PDA

View Full Version : Płatne uczelnie.


wuere'le
16-04-2009, 18:15
Chciałbym się tu wypowiedzieć na temat płatnych uczelni.
Na różnych forach pojawiają się prośby o przesłąnie całych prac licencjackich, pojedynczych rozdziałów. Co wart jest absolwent, który obroni cudzą pracę, co wart absolwent, który nie potrafi napisać takiej pracy? Prywatne uczelnie dbają tylko o to aby czesne wpływało do kasy, reszta się nie liczy. Takie uczelnie kończą, o zgrozo, kandydaci na nauczycieli. Broń Panie Boże dzieci przed takim niedouczonym nauczycielem.Znam ludzi, którzy takie pseudo uczelnie pokończyli, ludzie ci nic nie potrafią.
Jedynym rozwiązaniem, moim zdaniem, jest wprowadzenie obrony pracy licencjackiej i magisterskiej na publicznej uczelni, np. najbliższym uniwersytecie. Będzie to autentyczny etap prawdy. Wówczas pracownicy tych uczelni przyłożą się do pracy a i studenci, też będą musieli coś umieć.

tadeusz50
16-04-2009, 18:57
Chciałbym się tu wypowiedzieć na temat płatnych uczelni.
Na różnych forach pojawiają się prośby o przesłąnie całych prac licencjackich, pojedynczych rozdziałów. Co wart jest absolwent, który obroni cudzą pracę, co wart absolwent, który nie potrafi napisać takiej pracy? Prywatne uczelnie dbają tylko o to aby czesne wpływało do kasy, reszta się nie liczy. Takie uczelnie kończą, o zgrozo, kandydaci na nauczycieli. Broń Panie Boże dzieci przed takim niedouczonym nauczycielem.Znam ludzi, którzy takie pseudo uczelnie pokończyli, ludzie ci nic nie potrafią.
Jedynym rozwiązaniem, moim zdaniem, jest wprowadzenie obrony pracy licencjackiej i magisterskiej na publicznej uczelni, np. najbliższym uniwersytecie. Będzie to autentyczny etap prawdy. Wówczas pracownicy tych uczelni przyłożą się do pracy a i studenci, też będą musieli coś umieć.
Podejrzewam, że problem poruszony przez Ciebie dotyczy wszystkich uczelni tzn. tych państwowych i prywatnych. Podobnie rzecz się ma z wszelkimi pracami maturalnymi czy też podobnymi opracowaniami.

babciela
16-04-2009, 20:55
Nie , Tadeusz , ja mysle ,że panstwowe uczelnie sa na dużo wyższym poziomie .Jednak.

Malgorzata 50
16-04-2009, 21:09
Sądząc po tym jacy uczniowie dostają się na państwowe uczelnie ,a którzy idą na prywatne masz babcielu rację .nie da się z bandy tłumoków i leserów zrobić studentów z prawdziwego zdarzenia ,niestety
Chociaż oczywiście zdarzają się watki od reguły.
A z drugiej strony są one szansą na skończenie studiów przez tych ,którzy ,z róznych powodów nawet by nie powachali klamki uniwersytetu,a jak wiadomo młody czlowiek się zmienia i często z obiboka szkolnego wyrasta fajny student i kiedy pozwala mu się skoncentrowac na tym ,co na prawde go interesuje -w końcowym efekcie może być dobrym pracownikeim ,swietnym czlowiekiem itd .Więc kazdy medal ma dwie strony ,a kazdy kij dwa końce .Natomiast uczelnie prywatne powinny być nadzorowane i pomysl z weryfikacją ich poziomu poprzez zdawanie egzaminów licencjackich czy magr na uczelniach panstwowych ,albo chociaż przed zewnętrzxna komisją wydaje się niezły ...chociaż z drugiej strony naruszało by to autonomię tych uczelni uffff...skomplikowane!!!!

babciela
16-04-2009, 21:56
Skomplikowane, ale bardzo logiczne...

tadeusz50
16-04-2009, 22:00
Cóż aby dyskutować na ten temat będę musiał nabrać rozumków od syna i synowej, ale to dopiero koło niedzieli. Wcześniej wyraziłem swoją opinię.

babciela
16-04-2009, 22:16
Tadziu, dlaczego Ty wystepujesz w dwoch osobch?

tadeusz50
16-04-2009, 22:19
Tadziu, dlaczego Ty wystepujesz w dwoch osobch?
Elu dlatego, że tej drugiej (temu łamańcowi) chciałem udowodnić o możliwości zmiany nicka:D :confused:

martunia
16-04-2009, 22:23
No wreszcie się dowiedziałam.
Hiii.

babciela
16-04-2009, 22:35
O matko moja miła , a ja nie mialam pojęcia, że można

Malgorzata 50
16-04-2009, 23:49
Hi hi hi i teraz będziemy sobie zmieniać i pączkować ,pączkować ...ale Tadzio się uchytrzy i nie powie jak to zrobić

POLA
17-04-2009, 00:39
.Znam ludzi, którzy takie pseudo uczelnie pokończyli, ludzie ci nic nie potrafią.
Jedynym rozwiązaniem, moim zdaniem, jest wprowadzenie obrony pracy licencjackiej i magisterskiej na publicznej uczelni, np. najbliższym uniwersytecie. Będzie to autentyczny etap prawdy. Wówczas pracownicy tych uczelni przyłożą się do pracy a i studenci, też będą musieli coś umieć.
Pozwolę się nie zgodzić.
1. Miernych studentów mamy także na państwowych uczelniach. Rozrabiają, kombinują, zlecają pisanie wszelkich prac z dyplomowymi włącznie.
2. Nauczyciel po studiach dziennych opowiadał uczniom takie dyrdymały (z życia!), że strach się bać, do tego sadził byki ortograficzne, a z poprawną polszczyzną jego wypowiedzi niewiele miały wspólnego.
3 Obrona pracy "płatnych" studentów w państwowej uczelni?
A czy ona gwarantuje jakość? O jakości decyduje wykładowca, rzetelność jego pracy. Naukowcy z państwowych uczelni dorabiają w prywatnych, mają tam swoich kolegów, więc jeśli ktoś jest nieuczciwy, takim pozostanie bez względu na uczelnię, w której pracuje.
4. Wypowiedź jednego z wykładowców: "Wolę zajęcia w prywatnej, bo tam wiem, do kogo mówię i po co, dzienni - patrzą, jak się wymigać i wszystko mają w... nosie."
Użył dosadniejszych określeń.
Czy do końca prawda? Nie sądzę, ale być może takie są jego doświadczenia i nie jest on odosobniony w swoich poglądach.
5. Jak sobie słucham wypowiedzi niektórych mądrych głów po studiach dziennych, tracę wiarę w sens kształcenia, ale to nie oznacza, że wszystkie uczelnie są kiepskie i wszyscy naukowcy do niczego.

Problem jakości edukacji zaczyna się chyba wcześniej, na poziomie podstawówki, potem gimnazjum i dalej.

Zgadzam się z jednym z moich profesorów, który powiedział, że nauka powinna być tylko dla wybranych, czyli tych, którzy mają wolę uczenia się. Kropka.

Malgorzata 50
17-04-2009, 01:02
Pola z ust mi wyjęłaś .Egalitaryzm w edukacji na poziomie średnim przynajmniej powinien mieć swoje granice nakreślone tam gdzie kończy się pewien poziom zdolności i chęci zdobywania wiedzy Po co męczyć młody organizm pchając go, wbrew jego woli, w uniwersytety i po puszczać z dymem pożarów zapał i wiedzę edukatorow, którzy tę syzyfowa prace mają obowiązek wykonać .Ten kto wymyślił obowiązek szkolny do 18-tego roku życia niech się smaży w piekle złożonym z nieprzebranej rzeszy uodpornionych na wszelka wiedzę gimnazjalistów w wymiarze - 8 godzin dziennie 7 dni w tygodniu:D

POLA
17-04-2009, 10:56
Małgosiu, cieszę się, że jesteśmy dwie, na forum przynajmniej, bo w realu jest nas więcej podobnie myślących.

Gdzie jest zarządzenie mówiące o tym, że każdy młody człowiek musi skończyć podstawówkę czy gimnazjum? Uczniowi należy to umożliwić, ale to nie oznacza, że należy dawać mu promocję za darmo czyli nicnierobienie.

Podobno dyrektorzy oraz wszelkie poradnie z pedologami i psychologami bronią nierobów i wiedzoszczelnych. Prawda to?

Piszesz:w wymiarze - 8 godzin dziennie 7 dni w tygodniu.
Skąd te dane?

nutaDo
17-04-2009, 16:46
Zgadzam się z Polą, Małgorzatą - oczywiście umożliwić naukę tym, którzy traktują to jako zdobywanie wiedzy.
Lecz, z mojego doświadczenia - różne są okresy w życiu i człowiek odnajduje siebie później niz to jest ustalone wg programu.
Poziom w płatnych uczelniach wg pracujących tam, naukowców państwowych uczelni - jest żenująco niski.
Pomysł z nadzorowaniem uczelni prywatnych pewnie rozwiązałby problem.

tadeusz50
17-04-2009, 17:00
Z mojego trochę pobieżnego rozeznania część studentów na tych płatnych uczelniach są nieco starsi studenci. Chodzi mi o tych co już pracują i zmieniające się przepisy zmuszają ich do uzupełnienia wiedzy -dokładniej zdobycia papierka-. Doświadczenie i pewną wiedzę mają i jak tych ludzi traktować?

ostatek
17-04-2009, 19:06
Sprawa wygląda tak:
tysiąc kandydatów na wybrany kierunek. Miejsc na studiach dziennych - sto. Tyleż na zaocznych lub wieczorowych. Na początku listy lądują olimpijczycy i zdobywcy indeksów przed rekrutacją. Drobiazg, 10-15 osób. Za to jest kilka miejsc tzw. rektorskich. Niby ich nie ma, ale jednak są, choć to kropla w morzu, ca 3-5 na wszystkie wydziały.
Rachunek prosty: 200 kandydatów zagospodaruje państwowa uczelnia. Część zrezygnuje, bo dokumenty wolno składać na trzy kierunki/uczelnie. Wbrew pozorom ta część nie jest duża. Ale hipotetycznie: 300 zadowolonych, 700 zostaje. Ponieważ wyniki uzyskane na maturze są przepustką na studia, wiara w to, że w przyszłym roku kandydatowi się powiedzie jest iluzoryczna. Chyba, że jeszcze raz będzie zdawał maturę i że wyniki osiągnie, powiedzmy, zadowalające.
Prywatnych szkółek przybywa. Można powiedzieć - rozmnażają się jak grzyby po deszczu. Kuszą i obiecują... jednocześnie żądają oświadczeń, że student nie zrezygnuje z ich usług. Zaczął studia, musi płacić przez trzy lub pięć lat. Nie jest to więc żadna przechowalnia.
Wykładowcy często ci sami. Ale - w uczelni państwowej nauczyciel akademicki nie jest uzależniony od liczby studentów. Wypłata taka sama... w prywatnej, która utrzymuje się z czesnego, liczba studentów jest ważna. Brak studentów lub minimalna ich ilość grozi plajtą i zamknięciem placówki edukacyjnej. Powiedzmy to bardziej elegancko - w prywatnych uczelniach szanuje się pana studenta, bo to on utrzymuje kadrę i szkołę.
Różnica poziomów bywa porażająca. Piszę "bywa", bo nie jest to regułą. Często studenci prywatną edukację kończą na licencjacie, a studia magisterskie podejmują w państwowych uczelniach. Wytrzymują najzdolniejsi, choć często organizowane są kursy uzupełniające.
Sprawa plagiatów prac magisterskich stanowi oddzielny temat. Przysięgam, że leniwy student/przepisywacz ma coraz mniej szans. Kiedyś pisałam o obowiązku składania oprócz pracy wydrukowanej również zapisu cyfrowego. Słowo emeryta daję, jest on (zapis - nie student) wykorzystywany.

Program jest taki sam dla studentów bardziej dojrzałych jak i pomaturzystów. Często się zdarza, że ci dojrzali nie posiadają wiedzy fachowej, teoretycznej lub posiadają ją w stopniu niewystarczającym. Dlaczego mają być traktowani ulgowo? Egzaminator ma szukać luk w wiedzy a nie wiedzy w lukach... ostatecznie posiadanie dyplomu wyższej uczelni nie jest obowiązujące. ;)

maja59
17-04-2009, 19:28
Chcę dodać coś od siebie, pracuję w rządowej agencji, starannie oglądam dyplomy składane przez kandydatów do pracy w moim pionie, domyślacie się pewnie, które dokumenty przechodzą do etapu "rozmowa kwalifikacyjna". Wiem, że to nielitościwe, ale jeżeli jest wybór pomiędzy absolwentem/tką dziennej uczelni państwowej; Uniwersytetu, Akademii, Politechniki to inne dyplomy sa odkładane ad acta, osoby legitymujące się dyplomami wymienionych uczelni są lepiej przygotowane niż uczelni prywatnych i jest to doświadczalnie sprawdzone, obecnie studiujący powinni brać to pod uwagę.

tadeusz50
17-04-2009, 20:12
Maju czyli absolwent uczelni płatnej, który z jakichkolwiek powodów (brak szczęścia na egzaminie, zdarzenie losowe) nie dostał się na państwową uczelnię a jest wybitnie zdolny wędruje na wstępie do kosza bez szansy na rozmowę. Czyli rzut monetą orzeł, reszka jak stanie na sztorc ma szansę. Sprawa jasna.

ostatek
17-04-2009, 20:54
Nie ma egzaminów wstępnych. O przyjęciu na studia decydują wyniki osiągnięte na maturze. Dla jasności: brane są pod uwagę przedmioty kierunkowe; od kandydata na Wydział Prawa nie wymaga się piątki z biologii czy matematyki.
Zdolny i pracowity student może przenieść się (za zgodą rektora, oczywiście) z systemu zaocznego na dzienny już po skończeniu I roku. Nie rzut monetą decyduje więc o przebiegu studiów.
Pracodawców rozumiem. Poziom prywatnych szkół wyższych bywa czasami żenujący. :mad:

wuere'le
17-04-2009, 21:06
Tadeuszu, nie do końca mogę się z Tobą zgodzić. Jeżeli kobieta w wieku 38 lat nagle usiłuje skończyć licencjat z edukacji wczesnoszkolnej, a wcześniej miała spore problemy ze zdaniem matury, (3 x do matury), to nie bardzo rozumiem nagły pęd do wiedzy.Ma trójkę dzieci, swój sklep i kiedy ona się uczy?
Słyszę tylko o jej wspaniałych osiągnięciach na uczelni -prywatnej oczywiście.
Jeśli ta kobieta obroni nawet pracę licencjacką i zostanie przyjęta do pracy ( po znajomości oczywiście, bo inaczej sobie nie wyobrażam), to nie wyobrażam sobie jej pracy z dziećmi od etapu stażysty, czyli kogoś, kto faktycznie nic nie umie, jeśli chodzi o prace z dziećmi.
Idąc dalej tym tokiem myślenia, jeśli matura była w trzech podejściach zbyt trudna, czyli wiedzy w główce raczej mało, to co da po latach licencjat robiony po łebkach?
Toż to są kpiny z oświaty i chroń dobry Boże dzieci przed takimi nauczycielami.

maja59
17-04-2009, 21:17
Maju czyli absolwent uczelni płatnej, który z jakichkolwiek powodów (brak szczęścia na egzaminie, zdarzenie losowe) nie dostał się na państwową uczelnię a jest wybitnie zdolny wędruje na wstępie do kosza bez szansy na rozmowę. Czyli rzut monetą orzeł, reszka jak stanie na sztorc ma szansę. Sprawa jasna.
To nie jest rzut monetą to są aktywa w ręku, dyplom z dobrą oceną, właściwy kierunek, temat pracy magisterskiej podany na dyplomie, promotor gwarantujący właściwy poziom absolwenta. To bardzo poważny atut, nie przyrównuj go do rzutu monetą, nie zależy tez od szczęścia na egzaminie, bo nie ma już egzaminów wstępnych na większości uczelni. Jeżeli ktoś był, jak piszesz, wybitnie zdolny to z przyzwoitm wynikiem zdał maturę i dostał się na dzienne studia, a więc rokuje, że je skończy. Jeżeli nie dostał się to znaczy, że jego wyniki z dwunastu lat nauki były mierne i zdyskwalifikowały jego kondydaturę na państwowej uczelni dziennej, bezpłatnej, to też nie był rzut monetą. Kiedyś mimo dużej pomocy państwa wyższe wykształcenie miało 6% społeczeństwa, teraz ma 12%, a może więcej. To co piszę nie jest poprawne politycznie, ale nie każdy młody człowiek poradzi sobie z ciężkimi, dziennymi studiami, jak zapłaci na prywatnej uczelni to jakoś skończy, ale dla mnie jego wiedza to tylko 30-40% tego co ma jego kolega po dziennych. Przykro to mówić, ale to nie jest moja wina, to jest wina uczelni, wyrastających jak grzyby po deszczu, tylko po to żeby zebrać kasę od chętnych i wystawić im licencjaty. Martwisz się Tadziu, że taka osobą nie dochodzi do etapu rozmowy kwalifikacyjnej, zdarza się, że dochodzi, czy mam opowiedzieć o wynikach takiej rozmowy, po takiej rozmowie zostaje niesmak i zażenowanie. Napisałam apel do młodzieży uczcie się, a nie udawajcie, że studiujecie, to nie jest bułka z masłem chociaż wielu wydaje się, że jest.
A co do równych szans, o których piszesz, to tak było kiedyś w niesłusznej przeszłośći, teraz jest wywalczona słuszna i niedouczeni nie mają takiej szansy jak douczeni i tyle:) a na marginesie kogo byś zatrudnił???????

tadeusz50
17-04-2009, 21:23
Tadeuszu, nie do końca mogę się z Tobą zgodzić. Jeżeli kobieta w wieku 38 lat nagle usiłuje skończyć licencjat z edukacji wczesnoszkolnej, a wcześniej miała spore problemy ze zdaniem matury, (3 x do matury), to nie bardzo rozumiem nagły pęd do wiedzy.Ma trójkę dzieci, swój sklep i kiedy ona się uczy?
Słyszę tylko o jej wspaniałych osiągnięciach na uczelni -prywatnej oczywiście.
Jeśli ta kobieta obroni nawet pracę licencjacką i zostanie przyjęta do pracy ( po znajomości oczywiście, bo inaczej sobie nie wyobrażam), to nie wyobrażam sobie jej pracy z dziećmi od etapu stażysty, czyli kogoś, kto faktycznie nic nie umie, jeśli chodzi o prace z dziećmi.
Idąc dalej tym tokiem myślenia, jeśli matura była w trzech podejściach zbyt trudna, czyli wiedzy w główce raczej mało, to co da po latach licencjat robiony po łebkach?
Toż to są kpiny z oświaty i chroń dobry Boże dzieci przed takimi nauczycielami.
Gdzie ja coś takiego napisałem o trzykrotnym podejściu do matury , trójce dzieci?? Jakoś tego nie widzę i nie pamiętam. Załóżmy pracuje w szkolnictwie ale wymagania się zwiększają i obecnie potrzebuje dodatkowego "świstka". To miałem na myśli. kiedyś wystarczyło Liceum Pedagogiczne lub o ile się nie mylę następnie Studium Nauczycielskie. może jeszcze uchowali się tacy pedagodzy do emerytury jeszcze brakuje paru lat i wybór uzupełnić wiedzę lub na zieloną trawkę. Może to dotyczyć innych zawodów.

ostatek
17-04-2009, 21:41
Moja opowieść zabrzmi jak anegdota i ciąg dalszy kpin, ale przysięgam - jest najprawdziwszą prawdą.
Młodsza koleżanka (oj, dużo młodsza) zdobyła licencjat w pewnej prywatnej szkółce. Gwoli prawdy, filii terenowej owej szkółki, która to filia nie miała prawa istnieć... ale dla zdobycia studenta istniała... po cichu.
Koleżanka studia magisterskie kończyła w uniwersytecie. Rok później wspomniana prywatna szkoła ogłosiła konkurs - pracownik z wykształceniem uniwersyteckim pilnie poszukiwany. Dziewczyna konkurs wygrała w cuglach, ale na rozmowie kwalifikacyjnej padło pytanie o tok studiów. I tu konsternacja..."dlaczego studia magisterskie nie u nas"? "Właśnie dlatego" odpowiedziała koleżanka pokazując ogłoszenie, w którym tłustym drukiem wyszczególnione były wymogi pracodawcy.
Celowo i z rozmysłem nie podaję nazw uczelni i ich lokalizacji.

Tadeuszu, nie ma już nauczycieli po SN. Dawno odeszli na emerytury, więc dodatkowe "świstki" (nawet te w twardych okładkach) nie są im potrzebne.

wuere'le
17-04-2009, 23:55
Tadeuszu, moja wypowiedź dotyczyła Twoich spostrzeżeń z godziny 17:12, reszta mojej wypowiedzi, to tylko moje dywagacje.
Ostatek, chcę Ci powiedzieć, że są jeszcze nauczyciele po SN. Ja miedzy innymi skończyłem SN z filologii polskiej i pracę dopiero przerwałem w minionym roku szkolnym, po 43 latach pracy.
Pisze to tylko i wyłącznie jako ciekawostkę, i proszę nie miej mi tego za złe, jesteśmy już na wymarciu i faktycznie żadne świstki nie są już nam potrzebne, no chyba,że te twarde, w postaci legitymacji emeryta.

adinka
29-06-2021, 16:18
W sumie mój synek to chce pomagać takim osobom starszym, jak my, więc się zdecydować pragnie na takie https://www.haloursynow.pl/artykuly/pierwszy-w-polsce-program-studiow-osteopatycznych,15787.htm studnia. Mam nadzieję, że mu się to uda, a jeśli już, że na pewno będzie miał klientów. Zapisalibyście się, gdyby miał uprawnienia? ;)

waclaw46
29-06-2021, 19:41
W sumie mój synek to chce pomagać takim osobom starszym, jak my, więc się zdecydować pragnie na takie https://www.haloursynow.pl/artykuly/pierwszy-w-polsce-program-studiow-osteopatycznych,15787.htm studnia. Mam nadzieję, że mu się to uda, a jeśli już, że na pewno będzie miał klientów. Zapisalibyście się, gdyby miał uprawnienia? ;) Ja jako senior korzystam z lekarza geriatry który w celach profilaktycznych kieruje mnie raz w roku , na specjalistyczne badania laboratoryjne by wykluczyć choroby związane z wiekiem.
Ani egzorcysta ,osteopata jest mi nie potrzebny nawet po studiach w USA czy na zachodzie europy.