PDA

View Full Version : GRUNT to rodzinka


Lila
05-08-2009, 13:54
Bo grunt to rodzinka grunt to rodzinka
Bo kto rodzinkę fajną ma
Nie wie co bieda bo gdy potrzeba
To mu rodzinka zawsze nie da ...:D


Jak w piosence Grzesiuka.
Warto mieć dużą rodzinę w dzisiejszych czasach?
Hmm...nie wiem.

iksigrek
05-08-2009, 14:36
Jak w piosence Grzesiuka.
Warto mieć dużą rodzinę w dzisiejszych czasach?
Hmm...nie wiem.

Moje zdanie jest takie, że warto mieć fajna rodzinkę. Może być mała, lub bardzo duża. Najwazniejsze, by była zgodna, a takowe sa.
Zacznę sie bawić w drzewo genealogiczne i jak okaże się, że jestesmy w rodzinie Lila, to uchlam się z radochy.:)

jolita
05-08-2009, 14:44
lub to że malkontenci będą narzekali, a optymiści chwalili.
Pochodzę z rodziny "1 + 1", a ponieważ mój skrajny optymizm głosi, że "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" chwalę sobie ten układ zwłaszcza, że "jak się nie ma co się lubi..." a "z rodziną wychodzi się najlepiej - na zdjęciu!". Ot i podparta sloganami pozdrawiam wielo i mikro - rodzinnych.

Basia.
05-08-2009, 14:58
Nie mam dużej rodziny, jest siostra i siostrzenica, syn, synowa i wnuczki i to mi w zupelności wystarczy.:D

Anielka
05-08-2009, 15:07
Ja natomiast mam dość duzą rodzinke.Mam oboje Rodzicow,dwie siostry,trzy siostrzenice,syna i synową/synowa ma dwoje dzieci/Jak spotykamy sie na imprezach rodzinnych/a często sie spotykamy/to troszke ciasnawo bywa.Lubimy sie,szanujemy ,pomagamy sobie.Fajnie jest mnieć taka rodzinkę.

Kazimierz
05-08-2009, 15:10
Lilu ! Jesteśmy tu, jak w rodzinie.
Pod wpływem Twojego nowego awatara (bardzo ładny, i taki realistyczny), zmieniłem swój, a właściwie wróciłem do pierwszego.
Koniec, z owijaniem postów w kłębek "naturalnej czystej wełny".

tadeusz50
05-08-2009, 15:34
Zależy jak patrzeć na ta rodzinę. Najbliższą, spokrewniona, spowinowaconą. Najbliższej mam niewiele. Rodzice już dawno odeszli, z bratem ????, . Żona była jedynaczką, dwoje dzieci + synowa dwie wnuczki.
Natomiast w drzewie genealogicznym we wszystkie możliwe strony jest nas obecnie 3500, oczywiście z przodkami sięgającymi około 1700r.

Lila
05-08-2009, 15:45
Lilu ! Jesteśmy tu, jak w rodzinie.
Pod wpływem Twojego nowego awatara (bardzo ładny, i taki realistyczny), zmieniłem swój, a właściwie wróciłem do pierwszego.
Koniec, z owijaniem postów w kłębek "naturalnej czystej wełny".


Kazimierz....bo to własnie real skrzeczy.:D

Postanowiłam rzucić twarzą w sieć.
Trudno.Nie mam większego wpływu na wygląd.:cool:

Jacek, byłoby mi bardzo miło.:)

ostatek
05-08-2009, 19:51
http://www.klub.senior.pl/rodzina-blizsza-i-dalsza/t-rodzina-page3-4095.html #39

Mar-Basia
05-08-2009, 20:02
http://www.klub.senior.pl/rodzina-blizsza-i-dalsza/t-rodzina-page3-4095.html #39

No jasne Ostatku ...watek juz byl. Hihihihi

tadeusz50
05-08-2009, 20:07
Lilu

Jak w piosence Grzesiuka.
Warto mieć dużą rodzinę w dzisiejszych czasach?
Hmm...nie wiem.
Rodziny się nie wybiera i właściwie obojętne czy ona jest duża czy mała, zależy od jej spójności.

Lila
05-08-2009, 20:07
No jasne Ostatku ...watek juz byl. Hihihihi

Hihhi..

Każdy już był.:D Ja nie mam pamięci.
A także nie przywiązuję się do wątków.
Może sobie spaść na dół, bo i temat oklepany.

ps.czy lubicie wizyty rodzinne bez zapowiedzi?
Ot, tak przejazdem.
Zatrzymuje się samochód pod domkiem, i z niego wytacza się sześcioosobowa rodzinka, nad wyraz dalsza ?:D

Basia.
05-08-2009, 20:37
czy lubicie wizyty rodzinne bez zapowiedzi?
Ot, tak przejazdem.
Zatrzymuje się samochód pod domkiem, i z niego wytacza się sześcioosobowa rodzinka, nad wyraz dalsza ?:D
nie znoszę takich niespodzianek.

tadeusz50
05-08-2009, 20:42
nie znoszę takich niespodzianek.
Teraz to raczej mało takich niespodzianek. Przed laty gdy były braki w telefoni, bywały częstrze.

jip
05-08-2009, 21:17
Ot, tak przejazdem.
Zatrzymuje się samochód pod domkiem, i z niego wytacza się sześcioosobowa rodzinka, nad wyraz dalsza ?:D
Lila przecież oni Cię lubią i dlatego odwiedzają, a przywieźli chociaż pół litra? i prezent dla psa?

Zdzisia
06-08-2009, 08:17
Grunt to rodzinka?
Bo ja wiem? Trzeba się lubić i szanować.Dla mnie najbliższą rodziną jest mąż,córka i wnuki.Z nimi się przyjażnię i często spotykam. Moją córkę z całą pewnością mogę nazwać przyjaciółką.Mam dość liczne rodzeństwo,ale nie widujemy się często.W miarę upływu lat więzy się rozlużniły. Nie lubię niespodziewanych wizyt,zwłaszcza z noclegiem i poczęstunkiem.Finanse! No i gadki o niczym właściwie.

kama5
09-08-2009, 00:15
Rodzina, rodzina ach rodzina
rodzina nie cieszy , nie cieszy gdy jest
lecz kiedy jej nima
samotnyś jak pies

Są rózne rodziny i jakośc jej wcale nie zależy od liczebnosci.Czasem miewa się lepsze kontakty z dalszą rodziną niż tą bliższą.Porzekadło mówi ,że " rodziny się nie wybiera '
Ja myślę ,że dwa ostatnie wersy zacytowanej piosenki są bardzo realistyczne i że człowiek bez rodziny jest emocjonalnie uboższy.A co do niezapowiedzianych ' wpadów ' - to nie lubię być zaskakiwana ale i też nie robię z tego dramatu , jezeli jeszcze to ktoś z tych milszych członków rodziny.Ja nie wyobrażam sobie życia bez rodziny i takiej samotności.

zosinek
09-08-2009, 14:11
Od czasu do czasu miło spotkać się z rodziną czyżnie?

gratka
09-08-2009, 14:54
Mam mini-rodzinę; córki (2), zięciowie (2) i wnuki (4), do tego jeszcze dwoje siostrzeńców.
Obserwuje tych moich potomków - każdy ma inny charakter.
Zastanawiam się, gdy patrzę na wnuki - czy to czasem nie jest bomba z opóżnionym zapłonem, czy mogę mieć wpływ na ich dalsze życie?
Najmłodszy - w zachowaniu wykapany Lepper,mały cwaniaczek; trzeba go temperować i cywilizowac,
ale nie za bardzo, żeby nie zrobić z niego biernego potakiwacza. Niezależny i asertywny powinien jednak być...
Jakie macie obserwacje - czy od wychowania dużo zależy?
Najważniejsze chyba pierwsze lata życia, wtedy rodzina ma największy wpływ.

tadeusz50
09-08-2009, 15:11
Janino
Zastanawiam się, gdy patrzę na wnuki - czy to czasem nie jest bomba z opóżnionym zapłonem, czy mogę mieć wpływ na ich dalsze życie?
Najmłodszy - w zachowaniu wykapany Lepper,mały cwaniaczek; trzeba go temperować i cywilizowac,
ale nie za bardzo, żeby nie zrobić z niego biernego potakiwacza. Niezależny i asertywny powinien jednak być..
Teraz w obecnych czasach takim ludziom będzie dobrze w życiu. Trzeba umieć walczyć o swoje, być pyskaty, jak go wyrzucą drzwiami wchodzi oknem. Raczej bym nie temperował. Mówię tak bo mam syna (obecnie 38l) gdy jak był dzieckiem taki był. Dawał nam w kość, oj dawał. Obecnie ma tytuł doktora.

largetto
09-08-2009, 16:30
chciałabym poznać Wasze zdanie na temat tego artykułu

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,6876915,Sfrustrowane_panie_domu.html


bo rodzina rodziną, ale czasem przychodzi taki moment jak wyżej.....nawet w moim wieku ;)

kama5
09-08-2009, 21:08
Nawiązuję do pytania babki- gratki;
w/g mnie ważne są pierwsze lata dziecka, kiedy to wpaja się zasady , ktore potem zaowocują w życiu dorosłymw mysl porzekadła ' czym skorupka za mlodu nasiąknie ...." Dziecko też jest bystrym obserwatorem i nasladowcą zachowań dorosłych wiec dobry przyklad da więcej niż samo pouczanie.Zresztą jest masę podręczników na temat metod wychowania z tym , ze teorię weryfikuje życie.Wychowuje się tymi samymi metodami dwoje dzieci a wyniki są czasem diametralnie różne, bo przecież decydujący głos mają geny, na co my nie mamy zupelnie wplywuZ mego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie należy modelować psychiki dziecka w/g swego upodobania i na miarę swoich marzeń.Pozwolić mu na własne wybory i działania , czuwać tylko by to co robi było uczciwe i nie krzywdzace innych.Człowiek najlepiej uczy się życia na własnych błedach.Pamiętam jak buntowałam się w duchu ( bo na zewnatrz nie odwazylabym się tego okazać ), gdy musiałam robić to co rodzice mi narzucali w myśl żle pojetego mego dobra.Moi wnukowie nie dali sobie niczego narzucać, realizowali siebie w całej pełni i mimo moich obaw wyrośli na wykształconych i uczciwych ludzi, są lubiani, mają dobre kontakty z ludźmi, są wrażliwi i chętne ofiarowują pomoc tam gdzie zachodzi taka potrzeba ale o swoje sprawy też potrafią zadbać.Znam też mamę , która od początku decydowała o wszystkim odnosnie swego dziecka .Jak się ma ubrać do jakiej szkoly pojdzie ( srednią zmieniał 4 razy kto moze być jego kolegą itd.Dziś chłopak ma 22 lata i jest życiową kaleką niezdolną nic zrobić bez akceptacji mamy.Nie ma kolegi . nie ma dziewczyny ,nie ruszy się sam bez mamy.Małpia miłośc.

Mira44
09-08-2009, 21:15
Rodzina to podstawa, ale dlaczego nieraz trudniej się z nią dogadać niż z obcymi? Może dlatego, że ma się wobec niej zbyt duże oczekiwania, które niespełnione powodują wzajemne żale i pretensje. W rodzinie trzeba się nie tylko kochać, ale i lubić, a to nie zawsze idzie w parze. Mira

gratka
09-08-2009, 22:01
Nawiązuję do pytania babki- gratki;
w/g mnie ważne są pierwsze lata dziecka, kiedy to wpaja się zasady , ktore potem zaowocują w życiu dorosłymw mysl porzekadła ' czym skorupka za mlodu nasiąknie ...." Dziecko też jest bystrym obserwatorem i nasladowcą zachowań dorosłych (...)
.Wychowuje się tymi samymi metodami dwoje dzieci a wyniki są czasem diametralnie różne, bo przecież decydujący głos mają geny, na co my nie mamy zupelnie wplywu Z mego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie należy modelować psychiki dziecka w/g swego upodobania i na miarę swoich marzeń.Pozwolić mu na własne wybory i działania , czuwać tylko by to co robi było uczciwe i nie krzywdzace innych.Człowiek najlepiej uczy się życia na własnych błedach..
Zgadzam się z Tobą Kamo. Tak wychowywalam własne córki. Mój mały wnuczek w wieku 2-3 lat był bezwzględnym egocentrykiem, nawet egoistą - terroryzowal starszego braciszka i inne dzieci rykiem i rękoczynami. Bałam się, że starszy nabawi się nerwicy. Opiekowałam się nim w tym czasie ( w godzinach pracy rodziców ) i usiłowałam korygować ten charakterek, ale nie stłamsić przy tym dziecka. Z pozostałymi wnukami nie było takich problemów.
Różnica wieku między braćmi jest niewielka, różnica w genach na piątym miejscu po przecinku, a charaktery zupelnie różne.

gratka
09-08-2009, 22:25
Wandziu
przeczytałam artykuł o sfrustrowanych paniach domu. Wiele przykładow, więc wiele spraw porusza. Jedno wiem z autopsji; najgorsze stresy przeżywalam na rocznym urlopie macierzyńskim. Chcialam by pierwszy rok życia dziecko spędzilo z mamą. I oto okazało się, że gotowanie zupek, pranie pieluszek, przygotowywanie obiadków wydawalo mi się tak beznadziejnie monotonne i bezsensowne, tak brakowało mi ludzi, że szczęśliwa byłam, gdy znalazłam nianię i wróciłam do pracy.

Zdzisia
10-08-2009, 13:17
chciałabym poznać Wasze zdanie na temat tego artykułu

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,6876915,Sfrustrowane_panie_domu.html


bo rodzina rodziną, ale czasem przychodzi taki moment jak wyżej.....nawet w moim wieku ;)
Przeczytałam artykuł i część komentarzy do niego.Odetchnęłam :). Większość naszego społeczeństwa to normalni ludzie ze zdrowym spojrzeniem na życie rodzinne i problemy życiowe. Zawsze jest coś za coś.Nie można mieć wszystkiego na raz.A pogodzenie tzw.kariery zawodowej z wychowaniem małych dzieci to mit. No chyba,że się jest bogatym i ma się pomoc domową albo też dziadków zajmujących się dziećmi i domem swoich latorośli. Warto poczytać komentarze,naprawdę.A depresji można się nabawić w każdym wieku i z różnych powodów. I tu potrzebny jest lekarz.Pozdrawiam.:)