View Full Version : Stefan Kisielewski "Dzienniki" z lat 1968-1980.
z centrum
15-11-2008, 11:49
Dopiero teraz zabrałem się za przeczytanie.
Nareszcie jest czas na lekturę, to jest ten plus życia emeryta.
To prawie 950 stron do czytania bez pośpiechu - toż tam jest czas który i ja pamiętam.
Dzieci Stefana Kisielewskiego, Córka i Syn, we wstępie piszą - oceny czy sądy pisane pod wpływem bieżących wydarzeń nie były po latach korygowane ani "szlifowane".
Kto czytał "Dzienniki" - jak widzicie opisanie tamtych czasów w tym zapiskach?
W miarę lektury wpiszę swoje refleksje.
z centrum
18-12-2008, 16:04
W tym czasie już dwa lata Kisielewski był wykluczony z życia publicystycznego a jednak piosenka łagodzi sądy i osądy :)
„Byliśmy z Lidią na przedstawieniu w Teatrze Klasycznym śpiewanego widowiska o okupacji „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”. Ma ono już ponad pięćset przedstawień, pokazywane było za granicą w ośrodkach polonijnych, wszędzie ludzie płakali, bo to naprawdę śliczne i przypomina okupację, „jak gdyby to było wczoraj”. Ale kawiarniane Katony występują przeciw temu, że to „moczaryzm”. „partyzantyzm”, „zbowidowidyzm” etc. Istotnie – idea jest po trochu moczarowska, żeby pokazać i pogodzić wszystkie polskie piosenki wojskowe i partyzanckie z różnych frontów, ze Wschodu i z Zachodu i czort wie jeszcze skąd. Idea to, rzezc prosta, apolityczna i trochę udająca Greka, lecz w wykonaniu wcale smaczna i taktowna: jest tu „Natalia”, piosenka batalionu uderzeniowego Konfederacji Narodu, czyli Piaseckiego, jest „Płynie Oka” berlingowców, są „Czerwone maki na Monte Cassino”, jest też powstańczy „Marsz Mokotowa” i „Szturmówka” Ekiera, są nawet reminiscencje legionowe i „Piosenka o mojej Warszawie” Harrisa. … ale pomimo wszystko przedstawienie jest śliczne i kawiarniane, głupie Katony (które przeważnie nie były tu za okupacji) racji nie mają. Rację mają starawi ludzie na sali, którzy zapłakują się słysząc te dawne piosenki.”
z centrum
18-12-2008, 16:47
Lepiej pamiętam oratorium Katarzyny Gaertner i Ernesta Brylla "Zagrajcie nam dzisiaj, wszystkie srebrne dzwony" - ale to już lata późniejsze, chyba 1973.
Jeszcze nie doczytałem.
z centrum
27-01-2009, 18:02
Krystyna Kisielewska-Sławińska i Jerzy Kisielewski w swoim wstępie do wydania Dzienników piszą między innymi – „Oddajemy w ręce Państwa zapis wydarzeń, wrażeń i ocen poczynionych przez naszego Ojca w przekonaniu, że będzie to źródło wiedzy o tamtym czasie. … Dzienniki stanowią zapis trudnych czasów, postaw ludzi, dostarczają wreszcie wiedzy o ich autorze. Jeśli przyczynią się do pogłębienia wiedzy o tamtym okresie, a zwłaszcza wywołają dyskusje, to spełni się zapewne intencja ich autora, a naszego Ojca, Stefana Kisielewskiego.”
Przeczytałem - wiedza Autora ( czerpana z najwyższej półki wiadomości ) i przypomniała, i objaśniła, i pogłębiła to co zachowałem w pamięci z tamtych lat.
O Kisielu słyszałem, ale nie czytałem, bo i gdzie. „Tygodnik Powszechny” nie był dostępny w wolnym kolportażu. Przedstawiano go jako felietonistę krytykanta któremu uchodzi wytykanie błędów Władzom partyjnym i państwowym. Owszem, teraz wiem, że było tej krytyki tylko tyle co nie wykresliła lub przeinaczyła cenzura – o której co i rusz Kisiel z "szewską" pasją pisze.
Za to spostrzeżenia codziennej obyczajowości w czasie wyjazdów prywatnych, odczytowych czy artystycznych to zapiski, których miejsce jest w Muzeum Socjalizmu dla którego zbiory w Kozłówce to tylko ilustracja. W Dziennikach na bieżąco i bez poprawek zanotowana jest wiedza, często z "pierwszej ręki", o życiu politycznym PRL, o mechanizmach manipulacji jakim były cenzura/autocenzura i propaganda, obecnie zwana PR. Współcześnie także skutecznie usypia się potrzebę wolności słowa – czyli warunku nieodzownego do zaistnienia prawdy w życiu publicznym. Aktualne jest przemyślenie Stefana Kisielewskiego – tak to konstatował:
„A w ogóle to jest smutno. Jak powiedział jeden mój znajomy muzyk, wszyscy myślą o telewizorach, pralkach czy samochodach, a nikt nie myśli o tym, że Polski nie ma. Tak, naród rubaszny, złożony z Matysiaków i nie znający historii ani przeszłości, ze szczętem zapomina o patriotyzmie!” --- „W telewizji było widowisko „Poczdam” – obrady wielkiej Czwórki nad „sprawą polską” w roku 1945. Co za bujda na resorach, cóż za głupie kłamstwa: Stalin jako serdeczny obrońca Polski przed złymi Anglikami i Amerykanami (Churchill – demon, Truman – tępak). Niby to oparte na protokołach konferencji, a przecież, bez kontekstu historycznego (Ziemie Wschodnie, Katyń, wywózka, narzucenie ustroju), całkiem kłamliwe. … Kto się upiera przy prawdzie nieznanej i przez nikogo nie podzielanej, ten jest maniakiem – natykam się na ten problem od lat. Ludzie chcą mieć w głowie ład, a jaki – mniejsza o to. …” --- „Bo nie wolno, na przykład, powiedzieć, że oddanie Wilna i Lwowa, a wzięcie Szczecina i Wrocławia to był logiczny akt konieczności historycznej … trzeba natomiast zapomnieć o tym, że Polacy kiedykolwiek w Wilnie i we Lwowie byli …”
Korygowanie faktów i myśli wstecz – to cecha także dzisiejszej nowomowy.
z centrum
27-01-2009, 18:13
... nie jest wrogiem przemian społecznych w nowej Polsce, notuje wiele pozytywnych opinii.
Kisiel jest konsekwentnym politycznym krytykiem sposobu i kierunku wprowadzania tych zmian a tym samym przeciwnikiem kierujących i rządzących PRL.
Tomasz Wołek we wstępie do "Abecadła Kisiela" napisał, że Pierwszy felietonista Rzeczypospolitej nie żywi uczucia nienawiści wobec bliźnich, jest wobec ich cech dobroduszny i zgryźliwy, smaruje ich miodem doprawionym szczyptą soli z pieprzem.
W "Dzienniku" też są takie smakowite notki :)
z centrum
29-01-2009, 11:30
swój "Dziennik 1954" napisał:
Stefanowi Kisielewskiemu -
Był w moim życiu obecny, czasem nawet potrzebny.
Często był tak mały jak my wszyscy, lecz fakt,
że miałem mu to za złe, czynił go jakoś większym,
zaś mnie wprawiał w lepsze samopoczucie.
"Dziennik 1954" to jak napisał Włodzimierz Odojewski (...) opowieść z obserwacji na gorąco, nie ustępująca ostrością osławionym czterem miłoszowskim esejom o zniewoleniu inteligenckich umysłów.
z centrum
01-02-2009, 13:21
„Abecadło Kisiela” Oficyna wydawnicza 1990 – „Jerzy Urban – nie lubię, ale jest to zręczny na swój sposób socjotechnik. Tylko, że bujasz i cynik. Ale dziennikarzem zagranicznym się podoba. Ja nie gustuję specjalnie.”
„Alfabet Urbana” BGW 1990 – „Kisielewski Stefan Kiepski kompozytor, średni krytyk muzyczny, drugorzędny powieściopisarz, nudny felietonista, dobry publicysta, naiwny i niewytrwały polityk. Talentów ma wiele, ale wszystkie mierne. Marks twierdzi jednak, że ilość przechodzi w jakość. Wbrew swoim interesom Kisiel wszakże zaciekle zwalcza marksizm.”
Ludgarda
03-02-2009, 14:11
moim zdaniem:) ciekawe rzeczy przekazujesz nam o tym niezwyczajnym pisarzu i oryginalnym Człowieku- historii, także publicyście- dzięki!
Kiedyś, gdzieś, przeczytałam co nieco o Nim...podobało mi się, zrobiło na mnie wrażenie:D z "Dziennikami" dotąd, nie zetknęłam się... nawet jedną z jego powieści przeczytałam, niestety nie pamiętam tytułu...
pisz,ja bardzo chętnie wpierw przeczytam Twoje refleksje potem sięgnę po Dzienniki Kisielewskiego.
Ja tez się do tych "Dzienników"zabieram, bo mi polecano,ale ciągle cos kończę innego i nie mogę się do nich przebić....
z centrum
04-02-2009, 15:05
Jest o czym czytać - to 950 stron, ale są to interesujące spostrzeżenia i opinie na otaczającą Kisiela warszawską, krakowską (kiedy jedzie na spotkania redakcyjne "Tygodnika Powszechnego") rzeczywistość. Czytałem jak On widział PRL i przypominałem sobie jak to wyglądało moimi oczami.
Zapiski są bez rozpisywania się o sprawach osobistych - co raziło mnie w dziennikach Marii Dąbrowskiej czy Zofii Nałkowskiej, a także Leopolda Tyrmanda.
Ciekawie pisze o życiu muzycznym - przecież jest w Zarządzie Głównym Związku Kompozytorów Polskich.
I o tym jak widzi sprawy codzienne lokalnych społeczności w czasie swoich pobytów w różnych okolicach kraju.
Polityka też bardziej refleksyjna niż tylko rejestrowanie zdarzeń.
Serdecznie pozdrawiam,
z centrum
04-02-2009, 15:10
Qurcze pieczone to jakby aktualne teraz ...
5 października 1970
„Dziś zdefiniowałem sobie, jaka jest różnica między Polską dzisiejszą a Polską „sanacyjną”: tę drugą znałem zresztą wcale nieźle, miałem już przecież dwadzieścia osiem lat, gdy wybuchła wojna. Otóż Polska przedwojenna była niejednolita, pełna dysproporcji, konfliktów, nieraz ubóstwa, rządzona niezbyt dobrze, z elitą władzy dość przypadkową. Niemniej jednak był to kraj normalny, w żaden sposób nie można by go określić jako dom wariatów: to wszystko, co w Rosji jest tragiczne czy dramatyczne, tu jest tylko operetkowe. Kraj z tajemniczą, nikomu nie znaną „elitą” na górze, rządzony w myśl doktryny, którą mało kto podziela, z prawami dziwacznymi i zawile sformułowanymi, egzystujący od przypadku do przypadku, w dużym stopniu dzięki korupcji i łamaniu tegoż prawa, nie informowany o niczym i mający wszystko w dupie, ale za to kierujący się węchem i siódmym zmysłem, kraj, gdzie wszyscy boją się czegoś nie nazwanego, nikt nie wierzy w marksizm, a partia marksistowska ma dwa miliony członków – etc., etc. Jak z domu wariatów wyłonić się ma normalny naród?! … ”
Ludgarda
04-02-2009, 17:52
:) Mocno powiedział, dosadnie i trafnie! I jakie to prawdziwe...
z centrum
20-02-2009, 18:54
Sławomir Mrożek w swoim Dzienniku pod datą 1966-07-03 z podobnym :rolleyes: zapisał;
„Teraz interesuje mnie przede wszystkim Polak we mnie. O Polaku w innych wiadomo już dostatecznie dużo. Styl mój, dzień mój, moja praca, a raczej nie-praca, przesycone są „Polakiem”.
Nie można bez przerwy wyrzekać na Polaka w ogóle, nie zabrawszy do wytępienia polactwa w sobie, nie polskości, tylko polactwa.
Polak jest przede wszystkim słaby, tu zaczynają się jego późniejsze kłopoty. Słaby i miękki wobec siebie, rozlazły i szukający ulgi, wymówki, odpoczynku, zapomnienia. Jak dziecko ogląda się ciągle za tym, żeby mu było wesoło i przymilnie, obrażony jest na życie za to, że nie jest jego snem o sobie. (...) Dla Polaka – a piszę cały czas o sobie – życie nagie, takie, jakiemu by należało spojrzeć prosto, jest za mało efektowne, za ubogie, za ciasne, trudne i nieciekawe. Polak żyje we śnie i poszukuje snu.”
z centrum
29-03-2009, 21:50
"Gustaw Herling-Grudziński - jest to człowiek, z którym ja walczę często. W tej chwili drugi po Giedroyciu w "Kulturze", nadaje polityczną linię - taką powstańczą, moralną, buntowniczą. Osobiście nigdy się z nim nie kłóciłem, nawet go lubię. A w pisaniu częstokroć go ochlapywałem i on mnie ochlapywał, bo mu tłumaczę, że zostaniemy w Związku Sowieckim do śmierci, więc żeby nie zawracał głowy. On nie lubi takich... Mieszka we Włoszech, w Neapolu. byłem tam zresztą u niego, zdolny pisarz. Tylko, że politycznie wydaje mi się dziecinny." w „Abecadło Kisiela” Oficyna Wydawnicza 1990 – strona 33.
.................................................
Neapol, 11 maja 1990
"Przysłano mi wczoraj Abecadło Kisiela, który uchodzi w Polsce za czołowego „realistę (geo)politycznego”. Zajrzałem do hasła o mnie: ”Tłumaczę mu (tzn. mnie), że zostaniemy w Związku Sowieckim do śmierci, więc żeby nie zawracał głowy; a on nie lubi takich”. Istotnie nie lubię. I może mam jednak trochę „nierealistycznej” racji dziś, w roku 1990? Pamiętam wywody Aleksandra Halla (obecnego ministra) przed kilku laty, że Polska musi dążyć do zdobycia „statusu specjalnego” w Bloku, czyli patrzeć prosto w stronę Moskwy, nie zawracając sobie głowy Litwinami, Ukraińcami, Białorusinami. Jak dziś, w roku 1990, wygląda ta filozofijka domowa „nowoczesnego Polaka”? - w Dziennik pisany nocą 1989-1992; "Czytelnik", Warszawa 1997.
Herling-Grudziński w swoim Dzienniku pisanym nocą ... o Kisielu wspomina wielkokrotnie - ten jest dłuższy i polemiczny, pewnie w tym cytowanym Dzienniku... bedą dalsze ...
z centrum
28-04-2009, 17:57
1989 - Maj
Pustka obecnego stanu. Wraz z legalizacją "Solidarności" skończył się stan wojenny. Wielu Polakom było z nim "dobrze". Charakterystyczne zdanie Kisiela, zapisane w "Miesiącach" Brandysa, jeszcze w stanie wojennym: "Ja się dobrze czuję pod okupacją. Okupacja mi służy".
Pewnie Marian Brandys zapisał, co usłyszał od Kisielewskiego.
Kisiel gadający "takie myśli' - :rolleyes:
W swoich "Dziennikach" szpilił innych - w końcu też "dał :cool: plamę."
Trzeba przeczytać "Miesiące" Mariana Brandysa.
..................
Tadeusz Sobolewski "Dziecko Peerelu"Esej-dziennik; Warszawa 2000
z centrum
10-05-2009, 22:20
1989 - Maj
Charakterystyczne zdanie Kisiela, zapisane w "Miesiącach" Brandysa, jeszcze w stanie wojennym: "Ja się dobrze czuję pod okupacją. Okupacja mi służy".
Trzeba przeczytać "Miesiące" Mariana Brandysa.
tak zanotował mieszkając w Paryżu: Sierpień 1983 - "Przyjechał Stefan Kisielewski. Zerknął na mnie: - Dobrze panu z tą siwizną. - Sam nic się zmienił. Pytam go, jak żyje w Warszawie. - Nieźle. Ja to lubię. Stalinizm też lubiłem. W ogóle lubię okupację.. - Poznałem go w 1940, jadaliśmy obiady w literackiej stołówce na Foksal. Obaj wzięliśmy się w tym czasie do pisania powieści. Po wojnie obaj zaczęliśmy drukować, ja w „Kuźnicy”, on w „Tygodniku Powszechnym”. Teraz Kisiel mi komunikuje, że czytał „Miesiące”. - Jestem przeciwny. Leży pan na tapczanie, patrzy pan w sufit i jęczy. Co z tego? - Znowu na mnie zerka, trochę złośliwie, z ciekawością, i nie przestaje być mi sympatyczny.
Otóż pewne jest dla mnie, że obydwaj, Kisiel ze swoim chi, chi, które czasem mnie drażni, i ja z moimi jękami, które jego irytują, wpadliśmy w ten sam worek, w polski worek z historią, i nasza sytuacja, mimo różnic, jakie nas osobiście dzielą, jest dokładnie tak samo pod psem."
z centrum
10-05-2009, 22:29
w "Abecadło Kisiela";
Kazimierz Brandys - długie lata z nim dyskutowałem jako z komunistą i marksistą, znałem go jeszcze z czasów okupacji. Teraz się nawrócił i przeciwną funkcję spełnia. Nie bardzo go lubię, ale to jest kulturalny człowiek i bardzo dobry pisarz, chyba. A co jeszcze napisze to nie wiadomo. Moim zdaniem jego książka „Między wojnami” obok „Popiołu i diamentu” i „Pamiętnika z celulozy” jest właściwie najgorszym przejawem socrealizmu. Mówią, że „Obywatele” byli gorsi. Ja twierdzę, że „Między wojnami” jest gorsze. No, ale się nawrócił i jest zupełnie inny.
Z tym "bardzo dobry pisarz,chyba" to Kisiel mocno przesadził. :rolleyes:
"Miesiące" K. Brandysa czytam z przyjemnością (jestem w połowie książki), tekst jest taki płynny i dużo refleksji ogólnych, bez osobistych wycieczek.
"Dzienniki" Kisielowe są chropowate i zbyt sarkastyczne.
zCentrum
09-03-2018, 08:15
Dzienniki z przypisami opracowanymi przez Ludwika Bohdana Gorzeniewskiego;
"Co należało do zadań, jakie sobie postawiłem. Rozszyfrować tylko to, co Kisiel szyfrował ze względu na czas historyczny i okoliczności, w jakich przyszło mu pisać."
zCentrum
13-03-2018, 22:29
Stefan Kisielewski
Dzienniki okresu transformacji.
Nieznane felietony "Kisiela" (1988-1991) odnalezione za Atlantykiem.
Wydawca: Fijorr Publishing. Rok wydania: 2016
Pogadanki o bieżących wydarzeniach w Polsce, politycznych i gospodarczych i innych aspektach realiów społecznych,
Kisielewski telefonicznie przekazywał do redakcji polonijnego radia „Program na serio” w Chicago.
Wyemitowane felietony drukowane były w weekendowych wydaniach „Dziennika Związkowego”.
Pierwszy felieton wydrukowano z datą 1-2 kwietnia 1988 a ostatni z datą 30 sierpnia-2 września 1991 roku;
łącznie 145 audycji.
Felietony z zamysłu edukujące Polonię amerykańską mają i dla nas w Polsce wartość poglądową.
Refleksje polityczne i diagnozy gospodarcze Kisiela były ogólnikowe, a gospodarcze raczej niezbyt realistyczne.
Kisiel zdecydowanie ocenia ówczesnych polityków i ich działania – czy trafnie … to już kwestia własnej oceny czytających publicystykę.
Na pewno trzeba przeczytać …
vBulletin v3.5.4, Copyright ©2000-2024, Jelsoft Enterprises Ltd.