PDA

View Full Version : Wyrodna matka...?


Marzka67
09-07-2009, 10:45
Do ukończenia przez córkę gimnazjum nie miałam z nią większych problemów.Uczyła się dobrze,dostała się do dobrego liceum.Jednak już na początku wakacji(2 lata temu) poznała nieodpowiednie towarzystwo,a wśród nich chłopaka-ćpuna.Robiłam co mogłam żeby ją przed nim uchronić,jednak moje starania przynosiły wręcz przeciwny skutek.Jeżeli jej nie pozwoliłam wyjść na jakieś spotkanie to i tak uciekała przez okno.Przez te moje zakazy tylko mnie znienawidziła...Dodam jeszcze,że pół roku wcześniej rozeszłam się z mężem(decyzję odwlekałam przez 5 lat),zajmowałam się nią i starszą o 3 lata córką sama.Zresztą już wcześniej,przez ponad 2 lata były tylko pod moją opieką,gdyż mąż pracował w Szwecji i do domu przyjeżdżał tylko na święta...
Córka przerwała naukę w liceum,bo jak stwierdziła "chce sobie dać luz przez rok".Udało mi się ją namówić na zaoczne liceum,które również przerwała...
Zaczęła przyprowadzać swojego chłopaka do domu.Na początku protestowałam,lecz odpuściłam sobie żeby jeszcze bardziej nie zaostrzać naszych konfliktów.Cały czas dawała mi do zrozumienia,że mnie nienawidzi.Gdy przechodziłam obok,spoglądała na mnie z pogardą.Czułam się zupełnie niepotrzebna.(Tu muszę dodać,że 2 lata temu poznałam kogoś z kim od roku dzielę swoje złe i dobre chwile,jest dla mnie wsparciem,ale nie ingeruje w moje konflikty z córką)Rok temu starsza córka wyjechała do Anglii,wtedy chłopak młodszej(może zacznę w końcu używać imienia),Pauliny zaczął sobie pozwalać na dłuższe przesiadywanie.A ja zamiast spać to czuwałam do 1-ej,2-ej w nocy żeby go poprosić o zakończenie wizyty.A on śmiejąc się niemal mi w twarz wychodził po godzinie i (jak się okazywało później) wchodził z powrotem oknem.
We wrześniu ubiegłego roku Paulina zaszła w ciążę.Załamałam się bo nie tak wyobrażałam sobie jej przyszłość,tym bardziej że rozpoczęła naukę w kolejnym liceum.Ale cóż,stało się...Myślałam,że może nasze relacje wreszcie się poprawią.Przecież tak naprawdę to tylko ja mogłam i chciałam jej pomóc.Byłam w błędzie,stała się jeszcze gorsza.Doszło do tego,że w grudniu ubiegłego roku wyzwała mnie od suk,dziwek,szmat...reszty niecenzuralnych słów nie będę przytaczać.W każdym bądź razie doszłam do wniosku,że nie ma sensu dalej się tak starać.Jednak późniejsza Wigilia i Święta zatuszowały to całe zajście.Powiedziałam tylko córce i przyszłemu zięciowi,że jeżeli chcą razem mieszkać to u jego rodziców.Tam przede wszystkim mieliby lepsze warunki(osobny pokój i łazienkę na piętrze).
Przed samym porodem jednak córka się zmieniła(tak przynajmniej mi się zdawało).Poczułam się wreszcie potrzebna.Nawet byłam przy niej gdy rodziła(było to 12 maja tego roku).Prosto ze szpitala pojechała z córeczką(mam wnusię) do teściów.Jednak bardzo ciężko znosiła pobyt tam,więc uległam i zgodziłam się żeby przez ten pierwszy miesiąc(dopóki nie dojdzie do siebie)zamieszkali ze mną.Doszliśmy do porozumienia z przyszłymi teściami,że najlepiej jak będą mieszkać osobno i zadeklarowaliśmy się ,że będziemy opłacać za nich czynsz.Zięć pracował,więc poprosiłam żeby przez ten miesiąc odłożyli sobie jego wypłatę(tygodniówki),a ja jakoś sobie poradzę finansowo.Teraz żałuję tej decyzji.Przez ponad miesiąc nie miałam z ich strony żadnej pomocy,byłam ich kucharką,praczką,sprzątaczką...w weekendy zabierałam wnusię do swojego pokoju żeby mogli się wyspać do 13ej,14ej i...zero wdzięczności.Przez ten okres nie odłożyli nawet złotówki.W międzyczasie Paulinka dostała od ojca znaczną kwotę pieniędzy.Wszystko wydali na markowe ciuchy dla siebie.Gdy córce przypomniałam na jakich zasadach się umawiałyśmy to usłyszałam,że i tak się nie wyprowadzą bo to jest również jej dom.
Miesiąc temu podupadłam na zdrowiu(problemy z kręgosłupem) i jestem na zwolnieniu chorobowym.Do tej pory,gdy tylko wnusia zapłakała,biegłam ją uspokajać(Paulina twierdziła,że nie daje sobie rady),teraz mam problem bo nie mam siły jej nosić...
Dwa i pół tygodnia temu policja zabrała zięcia do więzienia...Okazało się,że ma do odsiedzenia trzymiesięczny wyrok...Od czasu,gdy Go zabrali,starałam się pomagać jak mogłam.O 5ej rano już zabierałam wnusię do siebie żeby Paulinka mogła się wyspać.Gdy jechała na widzenie,też ja z nią zostawałam,pomimo że zdrowie nie bardzo mi na to pozwalało,a wczoraj...przeczytałam przypadkiem list jaki do zięcia napisała.Jestem ponoć najgorszą matką i babcią jaka tylko może być.Skoro tak jest,to znów zaproponowałam,że po jego wyjściu niech szukają sobie mieszkania,na co usłyszałam,że to jest jej dom i oni nigdzie stąd nie pójdą.Gdy weszłam uspokoić malutką,bo strasznie płakała(córka wyszła zapalić),to wyprosiła mnie i zakazała wchodzić do jej pokoju...
Jestem już zmęczona tym wszystkim...
Jak pomóc sobie i jej...?

helenka
09-07-2009, 11:02
O 5ej rano już zabierałam wnusię do siebie żeby Paulinka mogła się wyspać. ??????

Jak pomóc sobie i jej...?
zapytaj raczej: "Pomóc sobie CZY jej...?"
Tylko przypadkiem nie melduj u siebie zięcia, bo wtedy odpowiedź brzmi: "Pomóc im!!-WYŁĄCZNIE IM !"

tadeusz50
09-07-2009, 11:34
Marzka67
Rób tak dalej a córka z zięciem wyrzucą Cię z domu. Czytam i wcale się nie dziwię Twojej córce. Okres młodzieńczego buntu powiązany z rozpadem waszego małżeństwa, Twój nowy partner, wnuczka. Córeczka musi się wyspać bo jest zmęczona !! czym nic nie robieniem? Goń to towarzystwo do roboty podziel obowiązki. (cholernie żal mi tego dzieciątka) koszty utrzymania też podzielić. Możesz pomóc ale nie gdy córka nic nie robi. Tak jak wyżej napisała helenka nie melduj zięcia bo naprawdę czarno to widzę. Przepraszam za chaos w tym poscie. Pozdrawiam

Basia.
09-07-2009, 11:38
Marzko, nie melduj zięcia i postaraj się zamienić mieszkanie na 2 mniejsze, córka ma rację mówiąc, że to jest jej dom bo jest w nim zameldowana. Podziwiam Ciebie za cierpliwość, wszystko ma swój kres, teraz nadeszła pora żebyś pomyślała o sobie, o swoim zdrowiu. Córka jest dorosła ma męża, dziecko, niech żyje swoim życiem, nie pomagaj, nie wtrącaj się do nich, pomóż wreszcie sobie. Uwolnij się od tego piekiełka.

Vika
09-07-2009, 12:05
Marzko,powtórzę za Tadeuszem;
"""Możesz pomóc ale nie gdy córka nic nie robi. Tak jak wyżej napisała helenka nie melduj zięcia bo naprawdę czarno to widzę."",
bo nic mądrzejszego nie wymyślę.
Nie ma nic gorszego niż nadopiekuńczość.Zawsze płaci się za to gorzką cenę.
Skoro córka umiała sobie zorganizować tak życie,nie słuchała,nie pytała o radę, niech sobie radzi teraz sama. Nie miej wyrzutów sumienia,
może wtedy poczuje sie odpowiedzialna za to co zrobiła i co robi teraz.
Pozdrawiam i zyczę dużo siły i odpornosci psychicznej.

Marzka67
09-07-2009, 12:57
Muszę parę faktów chyba sprostować,bo dość niejasno to wszystko napisałam,ale nie chciałam żeby ten post przypominał jakąś powieść...
Paulinka dopiero w lutym skończyła 18 lat i z całym zdecydowaniem mogę powiedzieć,że nie dorosła jeszcze do tego by być matką.
Używam określenia "zięć",bo nie wiem jak mogłabym go inaczej nazywać.Ślubu jednak nie brali,bo zarówno ja jak i jego rodzice,doszliśmy do wniosku że będzie lepiej jak przez jakiś czas pomieszkają bez formalnego związku...
Mieszkamy w domku jednorodzinnym,który to kupiłam dzięki moim rodzicom,jestem jedynym właścicielem.Myślałam o sprzedaży tego domu i kupieniu czegoś mniejszego,ale wtedy za resztę mogłabym im tylko zaoferować kupno działki,na co Paulina się nie zgadza...więc jestem i tak w kropce.
Co do podziału obowiązków...oczywiście próbowałam.Nie da się tego wyegzekwować,bo jak twierdzi córka nie ma na nic czasu.Koszty utrzymania też próbowałam rozdzielić,zrobiłam im nawet listę,na co stwierdzili,że: z internetu nie muszą korzystać,śmieci zięć będzie "gdzieś tam" wywoził a jedzenie będą kupować sobie sami.Było to na kilka dni przed aresztowaniem zięcia,więc temat w sumie został zamknięty.
Z jej zachowania wnioskuję,że nie powinnam w ogóle zabierać głosu,jestem zbędnym meblem w tym domu....Tylko nie zdaje sobie sprawy,że gdyby nie ja,a obecnie mój partner(ja chwilowo-mam nadzieję-nie pracuję) nie miałaby za co żyć...
Mam cichą nadzieję,że kiedyś wreszcie dorośnie i zrozumie swoje błędy...

Mar-Basia
09-07-2009, 13:16
Marzko, ciezko jest zabrac glos i cos doradzic jak sie zna tylko "prawde" jednej strony. Osobiscie wolalbym wysluchac obie strony. 18 lat - to ciagle tzw malpi wiek i to jest Twoje dziecko.

Zastanawiam sie: jakie pieniadze moze zarobic 18-letnia dziewczyna, bez zadnego przygotowania zawodowego? Wiec jakie koszty chcesz z nia dzielic? Skad ma wziasc pieniadze?

Masz kontakty z rodzicami "ziecia" lub poprostu chlopaka corki - moze byloby korzystniej porozmawiac z nimi aby partycypowali w kosztach, ktore ponosisz. To sa Wasze dzieci.

I ostatnie, konflikt jest widoczny i sam sie nie "urodzil", musi byc jakis powod, ze dziewczynka, ktora byla dobra corka, poprawna uczennica nagle stala sie "marnotrawna corka". Moze to poprostu protest nastolatki, na rozwod......Twoje nowy plany rodzinne? A moze sie "malpio" zakochala?

Mysle, ale to jest moja prywatna opinia, ze powinnas porozmawiac z psychologiem....moze wlasnie tu znajdziesz rozwiazanie problemu.

Jedno co moge poradzic - cokolwiek postanowisz w stosunku do Twojego dziecka - zastanow sie dobrze, bo skutki moga byc tragiczne.

Serdecznie pozdrawiam.

PS. Wychowalam siodemke dzieci.

Marzka67
09-07-2009, 13:59
Wiem,że obecne zachowanie córki to moje błędy wychowawcze.Brak pomocy z jej strony zawsze odczuwałam,a jednak zgadzałam się na to bo chciałam żeby się uczyła.Gdy prosiłam żeby coś zrobiła w domu,to zawsze robiłam to sama po powrocie z pracy...nigdy nie byłam konsekwentna i pewnie dlatego jestem teraz tak traktowana...ale czy słusznie...?
Nie nauczyłam jej porządku,nie nauczyłam gotowania...ale tak na dobrą sprawę ona nigdy nawet tego nie chciała się nauczyć.
Co do kosztów...rozmowa na ten temat odbyła się tylko raz,zanim zięć poszedł do więzienia.Zarabiał ponad 1600 zł więc uznałam że powinni mi pomóc(tym bardziej,że już wtedy byłam na zwolnieniu).
Z zięcia matką rozmawiałam ostatnio tuż po ich przeprowadzce do mnie i wtedy ustaliłyśmy,że pokryjemy im czynsz gdy pójdą "na swoje",bo to oczywiste,że sami by sobie nie dali rady.Od tego czasu mnie nie odwiedziła,mimo że telefonicznie kilka razy zapraszałam ją na kawę...
Ja nie chcę przecież własnemu dziecku wyrządzić jakiejś krzywdy...tylko wydaje mi się,że powinna choć spróbować jakiejś samodzielności...Wiadomo że nie teraz gdy "zięć" jest w więzieniu...ale za dwa miesiące wyjdzie...i co wtedy...?

Saturn
09-07-2009, 14:22
:mad: :mad: do dyskusji włączyłem się tylko dlatego, że czytając opisywane przez Marzkę życie pod jednym dachem z córką, partnerem córki w mojej ocenie błąd goni błąd..Co to znaczy, że 18 letnia córka ma prawo do zamieszkiwania i czerpania z całym dobrodziejstwem ze wszystkiego łącznie z usługami matki?
Marzka musi sobie sama odpowiedzieć..

sarna2
09-07-2009, 14:23
Marzko! Dopóko nie znajdziesz sił na konsekwentne działanie nic z tego. Musisz zdecydowanie podejść do problemu. Mieszkanie nie jest córki, jest tylko w nim zameldowana , to duża różnica. Nie podejmuj drastycznych kroków, ale pokaż ,że jesteś Matką , a nie służącą. Jako matce należy Ci się szacunek i prawo do normalnego życia. Nawet jesli popełniłaś błędy wychowawcze to wcale nie musisz się kajać. Rozumiem,że żal Ci dzieciątka. Ale córka nie musi spać do 10, 14. Przypomnij sobie jak Ty wychowywałaś dzieci. Całe noce zarywałaś. Większość matek tak ma. Córka powinna dbać o dziecko siebie i CIEBIE. Taka kolejność . Nie czytaj korespondencji nie kierowanej do Ciebie. Może miała potrzebę napisać parę bzdet i tak zrobiła. Szanuj jej prywatność i nie pozwól wchodzić w swoje życie jej. Muszą być zachowane zasady. W każdym układzie. Inaczej nie da się żyć. Jeśli Ty ponosisz koszty utrzymania domu żądaj sprzatania, gotowania, przyniesienia zakupów. Nie ma nic za darmo. życzę wytrwałości i konsekwentnych zachowań.

Marzka67
09-07-2009, 14:45
Cóż...wszystko się fajnie pisze i czyta...tylko jak to wprowadzić w życie...? Co z tego,że ją poproszę o pozamiatanie korytarza czy sprzątnięcie łazienki...zaśmieje się tylko i pójdzie do swojego pokoju...
Pamiętam,że kiedyś się zbuntowałam i powiedziałam,że nie będę więcej sprzątać...po półtora tygodniu nie zdejmowałam butów chodząc po mieszkaniu...wszystko się kleiło.Musiałam trzymać swoją szklankę w sypialni bo nie było czystych naczyń...Cały weekend spędziłam potem na sprzątaniu...tyle dała mi moja konsekwencja...
Myślałam,że gdy już zostanie matką to się zmieni...a ja do dzisiaj jak brakuje mi naczyń w kuchni to zbieram po jej pokoju spleśniałe talerze...Tak na dobrą sprawę nie chciałam na tym forum jej oskarżać,bo to przecież po części moja wina...tylko jest mi przykro i ostatnio wciąż łapię jakiegoś doła bo inaczej sobie to życie wyobrażałam...

sarna2
09-07-2009, 14:54
Proponuję w tym przypadku podzielić naczynie na Twoje i MOJE. Swoje zamknąć w szafce na klucz. Uwagi typu umyj za sobą bez dalszych słów dotrą wczesniej lub później. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Nie możesz dopuścić do zabrudzenia domu, ale w którymś momencie znajdziesz sposób . Przecież znasz swoje dziecko. Ma jakieś czułe punkty. A tak nawiasem skąd ma kasę na papierosy?
Nie rób awantur, tylko cicho upominaj się o swoje prawa. Nie zauważaj uśmieszków i dziwnych min.:)
Nie oskarżaj się. Jeśli nawet nie nauczyłaś jej tego czy tamtego, miała przykład , żyła w czystym domu, wiedziała ,żę samo się nie nic nie dzieje. Byłaś dobrą matką na miarę własnych sił.
To nie Twoja wina. Są rózni ludzie, córka należy do tych innych. Zycie ją nauczy. Twoja rola się skończyła.

Marzka67
09-07-2009, 15:26
To już chyba nie chodzi o te brudne naczynia,a raczej o atmosferę jaka się w tym domu wytworzyła...Jeżeli chodzi o pieniądze,to nie wiem czy to nie jest z jej strony jakieś wyrafinowanie...jeszcze wczoraj płakałam do niej,że nie wiem jak sobie poradzimy do 15stego,że zostało mi 7 zł w portfelu(i to niestety prawda-samo życie),a dzisiaj patrzę że kupiła zięciowi kartę telefoniczną i ma dalej pieniądze...przypuszczam,że od ojca,ale to nie istotne...boli mnie tylko że jest taka nieczuła...że nie przejmuje się moimi problemami bo wie ,że i tak sobie poradzę...

Pani Slowikowa
09-07-2009, 15:45
Marzko, a co zrobilabys gdyby ta osoba nie byla twoja ukochana corka a jakas obca osoba, zameldowana w twoim domu?? Czy bylby jakis sposob aby jej sie pozbyc? Mam na mysli przepisy prawne o zameldowaniu.

Mam wrazenie ze samo zameldowanie juz nic nie znaczy w dzisiejszych czasach. Ty jako wlasciciel mieszkania masz prawo kogos wymeldowac kiedy chcesz, bo to jest twoj dom.
Mam niejakie doswiadczenie w tej sprawie bo moja mama kiedys zameldowala u siebie meza swojej wnuczki i w krotkim czasie go wymeldowala wlasnie na tej zasadzie ze po prostu nie chciala go juz u siebie w domu. Koniec sprawy.

Na twoim miejscu zaczelabym traktowac corke na rowni z jakimkolwiek obcym lokatorem.. Tak zeby nareszcie zrozumiala ze jezeli nie bedzie szanowala matki to nie ma matki.
Mlode osoby po prostu nie wierza ze ktos kto ich cale zycie kochal... moze po prostu przestac.
Wiem ze nie przestaniesz jej kochac bo to jest nie mozliwe ale ona o tym nie wie.
W koncu istnieja wyrodne matki...

Babcia Iwa
09-07-2009, 15:54
Też miałam problem ze swoim jedynakiem ukochanym. Ktoś mi powiedział jak masz miękkie serce to musisz mieć twardą d...pę.Przez pól roku to ja jego nie zauważałam. Do jedzenia było tylko dla mnie kupowane i od razu zjedzone / z lodówki by sobie brał/. Jak mnie zapytał co mam jeść to mu odpowiadałam - co sobie kupisz to będziesz jadł.Piorąc odrzucałam jego rzeczy do kosza na brudy. Byłam "radosna",kupowałam sobie np perfumy lub coś do ubrania i przy nim / nie przed nim/ przymierzałam. Jak po dłuższym czasie powiedział,pochwalił lub zapytał na temat moich nowych zakupów - odpowiadałam - nie twoja sprawa, nikt cię o zdanie nie pyta lub spojrzałam obok niego i wychodziłam bez słowa. Mówie Ci podziałało. Po pół roku mój syn chodzi jak w zegarku. Grzecznie o wszystko pyta, jest uprzejmy./ Nigdy do mnie nie używał wulgaryzmów - ponieważ bardzo dba o swoje zęby/.Kochając nasze dzieci - musimy od nich wymagać i nie wyręczać ich z niczego. Nawet żeby miało się coś zepsuć lub zaśmierdzieć. A maluszek ma matkę a Ty jesteś tylko babcią.

tadeusz50
09-07-2009, 17:37
Pani Słowikowa- Joasiu

Marzko, a co zrobilabys gdyby ta osoba nie byla twoja ukochana corka a jakas obca osoba, zameldowana w twoim domu?? Czy bylby jakis sposob aby jej sie pozbyc? Mam na mysli przepisy prawne o zameldowaniu.

Mam wrazenie ze samo zameldowanie juz nic nie znaczy w dzisiejszych czasach. Ty jako wlasciciel mieszkania masz prawo kogos wymeldowac kiedy chcesz, bo to jest twoj dom.
Wymeldowanie własnego dziecka nie jest taka prostą sprawą, podobni jak osoby obcej. Muszą być do tego spełnione ważne warunki. A już wymeldowanie młodej matki z dzieckiem jest niemożliwe. Paragrafami nie będę strzelał bo to tu nie ma sensu.
Moja córka podobnym wieku zaszła w ciążę, wyszła za mąż, ( w sumie nieistotne, choć z drugiej strony bardzo ważne) skończyła szkołę mając dziecko. Z żoną (jeszcze wtedy żyła)postawiliśmy warunki pomożemy ale musi się uczyć. Pomagaliśmy i opiekując się wnuczką i też finansowo. Niestety pech chciał, że zginął w wypadu i sprawy przybrały trochę inny obrót. (tu fakt zamążpójscia okazał się zbawienny bo wnuczka ma rent po ojcu). Jednak nie wybrażam sobie takiej sytuacji jak to opisuje maszka.

Mar-Basia
09-07-2009, 18:06
To już chyba nie chodzi o te brudne naczynia,a raczej o atmosferę jaka się w tym domu wytworzyła...Jeżeli chodzi o pieniądze,to nie wiem czy to nie jest z jej strony jakieś wyrafinowanie...jeszcze wczoraj płakałam do niej,że nie wiem jak sobie poradzimy do 15stego,że zostało mi 7 zł w portfelu(i to niestety prawda-samo życie),a dzisiaj patrzę że kupiła zięciowi kartę telefoniczną i ma dalej pieniądze...przypuszczam,że od ojca,ale to nie istotne...boli mnie tylko że jest taka nieczuła...że nie przejmuje się moimi problemami bo wie ,że i tak sobie poradzę...

Marzko, wspolczuje Ci sytuacji....a jednoczesnie nie wiele rozumiem. Gdzies cos mi sie pokrecilo. To co piszesz o swoim dziecku to potworne, nie wiem czy zdobylabym sie na taka odwage. Mam pytanie dlaczego nazywasz "chlopaka" corki zieciem? Jak narazie to jest dla Ciebie zupelnie obca osoba.

Mam tez jedno pytanie, dziewczynka 18 lat, w tym roku rodzila dziecko - to znaczy poczela je jako 17-to latka.....nieletnia. Ile lat ma "chlopak"?

Czy w XXI wieku nie ma w szkole wychowania seksualnego? Dzieki temu mozna uniknac wiele tragedii.

tadeusz50
09-07-2009, 19:57
Czy jet na świecie kraj w którym nastolatki nie zachodzą w ciążę?? Może ?? Ale ja nie znam!!

Pani Slowikowa
09-07-2009, 20:00
Wymeldowanie własnego dziecka nie jest taka prostą sprawą, podobni jak osoby obcej. Muszą być do tego spełnione ważne warunki. A już wymeldowanie młodej matki z dzieckiem jest niemożliwe. Paragrafami nie będę strzelał bo to tu nie ma sensu.



Tadeuszu, ja bylam poinformowana ze zameldowanie spelnia funkcje czystej informacji gdzie komu wysylac poczte.
Tak bylo w Warszawie kilka lat temu.
Prawa tez sie zmieniaja i ludzie blednie mysla ze to co bylo kilkanascie lat temu obowiazuje dzisiaj tez.
Wlasciciel domu moze wymeldowac kogo chce lacznie ze swoim doroslym dzieckiem.
To ze ktos nie chce tego zrobic to jest jego sprawa.

Ja pewnie tez nie wyrzucilabym na bruk wlasnego dziecka w ciazy ale to nie oznacza ze ta dziewczyna powinna sie czuc u siebie w domu ,bo tak na prawde jest na lasce matki.

tadeusz50
09-07-2009, 20:09
Tadeuszu, ja bylam poinformowana ze zameldowanie spelnia funkcje czystej informacji gdzie komu wysylac poczte.
Tak bylo w Warszawie kilka lat temu.
Prawa tez sie zmieniaja i ludzie blednie mysla ze to co bylo kilkanascie lat temu obowiazuje dzisiaj tez.
Wlasciciel domu moze wymeldowac kogo chce lacznie ze swoim doroslym dzieckiem.
To ze ktos nie chce tego zrobic to jest jego sprawa.

Ja pewnie tez nie wyrzucilabym na bruk wlasnego dziecka w ciazy ale to nie oznacza ze ta dziewczyna powinna sie czuc u siebie w domu ,bo tak na prawde jest na lasce matki.
Joasiu s[prawa jest poważna ale nie rozśmieszaj mnie. To by pijaka awanturnika wymeldować z domu jest drogą przez mękę a co dopiero spokojna osobę. Osoba zameldowana w danym miejscu musi być wpuszczona do domu-trzeźwa-. W razie czegoś wchodzi w asyście policji. Wymeldować trzeba dać mieszkanie.

babciela
09-07-2009, 20:21
Istotnie, Joasiu, nie da sie wymeldowac osoby zameldowanej na pobyt stały- jeszcze z maleństwem. ja tutaj widze powazny problem psychiatryczny matki i córki- obydwie sa - niestety chore- jedna na uzasadniona lub nie nienawisc do matki(audiatur et altera pars)druga na patologiczne uzaleznienie sie od tej nienawisci i patologiczne uzaleznienie od córki. Obie wymagaja leczenia i pomocy psychologa. Mysle, że córka "oleje" , bo ma optymalna sytuację życiowa, natomiast Ty- Marzko , idz do psychologa- jest to konieczne, sama nie poradzisz, i nikt na tym forum- mimo olbrzymich serc - i dobrej woli- Tobie nie doradzi. Sytuacja jest skomplikowana i wcale niejednoznaczna....

tadeusz50
09-07-2009, 20:22
Joasiu. Jeden z przykladów, ze jesteś w błędzie.

Mieszkanie komunalne może zostać wykupione na warunkach określonych uchwałą Rady Gminy, zasadniczo jeżeli najemca posiada ważnie zawartą umowę najmu, a Gmina podjęła uchwałę o przeznaczeniu danego lokalu do sprzedaży, wówczas temu najemcy, przysługuje pierwszeństwo w nabyciu takiego lokalu od gminy. Samo wykupienie mieszkania nie daje jednak możliwości eksmisji pozostałych osób zamieszkujących ten lokal, które w tym mieszaniu mieszkają. Zgodnie z art. 13 ust. 2 ustawy z dnia 21 czerwca 2001 roku, o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego, współlokator może wytoczyć powództwo o nakazanie przez sąd eksmisji małżonka, rozwiedzionego małżonka lub innego współlokatora tego samego lokalu, jeżeli ten swoim rażąco nagannym postępowaniem uniemożliwia wspólne zamieszkiwanie. Ponadto zgodnie z art. 14 ust. 4 ustawy, w przypadku osób będących emerytami i rencistami, spełniający kryteria do otrzymania świadczenia z pomocy społecznej, Sąd nie może orzec o braku uprawnienia do otrzymania lokalu socjalnego dla takiej osoby. Dopiero po uzyskaniu wyroku sądu nakazującego eksmisje oraz przyznaniu przez gminę lokalu socjalnego (co dziś jest dość trudne), komornik przeprowadzi eksmisję do przyznanego lokalu socjalnego.

Pani Slowikowa
09-07-2009, 20:30
Tadziu mozliwe ze w przypadku mieszakn komunalnych tak jest??
Nasze mieszkanie takie nie bylo.
Tak zostalismy poinformowani w Warszawie i juz.
Wlasciciel mieszkania moze zameldowac albo wymeldowac kogokolwiek chce ( pelnoletniego)

tadeusz50
09-07-2009, 20:33
Joasiu czytaj uważnie.
Samo wykupienie mieszkania nie daje jednak możliwości eksmisji pozostałych osób zamieszkujących ten lokal, które w tym mieszaniu mieszkają. Zgodnie z art. 13 ust. 2 ustawy z dnia 21 czerwca 2001 roku, o ochronie praw lokatorów,
Wykupienie mieszkania staje się własnością tak jak dom. Trudno ale nie przekonasz mnie.

Pani Slowikowa
09-07-2009, 20:43
Nalezaloby sprawdzic jak jest na pewno teraz dla dobra Marzki.
Poszukam gdzies w goglach.. Nie chce cie przekonywac tylko dojsc do prawdy. Moze w kazdym miescie jest inaczej?

Ja ci tylko mowie jak my zostalismy poinformowani przez urzad w Warszawie.

Mozliwe ze w czasie wykupowania mieszkania lokatorskiego nie mozna wymeldowac nikogo bo w koncu te osoby maja jakies prawa do tego mieszkania... ale mieszkanie ktore nigdy nie bylo komunalne takich zastrzezen nie ma?

tadeusz50
09-07-2009, 20:58
Joasiu kolega mający kamienicę nie może wymeldować uciążliwego lokatora, pijaka nie płaci za czynsz wodę, energię. Ma to odłączone-media. Chcąc wymeldować musi dać lokal zastępczy. Przeczytaj #21.
Jak pomóc sytuacja patowa, może crka wydorośleje w co wątpię.

babciela
09-07-2009, 21:34
Istotnie, Marzka może wystapic o eksmisję córki, i BYC MOZE- wyrok sądy będzia dla niej pomysny ( w co wątpie), ale musi wskazac ona lub urzad gminy lolal zastepczy o podobnych walorach jak dotychczasowe mieszkanie. Jeszcze pare lat temu w przypadku pomyslnego wyroku o eksmisji , mozna było taka osobe wyrzucic z domu- teraz nie- panstwo nasze stoi na strazy pseudopraworzadnosci, i spokoju ludzi naduzywających siły. przemocy fizycznej psuchicznej...

tadeusz50
09-07-2009, 21:40
Elu ale czytając posty marzki nie doczytałem się aby córka robiła awantury, była pod wpływem %. Ona córka nie robi nic i tu jest bolączka problem.. Mamusia -marzka- nie odcięła pępowiny łączącej ją z córką do tej pory.

babciela
09-07-2009, 21:54
Jasne, dlatego pisze w swoim poprzednim poscie , że nie jestesmy jej w stanie pomóc. Post 21

Mar-Basia
09-07-2009, 22:01
Jasne, dlatego pisze w swoim poprzednim poscie , że nie jestesmy jej w stanie pomóc. Post 21

Elu, przeczytaj moj post no 7. Jak dziecko jest tzw trudne do przeciez sa psycholodzy...a gdzie jest ojciec dziecka? - bo 18-tka to jeszcze "duze" dziecko i ten wiek to taki malpi wiek.

Nie wiem, ale sprawa jest dla mnie zagadka.

Maryna46
09-07-2009, 22:10
Marzko jak zięć wróci z wiezienia to im powiedz żeby wynajeli mieszkanie i wyprowadzili się od Ciebie bo masz dość być ich służącą i utrzymanką niech wezmą się za pracę.Jeżeli umieją się kochać to muszą ponieść karę i powinni być odpowiedzialni za swoją rodzinę.A nie tylko się bawić twoim kosztem

Jadzia_G
09-07-2009, 22:28
Osobiście czarno to widzę i szczerze współczuje Marzce 67 - bo wiem co będzie dalej. Mam za ścianą (mój dom to tzw. bliźniak) taki właśnie przypadek i to co musimy wysłuchiwać przechodzi wszelkie pojęcie. Matka wychowała córce wnuka od pieluch do 14-roku życia i ukochany wnuk wzorem swojego tatusia pożal się Boże -traktuje babcie tak jak pomiotło. Jeżeli masz jakąkolwiek szanse żeby córka się wyprowadziła to zrób to póki nie jest za późno, bo z każdym dniem będzie gorzej - a Ty nie będziesz coraz młodsza - niestety. Pozdrawiam.

Pani Slowikowa
09-07-2009, 23:00
Istotnie, Marzka może wystapic o eksmisję córki, i BYC MOZE- wyrok sądy będzia dla niej pomysny ( w co wątpie), ale musi wskazac ona lub urzad gminy lolal zastepczy o podobnych walorach jak dotychczasowe mieszkanie. Jeszcze pare lat temu w przypadku pomyslnego wyroku o eksmisji , mozna było taka osobe wyrzucic z domu- teraz nie- panstwo nasze stoi na strazy pseudopraworzadnosci, i spokoju ludzi naduzywających siły. przemocy fizycznej psuchicznej...

Jezeli jest wyrok o eksmisje to mozna po prostu zamknac mieszkanie przed takim eksmitowanym lokatorem. ( czyli zmienic zamki)
Widzialam cos takiego w praktyce.. Lokator aby zabrac swoje rzeczy musial przyjsc w asyscie policjii i przy nich wyprowadzic sie na dobre.

Ja nie mysle zeby jakakolwiek mama musiala sie uciekac do takich skrajnosci ale postraszyc niedobra coreczke zawsze mozna. Mysle ze w przyszlosci bedzie za takie wychowanie raczej wdzieczna. Ona teraz jest w bradzo idiotycznym wieku i ktos za nia powinien powziasc decyzje.

Gdyby jednak corka i jej narzeczony za bardzo podstakiwali i nie daliby jej spokoju to w ostatecznosci mozna samemu sie wyprowadzic.. sprzedajac mieszkanko i kupujac sobie inne za ta sama cene.

babciela
09-07-2009, 23:21
Asiu, kto kupi mieszkanie z lokatorami. Marzka nie ma Latwego i jednoznacznego wyjscia- naprawde pomóc może tylko psycholog- ona musi odciąc- jak pisze Tadeusz- pepowine-a to nie jest latwe 18 lat po porodzie. Marzka sama jest ogromnie niedojrzała j niekonseknentna- ja - bron Boże nie oceniam jej negatywnie- bo któz z nas jest doskonaly-dlatego potrzebna bardzo fachowa pomoc. Nic nie dadza rady- nie melduj ziecia, wymelduj córke, podziel wydatki- to nic nie da, marzka zrobi wszysto odwrotnie- pisałam ,że jest uzalezniona od córki, jest uzalezniona od jej nienawisci- nie jest w stanie nic zmienic- bo wynika to z jej niekonsekwencji- mysle ,że w tym domu stalo się coś o czym nie wiemy i nie chcemy i nie musimy wiedziec.Marzka- tylko dobry psycholog- znajdziesz rozwiązanie- ktos na pewno zostanie skrzywdzony- bo nie ma innej opcji, walcz , aby byla to osoba najbardziej winna- my nie wiemy - kto!!!Z winy mozna sie wyspowiadac i uzyskac rozgrzeszenie- to bedzie w jakims stopniu katharsis dla całego domu. Krzywdę- osoba winna będzie długo nosiła w sobie , ale i to minie....

Mar-Basia
10-07-2009, 01:00
mysle ,że w tym domu stalo się coś o czym nie wiemy i nie chcemy i nie musimy wiedziec.Marzka- tylko dobry psycholog- znajdziesz rozwiązanie- ktos na pewno zostanie skrzywdzony- bo nie ma innej opcji, walcz , aby byla to osoba najbardziej winna- my nie wiemy - kto!!!Z winy mozna sie wyspowiadac i uzyskac rozgrzeszenie- to bedzie w jakims stopniu katharsis dla całego domu. Krzywdę- osoba winna będzie długo nosiła w sobie , ale i to minie....

Dobrze, ze wypowiedzialas sie w podobnym sensie co ja w poscie nr. 7.
Psycholog i to szybko, wszystko jeszcze mozna nadrobic.

I ostatnie, konflikt jest widoczny i sam sie nie "urodzil", musi byc jakis powod, ze dziewczynka, ktora byla dobra corka, poprawna uczennica nagle stala sie "marnotrawna corka". Moze to poprostu protest nastolatki, na rozwod......Twoje nowy plany rodzinne? A moze sie "malpio" zakochala? Mysle, ale to jest moja prywatna opinia, ze powinnas porozmawiac z psychologiem....moze wlasnie tu znajdziesz rozwiazanie problemu

Zdzisia
10-07-2009, 08:19
Myślę Marzko,że masz poczucie winy w stosunku do Twojej córki(rozwód i nowy partner) tylko czy słusznie to Ty już sama wiesz.Sytuacja jest b.trudna.Ulegałaś jej we wszystkim.Nie melduj tylko ojca dziecka u siebie! Będziesz wtedy przegrana!Twoja córka jest bardzo młoda.Może jeszcze zmądrzeć i inaczej ułożyć sobie życie.Chłopak jak wróci z więzienia powinien zamieszkać ze swoimi rodzicami i dawać na utrzymanie dziecka.Nie ulegaj ich prośbom o wspólne mieszkanie.Poza tym Twój partner powinien Cię wesprzeć i pozwalać tylko na krótkie wizyty u Was w domu.Jak on się nie wtrąca to młodzi widzą,że jesteś bezsilna i mogą robić co chcą. Ten chłopaj jest mało wart (żeby nie powiedzieć nic) i myślę,że córka z czasem przejrzy na oczy.Zdobędzie przy Waszej pomocy (Twojej i Twojego partnera) jakiś zawód,pójdzie do pracy i wszystko się ułoży z czasem. I niech Twój partner nie stoi z boku tylko niech będzie Ci pomocny. Pozdrawiam.

Basia.
10-07-2009, 08:35
Marzko, moje poprzedniczki mają rację bez dobrego psychologa nie da rady. Musisz ustalić nowe reguły gry, nie możesz pozwolić żeby wchodzili Tobie na głowę. Córka jest jeszcze dzieckiem, mam nadzieję, że wszystko się ułoży między wami ale w tej chwili potrzebujecie pomocy obie.

tadeusz50
10-07-2009, 09:20
Pomoc psychologa dla obu zdecydowane tak. Tylko czy córka zechce-wątpię.
Zdzisiu to czy chłopak -ojciec dziecka- jest coś wart czy nie trudno oceniać. To, że siedzi w więzieniu ma go przekreślić? Trzy miesiące, może komuś dał w pysk, za przeproszeniem. Nie chcę go rozgrzeszać ale też nie skreślać.
Sprawa druga partner marzki. Jak córka ma go słuchać skoro nie słucha matki a dla niej nie jest nikim ważnym, osobą całkiem obcą. Dopiero ma prawo się na nim wyżyć. Pozdrawiam.

Marzka67
10-07-2009, 10:02
Myślałam w sumie o zakończeniu tego wątku,ale cofnę się jeszcze o kilka lat,kiedy to (tak mi się wydaje)zaczęły psuć się relacje z moimi córkami.
Jakieś 8 lat temu próbowałam zakończyć mój związek...ja zajęłam sypialnię,mąż stołowy.Jednak nie bardzo mi się podobało,że wciąż zabiera dzieci na zakupy po których wracają z torbami pełnymi ciuchów.Dziewczynki zaczęły odwracać się ode mnie i lgnęły do niego.Po namowach córek i jego prośbach zdecydowałam się ciągnąć to dalej.I udało mi się wytrwać jeszcze 5 lat.W międzyczasie zaczęło wychodzić na jaw skąd miał pieniądze na te szaleństwa.Trzy kredyty w bankach+Provident.Zaczął się problem ze spłatami.Po cichu przede mną zastawił nawet córki kolczyki,które udało mu się wykupić(jednak pierścionek po mamie nigdy się nie odnalazł).Rozpoczęłam własną działalność(która niestety nie wypaliła),żeby jakoś związać "koniec z końcem".Po około 2-3 latach mąż załatwił sobie pracę w Szwecji.Było to szczerze mówiąc bardzo zbawienne,bo tak na prawdę ten związek to była czysta fikcja.Przez cały ten okres dziewczyny były wciąż przekupywane(tak po prawdzie miały na wszystko).Moje rozmowy z nim nic nie dawały,przytakiwał tylko i robił to samo.
Trzy lata temu powiedziałam,że to już koniec,że dłużej nie ma sensu tego ciągnąć.Dwa razy dostałam od niego "jakieś tam" alimenty i na tym koniec.Zaczął za to przysyłać pieniądze dziewczynom.Starsza miała już przecież 19 lat,i wiem,że to paranoja,ale byłam zdana na ich łaskę.Nie zarabiałam najgorzej,więc tylko czasem prosiłam o zapłacenie jakiegoś rachunku.To dzięki ojcu miały na wszystko pieniądze,a ja niestety nie mogłam im tego zapewnić.Z każdą pierdołą dzwoniły do niego,a on później do mnie z pouczeniami.
Starsza córka,Anita,po liceum poszła zaocznie do Studium Zawodowego i załatwiła sobie "stażowe",które później przedłużała w nieskończoność.Dzięki temu nie musiała szukać pracy,zresztą nie musiała bo przecież cały czas miała pieniądze.I tak właśnie były nauczone moje dzieci.A za kim pójdzie nastolatka...?Za matką której ciągle brakuje na życie,czy za ojcem,który spełnia każdą zachciankę...?
Zdzisia zaproponowała żeby mój obecny partner zaczął ingerować w ten konflikt.Owszem...dwa razy zwrócił Paulinie uwagę,że nie powinna tak wulgarnie się do mnie odnosić.Mało,że dostało mu się od niej,to jeszcze mój "były" rozpętał piekło przez telefon.
Co do psychologa...próbowałam Palinkę namówić na taką wspólną wizytę.Usłyszałam tylko,że mogę sama iść ze sobą.Próbowałam wiele razy się z nią porozumieć..."babskie wieczory" i tego typu sprawy,ale widocznie się nie nadaję i dlatego...jest tak jak jest...
A wczoraj...tak na dobrą sprawę,szukałam jakiegoś portalu z darmowymi poradami psychologów.Jednak nic nie znalazłam...za to natknęłam się na to forum...i jestem...

Basia.
10-07-2009, 10:16
Marzko, życie pisze okrutne scenariusze, zacznij wreszcie myśleć o sobie, córki niech żyją swoim życiem, jeżeli źle wybrały zapłacą za to tak jak myśmy płacili. Dobrze, że trafiłaś na to forum, pisz będzie ci lżej. Twojemu "byłemu" zaproponuj jak bedzie rozpętywał awantury przez telefon żeby swoje księżniczki zabrał do siebie. Serdecznie Tobie współczuję, sytuacja jest trudna i z pewnością bardzo bolesna dla Ciebie. Trzymaj się i nie dawaj się smarkaterii.

sarna2
10-07-2009, 10:22
Witaj! Zdecydowanie porada psychologa jest niezbędna. Grupa terapeutyczna itp. Myślę ,że tu jest dobre miejsce na wyrzucenie z siebie bólu. Ale poza tym niewiele więcej. Obecnośc córki u psychologa nie jest konieczna, chociaż taki układ byłby dobrodziejstwem. Psycholog ukierunkuje Twoje myslenie , Twoje działanie. Po tylu przejściach zapewne masz skołatane nerwy , i farmakologiczna pomoc też by się przydała, więc o psychiatrę też należałoby zahaczyć. Relacje między rodzicami zawsze odbijają się na dzieciach. Masz tego dowód. Ale głowa do góry. Dziewczyny dojrzałe. Jesli nie widzą jaką rolę pełniłaś w ich życiu
to ich problem. Są zdrowe, mogą zadbać o siebie. A do tego Tatuś ich wspiera. Zostaw ich , niech zauważą Twoja nieobecność w życiu. Przestań nadskakiwać. Płaczące dziecko zostaw Mamusi, Ty wyjdź ,żeby nie słyszeć. I tak w tym stylu
doceni Cię. Na pewno będzie reagować impulsywnie, ale przy dobrej Twojej postawie , nie reagując, nie wdawając sie w słowne utarczki przezwycięzysz.
Uda się na pewno. Jęsli tak zaczniesz mysleć, Twoje postępownie pójdzie sladem mysli i bedzie super. Daj sobie czas. Przemilcz pare awantur, puść obok uszu!
Powodzenia!

tadeusz50
10-07-2009, 10:33
Jak widzę w swojej pierwszej wypowiedzi wyczułem , ze konflikt Was rodziców przeniósł się na córki. Trwacie w tym konflikcie i pewnie będziecie trwać do jakiejś tragedii. (obym się mylił) Wtedy albo nastąpi poprawa waszych chorych stosunków, lub zaostrzy się do bólu.

Marzka67
10-07-2009, 10:42
Chciałabym jeszcze czymś się z wami podzielić...Wspominałam wcześniej,że starsza córka jest w Anglii,ale nie wspomniałam,że jest w ciąży.Ojcem jest jakiś Sasza z Petersburga,który w Anglii przebywa nielegalnie,więc ślub nie wchodzi w rachubę...Wczoraj wieczorem miałam od niej telefon...Ponoć nie układa im się,więc zapowiedziała swój powrót do domu jeszcze przed urodzeniem dziecka,lub(jeżeli z nim wytrzyma) po urodzeniu...Poród przewidziany na początek września...Będę podwójną babcią,bo to również dziewczynka...Wiem,że nie powinnam tak myśleć,ale troszkę mnie podłamała tą informacją...
To tak na marginesie...

Malgorzata 50
10-07-2009, 12:29
Nieslwnej pamieci Andrzej Samson dał kiedys matce w podobnej sytuacji nastepujaca rade -wezwac wóz meblowy ,kazać spakowac to towarzystwo i jechac przed siebie-mnie sie wydaje ,ze nie ma innej rady.Oni ciebie po prostu pewnego dnia wyrzuca z domu A serio Marzko ,zeczywiscie jestes wsytuacji dramatycznej i niestety nie ma tu latwych rozwiazan szczegolnie z perspektywa powiekszenia sie zestawu lokatorow o druga corke z dzieckiem ,zadna z nas,mam nie wyrzucilaby dziecka z dzieckiem ,a tym bardziej x 2 -ale nie masz innego wyjscia niz ustalic twarde zasady wspolnego zycia -nie mozesz byc babcia na kazde gwizdniecie ,kup sobie zatyczki do uzu i nie zrywaj sie kiedy dziecko zaplacze -co to znaczy ,e Paulinka musi sie wyspac -od czasu do czasu owaszem ,ale nie co weekend ,masz kogos i teraz to jest twoja rozina i oparcie -wiec nie ma zostawania -na kaze zyczenia -niestety coreczko my wychodzimy to jest mantra dla ciebie .I nie ma sprzatania -chca zyc w balaganie -ich sparawa,nie ma finasowania -mlodzieniec musi zapewnic byt rodzinie ,Paulina ma prawo do alimentow itd itd .Rozumiem ,ze w sytuacji kiedy jest sama z mala inie pracuje -bo jak rozumiem to jeszcze okres urlopu macierzynskiego -nie dasz im umrzec z glodu ,ale pozniej konic .To trudne ,ale musisz popracowac nad soba .Pozdrawiam cie serdecznie i trzymam kciuki ,zeby bez dramatow wszystko doszlo do normy

Zdzisia
10-07-2009, 12:43
Jak córka wróci z Anglii z dzieckiem to zacznie się następny horror,A ty Marzko nie będziesz chyba w stanie opanować sytuacji.Konieczne jest wsparcie psychologa,ale nikt za Ciebie problemów nie rozwiąże.Musisz sama postanowić co chcesz zrobić ze swoim dalszym życiem.A może wyprowadziłabyś się do Twojego partnera.Wiem,że trzeba na to dużo silnej woli,ale moim zdaniem byłaby wtedy szansa,że córki zrozumieja swoje błędy i zaczną Cię szanować.Ciekawe czy ojciec będzie je dalej wspierał finansowo.
Tadeuszu!
Co do chłopaka Paulinki.Sugerowałam,aby zamieszkał po wyjściu z więzienia ze swoimi rodzicami i poważnie zaczął podchodzić do życia pracując,dając na utrzymanie dziecka i odwiedzając ich.A partner mógłby wspomagać Marzkę,aby była konsekwentna i nie pozwalała się mu panoszyć w nie swoim domu.Lepiej już utrzymywać córkę i wnuczkę,a nie na dodatek jeszcze niepracującego niby zięcia. Faktycznie, może się pośpieszyłam z negatywną oceną.:rolleyes:
PS.Przecież to jest chyba ćpun.

sarna2
10-07-2009, 13:52
Pomysł na zostawienie córek samym sobie jest super. Prawa do mieszkania nie tracisz. Musisz mieć kontrolę nad płaceniem czynszu i innych opłat.Ale jak odetną prąd czy gaz to córeczki coś zrozumieją. Musisz zrobić wszystko ,żeby zaczęły być samodzielne!
Nie możesz dalej być ich służącą i utrzymywać ich podczas gdy one mają na wszystko. Jedzenie tylko dla siebie, inne rzeczy też. Pieniązki od tatusia na bieżące potrzeby , a nie na dożywianie więźniów. Powodzenia w realizacji postanowień
:)

tadeusz50
10-07-2009, 14:04
Pomysł na zostawienie córek samym sobie jest super. Prawa do mieszkania nie tracisz. Musisz mieć kontrolę nad płaceniem czynszu i innych opłat.Ale jak odetną prąd czy gaz to córeczki coś zrozumieją. Musisz zrobić wszystko ,żeby zaczęły być samodzielne!
Nie możesz dalej być ich służącą i utrzymywać ich podczas gdy one mają na wszystko. Jedzenie tylko dla siebie, inne rzeczy też. Pieniązki od tatusia na bieżące potrzeby , a nie na dożywianie więźniów. Powodzenia w realizacji postanowień
:)
Moje miłe koleżanki. Czytajcie dokładniej. Marzka ma domek jednorodzinny i ma go zostawić "córeczkom" a samej się wynieść. No lepszego kawału nie słyszałem. Sory za brutalność ale aż wróciłem się sprawdzić swoją pamięć. Córeńki może by gołe mury zostawiły.
Idąc dlej liczniki na media prąd, gaz, ciepła i zimna woda itd na Marzkę. Córcie będą płacić a po co jak matka musi zapłacić, kolosalne zadłużenie i co? A dzieci dokąd by nie odcięli pewni by nie oszczędzały.

largetto
10-07-2009, 15:01
Marzko a nie da rady tak podzielić tego domku, abyś miała swoje oddzielne mieszkanko?
wtedy liczniki na prąd czy wodę miałabyś własne, a córka niech
sobie mieszka w drugiej części domku.....może wtedy zobaczy że to nie tak łatwo utrzymać się samodzielnie ?

Pani Slowikowa
10-07-2009, 15:12
A moze zaproponowac dziewczynom osobne mieszkanie za ktorego wynajem Marzka bedzie doplacac?? ( Na poczatku)
WTEDY SIE WYMELDUJA

sarna2
10-07-2009, 15:37
Prawda! byłam przekonana,że mieszkają w bloku. Niedoczytałam. Wypowiedzi o wymeldowaniu potwierdzały moje przekonanie.
Ja zostawiłam domek. W domku warsztat samochodowy , który przynosił niezłe dochody i odeszłam ,żeby się uwolnić od bardzo podobnej sytuacji. Moje zdrowie było wazniejsze od cegieł i pustaków. Mąz doprowadził dom do ruiny i zmarł z przepicia.Gdybym została pewnie by jeszcze żył, pił i bił.
Dziś mam tylko nerwicę i depresję. Co byłoby gdybym trwała z powodu domku? Bóg jedyny wie. Wróciłam do domku bo był moją własnością i sprzatam i sprzatam. Mam siłę i ochotę. A już byłam zdecydowana popełnić samobójstwo , bo nie widziałam wyjścia.
Wyjście było. Podjełam pracę. Mam emeryturę i żyję. Żadne przedmioty nie zastąpią spokoju i radości z życia. Domek też nie!

tadeusz50
10-07-2009, 16:14
Przepraszam Lucyno nie chciałem poruszyć przykrych dla ciebie wspomnień. Usprawiedliwia mnie fakt, że nie wiedziałem o takich przejściach a może też nie doczytałem.

szrekmen66
10-07-2009, 18:59
witam Wszystkich forumowiczów.. tak się składa, że nie wytrzymując napięcia nerwowego w trakcie czytania poszczególnych postów postanowiłem włączyć się do dyskusji.
Zacznę w banalny ale istotny sposób - otóż jestem wspominanym obecnym partnerem Marzki. W tym momencie zapewne większość z Was nie koniecznie będzie chciała czytać to co mam zamiar napisać i zostanę potraktowany jako ... mniejsza o to jak.
Nie będę się powoływał na poszczególne cytaty zacnych forumowiczów, a raczej streszczę je w specyficzny sposób:
1. pisanie o konieczności wizyt u psychologa to za przeproszeniem farsa i porażka na samym starcie. Nie wiem czy ktokolwiek z Was miał okazję uczestniczyć w spotkaniu z psychologiem w tzw. "poradni rodzinnej" przy tzw. "miejskich ośrodkach pomocy społecznej" (sic!) - ja akurat miałem tę "okazję" i proszę mi wierzyć większych bzdur w życiu nie słyszałem - przepraszam źle się wyraziłem - nic nie usłyszałem chociaż poszedłem po poradę. Ci "psycholodzy" - a miałem do czynienia akurat z dwoma - nie byli w stanie zrobić nic po za zadawaniem szablonowych pytań nie mających związku ze sprawą.
2. nie ma żadnej możliwości doprowadzenia Pauliny do porządku - zdążyłem poznać tę pannę dość dobrze.
Poznając Marzkę i wchodząc nie jako w jej ówczesne życie deklarowałem i będę deklarował chęć pomocy . Nie stoję z boku, nie przyglądam się jak wół na malowane wrota i tylko ja na ten moment wiem jak bardzo jest jej ciężko. Zresztą oboje mamy w tym momencie trywialnie mówiąc "jak zawiązać" .
Charaktery obydwu córek są nie do przyjęcia z tym, że akurat młodsza w hierarchii skuteczności załażenia za skórę jest ewidentnie na pierwszym miejscu. Z grubsza rzecz ujmując ( wiem, że zostanę za to skrytykowany) : Paulina jest chorobliwie perfidną egoistką, leniem. Dąży do dominacji w domu i trwa to wcale nie od czasu rozstania Marzki z "byłym" a dłużej. Zapytacie skąd to wiem.. otóż zdążyłem poznać Marzkę i spędziliśmy nie jeden wieczór rozprawiając o swoich problemach. Jakie są naprawdę córki Marzki wiem doskonale, poznałem ich charaktery, upodobania etc. W głowach mają tylko i wyłącznie życie na tzw. "lajcie" bez obowiązków, nakazów,życzliwości dla ich Matki. Marzka nie opisała Wam Drodzy forumowicze wszystkiego i nie dziwię jej się. Z jednej strony internet daje możliwość wygadania się, ale z drugiej strony wyrzucenie z siebie dokładnie tego wszystkiego co człowiek by chciał staje się nie możliwe - skrupuły, strach, wstyd. Marzka nie jest wyrodną Matką i nigdy nie była - nad opiekuńcza - owszem tak. Wielokrotnie przekonywałem ją , że należy z pannami postąpić drastycznie odcinając pępowinę. Marzka zawsze uznawała, że należy dać czas na rozwiązanie sytuacji. Najwięcej błędów popełniał i popełnia "były" Marzki, który notorycznie przysyła kasę nie weryfikując jakie były wydatki. Wielokrotnie mieliśmy okazję widzieć zmianę Pauliny, była jak do rany przyłóż... powód - skończyła się kasa, nie było na papierosy(panienka pali nałogowo od 16 roku życia, paliła całą ciążę), słodycze. Wystarczyło jednak, że nadchodził "ten dzień" i czar młodej sympatycznej osoby znikał za burzową chmurą - pojawiał się diabeł wcielony nie posiadający żadnych skrupułów - bezczelna, chamska, wulgarna. Paulina jest osobą nader wyrachowaną z niesamowitym darem kłamstwa - będzie patrzeć w oczy swojemu rozmówcy i będzie kłamać bez zmrużenia oka. W swoim jakże krótkim życiu zdążyła już: palić jak komin, włóczyć się po nocach po knajpach i dyskotekach wracając w stanie "wskazującym" do domu(nie zawsze), ćpała(podobno nie wiele-dzięki swojemu chłopakowi a obecnemu tatusiowi odsiadującemu wyrok), zajść w ciążę a wszystko do 18 roku życia. A oto przykład z życia Pauliny:
" Jestem już dorosła (nie całe 17 lat. mój przypis) mogę palić"
" Jestem nie pełnoletnia i musisz mnie utrzymywać"
Obydwa cytaty zostały wypowiedziane przez nią pod adresem Marzki w odstępie 10 minut.
Kochani .. komentujcie to jak chcecie... ja wiem jedno: Marzka nie jest tu winna ...

tadeusz50
10-07-2009, 19:19
Szrekmenie66
. pisanie o konieczności wizyt u psychologa to za przeproszeniem farsa i porażka na samym starcie. Nie wiem czy ktokolwiek z Was miał okazję uczestniczyć w spotkaniu z psychologiem w tzw. "poradni rodzinnej" przy tzw. "miejskich ośrodkach pomocy społecznej" (sic!) - ja akurat miałem tę "okazję" i proszę mi wierzyć większych bzdur w życiu nie słyszałem - przepraszam źle się wyraziłem - nic nie usłyszałem chociaż poszedłem po poradę. Ci "psycholodzy" - a miałem do czynienia akurat z dwoma - nie byli w stanie zrobić nic po za zadawaniem szablonowych pytań nie mających związku ze sprawą.

No cóż na podstawie spotkań z dwoma psychologami, terapeutami wystawiasz opinię wszystkim, Idę do lekarz on mówi, że mam katar drugi grypę, trzeci zapalenie płuc, czwarty prawidłowo stwierdza odma płucna. Dałem taki przykład. Sam miałem do "czynienia" z wieloma psychologami terapeutami i też mam i nich różnoraką opinię. Podejrzewam, że sami nie rozwiążecie problemu. Czasy kiedy było wstyd iść do psychologa dawno minęły.
Nigdzie nie przeczytałem by Marzka w naszej ocenie była wyrodną matką -sama tak się oceniła. Ale nadopiekuńczością też można wyrządzić krzywdę, Jest takie powiedzenie "Zagłaskać kota na śmierć". O tym, że dużą winę ponosi były też pisałem. Ty jesteś na przegranej pozycji w nakazywaniu im czegokolwiek. Nie maż żadnych praw do nich a one są niestety dorosłe. Mogę tylko współczuć.

Pani Slowikowa
10-07-2009, 19:29
Caly czas mysle ze najwazniejsze jest aby sie dziewczyny wymeldowaly z mieszkania..
Starsza juz nie ma prawa do mieszkania chyba bo byla zameldowana za granica..
Mlodsza mozna sklonic jakos aby sie wymeldowala i zamieszkala gdzie indziej. Moze z pomoca ojca ?? Bedzie sie jej placilo mieszkanie dopuki nie stanie na nogi.
Kazda mloda osoba poszlaby na to.
Tak ja zrobilabym na waszym miejscu.
Mieszkajac osobno moze nawet powrocic dobra atmosfera miedzy Marzka a dziecmi i wnukami.

szrekmen66
10-07-2009, 19:31
biorąc pod uwagę, że Paulina ma lat 18 raczej nie należy oczekiwać z jej strony przychylności co do wizyty u psychologa.. żyje w swoim świecie i jest jej dobrze... a że ja jestem na przegranej pozycji - to akurat brałem pod uwagę od początku związku z Marzką... nie będę jednak przyzwalał na rzucane obelgi pod swoim jak i pod adresem Marzki... DZIECKO NIE MA PRAWA STAWIAĆ SWOICH WARUNKÓW!!!

babciela
10-07-2009, 19:53
No, troche mna zatrzęsło jak przeczytałam post szrekmena66- prosze was nie patrzcie na to tak jednostronnie. Szrekmenie- pamiętaj dziecko rodzi sie z tak zw. carte blanche- jasne,że pewne cechy sa w genach w i w niesprzyjających okolicznosciach wyłaża z człowieka- albo nawet nie potrzeba tych okoliczności, a one i tak wyłaża.Nie wiem jak było z córkami Marzki- ale coś tu mi "nie pasie"- dwie dziewczynki , nie pokonczone szkoły, dwie przedwczesne, nieprzemyślane ciąze, dwa dziwne związki tych dziewczat- nie za duzo tych przypadkowych rzeczy.... Tu jak na dłoni wychodza błędy wychowawcze- ja nie wnikam czy ojca, czy matki- bo to nie moja sprawa... ja wychowałam samotnie dwie dziewczyny, wychowalam, wykształcilam, wydalam za maz, teraz pomagam w chowaniu wnuków. Czy nie popełniłam bleldów - MNOSTWO- ale na Boga , umialam pewnymi rzeczami pokierowac- ja tez się balam, ale bac ,to nie znaczy, dawac wskakiwac sobie na glowę, pozwolic -w wieku16 lat!- w mojej obecnosci palic córce papierosy, czy pozwolic zawalic szkołe.pwene reguły były ustalone od poczatku i nie bylo zmiluj się.jednoczesnie musiałam byc na biezaco z czytaniem , teatrem, kinem itd... i pracowałam. Gdzieś tu jest potężny blad- i to wcale nie dziewczyn....

sarna2
10-07-2009, 19:53
Super,że Marzka ma takie wsparcie. Realizując wskazówki Szerkmena ma szansę wyjśc na prostą. ODCIĄĆ pepowinę! To jest to. Dorosłe pyskate dzieci , wspomagane finansowo przez ojca poradzą sobie. Jeśli nie , daj im adres pomocy społecznej. Jesli będą musiały się kajać , inaczej spojrzą na życie.

sarna2
10-07-2009, 20:00
Przepraszam Lucyno nie chciałem poruszyć przykrych dla ciebie wspomnień. Usprawiedliwia mnie fakt, że nie wiedziałem o takich przejściach a może też nie doczytałem.
Tadeusz! Sama siępodziliłam moimi doświadczeniami życiowymi. Chętnie to robię, ponieważ wiem przez co przeszłam.
Na tym forum szukam wsparcia, ale też chętnie daję potrzebującym. Tylko dlatego opisałam swoją historię. Przestało byc to dla mnie przykre. Wyszłam z podniesioną głową i każdemu opowiem historię moją jeśli uznam to za stosowne. Nie uważam żebyś miał mnie za co przepraszać. Takie słowa świadczą ,że jestes wrażliwym i dobrym człowiekiem.

szrekmen66
10-07-2009, 20:08
babciela .. słusznie zauważyłaś, że gdzieś jest błąd wychowawczy, ale tak się składa, że Paulina nie ma charakteru ani swojej matki ani ojca - raczej bliżej jej do charakterów rodziny jej ojca - nie zmienia to jednak faktu, że pewnych złych nawyków nauczyła się sama bądź przy pomocy tzw. towarzystwa.
Marzka w pewnym sensie, będąc w poprzednim związku, była skazana jednak na "samotność". Obie córki zawsze były za ojcem, a ten dla odmiany będąc często na % nie odmawiał im niczego. Kupował im w ten sposób uczucie, którym miały go darzyć. Jakiekolwiek uwagi związane z wybrykami panienek adresowane do ich ojca pozostawały bez odzewu. Tak więc układ sił był 3:1 .. zmieniło się to odrobinę, gdy Marzka zaczęła mieć wsparcie z mojej strony - oczywiście nie od razu... robię co w mojej mocy aby jej pomóc....

elza
10-07-2009, 20:09
Ja Ciebie rozumiem ,ale powinnaś zatroszczyć się o siebie ,być czujną bo na prawdę może to kiepsko wyjść -pozdrawiam i trzymaj się !

babciela
10-07-2009, 20:14
I przeczytałam jeszcze raz cala historie Rodziny-twierdze, że istnieja tam rzeczy o których tylko ta rodzina wie,i nie mam prawa ani oceniac, ani dawac rad- Tam wszyscy potrzebuja pomocy= bardzo fachowej i bardzo profesjonalnej.

babciela
10-07-2009, 20:19
Zlych nawyków sam czlowiek się nie uczy- nie ma takiej opcji-jeszcze raz powtarzam , nie mam prawa ingerowac w sprawy Rodziny- ale pytanie samo cisnie się na usta- dlaczego dziewczynki byly z Ojcem a nie z Ojcem i Matka.Ja koncze dyskusje- za duzo tu niepawidłowosci....

szrekmen66
10-07-2009, 20:32
złych nawyków można się nauczyć bardzo szybko - na zasadzie zakazanego owocu, który najlepiej smakuje... zaś poszukując odpowiedzi na pytanie : dlaczego były związane z Ojcem a nie z obojgiem Rodziców to odpowiedź jest prosta : Rodzice nie byli ze sobą wystarczająco emocjonalnie związani, a na dokładkę Ojciec zarabiał więcej i więcej kasy dawał pannicom... pisałem o tym..

Pani Slowikowa
10-07-2009, 20:35
I przeczytałam jeszcze raz cala historie Rodziny-twierdze, że istnieja tam rzeczy o których tylko ta rodzina wie,i nie mam prawa ani oceniac, ani dawac rad- Tam wszyscy potrzebuja pomocy= bardzo fachowej i bardzo profesjonalnej.


Babcielu, nie ma watpliwosci ze zostaly popelnione bledy wychowawcze ale juz jest za pozno na ich naprawianie.
One juz zostaly zle wychowane.
Dziewczyny sa dorosle i jedyna szansa jaka jest aby naprawic sytuacje to to aby sie oddzielic od nich.
Oddzielajac sie od mamy wydorosleja i zaczna innymi oczami widziec sytuacje one same.
To bedzie najlepsza kuracja moim zdaniem.
Jeszcze nie wszystko jest stracone

szrekmen66
10-07-2009, 20:38
a co do "koniecznej pomocy fachowca"... wybacz, nie wiem o jakiego fachowca i od jakich dolegliwości Ci chodzi.. fakt, że Ty sama Babcielu wychowałaś we właściwy sposób swoją dziatwę nie oznacza, że wszystkim może się udać dokładnie tak samo. Ja jestem człowiekiem z pokolenia, gdzie d...pa nie była szklanką i nigdy się nie zbiła ;)... teraz nad obecnym pokoleniem tak zapanować się nie da.. chyba , że przy pomocy policji, którą i tak gówniarze maja głęboko w ...

Malgorzata 50
11-07-2009, 00:46
A moze zaproponowac dziewczynom osobne mieszkanie za ktorego wynajem Marzka bedzie doplacac?? ( Na poczatku)
WTEDY SIE WYMELDUJA
Asiu dlaczego Marzka ma dopłacać -dopłaci raz i wszystkie nasze dobre rady szlag trafi -chodzi o to ,żeby NIE dopłacała bo to chyba trochę w całym kontekście bez sensu.

Malgorzata 50
11-07-2009, 00:56
biorąc pod uwagę, że Paulina ma lat 18 raczej nie należy oczekiwać z jej strony przychylności co do wizyty u psychologa.. żyje w swoim świecie i jest jej dobrze... a że ja jestem na przegranej pozycji - to akurat brałem pod uwagę od początku związku z Marzką... nie będę jednak przyzwalał na rzucane obelgi pod swoim jak i pod adresem Marzki... DZIECKO NIE MA PRAWA STAWIAĆ SWOICH WARUNKÓW!!!
Jesteś w super trudnej sytuacji -nie wiem skąd te obawy o ocenianie Marzki czy ciebie -można wam tylko współczuć .Myślę ,że ten psycholog (mam zresztą na temat poradni rodzinnych podobne zdanie jak ty) potrzebny jest raczej Marzce -dziewucha nie pójdzie .Mówię i powtarzam z tego co czytam jedyne- wyjście z sytuacji to "jadący przed siebie" wóz meblowy z Paulinką i wszystkim co do niej należy.
Oczywiście będzie, że wredna matka wyrzuciła dziecko z dzieckiem z domu -ale trudno to są koszty-niech tatuś płaci jak chce -wy nie musicie otrzymywać dorosłych bab z przychówkiem ,szczególnie ,że nie ma tu żadnej wzajemności.To będzie Marzkę bardzo bolalo i tylko ona musi zdecydować (perzy twoim 100% wsparciu-a wyglądasz mi na fajnego faceta) wóz czy przewóz.

Pani Slowikowa
11-07-2009, 01:11
Asiu dlaczego Marzka ma dopłacać -dopłaci raz i wszystkie nasze dobre rady szlag trafi -chodzi o to ,żeby NIE dopłacała bo to chyba trochę w całym kontekście bez sensu.


Przeca mowie ze tylko na poczatku;)
Tatulek tez moze dolozyc.. co nie co i dziewczyny sie wyprowadza..
A jak juz beda wyprowadzone to nie beda mialy zadnych praw do mieszkania.. Capito??

Anielka
11-07-2009, 01:25
Dziewczyny,chyba w cuda wierzycie.A gdież one -te córunie się wyprowadzą,gdzie im lepiej będzie.przeciez jak zabraknie kaski,to kto nakarmi,kto poosprzat,kto sie dzieckeim zajmie?Teraz to tylko na cud trzeba licyzc.To sa juz uksztaltowane "charakterki" nauczone przez mamusię nicnierobienia i przez tatusia brania kasy.Wiem,ze to glupio brzmi,ale to Marzka powinna pomyslec o sobie i tak wykombinowac,ze "córeczki" jej będą alimenty płaciły /przeciez jest bez pracy,nawt jeżeli tymczasow zpowodu choroby/i nie jest w stanie płacic za nic,jeszcze udac sie do psychiatry,leczyc sie/nawet jak to leczenie jej jest niepotrzebne,jednak mysle,ze jest,ale" podkładka "będzie/Na takie "Cudowne dzieciaczki" to tylko sposobu trzeba,bo podobroci juz było,po złości tez.Teraz tylko sposobem,pwoli aczkolwiek do skutku.Pozdrawiam Marzko i powodzenia zyczę.

Malgorzata 50
11-07-2009, 01:25
Przeca mowie ze tylko na poczatku;)
Tatulek tez moze dolozyc.. co nie co i dziewczyny sie wyprowadza..
A jak juz beda wyprowadzone to nie beda mialy zadnych praw do mieszkania.. Capito??
Capito ,capito!!!! Spędziłam 7 godzin w pociągu ( do tego byłam w nim chyba najstarsza)to i szare mi zaczęły zanikać.:D

Pani Slowikowa
11-07-2009, 01:54
Capito ,capito!!!! Spędziłam 7 godzin w pociągu ( do tego byłam w nim chyba najstarsza)to i szare mi zaczęły zanikać.:D



Oooo !! To fajna przygoda!! Tak jak ja jechalam ostatnio do Bielsko Bialej.. i piorun trafil w pociag.. he he:D
Tez bylo fajnie
Lubie byc z mlodymi:)

helena62
11-07-2009, 07:23
Witaj Marzko, to bardzo przykre co Cie spotkalo i bardzo Ci wspolczuje ale nie mozesz sie poddac, znam zycie nie jedno przeszlam ale nie wyobrazam sobie juz powtorki, trzymaj , zycze powodzenia

Lila
11-07-2009, 10:19
No cóż, nie ma tak iż nie ma wyjścia.
Na wiele wpływu już nie macie , ale chyba trzeba zacząć od tego , na co macie wpływ.Czyli nie wpuszczać do domu zięcia, nawet za cenę narażenia się jemu i jego bliskim.
Policja zawsze zainterweniuje, szczególnie w wypadku jego odsiadki, która -paradoksalnie - jest waszym sprzymierzeńcem.
Paulinka pewnie pójdzie za ukochanym.I tylko w tym wypadku macie możliwość jej wymeldowania, co nie jest równoznaczne z brakiem pomocy dla niej.

ps.co do błędów wychowawczych - były niewątpliwie.
Ale nie upoważnia to dorosłej dziewuchy do zatruwania życia matce.Mam w swojej rodzinie taką Paulinkę, którą matka samotnie wychowała, głaszcząc po główce za wszystko, nawet za ciążę w liceum.

Niedawno pokazywała mi siniaki i wyszarpane włosy.Matka oczywiście.

Zdzisia
11-07-2009, 11:21
Moje miłe koleżanki. Czytajcie dokładniej. Marzka ma domek jednorodzinny i ma go zostawić "córeczkom" a samej się wynieść. No lepszego kawału nie słyszałem. Sory za brutalność ale aż wróciłem się sprawdzić swoją pamięć. Córeńki może by gołe mury zostawiły.
Idąc dlej liczniki na media prąd, gaz, ciepła i zimna woda itd na Marzkę. Córcie będą płacić a po co jak matka musi zapłacić, kolosalne zadłużenie i co? A dzieci dokąd by nie odcięli pewni by nie oszczędzały.
I tak płaci za wszystko Marzka. A jak będa chciały dom doprowadzić do ruiny to i tak doprowadzą.Marzka nie będzie miała siły się obronić.Co lepsze? W miarę spokojne życie z partnerem,czy ciągła wojna z córkami,które i tak robią w domu co chcą.Marzka pilnuje,sprząta, płaci rachunki i karmi.

Zdzisia
11-07-2009, 11:35
Prawda! byłam przekonana,że mieszkają w bloku. Niedoczytałam. Wypowiedzi o wymeldowaniu potwierdzały moje przekonanie.
Ja zostawiłam domek. W domku warsztat samochodowy , który przynosił niezłe dochody i odeszłam ,żeby się uwolnić od bardzo podobnej sytuacji. Moje zdrowie było wazniejsze od cegieł i pustaków. Mąz doprowadził dom do ruiny i zmarł z przepicia.Gdybym została pewnie by jeszcze żył, pił i bił.
Dziś mam tylko nerwicę i depresję. Co byłoby gdybym trwała z powodu domku? Bóg jedyny wie. Wróciłam do domku bo był moją własnością i sprzatam i sprzatam. Mam siłę i ochotę. A już byłam zdecydowana popełnić samobójstwo , bo nie widziałam wyjścia.
Wyjście było. Podjełam pracę. Mam emeryturę i żyję. Żadne przedmioty nie zastąpią spokoju i radości z życia. Domek też nie!
Właśnie!! Tak myślę.

tadeusz50
11-07-2009, 11:46
Propozycja do postu Lucyny. Albo uzupełnienie. Wszystkie liczniki na media energia, gaz, woda itd przepisać na córkę. W razie powstania zadłużenia ona będzie ponosić konsekwencje. Chodzi o Rejestr Długów. Marzka może mieć później problemy z kredytem i innymi podobnymi sprawami. Pozdrawiam. Milknę.

Scarlett
11-07-2009, 11:53
No cóż Marzko, masz dwa pasożyty w domu. Nie uczą się, nie pracują i dały sobie bezmyślnie zrobić dzieci, wiem, że okrutnie napisane. Jeszcze śmią wyzwać matkę od najgorszych, tylko za co, za to, że martwi się o pannice. Nie będę pisała co masz zrobić, tylko przejrzyj na oczy kobieto. Postaw na siebie i swego partnera. Postaw twarde warunki, ale jakie to już musisz się poważnie zastanowić i bądż konsekwentna.

Iza_bella
12-07-2009, 13:59
.....Jestem już zmęczona tym wszystkim...
Jak pomóc sobie i jej...?

Marzko, dostałaś wiele rad i pouczeń.... Jedne trafione, drugie mniej trafione, ale udzielane - z serca - przez osoby posiadające jedynie duże doświadczenie życiowe.... Wszyscy stwierdzają - Ty zresztą też, że konieczna jest pomoc psychologa.....

Przyznajesz, że masz problemy z córkami - problemy wychowawcze, są konflikty rodzinne, występuje przemoc psychiczna i agresja. Nie ma skutecznej "recepty" na wyjście z tej sytuacji kryzysowej. Kryzys narastał wiele lat i miał wielu "ojców". Teraz ma charakter bardzo ostry i tylko specjalistyczne, kompleksowe działanie może coś pomóc. Ja uważam, że prócz psychologa, potrzebna Wam będzie pomoc rozjemcy rodzinnego, prawnika, terapeuty uzależnień, czy socjologa ....
Tu, na forum takiej fachowej pomocy nie uzyskasz (co najwyżej jakieś wsparcie, czy radę)....

Proponuję zwrócić się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w swoim miejscu zamieszkania. Takie Ośrodki powinny być w każdym mieście powiatowym przy Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Jeśli nie ma takiego Ośrodka tam gdzie mieszkasz, możesz udać się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Łodzi, przy ul. Piotrkowskiej, który swym zasięgiem obejmuje teren całego województwa. Wysłuchają i pomocy udzielą Wam fachowcy z długoletnim doświadczeniem w rozwiązywaniu konfliktów i problemów rodzinnych.
Nie zastanawiaj się długo i zacznij działać..... dla swego dobra i dobra swoich córek.
Życzę powodzenia.

Marzka67
13-07-2009, 08:33
Wszystkim,którzy przejęli się moim losem,którzy próbowali wspomóc mnie radą...bardzo dziękuję i obiecuję,że jeżeli coś zmieni się w moim życiu podzielę się z wami właśnie na tym forum...

Malgorzata 50
13-07-2009, 09:26
Mrzanko trzymam kciuki za Twoje mądre decyzje ,a przede wszystkim za to ,eby w Twojej rodzinie zwyciężyła miłość - córek do Ciebie (bo wierzę ,że ona tam jest tylko sie trochę pogubiła)

Basia.
13-07-2009, 12:40
Wszystkim,którzy przejęli się moim losem,którzy próbowali wspomóc mnie radą...bardzo dziękuję i obiecuję,że jeżeli coś zmieni się w moim życiu podzielę się z wami właśnie na tym forum...
trzymam kciuki, powodzenia. :)

Jadzia_G
13-07-2009, 17:57
Pamiętaj że życie ma się tylko jedno - pomyśl o SOBIE.

Maryna46
13-07-2009, 21:10
Wszystko zależy od Ciebie jak postąpisz z córkami. Życzę Ci powodzenia i serdecznie pozdrawiam.:D

babciela
14-07-2009, 17:07
Konsekwencja, konsekwencja w postepowaniu-córki potrzebuja Twojej miłości- bo bez tej milości nie da sie życ, ale pamietaj o sobie.Powodzenia.E

Zdzisia
22-07-2009, 13:30
Co słychać u Ciebie Marzko?

ula49
22-07-2009, 21:29
Życzę powodzenia i wierzę że Ci się uda tak ustawić to wszystko żebyś mogła mieć spokojne życie....pozdrawiam.....:)

ansty
22-07-2009, 22:39
Matka-jaka będzie twoja? któż to wie w wieku dziecięcym.Powinna być opiekuńcza, kochana i kochająca,taka moja i jedyna. Gorzej, jeżeli się trafi lekkomyślna, egoistyczna,zimna i oschła. Zostawi dzieciątko małe - roczne - u babci - widzi je raz, dwa razy w roku.Dziecko rośnie bez jej miłości, a kiedy ją zobaczy przy okazji odwiedzin-nie zna jej-nie zna jej pocałunków i uścisków.Dopiero kiedy dziecko dorasta, może być przydatne, może w wieku 15 lat iść do pracy, wtedy przypomina sobie, że ma córkę!!! Ma przeciez jeszcze inne dzieci, które tez nie wiedzą że mają siostrę, patrzą na nią wrogo-bo niby dlaczego miałyby ja kochać a choćby tylko lubić? Przecież to jest obcy człowiek!!!!
Nie będę tu opisywać moich /bo to niestety o mnie chodzi/ przeżyć, dość powiedzieć, że mam do rodziców wielki żal, a zwłaszcza do matki.Teraz na stare lata wymaga specjalnych względów, obrażona na cały świat, bo pochowała 3 mężów i została sama.Przeczytałam kiedyś mądre słowa: Z miłością jest tak samo jak z pieniędzmi. Im więcej złożysz ich w b anku, tym więcej procentują.Jak nie złożysz nic, nie masz nic!!!!

sarna2
23-07-2009, 09:10
" Im więcej złożysz ich w b anku, tym więcej procentują"- prawda, tylko banki też różne są i mogą przynieść straty na lokatach. Ja tak mam w relacji z wnuczką.
Aniu ! Nie bardzo wiem w czym problem. Mam88- letnią mamę u siebie i jest trudno. Ale to chyba problem w czym innym. Napisz jasniej.

BarbaraK
23-07-2009, 11:26
" Im więcej złożysz ich w b anku, tym więcej procentują"- prawda, tylko banki też różne są i mogą przynieść straty na lokatach. Ja tak mam w relacji z wnuczką.
Aniu ! Nie bardzo wiem w czym problem. Mam88- letnią mamę u siebie i jest trudno. Ale to chyba problem w czym innym. Napisz jasniej.
Ania napisała dość jasno,że trzeba dawać miłość swoją ,by otrzymać w odwrocie.Sama miała problem nie otrzymując jej od rodzicow,ale napewno sama postępuje inaczej.
Aniu
ale bywa i tak,że dzieci nie obdarzone właściwą miłością w dzieciństwie,nie obdarzają nią swoich dzieci.Mam taki przykład w rodzinie,niby kocha,ale widzę skutki wychowania.Czasami ze mną lepiej się dogadywały niż z mamą.

ansty
23-07-2009, 12:07
Wracam do mojego postu i waszych opinii-otóż nauczona własnym doświadczeniem moje dzieci były i są obdarzone miłością wielką, znają moje przeżycia/bo to już dzieci dorosłe/,ponadto wychowałam od 1,5 roczku syna własnej siostry, która też nie stanęła na wysokości zadania. wiedział on że to jest jego" ciocia", kiedy sie żenił powiedziałam mu prawdę i do dziś dnia nie utrzymuje z nią żadnego kontaktu.Tak że wierzę w powiedzenie że dobre rzeczy pamięta się długo, ale złe jeszcze dłużej!!!
Na temat mojego życia i relacji z rodzicami mogłabym napisać tomy, ale to już nic nie zmieni.Pozdrawiam !!http://www.iv.pl/images/4jdz1fq355lkqrz13pkm.gif (http://www.iv.pl/viewer.php?file=4jdz1fq355lkqrz13pkm.gif)

Marian K
15-11-2009, 09:41
:) Co znaczy słowo matka dla dziecka które zostawiła jak było malutkie,a po wielu latach znowu się go wyrzekła gdy ją znalazło.Jaką sobie dać odpowieć na to słowo,co powiedzieć swoim dzieciom ,matka która po dwakroc wypiera się własnego syna.Jest oczywiście osoba bardzo wierzącą gdzie ,pokora ,miłość do drugiego człowieka.Jak trudno jej odezwać się do wlanego dziecka po 30 latach od jego porzucenia.Przepraszam dobre i bardzo troskliwe matki one wiedza co to jest dziecko.

BarbaraK
15-11-2009, 12:03
:) Co znaczy słowo matka dla dziecka które zostawiła jak było malutkie,a po wielu latach znowu się go wyrzekła gdy ją znalazło.Jaką sobie dać odpowieć na to słowo,co powiedzieć swoim dzieciom ,matka która po dwakroc wypiera się własnego syna.Jest oczywiście osoba bardzo wierzącą gdzie ,pokora ,miłość do drugiego człowieka.Jak trudno jej odezwać się do wlanego dziecka po 30 latach od jego porzucenia.Przepraszam dobre i bardzo troskliwe matki one wiedza co to jest dziecko.
Nie wiem czy to jest Twoje doświadczenie życiowe?Niestety życie pisze różne scenariusze.A to o czym piszesz to nie jest matka,to jest producentka dzieci.Niektore osoby są pozbawione uczuc wyższych,gorsze od zwierząt,które dbają o male do czasu usamodzielninia.Przykro mi ,że są osoby które los dotknąl takim doświadczeniem.Pozdrawiam.

tadeusz50
03-05-2010, 10:35
Nadgorliwość, czy strach przed utratą stanowiska


Minister oświaty urodziła dziecko i po 2 tygodniach wróciła do pracy

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7837330,Minister_oswiaty_urodzila_dziecko_ i_po_2_tygodniach.html?skad=rss

Jak dla mnie nie nadaje się na tak odpowiedzialne stanowisko. To zły przykład dla pracodawców.
Dobrze chociaż, że to nie w Polsce

ansty
05-05-2010, 19:08
Tadziu! można pracować i kochać dziecko-jedno drugiemu nie przeszkadza zbytnio.Jeżeli ma kogoś zaufanego do opieki nad maluchem, a po pracy jest z nim i objawia mu swoja miłość, to jeszcze nie tragedia. Przecież MY matki "socjalizmu" też musiałyśmy pracować,dzieci oddawać do żłobka i przedszkola, ale po 15 godzinie było się w domu przy mężu i dzieciach!!!Pisałam że pomimo, a może właśnie dzięki moim przykrym nad wyraz doświadczeniom z własnymi rodzicami obdarzałam i nadal to czynię moje dzieci wielką miłością i pomocą.Zbliża się Dzień Matki-do mojej nie pójdę-Wybacz mi Boże!!!!

tadeusz50
05-05-2010, 19:19
Tadziu! można pracować i kochać dziecko-jedno drugiemu nie przeszkadza zbytnio.Jeżeli ma kogoś zaufanego do opieki nad maluchem, a po pracy jest z nim i objawia mu swoja miłość, to jeszcze nie tragedia. Przecież MY matki "socjalizmu" też musiałyśmy pracować,dzieci oddawać do żłobka i przedszkola, ale po 15 godzinie było się w domu przy mężu i dzieciach!!!Pisałam że pomimo, a może właśnie dzięki moim przykrym nad wyraz doświadczeniom z własnymi rodzicami obdarzałam i nadal to czynię moje dzieci wielką miłością i pomocą.Zbliża się Dzień Matki-do mojej nie pójdę-Wybacz mi Boże!!!!

ANIU
Ale o ile wiem i pamiętam to ani wówczas ani obecnie nikt nie zmusza matki do powrotu do pracy w dwa tygodnie po porodzie. I wtedy i obecnie matki pracują i oddają niemowlę do żłobka, niańce, babci lub bardzo rzadko dziadkowi. (jestem tego przykładem). Nadgorliwość bywa złym przykladem.

ansty
06-05-2010, 08:41
Tadziu - nikt jej nie zmuszał do takiej decyzji-wiedziała co robi!!! To jeszcze nie czyni z niej wyrodnej matki-prawda?