PDA

View Full Version : Rozwód po 25 latach...


Ewunia
11-08-2008, 00:54
No i na mnie padło - może nie bezpośrednio, ale bliska osoba właśnie została trafiona pałką w łeb. Po ponad 25 latach małżeństwa okazało się, że "ma niedobry charakter" i że konieczny jest rozwód.
Dzieci wyszły z domu, ona długo nie pracowała. Mąż jest już "po" kryzysie wieku średniego, twierdzi że nie chodzi o inną, ale przed rozwodem trudno wyczuć (gdyby chodziło o inną byłby rozwód z jego winy...) Kobita ryczy całymi dniami i jest kompletnei bezradna... co może zrobić żeby nie została na dokładkę jeszcze kompletnie niezabezpieczona finansowo on twierdzi, że skoro pracował to wszystko jest jego i że zrobi jej łaskę dając cokolwiek). Czy są jakieś ośrodki, instytucje wspierające ludzi w takich sytuacjach? A może ktoś to przeżywał i jest w stanie coś doradzić? Czy w Polsce rzeczywiście jes możliwe że po tylu latach można się rozstać tak "bezkarnie"?

A najważniejsze - jak można ją wesprzeć psychicznie? Ona nie chce nic dzieciom na razie mówić i nie powie pewnie aż cała sprawa się "rypnie" ale wtedy może być za późno... może dzieciaki będą w stanie ojcu przemówić do rozsądku, jak myślicie?

baburka
11-08-2008, 09:07
Z całą pewnością połowa dorobku należy do "niepracującej" kobiety. Żaden sąd nie podzieli majątku inaczej. W sprawie obowiązku alimentacyjnego wobec niej ze strony byłego należy się poradzić rozgarniętego prawnika. W przypadku rozwodu bez orzekania o winie istnieje takowy do 5 lat po rozwodzie, jeżeli jedna ze stron nie ma środków do życia.
Najkorzystniejszy byłby rozwód z orzeczeniem winy męża. Kobieta miałaby wtedy prawo do dożywotnich alimentów gwarantujących jej życie na dotychczasowym poziomie.
Myślę, że zamiast wylewać łzy, należy udać się po profesjonalną poradę.
Nie widzę sensu utrzymywania małżeństwa, w którym jednej ze stron się odwidziało.

Alladynka
11-08-2008, 09:27
A najważniejsze - jak można ją wesprzeć psychicznie? Ona nie chce nic dzieciom na razie mówić i nie powie pewnie aż cała sprawa się "rypnie" ale wtedy może być za późno... może dzieciaki będą w stanie ojcu przemówić do rozsądku, jak myślicie?
Trudno jest czasami udzielić pomocy mimo chęci.Z drugiej strony jak zw by się utrzymał ,to czy koleżanka nie będzie i tak sama .Małżeństwo okaże się grą pozorów. Być samej jest żle być samotną w zw jeszcze gorzej.

Mar-Basia
11-08-2008, 10:03
Z całą pewnością połowa dorobku należy do "niepracującej" kobiety. Żaden sąd nie podzieli majątku inaczej. W sprawie obowiązku alimentacyjnego wobec niej ze strony byłego należy się poradzić rozgarniętego prawnika. W przypadku rozwodu bez orzekania o winie istnieje takowy do 5 lat po rozwodzie, jeżeli jedna ze stron nie ma środków do życia.
Najkorzystniejszy byłby rozwód z orzeczeniem winy męża. Kobieta miałaby wtedy prawo do dożywotnich alimentów gwarantujących jej życie na dotychczasowym poziomie.
Myślę, że zamiast wylewać łzy, należy udać się po profesjonalną poradę.
Nie widzę sensu utrzymywania małżeństwa, w którym jednej ze stron się odwidziało.
Doskonala rada. Trzeba zacisnac pasa, wziasc dobrego prawnika - koniecznie kobiete, specjalistke od rozwodow. Z winy meza odradzam, bo sprawa bedzie sie ciagnela wieki. Jezeli juz, za opopolna zgoda stron i negocjowac TWARDO warunki finansowe rozwodu. Dodam jescze, ze jezeli malkzonek chce odejsc, zadna sila go nie zatrzyma! Mala rada dla mlodych kobiet: kobieta powinna miec zawod, zarabiac wlasne pieniadze, a nie poswiecac sie na 100 procent na wychowanie dzieci i prowadzenie domu. Trzeba sie zorganizowac.

Mezczyzni maja wiecej respektu do kobiety, ktora jest niezalezna.;)

Małpa
11-08-2008, 11:06
Zgadzam sie z Marabellą:) Kobieta MUSI pracowac,bo właśnie w takich sytuacjach czuje się bezradna i jest to dla niej tragedia:confused: Ja nie wyobrażam sobie tego,żeby byc na utrzymaniu męża przez całe życie.To straszne byc ubezwłasnowolnionym:mad:

a_sikorzanka
11-08-2008, 15:08
Na początek.Bardzo profesjonalnie,rzeczowo -o wszystko można pytać.Odpowiadają expresowo.

http://www.forum.prawnikow.pl/

grazyna
11-08-2008, 19:42
Może będziecie wiedzieć czy można odliczyć od podatku koszty prywatnej operacji, bo o nawet częściowej refundacji ze strony NFZ nawet nie ma co marzyć. dzięki za ewentualną odpowiedź.

martunia
11-08-2008, 19:47
Grażynko nie uważasz,że to kapkę nie na temat.
Udaj się do biura podatkowego,tam otrzymasz odpowiedź na swoje pytanie.

Pani Slowikowa
11-08-2008, 19:55
okazało się, że "ma niedobry charakter" i że konieczny jest rozwód.
Mąż jest już "po" kryzysie wieku średniego, twierdzi że nie chodzi o inną, ale przed rozwodem trudno wyczuć (gdyby chodziło o inną byłby rozwód z jego winy...)



Te dwa zdania wykazuja jasno ze facet chce sie sprytnie i tanio wykrecic z malzenstwa bez placenia alimentow..

Trzeba mu udowodnic wine -zdrade.. Sa przeciez prywatni detektywi.. W sadzie niespodziewanie pokazac zdjecia... Nie wiem czy wPolsce jest prawo udzielania informacji przeciwnej partii przed rozprawa czy nie?

Basia.
11-08-2008, 20:08
trzeba skorzystać z tej stronki i w razie czego wziąć adwokata żeby facet zrozumiał, że jemu należy się połowa dorobku życiowego a nie całość. :mad: Podaję linka do strony Ligii Kobiet Polskich, tam są adresy oddziałów Terenowych i tam można również uzyskać bezpłatną poradę prawną.

http://www.ligakobietpolskich.free.ngo.pl/index.html

Lila
11-08-2008, 20:08
Grażynko nie uważasz,że to kapkę nie na temat.
Udaj się do biura podatkowego,tam otrzymasz odpowiedź na swoje pytanie.

Martunia,a skąd wiesz co Grażka miała na myśli ?
A może fachową amputację ?:rolleyes: i po kłopocie..kto go tam zechce..Niech tyra na rodzinę.Po to pan Bóg stworzył.

Mar-Basia
11-08-2008, 20:41
Te dwa zdania wykazuja jasno ze facet chce sie sprytnie i tanio wykrecic z malzenstwa bez placenia alimentow..

Trzeba mu udowodnic wine -zdrade.. Sa przeciez prywatni detektywi.. W sadzie niespodziewanie pokazac zdjecia... Nie wiem czy wPolsce jest prawo udzielania informacji przeciwnej partii przed rozprawa czy nie?

Amerykanska procedura sadowa nie jest jak do tej pory stosowana w Europie i Polsce. Niech ta Pani idzie do dobrego adwokata specjalisty od rozwodow, najlepiej kobiety. Najlepiej za obopolna zgoda stron. Lepsza na papierze gorsza umowa finansowa niz brudny i trudny proces ciagnacy sie latami.
Te bezplatne zwiazki prawnikow, Liga Kobiet - mam zastrzezenia.
Detektywi...zdjecia....troche filmowe.

jolita
11-08-2008, 20:50
Martunia,a skąd wiesz co Grażka miała na myśli ?
A może fachową amputację ?:rolleyes: i po kłopocie..kto go tam zechce..Niech tyra na rodzinę.Po to pan Bóg stworzył..................16326
.................................................. .

weronika1
16-08-2008, 15:52
Znałam kiedyś osobę, ktora nie pracowała zawodowo a otrzymywała pół emerytury byłego męża. Osobiście z nią o tym rozmawiałam i jestem pewna. Nie wiem tylko czy to było załatwione urzędowo, czy między nimi dobrowolnie. Trzeba by zapytać w ZUSie.

Małpa
16-08-2008, 17:44
Znałam kiedyś osobę, ktora nie pracowała zawodowo a otrzymywała pół emerytury byłego męża. Osobiście z nią o tym rozmawiałam i jestem pewna. Nie wiem tylko czy to było załatwione urzędowo, czy między nimi dobrowolnie. Trzeba by zapytać w ZUSie.Może nie połowę,ale jakaś jej częśc.Jeżeli nie pracowała zawodowo,tylko zajmowała się domem(to też ciężka praca),mąż zobowiązany jest wypłacac jej alimenty.Musi założyc oczywiście sprawę.

Basia.
05-11-2008, 18:38
w moim domu mieszka małżeństwo ze stażem ponad 50-letnim, widywałam ich często na spacerze. Dzisiaj się dowiedziałam, że się pan wniósł sprawę o rozwód bo się zakochał i chce sobie ułożyć życie z nową panią. Ponieważ przestał kochać swoją "starą" żonę i drażni go jej obecność w ich wspólnym mieszkaniu wszczyna awantury na "cztery fajerki" i wtedy musi interweniować policja. Pan liczy sobie 76 lat, jest rówieśnikiem swojej żony ..... nową miłość poznał w sanatorium. :confused:

tadeusz50
05-11-2008, 18:47
Basiu może bym zrozumiał gdyby o pan był o kilkanaście lat młodszy ale trudno mi to pojąć. Temu panu za przeproszeniem d... grobem śmierdzi a jemu zachciewa się zmiany partnerki. Wpływ sanatorium? ciekawy rezultat ale gdy ma się o wiele lat mniej. Póżniej okaże się że został z ręką w nocniku.

Basia.
05-11-2008, 18:56
no właśnie, swoją drogą życie pisze przeróżne scenariusze :) miałam Tadzia swojego wysłać do jakiegoś sanatorium ale teraz zmieniłam zdanie :) niech się regeneruje w domu.

Malwina
05-11-2008, 18:59
i masz rację Basiu, bo po co to kota między myszy wprowadzać...

tadeusz50
05-11-2008, 19:07
Bo ja nazywam pobyt w sanatorium troszeczkę inaczej "*****cja" Mam nadzieję, że adminka tego nie usunie.

Basia.
05-11-2008, 19:08
Bo ja nazywam pobyt w sanatorium troszeczkę inaczej "*****cja" Mam nadzieję, że adminka tego nie usunie.
a dlaczego tak nazywasz pobyt w sanatorium?:D

tadeusz50
05-11-2008, 19:11
Ponieważ byłem i widziałem. Szczegółów oszczędzę.Parki, pareczki, zmiany, powroty.

Basia.
05-11-2008, 19:14
kupię borowinę i inne atrakcje i regeneruję swojego mena w łazience domowej. :D

Malwina
05-11-2008, 19:14
Ja tez byłam jako świeżo upieczona mężatka i mieszkałam z trzema paniami onegdaj w moim dzisiejszym wieku...i więcej już nigdy nie pojechałam do sanatorium.*****cja Tadziu, *****cja....

tadeusz50
05-11-2008, 19:21
Przecież to proste jak banan. "Czego oczy nie widzą temu sercu nie żal" Powiedzmy można poszaleć ale w dniu zakończenia turnusu wymazać z pomięci. Przenoszenie tego dalej jest głupotą.

Lila
05-11-2008, 19:37
kupię borowinę i inne atrakcje i regeneruję swojego mena w łazience domowej. :D

Zrób mu tajski masaż .Wałkiem.;)

Basia.
05-11-2008, 19:39
Zrób mu tajski masaż .Wałkiem.;)
zrobię tajski masaż podwójny ;) wezmę dwa wałki, niech wie jakiego skarba ma w domu.:D

tadeusz50
05-11-2008, 20:06
I powiedz tu człowieku prawdę. Teraz mam przechlapane u imiennika.

Pani Slowikowa
05-11-2008, 20:20
kupię borowinę i inne atrakcje i regeneruję swojego mena w łazience domowej. :D


Jasne Basiu.. bedzie *****cja domowa.. he hehe:D

Lila
05-11-2008, 20:25
Bo ja nazywam pobyt w sanatorium troszeczkę inaczej "*****cja" Mam nadzieję, że adminka tego nie usunie.

A ja ...''kurwencja ''.Ale nadziei nie mam.:D Joasia jak zobaczy ,to wywali.Bo wrażliwa z niej dziewczyna.

tadeusz50
05-11-2008, 20:26
zrobię tajski masaż podwójny ;) wezmę dwa wałki, niech wie jakiego skarba ma w domu.:D
Basiu bez urazy ale wałki mają dwa końce:confused: :confused:

Basia.
05-11-2008, 20:33
Basiu bez urazy ale wałki mają dwa końce:confused: :confused:
ale ja tak z troski wielkiej żeby kuracja była udana zrobię masaż tajski podwójny. :D

Basia.
05-11-2008, 20:37
sobie jak ciężko musi być żonie tego faceta, żal mi jej bardzo. :confused: Serce nie sługa, qurna. :confused:

Lila
05-11-2008, 20:39
sobie jak ciężko musi być żonie tego faceta, żal mi jej bardzo. :confused: Serce nie sługa, qurna. :confused:

No tak.Ale każdy kij ma dwa końce.Niech dziad się wyprowadzi ,i kobitka odpocznie .

tadeusz50
05-11-2008, 20:41
Zastanawiam się czy ten facio nie wróci z podkulonym ogonem jak skarcony pies.

Malgorzata 50
05-11-2008, 21:01
Jak przeżyje ten drugi związek! :D
Mam nadzieję ,że mój ulubieniec, Tadzio basiowy przeżyje kurację upiększająco- relaksującaą...bo jak pojawi się jakieś zagrożenie to chyba będę musiała przyjść mu z odsieczą ale BEZ wałka!!!!:D

Jadzia P.
05-11-2008, 22:11
No nie, tym razem muszę stanąć w obronie kuracji !!!
Ja sama byłam 5 razy, na kuracji, nie na *****cji.
W tym roku byliśmy razem, tzn. ja i mój małżonek.
Tadeuszu, z tymi kuracjuszami to jest podobnie jak z pijakami.
My, Polacy mamy na świecie opinie pijaków.
A według mnie jest to opinia bardzo krzywdząca, bo ja np. nie piję i nigdy nie piłam.
Identycznie jest z opinią o kuracjuszach.

Koteczek i Myszka
05-11-2008, 23:20
Z sanatorium to Tadeusz ma racje pracowalam 2 lata w sanatorium i tam mieszkalam/praca na zmiany/ i to jest prawda co wyrabiaje zarowno faceci jak i kobiety. Do tego sanatoruim przyjezdzali gornicy mieli forsy jak lodu /lata 70/.Osobiscie bylam w sanatorium majac 40 lat dostalam pokoj z pania w wieku mojej mamy i bardzo milo wspominam ten pobyt, nikt nie zaczepial bo wszedzie razem chodzilysmy zreszta byla to straszna dziura zadnych atrakcji wszedzie daleko a w osrodku nie organizowano zadnych zabaw /wieki post/

Malgorzata 50
05-11-2008, 23:59
żeby sobie zafundować kur....ację niekoniecznie trzeba jechać do sanatorium ...pod warunkiem ,że znajdziemy wspólkur...acjusza lub współkur....acjuszkę

ostatek
06-11-2008, 00:08
Jak się "chrupek" uprze to i sanatorium niepotrzebne. Ślubny kumy wywiał, po 40 latach, z jej przyjaciółką zostawiając tylko ściany, wszystko "ruchome" zabrał. Z rozwodem, podziałem dobytku i złością na siebie szarpią się już trzy lata. Końca nie widać.
Pan - nie licząc świąt i niedziel - podlotek pod siedemdziesiątkę. Nowa wybranka latek ma nieco mniej, tak z dwadzieścia, na oko...

Lila
06-11-2008, 00:13
Koniec nastąpi ,jak chrupkowi chrupnie jakaś chrząstka w sfatygowanym ciałku.Wtedy wybranka osobiście go dostarczy na wycieraczkę.
No,chyba że wycieraczkę też zabrał ?

Basia.
06-11-2008, 00:22
Dawno temu moja Matka wysłała mojego Ojca do sanatorium w Ciechocinku, tatuś poznał tam rówieśnicę mojego brata i wymienił sobie żonę na młodszy egzemplarz. Na łono rodziny nie wrócił, gdzieś w Polsce /chyba/ żyje moja przyrodnia siostra jest starsza od mojego syna o 4 lata, nie widziałam jej nigdy i zobaczyć nie chcę. Ojciec odciął się od nas całkowice, nie wiem gdzie jest jego grób podobno w Gdańsku.

Lila
06-11-2008, 00:26
No ,jeszcze nie był taki stary,skoro jakoś dziecko wydłubał ?

Basia.
06-11-2008, 00:28
No ,jeszcze nie był taki stary,skoro jakoś dziecko wydłubał ?
podobno kochał to dziecko jak własne. :rolleyes:

Lila
06-11-2008, 00:32
podobno kochał to dziecko jak własne. :rolleyes:

Czyli nie wydłubał własnoręcznie ,niejako ?
Eeeeee to żadna siostra przyrodnia..:D

Basia.
06-11-2008, 00:34
Czyli nie wydłubał własnoręcznie ,niejako ?
Eeeeee to żadna siostra przyrodnia..:D
niejako mógł własnoręcznie nie wydłubać :D człowiek strzela ........... :rolleyes:

nutaDo
07-11-2008, 11:55
J.Stuhr opowiada: "Czytałem wywiad z Jeremim Przyborą /Kabaret Starszych Panów/ i cytuje:"Dopiero po śmierci mojej żony zorientowałem się, że wszystko co robiłem w życiu , robiłem dla niej. - Myślałem,że robię to dla siebie, dla zdobycia sławy,pieniędzy, dla sztuki.Nie. Ja robiłem to dla niej!". J.Stuhr - sam dostrzegam, że kiedyś umiałem jedynie brać.Wiele lat upłynęło, bym nauczył się dawać."
Może to odstaje od poprzednich postów, ale jest pocieszające,że są i takie Chłopy na świecie.....

Lila
07-11-2008, 12:56
J.Stuhr opowiada: "Czytałem wywiad z Jeremim Przyborą /Kabaret Starszych Panów/ i cytuje:"Dopiero po śmierci mojej żony zorientowałem się, że wszystko co robiłem w życiu , robiłem dla niej. - Myślałem,że robię to dla siebie, dla zdobycia sławy,pieniędzy, dla sztuki.Nie. Ja robiłem to dla niej!". J.Stuhr - sam dostrzegam, że kiedyś umiałem jedynie brać.Wiele lat upłynęło, bym nauczył się dawać."
Może to odstaje od poprzednich postów, ale jest pocieszające,że są i takie Chłopy na świecie.....

Są ,są ..na szczęście.
Ja jestem z takim od lat 40-tu.
A jak który jest z natury CUDZOMOCZYCIPEK ,to na drzewo od razu.

nutaDo
07-11-2008, 13:15
Ja też od 39 lat.Zgadzam się z Tobą... na drzewo

tadeusz50
07-11-2008, 13:21
cytat
A jak który jest z natury CUDZOMOCZYCIPEK ,to na drzewo od razu
Tylko do tego potrzebne są też MOCZYCIPKI bo bez tego się nie obejdzie. Dwie strony medalu nie ma jednego bez drugiego.

Malgorzata 50
08-11-2008, 00:26
A kto powiedział ,że tylko faceci mają prawo do życia

iksigrek
11-11-2008, 01:55
Ależ Wy jesteście mało obiektywne. Umawiacie się, jak obcemu facetowi, o którym nic nie wiecie dokopać. Wystarczy, że któraś z Was popłacze, lub przed którąś z Was inna popłacze na swojego mena, a od razu byście dziada zlinczowały i puściły z torbami.
To jest ta wasza babska bezkrytyczna solidarność:rolleyes:
Ja bym wam dał. Baby jedne:)

Malgorzata 50
11-11-2008, 02:01
Ależ Wy jesteście mało obiektywne. Umawiacie się, jak obcemu facetowi, o którym nic nie wiecie dokopać. Wystarczy, że któraś z Was popłacze, lub przed którąś z Was inna popłacze na swojego mena, a od razu byście dziada zlinczowały i puściły z torbami.
To jest ta wasza babska bezkrytyczna solidarność:rolleyes:
Ja bym wam dał. Baby jedne:) Nie dokopujemy wcale nikomu rozważamy złożoność ludzkiej natury .Facecie jeden:)

largetto
11-11-2008, 10:20
Są małżeństwa,zwłaszcza te z dużym stażem, w których już nie dba się o czułość, bliskość, przyjaźń. Uważa się, że skoro już ma się "tego męża lub żonę" ,to na zawsze i nie potrzeba żadnego wysiłku aby pielęgnować uczucia. I wcale mnie nie dziwi, że ludzie rozchodzą się po 40. 50. .....latach wspólnego życia.Brak seksu, / a może w tym przypadku właśnie o to chodziło/ rozmów, drobnych czułości powoduje, że stajemy się sobie obcy. A właśnie teraz, kiedy dzieci już nie ma w domu powinniśmy zadbać o własne relacje.
Zwykły dotyk .... bo dotyk to czułość i ważność i wzajemny szacunek. Kiedy ludzie przestają się dotykać ,uczucie odchodzi....
A przecież nie wiemy ile nam jeszcze zostało tej ziemskiej wędrówki. Dlaczego więc pozbawiać się tej odrobiny radości ?

Przeczytałam ostatnio opinie na temat książki Esther Perel "Inteligencja erotyczna, Seks, kłamstwa i domowe pielesze" mam zamiar poszukać jej w czytelni, aby ją przeczytać.
Jest to zupełnie inne od dotychczasowego, spojrzenie na problemy w związku.
Tylko parafrazując....że w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.....
Ale jeżeli ta obcość w związku pogłębia się, nadejdzie moment że trzeba się będzie z tym problemem zmierzyć..... i.....co .....dalej ???

No właśnie, kiedy druga osoba wyciągnie do nas rękę i zauważy w nas Człowieka, a nie tylko męża lub żonę , zaczyna się dramat. I to nie tylko dla osoby, która zostaje porzucona, ale jeszcze większy dla tej, która odchodzi. Ta kładzie na szalę całe dotychczasowe życie dla tych chwil o których w skrytości marzy.
Choć i tu jest duże ryzyko i prawdopodobieństwo ,że może się nie udać. Ale człowiek jak ćma - leci do tego ciepła, choć może opalić sobie skrzydła lub po prostu zgorzeć.

Bo bez miłości nie ma życia....

Doza miłości

Nie ma trudności
której by odpowiednia doza miłości
nie pokonała;

Nie ma choroby,
której by wystarczająca doza miłości
nie wyleczyła;

Nie ma drzwi,
których by wystarczająca doza miłości
nie otworzyła;

Nie ma przepaści,
nad którą odpowiednia doza miłości
nie przerzuciłaby mostu;

Nie ma grzechu,
którego by odpowiednia doza miłości
nie odkupiła...

Jadzia P.
11-11-2008, 12:12
Wandeczko, bardzo ładnie piszesz.
Bardzo lubię czytać Twoje posty.
Szkoda tylko, że tak mało zabierasz głos na naszym forum :)

meggi100
11-11-2008, 18:59
Rozwód musi być z czyjeś winy. Przecież nie mozna w tej sytuacji zgodzić sie na rozstanie bez orzekania o winie..Powodzenia

iksigrek
11-11-2008, 21:13
Ja myślę, że powodem rozwodów w takim wieku, jest najzwyczajniej brak szczerości. Nie takiej z ostatnich kilku dni , miesięcy czy lat, ale takiej z całego małżeństwa, gdzie jedna ze stron chce tej szczerości i intymności nie tylko w sferze seksu, ale takiej intymności w sensie ducha. Brak takiego doceniania się nawzajem. Małżeństwo powinno(tak myślę) być nie tylko oparciem wzajemnym, ale i inspiracją wzajemną.
Sporo ludzi uważa, że ma receptę na uszczęśliwianie małżonka(ki), a powinno być tak, byśmy byli poprostu szczęśliwi. Ot tak zwyczajnie.
Moi znajomi, którzy uchodzili za wzór zgodnego małżeństwa, rozsypali się po trzydziestu latach. Nie poszli do sądu, lecz każde do innego dziecka. Kiedyś w rozmowie ze znajomym zapytałem czy jest teraz szczęśliwy.
Odpowiedział mi że szczęście to coś wymiernego i nie chodziło mu już o szczęście, ani jego poszukiwanie. On szukał tylko chwili spokoju i możliwości bycia poprostu sobą.
Kiedy tak sobie pomyślałem, to przyznałem mu rację, bo ciągle było słychać w ich obecnosci
-"Władek to.."
-"Władek tamto.."
-"zrób, to, źle powiedziałeś.., ubierz się tak" itp., itd.
Jego żona dbała o niego i to nie ulega wątpliwości. Ale dbała po swojemu, mając w nosie to co on myśli.
Tak więc można człowieka zagłaskać na śmierć i dbając o niego można go wykończyć.

Basia.
01-12-2008, 09:18
Rozwodnicy, podobnie jak palacze, bezdomni i ludzie słabiej wykształceni, żyją krócej.

Ktoś napisał artykuł bo trzeba z czegoś żyć. :confused: Życie w toksycznym związku przedłuża życie? :confused:
http://wiadomosci.onet.pl/1871488,69,rozwodnicy_zyja_krocej,item.html

Malwina
01-12-2008, 10:10
Largeto, Jacku bardzo pieknie ujęliscie sedno bliskości i samotności- tylko dlaczego tak mało ludzi to rozumie......dla jednych (nielicznych?) jest to oczywistoscią , dla innych kompletną niejasnością ...delikatnie ujmując....

BUNIA
01-12-2008, 11:12
Miłóśc , bliskośc należy pielegnować, dbać o nią .Czym wiecej lat za nami tym wiekszej staranności to wymaga .Niejednokrotnie ludzie postrzegaja swoj zwiazek jako dane na całe życie - nic bardziej mylącego .
Mężczyżni nie staraja sie zaskakiwać pomysłami,leniwieją a kobiety zabiegane nie dbają o siebie przez co staja sie
mniej atrakcyjne .Taki związek szybko powszednieje , wkrada sie nuda,rutyna i tylko malenki kroczek dzieli od rozstania .
Najczęsciej spotykanym powodem rozejścia jest zdrada,potem alkohol i to o czym wyżej napisalam wygasnięcie uczuc, brak zrozumienia w konsekwencji obojetnośc .
Z moich wieloletnich obserwacji wynika iż dzieci obojetnie w jakim sa wieku bardzo przezywają rozstanie , nie rozumieja dlaczego po wielu latach wg. ich mniemania udanego zwiazku rodzice postanawiają życ odzielnie .
Niejednokrotnie konflikty narastające w rodzinie sa skrywane przed dziecmi w celu uchronieniam ich przed problemami dorosłych.
Kryzysowym momentem jest także "opuszczenie" przez dzieci domu rodzinnego /studia, praca,/ - z kieratu obowiazkow, nagle zostajemy uwolnieni nie potrafimy przystosować sie do innej codzienności poprostu ,brakuje pomysłow na wspólne życie .
http://img2.vpx.pl/up/20081201/2.jpg (http://www.vpx.pl/foto,_23501.html)

Mar-Basia
01-12-2008, 20:36
Bunia wspaniale napisala. Podstawa malzenstwa jest milosc, uczucie, ktore nalezy starannie pielegnowac jak wrazliwa roslinke. Udany zwiazek malzenski jest SZKOLA KOMPROMISOW i jezeli tego sie nie rozumie - lepiej nie zawracac sobie glowy i zostac w kawalerskim stanie. Sa rowniez inne bodzce bardzo istotne dla zycia malzenskiego, proste uklady damsko-meskie o ktorych nie nalezy zapominac i to dotyczy obie strony!
RESZTA przyjdzie sama - moge Was zapewnic.

wisia
01-12-2008, 23:47
otóż to! dbać o miłość, czułość , bliskość ale muszą to robić obydwoje ,w pojedynkę nie da rady.A mężczyżni, niestety to prawda co pisze Bunia ,,leniwieją" nie chce się zabiegać o coś co już do ,,mnie "należy.A my kobiety, kiedy kończy się czas dziecięctwa naszych pociech, nagle odkrywamy ,że powstała pustka,nie mamy już o czym i z kim rozmawiać.

JuMa
05-12-2008, 22:14
Bunia wspaniale napisala. Podstawa malzenstwa jest milosc, uczucie, ktore nalezy starannie pielegnowac jak wrazliwa roslinke. Udany zwiazek malzenski jest SZKOLA KOMPROMISOW i jezeli tego sie nie rozumie - lepiej nie zawracac sobie glowy i zostac w kawalerskim stanie. Sa rowniez inne bodzce bardzo istotne dla zycia malzenskiego, proste uklady damsko-meskie o ktorych nie nalezy zapominac i to dotyczy obie strony!
RESZTA przyjdzie sama - moge Was zapewnic.

nic dodac nic ujac
tyyyyle juz na ten temat zostalo powiedziane, napisane
a jednak - recepty na zycie we dwoje jeszcze nie wynaleziono ...
kiedys wydawalo mi sie, ze to takie proste
z biegiem lat, uznalam - bardzo trudno jest byc razem-we dwoje ..

Jadzia P.
05-12-2008, 22:38
We dwoje trudno......
Samemu.....żle......

Malwina
05-12-2008, 23:58
jak sie spotkają te same połowki owocu to pewnie łatwo, ale jak przyczepią się połowki od różnych owoców, to baaardzo trudno.....

granny
06-12-2008, 18:28
A kto powiedział, że mężczyznie przypisany jest jeden związek na całe życie. Mężczyzni inaczej podchodzą do małżeństwa niż kobiety. Wydaje mi się, że każdy związek dzięki temu jest narażony na rafy. Nie jesteście mężczyzni monogamistami. Dbajcie kobiety o tych swoich chłopów a oni i tak pójdą do sąsiadki, bo nowa, inna i warto utwierdzic się w swej męskości, czyż nie panowie? Który zaprzeczy?

tadeusz50
06-12-2008, 19:55
A kto powiedział, że mężczyznie przypisany jest jeden związek na całe życie. Mężczyzni inaczej podchodzą do małżeństwa niż kobiety. Wydaje mi się, że każdy związek dzięki temu jest narażony na rafy. Nie jesteście mężczyzni monogamistami. Dbajcie kobiety o tych swoich chłopów a oni i tak pójdą do sąsiadki, bo nowa, inna i warto utwierdzic się w swej męskości, czyż nie panowie? Który zaprzeczy?
A ja zaprzeczę to samo dotyczy kobiet i to z tych samych powodów. Kobieta tez poszukuje tego piękniejszego, zaradniejszego, majętnego . Czyżby typowa feministka?

granny
07-12-2008, 13:51
Czy kobieta jest w stanie odejśc od męża po 25 latach tylko dlatego że hydraulik jest młodszy, piękniejszy. Na pewno nie, natomiast mężczyzna w wieku ok. 50 przeżywa ten okres bardzo gwałtownie i rzadko który nie stara się sprawdzic czy jeszcze kobiety biorą. Tadeuszu, kobiety jako rozsądniejsza częśc rodzaju ludzkiego poszukuja odpowiedniego kandydata w młodości aby zapewnic swojemu przyszłemu potomstwu odpowiedniego ojca. Ale po 25 latach rzadko odchodzą od swojego lubego, sprawdzonego w bojach, chyba właśnie że to jemu spodoba się inna spódniczka. Tak myślę. Masz coś przeciwko feministkom, bo ja nie.

tadeusz50
07-12-2008, 14:10
granny
Przeciwko feministkom nie mm nic natomiast co do twoich wypowiedzi mogę mieć wiele zastrzeżeń. Jak to jest ,ze konkubent bije i gwałci dzieci kobiety a ta dla swojego zadowolenia seksualnego udaje, że tego nie widzi. Może zaprzeczysz,że tak jest. Poczytaj choć tu pewne watki i wiele się dowiesz. Oczywiście nie zaprzeczam, że mężczyżni odchodzą do innych ale w żadnym wypadku nie godzę się z tym, że kobiety też tego nie robią.

granny
07-12-2008, 16:25
Tadeuszu nie chciałabym mówic o patologii, bo to co poruszyłeś można zaliczyc do takich zjawisk, a poza tym nie jestem psychologiem aby Ci odpowiedziec dlaczego kobiety maltretowane, poniżane i częstokroc świadome patologii w związkach zostają z tym mężczyzną lub udają że nic się nie dzieje. Jedno jest pewne, odejście od partnera czy to kobiety, czy mężczyzny jest to decyzja wymagająca charakteru, siły no i bazy finansowej, która pozwoliłaby opuszczonej/emu życ samodzielnie, a jeśli są jeszcze małe dzieci.. to sprawa się bardzo komplikuje i ani Ty ani ja nie wynajdziemy sposobu aby sprawę uczynic lżejszą, łatwiejszą do przeżycia. Zgadzam się, że kobiety tak samo zdradzają swoich partnerów. Nie znam statystyk dlatego nie mogę twierdzic z całym przekonaniem, która ze stron jest bardziej winna. Temat jak okazuje się jest bardziej złożony niż myślimy.

Aleksandra_2011
11-01-2012, 14:53
w moim domu mieszka małżeństwo ze stażem ponad 50-letnim, widywałam ich często na spacerze. Dzisiaj się dowiedziałam, że się pan wniósł sprawę o rozwód bo się zakochał i chce sobie ułożyć życie z nową panią. Ponieważ przestał kochać swoją "starą" żonę i drażni go jej obecność w ich wspólnym mieszkaniu wszczyna awantury na "cztery fajerki" i wtedy musi interweniować policja. Pan liczy sobie 76 lat, jest rówieśnikiem swojej żony ..... nową miłość poznał w sanatorium. :confused:
Witam,

Jestem dziennikarką nowej telewizji TTV i właśnie pracuję nad materiałem do reportażu o osobach, które po wielu latach małżeństwa zdecydowały się na wzięcie rozwodu. Czy mogłabym prosić o tel. na nr: 506 037 235? Wyjaśnię o co chodzi.

abc7084
14-01-2012, 15:29
Jestem w podobnej sytuacji. Wprawdzie bez urzędowego rozwodu, ale osobno. Po trzydziestu latach małżeństwa zostałam sama i jest mi z tym bardzo żle. Pozornie to ja odeszłam. Kupiłam sobie dom z daleka od mojego miasta, zmieniłam pracę i wyprowadziłam się. Ale to tylko pozornie, bo tak naprawdę to on zostawił mnie już dawno. Stał sie tak niedorzecznie podły, że nie mogłam już dłużej tego znieść. Gdybyśmy dalej razem mieszkali wylądowałabym chyba w wariatkowie. Teraz mam spokój, ale jestem sama i to mi bardzo dokucza. Kobieta powinna być niezależna inaczej nie było by mnie stać na taką zmianę w życiu.

largetto
15-01-2012, 22:29
Każdy rozwód jest przeżyciem stresującym i bolesnym, ale czasami boleśniejsze jest życie z "obcym " już człowiekiem i wrogim pod jednym dachem....
Przeżyłam i ja tę traumę po dwudziestu paru latach... dopomógł mi w tym sam Los, bo sama nie mając ani majątku ani pieniędzy nie potrafiłabym się wykaraskać z toksycznego związku.
Wyprowadziłam się z domu, zawarłam nowy związek, mam u boku kochanego i szlachetnego człowieka....
sa i minusy... jak normalnie w życiu, każde z nas ma jakieś swoje jeszcze nie pozałatwiane sprawy, ale najważniejsze , że teraz idziemy przez życie RAZEM WSPIERAJĄC SIĘ WZAJEMNIE I SZANUJĄC.... i o ile łatwiej jest te wszystkie niedogodności przeżyć...

BaLeRiNa60
26-01-2012, 16:21
Witam i pozdrawiam wszytkich,ale tak po cichu schylam glowe przed abc 7084 !! Tez ,tylko po 35 latach zdecydowalam -odchodze - bo inaczej wyladuje w wariatkowie. Maz dobrze poznal moje slabe strony iwykorzystywal w awanturach. Bylo bardzo ciezko, nie mielismy sobie nic do powiedzenia. Razem,a samotni. Przyslowie mowi wsrod tysiaca ludzi jestes samotnym ! Cos w tym jest. I tak zostalam sama, nie samotna,bo mam dzieci,znajomych i kochanego kotka. Jestem samodzielna i zaradna,ale nie jest mo dobrze z ta DECYZJA.