PDA

View Full Version : syn jedynak a rodzice


seniorka61
04-01-2009, 22:43
Minęły już święta, mamy nowy rok ale ja wraz z mężem nie możemy się pogodzić z tym,że mamy jednego syna który mieszka 10 km od nas przyjechał wraz z wnuczkiem i żoną we wigilię ( chyba tylko po prezenty).Wiemy ,ze zrobił kosztowny remont i modernizację domu z ich opowiadań, ale ani syn ani synowa nie powiedzieli nam żeby odwiedzić ich w święta ani w nowy rok.Jest nam bardzo przykro i nie możemy się z tym pogodzić jak dzieci mogą być tak nieczułe wobec swoich rodziców.Piszę to dlatego może inni sie wypowiedzą o swoich dzieciach i ich relacjach z nimi.

martunia
04-01-2009, 22:47
Może warto o tym porozmawiać, a nie snuć bolesne domyśły.
Synu myśleliśmy, że będzie tak i tak.
Nie ma nic gorszego niż nawarstwiające się żale.
Pozdrawiam.

seniorka61
04-01-2009, 23:03
Może żle to wyraziłam ale syn twierdzi, czemu nie przyjedziecie a jak my byliśmy jeszcze zanim remontował to akurat był zajęty i siedzieliśmy jak intruzi.Synowa również nie umie rozmawiać a zanim kupili dom mieszkali 10 lat z nami wnuka pomogłam wychować ,żadnych opłat nie ponosili gdyż chcieliśmy żeby sie dorobili a teraz...

martunia
04-01-2009, 23:08
Może żle to wyraziłam ale syn twierdzi, czemu nie przyjedziecie a jak my byliśmy jeszcze zanim remontował to akurat był zajęty i siedzieliśmy jak intruzi.Synowa również nie umie rozmawiać a zanim kupili dom mieszkali 10 lat z nami wnuka pomogłam wychować ,żadnych opłat nie ponosili gdyż chcieliśmy żeby sie dorobili a teraz...
Nie znam Cię.
Nie powiem, że mam monopol na wiedzę ale wiem jedno, nie warto zapiekać się w żalach i pretensjach.
Nic budującego na przyszłość to Wam nie przyniesie.
Radzę schować urazy i porozmawiać o tym.
Nie zamiatać problemów pod dywan.

hannabarbara
04-01-2009, 23:10
Droga Seniorko 61, sprawę spędzania ważnych świąt z dorosłymi dziećmi i wnukami warto uzgadniać dużo wcześniej przed świętami. Zazwyczaj są dwa komplety dziadków. Jeśli nie ma możliwości zgromadzić wszystkich razem, to zazwyczaj dzieciaki spędzają Wigilię u jednych rodziców, pierwszy dzień u drugich, bo to dni rodzinne. Zaś ostatni dzień Świąt spotykają się z przyjaciółmi. Dla mnie to normalne. Mój syn jedynak, już od ponad dziesięciu lat ma swoją rodzinę i prawie co roku jest inny scenariusz. Zawsze ustalamy go wszyscy wspólnie, by nikt nie czuł się pokrzywdzony.

Jadzia P.
04-01-2009, 23:33
Seniorko, posłuchaj Martuni i porozmawiaj z synem i najlepiej też z synową.
Nie masz nikogo oprócz nich i ich dziecka. Są dla Ciebie najblizszą rodziną.
Ty, jako starsza osoba masz prawo szczerze porozmawiać z nimi.
Mam do Ciebie tylko jedno pytanie. Czy synowa na święta zaprosiła swoich rodziców ?
Bo jeżeli nie, to może nie czuli się na siłach (myślę o finansach ) zapraszać gości. Z pewnością remont ich bardzo dużo kosztował i zrezygnowali z robienia przyjęcia

tadeusz50
04-01-2009, 23:45
Senirko, co prawda nie mam jedynaka, ale wydaje mi się, że najlepsza będzie szczera rozmowa z synem w cztery oczy. Spokojnie, delikatnie powiedzieć co leży na sercu. Naprawdę bez udziału synowej. Tak kiedyś zrobiła moja mama gdy coś tam się jej nie podobało w naszych kontaktach. Było to dość nieistotne i nawet nie pamiętam tematu, ale zdecydowanie pomogło.

seniorka61
05-01-2009, 00:41
Seniorko, posłuchaj Martuni i porozmawiaj z synem i najlepiej też z synową.
Nie masz nikogo oprócz nich i ich dziecka. Są dla Ciebie najblizszą rodziną.
Ty, jako starsza osoba masz prawo szczerze porozmawiać z nimi.
Mam do Ciebie tylko jedno pytanie. Czy synowa na święta zaprosiła swoich rodziców ?
Bo jeżeli nie, to może nie czuli się na siłach (myślę o finansach ) zapraszać gości. Z pewnością remont ich bardzo dużo kosztował i zrezygnowali z robienia przyjęcia

Synowej matka nadużywa alkohol i z jej ojcem rozwiodła się gdy synowa miała parę miesięcy i nie zaprosiła jej na święta co do finansów to syn bardzo dobrze zarabia i to nie stanowiłoby powodu.Jedno co zauważyłam to jak bardzo syn oddala się od nas nie zadzwoni nie zapyta jak sie czujemy czy nam coś nie dolega (pracuje na drugim końcu Polski i zjeźdza do domu raz na miesiąc),tylko liczy się rodzina synowej która stale u nich się gości.Jak rozmawiam o tym z samym synem to z raz zadzwoni i zapyta co u nas i na tym koniec.

aannaa235
05-01-2009, 06:51
Seniorko - no niestety taka jest prawda jak ma się syna to stosunki między nim a rodzicami w dużej mierze zależą od synowej. Synowie mają to do siebie, że lubią zapominać o rodzicach, ale nie robią tego umyślnie,. po prostu tacy są mężczyźni i ja się z tym pogodziłam. Mam wspaniałą synową, która dba o to, aby syn dbał o matkę, albo częściej robi to sama. Mieszkamy od siebie 150 km to za często się nie widzimy, ale dzwonią często.

elizka
05-01-2009, 08:52
Sama wciąż jeszcze jestem synową,no to bardzo dobrze,że rodzice męża żyją.Doskonale pamiętam jak mój mąż "przechodził na moją stronę",ale mimo że rzadziej bywał w domu,to nadal kochał i do dziś kocha swoja mamę i tatę także.Bywa,że to ja pytam czy dzwonił do domu,czy pojedziemy,a on mawia,że jak nie dzwonią,to na pewno wszystko jest w porządku.Mężczyżni często myślą,że jak się nic nie dzieje,to się dobrze dzieje.
Byliśmy także zajęci swoimi sprawami-dziećmi,domem,pracą i może za mało czasu oddawaliśmy rodzicom męża.Jednak może tak już to jest?
Teraz i ja mam dorosłego syna,który ma narzeczoną i zazdrosna jestem o jego czas,który kiedyś miał dla mnie.Jednak patrzę z perspektywy własnego małżeństwa i staram się cieszyć,że w ogóle bywa u nas.Jasne,że częściej zaglądają do rodziców jego dziewczyny,ale i ja robiłam dokładnie to samo.
Seniorko droga ,spójrz i Ty z tej perspektywy.

Nika
05-01-2009, 09:14
Bardzo trafne spostrzeżenia.Czasem trudno nam rodzicom zrozumieć,że dzieci mają swoje własne zycie,własne problemy..chcielibysmy wciąż z nimi byc blisko..oczywiście jestem za tym,zeby potomstwo nie zapominało o rodzicach,ale musimy sie pogodzić z ich odejściem.

maja59
05-01-2009, 09:24
Seniorko - no niestety taka jest prawda jak ma się syna to stosunki między nim a rodzicami w dużej mierze zależą od synowej. Synowie mają to do siebie, że lubią zapominać o rodzicach, ale nie robią tego umyślnie,. po prostu tacy są mężczyźni i ja się z tym pogodziłam. Mam wspaniałą synową, która dba o to, aby syn dbał o matkę, albo częściej robi to sama. Mieszkamy od siebie 150 km to za często się nie widzimy, ale dzwonią często.
Ania ma świętą rację, synowie odchodzą z domu bezapelacyjnie i tylko od synowej zależy jakie będą kontakty z rodzicami męża. Sama przez lata byłam synową i to ja pamietałam o urodzinach, imieninach, zdrowiu itp, mąż badzo chętnie dzwonił i interesował się pod warunkiem, że ja pamiętałam i przypominałam. Do ich śmierci mieliśmy wspaniałe stosunki z teściami.

Basia.
05-01-2009, 09:45
to prawda, że synowie oddalają się od swojej rodziny kiedy dorobią się swojej. Z synową łączą mnie bardzo przyjacielskie stosunki, jest piękną, dobrą, mądrą kobietą. U mnie to wygląda następująco:jestem zapraszana do swoich dzieci, nie zawsze z tego zaproszenia korzystam. Nie robię im niespodziewanych nalotów bo tego nie uznaję i to obowiązuje obie strony. Kiedy korzystam z ich zaproszenia i do nich jadę czuję się świetnie, bo wiem że nie zostałam zaproszona tylko dlatego, że tak wypada. Oni po prostu chcą się ze mną zobaczyć i pogadać od serca.

enia60
05-01-2009, 10:00
Seniorko myślę tak:
daj sobie i synowi trochę czasu na oswojenie się z nową sytuacją,niech nacieszą się nowym domem i byciem już na swoim
dzwoń i rozmawiaj zachowując jakiś tam umiar
ciesz się z nimi i daj temu wyraz
wreszcie zacznijcie żyć i cieszyć się sobą,pomyśl co możesz zrobić dla siebie i tylko dla siebie i męża,nie można ciągle poświęcać się dziecku,odcięcie pępowiny jest bardzo trudne ale nie niemożliwe,zobaczysz że wkrótce zaczniesz smakować swoje życie i czerpać z tego radość,chociażby pobyć tu z nami,serdecznie Cię pozdrawiam i trzymam kciuki

Alsko
05-01-2009, 10:05
Może żle to wyraziłam ale syn twierdzi, czemu nie przyjedziecie a jak my byliśmy jeszcze zanim remontował to akurat był zajęty i siedzieliśmy jak intruzi.Synowa również nie umie rozmawiać a zanim kupili dom mieszkali 10 lat z nami wnuka pomogłam wychować ,żadnych opłat nie ponosili gdyż chcieliśmy żeby sie dorobili a teraz... Wiesz, mnie się wydaje, że jeśli będziesz tak podchodziła do relacji Twój syn - Wy, rodzice - to będzie coraz gorzej, a nie lepiej.
Czy nie tkwi w Tobie przekonanie, że powinien Wam odpłacić? Taka postawa roszczeniowa?
Dzieciom dajemy, co najlepsze. One to przekazują swoim dzieciom i tak dalej.
Tak to wg mnie działa.
Nie pomyśl, że chcę Ciebie dotknąć. Po prostu piszę, jak ja te sprawy widzę. Też mam syna jedynaka.

hannabarbara
05-01-2009, 10:13
Jedna powie słowo, druga dwa. I same widzicie zarysowuje się pewna prawidłowość w stosunkach "starsi rodzice - dorosłe dzieci". Dla mężczyzny założenie własnej rodziny, to definitywne rozluźnienie więzi ze swoją poprzednią. To zazwyczaj od synowej zależy, czy będziemy, jako rodzice jej męża ważni w ich życiu, czy nie. Te seniorki, które mają serdeczne stosunki z synową nie narzekają na brak kontaktów. Gorzej, gdy te stosunki są nie najlepsze. Dziesięć lat pod wspólnym dachem, dwie gospodynie, to na pewno okazja do zadrażnień. Na czym budowań wobec tego przyszłość? Myślę, że na zadbaniu o to, by próbować poprawić wzajemne relacje dwóch kobiet, świekry i synowej. Nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Ale powolutku, z rozwagą, konsekwentnie, pamiętając o tym ,że jedna niepotrzebna uwaga może wszystko zniszczyć.

lawenda
05-01-2009, 16:33
Minęły już święta, mamy nowy rok ale ja wraz z mężem nie możemy się pogodzić z tym,że mamy jednego syna który mieszka 10 km od nas przyjechał wraz z wnuczkiem i żoną we wigilię ( chyba tylko po prezenty).Wiemy ,ze zrobił kosztowny remont i modernizację domu z ich opowiadań, ale ani syn ani synowa nie powiedzieli nam żeby odwiedzić ich w święta ani w nowy rok.Jest nam bardzo przykro i nie możemy się z tym pogodzić jak dzieci mogą być tak nieczułe wobec swoich rodziców.Piszę to dlatego może inni sie wypowiedzą o swoich dzieciach i ich relacjach z nimi.

Wiesz co w pierwszej chwili pomyślałam jak czytałam co piszesz?
A no to, że ja też popełniłam taki błąd pisząc o niezbyt dobrych relacjach z teraźniejszą rodziną syna /jedynak/ . To był wątek jeden z pierwszych jak się tutaj zarejestrowałam.
Po pewnym czasdie zrozumiałam, że to był mój największy błąd. Komentarze które czytałam powodowały że łzy same leciały z oczu.
Wiem, że przeżywacie koszmar i wiem jak to jest, że nie zawsze jest taka sielanka i można z synową porozmaweiać jak z przyjaciółką.
Najbliżej prawdy była Hannabarbara, ale też nie do końca. Nie można tak do końca się wypowiedzieć nie znając całości stosunków między jedną rodziną a drugą /tutaj jeszcze wchodzi w grę matka synowej a o tym nie można zapominać/.

Seniorko, wiem że Ci teraz przykro, bo nie takich spodziewałaś się porad, ale nikt tak naprawdę nie wie, jak teraz jest u Was i na podstawie tylko tego fragmentu ja też sie nie odważę na najdrobniejszą nawet opinnię.
Co mogę jedynie powiedzieć;- Syn zawsze dla Ciebie będzie najważniejszy, więc poczekaj, może jeszcze synowa zrozumie że też ma dziecko i kidyś też będzie teściową.

Serdecznie Cię pozdrawiam i współczuję, ale życie czasem płata nam takie figle.

seniorka61
05-01-2009, 19:15
Wiesz, mnie się wydaje, że jeśli będziesz tak podchodziła do relacji Twój syn - Wy, rodzice - to będzie coraz gorzej, a nie lepiej.
Czy nie tkwi w Tobie przekonanie, że powinien Wam odpłacić? Taka postawa roszczeniowa?
Dzieciom dajemy, co najlepsze. One to przekazują swoim dzieciom i tak dalej.
Tak to wg mnie działa.
Nie pomyśl, że chcę Ciebie dotknąć. Po prostu piszę, jak ja te sprawy widzę. Też mam syna jedynaka.

Mylisz się Alsko ,że tkwi we mnie przekonanie o tym żeby syn miałby mi się czymkolwiek odpłacić.Mam taki wewnętrzny żal za brak serca dla nas rodziców już niemłodych.Zawsze był naszym największym skarbem widział jakie mieliśmy poszanowanie i szacunek dla rodziców męża (moi zmarli jak był malutki).
Założyłam ten temat gdyż byłam ciekawa jak to jest w innych rodzinach które mają jedno dziecko a konkretnie syna,bo chyba z córkami to nie jest tak.

maja59
05-01-2009, 19:26
Seniorko, z córkami tak nie jest, córka "zostaje" z matką. Sama potrzebuje matki jak jest w ciąży, jak rodzi się maluch, nikt jej tak dobrze nie zrozumie jak własna matka. Jestem matką jedynaczki to wiem.

bogda
05-01-2009, 19:29
Jak dobrze, że mam i syna i córkę, ale to co napisała Maja jest prawdą, chociaż jak była mała to była córeczką tatusia....ale to prawie to samo :D

Alsko
05-01-2009, 19:30
Seniorko, masz rację - z córkami jest chyba inaczej.
Ja - jeśli nie zadzwoniłam do mamy jakiegoś dnia - czułam się winna. Miałam to sobie za złe. Mój syn tego nie ma.
Tłumaczę sobie to tym, że mężczyźni koncentrują się bardzo na tym, co najbliżej nich, i już nie starcza energii. Nie potrafię tego wytłumaczyć jaśniej.
Mam nadzieję, że Wasze relacje się ułożą. Tego Ci życzę! :D

bogda
05-01-2009, 19:35
To przecież jasne, przecież mężczyżni są z Marsa, oni inaczej myślą, wydaje im się że jak rodzic nie dzwoni to jest dobrze, a nie pomyślą że może czeka na telefon od niego.

Basia.
05-01-2009, 19:35
nie ma reguły na to kto zostaje z matką, mam znajomych rodziców córki jedynaczki i jest tak samo jak u seniorki. Moja znajoma pomagała córce w wychowywaniu dziecka /teraz chłopak ma 18 lat/ córka odsunęła się całkowicie od rodziców, ma nowego męża. Nie bywa u rodziców w święta, nie zaprasza ich do siebie.

Stanley
05-01-2009, 19:48
To nie takie proste wszystko, sam jestem jedynakiem.Odczucia mam są inne niż moje /czyli syna/ pewnie częściej powinienem bywać w domu kontaktować się .Wybyłem z domu na studia czyli mając lat 18 i juz do domu nie wróciłem.Nie można wymagać aby syn trzymał się mamy ma swoją drogęi nią idzie.Wiecie ile razy miałem wyrzuty sumienia /i mam je do dzisiaj/ ze tak niewiele czasu poświęcałem swoim rodzicom.Może chcecie Panie za duzo, a my nie możemy Wam tego dać.To jest tez trudna sprawa moje Panie dla jedynaka on jest sam nie ma siostry czy brata a ma tez obowiązki w stosunku do własnej rodziny, a tu czasami mama wymaga a nie chce wziąść pod uwagę innych spraw tkóre ma na głowie jej jedynak.Piszę nieskładnie ale życie jedynaka nie jest proste w relacjach z rodzicami.Ja to przerabiałem i nie zawsze jestem z siebie dumny.

maja59
05-01-2009, 20:02
Jestem jedynaczką i dobrze rozumiem rozterki jedynaków. Ma się swoją rodzinę i rodziców, jak żyć, żeby sprostać wszystkim oczekiwaniom? Nie zawieść swoje rodziny i wywiązać się z oczekiwań rodziców. Nie jest to łatwe, ale mozliwe.

lawenda
05-01-2009, 20:07
STANLEYU.

A potem przychodzi taki moment, że dręczy nas sumienie. Bo mogłem przecież zadzwonić lub powiedzieć jak bardzo ich kochałem i że to nieprawda że nie pamiętałem - ale już tego oni nie usłyszą, choć napewno od urodzenia dawali Ci całą miłość /może drugiego dziecka nie mogli mieć?/
Potem Twoje dzieci są dorosłe /jeżeli masz więcej niż jedno/
i znów historia może się powtórzyć, bo przecież nie masz pewności jak będzie i poczujesz wtedy jak to boli.

maja59
05-01-2009, 20:12
To bardzo boli, Lawenda ma rację, rodzice umierają i nagle syn/córka, którzy nigdy nie mieli czasu rozumieją, że odeszło coś bezpowrotnie, że nic się nie da już naprawić ani odwrócić, ż nie ma komu powiedzieć niepowiedzianych słów miłości i podzięki. Tylko jak taką prawdę przekazać własnym dzieciom? Nie wiem, rodzice nic nie mogą zrobić, mogą tylko czekać, że opamiętanie i zrozumienie przyjdzie jeszcze za ich życia.

Stanley
05-01-2009, 20:13
Ależ tak Lawendo masz rację we wszystkim.
Ja chciałem tylko powiedzieć ze te relacje nie są takie oczywiście jednostronne.Pewnie też znaczenie ma czy to jedynak czy jedynaczka , odległość itd .Wam jednak Panie łatwiej.

Alsko
05-01-2009, 20:19
Stan, nie mamy łatwiej!
Bo nam okropnie miesza to, co się nazywa instynktem macierzyńskim.
A z nim różnie bywa.
A w ogóle to kto powiedział, że życie ma być łatwe?

lawenda
05-01-2009, 20:23
STANLEJU.

Ja też jestem jedynaczką i mam już 60+ i nie mogłam tego wszystkiego powiedzieć mamie bo odeszła gdy ja miałam 16 lat i wtedy byłam wściekła na cały świat.
To bardzo trudne sprawy i napewno nigdy /mam na myśli matkę/ nie powie wprost jak bardzo

Stanley
05-01-2009, 20:36
No dobra dobra nie kopcie leżącego.Nigdy nie mówiłem ze jestem święty.Chcę tylko powiedzieć ze my też cięzko te wszystkie problemy przeżywamy tu nic nie jest oczywiste.

maja59
05-01-2009, 20:39
No dobra dobra nie kopcie leżącego.Nigdy nie mówiłem ze jestem święty.Chcę tylko powiedzieć ze my też cięzko te wszystkie problemy przeżywamy tu nic nie jest oczywiste.
Nikt cię drogi kolego nie kopie, wszystkim nam trudno, dobrze, że chociaż na forum możemy się wesprzeć i doradzić jeden drugiemu. To są bardzo trudne sprawy, a my jedynacy znamy je najlepiej. Zakładam oczywiście, że mamy sumienie.

lawenda
05-01-2009, 20:40
STANLEJU.

Ależ ja Ciebie doskonale rozumię /jak pisałam wyżej też mam jedynaka/ i Twoje rozterki i nawet przez myśl mi nie przeszło aby Ci dowalać. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumię.

Babcia Iwa
05-01-2009, 20:52
Też mam jedynaka. Wszystko układało się dobrze.Ożenił się z dziewczyną z którą miałam koleżeńskie stosunki, potem 2 dzieci - też było super, pomagałam i opieką i finansowo. Syn nie miał żadnych sekretów bo wiedział że mu pomogę, synowa też.Miałam jakby dwoje dzieci + 2 małych. Z chwilą zmiany towarzyszki życia mój syn wszedł pod pantofel. Boi się aby jego dzieci nie zadzwoniły gdy będzie w nowym " domu" bo będzie awantura. Trafiła mu się hetera - zazdrosna o wszystko o dzieci i o mnie. Z dziećmi widuję się ukradkiem i do mnie dzwoni też ukradkiem rzadko. Pożyjemy zobaczymy jak długo wytrzyma. Znam go, nie lubi przymusu. Jestem pełna nadziei że wróci do dzieci i ze mną poprawią się stosunki. Mnie ta "nowa"/nie żona/ chce ukarać za to że jej nie toleruję i nie chcę z nią utrzymywać żadnych kontaktów i nazwałam ją " czar pegeeru".To była moja reakcja na jej wygląd.

Basia.
05-01-2009, 21:41
Sami widzicie życie pisze rożne scenariusze, dlatego moi mili trzeba robić wszystko żeby żyć swoim jak najbardziej udanym życiem i przy okazji zaliczyć sympatyczne spotkanie z synem i synową wtedy kiedy obie strony będą miały na to ochotę.

Babcia Iwa
05-01-2009, 21:54
Nie pokazywać swojego smutku i tęsknoty. "Udawać" niezależność, brak czasu no i radość.

Basia.
05-01-2009, 21:57
Nie pokazywać swojego smutku i tęsknoty. "Udawać" niezależność, brak czasu no i radość.
starać się ze wszystkich sił tak zorganizować swoje życie żeby spotkanie z jedynakiem nie było tym najważniejszym spotkaniem. Wiem, że najłatwiej jest dawać "dobre rady" ale ja tak sobie swoje sprawy ułożyłam. Bywa, że odmawiam spotkania bo mam inne plany.

hannabarbara
05-01-2009, 22:08
Wszystkiego się spodziewałam po tym wątku, ale tego, że się tak serdecznie rozbawię, to raczej nie. Iwonko! To ty swoim określeniem swojej "niby synowej" tak mnie ubawiłaś. Dzięki. Uwielbiam tak się śmiać do rozpuku.

Babcia Iwa
05-01-2009, 22:11
Ja uważam,że nie wszyscy muszą być śliczni ale powinni być sympatyczni. A tu ani jedno ani drugie.

nektarynka
05-01-2009, 22:25
Ja też mam jedynaka( córka) jeszcze panna ,i relację układają się między nami super ,ale nie wiem jak to będzie kiedyś czy się nie zmieni pod wpływem drugiej osoby ,nie biorę tego nawet pod uwagę .Ale musimy pamiętać że nasza matczyna miłość do dziecka zostaje taka sama a odwrotnie chyba musimy się pogodzić że na pierwszym miejscu jest (żona,mąż) a później rodzice ,nie wiem .Ja mogę z własnego doświadczenia powiedzieć o swoich teściach, już nie żyją byli wspaniałymi ludźmi i traktowali mnie jak córkę ,nie pozwoliliby żeby mi się krzywda działa.Dlatego nie znamy relacji Seniorki z synem nie możemy oceniać czyja jest wina ,ja uważam że potrzebna szczera rozmowa z synem .pozdrawiam i życzę dobrego nastawienia się do dzieciaków .

Jadzia P.
05-01-2009, 22:46
Synowej matka nadużywa alkohol i z jej ojcem rozwiodła się gdy synowa miała parę miesięcy i nie zaprosiła jej na święta co do finansów to syn bardzo dobrze zarabia i to nie stanowiłoby powodu.Jedno co zauważyłam to jak bardzo syn oddala się od nas nie zadzwoni nie zapyta jak sie czujemy czy nam coś nie dolega (pracuje na drugim końcu Polski i zjeźdza do domu raz na miesiąc),tylko liczy się rodzina synowej która stale u nich się gości.Jak rozmawiam o tym z samym synem to z raz zadzwoni i zapyta co u nas i na tym koniec.
Seniorko, jeszcze raz przeczytałam cały wątek i utwierdzam się w przekonaniu, że tylko Twoja dobra relacja z synową załatwi całą sprawe.
Przynajmniej ja bym tak zrobiła.
Sama piszesz, że syn ciężko pracuje z dala od domu, że przyjeżdża do domu raz na miesiąc.
On jak przyjedzie to chce się nacieszyć swoją rodziną i nie zawsze starcza mu czasu dla rodziców. Choć powinno....
A wtedy , gdybyś dobrze żyła z synową , ona by go nakłaniała by Was odwiedzić lub zaprosić do siebie. Ja tak to sobie wyobrażam....bo ja tak bym postąpiła....
Dam Ci jedną rade, możesz tak zrobić lub nie....decyzja należy do Ciebie...
Piszesz że młodzi mieszkają 10km od Ciebie. A więc blisko.
Kupiłabym jakiś (skromny, na miarę Twoich możliwości )prezent i sama, bez zaproszenia, pojechała do synowej.
Pojechałabym zobaczyć jak się urządzili, zawiozłabym jakiś drobiazg na nowe mieszkanie.
Próbowałabym przekonać ja na swoją strone. Pochwaliłabym jak ładnie mieszkają , że sobie dobrze dają rade.....
Spróbuj, to nic nie kosztuje....a możesz wiele zyskać...
Jak poprawisz stosunki z synową to i z synem będzie o"cay...
Pamiętaj, mąż jest głową , ale żona szyją....Jak ona go nakręci tak on będzie chodził....
Życzę Ci powodzenia i jak najlepszych układów ze swoimi dziećmi.
Ja takie mam, bardzo dobrze układa mi się z moją synową.....choć na początku bywało różnie....

basia73
05-01-2009, 23:05
Mój syn też jest jedynakiem i kiedy ożenił się nie zauważyłam zmiany na gorsze w naszych relacjach, wręcz przeciwnie ostatnio stał się bardziej troskliwym synem, może dlatego że
jestem sama i poczuwa się do opieki. Pewnie też ma znaczenie i to że od kilkunastu lat mieszka w innym mieście.

Janczar
05-01-2009, 23:16
... Kupiłabym jakiś (skromny, na miarę Twoich możliwości) prezent i sama, bez zaproszenia, pojechała do synowej.
Pojechałabym zobaczyć jak się urządzili, zawiozłabym jakiś drobiazg na nowe mieszkanie.
Próbowałabym przekonać ja na swoją strone. Pochwaliłabym jak ładnie mieszkają , że sobie dobrze dają rade.....

... Pamiętaj, mąż jest głową , ale żona szyją....Jak ona go nakręci tak on będzie chodził....

No, Jadziu nie wiem czy cię dobrze zrozumiałem, proponujesz przekupstwo ;) i słusznie ja też tak robię, jak przyjadą do domu to zawsze dostaną jakąś naleweczkę albo winko domowej produkcji. Toteż są systematycznie co 2 tygodnie, mimo że mieszkają 250 km od nas.

W rodzinie tak jak i wszędzie rządzą kobiety, a chłop chce mieć święty spokój, mówi: tak, tak kochanie, oczywiście, masz rację .. chociaż nawet nie słyszał co żona mówiła. :)

Ale zauważyłem ,że chłopcy często wybierają sobie partnerki podobne do ich matek.
Jakiś kompleks Edypa, czy co?
Złudzenie mają, że to oni wybierają, ale to zupełnie inna bajka. ;)

Jadzia P.
05-01-2009, 23:22
Ja zawsze uważam, że dobrym słowem i miłym gestem więcej się zyskuje niż traci...:D

Basia.
05-01-2009, 23:28
Ja zawsze uważam, że dobrym słowem i miłym gestem więcej się zyskuje niż traci...:D
mnie jest bardzo miło kiedy telefonuje do mnie moja synowa żeby z "mamą pogadać". :D

Nika
06-01-2009, 10:44
Mnie się udało!Z zięciem mam wspaniałe relacje,kocha moją kuchnię idługie rozmowy.Przyszła synowa też mi się ogromnie podoba,bardzo się lubimy..zeby tylko młodzi wytrwali w tym związku /są dopiero 1 rok/to będę szczęśliwą i lubianą teściową!Może Bozia będzie łaskawa przynajmniej w tej materii..

seniorka61
06-01-2009, 21:58
Dziękuje wszystkim za zabranie głosu i wypowiedzi na temat relacji, jedynak a rodzice.Jeżeli chodzi o moje relacje z synową to od początku były dobre tym bardziej ,że zamieszkała u nas gdyż w domu miała bardzo trudne warunki a syn mnie o to prosił. Przyjęłam ją i traktowałam jak córkę bardzo dużo ją nauczyłam, obycia zachowania postępowania w różnych okolicznościach zawsze służyłam radą i pomocą.W miarę możliwości załatwiałam jej pracę.Obecnie nadal dużo mi się radzi i korzysta z tych rad.Odwiedza nas a jak jest syn razem i to nieraz kilka razy w tygodniu,tylko jednego nie potrafią powiedzieć mamo tato odwiedźcie nas.Myślę sobie czy ja jestem przewrażliwiona.

tadeusz50
06-01-2009, 22:12
Seniorko61
A czemu na początku tego nie napisałaś, tu wszyscy gdybają, kombinują jak was pogodzić a tu sielanka. Bądż mądry człowieku w poradach. Jedż do ich i postaw sprawę jasno. Jestem. Wyrzucą cię? Wątpię.

Jadzia P.
06-01-2009, 22:30
Oj chyba jesteś troche przewrażliwiona...
Do dzieci można jechac bez specjalnego zaproszenia. Podobnie jak one mają prawo przychodzić do Ciebie nie czekając aż ich zaprosisz.
Zaznaczam, że to jest moje zdanie w tym temacie.

seniorka61
06-01-2009, 22:30
Seniorko61
A czemu na początku tego nie napisałaś, tu wszyscy gdybają, kombinują jak was pogodzić a tu sielanka. Bądż mądry człowieku w poradach. Jedż do ich i postaw sprawę jasno. Jestem. Wyrzucą cię? Wątpię.

Mylisz się Tadeuszu bardzo dużo mi te wszystkie spostrzeżenia i rady pomogły a może również i innym rodzicom jedynaków.

Basia.
06-01-2009, 22:35
Oj chyba jesteś troche przewrażliwiona...
Do dzieci można jechac bez specjalnego zaproszenia. Podobnie jak one mają prawo przychodzić do Ciebie nie czekając aż ich zaprosisz.
Zaznaczam, że to jest moje zdanie w tym temacie.
Ja postawiłam sprawy inaczej, zawsze przed przyjazdem telefonujemy do siebie i upewniamy się czy wizyta będzie w porę. :D Przed chwilą zakończyłam rozmowę z moim jedynakiem, który chce mnie zabrać w ten wekend do swojego drugiego domu w górach. Powiedziałam, że przemyślę propozycję i dam odpowiedź w czwartek.

Jadzia P.
06-01-2009, 22:58
Basiu, ja też przed odwiedzinami moich dzieci dzwonię do nich, ale to tylko po to by upewnić się czy będą w domu.:D
Podobnie czynią oni...

Basia.
06-01-2009, 23:02
Basiu, ja też przed odwiedzinami moich dzieci dzwonię do nich, ale to tylko po to by upewnić się czy będą w domu.:D
Podobnie czynią oni...
kiedyś chcieli nie odwiedzić w nieodpowiednim dla mnie momencie byłam wtedy umówiona ze znajomymi, więc grzecznie powiedziałam, że nie mogę się z nimi spotkać i od tamtej pory telefonujemy do siebie i się upewniamy czy wszystko gra. :D

akusia
07-01-2009, 00:07
Ja choć nie mam jedynaka tylko dwóch synów,to ten co mieszka razem ze mną w jednym mieście nigdy nie wpada bez zapowiedzi jak i synowa. J też nie wpadam nie zapowiedziana
choć mam super relacje z synem jak i z synową. Synowa ta co mieszka 100km o demnie codziennie dzwoni i gadamy
bardzo długo.Zawsze mamy sobie dużo do pogadania.

tadeusz50
07-01-2009, 05:54
Dość dawno temu, mieszkałem w mieszkaniu teściowej - z powodu jej niepełnosprawności- i idąc sam z żoną czy też ona z dziećmi nie zapowiadaliśmy się w sytuacji odwrotnej tak samo. Moi rodzice do nas przychodzili bez zapowiedzi. Może inne czasy -brak telefonów. Seniorko61 uważam jednak, ze należy przedstawić sytuację taką jaka jest faktycznie. Ja odczytałem twoją prośbę o rozwiązanie konfliktu pomiędzy wami /rodzicami/ a dziećmi. Żle oceniłem sytuację. To tyle.

Nika
07-01-2009, 08:48
Myślę,że inni też,Tadziu,bo pierwszy post tak był sformułowany.Czasem ma się gorszy dzień i wszystko widzimy w ciemnych barwach.