View Full Version : Bohumil Hrabal
Czy wsrod uczestnikow tego forum sa milosnicy ksiazek Hrabala?
babciela
03-03-2009, 21:53
no, jestem, slucham?....
Babcielu!Zachecajaco to nie zabrzmialo!
A które pozycje będziemy omawiać? Proponuję zacząć od "Pociągów..."
Pociagi sa oklepane.Co myslisz o stosunku Hrabala do kotow? W wielu ksiazkach przewija sie ten temat,pisze o nich z wielka miloscia,sercem.I wlasnie dlatego, nie rozumiem go,jak rozwiazal problem,ktory pojawil sie w Kersku.Powiem wiecej - znienawidzilam go za to!
Pociagi sa oklepane.Co myslisz o stosunku Hrabala do kotow? W wielu ksiazkach przewija sie ten temat,pisze o nich z wielka miloscia,sercem.I wlasnie dlatego, nie rozumiem go,jak rozwiazal problem,ktory pojawil sie w Kersku.Powiem wiecej - znienawidzilam go za to!
Rozia ...masz moje serce !!
Świnia był...
Pamiętasz tę wielką ,burą kocicę ,która tak ufnie weszła do worka ? I co z nią zrobił ?
Ja też go nienawidzę.:mad:
Przeciez,jak wkladal te kolejne kociki do wora,mial w rekach ich miekkie,cieple futerka,one byly takie ufne,kochaly go przeciez....Ale mimo to - uwazam,ze jego ksiazki sa piekne!Takie ... czeskie!
babciela
04-04-2009, 17:09
ooooo. jakie to odkrywcze,ksiązki Hrabala - takie czeskie, przeciez to najwybitniejszy pisarz czeski swojego pokolenia!!!A Slowacki taki polski!
Hrabal kochał koty, kochał je tak bardzo, że dla nich nie popełnił wiele razy samobójstwa, bo kto by je karmił. Koty wiedziały, w sobie tylko znany sposób, kiedy karmiciel przyjeżdża i wszystkie wychodziły po niego na stację kolejową. Jak umarł to też wiedziały i nie wyszły. Nie wierzę żeby mógł skrzywdzić koty, napisał o tym, ale czy na 100% to zrobił?? Hrabal kreował wiele swoich poczynań niekoniecznie prawdziwych, chcę wierzyć, że nie skrzywdził kota nigdy. Koty bardzo go kochały, a koty są mądre i na ich miłość trzeba zasłużyć.
babciela
04-04-2009, 22:19
No to zaczynamy... o kotach...
PS A wracając do tematu czyli do Hrabala - bardzo lubię "Postrzyżyny"i ich znakomitą , moim zdaniem ekranizację, ktorą ogladałam parę razy.
Natomiast " Obsługiwałem angielskiego krola", ta powiesc nie doczekala sie , moim zdaniem ekranizacji , ktora oddawałaby gorzko- słodki- groznie - łagodny klimat ksiązki. Sam film , był dobry, ale , dla mnie - książka o wiele lepsza.
Na ile są to rzeczy z ducha czeskie, nie moge zabierac zdania, bo nie znam Czechow na tyle by wydawac takie opinie i rzadko, niestety, bywam w tym przeslicznym kraju.
Jak rozumiem , Babciuelu, nie jest to post skierowany do mnie , BB, lecz do inicjatorki wątku, ktora milczy. Zamilknę i ja, bo albo przyjemnie rozmawiamy mailowo o dobrej literaturze i naszych na ten temat wrazeniach ( wiadomosci basic są, naturalnie w google ), albo czasu szkoda.
ciesze sie,bo za tydzien,bede tam - w piwiarni "Pod Zlotym Lwem",w Pradze,tam gdzie ON bywal czesto,wlasciwie codziennie.Gdzie podsluchiwal rozmowy i zamienial je w piekne opowiesci!Tez wypije kufelek Pilzenskiego,bede o was myslec.I o nim przede wszystkim!Bede nasiakac ta niesamowita atmosfera,wsrod Jego zdjec wiszacych na scianach,pogadam z tym starym piwowarem,ktory niezmiennie od 35 lat leje piwo,wyslucham zwierzen "starych bywalcow",z ktorych kazdy(Hi!Hi!),byl jego przyjacielem,albo chociaz znajomym.
Baw sie dobrze, Roziu, a po powrocie podziel się , proszę na tym wątku , opowiesciami o Hrabalu , jesli, oczywiście uznasz je za interesujace.:)
cieszy mnie,ze watek sie rozwija,jak wroce z Pragi,oczywiscie opowiem jak bylo.
Czy wiecie,ze na grobie Hrabala nie ma kwiatow,tylko ludzie znosza mu figurki kotow?Jest ich juz tam kilkadziesiat.
cieszy mnie,ze watek sie rozwija,jak wroce z Pragi,oczywiscie opowiem jak bylo.
Czy wiecie,ze na grobie Hrabala nie ma kwiatow,tylko ludzie znosza mu figurki kotow?Jest ich juz tam kilkadziesiat.
No coś Ty ?
Ale przecież nienawidzimy Hrabala ,czyż nie ?
Dziwna tez byla historia smierci Hrabala?Czy to rzeczywiscie tak bylo? Czy media wymyslily ta historie?
Tego , myślę , nigdy sie nie dowiemy, mogł to być wypadek ,a mogło - samobójstwo. W każdym razie - dosc to literackie. Ciekawe, co sądzą na ten temat sami prażanie.
Czy czytałaś ksiązkę Szczygła " Gottland" ( mam nadzieję ,ze nie pomyliłam tytułu)? Interesujące obserwacje na temat Czechów.
Do B.B - slyszalam o tej ksiazce,dobrze,ze mi o niej przypomnialas,kupie ja sobie jadac do Czech,bede przejezdzac przez Polske. W Bogatyni sie zatrzymamy,bo chce sobie kupic polska szynke na swieta.Tam napewno jest jakas ksiegarnia.
No wiec , jak Szczygieł, nie mowiąc o Hrabalu ?
W Bogatynii jest tylko jedna ksiegarnia i tam Szczygla nie bylo.Ale mam go na liscie.
Ciekawa jestem Twojej opinii, bo nie jest to ksiazka pisana "na kolanach" , czasem dosyc ostra,mimo ,ze autor to wielki sympatyk Czech i Czechow .
Moi chlopcy mieszkaja w takim polsko-czesko-niemieckim trojkacie,w Libercu.Czesto tam jezdzimy,obserwuje Czechow od dawna.Moje obie synowe sa Czeszkami.Juz od drugiego piwa zaczyna sie zwykle "Hrabalowanie",czyli wspominanie,cytowanie,popisywanie sie wiedza o nim.
Rózia , Ty do matury przystępujesz mając już dzieci i wnuki?.Jak Renata z kurwikami ?
Lepiej później niż wcale , po prawdzie .
Przypominam,ze watek dotyczy Bohumila Hrabala,jak ktos nie ma nic do powiedzenia na jego temat,to niech sie zagniezdzi na innym watku!Ordnung muss sein!
No,Wieruszko!Blisko bylas!
Hrabal chodził z rana z duzym dzbanem po piwo do gospody , albo wysyłal żonke , o czym sam donosi.
Czerp, Elizo, z Klasyka, choc żonki nie masz.
Vivat skroty , wycinanki itpCiesze się ,ze wątek barchanowych majtek nie podlega takim obostrzeniom.
wierna Eliza
07-05-2009, 19:40
Przenieś sie tam gdzie weselej.
Rozie mamy rozpoznaną,
tylko modki mogą ciąć tematy.
Moi chlopcy mieszkaja w takim polsko-czesko-niemieckim trojkacie,w Libercu.Czesto tam jezdzimy,obserwuje Czechow od dawna.Moje obie synowe sa Czeszkami.Juz od drugiego piwa zaczyna sie zwykle "Hrabalowanie",czyli wspominanie,cytowanie,popisywanie sie wiedza o nim.
Liberec? Piękne miasto! Pięknie położone.
Mieszkałam tam trzy miesiące.
Ale tak dawno temu, że pewnie już nieprawda...
wierna Eliza
15-05-2009, 14:19
(...) "i nagle miałam urodziny, i skończyłam sześćdziesiąt lat, i nagle dostałam paradontozy, i pan doktor Szlosar wyrwał mi wszystkie zęby, i obiecał, że zrobi mi sztuczną szczękę, która będzie jeszcze ładniejsza niż moje zęby, tak mówił pan doktor Szlosar, a ja czytając w jego oczach i głosie uwierzyłam, że sztuczne zęby są jeszcze bardziej lśniące niż wszystkie te, które mi wyrwał, że w Ameryce należy wprost do dobrego tonu, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, kazać sobie wyrwać zdrowe zęby i zamiast nich wstawić takie, które można umyć pod strumieniem wody, że plombowane zęby nadal się psują i powodują reumatyzm i choroby serca...
Mnie jednak zdarzyło się to jesienią, pan Szlosar był w dobrym humorze, jak mi powiedziano: każda jesień to raj dla technika dentystycznego, bo to pora polowań i ostatnich sideł, a myśliwi z naszego miasteczka tak czczą każde to polowanie, że upijają się i nad ranem, kiedy czasami rzygają do rowu albo miski klozetowej, wypadają im te ich drogie sztuczne szczęki, tak więc przez całą jesień aż do Nowego Roku pan Szlosar ma ręce pełne zębów, pracuje nawet nocami, aby naprawić czy też zrobić nową sztuczną szczękę dla swoich klientów-myśliwych, którzy płacą trzy razy tyle, ile zapłacili po raz pierwszy za swoją sztuczną szczękę.
Kiedy dziąsła mi się wygoiły, chodziłam na odciski dziąseł w gipsie, a po miesiącu przyszłam pełna nadziei, uśmiechałam się, bo wiedziałam, że tego dnia włożą mi do ust te zęby z porcelany, to dzieło kunsztu artystycznego, jak mawiał pan Szlosar, te konwalie zasadzone w różowych dziąsłach.
Pan Szlosar zniknął w swojej pracowni, a kiedy zjawił się z powrotem w gabinecie, niósł na cynowej tacy coś owiniętego w watę, poprosił mnie, abym usiadła w fotelu i zamknęła oczy, otwarła usta, po czym wsunął mi do ust, na dolne dziąsła, coś chłodnego i ciężkiego, tak że pod tym ciężarem opadła mi broda, potem włożył mi coś jeszcze wstrętniejszego, jakiś przedmiot, po którym chciało mi się wymiotować, zaczęłam się dławić, ale głos pana Szlosara zaklinał mnie, żebym tylko przyssała do podniebienia te srebrne sprężynki i poczekała chwilę, aż cała szczęka się zagrzeje. I ja, która klaskałam, widząc pana Szlosara wchodzącego i niosącego na cynowej tacy to moje sztuczne ocalenie, ten mój ratunek, miałam teraz wrażenie, że ścisnął mi całą głowę w imadle, czułam, że jestem śmiertelnie blada, że całe moje ciało i dusza wzdragają się przed taką zniewagą, hańbą, którą pozwoliłam sobie włożyć do ust, przed tym wrogim przedmiotem, tą chłodną macoszą pieczarą, w której w dół i w górę sterczą i skapują stalaktyty i stalagmity.
Zapłaciłam, pan Szlosar zapewniał mnie, że to tylko sprawa przyzwyczajenia, że za żadne skarby nie wolno mi wyjąć tego jego dzieła sztuki, do którego przywiązywał taką wagę, że muszę nawet z tym spać, że w najlepszej sytuacji są starzejące się ekspedientki i urzędniczki, które muszą mieć zęby już choćby tylko ze względu na urząd czy sklep.
Odprowadził mnie aż na rynek, właściwie to musiał mnie podpierać, oddalałam się z jego gabinetu dentystycznego tak jakoś jak wdowa odprowadzana od mogiły, a on podpierał mnie i szeptał mi do ucha, żebym nie wodziła ciekawskim językiem po tych zębach, ciekawski i niespokojny język może dostać róży na koniuszku, a nawet raka, że jedna z jego klientek przez ten swój ciekawski język nabawiła się takiej choroby i musieli ją najpierw leczyć na oddziale psychiatrycznym, psychoanalityk nakładł jej do uszu, wbił jej w głowę rozkaz, że nie wolno jej, nie wolno za żadną cenę zaspokajać swojego ciekawskiego języka, bo w przeciwnym razie z róży będzie rak;
pan Szlosar powiedział mi na pożegnanie, że jest wielu mężczyzn, zahartowanych mężczyzn, którzy kazali sobie zrobić sztuczną szczękę, ale mieli ją w ustach tylko raz, a potem odłożyli ją do szuflady i woleli żując skórki poodgniatać sobie bezzębne dziąsła, że mieli tam wspaniałe guzy, które doskonale zastępowały zęby...
Ba! Ja jednak zawsze byłam piękną kobietą, a więc nie przyniosę mu wstydu i za wszelką cenę będę te zęby nosić! Mówił mi
to poufnie i wyjął całą swoją sztuczną szczękę, podsunął mi ją pod oczy i powiedział:
— Ja także chciałem te zęby wyrzucić, ale niestety! Jakżebym mógł proponować komuś’ sztuczną szczękę, jeślibym jej sam nie nosił? To byłoby tak samo jak z tym aptekarzem Kolarzem, który ma głowę łysą jak kolano, a ciągle proponuje każdemu płyn na porost włosów, płyn wprost niezawodny!
Ale dla mężczyzn, którzy po raz pierwszy mają sztuczną szczękę, najlepszą rzeczą jest podjąć z kasy oszczędności albo pożyczyć czy też wziąć od żony tysiąc koron, zafundować sobie tydzień urlopu i siedzieć wśród ludzi w gospodzie, i pić piwo, od rana do późnej nocy łykać wzmacniającą wódeczkę, bo to jedyny sposób, żeby o sztucznej szczęce zapomnieć... Oczywiście — podkreślił pan Szlosar — podczas całej tej kuracji zęby muszą być w ustach...
A ja szłam przez rynek z uniesioną głową, musiałam tak iść, bo gdybym się choć odrobinę pochyliła, głowa by mi obwisła i szczęka wypadła. Czułam to, rozpłakałam się, bo z góry wiedziałam, że jestem staruszką, od tej chwili będę babsztylem, bezzębną staruchą, jako że czegoś’ takiego w ustach nie zniosę, nawet gdybym podjęła z kasy oszczędności wszystkie pieniądze, gdybym piła przez pół roku, i to tylko szampana i piwo, bo przecież na tyle siebie znałam i wiedziałam, że tych zębów nie zniosę, całe moje ciało, dusza, wszystko mi mówiło, że tej sztucznej szczęki nie chce, z każdą chwilą coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że zostałam oszukana, że mi do ust wsadzili kowadło z kuźni, tę ogromną szklaną popielniczkę na niedopałki i zapałki, dwie ostre muszle z rzeki, o które już sobie skaleczyłam język, język przerażony tym wszystkim bez reszty i obmacujący to obce w ustach, nie mogłam tego języka powstrzymać, jako taki wcale ten mój język nie był ciekawski, ale oszołomiony, zwariował ten mój łakomy język, krwawił i gotów był sam się zabić, tak bywa — opowiadali myśliwi — gdy łasiczka wpadnie w sidła: wcale nie zraniona umiera po zachodzie słońca.
A więc kiedy wróciłam do domu, wyciągnęłam stare narzędzia ze Skody czterysta trzydzieści, wzięłam stalową dźwignię do zakładania opon, łyżkę, wyplułam zęby na stół, przerażona patrzyłam na te zęby, które się ze mnie śmiały, śmiech rozdziawiał szeroko dziąsła, i kilkoma uderzeniami roztrzaskałam te drogie zęby, porcelana roztrzaskała się jak butelka po piwie, waliłam potem jak szalona, aż zmiażdżyłam na proch i pył te różowe dziąsła, a zęby rozprysły się po kuchni. Zmiotłam resztki i wrzuciłam do pieca (...)"
[B. Hrabal, Skarby świata całego]
Ales,Wierna narobila! Od kilku godzin Hrabalowcy,czyli moja najblizsza rodzina,docieka ,po pierwsze: kim byla ta kobieta,ktora opisala swoja przygode ze sztuczna szczeka!Czy byla nia Kwiecienka - chyba nie!Za mloda!Zona Hrabala?Czy moze jego matka,tak pieknie pokazana w podstrzyzynach?Moze,ktoras z jego znajomych,ktorej historie poprostu przytoczyl?W "Weselach w domu" pisal historie wieku kobiet.Moze ktoras z nich?Niestety,chwilowo,nie mam tej ksiazki u siebie.
Hrabal,w latach 50-60 pracowal w zbiornicy makulatury,w Pradze,na ulicy Spalenej,tam zaczytywal sie w klasykach,ktorych ustroj kazal,jako wywrotowcow,spalic.Tak pracowalo wielu czeskich intelektualistow.Hrabal ukonczyl filozofie na uniwersytecie w Pradze.Potem,jako emeryt kupil w Kersku(to niedaleko Pragi) dzialke,gdzie opiekowal sie bezpanskimi kotami.
wierna Eliza
16-05-2009, 18:29
W chwili szczerości,
spowodowanej nadużyciem przyznał misie,
że to ciebie miał na myśli.
czy ktos moze mi wyjasnic koligacje - kto to jes "stryj"?U nas,na slasku byl zawsze "wujek".Obojetnie,czy brat matki,czy ojca.
W chwili szczerości,
spowodowanej nadużyciem przyznał misie,
że to ciebie miał na myśli.
Elizo.
Jest to dla mnie na tyle wazny temat,ze cie za przeproszeniem,ignoruje!Czekam na odpowiedzi powazne i serio!
wierna Eliza
16-05-2009, 18:35
Elizo.
Jest to dla mnie na tyle wazny temat,ze cie za przeproszeniem,ignoruje!Czekam na odpowiedzi powazne i serio!
Zupełnie poważnie i na serio,
śniły mu się koszmary.
Bohaterką ksiązki jest Anusia Sedlaczkowna, pensjonariuszka domu starcow. Na kim wzorowana była to postac - nie wiem, Hrabal informował ,ze zamieszcza rzeczywiste opowiesci owych starszych ludzi.
No wiec , jak Szczygieł, nie mowiąc o Hrabalu ?
No wiec,mam wlasnie czytam,bardzo fajna ksiazka!Polecam.Zamowilam przez internet.
Marcin Szczygiel "Gottland".
O, Rozia powróciła! Zapewne z wakacji ? Czy na hrabalowych szlakach ?
Nie,nie,jeszcze nie z wakacji.Urlop mam od 12,07 do 2.08.W tym czasie bede w Czechach i Polsce- Laliki w Beskidach.Nie pisalam dlugo,bo nie bylo o czym i nie bylo z kim.Elizy wiernej juz nie ma....
Moze sie ona pojawi pod innym mianem? Jak dlugo mozna byc Dziewicą ?
Udanych wakacji!
:D W Zlatych Horach jest wmurowana tablica upamietniająca pobyt pisarza w tym miasteczku u pana Horaszka.Czy cos Ci jest wiadome na ten temat Roziu?
Nie,nie,jeszcze nie z wakacji.Urlop mam od 12,07 do 2.08.W tym czasie bede w Czechach i Polsce- Laliki w Beskidach.Nie pisalam dlugo,bo nie bylo o czym i nie bylo z kim.Elizy wiernej juz nie ma....
Całe forum Seniora łka z nieutulonego żalu, że do pięt nie dorosło.
Komu ?
Rozi !!!:D co jej posty są na takiej orbicie , jak kiedyś Wostok 6 !! Nie dla plebsu , niestety.
Całe forum Seniora łka z nieutulonego żalu, że do pięt nie dorosło.
Komu ?
Rozi !!!:D co jej posty są na takiej orbicie , jak kiedyś Wostok 6 !! Nie dla plebsu , niestety.
Uderz w stol....
Wyluzujcie, Zacne Damy, poszukajcie w czasie wakacyjnych wędrowek Wiernej Elizy ...
:D W Zlatych Horach jest wmurowana tablica upamietniająca pobyt pisarza w tym miasteczku u pana Horaszka.Czy cos Ci jest wiadome na ten temat Roziu?
No,zagielas mnie!Nic nie wiem o pobycie Bohumilka w Zlotych Gorach u Pana Horaszki.Moje rodzinne,hrabalowskie konsylium zwolane elektronicznie,tez sie poddalo! 12/13 lipca bede w Pradze.Mam tam kilku zaprzyjaznionych "Hrabalowcow" to im rzuce problemem do kufelka z piwkiem! Pozdrawiam.
Wyluzujcie, Zacne Damy, poszukajcie w czasie wakacyjnych wędrowek Wiernej Elizy ...
Ja juz wykuzowana! Bede szukac,chociaz, po czesku to bardzo brzydkie slowo jest.
Wiemy , wiemy , ale nie powiemy!
Miłej zabawy przy czeskim piwie . Zazdroszczę, idę se kupić cos w podobie.
Niemniej urlopowac bede w Polsce,w Beskidach w Lalikach kolo Zwardonia.
Polskie piwo tez dobre jest ! Relaxuj się i dobrze baw .
Na filmowym watku napisałam moje wrazenia z " Jeszcze nie wieczor ", wydaje mi sie ,ze byłas zainteresowana tym filmem.
Czesc,B.B!Wrocilam dzisiaj.Ide na watek filmowy czytac Twoja recenzje.
Cześc Roziu, troche Twojej energii przyda sie na forum !
No,dobra,B.B.! Nie podlizuj sie!
E tam,Roziu , ja tylko staram sie byc miła , a jak nie to nie.
vBulletin v3.5.4, Copyright ©2000-2024, Jelsoft Enterprises Ltd.