ???

Malgorzata 50
15-03-2008, 12:26
Ale nie patrzcie tak z góry na tych, co mimo tego apetytu, nie moga rwać garściami owoców tego życia!
Małgosia jakoś tak podzieliła seniorów na dwie części, a wcale tak nie jest!
Najłatwiej widzieć czarno-biało i zarzucać Siekierce wygadywanie bzdur. Rzadko się z nim zgadzam, ale jakoś nie dostrzegłam, żeby bez przerwy jojczył.

Czy ci, którym powody zdrowotne lub niedobory finansowe (lub oba naraz) narzucają ograniczenia, muszą koniecznie należeć do grupy wcinającej się w życie własnych dzieci? Do grupy wiecznie narzekających? Wiecznie starych psychicznie?

Zgoda, ci bardziej rzucają się w oczy, ale to nie znaczy, że jest ich większość. Ja w każdym razie nie stwierdzam takich w swoim otoczeniu!

Wszelkie uogólnienia są do kitu!!! Alu nie zrozumialaś mnie -postawa o którj pisze nie ma NIC wspólnego ani ze stanem zdrowia ani ze stanem finansowym.Pisalam o pewnym typie postawy zyciowej ludzi powiedzmy,dojrzalych znanym mi z obserwacji oraz doswiadczenia ,mozna cieszyc sie życiem i niezaleznoscią niekoniecznie bawiac w Monte Carlo i przepuszczajac tam zbedne miliony.Chodzilo mi bardziej o postawe ludzi dla których z odejsciem dzieci śiat sie kończy...jasne ,że co człowiek to historia i co człowiek to inne relacje z reszta świata Ale wydaje mi sie wazne ,zeby nie spedzać reszty zycia na w smutku i zgorzknieniu i poczuciu ,ze wszystko juz się skończyło...Zresztą zerknij na posty Kundzi,bogdy i emi.
Ja również mam hustawki nastrojów i nie zawsze wszystko idzie tak jak bym chciała ale to jest zycie...mlodzi mają tak samo .Tyle ,ze nie traktujmy siebie jak osoby należace do czasu przeszłego...

Kundzia
15-03-2008, 12:35
Alinko,chyba coś żle zrozumialaś.Ciebie żadną miarąnie można chyba zaliczyć do tych zgorzkniałych starych bab,masz ograniczenia tak finansowe jak i zdrowotne,ale przecież wychodzisz do ludzi choćby i wirtualnie,walczysz twardo ze swoim kompem,który tak szczerze mówiąc pod względem wieku /elektronicznego/ jest chyba strszy od ciebie.Interesujesz się nowinkami,uczysz cały czas.I o to chodzi !

siekierka
15-03-2008, 13:46
Czasami wydaje mi się, że KSC to klub młodzieżowy. Rozumiem, że chciałoby się przez ten Rubikon przekraczać jak najpóźniej, ale przecież nie można na okrągło udawać,że jest sie znacznie młodszym, niż naprawdę. Włączyłem sie tu mając już gdzieś za sobą ukończone 70 lat, szereg przypadłości ograniczających moją sprawność ruchową, śmierć żony, wyjazd dzieci za granicę i w tej chwili mieszkam sam. Czy ja się skarżę albo wołam o współczucie? Absolutnie nie ! Ale mając na uwadze,że wiele z Was - klubowiczek - z racji wieku, jest lub mogłoby być rówieśnicami moich dzieci, nie próbujcie mnie "wychowywać" bo z tego nic nie wyjdzie.
Trudno mi się pogodzić z tendencjami zmierzającymi do totalnego odrzucenia tego porządku świata, tych ideałów, ambicji i celów narodowych, które istniały przed wybuchem II Wojny, a w kulcie dla których zostałem wychowany. Stąd nieskrywany mój sprzeciw dla kierunków politycznych, gospodarczych i moralnych prezentowanych przez wszystkich, ciągnących do Unii jak ćmy do ognia, nie bacząc że sobie co najmniej opalą skrzydełka. I utracą - przy okazji - życie.
Rozumiem, że nie wszyscy musimy "w jedną trąbkę dmuchać", ale pozwólcie, że sie nie zgodzę z poglądami wyrażanymi przez niektóre z Was.
Gdy byłem w okolicach matury, moi rówieśnicy także byli atakowani przez hormony. Wówczas sie mawiało, że najlepszy środek antykoncepcyjny to "lodreipeina". Kto tego szukał w aptece to miał kłopoty. Musiał poszukać w sposobie pisania. Teraz jest wiele znacznie skuteczniejszych środków, a najgorszy i wówczas i dziś to skrobanka zwana eufemistycznie aborcją. I zawsze grozi bezpłodnością na całe życie. A in vitro to zapłodnienie obcym zarodkiem czyli potraktowanie kobiety jak inkubatora. I tego chcesz Małgorzatko 50 dla swojej córki?
Ja bym jej tak źle nie życzył.
Nie zgadzam się również z odpowiedzialnością naszego kraju za błędy "sojuszników" z czasów Jałty i Poczdamu i dawaniem przez Polskę jakichkolwiek odszkodowań w gotówce lub w naturze Obywatelom obcych państw, którzy nie brali udziału w jego odbudowie.
A kto chce twierdzić, że Polska jest państwem wyznaniowym, zalecam wcześniejszy wyjazd np.do Izraela,lub do któregoś z sąsiadujących z nim krajów muzułmańskich. A po powrocie, dopiero pogadamy.
A teraz życzę miłego dnia.

Basia.
15-03-2008, 13:53
Polscy seniorzy nim dojdą do wieku emerytalnego, bardzo często są wyeksploatowani do cna. A gdy wreszcie osiądą na swoim matuzalemowym fotelu, to okazuje się,że z racji minionej epoki gdy u władzy byli tzw. socjaliści, oni zostali teraz samotni w swoim "M-2"lub "M-3" z lat pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych.
Nie każdemu sie "udało" jak mamie Danki, mieszkać w "przestronnym" mieszkaniu, w którym ma zapewniona opiekę i jest otoczona jeśli nawet nie miłością, to co najmniej obecnością dzieci wnuków i prawnuków.
I teraz za wszystko muszą płacić: za zajęcie miejsca w kolejce do lekarza, za pomoc przy zakupach, nieraz nawet za samą obecność drugiej osoby... :confused:
nie tylko polscy seniorzy nim dojdą do wieku emerytalnego są wyeksploatowani do cna. Mieszkanie "solo" w swoim M-2 lub M-3 ma dobre strony. Osobiście nie wyobrażam sobie siebie mieszkającej w przestronnym domu moich dzieciaków razem z wnukami, sama mieszkałam ze swoim partnerem w bardzo przestronnym domu 1200 m2 i z ulgą wielką i radością przyfrunęlam do swojego M-3 w Warszawie, zostawiając ten ogromny dom puściutki. Faktem jest, że w dzisiejszych czasach trzeba mieć końskie zdrowie żeby pozwolić sobie na chorowanie ale to dotyczy nie tylko seniorów. Teraz mało kto pracuje 8 godzin dziennie, pracuje się po 10- 12 godzin często w wielkim stresie bo mamy wyścig szczurów wszędzie, w szkołach, w pracy. Myślę, że następne pokolenie seniorów będzie o wiele bardziej wyeksploatowane niż nasze i nie wiadomo jakie emerytury będą otrzymywali, jeżeli wierzyć prognozom to o wiele niższe niż my. Trzeba brać życie takim jakie jest i cieszyć się nim, siekierko jesteśmy oboje z W-wy więc jeżeli potrzebujesz czegoś służę pomocą. Pozdrawiam cieplutko i o uśmiech proszę.:)

Alsko
15-03-2008, 14:10
może i źle zrozumiałam. I pewnie rzadziej spotykam takich ludzi, o których piszesz. Chyba się nie pobijemy, co? :D

Siekierko, po pierwsze - sprawa aborcji i zapłodnienia powinna być tylko i wyłącznie sprawą kobiety i jej sumienia.
Po drugie - zapłodnienie in vitro może nastąpić zarodkiem "nieobcym" i także jest sprawą sumienia poddającej się temu zabiegowi. To jej sprawa, czy chce być "inkubatorem".

Rolą państwa nie jest regulowanie spraw sypialni!!!

Malgorzata 50
15-03-2008, 14:41
Siekierko pozdrawiam cie serdecznie i jak zwykle absolutnie i na całej linii sie z toba nie zgadzam ,chociaz naprawdę NIE moglabym być Twoja córka .Poniewaz ze tak powiem pryncypia mamy inne w zw z powyzszym oszczedze ci nerwów na polemike ze mną.Usmiechamy sie do siebie co?????

Alsko
15-03-2008, 14:49
...walczysz twardo ze swoim kompem,który tak szczerze mówiąc pod względem wieku /elektronicznego/ jest chyba strszy od ciebie...

cieszę się, że tak o mnie myślisz. Ale tego, co cytuję powyżej, głośno nie mów, bo mi ten rupieć gotów zastrajkować :D :)

jakempa
17-03-2008, 22:35
czesc dziewczyny milo przeczytac o takich co to 60 lat uwazaja za poczatek nowego dolaczam do was bo dusze mam wciaz 30 latki lubie podroze modne ciuchy nowosci nigdy nie mysle o chorobach uwazajac ze wszystko rodzi sie najpierw w glowie a potem w ciele wiec trzymajmy fason i badzmy usmiechniete

Bianka
18-03-2008, 11:46
Jaką by nie robić dobrą minę do złej gry trzeba w końcu przyznać, że nie jest miło być seniorem.
Jeśli dopisuje zdrowie, a wiek jeszcze niezbyt zaawansowany, a do tego pieniążki - to może to być piękna sprawa, zgadzam się. Do pewnego czasu. Bo jednak sił nie przybywa, bo odchodzą ci, których sie kochało, z którymi przyjaźniło się latami.
No i duża jest grupa seniorów - ludzi schorowanych i biednych. Są też wśród nich samotni, zwyczajnie, nikomu nie potrzebni. I to, że znajdują się w takiej sytuacji nie jest kwestią ich postawy życiowej, a przynajmniej nie koniecznie. Różne są sploty okoliczności, różnie układa sie życie - bynajmniej nie zawsze tak, jak sobie to zaplanowaliśmy i wymarzyliśmy. I nie ma co sie łudzić, że jeśli będziemy pogodni i ustawieni "do ludzi", to ludzie rzucą sie nam z pomocą. Może być tak, że "ludzie" sami raczej liczą na czyjąś pomoc i czyjegoś dobrego serca nawet nie zauważą, a przynajmniej nie uznają za wartość priorytetową.
Co do walki o prawo do aborcji i zapłodnienia "in vitro", to proponuję zostawic to młodym. Nas to już po prostu nie dotyczy, więc możemy sobie odpuścić. Podobnie, jak ten temat powinni sobie odpuścić księża. Ich on dotyczy w jeszcze mniejszym stopniu, żeby nie powiedzieć, że w żadnym.

Basia.
18-03-2008, 11:55
Jaką by nie robić dobrą minę do złej gry trzeba w końcu przyznać, że nie jest miło być seniorem.
Jeśli dopisuje zdrowie, a wiek jeszcze niezbyt zaawansowany, a do tego pieniążki - to może to być piękna sprawa, zgadzam się. Do pewnego czasu. Bo jednak sił nie przybywa, bo odchodzą ci, których sie kochało, z którymi przyjaźniło się latami.
No i duża jest grupa seniorów - ludzi schorowanych i biednych. Są też wśród nich samotni, zwyczajnie, nikomu nie potrzebni. I to, że znajdują się w takiej sytuacji nie jest kwestią ich postawy życiowej, a przynajmniej nie koniecznie. Różne są sploty okoliczności, różnie układa sie życie - bynajmniej nie zawsze tak, jak sobie to zaplanowaliśmy i wymarzyliśmy. I nie ma co sie łudzić, że jeśli będziemy pogodni i ustawieni "do ludzi", to ludzie rzucą sie nam z pomocą. Może być tak, że "ludzie" sami raczej liczą na czyjąś pomoc i czyjegoś dobrego serca nawet nie zauważą, a przynajmniej nie uznają za wartość priorytetową.
Co do walki o prawo do aborcji i zapłodnienia "in vitro", to proponuję zostawic to młodym. Nas to już po prostu nie dotyczy, więc możemy sobie odpuścić. Podobnie, jak ten temat powinni sobie odpuścić księża. Ich on dotyczy w jeszcze mniejszym stopniu, żeby nie powiedzieć, że w żadnym.
mądra z Ciebie dziewczyna.:) :) Strzał w dziesiątkę.

weronika1
18-03-2008, 12:55
Dolaczam sie do optymistow. Mimo, iz byc seniorem nie jest zadna chluba, to ciesze sie, ze juz odpadlo mi wiele obowiazkow. Dzisiaj na wszystko mam czas, jestem szczesliwa. Mysle, ze najwazniejsza jest akceptacja tego, co jest i w miare naszych sil pomaganie innym. Zycze wszystkim pogody ducha.

en_vogue
18-03-2008, 15:38
Mnie trochę żal,ze nie mam już 20 kilku lat :)
Bianko podzielam Twe zdanie....cóz nikt nam nie odda lat.

Bianka
18-03-2008, 20:13
Pewno, że tak. Młodość to młodość i nie ma co porównywać.Nie, żebym narzekała, bo to nie ma sensu. Ale jestem realistką, a nie fantastką :confused:

wuere'le
18-03-2008, 20:35
Są też seniorzy, którym brak chęci do życia i to właściwe nie wiadomo czemu. Zdrowie mają niezłe, żyć mają z czego, rodzina ich odwiedza i pomaga, a oni ciagle niezadowoleni, ciągle narzekają, nic im sie nie chce.
Znam też takich, np. 91 letnia kobieta, pełna życie, choć dość schorowana. Jakieś 5 lat temu zaczęła malować i miała nawet wystawę w osiedlowym klubie, gra na organach, opisała swoje życie w formie ksiązki, którą, co prawda w 2 egzemplarzch na komputerze, wydrukował jej wnuk, ogląda chyba wszystkie seriale, dużo czyta. Kobieta zawsze elegancko ubrana, sama sobie robi jedzenie, a i jak trzeba to z gośćmi też kilicha walnie. Zakupy robią jej i rodzina i sąsiedzi. Mozna jej pozazdrościć chęci do życia, świadomości otaczającego świata.

Malgorzata 50
19-03-2008, 02:22
Najbardziej mnie śmieszy to ,ze per seniorzy o sobie wypowiadacie się panstwo 50+ to swiadczy jednak o pewnej starosci psychicznej przede wszystkim....bo nie metrykalnej.Czytam tak to i owo i stwierdzam ,ze co raz mniej mam do powiedzenia ...za mloda jestem, albo co????Bianko a mnie się wydaje ,ze jednak w ilus tam procentach wypadkow samotna starośc to wynik ciezkiej pracy calego zycia ...niestety.

Bianka
19-03-2008, 10:49
Najbardziej mnie śmieszy to ,ze per seniorzy o sobie wypowiadacie się panstwo 50+ to swiadczy jednak o pewnej starosci psychicznej przede wszystkim....bo nie metrykalnej.Czytam tak to i owo i stwierdzam ,ze co raz mniej mam do powiedzenia ...za mloda jestem, albo co????Bianko a mnie się wydaje ,ze jednak w ilus tam procentach wypadkow samotna starośc to wynik ciezkiej pracy calego zycia ...niestety.
W iluś tam procentach - tak (charakter przecież ma spore znaczenie), ale nie w stu na pewno.

I jeszcze jedno: Małgoś, mogę czuć się jak juniorka, ale prawda jest taka, że juniorzy już nie biorą mnie za "swoją". Z początku szok (jak to??? przecież ja... itd.), potem refleksja i KONIECZNOŚĆ pogodzenia sie z tym faktem.
To nie kwestia starosci psychicznej, jak byłaś uprzejma określić, lecz kwestia swego rodzaju odrzucenia starszych przez młodszych.
Naprawdę tego nie widzisz?

Basia.
19-03-2008, 11:03
W iluś tam procentach - tak (charakter przecież ma spore znaczenie), ale nie w stu na pewno.

I jeszcze jedno: Małgoś, mogę czuć się jak juniorka, ale prawda jest taka, że juniorzy już nie biorą mnie za "swoją". Z początku szok (jak to??? przecież ja... itd.), potem refleksja i KONIECZNOŚĆ pogodzenia sie z tym faktem.
To nie kwestia starosci psychicznej, jak byłaś uprzejma określić, lecz kwestia swego rodzaju odrzucenia starszych przez młodszych.
Naprawdę tego nie widzisz?
miałam siedzieć cicho ale nie wytrzymałam. :) Dokladnie jest tak jak napisałaś, czy nam się to podoba czy nie. Tak między nami : nie myślę o sobie "seniorka", nie lubię tego określenia ale to nie zmienia rzeczywistości. :) Młodość niestety mamy już za sobą.

weronika1
19-03-2008, 11:30
Nie czarujmy sie. Dla mlodych jestesmy obciazeniem. Dlatego np.ja staram sie byc niezalezna. Przede wszystkim dbam o sprawnosc fizyczna i psychiczna. Mimo, ze jestem sama, radze sobie prawie ze wszystkim. Ale najlepszym fundamentem dla mnie jest klub seniora. Tu znajduje wsparcie, umocnienie i przyjemnosc, czego trudno sie doszukac w dzisiejszym swiecie. Dziekuje TYM, ktorzy ten klub utworzyli i nadal prowadza. A Wam Wszyscy Forumowicze za to, ze tu jestescie, ze pomagacie mi we wszystkim, z czem sie do Was zwracam. Pozdrowiam.

sosna
19-03-2008, 11:56
już z racji wieku
60+ powinnam czuć się seniorką
a się nie czuje
Pracuję , mam kontakt z dużo
młodszymi od siebie ludźmi
i narazie nie odczułam specjalnie
izolacji z ich strony.
Staram się być soba , nie próbuję
się odmładzać na siłę by nie popaść w śmieszność
znam swoje możliwości i ograniczenia

Bianka
19-03-2008, 12:39
znam swoje możliwości i ograniczenia
A młodość ich nie zna i w ogóle o nich nie myśli.
Młodzi ludzie mają swoje tematy do rozmowy, swoje grono, swoje przyjaźnie. Ludzie starsi są dla nich ludźmi starszymi i tyle. Nie wyklucza to dobrych, a nawet serdecznych stosunków, ale są to stosunki inne niż pomiędzy ludźmi w tym samym wieku.
... Nie chce mi się już dyskutować o rzeczach oczywistych...

destiny
19-03-2008, 13:06
Od kiedy przekroczyłam 50-kę cierpię na syndrom mijającego czasu :mad:
Trudno mi się z tym pogodzić, choć bardzo chcę...
Ostatnio zdenerwowałam się u lekarza, który miał wgląd w moją metryczkę - powiedział; "nie oszukujmy się, w pewnym wieku..."
Chodziło o złamanie ręki i osteoporozę...
Boże, a co będzie za 20 lat, jeśli dożyje ? Kim będę ?
Zadbaną staruszką/seniorką czy wrakiem człowieka ?
Uzmysłowiło mi to, że moja powierzchowność, moja dusza i mentalność to nic w zderzeniu z czasem.

frida
19-03-2008, 13:13
A ja KOCHANI wam zacytuje :
"Starzejący ludzie są jak muzea, najważniejsza nie jest fasada, lecz skarby znajdujące się wewnątrz..."
"Starość nie jest więzieniem, lecz balkonem, z którego widzi się dalej i dokładniej."
Pozdrawiam :)

Malgorzata 50
19-03-2008, 13:18
W iluś tam procentach - tak (charakter przecież ma spore znaczenie), ale nie w stu na pewno.

I jeszcze jedno: Małgoś, mogę czuć się jak juniorka, ale prawda jest taka, że juniorzy już nie biorą mnie za "swoją". Z początku szok (jak to??? przecież ja... itd.), potem refleksja i KONIECZNOŚĆ pogodzenia sie z tym faktem.
To nie kwestia starosci psychicznej, jak byłaś uprzejma określić, lecz kwestia swego rodzaju odrzucenia starszych przez młodszych.
Naprawdę tego nie widzisz? Nie o to chodzi ,żeby wcisakać się na sile młodym i robic za "dzidzię piernik" ale zdawanie sobie sprawy z tego ,ze mlodosc już za nami -co jest faktem ,a przyjmowanie postawy kogos "za burta" to sa dwie rozne sprawy .I jak wykazują liczne przyklady kolezanek i kolegow z seniorka wiekszosc z nas takiej postawy unika i jest aktywna jesli nie zawodowo to w innych dziedzinach (najlepszy przyklad niezwykle dynamiczne dzialania w celu utworzenia Stowarzyszenia) mlodzi maja swoje towarzystwo i zainteresowania starsi swoje i nie ma tu mowy o żadnym odrzucaniu- bo jestes odrzucona jesli tak się czujesz -mnie mlodzi nudzą zwyczajnie i wole towarzystwo ludzi w swoim wieku .Jesli przyjmiemy postawę "jestem stara,odrzucona,biedna i samotna "to tak bedzie .Po prostu.
A procent tych, ktorzy na gleboka starosc są w opisanej przez ciebie smutnej sytuacji na własne zyczenie, wcale nie jest taki maly jak sie temu blizej przyjzec .Zarabiamy na to od najwczesniejszej mlodosci .Tym jak sobie ksztaltujemy stosunki z innymi ludźmi przede wszystkim.Widzac biedna opuszczona staruszkę jest nam jej zal -ale skad wiemy jakim byla czlowiekiem kiedy nie byla ani staruszka ,ani biedna ani opuszczona .Poza tym jest jeszcze cos takiego jak wewnetrzne pogodzenie się ze soba i swiatem i wtedy wszystko jest znacznie latwiejsze.Poza skrajnymi przypadkami oczywistej biedy -ze stanem bardziej lub mniej zasobnego emeryckiego portfela nie ma to nic wspolnego.Stan zdrowia jest oczywiscie poza dyskusja -ale to dotyczy ludzi w kazdym wieku

Malgorzata 50
19-03-2008, 13:31
A ja KOCHANI wam zacytuje :
"Starzejący ludzie są jak muzea, najważniejsza nie jest fasada, lecz skarby znajdujące się wewnątrz..."
"Starość nie jest więzieniem, lecz balkonem, z którego widzi się dalej i dokładniej."
Pozdrawiam :) To jest dokladnie to,co w dlugi i nieudolny sposób usilowałam powyzej wyluszczyć .Kwint z esencją jednym slowem
Plus -popatrzcie na wielkich tego swiata to zwykle nie smarkacze a ludzie po 50-tce.Wiec nie dajmy się wcisnąc w świat wyłącznie babciowania ,ogrodeczków i haftow ręcznych-chociaz to też jest sfera gdzie moza odnaleźć siebie i nowe wyzwania I o te wyzwania głównie chodzi -nie rezygnujmy z nich, obojętnie co to będzie

frida
19-03-2008, 13:37
Masz rację Małgosiu i chylę czoła..... choć wiek mój jeszcze "esty pare" heheh to tak samo chcę myśleć mając 40+,50+,i więcej.... To nasi kochani SENIORZY są skarbnicą wiedzy, ogromnego doświadczenia i powinni być dumni, a siwy włos jest najpięknijszym z kolorów.... Prawdą też jest,że sami pracujemy na naszą starość-to jak twierdza, albo będzie twarda, niezniszczalna i silna albo jakikolwiek "podmuch" wiatru ją zniszczy...i zaczniemy się poddawać... NIE WOLNO...buziaki

Anielka
19-03-2008, 13:39
Nie dajemy sie wcisnąć,cociażby dlatego,ze tu jestesmy,dyskutujemy na wiele tematów, a że przy okazji niektóre lubią ogródeczek,babciowanie lub robótki ręczne?Jedno drugiego nie wyklucza.A młodość mamy juz za sobą ,niestety.Pozdrawiam cieplutko i obyśmy zdrowe były.

frida
19-03-2008, 13:47
hurraaa i tak trzymać... ja uwielbiam ogródki ale go nie mam :(

Bianka
19-03-2008, 14:00
Chyba nie o tym samym mówimy.
Samotna i smutna starość wcale nie musi być wynikiem kształtowania nieprawidłowych stosunków z otoczeniem. Są rodzice, którzy przeżyli własne dzieci, są wdowy i wdowcy bezdzietni, niekoniecznie z wyboru. Znam parę osób, które praktycznie nie mają żadnej rodziny poza jakimiś dalekimi kuzynami, mieszkającymi w innych miastach. Podtrzymują znajomości bliższe lub dalsze z obcymi ludźmi, starają się uczestniczyć w najrozmaitszych „seniorskich” imprezach – dla oszukania swojej samotności i zabicia czasu. Nie zawsze dobrze się czują.

Postawa „za burtą” też zależy od punktu widzenia oceniającego. Niektórzy spełniają się babciując, haftując i pielęgnując ogródek. Nie wszyscy spełniają się w pracy zawodowej, działalności charytatywnej czy licznych kontaktach towarzyskich. Każdy ma prawo do spędzania czasu w taki sposób, jaki mu najbardziej odpowiada. Nie rozumiem dlaczego akurat „babciowanie” jest tu na forum strasznie źle widziane. Niektórzy (na przykład ja też) uważają, że poświecenie czasu wnukom jest fajniejsze, niż umówienie się na kawę z koleżanką.

A o tych muzeach – ładna złota myśl. Nie wątpię, że produkcji człowieka starszego. Młody nigdy by na nią nie wpadł.

Pani Slowikowa
19-03-2008, 14:05
A młodość mamy juz za sobą ,niestety.Pozdrawiam cieplutko i obyśmy zdrowe były.

Ja tam mysle ze jestem jeszcze mloda..:D

Anielka
19-03-2008, 14:10
Gdybym miała wnuki ,tez chętnie spędzałabym z nimi czas.Co nie znaczy ,że zajmowałabym sie nimi na codzień,ale wakacje,od czasu do czasu weekend,dlaczego nie?Spotkania "seniorskie "też lubie,ale tez dużo czasu poswiecam swojej ulubionej jodze,medytacjom,chodzę do kina ,teatru,mam rodzinę z którą sie chętnie spotykam,przyjaciela i wogóle prowadzę normalne zycie,tyle tylko ,ze niestety juz na dyskoteke nie pójdę/bo nie wypada/ na koncert młodzieżowe jeszcze mi sie zadrza.Po prostu jestem panią pod 60 i wiem o tym.Pozdrawiam.

Anielka
19-03-2008, 14:12
Asiu myśleć to ja tez czasami mysle,ze młoda jestem,ale od czasu do czasu moje ciało daje mi znaki,które niestety temu zaprzeczają.Nic to,juz sie z tym pogodziłam.

sosna
19-03-2008, 14:51
Chyba nie o tym samym mówimy.
Samotna i smutna starość wcale nie musi być wynikiem kształtowania nieprawidłowych stosunków z otoczeniem. Są rodzice, którzy przeżyli własne dzieci, są wdowy i wdowcy bezdzietni, niekoniecznie z wyboru. Znam parę osób, które praktycznie nie mają żadnej rodziny poza jakimiś dalekimi kuzynami, mieszkającymi w innych miastach. Podtrzymują znajomości bliższe lub dalsze z obcymi ludźmi, starają się uczestniczyć w najrozmaitszych „seniorskich” imprezach – dla oszukania swojej samotności i zabicia czasu. Nie zawsze dobrze się czują.

Postawa „za burtą” też zależy od punktu widzenia oceniającego. Niektórzy spełniają się babciując, haftując i pielęgnując ogródek. Nie wszyscy spełniają się w pracy zawodowej, działalności charytatywnej czy licznych kontaktach towarzyskich. Każdy ma prawo do spędzania czasu w taki sposób, jaki mu najbardziej odpowiada. Nie rozumiem dlaczego akurat „babciowanie” jest tu na forum strasznie źle widziane. Niektórzy (na przykład ja też) uważają, że poświecenie czasu wnukom jest fajniejsze, niż umówienie się na kawę z koleżanką.

A o tych muzeach – ładna złota myśl. Nie wątpię, że produkcji człowieka starszego. Młody nigdy by na nią nie wpadł.
To nie wazelina ale szczery podziw
umiesz jak mało kto wyważyć każdą odpowiedź i prawie na każdy temat.
Zgadzam się z Tobą w 100% chociaż wypowiedzi Małgosi są mi bliskie

Alunia
19-03-2008, 14:56
"Starzejący ludzie są jak muzea, najważniejsza nie jest fasada, lecz skarby znajdujące się wewnątrz..."
"Starość nie jest więzieniem, lecz balkonem, z którego widzi się dalej i dokładniej."

Myślę, że takie postrzeganie starości obserwuje się w kulturach wschodu. Zachód bałwochwalczo adoruje młodość. A przecież jedne i drugie to po prostu ŻYCIE i jego proces. Jak myślicie.

Małgorzatko 50 - "dzidzia piernik":D :D - uśmiałam się !

siekierka
19-03-2008, 19:28
[quote=siekierka]
Bzdura siekierko wierutna -jesli nie tknie nas jakas choroba po prostu wiele osob jest starych psychicznie ..... nie mówię o ludziach dotknietych powarznymi chorobami -bo oni maja prawo.Ale te pańcie 60-letnie wsłóchujace sie w swój organizma...bez sensu i potrzeby ,ci zrzedliwi faceci ,którym nie chce się juz nawet isc z zona dołóżka bo program w telewizji...te nijakie stare małzeństwa które po odejsciu dzieci z domu razem sa nieszcześliwe a rozdzielic sie z wygody i lenistwa nie umieja .Sami sobie gotujemy ten los ...
60 lat to nie jest starosc to poczatek reszty naszego zycia!!!1
Musiałem dojrzeć do Twojej wypowiedzi. Bo wbrew pozorom, że była pisana pod wpływem impulsu, zawiera w ostatnim zdaniu głęboką myśl.
60 lat to nie jest starość to początek reszty naszego życia! Tak to prawda,tyle że nawet w ten sposób licząc, już jestem nastolatkiem. Kiedyś się zabrałem do pisania o swoich chorobach w aspekcie historycznym, okazało się, że to spory balast, że mogłaby z tego wyjść niezła nowelka - prawie kryminał.
Naturalnie sąjeszcze inne okoliczności wpływające na treść mojego postu, który wywołał taką Twoją reakcję. Ale ta konkluzja Twoja, jest wspaniała!!:)

Malgorzata 50
19-03-2008, 21:57
Chyba nie o tym samym mówimy.
Samotna i smutna starość wcale nie musi być wynikiem kształtowania nieprawidłowych stosunków z otoczeniem. Są rodzice, którzy przeżyli własne dzieci, są wdowy i wdowcy bezdzietni, niekoniecznie z wyboru. Znam parę osób, które praktycznie nie mają żadnej rodziny poza jakimiś dalekimi kuzynami, mieszkającymi w innych miastach. Podtrzymują znajomości bliższe lub dalsze z obcymi ludźmi, starają się uczestniczyć w najrozmaitszych „seniorskich” imprezach – dla oszukania swojej samotności i zabicia czasu. Nie zawsze dobrze się czują.

Postawa „za burtą” też zależy od punktu widzenia oceniającego. Niektórzy spełniają się babciując, haftując i pielęgnując ogródek. Nie wszyscy spełniają się w pracy zawodowej, działalności charytatywnej czy licznych kontaktach towarzyskich. Każdy ma prawo do spędzania czasu w taki sposób, jaki mu najbardziej odpowiada. Nie rozumiem dlaczego akurat „babciowanie” jest tu na forum strasznie źle widziane. Niektórzy (na przykład ja też) uważają, że poświecenie czasu wnukom jest fajniejsze, niż umówienie się na kawę z koleżanką.

A o tych muzeach – ładna złota myśl. Nie wątpię, że produkcji człowieka starszego. Młody nigdy by na nią nie wpadł. Bianko przepraszam za starczą zgryźliwość ,ale czy ja musze do kazdej swojej wypowiedzi dolaczać przypis pt co mianowicie mialam na mysli .A może podejmiesz wysilek czytania ze zrozumieniem -dla ulatwienia przytaczam i wytluszczam stosowny fragment .Bicie piany to nie jest moje ulubione hobby i twoje zdaje się też nie
"Wiec nie dajmy się wcisnąc w świat wyłącznie babciowania ,ogrodeczków i haftow ręcznych-chociaz to też jest sfera gdzie moza odnaleźć siebie i nowe wyzwania"

Malgorzata 50
19-03-2008, 22:18
[quote=Malgorzata 50]
Musiałem dojrzeć do Twojej wypowiedzi. Bo wbrew pozorom, że była pisana pod wpływem impulsu, zawiera w ostatnim zdaniu głęboką myśl.
60 lat to nie jest starość to początek reszty naszego życia! Tak to prawda,tyle że nawet w ten sposób licząc, już jestem nastolatkiem. Kiedyś się zabrałem do pisania o swoich chorobach w aspekcie historycznym, okazało się, że to spory balast, że mogłaby z tego wyjść niezła nowelka - prawie kryminał.
Naturalnie sąjeszcze inne okoliczności wpływające na treść mojego postu, który wywołał taką Twoją reakcję. Ale ta konkluzja Twoja, jest wspaniała!!:)
Dziekuje ci ,ze nie zmiotłes mnie z powieerzchni ziemi za bledy ort.To dowód na moja daleko posunieta demencje -albo zmeczenie ..Nastolatku drogi -wiesz dobrze ,ze czlowieka ksztaltuja jego przejscia doswiadczenia itd i choroba to takie doswiadczenie ,ktore jest poza dywagacjami o naszym stanie ducha,ale mysle ,ze ona, ta bezwzgledna zdzira -dziala tak samo na mlodszych i starszych .Zyczmy wiec sobie żeby mlodoscią naszego (twojego)ducha nie dać się tej wrednej cholerze (excuse le mot)

Bianka
20-03-2008, 06:22
Bianko przepraszam za starczą zgryźliwość ,ale czy ja musze do kazdej swojej wypowiedzi dolaczać przypis pt co mianowicie mialam na mysli .A może podejmiesz wysilek czytania ze zrozumieniem -dla ulatwienia przytaczam i wytluszczam stosowny fragment .Bicie piany to nie jest moje ulubione hobby i twoje zdaje się też nie
"Wiec nie dajmy się wcisnąc w świat wyłącznie babciowania ,ogrodeczków i haftow ręcznych-chociaz to też jest sfera gdzie moza odnaleźć siebie i nowe wyzwania"
Absolutnie nie musisz. Podobnie jak ja w ogóle nie muszę reagować na to, co piszesz.
Ponieważ jestem osobą pracującą i na necie głownie z doskoku, nie zauważyłam tej "wyłączności", za co przepraszam.

Lila
20-03-2008, 08:29
Eeee,co Wy dziewczyny..:)

Ja też przeciwko babciowaniu,z tej prostej przyczyny,że zwyczajnie nie mam bladego pojęcia jak to jest być babcią .:)
A może polegnę całkiem ? Z miłości ?
Przecież nie da się tego wykluczyć.Wszak człowiek nie zna siebie do końca ..
Moja zimna dla dzieci Matka,zwariowała na punkcie mojego syna całkowicie i bezapelacyjnie.Aż do przesady,bo z trudem widziała moją egzekucję praw macierzyńskich,gdy wracałam z pracy.

gratka
20-03-2008, 10:54
Jestem i czuję się seniorką. Jestem najstarszą z rodu, jeszcze żyjącą babcią. Pochodzę z rodziny długowiecznej i długo żyć zamierzam.
Powiem wam tak: Gdy miałam małe dzieci i prawie dwa etaty w pracy, nie było czasu i nastroju do zgłębiania dziecięcej psychiki.
Żyło się w pośpiechu, nie dosypiało, dzieci nie stwarzały problemów, problemem była zamiana mieszkania na większe, zdobywanie mebli, kolejki po samochód itd.
Potem jako babcia i osoba samotna z wielką przyjemnością podjęłam się opieki nad dwuletnim wnukiem, ale z zastrzeżeniem: cztery dni w tygodniu, bo potrzebuję spotkać się z rówieśnikami, skorzystać z imprez kulturalnych, mieć własne życie.
Fascynujące jest bytowanie z wnukami, ich ufność, radość z ich rozwoju, poświęcanie im czasu wtedy, gdy rodzice tego nie mogą zrobić.

Teraz sprawa druga: postawy seniorów względem starości. Wybaczcie, w następnym poscie będzie coś na kształt wykładu o kryzysie pożegnań. Można go sobie darować, jeżeli nie boimy się starości.

gratka
20-03-2008, 11:28
Przeżywaliśmy kiedyś kryzys dojrzewania, pomiędzy dzieciństwem a młodością. Pomiędzy okresem dojrzałości a starością przeżywamy najgłębszy kryzys z życiu, psychologowie nazywają go kryzysem pożegnań.

Odchodzimy z pracy zawodowej, której poświęciliśmy wiele dziesiątków lat.
Odchodzą nasi rodzice. Jako ludzie w podeszłym wieku też wymagali naszego zaangażowania i troski.
Zostajemy babciami/dziadkami ,co łączy się z pozbawieniem nas funkcji decyzyjnych w rodzinie (od tego są matka i ojciec), możemy tylko doradzać, ale lepiej nie za często,
Często odchodzą nasi partnerzy życiowi.Po tych wszystkich stratach pozostaje pustka w psychice. Nie każdy jest zdolny sam ją czymś zapełnić świadomie. Część osób staje się wtedy ponad przeciętnie pobożna, część żyje wspomnieniami i pielęgnuje swoją samotność cierpiąc przy tym, część zajmuje się przesadnie swoimi chorobami, część rzuca się w poszukiwanie nowych znajomości i zainteresowań.
Ponieważ w tej dyskusji biorą udział osoby, które już ten kryzys przeżywają i osoby, które niebawem w niego wejdą - stąd trudność porozumiewania się i być może zbyt ostre spojrzenie na starszych samotnych i narzekających.
My, obecni tu na forum mamy inną konstrukcję psychiczną od tych, o których nawet przysłowie mówi, że "młodość musi się wyszumieć, a starość wygderać". My mamy poczucie własnej wartości, stajemy tu jak równy z równym, dla nas trudności są po to by ich pokonywać, a dla innych, tych bardziej biernych - trudności są źródłem stresów i nieszczęściem. Oby tak pozostało, ale nie jestem pewna czy to w przyszłości nie ulegnie zmianie.
Na naszą własną postawę pracowali nasi rodzice, potem my począwszy od dzieciństwa i młodości.

elizka
20-03-2008, 11:49
Czytam sobie z rana prasę,a między innymi trafił mi pod okular artykuł wysmarowany przez Skibę o emerytach i wlosy stanęły mi dęba!!!Pogrzebałam w necie i jest!!Toż samo,ale "autor nie zgadza się na kopiowanie tego bezcennego tekstu i proszę Was-zajrzyjcie na tę stronkę.
http://skiba.bloog.pl/id,3052997,index.html?ticaid=65904
To dopiero jest opinia o emerytach i seniorach!
"...emeryci to niepotrzebny balast..."tak się ponoć w kraju uważa,
"..emeryci to męczący temat...",jest i o zrzucaniu ze skały i wieeele innych wieści..Przeczytajcie to koniecznie po śniadaniu!
Jednak z przykrością należy dodać,że sporo tam prawdy.

frida
20-03-2008, 12:28
muszę przyznać,że czytałam z zainteresowaniem ten artykuł i powiem szczerze...nie wiem jak się odnieść do niego...coś w tym jest...ale nie DAJCIE się zasmucić...w takich czasach przyszło nam żyć...a przecież to MY go tworzymy i on będzie taki jakie nasze samopoczucie i podejście....całusy...

Basia.
20-03-2008, 14:00
emeryci byli, są i będą niepotrzebnym balastem dla naszych polityków. :D Od nas zależy czy dalej będziemy bezradni w nowej rzeczywistości czy weźmiemy nasz los w swoje ręce. Na szczęście "nowe" pokolenie emerytów różni się bardzo od swoich poprzedników podejściem do wielu spraw i odnajduje się bez problemów w nowej rzeczywistości tak jak np. nasi klubowicze.:)

Bianka
20-03-2008, 14:31
W artykule najbardziej podobała mi się fotografia tego wymalowanego chłopa :D :D :D
Wydaje mi się, że tych naiwnych emerytów liczących np. na promocje jest już raczej niewielu, natomiast sporo jest nie radzących sobie w naszym coraz bardziej "utechnicznionym" świecie. O powszechnej biedzie już nie chce mi sie mówić. O możliwościach leczenia - tym bardziej, a przecież ludzie w wieku emerytalnym są najliczniejszą grupą zagrożoną wszelkiego rodzaju chorobami, najczęściej przewlekłymi.

Malgorzata 50
20-03-2008, 14:43
Bardzi trafnie i dowcipnie Skiba to ujał.Brawo Skiba!!!! A a propos naiwnosci emerytów poczytajcie sobie watek o rewelacyjnych wycieczkach na strusie farmy w towarzystwie kolder ,garnkow ,foteli rehabilitacyjnych i innego picu na wode
Bianko ja też jestem zapracowana ale jesli już z kims polemizuje to staram się czytac uwaznie to z czym polemizuje a nie naciągac dyskusji do z gory założonej tezy.Coz moze niejasno formułuję swoje mysli....

frida
20-03-2008, 15:17
"""My, obecni tu na forum mamy inną konstrukcję psychiczną od tych, o których nawet przysłowie mówi, że "młodość musi się wyszumieć, a starość wygderać". My mamy poczucie własnej wartości, stajemy tu jak równy z równym, dla nas trudności są po to by ich pokonywać, a dla innych, tych bardziej biernych - trudności są źródłem stresów i nieszczęściem. Oby tak pozostało, ale nie jestem pewna czy to w przyszłości nie ulegnie zmianie.
Na naszą własną postawę pracowali nasi rodzice, potem my począwszy od dzieciństwa i młodości"""""

Babko Gratko zgadzam się z Tobą w 1000% i nadal będziemy pracować...dopóki nie zdmuchną nam świecy istnienia....:))

Bianka
20-03-2008, 15:24
Bianko ja też jestem zapracowana ale jesli już z kims polemizuje to staram się czytac uwaznie to z czym polemizuje a nie naciągac dyskusji do z gory założonej tezy.Coz moze niejasno formułuję swoje mysli....
Małgosiu, przepraszam Cię po raz drugi. Czy moge już wyjsć z kąta? Pozdrawiam.

Bianka
20-03-2008, 15:33
Masz całkowitą rację, Babciu Gratko. Dodajmy do tego jeszcze słabnące siły, pogarszający się wygląd zewnętrzny i perspektywę, już zdecydowanie bliższą, osobistego pożegnania się.
Nie wiem, co z tą konstrukcją psychiczną forumowiczów, ale pewno jesteśmy troszkę bardziej nowocześni, a może tylko bardziej ciekawi świata i staramy się wykorzystywać choć w jakiejś mierze nowoczesną technikę.

gratka
20-03-2008, 16:21
My się Bianko techniki biurkowej nie boimy. Boimy się starości, ale mamy świadomość, że jak do tej pory z różnych życiowych zakrętów udało się nam wyjść na prostą, to w przyszłości też jakoś to będzie.
Są ludzie lękliwi, którzy przez rodziców i otoczenie byli (często bezwiednie) zdominowani i zastraszeni, są tacy, którzy jak pisała Małgosia godzą się żyć w związkach bez miłości i oni stają się biernymi , narzekającymi ludźmi. Oni nie wierzą, że od nich coś zależy, że mogą coś w życiu zmienić. Oni często nie chcieliby żyć powtórnie i nawet nie zazdroszczą młodzieży młodości, bo ich zdaniem i tak się to musi marnie skończyć. Oni są nieszczęśliwymi ludźmi, bo odpychająco działają nawet na swoich najbliższych.

krysta
23-03-2008, 12:15
KOCHANI! ZA TRZY MIESIĄCE KONCZĘ 70 LAT A SERCEM I UMYSŁEM CZUJE SIĘ NA 16-SCIE. WSZYSTKO JESZCZE PRZEDE MNA,LUDZIE ŚWIAT I PRZYGODA Z KOMPUTEREM .jEDNYM SŁOWEM WSZYSTKO. WESOŁEGO ALLELUJA kRYSTA

Lila
23-03-2008, 18:16
Kryale,Tak trzymaj !!!:):)

Alleluja...świat się buja !!
Świstak,borsuk i szczeżuja..
Nawet czarna tarantula
Na Wielkanoc z nimi hula......i my tyż..:)

Malgorzata 50
23-03-2008, 18:56
Szczególnie z tarantulą pohulalabym sobie wesoło oj dana dana dana.
A wracając do tematu kolezanka Bianka opuszcza kąt to rrrazzz
a dwa to mój protest wywołuje to filozoficzne rozmyslanie ...co prawda wszystko przemija ,nawet najdłuzsza zmija ...posuwanie sie czasu na przód a naszej cud-urody do tyłu jest faktem .Ale uparvcie twierdzę ,ze 50-tka nawet z haaakiem to jeszcze nie czas na żegnanie sie ze swiatem i dostrzeganie wylacznie ze szklanka jest do polowy pusta .To nie czas na UTW ani na usuwanie sie w cień .Czuje sie w pełni sprawna zawodowo i pod kazdym innym wzgledem i powiem ,ze w zyciu nie mialam takiego powodzenia jak teraz -zboczone te chlopy czy co?????

cruella
04-04-2008, 23:33
Z racji swojego zawodu mam kontakt z różnymi ludźmi, także starszymi. Wierzcie mi, jest przepaść między nami, surfującymi po internecie, pełnymi różnych pasji i zainteresowań, aktywnymi fizycznie, a takimi, którzy nie rozumieją o czym się do nich mówi, o słowie drukowanym nie wspominając, wierzącymi ślepo w durne reklamy i w ogóle we wszystko to, co mówią w telewizji. Niestety, nie dotyczy to wyłącznie osób starszych...

Malgorzata 50
05-04-2008, 00:53
Otóz to NIE dotyczy to wyłacznie osób starszych.Mamy my tutaj taką cechę ,ze kazdy temat ogolny sprowadzamy do własnych doswiadczeń..ludzkie ,ale straszliwie spłycajace zagadnienie .Ale skoro tak ...moi rodzice mają po 80+ i chcialabym zebyscie poznalki ich i ich znajomych -wszystkie teorie wala się w gruz....

krysta
05-04-2008, 14:47
Mam 70 lat i czuję się młodo! Interesuję się mnóstwem rzeczy, biegam na wykłady i gimnastyke Uniwersytetu Trzeciego Wieku ,mam grono przyjaciół ,którzy też są cool.Mam dom ,dzieci/3/ wnuków piątkę a czuję sie wciąż mlodo Krysta.

Basia.
05-04-2008, 16:10
Mam 70 lat i czuję się młodo! Interesuję się mnóstwem rzeczy, biegam na wykłady i gimnastyke Uniwersytetu Trzeciego Wieku ,mam grono przyjaciół ,którzy też są cool.Mam dom ,dzieci/3/ wnuków piątkę a czuję sie wciąż mlodo Krysta.
http://img362.imageshack.us/img362/2848/flo26lx9.gif (http://imageshack.us)

baburka
13-04-2008, 18:04
Samotność, to splot zdarzeń, które do niej doprowadziły.
Splot zdarzeń często sprowokowanych naszą osobowością. Zafudowałam sobie onego czasu związek z psychopatą. Rozwiodłam się chwilkę temu, ale konsekwencje młodzieńczej głupizny będę ponosić do końca życia - w tym samotność.

baburka
13-04-2008, 18:10
Jaką by nie robić dobrą minę do złej gry trzeba w końcu przyznać, że nie jest miło być seniorem.

A hurrraoptymizm wydaje się być nieco naciągany.

baburka
13-04-2008, 18:21
Podtrzymują znajomości bliższe lub dalsze z obcymi ludźmi, starają się uczestniczyć w najrozmaitszych „seniorskich” imprezach – dla oszukania swojej samotności i zabicia czasu. Nie zawsze dobrze się czują.
To właśnie jest ZAMIAST. Parkowe ławki zajęte przez starsze kobiety zabijające czas, uciekające ze swoich pustych M. BRAK pozostaje, dobrze, jeśli w postaci blizny.

baburka
13-04-2008, 18:29
Potem jako babcia i osoba samotna z wielką przyjemnością podjęłam się opieki nad dwuletnim wnukiem, ale z zastrzeżeniem: cztery dni w tygodniu, bo potrzebuję spotkać się z rówieśnikami, skorzystać z imprez kulturalnych, mieć własne życie.
Trudno mnie posądzać o rozmiłowanie w kontaktach z niedorzecznymi istotami, a jednak parę godzin dziennie daruję wnusi, żeby nie tkwiła wśród żłobkowych cioć do upojenia. Moja krew - należy jej się.:) Jak na razie młoda nie zgłasza zastrzeżeń co do mojej osoby, znaczy jest dobrze.:)

hannabarbara
13-04-2008, 18:32
Jak się nie ma co się lubi, trzeba polubić, to co się ma!
I cieszyć się dniem dzisiejszym, bo jutro już będziemy o dzień starsi. A jak człowiek zrobi sobie dokładny rachunek, kiedy był spokojniejszy, bardziej wrażliwy na to co nas otacza, umiejący cieszyć sie drobnymi sprawami, to trzeba stwierdzić, że życie seniorskie w sumie nie jest takie złe!

baburka
13-04-2008, 18:37
Pomiędzy okresem dojrzałości a starością przeżywamy najgłębszy kryzys z życiu, psychologowie nazywają go kryzysem pożegnań.

Odchodzimy z pracy zawodowej, której poświęciliśmy wiele dziesiątków lat.
Odchodzą nasi rodzice. Jako ludzie w podeszłym wieku też wymagali naszego zaangażowania i troski.
Zostajemy babciami/dziadkami ,co łączy się z pozbawieniem nas funkcji decyzyjnych w rodzinie (od tego są matka i ojciec), możemy tylko doradzać, ale lepiej nie za często,
Często odchodzą nasi partnerzy życiowi.Po tych wszystkich stratach pozostaje pustka w psychice. Nie każdy jest zdolny sam ją czymś zapełnić świadomie.
Tracimy ponadto:
- zdrowie/siły
- kasę, a z nią wiele możliwości
- dotychczasowe mieszkania - często wieloletnie więzi sąsiedzkie.
Można by mnożyć.:(

Gadacz
14-04-2008, 09:53
Sprzeciwiam się "mnożeniu"
Pokora przed nieuniknionym i..... rabunkowa gospodarka pozostałościami. Dopuszcza się zasadę palenia mostów, za sobą. Żadnego altruizmu. Podstawowe credo to, ja i moje zachcianki, oraz; cel uświęca środki.
Dlczego?
Wprawdzie, nasi następcy, nie wyprowadzają nas na wzgórze, dla spokojnego dokonania żywota, ale....pozostawiam niedopowiedziane.

Malgorzata 50
14-04-2008, 10:01
Wiecie co ,już dawno pisalam ...starzejemy się glownie psychicznie i trochę to jest zależne jednak od nas poczytajcie sobie i obeujrzycie zdjęcia pewnej 86-cio letniej internautki http://halna.blog.onet.pl/2,ID281440715,SL310366792,index.html
Z obserwacji moich wynika ,że fizyycznie tak naprawdę starośc zaczyna się po 80-tce ...a to jak się czujemy psychicznie zsuwając się lagodnie po tej równi pochylej zalezy jednak troche od nas samych....

Jadzia P.
14-04-2008, 10:41
Recepta na długą młodość:
uśmiechać się
stosować diete
ruszać się... bo ruch to zdrowie

Bianka
14-04-2008, 13:34
Sprzeciwiam się "mnożeniu"
Pokora przed nieuniknionym i..... rabunkowa gospodarka pozostałościami. Dopuszcza się zasadę palenia mostów, za sobą. Żadnego altruizmu. Podstawowe credo to, ja i moje zachcianki, oraz; cel uświęca środki.
Dlczego?
Wprawdzie, nasi następcy, nie wyprowadzają nas na wzgórze, dla spokojnego dokonania żywota, ale....pozostawiam niedopowiedziane.
Całkowity egoizm doprowadzi tylko do izolacji i samotnego kiwania sie przed telewizorem. Rodzinę trzeba cenić i kochać. Należy tylko pamiętać, aby nie zamęczać jej swoją osobą, a także aby ona nie weszła na głowę.

Baburko, cieszę się, że masz podobne zdanie (mówię o poprzedniej swojej wypowiedzi). Ja jestem realistką i wszelkie myślenie życzeniowe i hurra-optymistyczne wydaje mi się dziecinne.

baburka
14-04-2008, 16:09
Baburko, Ja jestem realistką i wszelkie myślenie życzeniowe i hurra-optymistyczne wydaje mi się dziecinne.[/QUOTE]
... czyli zgubne.

Bianka
14-04-2008, 20:58
Może nie aż zgubne, ale na pewno trochę szkodliwe.

illa480
15-04-2008, 11:05
to mi sie podoba! nie biadolic, tylko brac z zycia co sie da!

illa480
15-04-2008, 11:08
czy jest ktos z okolic katowic ?

Gadacz
15-04-2008, 15:55
[QUOTECałkowity egoizm doprowadzi tylko do izolacji i samotnego kiwania sie przed telewizorem. Rodzinę trzeba cenić i kochać. Należy tylko pamiętać, aby nie zamęczać jej swoją osobą, a także aby ona nie weszła na głowę.
.[/QUOTE]
Jeśli,to co napisałem jest egoizmem, to z pewnością asertywnym. Ale, to nie jest egoizm ponieważ w sekwencji - ja i moje zachcianki - zawiera się cała paleta możliwości, jak np."parę godzin dziennie daruję mojej wnusi......" albo " cztery dni w tygodniu pomagam dzieciom a resztę, przeznaczam dla siebie, bo....."
Jeżeli, do układów rodzinnych / w sensie, cenić i kochać/ dorzucimy jeszcze kilka "aby", to....znajdziemy się znacznie bliżej egoizmu i to konfliktogennego.

tadeusz50
15-04-2008, 16:43
:) czy jest ktos z okolic katowic ?
Melduję się z Sosnowca:)

Bianka
15-04-2008, 18:10
Napisałeś:

Sprzeciwiam się "mnożeniu"
Pokora przed nieuniknionym i..... rabunkowa gospodarka pozostałościami. Dopuszcza się zasadę palenia mostów, za sobą. Żadnego altruizmu. Podstawowe credo to, ja i moje zachcianki, oraz; cel uświęca środki.
Dlczego?
Wprawdzie, nasi następcy, nie wyprowadzają nas na wzgórze, dla spokojnego dokonania żywota, ale....pozostawiam niedopowiedziane.

a teraz się "usprawiedliwiasz": :D

Jeśli,to co napisałem jest egoizmem, to z pewnością asertywnym. Ale, to nie jest egoizm ponieważ w sekwencji - ja i moje zachcianki - zawiera się cała paleta możliwości, jak np."parę godzin dziennie daruję mojej wnusi......" albo " cztery dni w tygodniu pomagam dzieciom a resztę, przeznaczam dla siebie, bo....."
Jeżeli, do układów rodzinnych / w sensie, cenić i kochać/ dorzucimy jeszcze kilka "aby", to....znajdziemy się znacznie bliżej egoizmu i to konfliktogennego.

Głupio Ci się chyba zrobiło po tym koszmarnie egoistycznym wywnętrzeniu się i postarałeś się je złagodzić? Ale dlaczego atakujesz mnie? Ja nie podejrzewam swojego dziecka o chęć wywiezenia mnie na górę (to nie było wzgórze, o ile pamiętam), ale też nie prowadzę "rabunkowej gospodarki pozostałościami", nie palę mostów, nie twierdzę, że "cel (jaki?) uświeca środki, ani nie stawiam na pierwszym planie swojej niewątpliwie bezcennej osoby. :) Szanuję i mnie szanują, kocham i mnie kochają, pomagam i mnie pomagają.

Gadacz
15-04-2008, 19:11
To nie był ATAK!
Mamy różne poglądy,w/g mnie, nawet nie przeciwstwne.
Niczego nie łagodzę. Dodałem interpretację, rozszerzającą to, co sam wcześniej napisałem.
Jeśli zabrzmiało to jak atak to, gorąco przepraszam.
Śpieszę z uzupełnieniem, że nie zrobiło mi się głupio a to, co nazwałaś "koszmarnie egoistycznym wywnętrzeniem" jest myśleniem człowieka świadomego szybkości upływającego czasu i niewielkiej jego ilości do dyspozycji.
Pragnę przekazać, że zmiana punktu widznia w zależności od punktu siedzenia / w czasie/, jest zdecydowanie różna, dla ludzi w różnym wieku.

Bianka
15-04-2008, 20:38
To nie był ATAK!
Mamy różne poglądy,w/g mnie, nawet nie przeciwstwne.
Niczego nie łagodzę. Dodałem interpretację, rozszerzającą to, co sam wcześniej napisałem.
Jeśli zabrzmiało to jak atak to, gorąco przepraszam.
Śpieszę z uzupełnieniem, że nie zrobiło mi się głupio a to, co nazwałaś "koszmarnie egoistycznym wywnętrzeniem" jest myśleniem człowieka świadomego szybkości upływającego czasu i niewielkiej jego ilości do dyspozycji.
Pragnę przekazać, że zmiana punktu widznia w zależności od punktu siedzenia / w czasie/, jest zdecydowanie różna, dla ludzi w różnym wieku.
Nie masz za co przepraszać, nie zrozumieliśmy się widocznie. Trochę zaszokowała mnie Twoja wypowiedź, ale możliwe, że to dlatego, że po prostu nic o sobie nie wiemy.
Pozdrawiam i przepraszam. Nie chciałam być niegrzeczna. No i każdy sam najlepiej wie, jak powinien żyć, bo skąd całkowicie obcy człowiek, jak ja, miałby znać Twoje problemy.
A co do czasu - kto wie, ile go komu pozostało? Oby jak najwięcej, w dobrej pod każdym względem kondycji :)

Rajmund Weise
20-05-2008, 19:10
Czasami wydaje mi się, że KSC to klub młodzieżowy. Rozumiem, że chciałoby się przez ten Rubikon przekraczać jak najpóźniej, ale przecież nie można na okrągło udawać,że jest sie znacznie młodszym, niż naprawdę. Włączyłem sie tu mając już gdzieś za sobą ukończone 70 lat, szereg przypadłości ograniczających moją sprawność ruchową, śmierć żony, wyjazd dzieci za granicę i w tej chwili mieszkam sam. Czy ja się skarżę albo wołam o współczucie? Absolutnie nie ! Ale mając na uwadze,że wiele z Was - klubowiczek - z racji wieku, jest lub mogłoby być rówieśnicami moich dzieci, nie próbujcie mnie "wychowywać" bo z tego nic nie wyjdzie.
Trudno mi się pogodzić z tendencjami zmierzającymi do totalnego odrzucenia tego porządku świata, tych ideałów, ambicji i celów narodowych, które istniały przed wybuchem II Wojny, a w kulcie dla których zostałem wychowany. Stąd nieskrywany mój sprzeciw dla kierunków politycznych, gospodarczych i moralnych prezentowanych przez wszystkich, ciągnących do Unii jak ćmy do ognia, nie bacząc że sobie co najmniej opalą skrzydełka. I utracą - przy okazji - życie.
Rozumiem, że nie wszyscy musimy "w jedną trąbkę dmuchać", ale pozwólcie, że sie nie zgodzę z poglądami wyrażanymi przez niektóre z Was.
Gdy byłem w okolicach matury, moi rówieśnicy także byli atakowani przez hormony. Wówczas sie mawiało, że najlepszy środek antykoncepcyjny to "lodreipeina". Kto tego szukał w aptece to miał kłopoty. Musiał poszukać w sposobie pisania. Teraz jest wiele znacznie skuteczniejszych środków, a najgorszy i wówczas i dziś to skrobanka zwana eufemistycznie aborcją. I zawsze grozi bezpłodnością na całe życie. A in vitro to zapłodnienie obcym zarodkiem czyli potraktowanie kobiety jak inkubatora. I tego chcesz Małgorzatko 50 dla swojej córki?
Ja bym jej tak źle nie życzył.
Nie zgadzam się również z odpowiedzialnością naszego kraju za błędy "sojuszników" z czasów Jałty i Poczdamu i dawaniem przez Polskę jakichkolwiek odszkodowań w gotówce lub w naturze Obywatelom obcych państw, którzy nie brali udziału w jego odbudowie.
A kto chce twierdzić, że Polska jest państwem wyznaniowym, zalecam wcześniejszy wyjazd np.do Izraela,lub do któregoś z sąsiadujących z nim krajów muzułmańskich. A po powrocie, dopiero pogadamy.
A teraz życzę miłego dnia.

Przerabiałem to już z moim ojcem. Ludzie z pańskimi poglądami są niereformowalni i nie ma sensu z tego typu tezami dyskutować. Cala wypowiedz streściłbym do stwierdzenia (szybko sie uczę) :rolleyes: Lodreipein farmazonów Panie Siekierka.

Powiem jeszcze tak: Dobrze ze świat tak funkcjonuje, ze jedni muszą odejść, żeby inni mogli wprowadzać nowe idee, inaczej myśleć i żyć. W innym wypadku do dzisiaj łupalibyśmy kamienie, albo nie zeszli z drzewa.

życzę wszystkim optymizmu, zapału, powrotu do zdrowia, dożo uśmiechu, a wtenczas dni będą przyjemne i szybko upływać :)

Lila
20-05-2008, 19:32
Przerabiałem to już z moim ojcem. Ludzie z pańskimi poglądami są niereformowalni i nie ma sensu z tego typu tezami dyskutować. Cala wypowiedz streściłbym do stwierdzenia (szybko sie uczę) :rolleyes: Lodreipein farmazonów Panie Siekierka.

Powiem jeszcze tak: Dobrze ze świat tak funkcjonuje, ze jedni muszą odejść, żeby inni mogli wprowadzać nowe idee, inaczej myśleć i żyć. W innym wypadku do dzisiaj łupalibyśmy kamienie, albo nie zeszli z drzewa.

życzę wszystkim optymizmu, zapału, powrotu do zdrowia, dożo uśmiechu, a wtenczas dni będą przyjemne i szybko upływać :)


A tak na marginesie..to głos w dyskusji czy recenzja,bo nijak rozeznać nie mogę..?

Rajmund Weise
23-05-2008, 15:42
byl przerywnik. Przepraszam, ze tak wyskoczylem jak Filip z konopi. Nie mialem czasu przeczytac innych postow, tylko nad tym zawiesilem wzrok i spontanicznie skrytykowalem. Nie wiem jeszcze jakie panuja tutaj prawa. Moze ktos mnie poinformuje.

Alsko
23-05-2008, 15:50
byl przerywnik. Przepraszam, ze tak wyskoczylem jak Filip z konopi. Nie mialem czasu przeczytac innych postow, tylko nad tym zawiesilem wzrok i spontanicznie skrytykowalem. Nie wiem jeszcze jakie panuja tutaj prawa. Moze ktos mnie poinformuje.

Prawa tu panują takie, jak wszędzie :) Staramy się atakować problem, nie dyskutantów. "W praniu" wychodzi różnie :confused:
Poczytaj, wyrobisz sobie własne zdanie :)

Jadzia P.
23-05-2008, 23:05
Często atakując się nawzajem....

admin
24-05-2008, 02:02
byl przerywnik. Przepraszam, ze tak wyskoczylem jak Filip z konopi. Nie mialem czasu przeczytac innych postow, tylko nad tym zawiesilem wzrok i spontanicznie skrytykowalem. Nie wiem jeszcze jakie panuja tutaj prawa. Moze ktos mnie poinformuje.
Myślę, że najlepiej będzie zapoznać się z regulaminem (http://www.klub.senior.pl/informacje/t-regulamin-klub-senior-cafe-487.html)i FAQ (http://www.klub.senior.pl/faq.php)

:)

Rajmund Weise
24-05-2008, 08:08
Dziękuje za dobre rady, zapoznam sie z regulaminem oraz poprzednimi postami.
To był naprawdę wielki przypadek ze tutaj zaglądnąłem. Szukale w wyszukiwarce starego przysłowia - "nie czyn drugiemu co tobie nie miłe" i nie bylem pewny jak dokładnie ono brzmi. Jedna z uczestników forum ma takie hasło w podpisie. Takim wiec sposobem trafiłem kochani do Was. Do mnie tez już mówią senior dla odróżnienia, bo pracuje z synem. Moim podstawowym problemem jest brak czasu i marzy mi sie moment, kiedy będę mail go w nadmiarze. Pamiętam takie czasy, już istniały w moim życiu. Wtenczas miałem....no było to jeszcze przed trzydziestka, ze nie wiedziałem co ze sobą zrobić i czasami bardzo sie nudziłem. Potem dzieci, praca czasami od rano do wieczora, czasami całymi nocami. Do dzisiaj nie zaznałem ponownie tego komfortu, czyli nadmiaru czasu do własnej i wyłącznej dyspozycji.
Pragne tylko dodac ze z ojcem pogodzilem sie juz dawno, On sie troche zmienił, a ja go nie atakuje więcej :)
Przepraszam Pana Siekierka za atak, cały czas mam nadzieje, ze nie czuje Pan do mnie żadnej urazy :)
Ten polski wyraz "Lodreipein" - wstyd nawet wspominać co oznacza, ale jak sie dobrze wczyta w to co napisał Pan Siekierka jest zaraz zrozumiały.

życzę miłego weekendu.

Lucy001
02-05-2013, 13:15
Też przypadkowo trafiłam na ten wątek.
Poszłam na wcześniejszą emeryturę i bardzo się nudziłam.
Mieszkam sama w małym miasteczku - gdzie dostęp się ma do telewizora i do biblioteki.Mam dzieci , wnuki - ale one sobie dają radę same.
Aby ożywić takich jak ja założyłam Akademię Dorosłego Człowieka.
Spotykamy się na zajęciach fizycznych , plastycznych , muzycznych , komputerowych , historycznych.....
Wyjeżdżamy zwiedzać duże miasta - na targi , kongresy , konkursy .
Bierzemy udział w życiu naszego miasteczka , chwalimy poczynania innych.
Nie ma co narzekać , czekać na pochwały , trzeba coś robić , żeby się nie nudzić.