View Full Version : Archipelag spełnionych życzeń
Opowiedzcie o marzeniach, które udało się Wam zrealizować, o sukcesach, z których jesteście dumne/dumni. Nie chodzi o jakieś spektakularne osiągnięcia, ale o to, co było bardzo ważne dla Was, z czego cieszyliście się, co sprawiAło Wam prawdziwą satysfakcję na różnych etapach życia :)
No i - czego jeszcze od życia oczekujecie? :)
Tak na szybko,bez zastanowienia,to dla mnie był pobyt na Saharze..Niezapomniany.:)Moje marzenie od lat dziecięcych,gdy chciałam być Nel ..:)
Oczekuję powtórki,ale boję się .Może jak Osamę ,Allah na swe łono powoła i medycy pozwolą ???
Pani Slowikowa
27-03-2008, 14:53
jak wychodzilam za maz za mojego S. Dla niego nie zalowalam rzucic ani kariery ani innych ambicji.. Cisnelam wszystko w kat i popedzilam na inna planete.. Dotychczas nie zaluje... ( no moze kariery zaluje trzoszeczke)..:)
Największą radością było dla mnie urodzenie córki. Z ogromną chęcią spędziłam dla niej trzy lata w charakterze kury domowej. Minęły zbyt szybko...
A obawiałam się, że będzie chłopak :)
Dla mnie najwiekszą radościa było przyjscie na świat mojego syna.Bylam ,jestem i bede zawsze z niego dumna.Przechodzilam różne koleje w zyciu ale to jest moja radość najwieksza.
Gdyby mi się urodził syn, to na pewno też bym go bardzo kochała. Ale strasznie chciałam dziewczynkę :)
A mnie było w2szystko jedno,ale ucieszylam sie bardzo ,ze to syn.Z chłopakami jest łatwiej.Jest krotka prosta rozmowa,a dziewczyny maja tysiace tłumaczeń.Mam Trzy siostrzebnice i wiem jakie problemy mial
ły moje siostry z dziewczynkami.A z chłopakiem naprawdę jest mniej kłopotow.Pozdrawiam serdecznie.Najważniejsze ,ze kochamy swoje dzieci Bianko i są nasza radością.
Oczywiście, że to najważniejsze. Również pozdrawiam ciepło :)
Marzę o drobiazgach na każdy dzień dla siebie, i zdrowiu dla mojego syna , i rozumu dla mojego męża a także dla siebie! Wyższą Instancje w postaci Niebios a także Archipelag Spełnionych Marzeń uprzejmie proszę o natychmiastową realizacje :)
że wychowałam mojego syna na przyzwoitego, wrażliwego człowieka, że spoglądając w lustro kiedy jestem "sam na sam ze sobą" nie muszę się wstydzić ani żałować niczego czego w swoim życiu dokonałam.
Najszczesliwszy dzien gdy w pekny kwietniowy poranek urodzil sie moj syn .Do dnia dzisiejszego mam kartke na ktorej napisalm kredka do brwi slowa /do meza i rodzicow/" to najpiekniejszy i najszczesliwszy dzien w moim dotychczasowym .zyciu tak juz pozostanie na zawsze" i tak pozostalo ... trwa ta chwila 39 lat.
Jest prawym uczciwym czlowiekiem i bardzo uczuciowym synem i moja najwieksza podpora psychiczna i nie tylko w trudnych dla mnie chwilach .Mamy tylko siebie - na dobre i na zle .On nie ma ojca a ja nie mam meza .
Nie marze o podrozazh /bardzo duzo podrozowalismy z mezem a i ja sama/ - pragne zdrowia dla najblizszych , spokoju i pomyslnosci w prywatnym zyciu jak i tym co chlebus daje .
Jak Was czytam,to przyszło mi do głowy iż ze mną jest coś nie tak..
Bo powinnam napisać ,że dzieci...oczywiście,radość i najpiękniejszy dzień..
A mnie przyszedł na myśl jako pierwszy ,zachód słońca na pustyni i śpiew piasków,parskanie wielbłądów i pokrzykiwanie poganiaczy..
Moje marzenie na przyszłość jest związane z dziećmi.Bardzo osobiste marzenie.A i dla nas - zdrowie,kurcze blade..
Ale tak po cichutku...wsiąść do samolotu byle jakiego,nie dbać o bagaż ..nie dbać o bilet ..:)...i Petra tym razem..
Wiele było w moim życiu szczęśliwych chwil,spełnionych marzeń,urodziny dzieci,ślub itp.Ale ten ,który pamiętac będę całe życie miał miejsce w nocy 10/11 listopada ubiegłego roku.Po wyciągnieciu mnie z płonącego mieszkania nigdzie nie widziałam dzieci ani męża,marzyłam,by cokolwiek się stanie,nikomu nic sie nie stało.Gdy siedziałam w karetce z maską tlenową na twarzy,po kolei przychodzili wszyscy,to było najważniejsze,najpiękniejsze-byliśmy wszyscy razem.Wtedy odzyskałam zdolność myślenia i chęć dzialania.
Wiele było w moim życiu szczęśliwych chwil,spełnionych marzeń,urodziny dzieci,ślub itp.Ale ten ,który pamiętac będę całe życie miał miejsce w nocy 10/11 listopada ubiegłego roku.Po wyciągnieciu mnie z płonącego mieszkania nigdzie nie widziałam dzieci ani męża,marzyłam,by cokolwiek się stanie,nikomu nic sie nie stało.Gdy siedziałam w karetce z maską tlenową na twarzy,po kolei przychodzili wszyscy,to było najważniejsze,najpiękniejsze-byliśmy wszyscy razem.Wtedy odzyskałam zdolność myślenia i chęć dzialania.
http://img237.imageshack.us/img237/6816/a2hl7.gif (http://imageshack.us)
był 18 sierpień 1980 r. W tym dniu moje jedyne 12 letnie dziecko zostało postrzelone /przestrzelone na wylot/ przez syna komendanta warszawskiego ZOMO. Zupak zostawił nabity pistolet z magazynkiem w miejscu gdzie jego 11 letni syn trzymał lokomotywę od kolejki elektrycznej, jego syn szukał lokomotywy, znalazł broń i myśląc że nic się nie stanie strzelił mojemu synowi w plecy. Kula weszła pod prawą łopatką, strzaskała 2 żebra, uszkodziła znaczną część płuca i wyszła wbijając się w ścianę. Przysięgłam sobie, że jeżeli moje dziecko nie przeżyje ja pójdę z tego świata razem z nim. Kiedy po operacji dowiedziałam się, że wszystko będzie dobrze ze szczęścia zemdlałam. To był najważniejszy, najtragiczniejszy i najpiękniejszy dzień w moim życiu. W tym dniu spełniło się moje marzenie, moje dziecko przeżyło wypadek.
ja też pamietam cudowna Saharę ito samo czułam,ale spotkanie z Izraelem,,,3 religie i 3 kultury,,spełnienie marzen mojego zycia, teraz jade do Jordanii i nie boje sie niczego, bo tam jest bezpieczniej niz u nas,,,a marzenia trzeba spełniac i tworzyc nowe
Basiu - o Boze
Coz za nieodpowiedzialnosc tego konowala zomowskiego .
Bogu dzieki ze nie skonczylo sie to tragedia .
largetto
28-03-2008, 14:42
dla mnie jednym z najpiękniejszych dni był moment zwiezienia mojej córki z bloku operacyjnego / po pięciu godzinach czekania pod windą/ i jej uśmiech .... znak że żyje i mnie poznaje....
vBulletin v3.5.4, Copyright ©2000-2024, Jelsoft Enterprises Ltd.