PDA

View Full Version : Pamięć. Zapachy i smaki


Alsko
08-05-2009, 10:41
Zastanawiam się...
Czasami pamięć sama się otwiera. Wystarczy zapach, smak, jakiś czyjś gest - taki znajomy.
Mnie np. zapach lawendy i szypru przynosi natychmiast obraz babki i tamtych lat. I mojego dziecięcego cwaniactwa, kiedy chowałam się z książką i latarką w jej szafie.

Zapach zakurzonych książek uruchamia inne obrazy. Jak automat.

Czy też tak macie?

Nika
08-05-2009, 10:53
Też to mam..wspomnienia zapachowe dominują..dom rodzinny-zapach świeżo wypastowanej podłogi, wykrochmalonych firanek..woń babcinej szarlotki..łezka się w oku kręci.

Alsko
08-05-2009, 11:02
Taak...
Zapach książek wywołuje u mnie obraz albumu Grottgera.
Dziadkowie mieli domownika-przyjaciela, Maksymiliana. Ale mówiło się na niego nieodmiennie Kapitan lub Kapiszon. Kapitan WP, zauroczony "Widniem". Miał niewyczerpaną cierpliwość do bachora, czyli mnie. Przez niego nauczyłam się czytać bardzo wcześnie. Bo zaczynał opowieść i... nie kończył.
Był szafarzem skarbów. Miał kilka encyklopedii. Grottger też do niego należał. Z powodu bibułek między rycinami trzeba było strasznie uważać. I mieć w pobliżu kogoś, kto ciarki latające po człowieczku umiał uśmierzyć.

Malwina
08-05-2009, 11:03
Och, oczywiście..ja całe życie kolekcjonuję zapachy...zapach zakurzonego bruku po deszczu iłażenie po ciepłych kałużach,zapach kuchni w oparach powideł śliwkowych-symbol schyłku lata, krupniczek z koperkiem symbolem spokoju i rodzinnosci, piwonie przynoszone z rynku przez mamę -słoneczny, pogodny dzień.warzywniany zapach rąk mamy symbolem smacznych zupek.Smak tranu z chlebem i solą-lubiłam.Zapachy wiążą się z emocjami...dziś np mam kilka rodzajów dobrych perfum..używam je w zaleznosci od nastroju, albo w cale...pamiętam zapach wód poematu,czarny kot, zielony wiatr, antylopa...nie do odzyskania w nosie....ach...

Malwina
08-05-2009, 11:05
Pieknie opisałas Alsko....ja też uwielbiam zapach książek(pachniały tajemnicą,czymś nieodkrytym)..dziś już tak nie pachną...i jak tu przyjdzie czytać wirtualnie?bezwonnie, bez podwinięcia nóg pod kocem, no jak?

Alsko
08-05-2009, 15:14
Malwinko, nie da się chyba uniknąć e-booka.
Ale to już zmartwienie naszych wnuków. Oby tylko czytały :)

Zapach zakurzonej, piaszczystej drogi i sośniaku nieodmiennie kojarzy mi się z małymi sklepikami na wakacjach.
Tam się szło na lody w rożkach, oranżadę lub kwas. Tak się to nazywało. W butelkach z metalowym zamykadełkiem sprężynowym. A w środku ciemny zimny kwas chlebowy. Bez konserwantów, bez E coś tam, bez barwników identycznych jak...
Kiedyś mi się udało taki zrobić w domu, ale do tego potrzebny jest prawdziwy chleb. Eee!

Malwina
08-05-2009, 15:25
no własnie ..prawdziwy chleb, taki co to w tej a nie innej piekarni , wypieczony ze znakiem krzyża,pachnący niemozebnie, który kupiony w drodze powrotnej wygryzany , wyrywany...mama za to łajała, ale co się człowiek najadł dobroci to jego....a w domu równany przez mamę a nierównosć smarowana gęstą "od baby" śmietaną i jedzona....Alsko uspokój sie z tymi wspomnieniami, bo sobie język ugryzę....

Malwina
08-05-2009, 15:26
Do tego masz na imię jak moja mama.....

Alsko
08-05-2009, 15:46
Buuuu! To co? Mam wystąpić do Adminki o likwidację wątku? :confused:
Przysięgłam sobie, że nie założę ani jednego. To mój pierwszy :D

Jolina
08-05-2009, 15:54
Alsko taki miłysercu i pachnący wątek otworzyłaś.
Ja np.gdy otwieram słoiczek z powidłami widzę duże miedziaane misy na kuchni u babci a w nich smażące się właśnie powidła albo konfitury z borówek.Każdałyżeczka miodu,przywołuje widok pasiek - dziadek był pasjonatem-przczelażem.Miał starą i nową pasiekę , a wnich przeróżne kolorowe domki-ule.Zjadanie miodu z woskowych plastr ow wyjętych prosto z ula....to nie zapomniany,czarowny smak.A babcine bochny chleba na dębowych liściach-ten zapach,ten smak,do takiego chlebusia ...masełko prosto z kieżanki.(to takie drewniane "coś" do ubijania masła,) do tego maślanka z kawałeczkami masła.Co ja bym dała aby poczuć ten smak w ustach .A zapach siana w stodole,bzów i czeremchy.Przepiękne kolory i kształty georgini i piwoni.A zimą rozchodzący się wieczore zapach pieczonych jabłek w piekarnikach piec ów kaflowych......ale się rozmażyłam,poczułam smaki i zapachy dzieciństwa.

Malwina
08-05-2009, 16:07
no własnie, słuchajcie to jest piękne, że mozna przywołać to co już nigdy na codzień nie będzie dostepne..a z drugiej strony bardzo okrutne....pamiec (zapachowa, słuchowa, dotykowa, czy inna)to Takie Coś co ma dwie strony piekną, bo pozwala wracać i okrutną ,że pozwala wracać....ale wątek boleśnie piękny Alsko-Alinko

Alsko
08-05-2009, 18:14
O matko! Malwinko, no co Ty?
Nie wróci - to fakt. Ale stamtąd, ze wspomnień, nikt nas nie może wyrzucić.
A czy to będzie raj, czy piekło - od nas zależy.

Malwina
08-05-2009, 19:01
ooooo nie zrozumiałyśmy się.....ten cholernie martwy komputer....nie lubię...go

Alsko
08-05-2009, 19:05
Zrozumiałyśmy się. Tylko wysłałam nie skończony post...
Wiem, o co Ci chodzi: bo, że

PS
Przecięłam sobie palec dość głęboko, nie idzie mi klepanie.

Malwina
08-05-2009, 20:08
umyty liść babki lancetowatej jak jest w pobliżu, plasterek, a jak nie, to sam plasterek po przemyciu woda utlenioną....klep następnym nie kontuzjowanym....(no tak że,bo)

wierna Eliza
09-05-2009, 10:20
Dostałam od znajomego takiego mejla,
ze zgodą na publikację.

"Objechałem spokojnie moją dzisiejszą trasę, pochmurno, nie padało.

W drodze powrotnej zaczepiłem o Nowy Targ, pamiętam to miasteczko sprzed wielu lat, kiedy to na Rynku zatrzymywały się PKSy marki San.

Rynek był błotnisty, lub pylisty – zależnie od aury i zapchany furmankami, sympatycznie pachnącymi świeżym mlekiem i oborą,

w zadymionej knajpie Zbójecka niepodzielnie panował kwaśny zapach rozlanego piwa.

Teraz rynek zagospodarowany, wybrukowany, śliczniasty taki, że aż żal, miejsca do parkowania nie idzie znaleźć, Zbójecka sterylna.

Zatrzymałem się więc blisko obwodnicy, koło dworca PKS i potuptałem do rynku.

Nie lubię słodkości, z wyjątkiem smaku nowotarskich lodów , który to pamiętam z dzieciństwa, i znalazłem ten smak.

W rynku jest kilka lodziarni, trzeba wiedzieć gdzie kupić, trafiłem tam, kiedyś mieli sklep w wąskim podwórku, teraz na uliczce równoległej do rynku, sprzedają lody nie na gałki, tylko na wagę, smak został ten sam.

Rozmawiałem z synem właściciela, teraz on prowadzi interes, stara się o produkt regionalny dla swoich lodów,

Wartają tego.

Zrobię w czerwcu specjalną wyprawę na te lody,
ech, te smaki i zapachy."

Alsko
09-05-2009, 10:28
O, Elizo, musisz wydębić od tego znajomego obietnicę, że cdn.
A zgodę na publikację niech Ci da dożywotnio!

babciela
09-05-2009, 11:03
A ja pamiętam te zapachy i z Nowego Targu i z Gorlic. Dzieciństwo kojarzy mnie sie tez z zapachem piwnicy, gdiae u babci byly niesamowite skarby- i z zapachem strychu, gdzie wisialy szeleszczące pachnace , sztywne prześcieradła , i gdzie w rożnych zakamarkach znajdowałysmy ho, ho- nawet szapoklak. W piwnicy u drugiej babci pod Gorlicami zmalazlam babci modlitewnik z 1899- wydany w NY- Babcia tam jedziła parę razy- z powodu strasznej , niewyobrażalnej biedy górali,moditewnik mam do dzis.Z tej babci pamietam-Eluniu- dlaczego Ciebie glowa boli, ja żyję już tyle lat, i nie wiem co to bół głowy- mówiła a idz=ze urwij se cibulki, Pamietam chleb pieczony w domu, ciemny pachnący- ach jak pachnący i mliko tak mówiła babcia)pachnace wanilia, z pianka.
I pamiętam zapach podlogi pastowanej na swieta , pomieszany z zapachem grzybów i kapusty kiszonej- to z domu rodzinnego- Ne ma mamy, nie ma taty nie,ma domu- pozostały zdjęcia i wciaż zywa pamięc,. Czy nasze dzieci i wnuki też tak...?

Malwina
09-05-2009, 11:42
Nie ma taty , nie ma mamy nie ma domu....no własnie, zostały zapachy, smaki,dzwięki, zamnkniete we wspomnienia.A nasze dzieci..tez maja skojarzenia zapachowo,smakowo zdarzeniowe, ale nie podchodza chyba tak emocjonalnie do noich jak my..byc moze narazie..przecież my też jak bylismy młodzi o tym nie myśleli...czas pokaże

Alsko
09-05-2009, 12:05
Mmm... Moje bardzo dorosłe dziecko ma jedno skojarzenie bardzo niemiłe.
Mianowicie sygnał dawnego Dziennika TV (używany nie tak dawno przez Jacka Fedorowicza) budzi w nim niemiłe skojarzenia: Sio! Do łóżka!
Tyyyyle lat. Bo ile musiało ich mieć, żebym o 19.30 zaganiała?
A zapachy? Ma niuch :D

babciela
09-05-2009, 21:16
A ja nie wiem, co moje dzieci pamietaja- musze nadrobic straty.Ale chyba tez duzo pamietaja z domu moich rodziców - bo był to bardzo spokojny dom- mój niestety nie zawsze- poza tym ja malo w domu - bo pracowałam b duzo.

leluri
10-05-2009, 11:14
och, tak smak i ... nie, odwrotnie- zapach i smak pączków od p.Mateckiej. zapach rozchodził sie po całej ulicy, dzieciaki zbiegały sie pod okno, na którym za chwilę pojawiała sie patera z piramidką pięknie polukrowanych pączków- niebo w gębie :) .
zapach jaśminu i blask księżyca, przy którym przeczytałam jednym tchem "sobowtóra profesora Rawy"...
zapach mokrej psiej sierści mojego owczarka alzackiego-mixa gdy schroniłyśmy się obydwie pod drzewem w czasie ulewy...
och, Alsko piękny wątek...

krystynacz46
10-05-2009, 11:19
Zapach i smak pączków mojej Mamy ,nawet moje dzieci wspominają i jeszcze wiele innych zapachów i smaków ,ale to nie wróci ,tylko we wspomnieniach.http://img3.imagebanana.com/img/f2s1ge7o/2ce651316c36e7e7med.jpg (http://img3.imagebanana.com/)

Malwina
10-05-2009, 11:30
Czy pamięć ułatwia , czy utrudnia?...ja mam takie zakątki w pamieci , których progów nie przestępuje...za bardzo boli dobre wspomnienie...

krystynacz46
10-05-2009, 11:36
Czy pamięć ułatwia , czy utrudnia?...ja mam takie zakątki w pamieci , których progów nie przestępuje...za bardzo boli dobre wspomnienie... Też tak mam ,pozdrawiam.:D

Malwina
10-05-2009, 11:46
to dobrze,ze Ty też, bo myślałam, ze odmieniec ze mnie...dzięki...

Alsko
10-05-2009, 12:08
to dobrze,ze Ty też, bo myślałam, ze odmieniec ze mnie...dzięki... Jaki znowu odmieniec?!:)
Każdy tak chyba ma.
A złe wspomnienia? Też się czasem cofam. Chociaż boję się też cofnięcia za dalekiego, np. wyparcia. Ale czy nad tym można zapanować

Rozia
10-05-2009, 17:51
Alsko!Piekny watek zalozylas!
Ja tez mam takie zapachowe wspomnienie - chleb z wiejskiej piekarenki,przywozony przez zapoconego konia.Rzecz dziala sie w zimie,wysoko w gorach,od rana siedzialam na schodkach,przed sklepem,razem z wiejskimi kobietami,w oczekiwaniu na sanie z chlebem.Kon ciagnacy sanie okryty byl derka,ale pod gore byloby mu za cieplo,wiec woznica sciagal z niego ta derke i przykrywal cieply jeszcze chleb!To byl zapach!

Malwina
10-05-2009, 20:08
ale fajne wspomnienie...jedyny zapach(smród) końskie łajno, który nie napawa mnie obrzydzeniem w porównaniu z e swińskim, krowim, kurzym i ludzkim....zapach stajni, zapach koni...nie wiem skąd to mam...nigdy nie miałam do czynienia z końmi w zyciu....moze sama byłam koniem w poprzednim wcieleniu?...hihi

Rozia
19-05-2009, 13:58
wczoraj skoszono wielka lake,ktora dochodzi do naszego domu.Cala noc mielismy otwarte na osciez okna!Zapach byl cudowny!A przed okolo godzina przeszla burza i teraz pachnie jeszcze piekniej!Wilgotnym sianem,ozonowym powiertzem!

Malwina
19-05-2009, 15:10
własnie ,bardzo dobrze pamietam zapach ziemi , kałuż po burzy, rozgrzanego bruku...chodziło się bosymi nogami po ulicach w kałużach....wszystko parowało zapachem upału...

Rozia
19-05-2009, 15:12
swieze sianko wkladam sobie do malej poszewki,milo sie spi z zapachem siana pod nosem!

Malwina
19-05-2009, 15:16
a pamiętasz sienniki?też pachniało....jak ktoś ma kłopoty ze snem moze sobie np lawendy uskubać w jasiek i spać na nim...

babciaela
07-06-2009, 10:19
Oj tu kopalnia wspomnień....aż się boję ruszyć,bo nie wiem od czego zacząć "najlepiej od początku"..pierwsze zapachy chleba,który wypiekał miejscowy piekarz czasem trzeba było poczekać ,bo był w piecu,a jak wyjął i podawał nam gorący...cośmy się nawąchali?a jak pociąg przejechał i dym pozostał za nim to biegłam za pociągiem-nawąchać się ...a prawdziwe poziomki...a konwalie to nie mówię....Narazie bo łezka się wydobyła...

BarbaraK
07-06-2009, 12:06
Pamiętam zapach dworca Lodż-Kaliska,jak wracalam z kolonii.Dzis zdaje sobie sprawę że mimo wszystko nie byl dość miły.Pamiętam smak lodow u Granowskiej.Pamiętam zapach młodych ,gotujących się ziemniaków/ciekawe dlaczego teraz nie pachną?/

Alsko
07-06-2009, 15:49
Hmm... Takie fajne tu wspomnienia wklejacie. Pewnie tym wpisem zepsuję atmosferę, ale zapachniał mi dziś taki krzaczek, co to nie wiem, jak się nazywa.
I przywołał takie wspomnienie cierpko-gorzkie.
Dawno temu. Początek lat 50. Poszłam z koleżanką do kina Śląsk. Zsyłano tam (chyba nieco później) niewygodne dla władz PRL produkcje, które nie znalazły się w regularnej dystrybucji, w tym całe cykle filmowe poświęcane wybitnym postaciom i interesującym zjawiskom światowego kina.

Zamiast oczekiwanego filmu puścili jakieś Jasne łany czy inne "arcydzieło". A jacyś dziwni ludzie zapowiedzieli, że po filmie odbędzie się dyskusja. Większość widzów wstała i runęła do wyjścia. Które okazało się być zamknięte. Po prostu uwięziono nas za nasze własne pieniądze. Na sali zazieleniło się od koszul ZMP.
I zaczęła się awantura! Głosy tych w krawatach ginęły w tumulcie, głównie słychać było odzywki prawdziwych warszawskich cwaniaków. Szybko zgasili światło i puścili film. I to był ich poważny błąd. Zetempowcy nie widzieli po ciemku, kto ich bije. Siedziałyśmy cicho jak myszy, bo byłyśmy pewne, że bez milicji się nie obejdzie. Obyło się.
Film wyświetlili do końca przy odgłosach walki na sali. Bijący stale się zmieniali, więc się nikt nie zmęczył. Po czym ci mniej poturbowani w krawatach szybko odbębnili dyskusję między sobą, przy ogólnym rechocie sali. Otworzyli drzwi i zniknęli, jak koszmarny sen.
Prawdopodobnie cała ta heca była jakąś "inicjatywną" ochotniczą akcją grupy, która chciała się wykazać.
I prawdopodobnie nigdy za przejawioną inicjatywę – a to bardzo się u nich liczyło - nie musieli wziąć takiego manta.
Nie powiem, że mnie to zmartwiło...

Rozia
07-06-2009, 16:29
Trzeba ta sytuacje przeniesc na nasze forum!To by byla heca dopiero!

Kundzia
07-06-2009, 16:54
To ja wrócę do przyjemnych wspomnień.
Najbardziej w pamięci został mi zapach świerzych ogórków obieranych mi przez dziadka na łace pod wielką starą wiśnią,wcześniej tym zakrzywionym kozikiem wyrzeżbił mi kolejną laleczkę do kolekcji z jasionowego drzewa.Zapach jesionu połączony z zapachem takich świeżo zerwanych ogórków został mi na całe życie.Dziś już ogórki tak nie pachną.
Trudno też zapamiętać zapach świniobicia,to świże pachnące przyprawami mięso na kiełbasy a póżniej czatowało się przy wędzarni,by dostać kawałek ciepłych ,specjalnie dla dzieci przygotowanych małych kiełbasek.A zapach mięsa peklowanego i przechowywanego w słokach ze smalcem.Kto dziś zna takie smaki?A kaszanka wyciągnięta z garnka świezo po ugotowaniu?

A dzieci,czy mają wspomnienia?Mają i czasem to tak ciekawe.Kiedyś byliśmy na spacerze,przejachał koło nas stary,pięknie wyremontowany warburg,Córa pociągnęła nosem i z emfazą zawołała-o rany ,zapach dzieciństwa.No cóż gdy była mała właśnie mieliśmy warbuga i zapach spalin kojarzy jej sie z rodzinnymi wycieczkami.