PDA

View Full Version : Sytacja rodzin z dziećmi z głębokim upośledzeniem


amelia
25-10-2020, 09:54
W związku z orzeczeniem TK w sprawie aborcji,
oraz stanowiskiem zadowolonych i radosnych osób na szczytach władzy
proponuję zapoznać się z warunkami w jakich przyszło żyć rodzinom z z dziećmi z głębokim upośledzeniem.

Zwłaszcza w sytuacji gdy tak zwana prawica i KK wylewa na kobiety beczkowozy szamba.

Ja pamiętam protest rodziców dzieci niepełnosprawnych w sejmie. Nigdy go nie zapomnę. Drogie Panie, jesteśmy w tym same, rząd ma nas w dupie. Jak powiedział naczelnik - urodzić aby ochrzcić i pochować. Tylko to ich interesuje, bo oni myślą, że będą mieć dzięki temu czyste sumienia. Ja bardzo kocham mojego syna, kocham go nad życie, będę się nim opiekować do śmierci, jedynie martwię się tym, żebym nie umarła przed nim, bo wtedy on wyląduje w domu opieki, gdzie będzie umierał w męczarniach przywiązany do łóżka, nafaszerowany lekami, zasikany, opuszczony. Tak to wygląda w Polsce. Tak wygląda opieka w tym państwie, jak się już urodzi. Dlatego mam tylko jedno do powiedzenia temu rządowi: *************! Pokaż mniej


https://www.facebook.com/photo/?fbid=3767245016653073&set=a.444196538957954

List do Kai Godek opublikowany w „Gazecie Wyborczej”😓😓😓
„Dzień dobry Pani Kaju,
nazywam się Monika Lewandowska, mam 46 lat. Jestem mamą trzech córek w wieku 18, 16,5 i 10 lat. Oboje z mężem mamy wyższe wykształcenie. Jesteśmy Polakami, katolikami. Mieszkamy w dużym mieście.
Prawie 17 lat temu urodziłam Olę, diagnoza: głębokie upośledzenie psychoruchowe pod postacią czterokończynowego porażenia mózgowego. Ola nie chodzi, nie siedzi, nie obraca się na boki, nie zgłasza potrzeb fizjologicznych, jest na pampersie, ma niesprawne ręce i nogi, nie mówi. Jej poziom rozwoju psychoemocjonalnego jest na etapie maksymalnie 2-letniego dziecka. Uśmiecha się...
https://www.facebook.com/ManifestWolnejPolki/posts/1872402786155604/

ciąg dalszy nastąpi.

amelia
25-10-2020, 15:27
prawo wyboru

Anna Mitka – wściekła.

#StrajkKobiet #wyroknakobiety #zakazaborcji #piekłokobiet #KobietaDecyduje

Bardzo staram się nie wyrażać swoich opinii, szczególnie politycznych czy światopoglądowych, ale od kilku dni czuję jakby mi ktoś napluł w twarz.
Na zdjęciu jest moja córeczka, Gabrysia, miałaby teraz 6 lat, niestety jest naszą małą gwiazdką gdzieś tam wysoko.
W 12 tc lekarz po dłuższej chwili powiedział, że „coś jest nie tak”. Okazało się, że Gabrysia ma przepuklinę przeponową, to wada rozwojowa – brak ciągłości przepony sprawia, że narządy z jamy brzusznej przemieszczają się do klatki piersiowej co prowadzi do nieprawidłowego wykształcenia się płuc.
Jedyne co pamiętam z tamtego okresu to ogromny stres, rozpacz i słowa: rokowania, terminacja, amniopunkcja, śmiertelność 40%.
No, ale przecież śmiertelność 40% oznacza, że przeżywalność 60%, zatem walczymy.
Zabiegi, konsultacje, stres, rozpacz, nadzieja. Wiele nieprzespanych nocy, morze łez. Strach, strach i jeszcze raz strach.
Poród, stres i przejmująca cisza, leżysz po operacji i pozostaje oczekiwanie na wiadomość co z dzieckiem, jaki stan, czy żyje, czy uda się ją zobaczyć. Zaczyna się walka, czekanie na operację, gorączka, zakażenie bakteryjne, zapalenie płuc, niedotlenienie, koniec nadziei, ale to nadal nie koniec.
Na koniec trzeba poczekać jeszcze 3 dni, patrząc na monitory, które dzięki empatii personelu mają wyłączone alarmy, bo żaden parametr nie wskazuje życia, tylko powolną bolesną śmierć.
Bo umieranie boli, godzina po godzinie, minuta po minucie, sekunda po sekundzie serce bije coraz wolniej, oddech staje się coraz płytszy, ale nasze głupie serce jest tylko mięśniem, bije dalej. Coraz słabiej, morfina, coraz więcej morfiny. Jedyna wiara jaka pozostaje to ta, że to już niedługo, że skończy się ból i cierpienie. Jeszcze chwilę, już blisko, idź córeczko tam gdzie nie boli.
Koniec.
Nie jednak nie koniec, wracasz do domu, pustego i przeraźliwie cichego domu, ale twoje ciało nie wie, że to koniec. Ból piersi pełnych mleka, ból macicy, pielęgnacja blizny po cc w każdej chwili przypominają ci, że urodziłaś. Jeszcze długo będą ci przypominać.
Ja miałam wybór i go dokonałam, blisko dwa lata wracałam do względnej normalności. Od kilku dni wszystko wróciło, rozrywający ból ściskający za gardło tak, że nie można oddychać. Moje dziecko miało szanse, mogłam walczyć i wierzyć. Nie wyobrażam sobie nawet co musi czuć kobieta, która dowie się, że dziecko tej szansy nie ma, a ona jest zmuszona czekać 4, 5 miesięcy na poród, a potem patrzeć na bolesną, powolną śmierć swojego dziecka.
Bo tu nie chodzi o dzieci chore czy niepełnosprawne, tu chodzi o te bez szans, dla których życie będzie jedynie krótką i bardzo bolesną drogą do śmierci.
Nie wiem jakim okrutnym i nieludzkim trzeba być, żeby twierdzić, że to pójście na łatwiznę, że to wyrachowanie i bezduszność.
To wybór między bólem a bólem, cierpieniem a cierpieniem.
Wiem, że gdyby moja córeczka nie miała choćby minimalnej szansy, to moim najwyższym celem byłoby zmniejszenie jej cierpienia, dlatego nie potrafię pojąć jak można wymagać od kogokolwiek bycia żywym inkubatorem.
Nikomu nigdy nie życzę, żeby musiał stać przed taką decyzją, ale mam dwie córki i kiedy patrzę jak spokojnie i ufnie śpią, to wiem zrobię wszystko, absolutnie WSZYSTKO, żeby im pomóc jeżeli będzie taka potrzeba. Jeżeli kiedykolwiek będą w tak cholernie trudnej sytuacji, to chcę by mogły wybrać ile są w stanie udźwignąć, bo nikt kto nie był w takiej sytuacji nie ma prawa mówić co jest dobre a co złe i nikt nie ma prawa ich decyzji oceniać, ale nade wszystko nikt nie ma prawa odbierać im tej jedynej ostatniej rzeczy, prawa do decyzji.
EDIT: Bardzo dziękuję za wsparcie i zrozumienie, nie sądziłam że tak wiele osób poruszy moja historia. Postanowiłam opowiedzieć o najtrudniejszych momentach w moim życiu, bo może chociaż jedna osoba zrozumie, że znalezienie się w takiej sytuacji jest ekstremalnie trudne, a bycie do niej zmuszonym jest barbarzyństwem.
Jestem kobietą, jestem matką, jestem człowiekiem, przeszłam przez #piekłokobiet, nie jestem natomiast: „zgrają przypominająca małpy”, „lewicową propagandą” czy „wojująca feministką”, obraża mnie to i obraża to każdą kobietę.
Dopóki ktoś nie będzie w tym czarnym miejscu, gdzie nie ma dobrej decyzji, dopóki ktoś nie zazna bólu, cierpienia i strachu, który odczuwa się każdą komórką ciała nie ma prawa mówić o dobrych i złych decyzjach. Do heroizmu nie można zmuszać, dlatego wybór drogi przejścia przez to traumatyczne przeżycie jest podstawowym prawem człowieka i wymiarem człowieczeństwa i nikt nie ma prawa odbierać kobietom tego wyboru.

amelia
25-10-2020, 22:01
o państwie opiekuńczym dzieci niepełnosprawnych

Mama chorego dziecka do Julii Przyłębskiej, prezes Trybunału Konstytucyjnego: "Nie słyszy pani, jak syn krzyczy z bólu"

https://kobieta.onet.pl/mama-chorego-dziecka-do-prezes-tk-nie-slyszy-pani-syn-krzyczy-z-bolu/31jz8ts?fbclid=IwAR19eVrl81sQVztxWxt2h7BYjZpHdep-AdUbYUCaCjPdiofXFh2DoOR1PuQ

amelia
26-10-2020, 08:35
poruszy choć jedno sumienie tych, którzy powini pomóc,

albo tych którzy by mogli ale nie chcą, bo to nie mój problem?

Kamila Polińska

Nigdy nie byłam fanką fejsbukowego ekshibicjonizmu, ale jestem tak wkurwiona i tak poruszona tym, co się w tym kraju dzieje, że czuję potrzebę podzielenia się z innymi swoim doświadczeniem. Pogadałam sobie z mamą, z siostrą, obie mnie poparły, więc oto długi, dramatyczny post (z rantem na KK na końcu).
Nie jestem dumna z tego, że mało komu mówiłam, że mam brata. Łatwo w small talku opowiedzieć o siostrze bliźniaczce, która jest zdolna i kiedyś rzuciła wszystko, by wyjechać w Bieszczady, ale ciężej jest powiedzieć: „No, mam też starszego o 8 lat brata, który ma porażenie mózgowe, nie chodzi, nie siada, nie widzi i nie mówi”. Jak się domyślacie, po czymś takim atmosfera towarzyskiego spotkania trochę siada.
Ludzie, którzy nie mają za sobą doświadczenia życia z osobą niepełnosprawną I niesamodzielną, nie wiedzą, jak się zachować, dlatego staram się nie mówić o tym za często.
Mój brat, Arek, urodził się mając zaledwie 29 tygodni. Lekarze zmusili moją 23-letnią mamę, żeby rodziła naturalnie. 1400 gramów, 2 miesiące w inkubatorze. Dopiero po roku moi rodzice dowiedzieli się, że Arek ma bardzo ciężkie mózgowe porażenie dziecięce. Kiedy miał kilkanaście lat, dostał też zaniku mięśni i lekarze uznali, że dalsza rehabilitacja nic nie da.
No więc mieszkaliśmy sobie w piątkę w 30-metrowym mieszkaniu: ja, moja siostra bliźniaczka, mój niesamodzielny brat, moja dzielna mama i mój ojciec alkoholik, który w momencie, kiedy Arek był już nastolatkiem i ważył coraz więcej, przestał się angażować w opiekowanie się kimkolwiek. Powiem inaczej: to, co robił, to było antyopiekowanie się. Dodawał mojej dzielnej mamie jeszcze siebie do opieki i wyżywienia.
No więc mieszkaliśmy sobie w piątkę w 30-metrowym mieszkaniu, a moja dzielna, drobna mama utrzymywała nas z jednej pensji, przewijała Arka, codziennie nosiła go do kąpieli, karmiła, odrabiała z nami lekcje, opowiadała nam bajki, rozmawiała cierpliwie z sąsiadami, którzy przychodzili skarżyć się na ojca i mniej cierpliwie rozmawiała z pijanym ojcem.
Czy ktoś nam pomagał? Dziadkowie od strony mamy, w tym babcia chora na chorobę dwubiegunową. Mój ojciec miał czworo rodzeństwa, ale jakoś się trzymali z daleka. Nie pamiętam, żeby oprócz dziadków właśnie i bratanicy mojej mamy ktoś nas odwiedzał.
Czy pomoc społeczna pomagała? Nie.
Czy kościół pomógł? Nie. Moja mama powiedziała, że tylko RAZ ksiądz, który przyszedł po kolędzie nie chciał wziąć od niej koperty i powiedział, żeby wydała to na dzieci. RAZ. Reszta księży nie miała oporów, żeby brać kasę. ŻADEN nie zaoferował pomocy. Nikt nie zapytał. Ale jak moja mama się rozwiodła, to nagle księża mieli bardzo dużo do powiedzenia na temat tego, że źle zrobiła i że męża alkoholika, który chciał ją kiedyś oblać wrzątkiem (!), trzeba było ratować. Jeden ksiądz powiedział jej, że jest ona większym grzesznikiem niż mój ojciec alkoholik, bo się rozwiodła! Że chorego w potrzebie zostawia!
Znajomi mojej mamy z liceum odwrócili się od niej i zerwali kontakty, kiedy urodziło jej się chore dziecko. Bo wiecie, chyba o tym pisałam na początku, chore dziecko psuje atmosferę spotkań towarzyskich.
Kiedy miałam 10 lat, a Arek 18, moja mama podjęła kilka naprawdę trudnych decyzji. Pierwsza – rozwód (hura!). Druga: oddanie Arka do Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Gaju (niedaleko Wyszkowa). Oczywiście udało się to po znajomości. W ciągu 17 lat byłam tam wielokrotnie – co 4-6 tygodni odwiedzałyśmy Arka we trzy, autobus z Dworca Wileńskiego jedzie 40 minut, my nie miałyśmy samochodu. Czasami, zwłaszcza gdy mama zachorowała na RZS, podwozili nas bratanica mamy, jej ciotka, kuzynka lub któraś z kilku koleżanek. Nie chcę wymieniać tu wszystkich z nazwiska, a mogłabym, bo to jest naprawdę garstka wspaniałych, ciepłych, pomocnych osób.
Ciekawe jest sformułowanie „dla Dzieci” w nazwie DPS-u, bo na oddziale Arka (nazywanym „rodzinką”) byli sami dorośli, niepełnosprawni i niesamodzielni mężczyźni, nazywani przez opiekunki chłopcami. I ciężko się z tym kłócić. Stefan był w wieku mojej mamy na przykład – kiedy poczęstowało się go jednym cukierkiem, ciągle przychodził po kolejne. Władzio był nawet starszy, bardzo uprzejmy, uśmiechnięty, zawsze podawał rękę na dzień dobry. Zmarł kilka lat temu na serce, o ile się nie mylę. Rysio był totalną przylepką, siedział z nami zawsze i opowiadał o nowym zegarku, o radiu albo o tym, jak pomaga przy Arku. Jego bracia również mieszkali w Gaju.
Bo widzicie, opiekunek było bardzo mało i były/są bardzo źle opłacane. Na jednej rodzince było kilkunastu chłopców. W porze karmienia były góra trzy opiekunki. Na nocnej zmianie – jedna opiekunka na dwie rodzinki (pamiętam, że kiedyś jedną opiekunkę wyrzucili, kiedy na jej zmianie jeden chłopiec umarł). Chłopcy – ci chodzący – pomagali przy „dzieciach” leżących. Bo jak te drobne kobiety, dojeżdżające z okolicznych wsi do pracy rowerem, miały codziennie, wielokrotnie, dźwigać dorosłych mężczyzn? Oni mają umysły dzieci, ale ciała dorosłych.
Arek miał w Gaju dobrą opiekę, był czysty, regularnie przewijany, karmiony, rehabilitowany. Na miejscu była pielęgniarka i czasami pojawiał się lekarz. Moja mama nie mogła mu tego zapewnić w domu. Bardzo posypało jej się zdrowie – RZS, kręgosłup w stanie tak fatalnym, że w tej chwili nic się nie da zrobić, lekarze nie chcą jej operować.
Ale mimo wszystko, mimo kolorowych ścian i maskotek na salach, dla mnie DPS jest jednym z najsmutniejszych miejsc na świecie (ex aequo z oddziałem geriatrycznym w szpitalu psychiatrycznym na Sobieskiego), bo serce się kraje na widok pięćdziesięciolatków o umysłach kilkulatków. Niektórych chłopców nikt już nie odwiedza, bo przeżyli swoich rodziców. A niektórych nie odwiedzają nawet żyjący rodzice (z tego co wiem ani mój ojciec ani jego rodzina nie odwiedzali Arka).
Zakończenie: mój brat, mój niepełnosprawny i niesamodzielny brat, który nigdy nie chodził, nie siadał, nie widział, nie mówił, miał zanik mięśni i kamienie nerkowe, zachorował na nowotwór. Zmarł 22 grudnia 2018 roku, tuż przed Gwiazdką.
Arek cierpiał 35 lat. Moja mama cierpi już lat 37 i będzie tak cierpieć pewnie do końca swojego życia, fizycznie i psychicznie.
I w jej imieniu, i swoim chcę powiedzieć: #**********ć
Łatwo jest pieprzyć głupoty o opiece nad chorym dzieckiem, jak się tego samemu nie przeżyło. Łatwo jest pieprzyć o „ochronie życia”, jeśli zna się tylko dobre życie, miłych ludzi i nie doświadczyło się biedy i wykluczenia. Jeśli ktoś myśli, że każde niepełnosprawne dziecko = dziecko z zespołem Downa, to naprawdę mało w życiu widział.
Ten zakaz aborcji to jest ochrona cierpienia, a nie ochrona życia. Kościół katolicki jest zbudowany na cierpieniu – cała ta chrześcijańska ideologia to jedna wielka pochwała bólu i umierania w męczarniach, nic więc dziwnego, że starają się zmusić wszystkich do tego. Naród wybrany cierpiał, Hiob cierpiał, bóg mu dzieci pozabijał, Jezus umierał godzinami na krzyżu, więc ty też, kobieto, mężczyzno, dziecko cierpcie. Może dlatego tak chronią pedofilów, bo im się cierpiące dzieci doskonale wpasowują w ideologię.
Jeśli macie jeszcze wątpliwości, to przytaczam fragmenty tekstu „Salvifici doloris” autorstwa JPII, dostępny w całości online – słowo „cierpienie” pada tam ponad 300 razy.
- „Poprzez wieki i pokolenia stwierdzono, że w cierpieniu kryje się szczególna moc przybliżająca człowieka wewnętrznie do Chrystusa, jakaś szczególna łaska”.
- "Chrystus nie ukrywał wobec swoich słuchaczy potrzeby cierpienia. Bardzo wyraźnie mówił o tym, że kto chce iść za Nim, musi wziąć krzyż na każdy dzień (...)"
- "W tym zrozumieniu: „cierpieć” — to znaczy stawać się jakby szczególnie podatnym, szczególnie otwartym na działanie zbawczych mocy Boga, ofiarowanych ludzkości w Chrystusie. W Nim Bóg potwierdził, że chce działać szczególnie poprzez cierpienie, które jest słabością i wyniszczeniem człowieka — i chce w tej właśnie słabości i wyniszczeniu objawiać swoją moc".
Super się ta moc objawia w płodach bez mózgów, kręgosłupów, w kobietach, które muszą rodzić martwe płody oraz w dzieciach, które cierpią, które są przykute całe życie do łóżka i do których ani słowo z tej cudownej ewangelii cierpienia nie trafia.
#pieklokobiet

amelia
29-10-2020, 20:54
Rodzenie śmierci

Przy grobie synka byli tylko oni i grabarz. Choć są wierzący, księdza nie chcieli.

- A jak go chowaliśmy, była piękna jesień. I szła za nami wiewiórka.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/aborcja-historia-anety-to-jest-jak-rodzenie-smierci/l994vcq?utm_source=onetsg_fb&utm_medium=social&utm_campaign=onetsg_fb&fbclid=I

amelia
30-10-2020, 08:56
Podziwiajcie heroizm, troski i obawy matek.

"Mam córkę z zespołem Downa.
Marzę o tym, żebym to ja zdążyła zrobić jej pogrzeb"

Nikt nie chce niepełnosprawnego dziecka, przecież my, matki, rozmawiamy między sobą. I ja praktycznie co noc modlę się, abym mogła urządzić swojemu dziecku pogrzeb, żeby odeszła przede mną. Takie są marzenia matek niepełnosprawnych dzieci, każdej matki - mówi Bożena Jaworska.

https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/mam-corke-z-zespolem-downa-marze-o-tym-zebym-to-ja-zdazyla-zrobic-jej-pogrzeb/pc0gjyw,30bc1058?fbclid=IwAR2hjt1VV2soyGY_e_T2MAX6 In25MMCR0ooQ2KOprUePX1oy6ml1kXbkd0Q

amelia
30-10-2020, 09:45
głos dziecka <3

Nie potrafię przemilczeć sprawy #piekłokobiet jako niepełnosprawny chłopak, "porzucony" przez rodziców biologicznych niedługo po urodzeniu, latami czekający na obiecaną kochającą rodzinę adopcyjną , otoczony od urodzenia samymi kobietami, które próbowały poruszyć niebo i ziemię by uczynić moje życie lepszym. Miejsce do którego dotarłem i wszystko co osiągnąłem jest zasługą tysiąca kobiet z mego życia - pielęgniarek, lekarek, opiekunek szpitalnych i tych z domu dziecka,


https://www.facebook.com/photo/?fbid=2946716822216272&set=a.1431208010433835

amelia
30-10-2020, 16:50
:( :( :(

Małgorzata Pacholczyk

Jestem WKURWIONA. I nie zamierzam bawić się w eufemizmy!
Chciałabym powiedzieć dzisiaj wszystkim zbawcom płodów i wszystkim "mordom zdradzieckim", które wycierają sobie gęby dziećmi z Zespołem Downa jak może wyglądać szczęśliwe rodzinne życie z takim dzieckiem....
Nasz KOSTEK żył 2 miesiące i 6 dni. W tym czasie:
1. Był 3 razy w szpitalu
2. Był 2 razy w domu
3. Przeżył zakażenie gronkowcem
4. Przeżył zakażenie rotawirusami
5. Pani pediatra powiedziała nam "Co by państwo chcieli, żeby TAKIE DZIECKO...."
6. Czekał na operację serca
7. Uśmiechnął się 2 razy
8. Miał zapalenie płuc, którego już nie przeżył.
A teraz może jak wygląda ŚMIERĆ?
Kostek zmarł o 5 rano, ze szpitala zadzwonili o 8 rano. Pamiętam co jadłam, pamiętam jak byłam ubrana. Nie można się było nawet pożegnać, przytulić ten ostatni raz, bo CIAŁO zostało już zabrane. Nie chcecie wiedzieć, jak pakuje się Wasze DZIECKO, które jeszcze dzień wcześniej trzymaliście na rękach i nucili mu piosenki. Nie chcecie wiedzieć jak trudno zakłada się potem te najładniejsze śpioszki i koszulkę...
W poradniku dla rodziców dzieci z Zespołem Downa, który szybko przeczytałam zaraz po narodzinach Kostka, napisano:
JEŻELI MACIE ZDROWE DZIECKO Z ZESPOŁEM DOWNA - NIE MACIE SIĘ CZYM PRZEJMOWAĆ.
Jak to dziwnie brzmi: "zdrowe dziecko z Downem". My nie mieliśmy tego szczęścia. Był wspólny kanał przedsionkowo-komorowy. Szczęścia nie miała Agniesia - koleżanka Kostka, która zmarła w swoje drugie urodziny i leży 2 groby dalej. Ani Julka, którą spotkałam później, kiedy do wszystkich chorób współistniejących doszła białaczka...
To wszystko zdarzyło się prawie 22 lata temu, ale pamiętam, jakby to było wczoraj.
I tego właśnie chcą dla nas i naszych dzieci panowie w garniturach i czarnych sukienkach?
#**********Ć

amelia
01-11-2020, 16:17
Te dzieci już się urodziły :)
Są chore, zagrożone utratą życia, rodzice w rozpaczy.
Państwo bezrane.
Rekonstrukcja rządu, czyli przepychanki w sprawie stołków trwały ponad miesiąc.
Miesiąc STRACONY dla przygotowań przeciw pandemi.

Ofiar nikt nie oszczędza :(

Sylwia Matych

Rząd już wybrał - to te dzieci mają umrzeć przez covid
Dnia 7 listopada dzieci z oddziału klinicznego psychiatrii UCK WUM Dziecięcego Szpitala Kliniczny w Warszawie mają zostać wypisane, by zwolnić łóżka na potrzeby pacjentów z covid-19.
Rodzice zostali już poinformowali, są załamani i przerażeni. Tam jest 20 małych pacjentów na granicy życia, bo takie się kwalifikują do hospitalizacji, szpital jest dla nich realnie ostatnią deską ratunku. Najmłodsze dziecko ma 10 lat. 10.
Ja wiem, jak dramatyczna jest sytuacja związana z pandemią, że brak miejsc w szpitalach, ale czy naprawdę trzeba sięgać po łóżka dzieci? Nie ma innych rozwiązań? Nie wierzę.
Przecież od dawna wiadomo, jak potworna jest sytuacja w psychiatrii dziecięcej (i że będzie brak łóżek covidowych). A teraz rząd zabiera najmłodszym, najsłabszym ostanie miejsca zapewniające pomoc. Ratujące życie. Dodam, że łóżka, sprzęt i pościel na oddział sfinansowała WOŚP, a Jurek Owsiak już wygłaszał swoje stanowisko sprzeciwu wobec przekazywania łóżek psychiatrii dziecięcej na walkę z covid-19 (w zapytaniu szpitala z Lublina - UCK WUM najwyraźniej nie zapytał).
Co dalej z tymi małymi pacjentami w stanach zagrożenia życia? Zostaną „porozmieszczane” w placówkach w całej Polsce. Jak dojadą? Kiedy? Nie wiadomo. A wypis do domu i oczekiwanie, co dalej, oznacza dla nich realne zagrożenie życia i zdrowia. Wieść o opuszczeniu bezpiecznego miejsca wywołała u nich nasilenie objawów chorób, przerwała zaufanie do dorosłych, dzieci przestają współpracować. Część małych pacjentów to niedoszli samobójcy, a teraz…
Rząd swoim rozporządzeniem naraża te dzieci na śmierć. To nie przesada, to realia. Nie ma zgody na poświęcanie życia dzieci przez nieudolność rządu w walce z pandemią.
Robię, co mogę, ale proszę, pomóżcie nagłośnić tę sprawę. Niech nie ruszają tego oddziału!

amelia
03-11-2020, 07:10
Rząd pisze programy, ustawy, z ust płynie słowotok - i to koniec problemu, dla władzy, ale nie dla społeczeństwa :(

Tata niepełnosprawnego Antosia: program "Za życiem" to fikcja


"Ustawa "Za życiem" to po prostu fikcja. Nie funkcjonuje w jej ramach ani pomoc finansowa, ani rehabilitacyjna. Poza ładną nazwą, nie wniosła nic"

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/program-za-zyciem-tata-niepelnosprawnego-to-fikcja-list-do-redakcji/lc33e6e?utm_source=onetsg_fb_viasg_wiadomosci&utm_medium=social&utm_campaign=onetsg_fb&srcc=ucs&utm_v=2

amelia
05-11-2020, 14:14
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/123565766_3562778400442271_4670088565642567964_o.j pg?_nc_cat=107&ccb=2&_nc_sid=8bfeb9&_nc_ohc=5amri2ax50AAX9kpw52&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=9b6b7514183f7d4d42ad1b6818b47b46&oe=5FCA937D

JAK MÓWIĆ O OSOBACH Z ZESPOŁEM DOWNA?

✅ osoby z zespołem Downa 🙂

✅ osoby z trisomią 21 (wersja trudniejsza, ale można się tego nauczyć, zapewniam! 😉)

JAKICH NAZW NIE UŻYWAĆ?

❌ dałn - to jest podstawowy błąd, po pierwsze aktualnie w naszym języku to słowo obraźliwe, o negatywnym wydźwięku. A w wersji "Down", to nazwisko lekarza, który zajmował się badaniem zespołu cech wspólnych dla osób z trisomią i od jego nazwiska ten zespół nazywa się zespołem Downa właśnie. Większość ludzi z zespołem Downa nie nosi takiego nazwiska 🤦*♀️

❌ osoba z dałnem / chora na dałna - jak wyżej. Chciałam tu również zaznaczyć, że zespół Downa nie jest chorobą, tylko wadą genetyczną, która oczywiście może powodować wiele stanów chorobowych organizmu.

❌ mongoł, mongolizm - tak, wiem, że kiedyś była to nazwa oficjalnie i powszechnie używana, tak samo jak debilizm, kretynizm i idiotyzm, ale już od dawna NIE JEST, z uwagi na negatywne znaczenie w języku potocznym.

❌ Muminek i inne bajkowe postaci - niech zostaną tam, gdzie ich miejsce - w świecie bajek.

Jeżeli tak bardzo niektórym zależy, by walczyć o ochronę godności i wartości życia ludzkiego, proponuję by zacząć od podstaw - czyli EDUKACJI. Bo jak tu chronić coś, o czym nie wie się nawet, jak się nazywa... 🤦*♀️

Dziękuję za uwagę,

Mama Sary - dziewczynki z zespołem Downa
https://www.facebook.com/saranaszaksiezniczka/

amelia
07-11-2020, 07:38
Teoria i praktyka :( :( :( niestety
https://www.facebook.com/photo/?fbid=10207487012130146&set=a.3546394195233

amelia
07-11-2020, 12:05
Zdecydowana większość dzieci z zespołem Downa cierpi też na inne choroby.
Wszystkie wymagają opieki do końca życia.

"Jak zobaczę jeszcze jedno zdjęcie uśmiechniętego, pulchnego dzidziusia z zespołem Downa i podpisem, że "życie zostało obronione" to mnie jasny c*uj strzeli. I nie, nie przepraszam za słowa. JA JEDNA MAM PRAWO NIE PRZEPRASZAĆ! Wy obrońcy życia, jakim prawem wycieracie sobie gębę zdjęciami dzieci z zD? Zdjęciami dzieci moich znajomych, zdjęciami dzieci moich przyjaciół, wreszcie zdjęciami dzieci takich, jak mój Leon. No jakim prawem???

I ważniejsze: jakim prawem nazywacie się obrońcami ŻYCIA? W którym momencie bronicie życia? Jesteście obrońcami porodów. Do tego porodów tragicznych, traumatyzujących na całe życie. I to nie tylko kobietę. Myślicie wielcy obrońcy porodów, że urodzenie letalnie chorego dziecka kaleczy na zawsze tylko kobietę? Myślisz, że po jej facecie to spływa? Po jej pozostałych dzieciach? Po jej siostrze, matce, po każdym komu nie jest obojętna? Gdzie wy obrońcy porodów wtedy jesteście?



https://www.facebook.com/MaslakRobert/photos/a.300794120719465/827587194706819/

amelia
09-11-2020, 09:45
Aleksandra Chromik od 34 lat zajmuje się upośledzoną córką.
"Kiedy rodzi się niepełnosprawne dziecko, kończy się życie kobiety"


Aleksandra Chromik od 34 lat opiekuje się upośledzoną umysłowo córką, Patrycją. Razem z nią wyszła na ulicę i podczas strajku kobiet krzyczała: "Zajmijcie się tymi, którzy żyją".
...Mam wrażenie, że niewiele matek ma w sobie siłę i odwagę, żeby mówić.
My jesteśmy zastraszane. Ja nieraz słyszałam w opiece społecznej czy w szkole, że mam się zamknąć, bo zabiorą mi dziecko. "Jak pani sobie nie radzi, to zabierzemy pani dziecko", "Jak pani ma za mało pieniędzy, to zabierzemy pani dziecko" - mówili. Ja już jestem w takim wieku i jestem tak wymęczona, że ostatnio powiedziałam: "to proszę, zabierzcie". Tylko że kiedy przychodzi co do czego, to okazuje się, że nie ma dokąd zabrać. Utrzymanie takiej osoby kosztuje około sześciu tys. miesięcznie. W molochu, gdzie nie ma terapii, gdzie jest żywienie zbiorowe. Takie osoby, jak moja córka, są tam zaćpane lekami i przywiązane do łóżek. Brakuje personelu i nie ma świadomości, jak się nimi opiekować.

...Mam apel do młodych kobiet, do wszystkich kobiet, do mężczyzn, partnerów, mężów: nie odpuszczajcie. Nie pozwólcie, żeby wszedł w życie ten wyrok trybunału, bo to będzie koniec. To po prostu będzie koniec. Jeżeli mama zdecyduje się to dziecko oddać, to gdzie ono trafi? Nie ma po prostu takich placówek. Ja jestem z wami całym serduchem.

https://www.edziecko.pl/rodzice/7,79361,26483415,aleksandra-chromik-od-34-lat-zajmuje-sie-uposledzona-corka.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_dziecko.gazeta&fbclid=IwAR3RzQtYM0qtZsvC9_JVhZTgnqqfWPWzPRDZwhMLQ UsqI82uerOinlY-yX0

amelia
28-11-2020, 17:37
apel do pro-life'owców

https://www.facebook.com/photo/?fbid=3325084947772547&set=gm.1038531946627847

amelia
11-12-2020, 13:37
Ojczyzna przyjazna dla rodziców dzieci niepełnosprawnych?
Zachęta do rodzenia.

Pisarz nie może przyjąć nagrody, bo straci zasiłek na niepełnosprawne dziecko

Pisarz Igor Jarek jest jednym z nominowanych do Paszportów "Polityki". Nagroda to nie tylko prestiż, ale również pieniądze. Jak się jednak okazuje, wyróżnienie może być dla niego sporym problemem. Mężczyzna pobiera bowiem zasiłek na niepełnosprawne dziecko. Pieniądze z nagrody, mogą spowodować, że świadczenie zostanie mu odebrane.

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-12-10/pisarz-nie-moze-przyjac-nagrody-bo-straci-zasilek-na-niepelnosprawne-dziecko/?fbclid=IwAR34GWSCdBoema4Ij_BTa6Bwp4Yd8ujvMKZdpq81 XKJr9a5l4R2AJWVgZ1k

amelia
11-12-2020, 17:39
tym razem rodzina niepełnosprawna

oddali wyremontowane

Niepełnosprawni dostali mieszkanie, brakuje pieniędzy na remont

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-12-08/niepelnosprawni-dostali-mieszkanie-brakuje-pieniedzy-na-remont/?fbclid=IwAR3YE0aqHHsU_4PFN7fsXq64WKOanF1qBHL9WG0v qqwoVpBTJ2FfNzRMHSI

amelia
20-12-2020, 07:36
z troski o dzieci niepełnosprawne?
"Bo w Polsce chroni sie zycie nienarodzone.
Narodzone juz nikogo nie interesuje. Ani rodziny tych chorych dzieci..."


Niektórzy nie dostali ani grosza.
Rząd jednym ruchem obciął dofinansowanie niepełnosprawnym

Co roku jesienią do fundacji i organizacji pozarządowych wpływają środki z 1 proc. podatku. Do tej pory z roku na rok było ich coraz więcej. Jednak w tym roku organizacje odnotowały drastyczny spadek w wysokości darowizn - niektóre nawet o zawrotne 80 proc. Dla rodziców niepełnosprawnych dzieci to prawdziwy dramat.

https://innpoland.pl/164247,co-stalo-sie-z-pieniedzmi-z-1-proc-podatku-mniej-srodkow-dla-fundacji?fbclid=IwAR2cmwDjbED19Uk8WawgjdUNe_xeaWJC LE5SYdCTdR4czBFGgBvp7Rq-gV0

amelia
16-01-2021, 23:21
Patrycja Wieczorkiewicz

Dwadzieścia lat temu media obiegła historia Alicji Tysiąc, kobiety wychowującej dwójkę małych dzieci, której odmówiono legalnego przerwania trzeciej ciąży, choć jej kontynuacja - zdaniem trzech badających ją okulistów - tworzyła ogromne prawdopodobieństwo, że Alicja, już wtedy mająca poważną wadę wzroku, straci go zupełnie. Mimo to nie wystawili jej potrzebnych zaświadczeń. Ze względu na chorobę nie mogła przyjmować antykoncepcji hormonalnej, zaś podwiązanie jajowodów było (i wciąż jest) w Polsce nielegalne (mężczyźni mogą się sterylizować bez przeszkód). Poprzednie ciąże Alicji również doprowadziły do komplikacji, dwukrotnie rodziła przez cesarskie cięcie.
Jednak kilku mężczyzn w lekarskich kitlach uznało, że ratowanie nieświadomego swego istnienia płodu jest ważniejsze niż wzrok świadomej, czującej, cierpiącej kobiety, niż jej zdrowie i życie, jej plany, lęki i marzenia, dobrostan dwójki będących już na świecie dzieci. Jeden z nich, Romuald Dębski, chwalił się potem, że “uratował dziecko Alicji Tysiąc”. Do końca życia twierdził, że ciąża nie była zagrożeniem dla zdrowia Alicji, bo wystarczyło wykonać cesarskie cięcie - które wykonano, a kobieta mimo to zaczęła tracić wzrok. Warto dodać, że każdy taki zabieg prowadzi do uszkodzenia mięśnia macicy i przyczynia się do powstawania poważnych komplikacji przy kolejnych porodach.
Mimo to zawyrokowano, że kobieta ma urodzić. No bo co to za problem wychować samotnie trójkę dzieci, nie widząc, żyjąc z renty inwalidzkiej (Alicji przyznano najwyższy stopień niepełnosprawności)?
Alicja myślała o nielegalnej aborcji, ale ze względu na jej chorobę przy zabiegu musiałby być obecny anestezjolog - łączny koszt przerastał jej możliwości. Urodziła. W trakcie porodu doszło do wzrostu ciśnienia tętniczego i wylewu krwi do plamki żółtej. Wkrótce kobieta niemal zupełnie oślepła.
Alicja cierpi na chorobę siatkówki, w wyniku której ta się rozpuszcza, a nie pęka, w związku z czym żadna operacja nie przywróci jej wzroku. Ale można uratować to, co z niego zostało. Niedługo kobieta nie będzie w stanie samodzielnie funkcjonować - już ma problem z przejściem na światłach, bo po prostu ich nie widzi. Opiekuje się też chorą wnuczką.
W 2003 roku kobieta złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który cztery lata później wydał werdykt w jej sprawie - zaznaczył, że polskie przepisy aborcyjne są niejasne i podkreślił, że fakt, iż lekarzom grozi więzienie, jeśli wykonają aborcję, do której "nie ma wystarczających podstaw medycznych", sprawia, że boją się oni przeprowadzać ten zabieg - bo nie wiadomo, czy np. utrata wzroku to już wystarczająca przesłanka, przepisy tego nie precyzują (a teoretycznie każda ciąża zagraża naszemu zdrowiu, tym bardziej poród). Trybunał zwrócił też uwagę, że kobieta, której odmówiono legalnego przerwania ciąży, nie ma możliwości odwołania się od tej decyzji. Werdykt nie dotyczył tego, czy podstawy do zabiegu były wystarczające, ani czy decyzja lekarzy była słuszna, ale sędziowie podkreślili, że obawy Alicji miały umocowanie w jej historii medycznej, a także że złamany został Art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka ('Każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji.")
Alicja Tysiąc samotnie wychowała trójkę dzieci, dziś już dorosłych. Była pierwszą kobietą, która dała swoje nazwisko i twarz walce o prawo kobiet do decydowania, czy są gotowe na heroizm, jakim jest kontynuowanie ciąży, która zagraża ich zdrowiu i życiu. W ciągu ostatnich dwudziestu lat przeszła wiele operacji, ale żadna nie zdołała uratować jej wzroku. Przyjmuje też zastrzyki do oczu, jest pod stałą opieką lekarską.
Mimo dramatycznych przejść - a właściwie właśnie ze względu na nie - na Alicję spadł olbrzymi hejt, którego w kolejnych latach doświadczyła również jej najmłodsza córka (tak, Julia była prześladowana przez nauczycieli, koleżanki i kolegów ze szkoły - ze względu na fakt, że jej mama chciała przerwać ciążę). Dziś wspiera walkę o prawa kobiet, mówi, że na miejscu swojej mamy podjęłaby taką samą decyzję. Katolickie media nie zostawiły na Alicji suchej nitki - zarzucano jej egoizm, wyrachowanie, chęć zdobycia sławy, władzy i pieniędzy, nazywano morderczynią, która “zdradziła sprawę narodową”, w związku z czym nie powinna wychowywać dzieci (również tego, do którego urodzenia została zmuszona). Kilka gazet ujawniło też adres zamieszkania kobiety - otrzymywała zdjęcia martwych płodów, wyzwiska, święte obrazki. Wciąż otrzymuje pełne nienawiści wiadomości, czasem ktoś rozpoznaje ją na ulicy (co jest nietrudne ze względu na charakterystyczne, bardzo grube okulary) - wtedy drży ze strachu, że znów zostanie opluta, zwyzywana. Bywa i tak.
Dla mnie Alicja Tysiąc to bohaterka. Bohaterka, która od dwudziestu lat płaci za cudzą bezduszność. Bo miała odwagę walczyć - dla siebie i swoich dzieci. Dziś, kiedy jest na skraju całkowitej utraty wzroku, do czego doprowadziła ostatnia ciąża, Polska pokazuje jej środkowy palec. Zabiegi i leki, których potrzebuje, nie są refundowane.
Takich Alicji są tysiące. Tysiąc walczyła również dla nich. Dla nas - bo każda może się znaleźć w takiej sytuacji. Teraz możemy jej podziękować. Ostatni “wyrok” atrapy Trybunału Konstytucyjnego to nie pierwszy krok w stronę stworzenia w Polsce piekła kobiet, a kontynuacja bezlitosnej polityki poniżania i uprzedmiotowienia połowy społeczeństwa. Przykład Alicji pokazuje, że nie możemy zgodzić się na powrót do tego, co było.
Kolejne lata będą dla nas sprawdzianem z solidarności, pomocy wzajemnej i siostrzeństwa. Na protestach krzyczymy: “Nigdy nie będziesz szła sama!”, “Kiedy państwo mnie nie chroni - moje siostry będę bronić” - to czas, by udowodnić, że naprawdę tak jest. Alicja jest w tej walce z nami. Wychodzi na ulice, choć samodzielne poruszanie się jest dla niej coraz trudniejsze.
Nie może zostać z tym sama. Chciałabym zapoczątkować akcję #TysiąceAlicji i prosić was o udostępnianie tego posta i/lub dodawanie własnych zdjęć z zasłoniętymi oczami, hasztagiem i linkiem do zbiórki, a jeśli możecie sobie na to pozwolić - również o wpłaty, choćby drobne. Akcja jest w całości moją inicjatywą, ale Alicja zaakceptowała zaproponowaną przeze mnie formę.
Pokażmy, że naprawdę potrafimy się wspierać - zbierzmy tysiące dla Tysiąc!
Link do zbiórki: https://pomagam.pl/m1kxzs3n...
#TysiąceAlicji #PiekłoKobiet
A - od teraz będę opisywać zdjęcia przy postach, by osoby niewidome nie były wykluczone z ich odbioru.
[Zdjęcie przedstawia autorkę posta z oczami przepasanymi bandażem, na którym widnieje hasło #TysiąceAlicji, w tle znajdują się rozmazane drzewa i schodki.

amelia
18-01-2021, 14:40
To z "troski" o rodziny z niepełnosprawnymi dziećmi

1 proc. podatku. Skarbówka odrzuciła 400 tysięcy wniosków o przekazanie środków


400 tysięcy wniosków o przekazanie 1 procenta podatku dla organizacji pożytku publicznego zostało negatywnie zweryfikowanych przez skarbówkę - poinformował senator KO Krzysztof Brejza. To odpowiedź na interpelację, którą złożył po tym, jak podopieczni różnych fundacji zaalarmowali, że dostali z 1 proc. podatku znacznie mniej niż w poprzednich latach.

https://www.money.pl/podatki/1-proc-podatku-skarbowka-odrzucila-400-tysiecy-wnioskow-o-przekazanie-srodkow-6598454828657632a.html?utm_medium=push&utm_source=pushpushgo&utm_campaign=Money-push&fbclid=IwAR07PeXViACg-kPM--p-Nzo0gdwtg1pci8je9w2PifVWAI7EluxsO8_Pi0g

amelia
27-01-2021, 22:29
Nik nie pomyślał by dać mu paszport dyplomatyczny i zająć sie jego stanem zdrowia. :( :( :(


69-letnia Albina Baziak od 14 lat opiekuje się niepełnosprawnym prawnukiem. Michał nie widzi, nie wstaje z łóżka i nie mówi. Pani Albina całkowicie mu się poświęciła. Kobiety nie stać na rehabilitację, bez której 14-latek nie przeżyje. Dlatego pani Albina postanowiła sprzedać dom.

Albina Baziak mieszka we wsi Witków w woj. dolnośląskim. Kobieta od 14 lat jako rodzina zastępcza zajmuje się swoim prawnukiem. Matka Michała była zbyt młoda, by się nim opiekować. Dlatego kobieta wraz z mężem postanowiła wychować chłopca.

https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2021-01-27/od-lat-poswieca-sie-dla-prawnuka-potrzebuje-pieniedzy-na-jego-rehabilitacje/?fbclid=IwAR2vpeU7LxkWN6JHQVsClHM43vhY-4bSovSZbuLiYet07GzZuH1VP4cevjs

amelia
29-01-2021, 09:01
Mężczyzna, który spłodził niepełnosprawne dziecko niczego nie musi,
może swobodnie opuścić rodzinę całkiem bezkarnie,
nawet specjalnie nie spotyka się z potępieniem,
od kobiet wymaga się poświęcenia.


Tak wam zależy na życiu? Oddajcie mi moje. Od 17 lat opiekuję się dzieckiem z niepełnosprawnością. Nie mam czasu, pracy, życia prywatnego


Po porodzie syna zamieszkała ze swoim mężem. Niedługo później mąż zaczął ją bić i gwałcić. Marta nie była w stanie się sama utrzymać – musiała zajmować się dzieckiem z niepełnosprawnością, a wszystkie prace, jakie podejmowała, nie wystarczały na życie jej i syna. Mąż zarabiał lepiej. Lubił też to podkreślać – wydzielał jej każdą złotówkę. Zdarzało się, że nie miała na kromkę chleba. Głodowała.

Oczywiście, zgłaszała przemoc męża na policję, ale to nic nie dawało. Podobnie jak Niebieska Karta. W końcu zapisała się w kolejce do mieszkania socjalnego, by zyskać niezależność. Na inne nie było jej stać.


https://wtv.pl/marta-280121-ms-dziecko-z-niepelnosprawnoscia?fbclid=IwAR0RPHARcTmBJhib7lFYZ LPM-p_k6oskCFxr9FydPdAIlvNmx6ICyKIoRKQ

amelia
30-01-2021, 08:07
Znamienne, że pracownica szpitala nie wspomniała ani słowem o żadnym ojcu czuwającym na zmianę z wykończonymi matkami na tych twardych krzesełkach.
Warto wspominać o braku OJCÓW w życiu tych nieszczęśliwych dzieci.
Że nie wspomnę o roli dziadków ze strony tych ojców. :( :( :(

https://www.facebook.com/photo/?fbid=3980323995319790&set=a.327504680601758

amelia
31-01-2021, 14:25
Nie widzieć, nie słyszeć, nie mówić :(

Wyrok TK...., rządowe, poselskie i te wszystkie inne projekty pomocy dla Kobiet z embriopatologiczna ciążą, dla Opiekunów Dzieci z niepełnosprawnościami, obietnice te wczorajsze i te z przed roku, i pięciu lat, martwe przepisy prawa, wielkie słowa, zerowe i małe gesty, obiecane środki finansowe na papierze, na konferencjach i w wystąpieniach..
I głos tych najbardziej zainteresowanych niesłyszalny przez włodarzy ...

Aleksandra Matczak

🔹Żyje w kraju w którym muszę zrezygnować z pracy na rzecz opieki nad Synem nie mogąc dorobić na wszystkie potrzebne dla niego leki i sprzęty bo to co dostajemy 1971 zł nie wystarcza...
🔹Żyje w kraju w którym operacje poprawiający komfort życia dzieci w stanie ciężkim robi się w większości prywatnie bo NFZ nie robi na już lub z jakiegoś innego powodu.
🔹Żyje w kraju w którym nie możemy mieć rehabilitacji na NFZ ponieważ jesteśmy pod opieką hospicyjną.
🔹Żyje w kraju w którym muszę prosić ludzi o pomoc aby kupić wózek specjalistyczny dla Syna bo NFZ odmawiaj dofinansowania ponieważ dziecko nie skończyło roku.
🔹Żyje w kraju w którym każą rodzić śmiertelnie chore dzieci zakup wózka to bagatela 18 tysięcy, fotelik do auta 8 tysięcy, leżak pod prysznic ok 2 tysięcy, turnus 2 tygodnie to koszt 6-10 tysięcy, łóżko to w ogóle hit ceny są od 2 tysięcy do 20 tysięcy złotych itd. Pewnie jest wiele różnych sytuacji o których jeszcze nie wiemy bo Wojtas jest mały i nie korzystamy z nich ale pewnie się dowiemy w przyszłości o nich...
🔹Żyje w kraju w którym prosimy ludzi dobrej woli o 1% podatku, który podczas pandemii idzie po cichu na skarb państwa...
🔹Żyje w kraju w którym osoby trzecie myślą że żyje za pieniądze z fundacji dla syna...
🔹Żyje w kraju w którym rodząc chore dziecko ludzie patrzą się na nas krzywo i omijają aby nie zacząć musieć rozmawiać z nami,
🔹Żyje w kraju w którym idąc do lekarza rodzinnego i prosząc o dokumenty aby dostać dofinansowanie na turnus rehabilitacyjny zostaje skrytykowana przez lekarza, który uznaje ze mój syn umrze gdy go tam zabiorę. A sam widział go raz przez 3 lata.
🔹Żyje w kraju w którym mając asystenta rodzinnego który ma pomagać, załatwiać i dostarczać dokumenty często nie może odebrać decyzji i pism które są dla nas bardzo ważne.
🔹 Żyje w kraju w którym kiedyś kończy się ( wszystkie mają termin dla dzieci) orzeczenie niepełnosprawności jesteśmy bez zasiłku nawet do 3 miesięcy❗❗❗my nie mieliśmy 2 miesiące.
🔹Żyje w kraju w którym opiekując się śmiertelnie chorym dzieckiem opiekun nie dostanie pieniędzy z Zusu na pochowanie dziecka. Co mają zrobić wtedy samotne matki?! Na szczęście mój mąż,nie zostawił nas jest zdrowy i na siłach iść do pracy oby ją miał w trudnej sytuacji więc będzie mógł z ubezpieczenia swojego pokryć i zorganizować pogrzeb.
🔹Żyje w kraju w którym musimy oddać pół Zasiłku jeśli dziecko umrze do 15go w miesiącu.
🔹Żyje w kraju w którym następnego dnia po śmierci dziecka muszę iść do pracy bo tracę wszystkie zasilki... Tu nie ma czasu na depresję, żałobę według kogoś kto pisał te przepisy....
🔹Żyje w kraju, gdzie w czasie pandemii Covid-19 musimy zapłacić 400zl za wizytę prywatną u lekarza, który "ze względów bezpieczeństwa" nie przyjmuje na NFZ.
A co za tym idzie, leki po tej wizycie, oraz zaopatrzenie medyczne muszę kupić za 100% odpłatności.
⭕ Najgorsze jest to, że mimo wyroku TK który padł w październiku 2020 r nic do tej pory nie zostało zmienione ani polepszone dla rodzin z niepełnosprawnym dziećmi! Nic! Dlaczego?! To był ten czas gdzie można było wprowadzić tak wiele zmian. Tyle było reportaży, wywiadów w telewizji gdzie wypowiadali się opiekunowie dzieci z niepełnosprawnością! ***** dlaczego?! Nic nie zostało zmienione... Na to pytanie pewnie nigdy nie usłyszę odpowiedzi 😔.
♿ To co państwo daje to kropla w morzu niestety bez pomocy osób trzecich: dobrej woli o wielkim sercu oraz ich wsparciu mój syn nie miałby komfortowego życia.... Taka jest prawda. To nie państwo zabezpiecza mojego syna tylko Darczyńcy którym bardzo dziękujemy ❤️
❓Dlaczego osoby które bronią dziecka nienarodzonego nie otoczą opieką tych dzieci które już są na świecie i walczą każdego dnia?! Dlaczego ktoś decyduje o moim życiu, mojej rodziny jeśli nawet nie przyjdzie i mi nie pomoże?!!! Dlaczego ktoś mi karze coś zrobić lub nie robić?! Czy te osoby przeżyją za nas życie, zaopiekują się naszymi dziećmi?! Jak moje dziecko ma być zaopiekowane gdy sprzęty rehabilitacyjne, turnusy których potrzebuje musimy sami kombinować jak uzbierać pieniądze, jaką zbiórkę zrobić przecież to taaak wielkie kwoty a państwo ma nas w nosie nie widzi udaje, że nas nie ma? Pozwala aby ceny tych sprzętów i turnusów była tak obrzydliwie wielkie...
❗Jeśli uraziłam kogoś z was to niestety nie będę przepraszać bo mówię głośno jak jest ciężko rodzinom takim jak nasza w państwie które ma nas w głębokim poważaniu. Ja nie zmuszam Ciebie czy Ciebie do miłości, oddania się w opiekę 24/7 do drugiej osoby bo wiem że to cholernie ciężka praca nie każdy da radę. Nie każdy musi dać radę! Cholera jesteśmy ludźmi mamy swoje słabości nie wszystko musimy umieć robić perfekt.
Czy ktoś Nas w końcu usłyszy?

amelia
03-02-2021, 08:57
Piekło tortur dla kobiet wróciło,
a kobiety także to popierają

29 lat temu była zmuszona do urodzenia dziecka z bezczaszkowiem. Przez wyrok TK koszmar wrócił

... W 9. tygodniu ciąży lekarka zauważyła, że z płodem coś jest nie tak. Napisała na karcie ciąży "wada letalna płodu". Powiedziała, że muszę myśleć teraz o sobie, żeby nic mi się nie stało, żebym mogła nadal być mamą dla mojego 5-letniego synka.
Do mnie niewiele docierało, jakby między mną a lekarką była gruba ściana. W pamięci utkwiły mi tylko słowa, że ciąża sama się rozwiąże — dojdzie do samoistnego abortowania płodu. Dziecko nie ma szans na przeżycie, ale nie można go też zgodnie z prawem usunąć.

...W 9. tygodniu ciąży lekarka zauważyła, że z płodem coś jest nie tak. Napisała na karcie ciąży "wada letalna płodu". Powiedziała, że muszę myśleć teraz o sobie, żeby nic mi się nie stało, żebym mogła nadal być mamą dla mojego 5-letniego synka.
Do mnie niewiele docierało, jakby między mną a lekarką była gruba ściana. W pamięci utkwiły mi tylko słowa, że ciąża sama się rozwiąże — dojdzie do samoistnego abortowania płodu. Dziecko nie ma szans na przeżycie, ale nie można go też zgodnie z prawem usunąć.

... Lekarze położyli mnie na sali septycznej, podłączyli wszystkie kroplówki i... czekali. Prawo zabraniało im wykonania cesarskiego cięcia mimo tego, że dziecko już nie żyło.

https://mamadu.pl/150545,urodzila-dziecko-z-bezczaszkowiem-po-zmianie-prawa-aborcyjnego-to-wroci?FBNT=&fbclid=IwAR3sXWwEQUwb-1ZFyO4dvTDn0v5MEXfo1qDkCzhN6NzDtkWNsvzjVgmcWNU

a prawda jest taka

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1403688829973162&set=p.1403688829973162&type=3

amelia
13-02-2021, 08:03
Depresja i brak wsparcia ze strony rodziny?

Morderca Adamowicza ciągle na obserwacjach bo poprzednie opinie biegłych nie pasują do czyjegoś planu.
Kaja Godek już skazała matkę zabójczynię.


Tragedia w Turzanach.
Co z matką zabitych dzieci? Nowe fakty

Wcześniej z informacji przekazanym mediom przez bliskich kobiety wynikało, że miała ona problemy natury psychicznej.

Dziennik "Fakt" dotarł do informacji, że mąż kobiety chciał jej odebrać dzieci. - Ostatnio usłyszała, że ma wyjść z domu, ale dzieci zostaną z ojcem. Ona mówiła, że będzie o nie walczyć w sądzie. Mąż ją wyśmiał - powiedział tabloidowi jeden z mieszkańców

https://wiadomosci.wp.pl/tragedia-w-turzanach-co-z-matka-zabitych-dzieci-nowe-fakty-6607501830253248a?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=fbwiadomosci&utm_term=post&utm_content=wiadomosci&fbclid=IwAR1Et9w_xuq2mwTaLrVoXoBOiEj3BLVEC9sHsi2XO pqqgOsYilJLvtaBCsw

opinie pod tekstem strszne

KarinaMa
26-02-2021, 10:33
To nigdy nie są proste sprawy i trzeba być tego świadomym. Jeśli obawiacie się, że mogłoby się to zdarzyć u Was, to od razu sięgnijcie po jak najlepsze wsparcie. Wiem, że Klinika Psychomedic oferuje pomoc psychologiczną, również w czasie ciąży. W https://psychomedic.pl/tokofobia-zaswiadczenie-cesarskiego-ciecia/ możecie poczytać o tokofobii i sposobach poradzenia sobie z nią.

amelia
14-03-2021, 09:25
To nigdy nie są proste sprawy i trzeba być tego świadomym. Jeśli obawiacie się, że mogłoby się to zdarzyć u Was, to od razu sięgnijcie po jak najlepsze wsparcie. Wiem, że Klinika Psychomedic oferuje pomoc psychologiczną, również w czasie ciąży. W https://psychomedic.pl/tokofobia-zaswiadczenie-cesarskiego-ciecia/ możecie poczytać o tokofobii i sposobach poradzenia sobie z nią.

Porada jest bardzo cenna (https://psychomedic.pl/cennik/

ale nie rozwiąze problemów FINANSOWYCH NIEZBĘDNYCH NA LECZENIE, RECHABILITACJĘ, SPRZĘT RECHABILITACYJNY... NIEPEŁNOSPRAWNYCH DZIECI

I CZAS NA ODPOCZYNEK dla OPIEKUNÓW :(

reklama chyba nie na miejscu :redface:

tar-ninka
14-03-2021, 10:17
Amelio to jest zwykły reklamiarski troll, który tutaj zarabia
Ponad sto postów i każdy jest reklamą.

Dziwie się tylko admninistracji że na to pozwalają:icon_eek:
Chyba że maja z tego profity ...;)

amelia
15-03-2021, 07:21
Amelio to jest zwykły reklamiarski troll, który tutaj zarabia
Ponad sto postów i każdy jest reklamą.

Dziwie się tylko admninistracji że na to pozwalają:icon_eek:
Chyba że maja z tego profity ...;)

Jestem zwolenniczką wolnego rynku,
ale te ceny muszą doprowadzać do jeszcze większej rozpaczy i beznadziei rodziców i opiekunów niepełnosprawnych dzieci i dorosłych dzieci,
którzy nie otrzymują pomocy od państwowej służby zdrowia

amelia
09-04-2021, 14:12
Ruch pro-life zrobił swoje

Po zakazie aborcji zapomniano o kobietach: Jestem matką żebraczką.
Pomóżcie, nie wymagajcie heroizmu

„Jestem mamą Bartka, dziecka, którego rozwój i życie lekarze nazywają cudem” – mówi Grochowska. „Ale jestem również matką żebraczką” – dodaje.

https://oko.press/po-zakazie-aborcji-zapomniano-o-kobietach-jestem-matka-zebraczka/?utm_medium=Social&utm_source=Facebook&fbclid=IwAR09Fzi_TGQiIB2U59WqaDVPB42a8c37Vz-w2UCjqOmR2rVlDNwWauL6Hn4#Echobox=1617652809