PDA

View Full Version : samotność w małżeństwie


Strony : [1] 2

doda
14-11-2008, 23:16
są małżeństwem,mieszkaja razem,ale niewiele mają sobie do powiedzenia i każde z nich siedzi raczej w swoim pokoju.Ożywiają się tylko jak przychodzą dzieci.Znacie takie pary? Może o tym pogadamy?

martunia
14-11-2008, 23:20
Doda.
Coś takiego trudno odkryć.
Ta para, gra, udaje.
Dla osób postronnych w ich związku jest wszystko ok.

aannaa235
15-11-2008, 07:11
Oczywiście, że są takie pary.
Znam takich wiele z 40 letnim stażem.

doda
15-11-2008, 23:27
trudno to chyba nazwać udawaniem,oni się nawet nie kłócą,żyją poprawnie,kazde wypełnia swoje obowiązki,chodzą razem na imprezy rodzinne,brak tylko serdeczności,troskliwości rozmów "spod serca" zwierzeń,jednym słowem przyjażni.Gdzieś wszystko uciekło,a zmieniać swoje życie w tym wieku już im się nie chce.Prawie wszystkie znane mi pary tkwią w takich układach-z lenistwa,dla dzieci i wnuków,DLACZEGO?

Malgorzata 50
15-11-2008, 23:35
trudno to chyba nazwać udawaniem,oni się nawet nie kłócą,żyją poprawnie,kazde wypełnia swoje obowiązki,chodzą razem na imprezy rodzinne,brak tylko serdeczności,troskliwości rozmów "spod serca" zwierzeń,jednym słowem przyjażni.Gdzieś wszystko uciekło,a zmieniać swoje życie w tym wieku już im się nie chce.Prawie wszystkie znane mi pary tkwią w takich układach-z lenistwa,dla dzieci i wnuków,DLACZEGO?
Odpowiedziałaś sobie -z lenistwa ,z przyzwyczajenia ,ze strachu przed samotnością ,z powodu zbyt wielu spraw łączących ich- dzieci, pieniędzy ,domów,mieszkań itd itd ..a także z tego powodu ,że żyjemy w Polsce ,gdzie jeszcze jakże często samotna kobieta jest gorszym czlonkiem społeczeństwa ..moja kuzynka rozwiodla się z męzem po prawie trzydziestu latach i jest szczęśliwą kobietą ,ale ilez bylo wokół niej biadolenia i współczucia...brrrr

doda
15-11-2008, 23:47
ja jestem przekonana,że 95% małżeństw rozeszło by się,gdyby nie dzieci,a tak,poniewaz ON nie pije i nie bije,to niech tak zostanie,bo może z następnym być gorzej,a poza tym tyle zamieszania...

Nika
16-11-2008, 08:14
Też znak wiele takich par..nie rozchodzą się,bo trzyma ich siła przyzwyczajenia,często fianse,lęk przed nowym życiem-brak im sił i odwagi na samotne zmaganie sie ze starością.Inni wierni sa religii,która rozwodów nie uznaje.to złozony problem-trudno sądzic innych,gdy tak naprawdę nie wiemy,co myslą i czują..

aannaa235
16-11-2008, 08:25
Małgorzato - masz rację, samotna kobieta wcale sie nie liczy, byłam samotna 10 lat to wiem dużo na ten temat, skończyły sie dawne znajomości przyjaźnie, kto tego nie przechodził nie może nic na ten temat powiedzieć.

Malgorzata 50
16-11-2008, 13:34
Pogadajmy o tym bo to jest fakt w który ,jako osoba optymistycznie nastawiona do zycia nie moglam uwierzyć ,póki w wieku 30-tu paru lat nie odczułam tego na własnej skórze i powiem szczerze nie mogę tego zrozumieć -przeciez osoba lubiana ,z facetem iu boku ,czesto przyjmowanym wcale nie tak dobrze ,bez niego nie jest kimś innym..zawsze to bylo dla mnie zagadką...

tadeusz50
16-11-2008, 13:59
Moje miłe seniorki ale mnie się zdaje, że to działa bez względu na płeć. Strach przed konkurentem bo przyszła osoba wolna i nie wiadomo czy nie w jakimś celu uwiedzenia tej drugiej połowy.

Malgorzata 50
16-11-2008, 19:38
Ale to jest beznadziejny schematyczny banał....nigdy w zyciu nie przyszloby mi do głowy zamachiwanie się na męża mojej przyjaciółki lub kolezanki ,inna sprawa to mąż zupełnie nieznanej pani ..bo to uważam za problem małżenstwa a nie tej ewentualnej "trzeciej"
Zreszt a w okresie ,o którym mówię naprawdę nie stanowiłam ŻADNEJ konkurencji -biedna ,gruba ,porzucona z 2-ką dzieci deprecha itd .Spotkania byly dla mnie ważne bo to mi poprawialo humor i naprawdę nie zadręczalam nikogo swoimi problemami a jednak...teraz to się zmienilo pod KAŻDYM względem

elusia
16-11-2008, 20:13
Napewno wypowiem sie nie w tym watku,ale trudno, nie wiem gdzie mam poruszyc ten temat.
Jestem singlem nie z wyboru i moze ktos sie wypowie jak spedzac czs?
Nic nie musze ,ale dzien jest podobny do dnia.Jak spedzacie czas?
Napewno jest nas wiecej.Nie chce zyc zyciem dzieci,bo one maja swoje troski,
ja chce zyc dla siebie.Gdzie mam sie udac?Gdzie szukac rozrywki?

http://www.iv.pl/images/5p0hz9wjlhe9gi57sx9j.gif (http://www.iv.pl/viewer.php?file=5p0hz9wjlhe9gi57sx9j.gif)

Malgorzata 50
16-11-2008, 21:16
elusia ja też jestem można powiedziec singlem ..nie za bardzo z wyboru i tak jak ty nie chcę i nie żyję zyciem moich dzieci co nie oznacza ,że nie spotykamy się itd ..Więc co robię a) pracuję b) spotykam się ze znajomymi ,c) dzwonię a nie czekam na telefon d) chodzę do kina ,teatru(rzadziej bo money...) d)jeżdżę latem na rowerze zima chodzę na spacery jak mam czas,e)zapraszam gości ,f)spotykam się z jednym takim niezupełnie platonicznie ,g i h)siedzę na seniorku,opiekuję się 2 kotami mojej córki i generalnie nie mam na nic czasu .Uściski

Malwina
16-11-2008, 22:00
plus -odśwież w sobie daaawne pasje , zainteresowania,to na co kiedyś nie miałas czasu, czytaj, zdobywaj nowe wiadomosci, dbaj o siebie kazdego dnia jakbyś szła na randkę...tyle tylko i aż tylko?

elusia
16-11-2008, 22:59
Pieknie powiedziane.Ja nie jestem sama ,mam Was kochane seniorytki,zyje wsrod ludzi, ale i tu jest to ale....dlatego ten temat.
Czasem przychodzi taki stan, ze ciezko sobie z tym poradzidzic.
Pozdrawiam serdecznie.

doda
16-11-2008, 23:26
zapewniam Cię,Elusiu,że dużo gorzej jest znieść samotność,jak za ścianą jest druga,niby bliska Ci,osoba.Wahasz się,czy powiedzieć o jakims swoim problemie w końcu rezygnujesz,bo on wpatrzony w telewizor powie,że teraz coś go bardzo interesuje i może potem,a tobie "potem"już się nie będzie chciało gadać.Czasami chce się komuś opowiedzieć jakieś głupoty,a to,że się śniło coś fajnego albo że się tęskni za zmarłą przyjaciółką-a tu nie ma komu.....bo nie zrozumie,albo tylko będzie udawał,że słucha....

Malwina
17-11-2008, 08:43
Elusia , ej co za minorowy nastrój....Doda mówi o wiele większym problemie samotnosci razem- to dopiero boli...

Anielka
17-11-2008, 10:25
Dla każdego jego problem jest największy,jeżeli w danym momencie nie moze sobie z nim poradzic.I tu nie ma co się licytować jaki jest większy.Dopiero jak sie Malwinko znajdziesz w danej sytuacji ,wówczas się dopiero widzi jak to naprawde wygląda.Z boku wygląda zupelnie inaczej.Pozdrawiam cieplutko i jak najmniej takich minorowych nastrojow wszystkim życzę.19908

elusia
17-11-2008, 17:06
Dziekuje Malwinko i Anielko za pocieszenie.
Nastroj mija,a problem pozostaje.
Ciekawa jestem, czy te osoby co czuja sie samotne w zwiazku zastanawiaja sie,ze w razie jakiejs niedyspozycji ma kto udzielic pomocy?
Mnie sie wydaje, ze sa w lepszej sytuacji i jak pisze Anielka nie mozna sie licytowac.Takie jest zycie.
Pozdrawiam wszystkich samotnych i nie samotnych.

Malwina
17-11-2008, 17:40
Eluniu mów o sobie,że jesteś sama proszę, ale nie samotna...myślę, ze to dwa różne stany....pewnie Anielka ma rację ze człowiek najlepiej wie jak sam znajdzie sie w konkretnej sytuacji, bo jak mówią Indianie"przejdz się w moich butach"...dopiero będziesz wiedział..

elusia
17-11-2008, 17:43
Przepraszam Malwinko ale zwracam uwage,ze na poczatku pisalam ze "jestem singlem".

Jaga_13
19-11-2008, 22:38
Wiem jak spędzają czas moje koleżanki singielki-trzeba wyjsc do ludzi.Są kluby Seniora,są uniwersytety 3 wieku.Organizowane są wspolne zabawy,wyjazdy.Trzeba wyjść do ludzi,ale to trzeba chcieć jak wiele innych spraw w życiu.Pozdrawiam

Jaga_13
19-11-2008, 23:21
Anioły w podrózy Opowiesc o tym jak widzimy rzeczywistość. Dwaj podrózujący Aniołowie zatrzymali sie,aby spedzić noc a domu bogatej rodziny.Ta jednak odmówiła im noclegu w pokoju w swojej rezydencji.Dano aniołom miejsce w zimnej piwnicy.Kiedy już przygotowali sobie posłanie na twardej podłodze,starszy anioł zobaczył dziure w ścianie i ją naprawił.Kiedy młodszy anioł zapytał,dlaczego to zrobił,starszy odpowiedział;Rzeczy nie zawsze są takie,jak się wydają.Następnej nocy przyszło im nocować w biednym domu gościnnego farmera i jego żony.PO podzieleniu się posiłkiem małżeństwo pozwoliło aniołom spać w swoim łóżku,gdzie mogli wygodnie odpocząć.Nazajutrz rano.aniołowie zobaczyli malżeństwo farmerów we łzach.Ich jedyna krowa,leżała martwa na polu.Młodszy anioł był wzburzony i zapytał starszego anioła;Jak mogłeś na to pozwolić?Pierwszy mężczyzna mial wszystko a ty mu pomogłeś-biadolił.-Ta druga rodzina miała mało,ale chętnie podzieliła się wszystkim,a ty pozwoliłeś ich krowie zdechnąć!RZECZY NIE ZAWSZE SĄ TAKIE ,JAK SIĘ NAM WYDAJĄ-odpowwiedział starszy aniol.KIedy byliśmy w piwnicy rezydencji,zauważylem,że w tej dziurze w ścianie schowane było złoto.Jego właściciel był obsesyjnie chciwy i niechętny,by dzielić się swoją fortuną,więc naprawiłem ścianę tak,by nie mógł znależć schowka.Kiedy zaś spaliśmy w łóżku farmera,przyszedł anioł śmierci po jego żonę.Ja dałem mu w zamian krowę.RZECZY NIE ZAWSZE SA TAKIE ,JAK NAM SIĘ WYDAJE.

jakempa
20-11-2008, 00:33
Piękna przypowiesć, wiele mozna z niej wywnioskować, no i pouczająca.

Rick7
22-11-2008, 16:48
Nie jest to odosobniona przypadłość. Na ogół ludzie wiedzą co z tym zrobić! Najgorsza jest w tym rutyna przeżywania dnia wspólnie. W tej sytuacji dobrze jest gdy jedna ze stron przejmie inicjatywę. Twierdzę, że każda inicjatywa inna od utartej jest dobra.

Mary Grace
04-01-2009, 15:42
To zależy czy masz na myśli związek damsko-męski,czy też szukasz bratniej duszy do pogaduszek, wspólnego wyjścia do kina ,teatru itp.Początek znajomości wirtualny,a kolejny krok to spotkanie w realu.Kto wie,może to będzie początek czegoś niezwykłego, jak to w życiu bywa.Powiadają,że szczęście odważnym sprzyja.

ignesja
04-01-2009, 16:10
.RZECZY NIE ZAWSZE SA TAKIE ,JAK NAM SIĘ WYDAJE.

pięknie to powiedziałaś Jaga_13 !Dlatego staram się /często mi się nie udaje/ nikogo nie osądzać za jego wybory...
http://www.dowcipy.swiata.pl/obrazy/zodiak/12.gif

smerfeta
09-01-2009, 11:31
Do mnie pasuje to co napisała Doda.Jestem mężatką 34 lata.Mieszkamy razem ale niewiele nas łączy.Ja mam inne zainteresowania,mąż inne.On jest pracocholikiem,właściwie cały dzień jest na nogach i ma coś do roboty.Wieczorem padnięty idzie do swojego pokoju,włącza tv przy którym zasypia.Ja zaś dbam o dom,jedzenie,zakupy.Dużo czytam,doszedł do tego jeszcze komputer.czasem zajmuję się wnukami,które mieszkają z nami na górze.Dawniej nie zauważałam problemu,ale teraz chciałabym aby było choć trochę tak,jak dawniej było.Nie kłócimy się,łączą nas wspólne wyjazdy do miasta i na różne imprezy rodzinne.Nie udajemy,wiem,że kochamy się,ale wspólne pasje gdzieś zniknęły.Boję się wspólnego wyjazdu do sanatorium,czy to nas podzieli czy połączy.Jak on zniesie bezczynność?Ja lubię obracać się między ludżmi,on woli samotność lub swoich kolegów tylko.Na wczasy wyjeżdżam z siostrą bo on nie wytrzyma 2 tyg.bez pracy.:rolleyes:

Nika
09-01-2009, 11:38
Myślę,że nie jesteś odosobnina..znam kilka takich małżęństw.Jeżdżą razem na urlop,ale spędzją go po swijemu.Mąż mojej znajomej całymi dniami łowi ryby,potem je smaży lub wędzi i rozdaje sąsiadom..ona kocha czynny wypoczynek.Spotykają sie przy posiłkach i wymieniają refleksje.

Mary Grace
09-01-2009, 13:26
Jesteśmy właśnie tutaj,ponieważ w tym naszym uładzonym życiu powstała rysa,czasem jest ona widoczna tylko dla osoby zainteresowanej.Ja jestem w związku 40 lat,mąż, dzieci ,wnuki,niby wszystko jak w ankiecie....no właśnie ,niby. A jednak czegoś mi brak,za czymś gonię,czegoś oczekuje.Czasami sama pytam siebie , czy takie próby szukania czegoś innego mają jeszcze sens? A może cieszyć się,że jutro też jest dzień?

kajka100
09-02-2009, 12:14
Doda masz rację-samotnośc w małżeństwie zalezy id nich samych-ja np. nie uznaję cicgych dni-jestem wtedy pokrzywdzona, gdyz maz nie pomaga mi w niczym, dlatego odzywam się pierwsza-a co mi szkodzi odezwać się?? wtedy posprzata, pozmywa itd.

Niebieskooka56
09-02-2009, 16:04
Po to właśnie ,Koleżanki,macie koleżanki(choćby nas,czy życzliwe sąsiadki),aby Was zrozumiały.Kobieta kobietę zrozumie w lot i to bez zbędnych slów,tylko trzeba wyjść do ludzi!

kama5
19-02-2009, 14:53
Samotność w małżeństwie to nie wtedy , gdy są "ciche dni".O tym wszystkim co jest między dwojgiem ludzi poczytajcie sobie na moim blogu,o zdradzie, o wybaczaniu i wielu innych sprawach bliskich kobietom.Podaję blog mojego autorstwa;www.Lema.blog.onet.pl'Wieczorne refleksje"Tylko mnie nie krytykujcie ,bo ja nie pisarka.

Ariana
20-02-2009, 12:20
to nie jest tak prosto ocenić.Poprostu jak można się poznać przed ślubem jak to wcale nie jest czas na zwykłe dni od prania po skarpety, chorobę,czy nie udany obiad bo w gruncie rzeczy
wcale nie smakuje a miał być wspaniały (chyba w wyobrażni).Niewiele jest par które mogłyby powiedzieć ale tak szczerze że układa im się,tyle że świat jest tak dziwnie urządzony ,ludzie mówią to co chcesz usłyszeć.Ato wcale nie tak
żeby jedna ze stron przejęła inicjatywę bo wiem że wtedy wygodnie jest tej drugiej bo przyłącza się lub nie i nie widzi w tym nic złego.A ten co ciągnie ten wózek w końcu ma dość.To piszę na przykładzie rozłożonym w czasie,kiedy małżeństwo ma za sobą co najmniej 35 lat i taka monotonia .No można niby coś ale to są zapędy jednorazowe.Zresztą jak to jest to każdy wie jak jest czy też był we dwoje , a dziś jest obok ;)

Antola
31-05-2009, 20:27
Odwiedzam strony Klubu Seniora bardzo często, lecz dopiero teraz odważam się podzielić o swojej samotności w małżeństwie, która do Waszych postów jest zupełnie inna. Moja historia jest długa i nie chciałabym rozpisywać się na forum. Nie mam z kim porozmawiać ani przed kim się otworzyć. Może wśród Was odnajdę przyjaciół z którymi będę mogła porozmawiać?

bogda
31-05-2009, 20:29
Witaj Antola, z pewnością znajdziesz tu bratnią duszę i wsparcie wielu forumowiczów.

tadeusz50
31-05-2009, 20:33
Odwiedzam strony Klubu Seniora bardzo często, lecz dopiero teraz odważam się podzielić o swojej samotności w małżeństwie, która do Waszych postów jest zupełnie inna. Moja historia jest długa i nie chciałabym rozpisywać się na forum. Nie mam z kim porozmawiać ani przed kim się otworzyć. Może wśród Was odnajdę przyjaciół z którymi będę mogła porozmawiać?
Witaj Antola.
Jak chcesz porozmawiać z kimś skoro milczysz. Odezwij się i podziel się z nami swoimi problemami. Dopiero wówczas ktoś może odezwać się do Ciebie. Śmiało.

Antola
31-05-2009, 20:52
Dziękuję, że tak szybko zareagowaliście na mój post. Nie chcę opisywać swojej sytuacji. Jestem z natury osobą bardzo skrytą i zamkniętą w sobie. Jest to przyczyną nieufności do ludzi, którzy jak sądziłam okazali się pseudo przyjacielami i szeroko z kolei w swoich dalszych gronach rozpowiadali to z czego im się zwierzyłam. Dlatego wolałabym porozmawiać za pośrednictwem maila i gg.

tadeusz50
31-05-2009, 20:55
Antola, przecież tu jesteś anonimowa. Część z nas jest odkrytych.

Antola
31-05-2009, 21:05
Podaję swój mail Tol_a@poczta.fm

tadeusz50
31-05-2009, 21:12
Antola poczytaj tu od postu 232
http://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-czego-zaluje-w-swoim-zyciu.-page16-3362.html

Antola
31-05-2009, 21:14
Dziekuję Tadeuszu

Basia.
31-05-2009, 21:15
nie przyjmujesz wiadomości na priva, zmień ustawienia w swoim profilu.

Antola
31-05-2009, 21:24
Zaraz spróbuję to zrobić.

Antola
31-05-2009, 21:27
Podpowiedz mi Basiu jak mam to zrobić?

enia60
31-05-2009, 21:28
"samotność w małżeństwie" może nie samotność ,ale ja i on lubimy swoje światy,a potem dyskusje,oceny ,wymiany myśli bardzo lubię i cenię sobie te chwile

Jadzia_G
31-05-2009, 21:41
"samotność w małżeństwie" może nie samotność ,ale ja i on lubimy swoje światy,a potem dyskusje,oceny ,wymiany myśli bardzo lubię i cenię sobie te chwile

To napewno nie samotność - każdy człowiek jest inny i to doskonałe relacje kiedy oboje szanujecie tę swoją inność i dzielicie się wrażeniami i dyskutujecie. Najgorsze co może być w małżeńswie to OBOJETNOSC - pomyślności i -- pozdrawiam.

Jolina
03-06-2009, 17:40
Droga Antolu.....
Właśnie skończyłam czytać caly ten wątek,wszystkie posty.
Zrób to samo,proszę...żeby CI ułatwić --podaje nr postów z którymi ja się identyfikuję.
Jeżeli po przeczytaniu tych postów,BEDZIEŻ UWAŻAŁA , że jestem taką osobą jakiej szukasz,to i ja chętnie poznam Cię bliżej.
doda post36 str2
może właśnie spodkałyśmy się?
Dlatego,jeżeli przeczytasz te posty ,sporo się dowiesz o mnie.
Bo to tak jak bym ja pisała.

O to, te posty:
doda post36 str.2
Smerfeta post338 str.2

kama5
12-06-2009, 12:24
te i inne tematy dotyczące relacji osób kiedyś bliskich sobie porusza na swoim blogu Lema.blog.onet.pl pt. " Wieczorne refleksje ".

JEDRUS
25-06-2010, 13:32
nie chce odejść ,z kochanka skończył ,mogę przebaczyc ale nie mogę zapomnieć gdyby nie ten pieprzony sklep to ja bym odeszła w siną dal ale nie mam środkow do zycia na emeryturę za młoda,męcze sie z obojętnym mi człowiekiem ,chcę być kochana i doceniana ,obojętnosc i nuda.

renia58
25-06-2010, 21:25
Witaj row niez jestem samotna w małzenstwie , zyjemy poprostu obok siebie ,ale to straszne , brak mi uczucia pozdrawiam Teresa

wiara
20-08-2010, 15:31
Co mam powiedzieć, za tydzień miał być mój ślub. A mój ukochcany zginął tragicznie jadąc do mnie. Jak mam się po tym wszystkim pozbierać?

Malwina
20-08-2010, 16:42
kochana moja,pare tygodni temu z młodą Niką pisałyśmy w podobnej sprawie jak Twoja spróbuj odnaleść te wpisy....moze Ci pomogą...albo poczekaj poszukam i dam Ci namiary

Malwina
20-08-2010, 16:51
Zajrzyj proszę-RODZINA, BLISCY-dział miłość, przyjaźń,samotność- wątek CO ROBIĆ BY MNIEJ CIERPIEC PO STRACIE(nIKA 3077) oraz drugi wątek zYCIE PO STRACIE BLISKIEJ OSOBY.....proszę zajrzyj tam , napisz, odezwie się dużo życzliwych i tych co cierpieli, cierpią......

Gabi K.
20-08-2010, 17:01
Co mam powiedzieć, za tydzień miał być mój ślub. A mój ukochcany zginął tragicznie jadąc do mnie. Jak mam się po tym wszystkim pozbierać?

Małgosiu
wielka tragedia, może pomoże Ci
lektura tych wątków,
wiele dojrzałych pięknych słów tam padło...

http://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-co-robic-by-mniej-cierpiec-po-stracie-bliskiej-osoby-1475.html

http://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-kiedy-odchodza-823.html

http://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-zycie-po-stracie-osoby-bliskiej-6732.html

Dobrze, że tu trafiłaś, otrzymasz tu wsparcie,
bo na forum jest pełno wrażliwych ludzi,
którzy pomogą Ci w tym trudnym dla Ciebie okresie.

Regina_108
20-08-2010, 20:36
Małgosiu,ja straciłam męża pięć miesięcy temu.Współczuję Ci bardzo,bo wiem jak się czujesz.Ja dopiero teraz zaczynam się wyciszać,dlatego też jestem w klubie seniora,bo dostałam wielkie wsparcie od koleżanek.Ty też pisz,napewno Tobie też to pomiże.Pozdrawiam Cię bardzo.

antek3
28-08-2010, 19:23
Sądzę, że samotność w małżeństwie jest zjawiskiem sztucznym. Wykorzystują go głównie kobiety dla usprawiedliwienia swojego postępowania. Jeśli nie ma więzi, które doprowadziły do małżeństwa, to nie ma małżeństwa, a gdy nie ma małżeństwa, to nie ma samotności w małżeństwie.

Mar-Basia
28-08-2010, 20:16
Cos dorzuce, tylko mnie nie zlinczujcie. Nic na tym swiecie nie jest wieczne, wlacznie z malzenstwem. Kiedy jakikolwiek zwiazek (malzenstwo czy zwiazek na "kocia lape")zaczyna szwankowac - na sile nic sie nie da. Zyc obok obcego czlowieka, dlatego, ze podpisalo sie jakis tam papierek?! Nie, dziekuje postoje. Tyle jest mozliwosci aby nie byc samotnym... poprostu trzeba wyjsc naprzeciw samotnosci a nie czekac az samotnosc zastuka do naszych progow.

Odpowiadam Andre. Dlaczego kobiety glownie cos tam wykorzystuja aby usprawiedliwic swoje postepowanie? Wiezi - nawet najmocniejsze jednego dnia moga sie "rozluznic" , zyjemy w XXI wieku. I tak na koniec, nigdy nie ma tak aby winna byla po jednej stronie. Z reguly jest 50/50. ;)

antek3
28-08-2010, 21:09
Cos dorzuce, tylko mnie nie zlinczujcie. Nic na tym swiecie nie jest wieczne, wlacznie z malzenstwem. Kiedy jakikolwiek zwiazek (malzenstwo czy zwiazek na "kocia lape")zaczyna szwankowac - na sile nic sie nie da. Zyc obok obcego czlowieka, dlatego, ze podpisalo sie jakis tam papierek?! Nie, dziekuje postoje. Tyle jest mozliwosci aby nie byc samotnym... poprostu trzeba wyjsc naprzeciw samotnosci a nie czekac az samotnosc zastuka do naszych progow.



Odpowiadam Andre. Dlaczego kobiety glownie cos tam wykorzystuja aby usprawiedliwic swoje postepowanie? Wiezi - nawet najmocniejsze jednego dnia moga sie "rozluznic" , zyjemy w XXI wieku. I tak na koniec, nigdy nie ma tak aby winna byla po jednej stronie. Z reguly jest 50/50. ;)

Marbello, kobiety nie "coś tam" wykorzystują tylko pojęcie samotności w małżeństwie aby usprawiedliwić swoje postępowanie zmierzające do rozluźnienia więzi. Oczywiście nie wszystkie kobiety i nie tylko oraz nie zawsze.
Myślę, że fakt życia w XXI wieku nie ma żadnego związku i nie jest uzasadnieniem dla rozluźnienia więzi. Nie zgadzam się też, że wina za rozluźnienie więzi jest z reguły obustronna. Prawie zawsze któraś strona zaczyna pierwsza. Jednoczesne działania należą do wielkich wyjątków.

toy_
28-08-2010, 21:41
że tez mnie w tym watku jeszcze nie było...samotnosc w małzenstwie to moje drugie imie

Alunia
28-08-2010, 21:53
Oto odpowiedź na pytanie:
Jak wyjaśnia problemy małżeńskie mężczyzna?
A tak:

kobiety (...) wykorzystują (...) pojęcie samotności w małżeństwie aby usprawiedliwić swoje postępowanie zmierzające do rozluźnienia więzi.

toy_
28-08-2010, 22:04
a do czego wykorzystują to pojęcie mężczyzni?

Alunia
28-08-2010, 22:53
a do czego wykorzystują to pojęcie mężczyzni?
Żeby ukryć radość z rozluźniających się więzi...
czasami...:)

antek3
29-08-2010, 02:41
Ponieważ mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety i odwrotnie, to problem samotności w małżeństwie każda ze stron widzi inaczej.

Mar-Basia
29-08-2010, 02:51
Ponieważ mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety i odwrotnie, to problem samotności w małżeństwie każda ze stron widzi inaczej.

Czy Ty przypadkowo nie jestes z Kosmosu? :confused: Rozumiem, ze mowisz we wlasnym imieniu.;) Slyszales, ze nie mowi sie "nigdy"!

amelia
29-08-2010, 08:48
Ponieważ mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety i odwrotnie, to problem samotności w małżeństwie każda ze stron widzi inaczej.


No tak
Nie jeden traktat na ten temat napisano.

Problem w tym czy trwac w tej samotnosci czy moze odwrotnie

http://www.youtube.com/watch?v=aZBhyPiyeOs

Arti
29-08-2010, 09:12
w małżeństwie moim zdaniem ;) :)
nuda + rutyna ----> samotność

jasinek123
29-08-2010, 11:03
artfilka
A radość z narodzenia dzieci !
Rośnięcia tych dzieci
Wychowywania tego codziennego!
Cieszenia się razem z Żoną
ja bym tak nie nazywał-nudą czy rutyną?

miłej Niedzieli!

Arti
29-08-2010, 11:21
artfilka
A radość z narodzenia dzieci !
Rośnięcia tych dzieci
Wychowywania tego codziennego!
Cieszenia się razem z Żoną
ja bym tak nie nazywał-nudą czy rutyną?

miłej Niedzieli!

Skrótem takim to poleciałam Jasinku :D
nuda + rutyna ----> samotność
bo moim zdaniem nuda i rutyna prowadzi do samotności.

toy_
29-08-2010, 11:33
w małżeństwie moim zdaniem ;) :)
nuda + rutyna ----> samotność
w moim przypadku nie...

dziewczyna102
29-08-2010, 12:46
:) Witam,indianin ma rację.Jestem od 15 lat sama z własnej (i nie tylko) woli.Myślałam że będzie to prostrze, ale nie daję się.Dopadły mnie dwie bardzo poważne choroby-im też się nie daję,walczę i tę jedną pokonam.Najważniejsze to być pogodnym człowiekiem i umieć zagospodarowywać czas wolny.
Wstaję i widzę słoneczko za oknem i już jestem nastawiona
super do życia-zwiedzam,czytam,spaceruję,tańczę i oglądam
wybrane programy TVN,no i oczywiście kontakt z ludzmi ,odpowiednimi ludzmi.
NIKT NAM ŻYCIA NIE PRZYNIESIE NA TACY,ŻYCIE MUSIMY
TWORZYĆ I PRZEŻYWAĆ.
Wielkie buziachy.

Alunia
29-08-2010, 13:28
A dlaczego mają się tak bezwarunkowo rozumieć?
Kobiety i mężczyźni - co wszyscy wiedzą - są różni.
Mają inne spojrzenia na wiele spraw. I to jest dobre.
Wytwarza równowagę w związku.
Mają być razem szczęśliwi...to jest najważniejsze.
- Zdefiniować własne pojecie szczęścia i umożliwić wzajemnie jego realizację - o to chodzi.

toy_
29-08-2010, 14:38
Ponieważ mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety i odwrotnie, to problem samotności w małżeństwie każda ze stron widzi inaczej.
bez obrazy, ale wydaje mi sie ze bredzisz:mad:

Vika
29-08-2010, 22:13
w moim przypadku nie...
To co robisz w tym wątku?;)
Pozwól chociaż innym podzielić się swoimi problemami,
ponarzekać.Czasem daje to ulgę.

toy_
29-08-2010, 23:04
w moim przypadku nie z tego samotność wynikła
porywcza kobieto
:P

antek3
30-08-2010, 09:19
bez obrazy, ale wydaje mi sie ze bredzisz:mad:


a na podstawie czego tak wydaje ci sie?

toy_
30-08-2010, 18:01
bo w twoich wypowiedziach brak związku przyczynowo-skutkowego
....
jednak mozliwe że mam po prostu zaburzenia precepcji

antek3
30-08-2010, 22:31
bo w twoich wypowiedziach brak związku przyczynowo-skutkowego
....
jednak mozliwe że mam po prostu zaburzenia precepcji

Napisałem tak: Ponieważ mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety i odwrotnie, to problem samotności w małżeństwie każda ze stron widzi inaczej.
Matka Natura tak stworzyła mężczyznę i kobietę, że z tyłu są podobni, a z przodu pasują. I to jest przyczyną, że stanowią biologicznie i psychicznie różne organizmy, mają różne potrzeby. Skutkiem tych różnic jest brak wzajemnego zrozumienia bo to czego potrzebuje mężczyzna jest różne od potrzeb kobiety.
Stawiam zatem na zaburzenia percepcji...

Alunia
30-08-2010, 22:38
Coś się tak uparł na to zrozumienie??
A w symbiozie żyć nie mogą?

Pszczoła kwiatka też nie musi zrozumieć, jedno z drugim, jedno bez drugiego...itd.

PS. Co dla ciebie byłoby "zrozumieniem"? Przyznanie racji, pierwszeństwa, ważności odczuć, zlanie w jedno? Odpowiedz, proszę.

antek3
30-08-2010, 23:07
Napisał saruniaPozwolę sobie jeszcze wrócić do odwiecznego dylematu:



Mężczyzna poprosił Pana Boga:
- Zbuduj dla mnie most na Hawaje żebym mógł tam jeździć samochodem, kiedy tylko zechce.

Bóg odpowiedział:
- Twoje życzenie jest bardzo materialistyczne. Pomyśl logicznie, jak wielkich nakładów wymaga takie przedsięwzięcie. Ile betonu, stali. Rzecz jasna mogę to zrobić, ale trudno znaleźć usprawiedliwienie dla takiej prośby. Może wymyśliłbyś inne życzenie, które bardziej oddałoby mi chwalę.

Mężczyzna długo się zastanawiał i w końcu odrzekł:
- Dobrze Panie Boże, w takim razie chciałbym być w stanie zrozumieć kobiety. Chciałbym, wiedzieć, co one czują w głębi duszy, co myślą kiedy nie odzywają się do mnie, albo kiedy płaczą. O co tak naprawdę im chodzi, kiedy na moje pytanie - co ci jest? - odpowiadają - aa nic. I chciałbym wiedzieć, jak mogę uczynić kobietę naprawdę szczęśliwą.

Po kilku minutach ciszy Bóg odpowiedział:
- Chcesz dwa, czy cztery pasy ruchu na tym moście?

-------------------------------------------------------------
Alunia, przecież żyjemy w symbiozie.

sarunia
30-08-2010, 23:23
Sarunia, oprócz cytowanego w niższym poście dowcipu, w innym wątku powiedziała również:
Mimozo, mi się to podoba, że jesteśmy dla nich trochę skomplikowane w obsłudze
I dobrze, że tak jest!!

Andre, ten temat to jest chyba zawsze czysto akademicka dyskusja - każdy ma racje.

Spokojnej nocy.

szunaj
31-08-2010, 11:54
Czytam co piszecie i chciałbym powiedzieć jak sobie rozwiązałem ten problem.Moje małżeństwo tak właściwie skończyło się kilka lat temu.Mieszkaliśmy razem,wspólnie dbaliśmy o dom,o dorastających synów i tylko to nas łączyło.Nie potrafiliśmy już ze sobą rozmawiać,staliśmy się dla siebie obcy.Wtedy świadomie uciekłem w samotność,uważałem że tak będzie lepiej,skoro próby powrotu do normalności nie przynosiły rezultatów.Wtedy jedynymi moimi zajęciami była praca,komputer,oglądanie piłki nożnej,jakieś prace koło domu.Jeśli się spotykałem to z kolegami na brydżu,bo odciąłem się od ludzi.Po czterech latach samotność zaczęła mi bardzo dokuczać i zacząłem się zastanawiać co dalej. Postanowiłem zacząć życie od nowa i na portalach randkowych zacząłem szukać kobiety która była by dla mnie kochanką,kumplem, przyjacielem.Spotkałem się z wieloma kobietami,scenariusz zawsze bywał podobny,kawa,spacer,rozmowa.Dwa razy znajomość była trochę dłuższa ale się zakończyła.Potrafię słuchać,nie narzucam się ze swoim zdaniem i podczas tych spotkań dużo dowiedziałem się o samotnych kobietach. Wreszcie spotkałem swoją rówieśnicę,tak inną od wcześniej poznanych.Kobietę która miała w sobie tak wiele ciepła i optymizmu,która nie narzekała.Jako że mieszkała blisko mnie zaczęliśmy się spotykać prawie codziennie i zaiskrzyło. Postanowiliśmy zamieszkać razem u Niej i musiałem podjąć wybór.Dom który był moją własnością przepisałem na synów,zabrałem tylko swoje ubrania i wyprowadziłem się do Niej.Jestem już po rozwodzie i dziś mija rok kiedy się poznaliśmy.Dlaczego to napisałem ? Dziś wiem że potrzeba bardzo chcieć aby coś zrobić,że samemu trzeba decydować o swoim życiu,nie czekać co los przyniesie.Powie ktoś że ta moja znajomość może też się skończyć.Teoretycznie wszystko jest możliwe,ale dane mi było przeżyć najpiękniejszy rok w swoim życiu i mam nadzieję że tak już pozostanie

toy_
31-08-2010, 12:16
ja nie mogę sobie pozwolic na taki krok...ze wzgledu na dziecko

sarunia
31-08-2010, 12:19
Uważam, że zamiast tak modnej u mężczyzn "emigracji wewnętrznej" może warto spróbować odbudować więzi. Przecież baza jest duża i czasami warto się potrudzić. Jednak do tego potrzebna jest wola obu stron a nie ucieczka w pracę, tv, komputery itp.
Szanuję mojego męża między innymi za to, że potrafił przed laty znaleść specjalistę, który pomógł nam obojgu wznieść się ponad wzajemne urazy - a było tego naprawdę dużo.
Wiele razy w trakcie naszego małżeństwa miałam wrażenie, że jeszcze chwila i to wszystko "pierdyknie". Teraz już tak nie myślę.

Alunia
31-08-2010, 12:30
Szanuję mojego męża między innymi za to, że potrafił przed laty znaleść specjalistę, który pomógł nam obojgu wznieść się ponad wzajemne urazy - a było tego naprawdę dużo.
Gratuluję męża!:D
Sław go na "wszystkich jarmarkach";) , bo to wyjątkowy przypadek, że mężczyzna sam działa w takim kierunku.
Zwykle rozmowa o problemach jest trudna, nie mówiąc o zaciągnięciu do specjalistów!
A tu proszę, sam poszukał!

Męskie ego cierpi bardzo gdy my wytykać niedostatki.
Nie chcą być wyrozumiali dla siebie i przyznać sobie prawa do błędów.

Anielka
31-08-2010, 12:34
ja nie mogę sobie pozwolic na taki krok...ze wzgledu na dziecko

Też tak myślałam,a jednak to zrobiłam.Rozstałam się z ojcem mojego dziecka i starałam sie ,żeby byli w dobrych kontaktach.Udało sie.Trzeba tylko rozmawiać,rozmawiać i porozumiewać sie.Pozdrawiam cieplutko.:)

toy_
31-08-2010, 14:50
ale twoje dziecko jest zdrowe? dorosłe?

Scarlett
31-08-2010, 15:01
Ja Ciebie toy bardzo dobrze rozumiem.
Czasami tak jest, że szukamy wyjścia z toksycznych związków,
ale są pewne sytuacje, że takiego wyjścia nie ma.:mad:

toy_
31-08-2010, 15:27
http://www.youtube.com/watch?v=IO1evhvjJZs&feature=related

Scarlett
31-08-2010, 16:06
toy, uśmiechnij się:)

http://www.youtube.com/watch?v=pry6OyNxY3M

Alunia
31-08-2010, 18:19
Co by nie mówić o samotności, to samotność w związku
jest większym ciężarem niż bycie samemu.

toy, buziaki Ci przesyłam :) :) :)

tadeusz50
31-08-2010, 18:28
Alunia

Męskie ego cierpi bardzo gdy my wytykać niedostatki.
Nie chcą być wyrozumiali dla siebie i przyznać sobie prawa do błędów.
To jest oczywiście Twoje zdanie, ja całkowicie się z tym nie zgadzam. Kobiece ego bywa dopiero ho ho ho

Alunia
31-08-2010, 18:45
Alunia
To jest oczywiście Twoje zdanie, ja całkowicie się z tym nie zgadzam. Kobiece ego bywa dopiero ho ho ho
Tadeuszu! Sam widzisz, że mam rację z tym męskim ego! Nie doczytałeś do końca i już protestujesz...;)
Ważniejsze w mojej wypowiedzi jest drugie zdanie:

"Nie chcą być wyrozumiali dla siebie i przyznać sobie prawa do błędów".

PS. Uważam, że kobiety lepiej znoszą krytykę, są bardziej skłonne do refleksji i ugody.
Statystyczne kobiety, rzecz jasna.
Czy mają bardziej rozbudowane ego? Ty oceniłeś, że ho ho.
Ja sądzę, że nadwrażliwość na ocenę jest sygnałem istnienie jakiegoś problemu, niekoniecznie związanego z aktualną sprawą.

tadeusz50
31-08-2010, 18:50
Aluniu

"Nie chcą być wyrozumiali dla siebie i przyznać sobie prawa do błędów".
Przecież właśnie w tym forum przyznałem i przyznaję się do swoich błędów, za co obrywam od waszej płci ot co. Wam powiedzieć czasem cokolwiek i obraza majestatu na całe życie.

Alunia
31-08-2010, 19:53
Eeeee tam! Zaraz na całe życie!:D
Może tylko forma wypowiedzi bywa czasami szorstka i dlatego się jeżymy...?

Mar-Basia
31-08-2010, 19:59
Czasami tak jest, że szukamy wyjścia z toksycznych związków,ale są pewne sytuacje, że takiego wyjścia nie ma.:mad:


Elu, maly cytat:
Nie płacz w liście

nie pisz że los ciebie kopnął

nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia

kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno. — Jan Twardowski

Malwina
31-08-2010, 20:23
Po prostu nie dajemy sobie szans, nie dostrzegając uchylonego okna.....

toy_
31-08-2010, 21:35
czasem nie ma okna, rozumiesz?
marbela, tutaj powoływanie się na Boga pasuje jak pięść do nosa

Mar-Basia
31-08-2010, 22:26
czasem nie ma okna, rozumiesz?
marbela, tutaj powoływanie się na Boga pasuje jak pięść do nosa

Zdecydowanie nie rozumiem. Pasuje - nie pasuje!!!! Kazdy tunel, nawet ten najdluzszy ma wyjscie. Oklamywanie samej siebie, szukanie podpretekstow nic nie daje.:confused:Malzenstwo jest sztuka kompromisu i tego mozna sie nauczyc aby nie czuc sie samotnym w zwiazku pomiedzy kobieta i mezczyzna.

toy_
31-08-2010, 22:45
to strasznie dużo nieuków jest...tyle rozwodów
i oprócz tego drugie tyle

Malwina
31-08-2010, 22:49
Wiesz , To "nieuctwo" Mozę Wynikać Z Lęku Pzred Zmianą, Udawaniu Niewidzenia Problemu, Mimo Wszystko Wygodnictwa, Lęku Pzred Decyzją I Wejścia W Nowe, Trwania "dla Dobra Zdieci"...innych Przeróznych Powodów Indywidualnych.....tak Myślę....

toy_
31-08-2010, 22:53
tak połowę związków się rozpada...formalnie, albo i nie

antek3
01-09-2010, 14:11
Zdecydowanie nie rozumiem. Pasuje - nie pasuje!!!! Kazdy tunel, nawet ten najdluzszy ma wyjscie. Oklamywanie samej siebie, szukanie podpretekstow nic nie daje.:confused:Malzenstwo jest sztuka kompromisu i tego mozna sie nauczyc aby nie czuc sie samotnym w zwiazku pomiedzy kobieta i mezczyzna.

Tunele mają także wyjścia awaryjne. Może warto skorzystać z nich. Podpreteksty jak i nadpreteksty rzeczywiście nic nie dają - sprawdziłem na własnym organizmie. Jeśli jesteś samotna w małżeństwie to znaczy, że nie jesteś już w związku. Związek małżeński bowiem nie przewiduje takiej sytuacji. Oczywiście każda osoba może sobie wmówić, że jesteś samotna. Tak samo jak ja mogę sobie wmówić, że jestem kulawy i będę chodził o kulach.

toy_
01-09-2010, 16:14
uznajesz tylko choroby somatyczne?

amelia
01-09-2010, 16:30
Tunele mają także wyjścia awaryjne. Może warto skorzystać z nich. Podpreteksty jak i nadpreteksty rzeczywiście nic nie dają - sprawdziłem na własnym organizmie. Jeśli jesteś samotna w małżeństwie to znaczy, że nie jesteś już w związku. Związek bowiem nie przewiduje takiej sytuacji. Oczywiście każda osoba może sobie wmówić, że jesteś samotna. Tak samo jak ja mogę sobie wmówić, że jestem kulawy i będę chodził o kulach.


Tunele mają wyjścia awaryjne - tak mawiaja optymisci

Pesymista ci powie, za za tym tunelem jest nastepny tunel, a za tym ostatnim swiatelkiem nastepny:mad:

Do rozmowy trzeba dwojga.
A rozmowa czesto wyglada tak, ze mozesz jedynie rozmowcy przyznac racje, albo jestes najwiekszy wrog.
Wtedy niezbedne jest ostre ciecie i katapultowanie sie na bezpieczna odleglosc od wampira emocjonalnego.

Anielka
01-09-2010, 16:33
ale twoje dziecko jest zdrowe? dorosłe?

Teraz juz tak,ale wówczas nie.Na wszystko jest rada,trzeba bardzo chcieć.Poza tem jak rodzice są nieśczęsliwi to i dziecko jest nieszczęśliwe,nawet jak nam się wydaje,że tego nie rozumie.Pozdrawiam Cię bardzo mocno,wszystkiego dobrego zyczę.

Mar-Basia
01-09-2010, 16:47
Tunele mają także wyjścia awaryjne. Może warto skorzystać z nich. Podpreteksty jak i nadpreteksty rzeczywiście nic nie dają - sprawdziłem na własnym organizmie. Jeśli jesteś samotna w małżeństwie to znaczy, że nie jesteś już w związku. Związek bowiem nie przewiduje takiej sytuacji. Oczywiście każda osoba może sobie wmówić, że jesteś samotna. Tak samo jak ja mogę sobie wmówić, że jestem kulawy i będę chodził o kulach.

Akurat nie jestem samotna i nie znalam tego stanu w malzenstwie,:D bo gdybym znala to napewno zrobilabym wszystko co w mojej mocy aby to zmienic. W przypadku porazki (tez sie zdarza) zrobilabym radykalne ciecie bez wzgledu na konsekwencje. Nie byloby zadnych podpretekstow ani okreznych drog.

Malzenstwo to powazna sprawa i nie nalezy mowic i wierzyc, ze jakos to "be....". Jak jest zle, jedna strona czuje sie samotna, nie ma szansy na odmiane trzeba umiec podjac decyzje. Sto razy wolalabym byc samotna niz zle akompaniowana i zyc pod jednym dachem z obca mi osoba, mimo koleczka na paluszku. Ale to jest moj prywatny poglad...moze sie komus przyda.;)

toy_
01-09-2010, 20:08
Tunele mają wyjścia awaryjne - tak mawiaja optymisci

Pesymista ci powie, za za tym tunelem jest nastepny tunel, a za tym ostatnim swiatelkiem nastepny:mad:

.
Pesymista widzi ciemny tunel.
Optymista widzi światełko w tunelu.
Realista widzi światło pociągu.
A maszynista widzi trzech debili na torach.

Paula
01-09-2010, 20:45
Pierwszy krok do rozłamu w małżeństwie jest wówczas kiedy jedno z nich zasklepia się w sobie z jakiegoś powodu brakuje spójności.
Lepiej być różnorodnym ale potrzebującym i uzupełniającym się wzajemnie.
Traktowanie zaś małżeństwa jako instytucji nie ma racji bytu już na wejściu.
Być razem to sztuka kompromisu jak już pisała Marbella.

Scarlett
01-09-2010, 21:39
MAŁŻEŃSTWO - Ludmiła Mariańska


Jesteśmy sobie potrzebni jak ziemi
potrzebna woda, jeśli plon ma przynieść.

Ach, czy to miłość?
Jej owoce przecież
dawno dojrzały i mówimy o nich:
daleko padły jabłka od jabłoni.

A więc jałowe lata nas czekają —
dwoje wygnańców z miłosnego raju?
Tylko trud dzielić i codzienny chleb
czy potrafimy, aby nie był gorzki?

Spróbujmy jednak.
Po burzliwym dniu
cieszy łagodny i spokojny zmierzch.



Podaj mi rękę. Nie jesteśmy sami.
Jabłoń przekwitła, lecz pachnie jabłkami.


Pięknie by było:rolleyes:

antek3
01-09-2010, 21:40
uznajesz tylko choroby somatyczne?

Tak, ponieważ choroby psychiczne dzieją się również w naszym ciele, a nie gdzieś pod mostem.

antek3
01-09-2010, 21:43
Pesymista widzi ciemny tunel.
Optymista widzi światełko w tunelu.
Realista widzi światło pociągu.
A maszynista widzi trzech debili na torach.
Zakład pogrzebowy zaś widzi zbiorowy pochówek.

antek3
01-09-2010, 22:06
Tunele mają wyjścia awaryjne - tak mawiaja optymisci

Pesymista ci powie, za za tym tunelem jest nastepny tunel, a za tym ostatnim swiatelkiem nastepny:mad:

Do rozmowy trzeba dwojga.
A rozmowa czesto wyglada tak, ze mozesz jedynie rozmowcy przyznac racje, albo jestes najwiekszy wrog.
Wtedy niezbedne jest ostre ciecie i katapultowanie sie na bezpieczna odleglosc od wampira emocjonalnego.

Za tym ostatnim światełkiem w tunelu jest... niebo, czyli obiecana kraina szczęśliwości.
Optymistycznie patrząc małżeństwo zawieramy z sobie tylko znanych powodów, z własnej nieprzymuszonej woli. Widzimy w drugiejosobie przyjaciela, kochanka i towarzysza życia w bogactwie i biedzie. Z tym drugim człowiekiem stwarzamy stado, a więc coś co wyklucza samotność. Jeżeli w pewnym momencie stwierdzamy, że jesteśmy samotni w małżeństwie to musimy też stwierdzić, że nie mamy już przyjaciela, kochanka i towarzysza życia oraz zniknęły powody dla których to małżeństwo zawarliśmy. Związek małżeński to nie jest zakład karny i można go opuścić w dowolnym momencie. Stąd wniosek, że samotni możemy być tylko po wyjściu z małżeństwa, a samotność w małżeństwie to pojęcie abstrakcyjne.
Kobiety czasami stwierdzają, że... ja jestem samotna w małżeństwie to wolno mi robić pewne rzeczy. Nie wolno. Dopiero po rozwiązaniu małżeństwa jesteś samotna. Dotyczy to identycznie mężczyzn.

amelia
01-09-2010, 22:39
Stąd wniosek, że samotni możemy być tylko po wyjściu z małżeństwa, a samotność w małżeństwie to pojęcie abstrakcyjne.

samotnosc w malzenstwie to doznanie empiryczne,
kto tego nie doswiadczyl mowi o abstrakcji:D


Kobiety czasami stwierdzają, że... ja jestem samotna w małżeństwie to wolno mi robić pewne rzeczy. Nie wolno. Dopiero po rozwiązaniu małżeństwa jesteś samotna. Dotyczy to identycznie mężczyzn.

Zazwyczaj tak postepuja mezczyzni. Robia tak jak im wygodniej.
Kobiety czesciej kieruja sie "dobrem dzieci"


Kiedy ja robilam w swoim zwiazku wielkie "ciach" moja przyjaciolka nie mogla pogodzic sie z faktem, ze skazuje sie na "samotnosc", chociaz jej malzenstwo toczylo sie juz w nieciekawym kierunku.
Dzisiaj nie jestem w najmniejszym stopniu samotna, a ona jak najbardziej, mimo ze ciagle jest w zwiazku malzenskim.
Z alkoholikiem, degeneratem i hazardzista - nie powiem, interesujacy to intelektualista - w nielicznych chwilach trzezwosci - chociaz jej to juz nie bawi.
Jakze ona mi obecnie zazdrosci, ale sama ciagle jeszcze nie jest w stanie podjac wlasciwej decyzji.

Samotnosc ja zabija.

krynia
01-09-2010, 23:23
Michał Bajor śpiewa taką piosenkę :

Oddaj mi samotność mą,
Pragnę jej, wolę ją
Od chłodnego bez końca we dwoje
W byle jakim sam na sam
Nic się nie przydarzy nam,
zwariujemy z nudy oboje

skasuj mnie w myślach, wypal mnie
jeszcze czas, proszę nie proszę nie myśl już
nie myśl już o mnie
W dożywociu ścian

jakempa
01-09-2010, 23:34
Tak jak Marbella napisała w poście 107, podpisuję się pod jej poglądem na te sprawy, Bylam 23 lata z mężem / do jego śmierci/ każdy dzień był dla nas odkrywaniem siebie, wspólne zainteresowania pomimo innych zawodów, dyskusje, wychowywanie wspólne 2 dzieci, Byliśmy dla siebie wszystkim,- po śmierci męża, nie mogłam znaleźć się w samotności, to nie było dla mnie,- po 2 latach związałam się z mężczyzną, który miał 2 małżeństwa za sobą, /pierwsza żona zmarła po 2 latach, - w drugim zwiazku jak mi opowiadał nie mieli sobie nic do powiedzenia/ jesteśmy razem 20 lat, nie chciałam sformalizować tego związku, ale jesteśmy oboje bardzo szczęśliwi, wciąż słyszę od niego, że nigdy nie zdawał sobie sprawy, że można tak żyć, że ma się wszystko w kobiecie, kumpla, żonę, kochankę, gosposię, towarzysza do wszystkiego, przedtem tego nigdy nie doswiadczył/ ja w nim też mam to co chcę mieć, Nie wyobrażam sobie zycia obok siebie, albo jesteśmy dla siebie wszystkim, albo żyjemy osobno każde swoim życiem, Tkwić w letargu pseudomałżeństwa, czy związku, dla mnie bez sensu, Życie jest jedno, nikt za nikogo go nie przeżyje, nikt za nikogo nie będzie cierpiec ani za niego umierać, Każdy odpowiedzialny jest za swój los,

szunaj
02-09-2010, 10:43
Tunele mają wyjścia awaryjne - tak mawiaja optymisci

Pesymista ci powie, za za tym tunelem jest nastepny tunel, a za tym ostatnim swiatelkiem nastepny:mad:

Do rozmowy trzeba dwojga.
A rozmowa czesto wyglada tak, ze mozesz jedynie rozmowcy przyznac racje, albo jestes najwiekszy wrog.
Wtedy niezbedne jest ostre ciecie i katapultowanie sie na bezpieczna odleglosc od wampira emocjonalnego.
To co pisze Amelia zdarza się bardzo często.Ludzie nie potrafią rozmawiać,słyszą to co chcą usłyszeć,wydaje im się że tylko oni maja rację.Przyznaję w moim pijanym życiu i jeszcze jakiś czas po tym ja sam też byłem najmądrzejszy,nie akceptowałem innego zdania czy krytyki.Jednak nauczyłem się, bo tego chciałem i co najważniejsze nauczyłem się pokory. Dziś moje życie jest inne,bogatsze.Umiem słuchać innych,staram się ich zrozumieć,każdemu daję prawo do własnego zdania.

toy_
02-09-2010, 16:05
Tak, ponieważ choroby psychiczne dzieją się również w naszym ciele, a nie gdzieś pod mostem.
jednak niektóre są wykrywane badaniami, wynikami itp...a inne - nie

Traviata
04-09-2010, 20:14
A może to po prostu "odpoczynek po bitwie"? Dzieci odchowane, rzeczy poukładane, gadżety opanowane...pora się zbierać z tego związku i poszukać jeszcze czegoś? Wykorzystać nadarzającą się wolność!!! Coraz częściej mnie to dopada i coraz dłużej w swoich szponkach marzycielskich trzyma :(

Scarlett
04-09-2010, 20:18
Tak, odpoczynek, to wobec tego dlaczego oszukiwałaś się przez tyle lat i tkwiłaś w związku, który teraz jest wart zakończenia?
Szkoda tyle lat było żyć bez miłości.

Traviata
04-09-2010, 21:33
Człowiek się zużywa..serce też :( To, co kiedyś było miłością nastolatków i namiętnością dorosłych z czasem chyba wygasa i bledne. Tak to odczuwam. Trudno żyć tylko poczuciem obowiązku i żywić duszę okruchami wspomnień, prawda?

toy_
04-09-2010, 21:36
to po cholere małżenstwa w ogóle :mad:

Uka
04-09-2010, 21:51
to po cholere małżenstwa w ogóle :mad:
No właśnie toy - córka zadała mi takie samo pytanie !
Może młodzież ma rację,skoro moda na single się rozwija...???

toy_
04-09-2010, 21:57
no bo u mnie tak:
wspólna kasa - on nie zarabia...
wspólne wyro - zapomnijcie... od dawna
co tam było 3??

antek3
05-09-2010, 08:27
to po cholere małżenstwa w ogóle :mad:

No właśnie toy - córka zadała mi takie samo pytanie !
Może młodzież ma rację,skoro moda na single się rozwija...???


Małżeństwo to również akt prawny zawierany aby zobowiązać dwoje ludzi wobec siebie. Żona nie dostanie spadku po mężu bez aktualnego aktu małżeństwa i odwrotnie. Bez tej bumagi czasami traci się spory życiowy dorobek, a czasami zyskuje dorobek bez współżycia.
Pożądanych układów i stosunków w małżeństwie nikt za nas nie załatwi jeśli nie zrobimy tego sami. A, że wiele osób uwielbia masochizm to trwają w toksycznych związkach latami...

Traviata
05-09-2010, 08:53
Czy masochizm każe trwać w związku....chyba nie tylko. Jest jeszcze przyzwyczajenie, układy rodzinno towarzyskie, jakaś taka "wygoda" emocjonalna i chyba lęk przed nowymi wyzwaniami. Z drugiej strony kusi ciekawość, pociągają wyzwania i motywuje fakt, że już niewiele czasu zostało a jeszcze jakiś prezent człowiekowi może od świata się dostać :)

tadeusz50
05-09-2010, 09:45
Małżeństwo to również akt prawny zawierany aby zobowiązać dwoje ludzi wobec siebie. Żona nie dostanie spadku po mężu bez aktualnego aktu małżeństwa i odwrotnie. Bez tej bumagi czasami traci się spory życiowy dorobek, a czasami zyskuje dorobek bez współżycia.
Pożądanych układów i stosunków w małżeństwie nikt za nas nie załatwi jeśli nie zrobimy tego sami. A, że wiele osób uwielbia masochizm to trwają w toksycznych związkach latami...
Ha ha ha papierek (akt małżeństwa) zobowiązuje do miłości i szacunku BREDNIA. Spadek? to dla niego trwać w niechcianym związku? BREDNIA Spadek dostaje sie przez testament. Samotnej matce łatwiej (czasem) umieścić dziecko w przedszkolu. Jak wszędzie jest wiele za papierkiem i wiele argumentów przeciw. Wybór należy do zainteresowanych stron. to nie te czasy gdy mieszkanie na "kocą łapę" było wyklinane przez wszystkich

gagunia
05-09-2010, 09:57
Ha ha ha papierek (akt małżeństwa) zobowiązuje do miłości i szacunku BREDNIA. Spadek? to dla niego trwać w niechcianym związku? BREDNIA Spadek dostaje sie przez testament. Samotnej matce łatwiej (czasem) umieścić dziecko w przedszkolu. Jak wszędzie jest wiele za papierkiem i wiele argumentów przeciw. Wybór należy do zainteresowanych stron. to nie te czasy gdy mieszkanie na "kocą łapę" było wyklinane przez wszystkich
jak w każdej dyskusji są głosy za tym aby wyzwolić się z samotności w małżeństwie i głosy tych którzy doszukują się przeszkód aby zrobić krok i się z tej samotności wyzwolić ...jeśli już nie ma szans na to aby to zmienić.Ja też doszukiwałam się "przeszkód" które by nie pozwoliły się z tej samotności wyzwolić,kiedy ona zawitała w małżeństwie.Szczęśliwie udało się na chwilę stracić ten "zdrowy rozsądek",i dziś wiem że to było słuszne posunięcie....to co sobie wyrzucam to tylko to, że tak długo czekałam.

antek3
05-09-2010, 16:29
Ha ha ha papierek (akt małżeństwa) zobowiązuje do miłości i szacunku BREDNIA. Spadek? to dla niego trwać w niechcianym związku? BREDNIA Spadek dostaje sie przez testament. Samotnej matce łatwiej (czasem) umieścić dziecko w przedszkolu. Jak wszędzie jest wiele za papierkiem i wiele argumentów przeciw. Wybór należy do zainteresowanych stron. to nie te czasy gdy mieszkanie na "kocą łapę" było wyklinane przez wszystkich

Aleś Tadeusz odpicował wypracowanko. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Musiało Cię to sporo trudu kosztować. Szczególnie ten pomysł pisania bredni dużymi literami...
A spadek należy się i bez testamentu jeśli jest akt małżeństwa.

tadeusz50
05-09-2010, 17:07
Aleś Tadeusz odpicował wypracowanko. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Musiało Cię to sporo trudu kosztować. Szczególnie ten pomysł pisania bredni dużymi literami...
A spadek należy się i bez testamentu jeśli jest akt małżeństwa.
Masz rację pisałem z trudem kilka godzin:D bom przecież niepiśmienny;) W testamencie można współmałżonka kopnąć w zadek uzasadniając czemu.

antek3
05-09-2010, 17:43
Masz rację pisałem z trudem kilka godzin:D bom przecież niepiśmienny;) W testamencie można współmałżonka kopnąć w zadek uzasadniając czemu.

Przypadki wydziedziczenia są przewidziane prawem, jeśli nie zachodzą w rzeczywistości to kopnąć w zadek można tylko siebie za niewiedzę.

Traviata
05-09-2010, 17:52
Spadek, testament, zachowek, kasa, majątek.... A jakby tak zabrać tylko walizeczkę z jedną zmianą bielizny (hihihi..przypomniała mi sie taka piosenka rajdowa:
"Jej bagaz się składał wyłącznie z niewielkiej siateczki
w siateczce tej miała na zmianę wyjściowe majteczki
Paloma, Paloma...")
z jedną parą butów, ulubiona książką i z jedna kartą kredytową.
I spróbować od nowa :) Jest już doświadczenie, mądrość życiowa i luz. Nic już człowiek nie musi, geny jak strzała w przyszłość wysłane a bieżące potrzeby niewielkie. Ktoś ma takie doświadczenia za sobą może?

tadeusz50
05-09-2010, 17:52
Z wątku o samotności w małżeństwie powstał wątek o prawach dziedziczenia. Nie chcem udawadniać kwadratury kola (pisownia celowa analfabety;) )

Traviata
05-09-2010, 18:04
To chyba dlatego skupiono się na ew. dziedziczeniu, że wielu współmałżonka "oczyma wyobraźni" już na marach widzi. Oby bez wzajemności :)

antek3
05-09-2010, 20:36
To chyba dlatego skupiono się na ew. dziedziczeniu, że wielu współmałżonka "oczyma wyobraźni" już na marach widzi. Oby bez wzajemności :)

Nie, na pewno nie dlatego.

Każdy problem, każdy człowiek widzi zwykle inaczej bo przykłada go do siebie. Tu odbywa się jedynie wymiana poglądów. Przypuszczam, że owe poglądy tyle samo mogą zaszkodzić co i pomóc.
Problem samotności w małżeństwie jest jak widać z ww. wpisów szanownych seniorek wciąż uciążliwy dla wielu osób. I chyba bardziej dręczy kobiety niż panów.

Traviata
05-09-2010, 21:55
Słusznie, kobiety chyba mają zbyt wiele skrupułów przed drastycznymi rozwiązaniami. Wiem, że zbyt dogłębna analiza problemu wygasłego związku to tylko strata czasu. Jednak pochopne zatrzaśnięcie drzwi...a co za tymi drzwiami?

antek3
07-09-2010, 09:56
Słusznie, kobiety chyba mają zbyt wiele skrupułów przed drastycznymi rozwiązaniami. Wiem, że zbyt dogłębna analiza problemu wygasłego związku to tylko strata czasu. Jednak pochopne zatrzaśnięcie drzwi...a co za tymi drzwiami?


Po wygaśnięciu jednego związku trzeba budować drugi właśnie po głębokiej analizie. Analiza to nie strata czasu tylko nauczka na przyszłość.
Za tymi drzwiami bywa czasami nowy świat...:)

Traviata
07-09-2010, 15:08
A może ostatnie dekady życie należy spędzać samotnie? Dawniej (czyli w czasach, gdy tworzyły się wzorce zachowań typu małżeństwo czy rodzina w szerokim tego słowa znaczeniu) średnia wieku nie sięgała 70-tki. Być singlem w wieku 25-30 lat to jednak pewne ryzyko - można przegapić najlepszy czas prokreacyjny. Zostać singlem w wieku emerytalnym to wygoda bez zobowiązań :)

Jolina
07-09-2010, 15:44
Violu-szy, gdybym była singlem, to też bym tak powiedziała.
Zgadzam się z Tobą co do joty.Można wtedy zarządzać swoim życiem , bez oglądania się na drugą połówkę bez wyrzutów sumienia.

zenio
07-09-2010, 16:01
A może ostatnie dekady życie należy spędzać samotnie? Dawniej (czyli w czasach, gdy tworzyły się wzorce zachowań typu małżeństwo czy rodzina w szerokim tego słowa znaczeniu) średnia wieku nie sięgała 70-tki. Być singlem w wieku 25-30 lat to jednak pewne ryzyko - można przegapić najlepszy czas prokreacyjny. Zostać singlem w wieku emerytalnym to wygoda bez zobowiązań :)

Oj nie prawda, że prokreacja jest tylko dla młodzieży... Ja właśnie ożeniłem się i zamierzam korzystać z prokreacji nagminnie. Słyszałem też, że wielcy ludzie tego świata mają wiekowych ojców!!

Traviata
07-09-2010, 16:29
Tyle, że ja nie jestem singlem :(
A co do późnej prokreacji: dziecko w późnym wieku jest uroczą zabaweczką ale przecież to człowiek a dla piętnastolatka siedemdziesięciolatek jest już nawet na dziadka "starawy"

antek3
07-09-2010, 18:33
A może ostatnie dekady życie należy spędzać samotnie? Dawniej (czyli w czasach, gdy tworzyły się wzorce zachowań typu małżeństwo czy rodzina w szerokim tego słowa znaczeniu) średnia wieku nie sięgała 70-tki. Być singlem w wieku 25-30 lat to jednak pewne ryzyko - można przegapić najlepszy czas prokreacyjny. Zostać singlem w wieku emerytalnym to wygoda bez zobowiązań.



Violu-szy, gdybym była singlem, to też bym tak powiedziała.
Zgadzam się z Tobą co do joty.Można wtedy zarządzać swoim życiem , bez oglądania się na drugą połówkę bez wyrzutów sumienia.


Myślę więc jestem... :) Czyli jestem zdania, że te wzorce małżeństwa to strasznie dawne czasy. Już faraonowie mieli żony czyli istniała instytucja małżeństwa. Wtedy jednak chyba ta średnia życia była jeszcze niższa. Przyczyny krótkiego życia były nie tylko biologiczne. No ale ponieważ prawo w tamtych czasach było inne prokreacja następowała jeśli tylko było to biologicznie możliwe. Dziś mamy państwa prawa i to kobieta decyduje o rozpoczęciu prokreacji. A kobietom (mam na myśli Europejki) zbytnio nie śpieszy się do posiadania dzieci w młodym wieku. Emancypacja zrobiła to, że Europa wyludnia się. Kobieta (statystycznie) oczekuje najpierw uzyskania samorealizacji, a dzieci potem bo to obowiązek, bo uciążliwe, bo brak kasy itp. A może też w wyniku zajęcia się innymi sprawami zagłuszana jest w kobiecie potrzeba macieżyństwa? Nie sądzę aby 30-to latki miały zagrożone rodzenie dzieci. Współczesna medycyna pomaga skutecznie kobietom znacznie starszym.
Wydaje mi się, że zostawanie singlem z wyboru w starszym wieku (po 55) to ryzyko. Zbliża się wtedy właśnie okres kiedy narasta potrzeba życia stadnego bo słabnie się, i fizycznie, i psychicznie, a jeszcze obciążeniem jest bagaż doświadczeń.
Pewnie, że można zarządzać tylko własnym życiem. Ale małżeństwo to nie zakład karny i też zarządzasz własnym życiem. Różnica może jest tylko taka, że zarządzasz demokratycznie, a single zarządzają monarchistycznie.
Jolino, będąc w związku możesz mieć poglądy i wypowiadać się o życiu singli, tak jak single mogą mówić o sprawach małżeńskich. To nie stoi w sprzeczności.

Traviata
07-09-2010, 22:24
Jestem wielką zwolenniczką równouprawnienia (reprezentuję zawód techniczny) i emancypacja w najmniejszym stopniu nie umniejszyła moich potrzeb rodzicielskich. Ale to tylko dygresja. Kiedy człowiek zrealizuje się jako "dusza towarzystwa", małżonek, rodzic, pracownik, pracodawca, zrobi "karierę' na miarę swoich potrzeb i możliwości, popracuje sobie i odniesie jakieś znaczące sukcesy, utwierdzi się w przekonaniu o swojej wartości.... to w pewnym momencie zaczyna się zastanawiać: co dalej? Samotność w związku to chyba rozmijanie się w oczekiwaniach. Tak to odczuwam.

Jolina
08-09-2010, 00:30
Andre...wypowiadać się ...tak. Ale nie o wypowiedź tylko tu chodzi , tak myślę, ale o realia życiowe. Co z tego , że może i wolała bym być singlem, być wolną. Ale chcieć a móc to dwie różne sprawy. Co ?, że nigdy nie jest za późno, by przeciąć nić łączącą związek który dawno się wypalił?. A gdzie jest odpowiedzialność za drugiego człowieka, partnera. Że co?,że nie sprawdził się?, albo znudził? A to ,że przeżyło się z nim ileś dziesiątek lat, że wspólne dzieci,wnuki..to pikuś?
O nie, można żyć razem chociaż obok siebie.Żyć wspomnieniami jeśli były tego warte.
Andre, tak, to jest ryzyko dla jednego z dwojga. Dla tego mniej sprawnego,schorowanego,ale taki nie myśli o rozstaniu,tylko zależy mu na utrzymaniu związku. A powinnością tego drugiego partnera jest być przy nim,na dobre i na złe.

Jolina
08-09-2010, 00:38
Violu-szy...tak, to rozmijanie się w oczekiwaniach.
Ale bywa i tak,że trzeba oczekiwania, nie spełnione marzenia odłożyć do kuferka i zamknąć a klucz wyrzucić w głęboką wodę
by nie było pokus otworzyć go.

Traviata
08-09-2010, 23:25
Jolina, dlaczego mam swoje oczekiwania odrzucić? Dlaczego mam się podporządkować? Powinność taka? A czy nie wystarczy już tych powinności? Przecież życie zaraz się kończy a czy będzie jakieś następne... nie wiadomo. Zasady prezentowane przez "andre" są mi bliższe, a jednak postepuję tak, jak Ty sugerujesz. Ambiwalecja totalna.

Jolina
09-09-2010, 00:01
Violu-szy.....
Nie znam Cię,nie wiem w jakiej jesteś sytuacji. Czy jesteś seniorką młodą, czy taką jak ja, po 70 +. Dla tego to co pisałam
odnosi się raczej do starszych seniorek, a przede wszystkim do samej siebie. Wiem, że ja nie mogła bym zostawić ciągle bliskiego mi człowieka, który teraz potrzebuje mojej pomocy. Bo nie ma nikogo poza mną. Co innego , gdyby byli byśmy młodsi., że każde z nas miało by mniej więcej równe szanse na ułożenie sobie drugiego życia. Chyba, że byłby na tyle złym człowiekiem ,że nie zasługiwał by na poświęcenie swego życia dla niego.
Zresztą, ja wcale nie uważam, że poświęcam się. Po prostu uważam , że po wspólnym przeżyciu w zgodzie i wzajemnym szacunku, tylu lat, moje miejsce jest przy nim.
A miłość?, moja droga, nie wierzę ,że miłość trwa wiecznie.
Nawet jeżeli to była miłość a nie zauroczenie...to przez tak długie lata bycia z sobą , spala się. Zostaje przyjaźń i przyzwyczajenie. I myślę ,że to jest normalna kolej rzeczy.
Pozdrawiam , miłej nocy życzę.:)

zen
09-09-2010, 09:56
zapewniam Cię,Elusiu,że dużo gorzej jest znieść samotność,jak za ścianą jest druga,niby bliska Ci,osoba.Wahasz się,czy powiedzieć o jakims swoim problemie w końcu rezygnujesz,bo on wpatrzony w telewizor powie,że teraz coś go bardzo interesuje i może potem,a tobie "potem"już się nie będzie chciało gadać.Czasami chce się komuś opowiedzieć jakieś głupoty,a to,że się śniło coś fajnego albo że się tęskni za zmarłą przyjaciółką-a tu nie ma komu.....bo nie zrozumie,albo tylko będzie udawał,że słucha....

Najważniejsze ale i dość trudne jest zaakceptowanie stanu rzeczy. Jeżeli nie wchodzi w grę rozwód (bo wiadomo wiek, dzieci, sąsiedzi, mieszkanie czy dom, pieniądze itd.itd.)uznać, że chociaż nie jest to dobrze to jednak nie beznadziejnie. Siłę znaleźć w sobie. Dbać o wszystko, ale o siebie również. Uczestniczyć w stosownych imprezach, nie oglądając się na osobę z za ściany, starać sie o dobre stosunki ze znajomymi itp.
Samotność we dwoje może być, ale nie musi być straszna i beznadziejna.

amelia
09-09-2010, 11:53
Najważniejsze ale i dość trudne jest zaakceptowanie stanu rzeczy. Jeżeli nie wchodzi w grę rozwód (bo wiadomo wiek, dzieci, sąsiedzi, mieszkanie czy dom, pieniądze itd.itd.)uznać, że chociaż nie jest to dobrze to jednak nie beznadziejnie. Siłę znaleźć w sobie. Dbać o wszystko, ale o siebie również. Uczestniczyć w stosownych imprezach, nie oglądając się na osobę z za ściany, starać sie o dobre stosunki ze znajomymi itp.
Samotność we dwoje może być, ale nie musi być straszna i beznadziejna.


No, wszystko mozna sobie wytlumaczyc, a nawet wmowic.
Ale po co?
Zycie jest jedno. Powtorki nie bedzie.

Traviata
09-09-2010, 12:10
Amelio; trafiłaś w sedno problemu!!! "Przecież nie jestem tu za karę".
Jednak brak mi determinacji (jeszcze). No i te wygodne paputki :((

Scarlett
09-09-2010, 12:25
A co by było, gdyby nasz partner zamarzył, aby sobie nareszcie zmienić swoje życie, znalazł młodszą, atrakcyjną, szczupłą i bez zmarszczek i tak z dnia na dzień walnął drzwiami, bez słowa wyjaśnienia i po 30 latach pożycia poszedł w siną dal?

antek3
09-09-2010, 14:21
Zostać singlem w wieku emerytalnym to wygoda bez zobowiązań.
Zgadzam się z Tobą co do joty.Można wtedy zarządzać swoim życiem , bez oglądania się na drugą połówkę bez wyrzutów sumienia.




Andre...wypowiadać się ...tak. Ale nie o wypowiedź tylko tu chodzi , tak myślę, ale o realia życiowe. Co z tego , że może i wolała bym być singlem, być wolną. Ale chcieć a móc to dwie różne sprawy. Co ?, że nigdy nie jest za późno, by przeciąć nić łączącą związek który dawno się wypalił?. A gdzie jest odpowiedzialność za drugiego człowieka, partnera. Że co?,że nie sprawdził się?, albo znudził? A to ,że przeżyło się z nim ileś dziesiątek lat, że wspólne dzieci,wnuki..to pikuś?
O nie, można żyć razem chociaż obok siebie.Żyć wspomnieniami jeśli były tego warte.
Andre, tak, to jest ryzyko dla jednego z dwojga. Dla tego mniej sprawnego,schorowanego,ale taki nie myśli o rozstaniu,tylko zależy mu na utrzymaniu związku. A powinnością tego drugiego partnera jest być przy nim,na dobre i na złe.


Jolinko, zaprezentowałaś dwa różne poglądy w krótkim czasie... Na któryś z nich powinnaś zdecydować się jednoznacznie i ostatecznie. A może to jest ta charakterystyczna zmienność poglądów kobiet??? :D

amelia
09-09-2010, 14:24
A co by było, gdyby nasz partner zamarzył, aby sobie nareszcie zmienić swoje życie, znalazł młodszą, atrakcyjną, szczupłą i bez zmarszczek i tak z dnia na dzień walnął drzwiami, bez słowa wyjaśnienia i po 30 latach pożycia poszedł w siną dal?


alez to sie dzieje, czesto
a kobieta zostaje z przeswiadczeniem, ze za malo sie starala, ze byla zbyt egoistyczna, ze myslala o sobie , ze, ze...

mezczyzni kochaja zołzy

amelia
09-09-2010, 14:28
Amelio; trafiłaś w sedno problemu!!! "Przecież nie jestem tu za karę".
Jednak brak mi determinacji (jeszcze). No i te wygodne paputki :((

Widocznie nie jest tak zle.
Ostatecznie nie ma idealow i jezeli da sie to zycie jakos zniesc to... czemu nie:)

Zycie to zawsze sztuka kompromisow, ale jezeli do kompromisu dojsc sie nie da to nie ma alternatywy

Traviata
09-09-2010, 17:01
Amelio... mi nie jest wcale źle! Tylko nudzę się okropnie :(

amelia
09-09-2010, 17:20
Amelio... mi nie jest wcale źle! Tylko nudzę się okropnie :(

No to nie wiem co powiedziec:)
Ja nie nudze sie nigdy;)
Moze to kwestia organizacji?

Traviata
09-09-2010, 17:55
Amelio,to nie jest brak zajęć i nic tu organizacją nie zmienię. Życie mnie nudzi, bo nie trudno przewidzieć każdy następny dzień, każdy następny rok :( Mam tzw. szczęście w życiu, zawsze i wszystko zaplanowane i wykonane zgodnie z powinnościami, tradycją i w najlepszej kolejności. Wiodę żywot jak bohaterka podręcznika dla dziewcząt. Pomysł, realizacja, wynik. I żadne tzw. dobre rady w stylu: posiądź nowe umiejętności, poczytaj więcej, zapisz się na kolejne zajęcia lub do nowego stowarzyszenia, pojedź pozwiedzać czy zwiększ dystans na pływalni już mi chyba nie pomogą. Chyba "wykonałam normę" w życiu za szybko...

Scarlett
09-09-2010, 18:49
Co do zmiany partnera życiowego, to jest zawsze wielka niewiadoma, bo ten ktoś na zewnątrz jest super, odpowiada nam, ale ten ktoś ma także wnętrze i do tego wnętrza najtrudniej jest się dokopać.
W poszukiwaniach życzę szczęścia i wzorowego u tego pana wnętrza:D

PAN CHCE PRZED MNĄ ODKRYĆ WNĘTRZE...

Pan chce przede mną odkryć wnętrze,
lecz ja za siebie nie zaręczę;
nie ceniąc zewnątrz mężczyzn wręcz -
mam słabość do ich pięknych wnętrz.
Gdy zajrzę nagle w takie wnętrze
przez witraż oczu jak przez tęczę -
może mi zachwyt ścisnąć krtań,
co już udławił parę pań.
Dlatego sprzeciw w sobie piętrzę,
by poznać pana razem z wnętrzem -
ten instynktowny czując lęk,
że mnie zniewoli jego wdzięk.

Porwana czarem twego wnętrza
skąd wezmę siły, by pójść wtenczas -
gdy mi do zrozumienia dasz,
że się pobytu skończył czas?
Pan tak bezpieczny jest zewnętrznie,
że można pana dotknąć ręcznie
i nie wyniknie z tego prąd,
co mnie przeniknie dotąd stąd.
Lecz przed nieznanym pana wnętrzem
ja drżę i cofam się wewnętrznie -
więc wolę w porę cało zbiec,
niż u stóp duszy twojej lec.

Jeremi Przybora

koziorożec
09-09-2010, 20:44
a skąd się bierze samotność w małżeństwie?

Myślę, że głównym powodem jest utrata zaufania jednej ze stron,
a później to już leci... dochodzą drobiazgi, nie potrafimy rozmawiać, każda ze stron odczuwa brak wsparcia.
Słowa "ty zawsze" i "ty nigdy" - tak często wypowiadane - załatwiają resztę.
Niestety, rozwód nie zawsze wchodzi w grę. A jeżeli współmałżonek zachoruje? - choroby spadają na ludzi w różnym wieku - wtedy samotność staje się bardziej dotkliwa.
A czy zauważyliście, że ludzie, którzy pozostają w wolnych związkach nie skarżą się na samotność?

toy_
09-09-2010, 21:50
Życie mnie nudzi, bo nie trudno przewidzieć każdy następny dzień, każdy następny rok :( Mam tzw. szczęście w życiu, zawsze i wszystko zaplanowane i wykonane zgodnie z powinnościami, tradycją i w najlepszej kolejności.
jeszcze masz szanse na jakąs ciężką chorobę... z niczym się nie wyrobisz wtedy... gwarantuje

Traviata
09-09-2010, 23:42
Toy...dziękuję :)

toy_
09-09-2010, 23:47
no...chciałas nie miec nudnego życia

Traviata
09-09-2010, 23:49
Chcę nagrody za to, co w życiu zrobiłam, nie kary...

toy_
09-09-2010, 23:51
też chciałam nagrody... :) ale przynajmniej nie mam nudno
chcesz 1/4 mojej depry?

antek3
12-09-2010, 21:05
Chcę nagrody za to, co w życiu zrobiłam, nie kary...

Za to co w życiu zrobiłaś masz nagrodę w postaci życia takiego jakie masz. Pomyśl, że gdybyś tego nie zrobiła może już nie pisałabyś tu swoich opinii. I to jest powód do radości.:D

antek3
12-09-2010, 21:08
też chciałam nagrody... :) ale przynajmniej nie mam nudno
chcesz 1/4 mojej depry?

Jestem chętny, biorę co dajesz, a mogę też wziąć całą depre...

toy_
12-09-2010, 21:09
w zamian za co?
<nieufnie>

Traviata
12-09-2010, 21:20
"andre" jesteś mądrym człowiekiem. Pozdrawiam :)

antek3
13-09-2010, 08:54
w zamian za co?
<nieufnie>

Poprzednio dawałaś gratis...
A może to było po znajomości, a od obcego chcesz zapłaty!
No dobrze, niech będzie, biorę za coś słodkiego!! :D

antek3
13-09-2010, 08:59
"andre" jesteś mądrym człowiekiem. Pozdrawiam :)

Ach, onieśmielasz mnie Trawiato!
No popatrz, aż zaczerwieniłem się...
Doprawdy nie wiem co powiedzieć, to powiem dziękuję, ale chyba nie zasługuję.

toy_
13-09-2010, 11:11
No dobrze, niech będzie, biorę za coś słodkiego!! :D
http://media3.mojageneracja.pl/oipyuweoop/mediumjx271h5647c97d25eea1a99241.jpg
proszszsz

antek3
13-09-2010, 20:19
http://media3.mojageneracja.pl/oipyuweoop/mediumjx271h5647c97d25eea1a99241.jpg
proszszsz


http://i53.tinypic.com/2z3yp3o.jpg

Słodka zapłata...

toy_
13-09-2010, 20:38
moze powinnam uprzedzić, że jestem niezrównoważona psychicznie...? nie warto się ośmieszac rozmową ze mną

Scarlett
13-09-2010, 20:49
toy przestań tak pisać o sobie dobrze?
Jesteś wrażliwą kobietą i masz prawo do dyskusji rozumiesz!!!

toy_
13-09-2010, 20:51
rany julek...to po co waclaw 46 tak mi tłumaczy??

http://www.klub.senior.pl/spoleczenstwo/t-in-vitro-tak-czy-nie-7818.html

<a nazwałam go głupkiem, bo mówi o mnie on>

tadeusz50
13-09-2010, 20:51
moze powinnam uprzedzić, że jestem niezrównoważona psychicznie...? nie warto się ośmieszac rozmową ze mną
Rozmawiam z Tobą i wcale sie nie ośmieszam, ze mną też nie warto rozmawiać bom trzeźwy alkoholik

toy_
13-09-2010, 20:56
napisałam do wacław46
tadeusz ma to do siebie, że atakuje pogląd
ty atakujesz człowieka..

antek3
14-09-2010, 21:26
moze powinnam uprzedzić, że jestem niezrównoważona psychicznie...? nie warto się ośmieszac rozmową ze mną

Niezrównoważenie psychiczne też rozdajesz??? Może gratis?? :D

toy_
14-09-2010, 22:42
zaraz...to coś nie tak...oddaję deprę...do tego kociaka słodziaka...i jeszcze mam dodac gratis???

antek3
15-09-2010, 11:33
zaraz...to coś nie tak...oddaję deprę...do tego kociaka słodziaka...i jeszcze mam dodac gratis???

Za deprę dostałaś słodką zapłatę w postaci najsłodszego wirtualnego buziaczka.
Teraz mówimy o niezrównoważeniu psychicznym - dajesz go gratis czy nie??

toy_
15-09-2010, 11:38
sama nie wiem...jest do mnie przywiązane

wandeczka1945
15-09-2010, 12:00
Jestem mężatką i jestem sama.Mąż pracuje daleko ode mnie aż 300 km.Przyjeżdża raz na 2 tyg. na 3 dni .Ja już tego nie mogę znieść bo czuję sie bardzo żle w tej sytuacji.On przyzwyczaił się do bycia sam a mnie jest z tym żle i wpadam w depresję.Chciałam być z nim lecz on odmawia -czy to jest miłość czy tylko udawanie .Miał kobietę ktura mu wypełniała wolny czas ale już z nią ponoć zerwał ,czy mam mu wierzyć bo ja go nadal kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.Obecnie jest po 3 operacjach kręgosłupa i jest bardzo chory aja mu cały czas pomagam i chcę mu pomagać. Co zrobić aby chciał być ze mną?

mimoza
15-09-2010, 12:08
Jestem mężatką i jestem sama.Mąż pracuje daleko ode mnie aż 300 km.Przyjeżdża raz na 2 tyg. na 3 dni .Ja już tego nie mogę znieść bo czuję sie bardzo żle w tej sytuacji.On przyzwyczaił się do bycia sam a mnie jest z tym żle i wpadam w depresję.Chciałam być z nim lecz on odmawia -czy to jest miłość czy tylko udawanie .Miał kobietę ktura mu wypełniała wolny czas ale już z nią ponoć zerwał ,czy mam mu wierzyć bo ja go nadal kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.Obecnie jest po 3 operacjach kręgosłupa i jest bardzo chory aja mu cały czas pomagam i chcę mu pomagać. Co zrobić aby chciał być ze mną?
Wandeczko powiem wprost i brutalnie - przestań mu pomagać,
wtedy zobaczysz czy jemu jeszcze zależy na Waszym związku.
Na siłę nikogo, nigdy nie zatrzymasz jak nie ma uczucia z obu stron.
Na szczęście dzisiaj depresję się leczy. Wyjdź do ludzi, zobaczysz
ŚWIAT MA WIELE BARW, życzę Tobie powodzenia. :) - Cz

toy_
15-09-2010, 15:20
może załóżmy podforum seniorek - depresantek???

waclaw46
15-09-2010, 15:23
Jestem mężczyzną i inaczej patrzę na życie z uwagi na inną psychikę ale Mimoza ma rację zacznij myśleć o sobie przecież on też myśli o sobie bo nie jest problemem wynajęcie mieszkania albo chcesz grać rolę samarytanki.Inna sprawa to czy masz warunki na usamodzielnienie się ,mówię to brutalnie ale z pieniędzy się żyje jeżeli nie znajdź sobie towarzystwo w którym będziesz mogła się rozerwać intelektualnie i stare rzeczy mniej w nosie tak jak twój miły.Pamiętaj żyje się raz ale z głową.

sarunia
15-09-2010, 15:47
Wacław powiedział;
Pamiętaj żyje się raz ale z głową.

Tego się trzymam całe życie i nieżle na tym wychodzę :)
Pozdrawiam

waclaw46
15-09-2010, 17:29
Tego się trzymam całe życie i nieżle na tym wychodzę Sauruniu cieszę sie ze mam bratnią duszę. tak trzymaj a życie będzie znośne.Przecież mamy go jedne ?

destiny
15-09-2010, 17:33
Wandeczko...a dajże sobie spokój z tym Twoim mężczyzną.
Depresja przez chłopa ? No, nie...
Kochasz go mimo wszystko ?
On to wykorzystuje, wiesz ?
I wróci jak będzie schorowany, a żadna inna nie będzie go chciała pielęgnować.
Ale Ty, Wandeczko jako samarytanka okażesz mu swoje miłosierdzie...
Buuu...

ps. zastanów się, co chcesz osiągnąć ?

antek3
15-09-2010, 18:10
sama nie wiem...jest do mnie przywiązane

to rozwiąż...

antek3
15-09-2010, 18:19
Jestem mężatką i jestem sama.Mąż pracuje daleko ode mnie aż 300 km.Przyjeżdża raz na 2 tyg. na 3 dni .Ja już tego nie mogę znieść bo czuję sie bardzo żle w tej sytuacji.On przyzwyczaił się do bycia sam a mnie jest z tym żle i wpadam w depresję.Chciałam być z nim lecz on odmawia -czy to jest miłość czy tylko udawanie .Miał kobietę ktura mu wypełniała wolny czas ale już z nią ponoć zerwał ,czy mam mu wierzyć bo ja go nadal kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.Obecnie jest po 3 operacjach kręgosłupa i jest bardzo chory aja mu cały czas pomagam i chcę mu pomagać. Co zrobić aby chciał być ze mną?

Niejasne.
Osoba bardzo chora po trzech operacjach kręgosłupa leży zwykle na kanapie przed TV z pilotem w ręku i czeka na rentę, a nie pracuje 300 km od domu...
Co zrobić..? Sprowokować czwartą operację, po której już nigdy nigdzie nie wyjedzie...

Paula
15-09-2010, 19:05
Niejasne.
Osoba bardzo chora po trzech operacjach kręgosłupa leży zwykle na kanapie przed TV z pilotem w ręku i czeka na rentę, a nie pracuje 300 km od domu...
Co zrobić..? Sprowokować czwartą operację, po której już nigdy nigdzie nie wyjedzie...

Właśnie, właśnie - branie życia za łeb. To jest dobre. Tylko nie każdego na to stać. Jest jeszcze coś takiego jak uzależnienie od osoby toksycznej i kto tu właściwie potrzebuje pomocy? czy osoba wykorzystująca czy wykorzystywana? ale to co mówisz andre to pierwszy dobry krok.

waclaw46
15-09-2010, 19:08
[QUOTE][Osoba bardzo chora po trzech operacjach kręgosłupa leży zwykle na kanapie przed TV z pilotem w ręku i czeka na rentę, a nie pracuje 300 km od domu...
Co zrobić..? Sprowokować czwartą operację, po której już nigdy nigdzie nie wyjedzie...
Odpowiedź z Cytowaniem/QUOTE]Podobasz mi się andre !niech wszystko zapisze tylko sprawdz długi ?

waclaw46
15-09-2010, 19:20
Może postaram się paniom i paniom powiedzieć że wszystko zależy od nas od tych co wieżą w boga ale nie wiadomo w którego

Arti
15-09-2010, 20:13
Jestem mężatką i jestem sama.Mąż pracuje daleko ode mnie aż 300 km.Przyjeżdża raz na 2 tyg. na 3 dni .Ja już tego nie mogę znieść bo czuję sie bardzo żle w tej sytuacji.On przyzwyczaił się do bycia sam a mnie jest z tym żle i wpadam w depresję.Chciałam być z nim lecz on odmawia -czy to jest miłość czy tylko udawanie .Miał kobietę ktura mu wypełniała wolny czas ale już z nią ponoć zerwał ,czy mam mu wierzyć bo ja go nadal kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.Obecnie jest po 3 operacjach kręgosłupa i jest bardzo chory aja mu cały czas pomagam i chcę mu pomagać. Co zrobić aby chciał być ze mną?

hmm nie wiem czy w stanie w którym jesteś możesz jasno myśleć. Z tego co piszesz wychodzi, że nie jest tam sam.
Pomyśl o sobie:
czy masz swoje dochody czy jesteś na jego utrzymaniu?
Nic nie można zrobić aby chciał być z Tobą i nikt nie jest niczyją własnością, natomiast możesz porozmawiać o swej sytuacji z kimś, zastanowić się czy godzisz się na takie życie.



Osoba bardzo chora po trzech operacjach kręgosłupa leży zwykle na kanapie przed TV z pilotem w ręku i czeka na rentę, a nie pracuje 300 km od domu...
Co zrobić..? Sprowokować czwartą operację, po której już nigdy nigdzie nie wyjedzie...

:D ))))))

sosinka
15-09-2010, 21:22
witam a właściwie dobry wieczór - wandeczka1945 jest samotna bo chce nią być - ja jestem samotna i nie chcę już być paprotką dla mojego męża i chyba już czas przestać się rozczulać , zacząć coś nowego chociaż tak żal po 29 latach i strach czy jeszcze ma się szansę

Paula
15-09-2010, 21:32
witam a właściwie dobry wieczór - wandeczka1945 jest samotna bo chce nią być - ja jestem samotna i nie chcę już być paprotką dla mojego męża i chyba już czas przestać się rozczulać , zacząć coś nowego chociaż tak żal po 29 latach i strach czy jeszcze ma się szansę
Sosinko szansa działa w dwie strony albo zregenerujesz swój związek i skupisz się tylko na tym. Albo spalisz za sobą mosty i nie oglądając się wstecz. Nie ma innej opcji bo najgorzej to być rozdartym na własne życzenie. Owszem decyzja bardzo trudna.

Arti
15-09-2010, 23:53
witam a właściwie dobry wieczór - wandeczka1945 jest samotna bo chce nią być - ja jestem samotna i nie chcę już być paprotką dla mojego męża i chyba już czas przestać się rozczulać , zacząć coś nowego chociaż tak żal po 29 latach i strach czy jeszcze ma się szansę

czy ma się szansę? :rolleyes: a na co konkretnie?

Paula
16-09-2010, 08:46
czy ma się szansę? :rolleyes: a na co konkretnie?

Dobre pytanie. Powiedziałabym paradoksalnie może być to szansa na nowe......

szunaj
16-09-2010, 10:08
Jestem mężczyzną i inaczej patrzę na życie z uwagi na inną psychikę ale Mimoza ma rację zacznij myśleć o sobie przecież on też myśli o sobie bo nie jest problemem wynajęcie mieszkania albo chcesz grać rolę samarytanki.Inna sprawa to czy masz warunki na usamodzielnienie się ,mówię to brutalnie ale z pieniędzy się żyje jeżeli nie znajdź sobie towarzystwo w którym będziesz mogła się rozerwać intelektualnie i stare rzeczy mniej w nosie tak jak twój miły.Pamiętaj żyje się raz ale z głową.
W pełni się podpisuję pod tym co napisał Wacław46.Wandeczko przerwij tą sytuacje i stanowczo porozmawiaj z mężem. Najgorsze jest uzależnienie od drugiego człowieka,bo to nie znika tylko się potęguje.

antek3
16-09-2010, 10:14
Dobre pytanie. Powiedziałabym paradoksalnie może być to szansa na nowe......

Szansa na nowe zawsze jest tylko to nowe może być gorsze od starego. I wtedy zaczyna się dramat...
Stąd chyba te obawy kobiet przed wejściem na inną drogę życia.

szunaj
16-09-2010, 10:24
witam a właściwie dobry wieczór - wandeczka1945 jest samotna bo chce nią być - ja jestem samotna i nie chcę już być paprotką dla mojego męża i chyba już czas przestać się rozczulać , zacząć coś nowego chociaż tak żal po 29 latach i strach czy jeszcze ma się szansę
Z tego co piszesz masz już dość swego małżeństwa.29 lat,ja miałem 30 lat małżeństwa kiedy odszedłem.Była to bardzo trudna decyzja poprzedzona próbami ratowania związku. Szanse masz zawsze na nowe życie,trzeba tylko tego chcieć.Ja od roku jestem z kobietą,z którą jest mi bardzo dobrze i która mówi to samo o sobie.Dziś wiem że swoje małżeństwo powinienem rozwiązać kilka lat wcześniej,choć czasami żal minionych lat.Nie po to człowiek zawiera małżeństwo aby się rozwodzić,ale życie pisze różne scenariusze.

Paula
16-09-2010, 11:13
Statystycznie to kobieta częściej składa pozew o rozwód nie godząc się tym samym na poniżanie ze strony partnera. On z kolei wolałby żyć na dwa fronty a przy okazji nie tracąc ciepełka rodzinnego i jak na zawołanie kapcie podane i obiad. Toteż dla niego rozwód to zło konieczne.
To tak gwoli statystyki i prozy życia a jak jest naprawdę???????? a może dużo nie pomyliłam się?

toy_
16-09-2010, 14:20
http://www.bizuteria-srebrna.com.pl/photo/product_big/e/1/0/2_e101ce71ea85.jpg

sosinka
16-09-2010, 21:23
miałam na myśli szansę na prawdziwą miłość ... ale to prawda nie mam siły na rozwód tylko na separację z orzeczeniem winy , nie , nie prawda mam siłę tylko jest kwestia mieszkania

sosinka
16-09-2010, 21:31
toy - z takim cudem az strach wyjść na ulicę .....

toy_
16-09-2010, 22:02
ech...to symbol miał być
miłość jest piękna, ale łatwo ją zniszczyć

antek3
16-09-2010, 22:03
miałam na myśli szansę na prawdziwą miłość ...


O tak, na miłość szanse masz największe. I rosną one wprostproporcjonalnie do wielkości grupy, w której przebywasz. Jest w KSC tysiące członków więc wyliczyć można, że miłość na pewno zdarzy się!!! :D :)

Paula
17-09-2010, 10:19
nie , nie prawda mam siłę tylko jest kwestia mieszkania

Tu się z tobą zgadzam aby myśleć o wyższych celach najpierw trzeba zaspokoić podstawowy byt mieszkanie, środki na życie. Nigdy odwrotnie chyba, że się ma naście lat.

Ania o.
17-09-2010, 11:40
ech...to symbol miał być
miłość jest piękna, ale łatwo ją zniszczyć

Masz rację Toy. Miłość jest piękna, cudna, niepowtarzalna. Choć bardzo różna. Dlatego warto o nią dbać, pielęgnować a nie "puszczać na żywioł". Szkoda tylko, że wielu mądrości (przemyśleń) w tym temacie nie ma człowiek zawierając związek w młodym lub bardzo młodym wieku. Ech, co ja gadam - wielu nawet w starszym też nie ma.

toy_
17-09-2010, 11:46
na żywioł...to aluzja ??

Paula
17-09-2010, 12:19
Masz rację Toy. Miłość jest piękna, cudna, niepowtarzalna. Choć bardzo różna. Dlatego warto o nią dbać, pielęgnować a nie "puszczać na żywioł". Szkoda tylko, że wielu mądrości (przemyśleń) w tym temacie nie ma człowiek zawierając związek w młodym lub bardzo młodym wieku. Ech, co ja gadam - wielu nawet w starszym też nie ma.

Tu nasuwa się myśl, że miłość jest podstawowym składnikiem fundamentu udanego związku i patrząc przez pryzmat miłości dajemy sobie szansę na coś pięknego. Przecież każdy z nas jest panem własnego życia i od nas zależy jak ono będzie wyglądać ale jest jedno ale to wszystko pięknie działa, kiedy nie musimy myśleć wyłącznie o zaspokojeniu podstawowego bytu jak mieszkanie, praca i szarpiąc sobie zdrowie odchodzi chęć na to co jest powyżej poprzeczki bo po drodze wypaliliśmy się.

Traviata
17-09-2010, 13:19
Tyle pięknych słów, tyle głębokich przemyśleń... Perfekcyjne diagnozy a recepty brak :(

Arti
17-09-2010, 13:30
Tyle pięknych słów, tyle głębokich przemyśleń... Perfekcyjne diagnozy a recepty brak :(

recepta? POROZUMIENIE

mimoza
17-09-2010, 13:46
Tyle pięknych słów, tyle głębokich przemyśleń... Perfekcyjne diagnozy a recepty brak :(

Na życie we dwoje brak jest recepty, chyba z tego względu, że tak naprawdę cały czas szukamy "edenu" i miłości po grób,
a codzienność nas przytłacza, wcale nie jest taka kolorowa i bezproblemowa.
Arfilka słusznie zauważa, że POROZUMIENIE jest też bardzo istotne.
Jednak w tym cały jest ambaras itd... :) - Cz

Paula
17-09-2010, 13:57
Tyle pięknych słów, tyle głębokich przemyśleń... Perfekcyjne diagnozy a recepty brak :(
recepta na życie:
potrzeba garści wolności, serca czyjegoś, duszy przyjaznej aby przetrwać, przetrwać.........

Teraz zupełnie poważnie.
Postawić sobie już na początku drogi pytanie czego ja oczekuję od życia i co dla mnie jest priorytetem i konsekwentnie dążyć do celu.

toy_
17-09-2010, 14:32
no chyba że się nie da

Paula
17-09-2010, 15:31
no chyba że się nie da

....powoli malutkimi kroczkami dążyć do celu... niż czuć się zawiedzionym.

antek3
17-09-2010, 15:39
Tyle pięknych słów, tyle głębokich przemyśleń... Perfekcyjne diagnozy a recepty brak :(


W sprawach miłości, małżeństwa, przyjaźni itp. każdy jest lekarzem swego losu i receptę musi wypisać sobie sam.

Paula
17-09-2010, 16:15
W sprawach miłości, małżeństwa, przyjaźni itp. każdy jest lekarzem swego losu i receptę musi wypisać sobie sam.

właśnie.... bowiem od nas zależy jak pokierujemy naszym życiem, gdzie wyznaczymy sobie cel naszego lotu aby w razie czego łagodnie spadać i nie odnieść większych ran.

Siri
17-09-2010, 16:23
,,Jedynie pierwsze związki mogą być w pełni czyste i w pełni szczęśliwe.Nic ich nie zastąpi ,jeśli są nieudane.Następne miłowanie nigdy nie osiąga tej czystej doskonałości;nawet gdy jest trwałe jak skała, w jej marmurze biegnie żyła innej barwy,niby zaschła krew przeszłości."cyt.LEW I LILIE M.Druon- Moim skromnym zdaniem trzeba zawsze walczyć o swoje szczeście.Nic nie robiąc nic nie zmienisz... A wielka miłość to rzecz rzadka!Pozdrawiam wszystkich samotnych!

sosinka
17-09-2010, 18:13
czas na porozumienie też ma swój czas , kiedy minie nie potrafimy już słuchać tylko mówimy obok siebie nie do siebie , mówimy coraz głośniej lub nie mamy sobie nic do powiedzenia

antek3
17-09-2010, 18:58
,,Jedynie pierwsze związki mogą być w pełni czyste i w pełni szczęśliwe.Nic ich nie zastąpi ,jeśli są nieudane.Następne miłowanie nigdy nie osiąga tej czystej doskonałości;nawet gdy jest trwałe jak skała, w jej marmurze biegnie żyła innej barwy,niby zaschła krew przeszłości."cyt.LEW I LILIE M.Druon- Moim skromnym zdaniem trzeba zawsze walczyć o swoje szczeście.Nic nie robiąc nic nie zmienisz... A wielka miłość to rzecz rzadka!Pozdrawiam wszystkich samotnych!

Brzmi jak pewnik, a przecież.... http://www.youtube.com/watch?v=s-Rk0Eer1Jk
O tym, że "nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" to wiemy już od czasów Heraklita, ok. 500 r. p.n.e. Tak samo jest z miłością... :D

Siri
17-09-2010, 19:47
Witaj Andre! Teoria teorią...., a każdy ma swoje doświadczenia.Ludzie najczęściej uczą się niestety na własnych błędach.:)

Ania o.
17-09-2010, 20:07
na żywioł...to aluzja ??

No coś Ty Toy-ka. Żadnych aluzji. Miłość czy to w małżeństwie czy poza nim - jeśli faktycznie jest miłością a nie zauroczeniem (przez niektórych uważanym za miłość) - zawsze jest uczuciem niezwykle indywidualnym + do tego "każdy człowiek jest inny" i = jak jest. W życiu jak na loterii - nie zawsze "swój trafi na swego" i wygra szczęśliwy los. Gdy tak - to jest happy end, jeśli nie - to "... męczą się przez czas długi ...". Lekarstwa nie ma.
Ps. Na dodatek - jeśli już ta miłość się trafi to wymaga ogromnej pielęgnacji, bo łatwo może zwiędnąć.

toy_
17-09-2010, 20:13
oszustwo, no! :mad: wszystkie losy cholera puste są

Tesara
17-09-2010, 20:15
Leśmian pięknie to ujął, a dawno temu wyśpiewała Kalina Jedrusik

Samotność jest jak deszcz
I z morza powstaje by spotkać zmierzch
I z równin niezmiernie szerokich dalekich
W rozległe niebo nieustannie wrasta
Dopiero z nieba opada na miasta

Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu
Kiedy ulice biegną witać ranek
I kiedy ciała nie znalazłszy nic
Od siebie odsuwają się rozczarowane
I kiedy ludzie co się nienawidzą
Spać muszą razem bardziej jeszcze sami
Samotność płynie całymi rzekami...

Ania o.
17-09-2010, 20:24
oszustwo, no! :mad: wszystkie losy cholera puste są

Kurczę, Toy-a Ty jesteś naprawdę cudna. Jak walniesz, to wióry lecą. Aż się zaplułam z rechotu. A może Ty do niewłaściwej kolejki po te losy stanęłaś? To wielce prawdopodobne. A nie można jeszcze raz spróbować wystartować w innej kolejce? Może się trafi pełny. Lepiej późno ... itd.

Mariannam
17-09-2010, 20:34
Myślę ze gdy wchodziłam w życie wcale o nim nie myślałam.Byłam gnana emocjami pracą.Dziś po wielu latach dalej sie toczy czy szczęśliwe raczej tak.

Paula
17-09-2010, 20:54
Myślę ze gdy wchodziłam w życie wcale o nim nie myślałam.Byłam gnana emocjami pracą.Dziś po wielu latach dalej sie toczy czy szczęśliwe raczej tak.

Dedykuję ci wiersz albo piosenkę jak wolisz. Nie jesteś odosobniona w swojej koncepcji życiowej jest dużo dużo więcej ludzi pędzących przez życie.

Anna Maria Jopek - Ja wysiadam

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz już.
Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, bo wysiadam
Przez życie nie chcę gnać bez tchu.

Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę,
Gubiąc wątek i dni.
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej.
A życie przecież po to jest, żeby pożyć.
By spytać siebie: mieć czy być?
Bo życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić. Pęknie nić.

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam
Na pierwszej stacji, teraz tu.
Już nie chcę więcej ścigać się, z sił opadam.
Przez życie nie chcę gnać bez tchu.

Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd.
Gapić się na dziury w niebie,
Jak najdłużej kochać ciebie.
Na to nie szkoda mi
Zmierzchów, poranków i nocy.

Traviata
17-09-2010, 23:53
A jeżeli pierwszy związek jest tym jedynym? Co zrobić, gdy dwoje dzieciaków (15-latków) po kilkudziesięciu latach staje parą starszych ludzi, którzy załatwili wszystkie sprawy materialne, wychowawcze i jakie tam jeszcze po drodze się pojawiły i teraz chcieliby jeszcze czegoś od życia? Tylko każde z nich niestety chce czego innego...

tadeusz50
18-09-2010, 08:23
Brzmi jak pewnik, a przecież.... http://www.youtube.com/watch?v=s-Rk0Eer1Jk
O tym, że "nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki" to wiemy już od czasów Heraklita, ok. 500 r. p.n.e. Tak samo jest z miłością... :D
Tu się mylisz z tą samą rzeką. właśnie mam przed sobą artykuł w gazecie "Recydywiści w małżeństwie" Ponad połowa Polaków, gdyby mogła jeszcze raz wybierać, znów powiedzieliby ślubne "tak" tej samej osobie. Okazuje się, że ci, którzy po rozwodzie biorą ponownie ślub z byłą żoną lub mężem, nie należą do rzadkości.
Ewa i Krzysztof Krawczykowie przed urzędnikami ślubowali sobie trzy razy, a przed ołtarzem ponowili przysięgę.
Najbardziej znaną parą na świecie, która popełniła małżeńską recydywę, byli Elizabeth Taylor i Richard Burton.
To oczywiście znane przykłady a jest ich wiele

Paula
18-09-2010, 08:32
Tu się mylisz z tą samą rzeką. właśnie mam przed sobą artykuł w gazecie "Recydywiści w małżeństwie" Ponad połowa Polaków, gdyby mogła jeszcze raz wybierać, znów powiedzieliby ślubne "tak" tej samej osobie. Okazuje się, że ci, którzy po rozwodzie biorą ponownie ślub z byłą żoną lub mężem, nie należą do rzadkości.
Ewa i Krzysztof Krawczykowie przed urzędnikami ślubowali sobie trzy razy, a przed ołtarzem ponowili przysięgę.
Najbardziej znaną parą na świecie, która popełniła małżeńską recydywę, byli Elizabeth Taylor i Richard Burton.
To oczywiście znane przykłady a jest ich wiele

Tadeusz chyba nie doczytałeś albo nie zrozumiałeś treści andre. Przeczytaj jeszcze raz a wówczas przekonasz się, że sens jest inny niż myślałeś.

tadeusz50
18-09-2010, 08:46
Tadeusz chyba nie doczytałeś albo nie zrozumiałeś treści andre. Przeczytaj jeszcze raz a wówczas przekonasz się, że sens jest inny niż myślałeś.
Ja doczytałem co doczytałem i w moim mniemaniu zrozumiałem właściwie sens treści andre i nie trzeba mi tłumaczyć co autor miał na myśli jeśli on sam tego nie powie. Szkołę właśnie skończyłem i sam wybieram to co myślę
autor, autor, autor

jasinek123
18-09-2010, 09:54
Paulinko
Nie przygaduj Tadeuszowi
przecież miało być o miłosci nie szukaj aluzji
A o miłości można w nieskończoność-ot co !!

Siri
18-09-2010, 10:15
Toy! Przeczytałam Twoją ,,terapię"! Ale czaaaad!!!Pozdrawiam serdecznie!

toy_
18-09-2010, 10:33
na blogu jest sama prawda i tylko prawda...chociaż nie cała prawda

Paula
18-09-2010, 10:33
Paulinko
Nie przygaduj Tadeuszowi
przecież miało być o miłosci nie szukaj aluzji
A o miłości można w nieskończoność-ot co !!

Jasinku gadanie gadaniem a ja i tak Tadeusza lubię.

Jadzia P.
18-09-2010, 10:35
Tu się mylisz z tą samą rzeką. właśnie mam przed sobą artykuł w gazecie "Recydywiści w małżeństwie" Ponad połowa Polaków, gdyby mogła jeszcze raz wybierać, znów powiedzieliby ślubne "tak" tej samej osobie. Okazuje się, że ci, którzy po rozwodzie biorą ponownie ślub z byłą żoną lub mężem, nie należą do rzadkości.
Ewa i Krzysztof Krawczykowie przed urzędnikami ślubowali sobie trzy razy, a przed ołtarzem ponowili przysięgę.
Najbardziej znaną parą na świecie, która popełniła małżeńską recydywę, byli Elizabeth Taylor i Richard Burton.
To oczywiście znane przykłady a jest ich wiele


Ale takie małżeństwa są nie tylko w świecie filmu....tuż obok nas, również...;)

antek3
18-09-2010, 14:36
Ludzie najczęściej uczą się niestety na własnych błędach.:)

Otóż to, a powinni w szkole... :)

..........
18-09-2010, 18:21
................Ludzie najczęściej uczą się niestety na własnych błędach.:)

- bo na cudzych uczyć sie nie chcą i sa pewni swojej nieomylności.

tadeusz50
18-09-2010, 18:52
Otóż to, a powinni w szkole..

W szkole, który partner jest lepszy? ha,ha, ha
w szkole ale życia to się zgodzę, bo ona jest najlepsza.


- bo na cudzych uczyć sie nie chcą i sa pewni swojej nieomylności.

czasem uczą się i na cudzych błędach ale w życiu nie wszystko sie sprawdza tu nie pomagają regułki, przepisy i doświadczenia.
Pochwalcie sie ci co NIGDY nie popełnili błędu w życiu.
Proszę tylko się nie pchać tak by net wytrzymał napór waszych postów

Mariannam
18-09-2010, 19:32
Paula dzięki.
Tak jakoś w życiu jest bardzo tródno skorzystać z cudzych błędów.

Siri
18-09-2010, 21:43
Toy! Piszesz, że prawda....znam taki wierszyk na temat prawdy ,ale tu go nie przytoczę...he,he,wesoło mi się zrobiło he,he...o czym to my tu mamy pisać na tej stronie bo juź zapomniałam po tej Twojej ,,terapii"....trzeba sie trzymać tematu ,nieprawdaż?

toy_
18-09-2010, 21:45
hmm...a mi sie mój blog wydawał smutny

antek3
18-09-2010, 21:54
Ja doczytałem co doczytałem i w moim mniemaniu zrozumiałem właściwie sens treści andre i nie trzeba mi tłumaczyć co autor miał na myśli jeśli on sam tego nie powie. Szkołę właśnie skończyłem i sam wybieram to co myślę
autor, autor, autor

No tak, to nauczyłeś się w tej szkole tyle, że co innego myślisz, a co innego napisałeś.
Był taki jeden Kali i też miał własne mniemamie, że zły uczynek był, jak Kalemu ukraść krowę.

sosinka
19-09-2010, 10:26
A jeżeli pierwszy związek jest tym jedynym? Co zrobić, gdy dwoje dzieciaków (15-latków) po kilkudziesięciu latach staje parą starszych ludzi, którzy załatwili wszystkie sprawy materialne, wychowawcze i jakie tam jeszcze po drodze się pojawiły i teraz chcieliby jeszcze czegoś od życia? Tylko każde z nich niestety chce czego innego...
tu jest chyba sedno sprawy , dlatego tak ciężko rozstać się choćby tylko na papierze

Traviata
19-09-2010, 10:33
tu jest chyba sedno sprawy , dlatego tak ciężko rozstać się choćby tylko na papierze
Zatem...trwać i żałować, że się nie zaryzykowało czy zaryzykować...by ew. pożałować?

Paula
19-09-2010, 10:52
Zatem...trwać i żałować, że się nie zaryzykowało czy zaryzykować...by ew. pożałować?

Ach ile w tym zdaniu prozy życia ile prawdy tylko nie zawsze wystarcza odwagi na to aby zaryzykować. Ludzie wolą biadolić nad sobą niż spróbować sięgnąć nowego.

Siri
19-09-2010, 11:10
hmm...a mi sie mój blog wydawał smutny
Toy,wszystko zależy od tego jak spojrzysz na problem...:)

toy_
19-09-2010, 14:43
to jeszcze mi powiedz co tam wesołe jest...