PDA

View Full Version : Nepal


Ojanna
11-07-2011, 17:55
Wiele lat temu zobaczyłam w kinie film dokumentalny „Himalaje”. Ogromne wrażenie zrobił na mnie widok Kathmandu z lotu ptaka. Miasto wydało mi się nierealne. Zupełnie jak scenografia z filmowej bajki a nie prawdziwe miejsce, gdzie żyją ludzie. Zakochałam się i od tamtej pory marzyłam o podróży do Nepalu. Jakiś czas później przechodziłam obok sklepu z używaną odzieżą. Na wystawie zobaczyłam przepiękną tkaninę. Na tle szlachetnej czerwieni wydrukowane były ptaki i kwiaty wypełnione maleńkimi kropeczkami. Kupiłam ten kupon materiału. Z jednej strony kolory były wypłowiałe, ale większość w doskonałym stanie miała mi posłużyć za tło przy komponowaniu kolejnego obrazu. Nie wiedziałam wtedy skąd pochodzi ta tkanina. Dziś wiem, że był to kolejny dzwonek przypominający mi o niespełnionych marzeniach. Kilka miesięcy później, w końcu, po latach podjęłam decyzję. Jadę! Teraz albo nigdy! Decyzja zapadła po koniec grudnia a dziesiątego stycznia leciałam już do Delhi. Trasa wyprawy wiodła przez Indie, ale do domu miałam wracać z Kathmandu. Z mojego wymarzonego miasta.
Zapraszam Państwa do Nepalu :)

https://lh4.googleusercontent.com/-c_Tt98Y9LQQ/ThsbaQXX5QI/AAAAAAAABPE/HIuupS8eQE0/DSC_0271.jpg

Ojanna
11-07-2011, 18:03
Tuż przed granicą

https://lh6.googleusercontent.com/-nGxDMldian0/ThsbW4mHC9I/AAAAAAAABO4/zPNc-nl8xnU/DSC_0257.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-9dzd6oruuRE/ThsbYB_DFWI/AAAAAAAABO8/RFdtBDM_oeo/DSC_0265.jpg

Różnica między Indiami a Nepalem jest ogromna. Przekraczając granicę wchodzimy w inny wymiar, zupełnie inną kulturę. Nigdy bym nie uwierzyła, że jakaś wyimaginowana kreska na mapie tak wiele znaczy.

Ojanna
11-07-2011, 18:11
https://lh4.googleusercontent.com/-OG54XeMwmnA/ThsbZRlzowI/AAAAAAAABPA/5qAUV19XHTI/s512/DSC_0268.jpg

Pierwszy przystanek w Nepalu:

https://lh5.googleusercontent.com/-tu_WvvXgl98/ThsbbeWsJiI/AAAAAAAABPI/_o6vHGb57Vg/s512/DSC_0277.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-RwK5L7f5__E/ThsbcLv3zvI/AAAAAAAABPM/WS7-5CibO44/s512/DSC_0294.jpg

Ojanna
11-07-2011, 18:40
https://lh3.googleusercontent.com/-Lilv1iaF4ak/ThsbdfaediI/AAAAAAAABPQ/xmrQZWd87ik/DSC_0295.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-SbrsoHQ1eq4/ThsbeC2yg2I/AAAAAAAABPU/tWSSR0Y6RWM/DSC_0302.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-zUazzVWwW68/ThsbfP2TCiI/AAAAAAAABPY/VNiri-0Ag0g/s512/DSC_0323.jpg

Malwina
11-07-2011, 18:57
Udawadnisz nam, ze marzyc to chciec a chciec to móc....mocna z Ciebie osoba.....
strasznie surowy i biedny ten Nepal....
taak... "że taka kreska na mapie"tyle znaczy...a ile takich kresek na globusie to ciekawi ludzie, ich dola i niedola, zwyczaje, rytuały, codziennośc.....obce nam, inne....niezrozumiałe.....opowiadaj....

senioritka
11-07-2011, 20:28
Ojanno, opowiadaj, pokazuj, proszę! Bardzo jestem ciekawa
Twoich wrażeń z podróży. Będę śledziła ten wątek i czekała na
następne zdjęcia. Pozdrawiam!

ewikomega
11-07-2011, 21:45
Ojanno z przyjemnością oglądam Nepal- kontynuuj wątek.


Mała moja dygresja.
Dziesięć lat temu wybrałam się na pielgrzymkę do Medziugorie/Hercegowina/ i...... podobnie jak Ty / Twoja fotka/ na granicy w Nepalu-skrajność -wielka bieda----szok.


Ja podobnie nie dowierzałam co zobaczyłam
-na granicy z Hercegowiną i Chorwacją
http://emoty.blox.pl/resource/th_0girl_cleanglasses1.gif


i też przeżyłam szok.

Na granicy zamiast budynków straży granicznej i celnej/ja były funkcojnariusz :) /......zobaczyłam biednie ubranych dwóch panów siedzących na krzesłach na poboczach drogi -tak wygląda tam odprawa celna-szkoda nie mam zdjęcia -nie mogę wkleić.
Proszę wierzy na słowo.


Drugi szok przeżyłam wjeżdżając do miasteczka-które jest miejscem kultu religijnego. Myślałam ,że Medziugorie to skromna mieścina a tam-głowa boli.


Mac Donaldy , kafejki stragany.Miasteczko to równać się może obecnie z ekstra kurortem.
Co kilka metrów/jak pisałam wyżej/ bazy gastronomiczno-noclegowe,stragany z dewocjonaliami i nie tylko.

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/56/Me%C4%91ugorje_St.James_Church.jpg/245px-Me%C4%91ugorje_St.James_Church.jpg
Owszem kościół św. Jakuba, ale...................

Ojanno ciekawy twój wątek-będę śledzić:)

Jadzia P.
11-07-2011, 21:59
Z dużym zainteresowaniem będę śledziła Twój wątek o Nepalu, ponieważ i ja marzę o tym by tam polecieć....
Marzy nam się wyprawa do Indii i Nepalu....ale ten brud...:mad: ....mnie odstrasza... :confused:

Ojanna
11-07-2011, 22:21
Jadziu zostań z nami, brud w Indiach przytłacza, ale jeśli wie się co nieco o kulturze tego kraju, to łatwiej wszystko można zrozumieć i zaakceptować. Miałam pecha, bo o Indiach czytałam Terzaniego, ale już za późno.
Tymczasem mamy malownicze obrazy w drodze na dół - wjechaliśmy busem, zejść trzeba było na własnych nogach. I tu zaskoczenie: starsza pani sprawnie i owszem z wysiłkiem, ale pokonuje trasę z radością a młodzież ma ciężko...bardzo ciężko.

https://lh3.googleusercontent.com/-s1VIUuNtNd8/ThsbgKGvonI/AAAAAAAABPc/pX4j8Fg2qPc/DSC_0329.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-RdGUSMnqcaU/ThsbhKjBNDI/AAAAAAAABPg/UqDssymy31o/DSC_0335.jpg

Tymczasem lokalni mieszkańcy w japonkach, z drewnem na opał na plecach, truchtają sobie na luzie w górę i w dół.

https://lh6.googleusercontent.com/-2k2PJjjT6so/Thsbh41nr7I/AAAAAAAABPk/kknN-jqXQl8/s512/DSC_0351.jpg

Ojanna
11-07-2011, 22:23
CDN jutro :)

Ojanna
12-07-2011, 07:42
Malwinko, Senioritko, Ewikomego, Jadziu - dziękuję za odwiedziny w tym wątku :)

Ojanna
12-07-2011, 08:02
Udawadnisz nam, ze marzyc to chciec a chciec to móc....mocna z Ciebie osoba.....
strasznie surowy i biedny ten Nepal....
taak... "że taka kreska na mapie"tyle znaczy...a ile takich kresek na globusie to ciekawi ludzie, ich dola i niedola, zwyczaje, rytuały, codziennośc.....obce nam, inne....niezrozumiałe.....opowiadaj....

Masz rację, Nepal jest bardzo surowy i bardzo biedny. Jednak ludzie są pogodni. Nawet ci bardzo ubodzy. Myślę, że to kwestia religii, filozofii życia. Mają w sobie dużo pokory.

Podobnie jest w Indiach - początkowo buntowałam się na widok biedy, bezdomnych matek z maleńkimi dziećmi. Nie mogłam zrozumieć czemu nie robią rewolucji? A to proste: my mamy jedno życie, później niebo, piekło lub nic, co kto woli. Hindusi mają wiele żyć a w każdym z nich rolę do wypełnienia. Jeśli urodzą się w najniższej kaście to znaczy, że karma ich poprzedniego życia wymaga właśnie takiego zadośćuczynienia. Taka karma.
Oczywiście nie należy generalizować. Dziś wszystko się zmienia, Indie rozwijają się i pewnie młodzież ma już inne spojrzenie na wiarę. Chociaż poznałam studenta, który z wypiekami na twarzy pytał mnie czy to prawda, że w Europie chłopcy mogą spotykać się z dziewczynami przed ślubem ;)

Malwinko wybrałam bardzo tanią opcję podróży: z plecakiem, nie autokarem lecz lokalnymi środkami transportu itd. Jeśli tylko zdrowie pozwala, można jechać na koniec świata :)

Macie rację z tymi granicami. Nawet wracając ze Słowacji widać różnicę jak się wjeżdża do Polski: reklamy i banery doprowadzają mnie do rozpaczy :(

Jadziu w Indiach jest straszliwe brudno, ale w Nepalu czysto. Zauroczyły mnie klatki dla kur z ażurowym dnem, tak by kurki miały czysto :)

https://lh3.googleusercontent.com/-0cPRHwK9G18/Thsbk2jgepI/AAAAAAAABPs/db6Cu-14AIE/DSC_0353.jpg

Ojanna
12-07-2011, 08:17
Stragan na ulicach Pokhary:

https://lh4.googleusercontent.com/-u6RqDsyWbqU/ThsbmlRa5HI/AAAAAAAABPw/txcvzpXn9vU/DSC_0369.jpg

I mnich z klasztoru:

https://lh6.googleusercontent.com/-_ES7WTH-HKw/ThsbnQWt_4I/AAAAAAAABP0/bEMBFr9WKlI/s512/DSC_0375.jpg

Alunia
12-07-2011, 09:31
Naprawdę? I takie marzenia mogą przestać być jedynie marzeniami?
Jestem bardzo podekscytowana Twoim wątkiem bo moje marzenia o wyprawie również krążą w tej części świata!:D
Opowiedz, proszę jak zorganizowałaś tę podróż, z kim, jaki był jej koszt, jakie dokumenty, szczepienia itp
(mam nadzieję, że nie wkraczam w Twoją prywatność tymi pytaniami..? Jeśli tak, pomiń pytanie :confused:)
Jestem bardzo ciekawa szczegółów i obrazów z wyprawy.

Bajadera07
12-07-2011, 09:45
Nepal.. będę tu zaglądać częściej... Po Włoszech Niki oraz Europie ( i nie tylko) Marbelli, trafiła nam się kolejna podróżniczka.... Oprócz ciekawych fotek mam nadzieję również na ciekawe opisy....
:)

Malwina
12-07-2011, 09:50
Aluniu, wiedziałąm, ze predzej czy później tu się spotkamy....hihi

Ojanna
12-07-2011, 09:59
Naprawdę? I takie marzenia mogą przestać być jedynie marzeniami?

Opowiedz, proszę jak zorganizowałaś tę podróż, z kim, jaki był jej koszt, jakie dokumenty, szczepienia itp


Są firmy, które organizują wyjazdy trampingowe. Koszty są wtedy minimalne, ale trzeba przygotować się na trudy podróży. Moim zdaniem jest to całkiem dobra, pośrednia opcja pomiędzy drogim wyjazdem, w czasie którego oglądasz świat prze szybę klimatyzowanego autokaru a samodzielnym, niezależnym zwiedzaniem. Firmę, z którą ja jechałam chętnie polecę na pw :) Na ich stronie są wszystkie informacje odnośnie kosztów i innych spraw.

Ojanna
12-07-2011, 10:04
Nepal – to brzmiało jak sen. Po trudach podróży przez Indie wreszcie dotarłam do magicznej granicy. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałam nic o wyjątkowości tego miejsca. Ale śniadanie w przydrożnej kafejce, tuż przed przejście granicznym, dało mi do myślenia. Było inaczej. Nie potrafię opisać dlaczego, ale poczułam się bezpieczniej. Tak jakbym właśnie wróciła do domu. Ulga. I pomyśleć, że po wizycie w Benaresie szukałam połączeń lotniczych, żeby wracać do Warszawy! Dobrze, że się nie udało! Skądinąd handlarze byli bardziej natarczywi niż w Indiach, ale mam wrażenie, że po prostu trafili na moją chwilę słabości. Z drugiej strony okazali się niezwykle pomocni. Moja wiara w plastikowy pieniądz po raz kolejny wystawiona została na próbę. W Sonauli nie było bankomatu! Dokonałam więc fikcyjnego zakupu w przydrożnym sklepiku z pamiątkami, fikcyjnego bo nie dostałam towarów tylko gotówkę. Oczywiście odrobinę pomniejszoną w stosunku do tego, co podpisywałam na wydruku z maszynki na ladzie. No cóż, gapowe trzeba płacić! W każdym razie było sympatycznie, serdecznie i miło. Potem w biurze imigracyjnym czekałam w kolejce do urzędnika, który wklejał, jakże urocze, wizy do paszportów, ale stemple stawiał drugi urzędnik i trzeba było stanąć w drugiej kolejce. Trochę mniej mi się to podobało, bo już chciałam przekroczyć granicę, ale i tak procedura nie zabrała zbyt wiele czasu. Granicę należy obowiązkowo przekroczyć pieszo, niosąc własny bagaż. Z przyjemnością i bardzo podekscytowana przeszłam przez bramę graniczną. I od tej pory towarzyszyło mi nieustannie uczucie, które potrafię określić tylko jednym słowem: euforia.

Ojanna
12-07-2011, 10:08
https://lh4.googleusercontent.com/-7sTCFl7EzA0/Thsbn0QtjdI/AAAAAAAABP4/9bfr5nSO0s0/s512/DSC_0385.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-Sj37G1SMiPQ/ThsbpPqrA9I/AAAAAAAABP8/t9y_Qnd5vJI/s512/DSC_0401.jpg

Bajadera07
12-07-2011, 10:22
https://lh4.googleusercontent.com/-7sTCFl7EzA0/Thsbn0QtjdI/AAAAAAAABP4/9bfr5nSO0s0/s512/DSC_0385.jpg

Czy to chłopcy, którzy zostają na kilka lat oddani pod opiekę mnichów by samym zostać mnichami, by po paru latach móc wrócić do cywilnego życia..? czego się tam uczą ..? czy tylko filozofii buddyjskiej czy także sztuk walki..? :)

Ojanna
12-07-2011, 11:19
Czy to chłopcy, którzy zostają na kilka lat oddani pod opiekę mnichów by samym zostać mnichami, by po paru latach móc wrócić do cywilnego życia..? czego się tam uczą ..? czy tylko filozofii buddyjskiej czy także sztuk walki..? :)

Oglądałam kiedyś dokument niemiecki o klasztorach buddyjskich i zasadach w nich panujących. Różnie to bywa z wytrwaniem w życiu klasztornym. Nie widziałam, żeby uczyli się sztuk walki. Ja oceniłam to jako szkołę z internatem :)

Ojanna
12-07-2011, 18:01
https://lh4.googleusercontent.com/-3cl1LhyZIeI/ThsbpwotouI/AAAAAAAABQA/NPegI_QrdXQ/s512/DSC_0403.jpg

Himalaje pojawiły się niespodziewanie. Jechaliśmy busem, wąską drogą przez małe wioski. Kierowca włączył płytę z lokalną muzyką. Z głośników popłynęły kojące dźwięki. Śpiewały kobiety, ale ich głosy brzmiały tak jakby dziecięco a melodia była bardzo przyjemna. Trochę ten nastrój psuła jakość głośników, ale co tam! Nie to było w tym momencie najważniejsze. Góry nagle uwidoczniły się w (prawie) całej okazałości. Nie było zapowiadających to piękno wzniesień i pagórków. Nagle okazało się, że droga zaczyna się wspinać a silnik samochodu zmienia dźwięk i wyraźnie walczy o każdy kilometr. A za oknem pojawiły się zielone, tarasowe pola hipnotyzujące swoją urodą. Wyglądałam przez okno i zastanawiałam się jak to możliwe, że zaledwie kilkadziesiąt kilometrów stanowi taką różnicę? Inny krajobraz, inni i inaczej ubrani ludzie, inne zabudowania....jak to możliwe? Nie wiem, ale to był inny świat i było to widoczne. Właściwie nie ma czemu się dziwić bo podobnie jest u nas. Przekraczamy granicę z Niemcami i nagle zaczynają się autostrady. Co prawda w tym przypadku nie chodzi o stan dróg, ale różnica była równie diametralna. Zupełnie jakby ta cienka kreska na mapie miała jakieś znaczenie. Ma, ma, spore znaczenie.

Ojanna
12-07-2011, 18:07
https://lh3.googleusercontent.com/-12nQ4w6qtOo/ThsbqjxNFzI/AAAAAAAABQE/wioMV1yTB2k/s512/DSC_0408.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-Na26DKNzerM/ThxwzNIsxfI/AAAAAAAABSM/gYEMas3ZruY/DSC_0331.jpg

Pierwszy przystanek w maleńkiej wiosce przy drodze utwierdził mnie w przekonaniu, że jadę we właściwą stronę. Mieszkańcy przyjmują turystów bardzo serdecznie, z prawdziwą radością. Od razu w oczy wpadły mi piękne tkaniny jakimi otulone były kobiety. Identyczne jak ta, którą kupiłam w sklepie z używaną odzieżą w Warszawie! Wszystko zaczęło układać się w ciąg zdarzeń jakby nieprzypadkowy. To była maleńka wioska przytulona do zbocza góry wzdłuż wąskiej drogi do Pokhary. Nie wiem jak te domeczki trzymają się skał, ale niewiele jest miejsca na ścieżki a tuż za domami zaczyna się urwisko. Dzieci oczywiście pochłaniają całą moją uwagę tak, że nie mam czasu nawet kupić czegoś do jedzenia. Pozują do fotografii, śmieją się i cieszą ze spotkania. Są urocze. I bardzo pomocne. Mała dziewczynka, miała może pięć lat, wytłumaczyła babci, że mam katar i natychmiast groźba wycierania nosa w rękaw jedynego swetra zostaje zażegnana. Zaopatrzona w paczkę serwetek mogę dalej podziwiać widoki w drodze do Pokhary.

Przeziębiłam się w Indiach. Samochód, którym jechałam z Benaresu do Gorakhpur nie miał jednej szyby. Było bardzo zimno pomimo osłonięcia okna karimatą. Drzwi też były nieszczelne i nie było możliwości ochronić się przed chłodem, ale za to teraz widoki zapierają dech w piersiach! Wypielęgnowane pola wiją się kilometrami. Wiją się dosłownie, bo tarasowo ułożone pola wyglądają jak zielone lub żółte secesyjne schody na stokach gór wśród bujnych palm. Tarasy okolone są niskimi murkami tak, by ziemia zatrzymywała się na poletku. Często można zobaczyć ludzi pracujących w polu. Oczywiście nie ma mowy o żadnych maszynach. Nic tam nie dojedzie! Ogromne połacie pracowicie wydarte górom. Autobus trzęsie niemiłosiernie a ja notuję kolejne urokliwe elementy wiejskiego krajobrazu. Karmniki dla kóz ze świeżymi gałązkami, higieniczne klatki dla kur....dobrze byłoby, żeby nasi rolnicy to zobaczyli. Byłam bardzo zmęczona, ale na szczęście autobusem trzęsło tak bardzo, że nie udało się zasnąć i nie straciłam niczego z tej malowniczej trasy. Dobrze się stało, bo kolejny dzień przywitał mnie mgłą doskonałą i na podziwianie szerokiej panoramy nie było już szans. To jeden z powodów dla których muszę tam wrócić. Chcę zobaczyć wszystko, nie tylko to co na wyciągnięcie ręki.

Ojanna
12-07-2011, 18:08
https://lh3.googleusercontent.com/-449iNhA7klI/Thsbrb8KHSI/AAAAAAAABQI/t9y1dqB4AS8/DSC_0427.jpg


Pokhara to całkiem spore i nowe miasto. Rozrosło się razem z modą na trekking w Himalajach. Poznałam tylko tę najbardziej turystyczną część wokół rodzinnych hotelików i ulicy handlowej dla turystów. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo europejsko. Ładne sklepy, zadbane domy, restauracje o znajomych nazwach. Ulice bardzo czyste pomimo swobodnie spacerujących krów. Jednak coś w tym jest. Coś innego od tego, co do tej pory widziałam. Myślę, że to ludzie. To jacy są, jak serdecznie się uśmiechają, jak mówią. Oczywiście, jak wszędzie, sklepikarze znają się na swoim fachu, więc warto się targować. Ale szczery entuzjazm i widoczna sympatia dla gościa nie ułatwiała mi tego zadania. Z przyjemnością zapłaciłam wygórowaną cenę za korale. Ale jedno doświadczenie wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Było zimno a ja nie miałam nic wystarczająco ciepłego. Chciałam kupić kurtkę z polaru, ale jako mało doświadczona podróżniczka miałam ze sobą karty kredytowe zamiast jakiejś przyzwoitej waluty. Bankomaty owszem były, ale wieczorem niestety puste, powiedziałam więc pani w sklepie, że jutro wrócę po kurtkę. To co usłyszałam wzbudziło moją bezwarunkową sympatię i szczere uznanie dla Nepalczyków. Miałam zabrać kurtkę, ubrać się ciepło, a pieniądze przynieść jak będę już je miała. Nikt nie żądał dokumentów, ani żadnego innego zapewnienia, że nazajutrz zjawię się z zapłatą. Przez dłuższą chwilę skonsternowana nie wiedziałam co począć. W końcu ubrałam się w kurtkę i wyruszyłam na poważne poszukiwania czynnego bankomatu. Znalazłam i godzinę później zjawiłam się z pieniędzmi w sklepiku, gdzie roześmiana pani podsumowała całą sytuację stwierdzeniem , że to ja miałam problem nie ona! Mogłam przynieść te pieniądze jutro, a dzisiaj wyspać się dobrze po podróży. Ja miałam wątpliwości, ona wiedziała, że wszystko jest w porządku. Dlaczego źle się czułam z takim zwyczajnym, ludzkim podejściem? Nauczona rynkowych zasad i praw rządzących wymianą towarową w „normalnym” świecie nie mogłabym zasnąć myśląc, że ona też się zastanawia czy oddam te pieniądze czy nie? Nie wiem, który świat jest normalny, ale wolę dyskomfort nepalski od europejskiego w tej kwestii. To było miłe.

Ojanna
12-07-2011, 18:12
https://lh4.googleusercontent.com/-TN9ukG7H2_c/Thsbsv1WoCI/AAAAAAAABQM/wqBZmWsnilI/s512/DSC_0437.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-4Piljsj4Hxs/Thsbty5er8I/AAAAAAAABQQ/8Bal-ds1YAs/s512/DSC_0450.jpg

Ojanna
12-07-2011, 18:14
https://lh4.googleusercontent.com/-udqBLUiDXc8/ThxyqkxVU1I/AAAAAAAABSc/fucnfIbdZQM/s512/DSC_0439.jpg

Dokupiłam jeszcze buty bo swoje zostawiłam na drodze z Benaresu do Goraphkur. To długa historia. Jechaliśmy nocą w stronę granicy z Nepalem naprędce wynajętymi samochodami. Kierowcy nie mówili w żadnym z europejskich języków i nie byłam pewna nawet tego, czy jedziemy w dobrą stronę. W pewnym momencie stanęliśmy. Korek po prostu. Ale nie taki zwykły korek na drodze do jakiego przywykłam. W Indiach jeśli samochody zatrzymują się na drodze to pozostałe starają się podjechać jak najbliżej, chyba żeby zobaczyć co się stało. Do końca nie zrozumiałam logiki takiego postępowania. W każdym razie jeśli gdzieś tam był wypadek, to żadna karetka nie miały szans dojechać. Efekt tego jest taki, że cała szerokość jezdni i pobocza szczelnie zajęte są samochodami stojącymi w różnych kierunkach, pod różnym kontem i całość wygląda bardzo dramatycznie. Miałam wrażenie, że to nigdy się nie rozplącze. W tej sytuacji podróżujący wyjmują z aut kuchenki i koce i przygotowują kolację. I czekają, normalnie i spokojnie, na rozwój wydarzeń. Wysiadłam chcąc dowiedzieć się czegokolwiek o przyczynie tego niespodziewanego postoju. No i wdepnęłam. Szybko oceniłam, że nawet jeśli buty da się wyczyścić to ja nie jestem w stanie tego dokonać i w samych skarpetkach wsiadłam do samochodu. Udało mi się dostać do plecaka i wyszperać sandały. Korek rozładował się dość szybko pomimo moich obaw. Czekaliśmy może godzinę i dało się jechać dalej. Do Nepalu w styczniu weszłam więc w sandałach. Może to brzmi niepokojąco, ale na tej wysokości wcale nie było tak bardzo zimno. Owszem sweter i kurtka były konieczne wieczorem, ale dobre skarpety i sandały też wystarczały.

Więc do kurtki dokupiłam buty i w stanie absolutnego szczęścia zjadłam kolację w restauracji, która ze względu na menu i wystrój mogłaby znajdować się w każdym turystycznym kurorcie na świecie. No, może piwa Everest nie znalazłabym na Majorce, chociaż kto wie! Z międzynarodowym menu kontrastowała muzyka płynąca z głośników. Om mani padme hum, om mani.... Prawdopodobnie najbardziej znana buddyjska mantra. W kwiecie lotosu zaklęty jest klejnot – spotkałam się z takim tłumaczeniem tych słów. To modlitwa, zaklęcie dające siłę duchową i równowagę. Ta wyśpiewana mantra wpłynęła na mnie kojąco. Czułam spokój, czułam się bezpiecznie. Właściciel restauracji pokazał mi okładkę płyty i później kupiłam ją w jednym ze sklepów przed wyjazdem z Pokhary. Do dziś nie rozstaję się z kilkoma utworami z tej płyty. Mój iPod zawsze jest gotów gdy czuję, że nie potrafię sobie z czymś poradzić, gdy drżą mi ręce a przez głowę myśli pędzą jak spłoszone ptaki. Wtedy słucham mantry i powoli wszystko ucicha. Kiedy nie potrafię czegoś namalować, albo nie wiem jak rozwiązać jakiś problem wkładam do uszu słuchawki i nucę cicho om mani padme hum. Pomaga w jakiś tajemniczy sposób.

Ojanna
12-07-2011, 18:22
Kolejny dzień to spacery po górach, a raczej z gór bo na górę wjechałam busem. Z Sharangkot miałam podziwiać wschód słońca. Schodziłam już na własnych nogach. Ach, co to było za zejście! Cudna ścieżka i pomimo niesprzyjającej pogody przepiękne widoki. Góry nieśmiało pokazywały swoje oblicze ukryte za gęstą mgłą. Wschód słońca przypominał obserwowanie świetlika we mgle. Gdzieś tam pokazało się maleńkie kółeczko, troszkę bardziej żółte od otaczającej wszystko szarości. Dziś już wiem, że jeśli chcę podziwiać Himalaje to w styczniu może to być możliwe tylko z bardzo dużej wysokości. Na oglądanie wspaniałej panoramy Himalajów trzeba wybrać się jesienią lub wiosną. Spacer w dól był jednak niezwykle uroczy nie tylko ze względu na przepiękne krajobrazy. Ludzie, których spotkałam na drodze to właściwie najbardziej fascynujący obraz. Schodziłam i jeśli komuś wydaje się to proste to jest w dużym błędzie. Na kamienistej ścieżce trzeba ostrożnie stawiać kroki. Bardzo łatwo jest o upadek lub skręcenie kostki. Biorąc pod uwagę to, że ze względu na niezwykłe otoczenie trudno patrzeć pod nogi to naprawdę jest wyzwanie. Natomiast wokół mnie przemykają ludzie, dla których wspinaczka czy zejście tą drogą jest czymś, czym dla mnie spacer po Łazienkach. Źle mówię, bo po parku nigdy nie spacerowałam z trzydziestoma kilogramami drewna zawieszonymi w chuście na głowie. Oni natomiast, bez najmniejszego wysiłku dźwigają potężne ładunki w górę, do swoich domów. Ślicznych domów, zresztą. Pięknie pomalowane, zadbane, wysprzątane wzbudzają zachwyt i nawet zazdrość.

https://lh6.googleusercontent.com/-2k2PJjjT6so/Thsbh41nr7I/AAAAAAAABPk/kknN-jqXQl8/s512/DSC_0351.jpg

Ojanna
12-07-2011, 18:26
Ach, zamieszkać w takim domu choćby na chwilę! Ha! Na chwilę to na pewno byłoby pięknie pod warunkiem, że nie musiałabym nosić drewna na opał. Spotkałam też dzieci wnoszące drewno. I co mnie naprawdę zaskoczyło wszyscy oni biegali w japonkach. W takich zwykłych klapkach! Już samo schodzenie z niewielkim plecakiem było tak męczące, że miałam ochotę rozebrać się do rosołu. Nawet nie chcę myśleć czym byłoby dla mnie wnoszenie drewna na tej wysokości! Tymczasem mijają mnie uśmiechnięci ludzie, pozdrawiają serdecznie i zanim ja dotrę na dół, do drogi, oni już zaniosą kolejny ładunek na górę. To niesprawiedliwe! A może właśnie tak ma być? Może płacę tym samym za mój wygodny, klimatyzowany samochód i zupki z torebki? Coś w tym jest i to jest warte uwagi. Ale dziś po prostu staram się zejść do Pokhary i zjeść śniadanie. Hmm, pyszne śniadanie. Znowu w restauracji prosto z europejskiego miasteczka turystycznego. Może trochę przesadzam bo menu było jednak w dużej mierze lokalne. To ciekawe, że ci sami ludzie, których spotkałam na górskiej ścieżce prowadzą te turystyczne knajpki i to wszystko do siebie pasuje. Z jednej strony żyją w zgodzie z otoczeniem, w górach i często bardzo skromnie, a z drugiej są doskonałymi dyrektorami turystycznych przybytków. Podoba mi się to. Wszystko mi się podoba! A zwłaszcza te biedne, ale czyściutkie chatki i kurki w zadbanych zagrodach. Na przystanku dzieci jadące do szkoły czekają na autobus. Ubrane są w granatowe mundurki a na plecach mają wielkie tornistry. Wyglądają bardzo światowo, ale mundurki są zniszczone i nie zawsze dopasowane rozmiarem. Widać od razu, że te dzieci na pewno nie jadą do drogiej prywatnej szkoły. Ale ten obraz uświadamia mi, że edukacja w Nepalu ma swoje istotne miejsce w systemie wartości.

https://lh5.googleusercontent.com/-HS2f0ATK3Vs/Thx1hXobCUI/AAAAAAAABSk/3nohHF6-3UI/DSC_0364.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-Ymx9UwKDzeE/Thx1mgz_diI/AAAAAAAABSo/P0ohwaa8zQY/s512/DSC_0357.jpg

Ojanna
12-07-2011, 20:02
https://lh5.googleusercontent.com/-AsLlT9iGXfk/Thx1nrYaKBI/AAAAAAAABSs/16-AXyWrjlM/s512/DSC_0356.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/--wOBOG1nBwc/ThyLjUcJeWI/AAAAAAAABS4/q_LZfRXHgcI/s512/DSC_0431.jpg

Malwina
12-07-2011, 20:33
slicznie opisujesz swoje wrazenia i uczucia....tak ..mam wrazenie , ze tam nie chodzi o stan posiadania, ale o stan ducha..to..co i na Ciebie wpływało....relaksacyjne mantry....urzekajaca uczciwośc i brak podejrzliwosci...no i po prostu normalne życie dla nas w "nienormalnych warunkach"....śliczne to wszystko....

Ojanna
12-07-2011, 20:49
Dziękuję Malwino za ciepłe słowa :)

Ojanna
12-07-2011, 20:53
To nie był wyczerpujący dzień. Po wycieczce w góry powłóczyłam się trochę po ulicach sąsiadujących z hotelem i nad tajemniczym jeziorem Phewa, na środku którego na wyspie znajduje się kaplica. Ludzie dopływają tam łódkami. Wyglądało to fantastycznie. Obserwowałam dwie kobiety wsiadające do łodzi. Patrzyłam jak zahipnotyzowana. Dla mnie ten widok był urzekający: stroje kobiet, mgła wokół, jezioro jak szklana tafla i świątynia na wyspie ledwie widoczna z brzegu. Kolorowe łodzie wyłaniały się z otaczającej mgły i wyglądały jak zagubione zabawki. Patrząc na te kobiety zastanawiałam się kim są : matka i córka? Synowa i teściowa. Nie byłam w stanie nic wywnioskować. Moją uwagę zwróciła szlachetność ruchów, spokojny sposób bycia i taka wytworność. Wyobraziłam sobie takie wsiadanie do łódki na mazurskiej przystani i zrobiło mi się smutno. Czego nam brakuje, że nie potrafimy skupić się na tym co właśnie się dzieje, że jesteśmy tacy nerwowi i tak łatwo nas wystraszyć? Patrząc na te kobiety miałam pewność, że robią właśnie to, co należy zrobić. Nawet wsiadając do łódki.

Po południu pojechaliśmy do klasztoru buddyjskiego Matepani Gumba, znajdującego się na wzgórzu z pięknym widokiem na miasto. Zaledwie dwa kilometry od centrum. Mieszkają tam zarówno mali chłopcy jak i dorośli mężczyźni. Uczą się, modlą, medytują, pracują a także grają w piłkę i telefonują ..... To jednak nie pozbawia całego miejsca autentyczności. Wręcz przeciwnie. Widać, że nikt tu niczego nie udaje. Ci mali mnisi to także zwyczajne, wesołe dzieci. Jednak patrząc na tych chłopców widziałam w ich oczach dojrzałość i powagę, której nie widuję na co dzień u dzieci w tym wieku. Czułam, że mogłabym tam zamieszkać, uczyć się malowania tanki i medytacji. Jakoś dziwnie pociągająca wydała mi się taka perspektywa. Ogród był trochę zaniedbany chociaż może bardziej odpowiednim określeniem byłoby naturalny. Cokolwiek by mówić było to urocze miejsce. Znalazłam kapliczkę ze złotym posągiem Buddy a wokół klasztoru stały szeregi młynków modlitewnych.
Po powrocie do miasta znowu zanurzyłam się w typowo turystyczną stronę Pokhary.

Sklepy kusiły niesłychanie. Fantastyczna biżuteria, dywany, ozdoby, rzeźby, malowidła, szale z paszminy....chciałabym mieć wszystko! Większość dzieł sztuki i wyrobów rzemieślniczych ma ścisły związek z religią. Kiedyś powstawały jako dary dla świątyń i klasztorów a w dzisiejszych czasach wzory te są kopiowane w pamiątkowych wyrobach, które kupują turyści. Warto zaznaczyć, że są to wyroby doskonałej jakości, bardzo starannie wykonane. Kupiłam trochę drobiazgów dla najbliższych z mocnym postanowieniem, że przyjadę tu na wielkie zakupy jak będę miała więcej czasu. W hotelu czekała jednak pewna pani. Przyjeżdża do Pokhary z Tybetu i handluje ozdobami i biżuterią chodząc po hotelach. Tak ciekawie opowiadała o znaczeniu amuletów i minerałów użytych do ich wykonania, że nie mogłam jej odmówić. Była to przemiła starsza osoba, bardzo dystyngowana i wiarygodna. Zwracam uwagę na to, że wiarygodna bo każdy z łatwością wyobrazi sobie naciągaczy wykorzystujących turystów. Oczywiście zależało jej na pieniądzach, ale tak ciekawie opowiadała i chętnie odpowiadała na pytania, że trudno było nie poczuć sympatii. Kupiłam więc wspaniałe amulety, które potem w Warszawie wzbudziły zachwyt.

https://lh3.googleusercontent.com/-_WjAbtkdjYQ/ThyLoUmJz_I/AAAAAAAABS8/dCgN66wtXNw/s512/DSC_0487.jpg

Ojanna
12-07-2011, 21:06
W sklepie muzycznym postanowiłam spróbować potargować się. Chciałam kupić kilka płyt i albumów fotograficznych, więc od razu powiedziałam, że nie mogę wiele zapłacić bo nie wiem jak długo będę musiała zostać w Pokharze. Jeszcze nie wspomniałam o blokadach na drogach? No właśnie tego ranka, kiedy miałam wyruszyć do Kathmandu okazało się, że autobusy nie kursują bo Maoiści zablokowali drogi i nie wiadomo kiedy odblokują. Więc w sklepie muzycznym miałam, jak mi się wydawało, doskonały argument! Nie był ten argument jednak skuteczny. Miły pan sprzedawca powiedział, żebym zabrała wszystkie wybrane książki i płyty a pieniądze mogę wysłać mu z Polski, jak już tam dotrę, nie ma problemu. Czy on był sprytniejszy ode mnie czy życzliwy? Trudno ocenić. Ja wolę wierzyć w dobrą wolę. Kupiłam jeszcze fantastyczną spódnicę z tkaniny prawie identycznej z tą zakupioną w Warszawie i byłam gotowa do dalszej drogi, ale okazało się to niezwykle trudne.....

Rzeczywiście na ulicach było pusto. Nie jeździły autobusy ani prywatne samochody. Do Kathmandu droga daleka, a ja za niecałe dwa dni mam samolot do Warszawy. Jeśli mam być szczera, to w pewnym momencie nawet pomyślałam, że dobrze byłoby spóźnić się na ten samolot. Czekaliśmy w niepewności cały dzień włócząc się po mieście. Byłam w biurze podróży, chciałam kupić bilet na samolot i jakoś się z tej Pokhary wydostać. Niestety, mgła! Od wczoraj żaden samolot nie przyleciał ani nie wyleciał z miasta. Koniec świata, trzeba czekać!

Próbuję jeszcze dowiedzieć się z jakiego powodu są te blokady, o co chodzi? Nikt nie potrafi, albo nie chce wyjaśnić mi sytuacji. Wydaje się, że to jest całkiem często spotykany stan i nikt już nie emocjonuje się politycznymi zmaganiami. Chyba mają jeszcze większy dystans do polityki niż ja. Czytając serwisy w Internecie dowiedziałam się, że miało to związek z uchwaloną kilka dni wcześniej (15 stycznia, zresztą w dniu moich urodzin) nową konstytucją Nepalu. Nagle wieczorem dociera do mnie wiadomość, że jedziemy. Podobno nocą nikomu nie chce się blokować dróg i może uda się przejechać.

https://lh4.googleusercontent.com/-siQcb5RFCgo/ThxypMcf3GI/AAAAAAAABSU/rdXPrtEsfho/s512/DSC_0413.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-ZLFT1EbvEqA/ThyLf0Ma0nI/AAAAAAAABS0/zXGrOK6LltY/DSC_0374.jpg

Ojanna
12-07-2011, 21:09
Wyjeżdżając nocą z Pokhary dowiedziałam się jeszcze czegoś o życiu mieszkańców tego miasta. W większości uliczne sklepiki nadal były oświetlone, ale nie były już miejscem handlu lecz zamieniły się w domy. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Za kotarą, o której wcześniej myślałam, że oddziela jedynie zaplecze sklepu, stoją łóżka i stół. Po prostu rozsuwa się kotarę i wieczorem miejsce pracy staje się domem! Już wcześniej zauważyłam, że czasami pracujące w sklepikach kobiety zajmują się jednocześnie dziećmi. O innej porze dnia spotykałam tam mężczyznę zajmującego się tymi samymi dziećmi. Najzwyczajniej w tym czasie, jego żona na zapleczu gotowała kolację. Po raz kolejny nie mogłam się powstrzymać przed porównaniem z Indiami. Tam nie spotkałam pracującej, młodej kobiety. Tutaj stosunki rodzinne wydawały mi się bardziej znajome.

Jeździliśmy dość długo, zanim opuściliśmy miasto. Najpierw kierowca musiał podjechać do domu po kurtkę, potem zawiózł jakieś jedzenie do ciotki, potem jeszcze miał sprawę do kolegi.....już wtedy należało mu się baczniej przyjrzeć. W końcu jednak wyjechaliśmy z Pokhary. Rzeczywiście w mijanych wioskach widzimy barykady z worków, mebli i jakichś innych sprzętów. Ustawione były zazwyczaj przy wjeździe do miejscowości. Nikogo przy nich na szczęście nie ma i wszystko wydaje się biec zgodnie z planem. Jednak coś jest nie tak. Jedziemy bardzo wolno, kierowca wydaje się mieć kłopoty ze zmianą biegów, wokoło noc i tylko momentami w światłach samochodu widać pionowe ściany gór i można domyślać się tego co jest po drugiej stronie drogi, poniżej....Napięcie rośnie z każdym pokonanym zakrętem.

Wreszcie pierwszy przystanek przy straganie ze słodką, gorącą herbatą z mlekiem i sprawa się wyjaśnia. Kierowca jest odurzony! Nie wiem czym? Alkoholem raczej nie bo nic nie czuć, ale nie wygląda dobrze i wcale tego nie kryje. I co robić? W autobusie jest kilku Nepalczyków więc pytam czy nie mogą prowadzić? Nie. Tłumaczą mi coś o właścicielu pojazdu, o prawie (jakim prawie?), ale nic nie da się zrobić. Jest środek nocy, środek drogi do stolicy. Jedziemy dalej. Tym razem jestem zadowolona, że tak wolno. W końcu szczęśliwa docieram do Kathamandu. Niestety jest zbyt późno na spacery i cokolwiek będę mogła zobaczyć dopiero następnego dnia. Muszę się spieszyć, bo z powodu blokad zostało mi niewiele czasu! W hotelu ziąb niemożliwy. Może dlatego, że to jednak trochę wyżej niż Pokhara a może po prostu pogoda się zmienia. Dobrze, że jest gorąca woda w prysznicu! Tego się nauczyłam w tej podróży. Radzić sobie z zimnem. Trzeba dobrze rozgrzać się pod prysznicem, opatulić w ciepłe ubrania i szybko wskoczyć do śpiwora. Jak się uda to do rana nie wystygnę. A rano, wiadomo, słońce wstaje i już jest dobrze!

https://lh6.googleusercontent.com/-t1K_85B1dNo/ThscFvMkfBI/AAAAAAAABRs/i89ifVTgEKY/s512/DSC_0704.jpg

B.Sz
12-07-2011, 21:19
TY powinnaś pisać książki
tak pięknie piszesz

Ojanna
12-07-2011, 21:23
Dziękuję B.Sz mam strasznie dużo tych wspomnień i nie chciałabym nikogo zanudzić...ale już zbliżamy się do końca :) Takie naiwne wspominki, żałuję, że nie miałam większej wiedzy ...

B.Sz
12-07-2011, 21:42
podróż do Indii i Nepalu to marzenie mojego życia
tak się składa że nikt z moich znajomych
nie podziela mojego zainteresowania
i nie mam się z kim wybrać
sama nie mam odwagi
ale kto wie....może

mimoza
12-07-2011, 21:56
Ojana weszlam na Twój wątek i z rozdziawioną buzią czytam, oglądam, i czytam, i oglądam...
Zatrzymałam się na poście gdzie opisujesz i pokazujesz dzieciaczki idące do szkołu. C.d. zostawiam sobie na potem. Niezwykły kraj, niezwykli ludzie. Ty powinnaś rzeczywiście pisać książki. Ciekawa jestem Twoich obrazów, bowiem wspomniałaś, że malujesz. Dziękuję za wspaniałą podróż - jutro tu wrócę.
:) - Cz

Mar-Basia
13-07-2011, 08:36
Joanno, nie bylo mnie na forum pare dni. Pierwsza rzecz, ktora zrobilam to natychmiast otworzylam Twoj watek o Nepalu. Dziekuje. Czuje sie "dusze" w Twoim opowiadaniu - ogromna doze romantyzmu. Wspaniale wspomnienie, ktore wywolalo we mnie dawne "demony". To bylo tak dawno i dzieki Tobie wrocilam do tych wspanialych zakatkow, ktore "kiedys" przemierzylismy z mezem.:D

Wiem jedno, ze mozna utracic wszystko, ale nikt nam nie zabierze tego, co w zyciu zobaczylismy i przezylismy. Wlasnie to czyta sie w Twoich wspomnieniach. Jeszcze raz dziekuje i prosze pisz jak najwiecej o Twoich podrozach. :) :)

senioritka
13-07-2011, 08:53
Zdjęcia i opisy Twojej podróży przybliżają ten ciekawy region
świata. Z wielką przyjemnością czytam i oglądam.
Bardzo, bardzo ciekawe. Podziwiam, pozdrawiam, czekam.

babciela
13-07-2011, 10:03
Jest to jeden z niewielu krajow- gdzie spotkałam autentycznie SZCZESLIWYCH ludzi.

Ojanna
13-07-2011, 10:29
Babcielu zgadzam się z tobą, żyją skromnie w zgodzie z naturą, przyjmują z wdzięcznością to co im życie przynosi...

Ojanna
13-07-2011, 10:31
Dolina Katmandu to trzy historyczne miasta: Patan, Katmandu i Bhaktapur, które obecnie tworzą jedną aglomerację. Kathmandu już nie jest tak sielskie i relaksujące jak Pokhara. To duże miasto i ma wszystkie takiego miasta wady i zalety. Przedmieścia robią przygnębiające wrażenie. Nie mogę się powstrzymać przed porównaniem obrazów zapamiętanych z filmu z tym co oglądam. Niestety pora roku robi swoje. W styczniu roślinność jest raczej uboga, mniej kolorowa i wygląda mizernie w porównaniu z tym co zapamiętałam. Widać też walające się śmieci i zaniedbane budynki. Po śniadaniu w małej restauracji jedziemy do Swajambhunath.

Na szczycie wzgórza stoi licząca ponad 2,5 tysiąca lat stupa. Stupa to buddyjska budowla sakralna. Często jest to kopuła na szczycie której znajduje się maszt, ale też tak jak w tym przypadku białą kopułę wieńczy murowana wieża na planie kwadratu. Na każdej ze ścian wieży namalowane są oczy Buddy. Ta, którą odwiedzam to jedna z najbardziej znanych świątyń buddyjskich w Nepalu. Jest bardzo tłoczno. Trudno wspinać się schodami wiodącymi do stupy. Jednak mam wrażenie, że to wstępowanie po schodach jest konieczne, żeby skupić się na tym co się dzieje, mieć czas, żeby pomimo tłumu myśleć tylko o tym co się robi i w jakim celu. Na szczycie wzgórza, wokół stupy widzę mnóstwo świątyń, małych świątynek, rzeźb i wiszących dzwonków. Wokół stupy stoją szeregi młynków modlitewnych. Wszędzie palą się świece i kadzidła, rzeźby i posągi często są pomalowane czerwoną farbą lub mają znaki wykonane białą kredą. Widzę stragany z pamiątkami i przebiegające wszędzie małpy. I ludzi.

Obserwuję ich usiłując zrozumieć coś z tej magicznej, niecodziennej dla mnie atmosfery. Tak, dla mnie to było wyjątkowe i poruszające przeżycie. Ludzie, niektórzy samotni, inni z całymi rodzinami przyszli tu w jakimś celu. Modlą się, wiedzą przy której maleńkiej świątynce chcą zapalić maślaną świecę bądź kadzidło, są u siebie. A ja patrzę na wszystko łapczywie i jakby z zazdrością. Staram się robić zdjęcia a jednocześnie nie chcę przeszkadzać. Nie jestem pewna czy wolę oglądać to wszystko przez obiektyw aparatu, czy raczej postarać się tak jak inni czerpać z tego miejsca. Przyglądam się rodzinie. Siedzą przy maleńkiej kapliczce, palą kadzidła i jedzą coś. Kamienna kapliczka pomalowana została czerwonym barwnikiem, ludzie żywo o czymś rozmawiali, gestykulowali. Nie zrobiłam zdjęcia. Miałam poczucie, że mogłabym zaburzyć jakąś ważną uroczystość, jakąś intymność. Ciekawe, że pielgrzymują tu buddyści, wyznawcy hinduizmu i innych jeszcze religii czy kultów, których nawet nie jestem w stanie opisać. To jest święte miejsce. Każdy może tu przyjść i czerpać duchową siłę. Nikt o nic nie pyta, nikt nie ocenia, nie wymaga..... Nie mogłam nasycić się tą atmosferą. Widzę dziewczynki czekające na namalowanie symbolicznej, czerwonej kropki na czole, kropki, która zapewnia dobry los. Są takie naturalne i wesołe. Bez sztucznego zamyślenia, bez wymuszonych gestów, po prostu radość z bycia tu i teraz. Żal wielki wychodzić stąd, ale czas nagli. Jutro w południe mam samolot a jeszcze coś chciałabym zobaczyć. Jedziemy do kolejnej stupy.

https://lh4.googleusercontent.com/-azUVxVQQIDI/ThsbuzelpOI/AAAAAAAABQU/1AmqK5GQW2A/s512/DSC_0460.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-OpMRcko76pg/ThsbwEhEyNI/AAAAAAAABQY/nyMJMH0j8SQ/s512/DSC_0465.jpg

Ojanna
13-07-2011, 10:33
https://lh4.googleusercontent.com/-3BhVDY0-IT4/ThsbxmymL7I/AAAAAAAABQg/-71rBGd_soY/s512/DSC_0481.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-wcWZqra6TSU/ThsbxPDAS7I/AAAAAAAABQc/rEI5U78xePM/s512/DSC_0470.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-4CdDLmlyyWY/Thsby1wSoSI/AAAAAAAABQk/VBvmWUa475U/s512/DSC_0494.jpg

Malwina
13-07-2011, 11:32
Pięknie Ojanno to opisujesz, bez zbędnej fanfaronady tak charakterystycznej nam "cywilizowanym", wszystko płynie z serca, czuje się spokój i kult innego...

Ojanna
13-07-2011, 15:33
Dziękuję Malwinko :) to jedziemy dalej:

Tym razem jest to największa stupa Nepalu Boudhanath. Stoi w centralnym punkcie okrągłego rynku maleńkiego miasteczka. Jest to jednocześnie największa w Nepalu osada Tybetańczyków. Wierni chodzą wokół świątyni poruszając się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kręcą młynkami modlitewnymi, biją pokłony i nucą mantry, słychać dźwięki muzyki. Flagi modlitewne z jednej strony przymocowane są do szczytu stupy a końce sznurów do domów wokół rynku. Nawet delikatnie poruszają się w lepkiej mgle. Widzę już różnice pomiędzy Nepalczykami i Tybetańczykami. Tybetańczycy mają bardziej surowe i orientalne rysy twarzy. Inne są też stroje. Kobiety noszą charakterystyczne pasiaste fartuchy. Wciąż nie mogę uwolnić się od porównań z Indiami. Tutaj też jest wielu wyznawców hinduizmu, jednak zewnętrzne aspekty religijności nie mają tak jarmarcznych cech. Wszystko jest bardziej szlachetne, bardziej naturalne.

Nie mogę się napatrzeć na ludzi. Znowu mam uczucie, że coś tracę, że powinnam tu zostać, próbować zrozumieć i nauczyć się od nich spokoju. A raczej odnajdowania spokoju w sobie. Na nauki nie ma jednak czasu.

Jedziemy do Paśupatinath, hinduskiej świątyni Śiwy nad rzeką Bagmati, która jako dopływ Gangesu uważana jest również za świętą rzekę. Już na parkingu przed wejściem mam uczucie dejavu. Brudno, żebracy natarczywie upominają się o datki, czuję wyraźnie zapach dymu pomieszanego z fetorem rozkładających się śmieci. Nad rzeką płonie stos pogrzebowy. Ludzie krążą pomiędzy świątyniami, orszak żałobny raźno maszeruję w stronę rzeki, stragany kuszą ozdobami a ja tymczasem próbuję znaleźć spokojniejsze miejsce i uciec od tego zgiełku i nadmiaru wrażeń. Wchodzę schodami w górę, przechadzam się pomiędzy ustawionymi w szeregu świątyniami. W ich wnętrzach widać resztki świec i kadzideł, resztki pigmentu na rzeźbach, ale teraz nikogo tam nie ma. Po drodze spotykam jeszcze Sadhu – świętych ascetów. Trochę zniecierpliwiona natarczywością wymieniam im euro na rupie. Widocznie jacyś turyści nie mieli lokalnej waluty a za zdjęcia trzeba płacić. Myślę, że ci asceci nieźle z tego żyją. Nie wiem czemu, ale nie darzę ich sympatią. Jakoś nie widzę świętości w ich drwiących uśmiechach i chętnym pozowaniu do zdjęć. Zdjęcia oczywiście robię i płacę za to 50 rupii. Pozostaje jednak niesmak a takiego uczucia nie miałam w żadnej ze świątyń buddyjskich. Jeszcze chwilę posiedzę przy bramie i popatrzę na ludzi, ale jestem już zmęczona. Nie czuję się tu dobrze. Żałuję, że nie zostałam dłużej przy stupie i z ulgą wracam do miasta.

https://lh3.googleusercontent.com/-F3fJJMHuUBc/Th2dliPrDXI/AAAAAAAABTs/W9UBbgJNGYw/s512/DSC_0546.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-nyBG0-1r3DI/Th2dme3kk9I/AAAAAAAABTw/F2FQz8KImVo/s512/DSC_0547.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-0mwMuJtkksM/Thsb2oslckI/AAAAAAAABQ0/Nqae0mJpYZQ/s512/DSC_0552.jpg

Ojanna
13-07-2011, 15:35
https://lh5.googleusercontent.com/-e0_4efPkMko/Thsb5S88Q-I/AAAAAAAABRA/pwvn1hahcAk/s512/DSC_0589.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-S2DbiOuiOG0/Thsb6vjicjI/AAAAAAAABRE/069rFkaAB6A/s512/DSC_0590.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-r0Q9GSKBM4g/Thsb7T5PdoI/AAAAAAAABRI/PEc7VNc6UMg/s512/DSC_0601.jpg

en_vogue
13-07-2011, 16:41
Ojanno z zainteresowaniem czytam i oglądam Twój wątek.
Będę tu codziennym gościem.

Mar-Basia
13-07-2011, 16:43
Ojanno, tez tu zagladam, sledze kazdy nowy wpis. Dziekuje.:D

Ojanna
13-07-2011, 19:23
Patan Durbar Sqare, Plac Królewski. To właśnie to miejsce chciałam zobaczyć. To jest ta baśniowa architektura zapamiętana z filmu! Nie mogę uwierzyć, że jednak udało mi się i jestem w tym miejscu. Plac otaczają budynki z czerwonej cegły, dekorowane rzeźbami z drewna lub kamienia. Misternie wycięte detale zdobią ściany i dachy ułożone warstwowo i zmniejszające się ku górze. Każdy element konstrukcyjny to osobne dzieło sztuki. Wrażenie jest niesamowite. Pomimo, że na placu jest dużo ludzi, całość sprawia wrażenie opuszczonego miasta. Może nawet nie opuszczonego, ale zatrzymanego. Tak jakby przed chwilą coś się skończyło, albo coś miało się wydarzyć zaraz. Miałam uczucie zawieszenia w czasie. Po placu można spacerować godzinami i co chwilę odkrywając coś niezwykłego zabłądzić wśród świątyń. Uwagę przyciągają wspaniałe wrota do Pałacu Królewskiego. Naprzeciwko stoi kolumna z posągiem króla Malla zwrócona w stronę pałacu. Architektura placu pochodzi z okresu XVI-XVIII wieku, właśnie z czasów panowania dynastii Mallów. Każda z tych budowli zasługuje na uwagę, a interesujących szczegółów jest tak wiele, że wpadam w popłoch czując, że nie zdołam przyjrzeć się dobrze wszystkiemu. Znowu myślę, że muszę tu wrócić i zapewnić sobie odpowiedni zapas czasu.

Wokół świątyń rozłożyli swoje stragany sprzedawcy staroci i rękodzieła. Oglądam dramatyczne w wyrazie maski, posągi Buddy, naczynia, noże w ozdobnych pokrowcach i całe mnóstwo innych pięknych przedmiotów. Oczywiście można też kupić warzywa na straganach i coś do jedzenia w okolicznych sklepikach. Obeszłam plac kilka razy próbując nasycić się widokiem architektury, która dla mnie jest cudem świata. Znowu z żalem i uczuciem niezaspokojonego pragnienia muszę wracać. Spaceruję jeszcze wąskimi uliczkami wokół placu. Tu jest już bardziej współcześnie, chociaż na każdym kroku widać kapliczkę albo posąg a nowoczesne bloki wciśnięte są między stare, ozdobne kamienice. Już po zmroku wyszłam na poszukiwania malowideł thanka. Wiąże się z tym kolejna symboliczna dla mnie historia.

W Warszawie, w galerii ze sztuką z Azji zobaczyłam kiedyś malowidło, oprawione w połyskującą tkaninę. Obraz przedstawiał jakieś sceny symboliczne i religijne bardzo misternie wymalowane wokół głównej postaci. Bardzo chciałam je mieć, chociaż nic nie wiedziałam o znaczeniu ani pochodzeniu tego malowidła. Dziś wiem, że to symboliczne malowidła buddyzmu tybetańskiego. Dowiedziałam się tego dopiero tutaj, w Nepalu. Miałam szczęście trafić na sprzedawcę, który cierpliwie objaśniał mi znaczenia poszczególnych obrazów i opowiadał o technice wykonania. Oczywiście nie mam złudzeń, kupiłam obraz, który powstał jako produkt eksportowy a nie z potrzeby wyrażenia wiary, ale i tak jestem szczęśliwa, że mogłam sama wybrać i osobiście przywieźć do Polski tak piękną rzecz! To był niezwykły, magiczny, pamiętny i bardzo udany dzień.

https://lh6.googleusercontent.com/-ckgnPPUEsLk/ThscCP9e3lI/AAAAAAAABRg/6HgpXNEgsEA/s512/DSC_0649.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-jDuDqL_9PTk/Thsb-_73ATI/AAAAAAAABRU/4NzfgAcVvco/DSC_0655.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-e9KeXChUzgc/ThyLtYQ-R-I/AAAAAAAABTI/IJ0Tb6V_lhM/s512/DSC_0626.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-j54VkYRSvhY/ThyL0F0VnRI/AAAAAAAABTU/tKQPhp_ElAM/s512/DSC_0684.jpg

Ojanna
13-07-2011, 19:27
https://lh6.googleusercontent.com/-47RBPYGMWcU/ThyLt1fSqMI/AAAAAAAABTM/yL6RqeHSPHk/s512/DSC_0635.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-9lJUCyao-EQ/Th2dk65EIPI/AAAAAAAABTo/4AhtzT0bBCE/DSC_0458.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-l_22djS6I8g/Thsbz1tTaTI/AAAAAAAABQo/yWYfx7qOZi8/DSC_0502.jpg

mimoza
13-07-2011, 22:14
Jak wspomniałam wczoraj Ojano (#38) wróciłam i przeczytałam wszystko co napisałaś, w sposób niezwykle malowniczy. Dzięki za tyle..., proszę o jeszcze.
Cudowna opowieść o miejscu i ludziach, których zapewne nigdy nie zobaczę. - Cz

Ojanna
14-07-2011, 10:00
Dziękuję Mimozo :)

Ojanna
14-07-2011, 10:17
Ostatniego dnia w Nepalu wyszłam na ulicę wcześnie rano bo około południa musiałam być na lotnisku. Przede wszystkim widać mgłę jakiej jeszcze nigdy nie widziałam! Oglądam świat jak przez zaparowane okulary. Wyruszam w kierunku Placu Królewskiego w Katmandu pieszo. Mijam dzielnicę sklepików spożywczych i rzeźniczych. Na wystawie jednego z nich jako zachęta do zakupów leży prawdziwa głowa martwej kozy. To trochę przerażający chwyt marketingowy i nie mieści się w naszej estetyce. Kupując zapakowane na białych tacach mięso wolimy nie pamiętać, że istnieją takie miejsca jak rzeźnie. Wąskimi uliczkami oblepionymi mgłą docieram do Durban Square.

Bryły świątyń ledwie widoczne powoli wyłaniają się z mgły, która wzmaga jeszcze wrażenie nierealności tego widoku. Historia Kumari, żywej bogini uzupełnia atmosferę niesamowitości tego miejsca. Dom żywej bogini to świątynia znajdujące się na placu obok Pałacu Królewskiego. Zamieszkuje ją dziewczynka uważana za inkarnację bogini, której kult sięga XVII wieku. Bogini wybierana jest niezwykle starannie spośród dziewczynek 4 – 5 letnich pochodzących z rodu Śakijów, tego samego, z którego pochodził budda. Dziewczynki są poddawane wielu trudnym próbom i bardzo wnikliwej ocenie. Muszą być doskonałe a przede wszystkim musi zostać udowodnione, że wybrana dziewczynka nigdy nie krwawiła. Wybrana bogini zamieszka w świątyni, Kumari Bahal. Pozostanie tam dopóki nie osiągnie dojrzałości lub nie straci krwi na przykład w wyniku skaleczenia. Bogini opuszcza swój dom tylko w czasie święta hinduskiego króla bogów Indry. Wtedy odbywa się procesja, której uczestnicy ciągną rydwan z Kumari błogosławiącą zebranych.

Niesamowita historia. Zastanawiałam się jak wygląda życie takiej dziewczynki, kiedy osiągnie już dojrzałość i będzie musiała opuścić swoją świątynię? Co prawda dostanie posag i będzie mogła wyjść za mąż, ale jak takie doświadczenie wpłynie na jej psychikę? Słyszałam, że powstał film dokumentalny na ten temat. Sama świątynia jest przepięknym, bogato zdobionym budynkiem, na którego dziedziniec można wejść i jeśli ma się dużo szczęścia, zobaczyć żywą boginię na balkonie jej pokoju. Ja tego szczęścia niestety nie miałam, ale i tak czułam dreszczyk emocji na myśl, że tuż za ścianą mieszka cudowna dziewczynka, że właśnie ocieram się o bardzo rzeczywisty dowód na niesamowitość tego miejsca, jego historii i mieszkańców. Wpatruję się intensywnie w osłonięte różowymi zasłonami okna apartamentów Bogini mając nadzieję, że moje myśli przywiodą ją do okna, ale nic takiego się nie dzieje. I już? Jak to możliwe? Jeszcze tylko krótki spacer po zamglonym placu. Ogromna i skomplikowana bryła pałacu królewskiego majaczy we mgle,jeszcze bardziej nierealna niż cokolwiek przedtem. Opuszczając plac zatrzymuję się przy płaskorzeźbie Czarnego Bhajrawy, jednej z postaci Śiwy – według legendy każdy kto skłamie w jego obecności zginie marnie. Koniec. Biegiem do taksówki i na lotnisko.

Na nic zdało się nieustanne spoglądanie na niebo – przez te kilka dni góry nie pokazały się nawet przez chwilę. Na szczęście są samoloty a ja miałam dodatkowe szczęście otrzymując miejsce po prawej stronie przy oknie. Już chwilę po starcie zobaczyłam to co Nepal ukrywał przede mną w gęstej mgle. Widok oszałamiający i nierzeczywisty. Potęgi tego masywu nie potrafię opisać słowami, nie pokażą też tego żadne zdjęcia. To trzeba zobaczyć na własne oczy. Powiem tylko, że lecąc na wysokości przelotowej czyli jakieś minimum 7 tysięcy metrów ponad ziemią, szczyty gór miałam na wysokości wzroku. Nie musiałam zbliżać się do okienka samolotu, żeby zerknąć w dół. One były obok, pomimo znacznej odległości.

Tym widokiem nie można się nasycić. Rozumiem dlaczego buddyści uważają Nepal za centrum wszechświata. Te góry są majestatyczne, groźne i piękne jednocześnie, ale przede wszystkim hipnotyzujące. Wierzę w to, że mają moc i mogą zmieniać ludzi. Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek pozostał obojętny wobec tej potęgi. Widziałem je tylko z daleka a do dziś nie potrafię uwolnić się od tego widoku i czuję, że muszę tam wrócić. Z żalem patrzyłam oddalające się góry. Z Kathamndu leciałam do Deli i dalej do domu.

https://lh3.googleusercontent.com/-jBqsm420G3E/Thsb8aU2JFI/AAAAAAAABRM/8VCNG2y1Ks0/DSC_0616.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-eR_bJoXfuuQ/Th3VMPkRvPI/AAAAAAAABUM/dR5AYCjcT7Y/DSC_0682.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-iTj0-C4nvAU/Th3VK1CgNVI/AAAAAAAABUE/cIi-f52QbpE/s512/DSC_0696.jpg

Ojanna
14-07-2011, 10:20
https://lh4.googleusercontent.com/-AYhVrnw4wVU/Th3VLgegelI/AAAAAAAABUI/NbEdCgsT5T8/s512/DSC_0695.jpg

Okna Żywej Bogini:

https://lh4.googleusercontent.com/-VcS-WMBJZHs/Thsb_ygZXxI/AAAAAAAABRY/O67rKzND3Vc/s512/DSC_0679.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-3Flotqxi5sI/ThscEwMh_2I/AAAAAAAABRo/5IWNj7kcLfY/DSC_0693.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-0w8qVaK2Ytg/ThscH_5deDI/AAAAAAAABR0/9fIhoM2wDg4/DSC_0737.jpg

Ojanna
14-07-2011, 10:23
https://lh5.googleusercontent.com/-QoCFDeb52lo/Thsb9eEgA-I/AAAAAAAABRQ/ux4uqfAqjGg/s512/DSC_0651.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-Uu4prOmo_Sw/ThscDU3WUDI/AAAAAAAABRk/ASUKQU-HqNM/s512/DSC_0653.jpg

https://lh6.googleusercontent.com/-h1hcTig-zwA/Th3VJw25BHI/AAAAAAAABUA/gtNRtW6bv6E/s512/DSC_0697.jpg

Ojanna
14-07-2011, 10:27
Po powrocie do Warszawy spędziłam wiele godzin wyszukując na mapach satelitarnych miejsca, które odwiedziłam w Nepalu. Ze wzruszeniem patrzyłam na wyspę na środku jeziora Phewa, widziałam nawet łódki zacumowane przy brzegu. Odszukałam stupę Swajambhunath i hinduską świątynię Paśupatinath. Tak bardzo chciałam tam być. Trzy dni w Nepalu. Mówi się, że Indie zmieniają ludzi, że odnajduje się tam sens życia. Mnie zmienił Nepal chociaż w podróż wyjechałam bez żadnych planów a moje życie duchowe wydawało mi się całkowicie satysfakcjonujące. Nie szukałam ani zmian, ani duchowej pociechy. Wszystko to odnalazłam już wcześniej, nie ruszając się z domu. Jednego czego mi brakowało to poczucia bycia na właściwym miejscu. W Nepalu czułam się bezpiecznie i spokojnie. Tam zrozumiałam, że to czego mi brakuje jest na wyciągnięcie ręki i nie muszę się zmieniać, żeby to mieć. Wręcz przeciwnie. Dostanę to kiedy zaakceptuję siebie i to wszystko co mnie otacza. Nauczyłam się tego patrząc na buddyjskich mnichów i wiernych obracających młynki modlitewne przy stupie. Widziałam szczęście ubogich domostw w Pokharze i spokój bijący od ich mieszkańców. I to mnie urzekło.

Teraz zdarza mi się ze łzami w oczach szukać biletów i połączeń do Kathmandu. Wystarczy, że coś jest nie tak, coś źle pójdzie i moją pierwszą myślą jest chęć powrotu do Nepalu.

W Polsce poznałam Nepalczyka. Podoba mu się Warszawa, lubi tu pracować jako kucharz. Nigdy nie był w wysokich górach a śnieg zobaczył dopiero tutaj i nie bardzo dobrze znosi nasze chłody. Bardzo miły młody człowiek, którego żona i dzieci nadal mieszkają w Nepalu. Taki ten świat mały a wiem o nim tak niewiele. Warto było pojechać do wyśnionego miasta, nawet jeśli upewniłam się jedynie w przekonaniu, że to jest moje marzenie i że muszę tam wrócić żeby do końca je zrealizować. Wiem, że nie jestem odosobniona w swoich pragnieniach. Podobno każdy, kto był chociaż raz w Nepalu pragnie tam wrócić.


https://lh3.googleusercontent.com/-xHg1vo23DRs/ThscBqvd13I/AAAAAAAABRc/qmgy2xRDg6s/s512/DSC_0700.jpg

Czarny Bhajrawa

Mar-Basia
14-07-2011, 10:37
Podobno każdy, kto był chociaż raz w Nepalu pragnie tam wrócić.

Ojanno, dzien dobry. WIEM, ze czytajac codziennie Twoje nowe wspomnienia z Nepalu bede miala dobry dzien. Dziekuje Ci za to. Podpisuje sie pod tym co napisalas, ze Nepalu nie mozna zapomniec - siedzi w nas.

Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziekuje za te cudowne wspomnienia.:D

Ojanna
14-07-2011, 17:28
To ja dziękuję :)
i na koniec obraz, który namalowałam po powrocie:

https://lh3.googleusercontent.com/-lemdzxp3mxY/Th8KrJIThsI/AAAAAAAABVM/10O1jF4eFhU/s512/mlynek.jpg

Alunia
14-07-2011, 17:31
Zdarzają się na forum wątki - perełki...:D, choć dla każdego będzie to inny temat.
Mnie po prostu zauroczyły Twoje opisy i zdjęcia.
Pięknie to zrobiłaś i tak z głębi duszy umiesz mówić o własnych odczuciach.

Ujmuje mnie piękno tych miejsc, prostota życia, szczerość w wyrażaniu emocji
i sposób pojmowania wartości przez tych ludzi.

Gdybym mogła sobie na to pozwolić wybrałabym się natychmiast do Nepalu i Tybetu.
I wiem, odbyłabym podróż życia...
Nie kusi mnie przepych i luksusy zachodniego świata. Ta wygoda, rzadko daje ludziom zdrowie i poczucie szczęścia, bo nie żyje się w zgodzie z naturą.
Na pewno będę wracać do Twoich opisów:):)

PS. Są jeszcze jakieś zdjęcia i wspominki :D

Ojanna
14-07-2011, 17:37
PS. Są jeszcze jakieś zdjęcia i wspominki :D

Może Indie? ;)

Dziękuję Aluniu, pięknie dziękuję. To bardzo miłe, móc dzielić się z kimś wspomnieniami :)

senioritka
14-07-2011, 17:57
Ojanno, Twoje wspomnienia z niezwykłymi opisami i zdjęciami
też są dla mnie perełką przyciągającą do tego wątku.
Podziwiam!

Anielka
14-07-2011, 18:14
Tyle spokoju,uczucia i pięknych z serca płynących opisów dawno na żadnym wątku nie spotkałam.Mam nadzieję Ojanno,ze bedziesz nadal dzieliła się z nmai swoimi opisami z podrózy.Dziękuję,czekam na następne.
Aluniu, myślę,ze jeszcze wyruszymy w naszą podróż życia.Bardzo bym chciała.
Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczoru życzę.
Na razie muszą mi wystarczyć spacery nad moim morzem,gdzie można posłuchać szumu fal i się wyciszyć.
http://www.youtube.com/watch?v=Vs7x5zhGNPY&feature=related

Bajadera07
14-07-2011, 18:29
Może Indie?
Indie chętnie pozwiedzam.... ( to znaczy- pooglądam i poczytam)...! :)

Alunia
14-07-2011, 19:03
Aluniu, myślę,ze jeszcze wyruszymy w naszą podróż życia.Bardzo bym chciała.

Ty, ja i jeszcze parę podróżniczek z forum zauroczonych Wschodem. :D
Za przewodniczkę Ojanna ? ;)

PS.
Ojannę proszę o "wytłumaczenie" się z tego pięknego obrazu namalowanego po powrocie !
Bo na pierwszy rzut oka to nie jest obraz tylko ...zdjęcie!
Jak, czym, na czym....w szczegółach, bo nie wierzę :confused:

Indie, też bardzo proszę :)

mimoza
14-07-2011, 19:10
Ojano dawno już nie czytałam tak wyrazistego tekstu. Twoje wspomnienia z Nepalu są niesamowite, czytając czułam się tak, jakbym sama chodziła po Twoich ścieżkach. Życze aby Twoje marzenie o powrocie w tamte miejsca się ziściło, a sobie (nam) życzę doczekania kolejnego pięknego opisu z podróży.
Jeśli będziesz pisać o Indiach też "wsiąknę". Dziękuję.:) - Cz

Ojanna
14-07-2011, 19:15
Bo na pierwszy rzut oka to nie jest obraz tylko ...zdjęcie!
Jak, czym, na czym....w szczegółach, bo nie wierzę :confused:


To obraz, zresztą sprzedany :) Olejny, na płótnie...maluję ze zdjęć, więc mam mnóstwo czasu na przyglądanie się szczegółom :)

Ojanna
14-07-2011, 19:17
Mimozo, Anielko bardzo mi miło, dziękuję :)

Aluniu jedź, koniecznie :)

Yeva
14-07-2011, 19:42
Ja również dziękuję za tą piękną " podróż ".Wspaniałe zdjęcia i super opis tych miejsc .Czekam na więcej.

Alunia
14-07-2011, 19:53
Aluniu jedź, koniecznie Marzenia! Żebyś słyszała jak mocno westchnęłam!!;):)

Zobacz jaki tramping znalazłam, to jest TO.
Jaki program! 22 dni podróży i miejsca do zobaczenia, o matko kochana!!

Na Dachu Świata
TYBET (Chiny), NEPAL http://www.mktramping.pl/pl,oferta,2,2,80,0,4.php

Piękne mam marzenia ? :D:D
A cena??!!!

Mar-Basia
14-07-2011, 20:02
Marzenia! Żebyś słyszała jak mocno westchnęłam!!;):)

Zobacz jaki tramping znalazłam, to jest TO.
Jaki program! 22 dni podróży i miejsca do zobaczenia, o matko kochana!!

Na Dachu Świata
TYBET (Chiny), NEPAL http://www.mktramping.pl/pl,oferta,2,2,80,0,4.php

Piękne mam marzenia ?
A cena??!!!

Aluniu, wierzaj mi, ze warto odkladac pieniazki na podroz Twego zycia, w koncu raz sie zyje a Nepal jest cudowny.

Nawet nie wiecie jak sie cieszylam, prawie jak male dziecko kiedy czytalam wspomnienia Ojanny - przypomniala mi dawne dobre czasy, kiedy czlowiek mogl przeskakiwac gorki jak koza. Dzisiaj - zostaly wspomnienia, podrozuje inaczej...ale ciagle podrozuje i to mnie trzyma w lepszej formie.
Aluniu, a Ty jestes ciagle mlodka - wiec hajda do Nepalu.;) ;)

Kolczuga
14-07-2011, 20:11
Indie chętnie pozwiedzam.... ( to znaczy- pooglądam i poczytam)...! :)


Przylaczam sie do prosby Bogdy50,chetnie poogladam i pocztam.
Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziekuje za te cudowne wspomnienia.:rolleyes:

Jadzia P.
14-07-2011, 20:54
Marzenia! Żebyś słyszała jak mocno westchnęłam!!;):)

Zobacz jaki tramping znalazłam, to jest TO.
Jaki program! 22 dni podróży i miejsca do zobaczenia, o matko kochana!!

Na Dachu Świata
TYBET (Chiny), NEPAL http://www.mktramping.pl/pl,oferta,2,2,80,0,4.php

Piękne mam marzenia ? :D:D
A cena??!!!



Aluniu teraz liczne biura podróży wydają katalogi z podróżami egzotycznymi już na przyszły rok...jeśli dokonasz w okreslonym terminie stosownej przedpłaty, to reszte wpłacasz miesiąc przed imprezą i....można jechać...
Trampingi są troche tańsze, ale w tym rejonie bałabym się....jednak wolałabym skorzystać z pewnego biura podróży....są takie w Polsce...
Jeśli chcesz to na priv mogę podać Ci stronę biur z którymi często podróżowałam....zresztą Jadzia - Jakempa zna je również...mają w swojej ofercie " Indie z Nepalem " - 16 dni

ciociabisia
14-07-2011, 21:08
Ojanno,swoją podróż opisałaś tak,że czytając przeżywa się wszystko razam z Tobą.Niesamowite,ale masz"pióro".
Dzięki,życzę Ci powrotu do tych fantastycznych miejsc.
Aluniu,Tobie też - spełnienia marzeń.

Alunia
15-07-2011, 22:10
Ojanno,swoją podróż opisałaś tak,że czytając przeżywa się wszystko razam z Tobą.Niesamowite,ale masz"pióro".
Dzięki,życzę Ci powrotu do tych fantastycznych miejsc.
Aluniu,Tobie też - spełnienia marzeń.
W pełni popieram i dziękuję Ci ciociabisiu za życzliwe słowa :D
A to jest mantra o której Ojanna pisała:

"Om mani padme hum, om mani.... Prawdopodobnie najbardziej znana buddyjska mantra."

http://www.youtube.com/watch?v=NPszteX0z7k&feature=related

http://img651.imageshack.us/img651/9383/btw1191.gif (http://imageshack.us/photo/my-images/651/btw1191.gif/)

Alunia
15-07-2011, 22:13
Ojanno pisałaś o tankach, ale nic nie wspominałaś o mandalach.... czy przeoczyłam?
Spotkałaś gdzieś?

Ojanna
15-07-2011, 22:28
Aluniu tanka i mandala to to samo, zobacz: http://www.google.com/search?client=safari&rls=en&q=thanka+mabndala&oe=UTF-8&um=1&ie=UTF-8&tbm=isch&source=og&sa=N&hl=pl&tab=wi&biw=1424&bih=685

Mandale układa się z piasku, kwiatów, możesz je wreszcie rysować sobie, albo mieć aplikację na iphona z mandalą ;)

Alunia
15-07-2011, 22:35
Oj..... jednak nie to samo! :)

Ojanna
15-07-2011, 22:38
Opowiedz nam o mandali :)

Ja zrozumiałam thankę, jako formę mandali, ale jako zwykły turysta, mogłam źle zapytać :)

Alunia
15-07-2011, 22:52
Tanka (thangka) to umieszczony na bawełnianej tkaninie obraz religijny, pokazujący życie Buddy, czy bóstwa buddyjskie. Tanka wyróżnia się tym, że może być łatwo transportowana po zwinięciu, stąd też stanowiła niezbędny element ekwipunku wędrownych mnichów buddyjskich.

Natomiast mandala...posłużę się pięknym cytatem:

" To rysunek na planie koła, tworzony w stanie zbliżonym do medytacji. Gotowa mandala odzwierciedla stan psychiczny autora, odkrywając między innymi to, co ukryte jest przed jego świadomością. Przemawia, podobnie jak sny, językiem barw i symboli. Po stworzeniu mandali możemy pokusić się o jej interpretację, patrząc na nią jak na obraz swojej duszy. Jednakże interpretacja taka nie jest konieczna, gdyż już sam proces tworzenia mandali jest terapią. Mandala porządkuje nasz wewnętrzny świat, pozwalając treściom z podświadomości przemieścić się w obszar świadomy. W ten sposób pomaga zrozumieć siebie i odnaleźć swoje miejsce w świecie zewnętrznym. Po jej stworzeniu poczujesz, że Twoje myśli są bardziej uporządkowane a Ty sam - zrelaksowany."
http://gosh99.republika.pl/Mandala%5Cindex.html

Na planie mandali powstają też stupy i świątynie buddyjskie, otwarte na cztery strony świata.

Mnisi z Bencien sypią w Polsce mandalę z kolorowego piasku. Po zakończeniu piasek zostanie zgarnięty i rozrzucony ...na wiatr.

http://img560.imageshack.us/img560/8384/mnisizbenciensypiwpolsc.jpg (http://imageshack.us/photo/my-images/560/mnisizbenciensypiwpolsc.jpg/)

Alunia
15-07-2011, 22:56
To zgarnięcie piasku i właściwie zniszczenie wielogodzinnej pracy, jest jak rozumiem, świadectwem na nietrwałość i przemijanie wszystkiego.
I radą, aby nie przywiązywać się do niczego, wtedy unikniemy cierpienia.

Ojanna
15-07-2011, 23:10
Mam wrażenie,*że dziś mandala ewoluowała, ale masz rację :)

Mar-Basia
15-07-2011, 23:13
Natomiast mandala...posłużę się pięknym cytatem:

" To rysunek na planie koła, tworzony w stanie zbliżonym do medytacji. Gotowa mandala odzwierciedla stan psychiczny autora, odkrywając między innymi to, co ukryte jest przed jego świadomością....."

Kiedys sie tym bawilam, odnalazlam jedna. Hihi, mozna bedzie teraz poznac obraz mojej duszy w co watpie ;)

http://i56.tinypic.com/ibds9j.jpg

Alunia
15-07-2011, 23:21
Są przedszkola i szkoły w Polsce, w których pracuje się z dziećmi na zajęciach plastycznych z mandalami.
Są to mandale literowe, okolicznościowe, pór roku, przyrodnicze itp.
Do malowania farbami, kolorowania pisakami, kredkami, sypania z ryżu, kaszki itp.
Zawsze na planie koła, ewentualnie kwadratu.
Dzieci je bardzo lubią (moja wnusia też :)).
Poza szerokimi walorami kształtującymi - jak każde zajęcie plastyczne i manualne,
przede wszystkim wyciszają, uczą skupienia i relaksują.

Alunia
15-07-2011, 23:24
Kiedys sie tym bawilam, odnalazlam jedna. Hihi, mozna bedzie teraz poznac obraz mojej duszy w co watpie ;)
Piękna ta mandala...:D

Można by teraz zinterpretować użyte kolory i kształty..
Ja nie jestem Jungiem...więc mówię pas!:D

Mar-Basia
15-07-2011, 23:33
Aluniu, bawilismy sie w tworzenie mandali z moim wnusiem, kiedy mieszkal z nami przez rok. Musze poszukac tego co zrobil sam - zupelnie, zupelnie jak na jego wiek. Napewno pamietasz Mysie Joja. Tez powstala dla wnusia, taka zabawa zamiast "myslanych" bajek, bo On nie chcial czytanych z ksiazeczek - zupelnie jak jego Tatko. ;)

Bedac w Nepalu lata temu, kiedys widzialam w jakims sklepiku z pamiatkami mandele, nawet kupilam pare na podarunki. Niestety nie zostawilam zadnej dla siebie.;)

Bajadera07
16-07-2011, 07:24
Jak buddyjscy mnisi sypią mandalę z kolorowego piasku...
http://www.youtube.com/watch?v=q6b7iro-qZ4&feature=channel_video_title
A tu nieco więcej..
http://www.youtube.com/watch?v=ZMfO3HLinXw&feature=related

chaliniak
10-08-2011, 21:07
Dopiero dzisiaj, za jednym zamachem obejrzałem reportaż Ojanny oraz wszelkie komentarze. O Nepalu co nieco wiedziałem z filmów o wyprawach w Himalaje. Ale tu zobaczyłem wiele bardzo ciekawych zdjęć i wspaniałych opisów.

Wiesław.

Bogda501
25-08-2011, 11:45
Ojannę proszę o "wytłumaczenie" się z tego pięknego obrazu namalowanego po powrocie !
Bo na pierwszy rzut oka to nie jest obraz tylko ...zdjęcie!
Jak, czym, na czym....w szczegółach, bo nie wierzę :confused:

Indie, też bardzo proszę :)
Na pierwszy rzut oka... ja myślałam podobnie.... Ale po zapoznaniu się z dorobkiem Ojanny, wiem, że to ogromny talent i mnóstwo, mnóstwo pracy.
Młynek modlitewny, to jedna z wielu perełek, które wczoraj rzuciły mnie na kolana.

inka-ni
25-08-2011, 13:40
Witam też po raz pierwszy weszlam na wątek i jestem zauroczona dokladnoscią i szczgólami.Bardzo lubie zwiedzac Indie na TV podroznicze i Zone-Europa,a tu chętnie będę dowiadywala się dalej.Gratuluję artystce.Pozdrawiam.

Ojanna
30-08-2011, 23:39
Bogda i Inko dziękuję za dobre słowo :)

Okropnie mnie męczy niemoc twórcza...zamiast popracować wpadłam w internetową sieć i nie potrafię się wyplątać.

Nie ma dnia, żebym nie wspominała Nepalu, nawet dziś. Oglądałam buty, fantastyczne traperki. Pomyślałam, że takie by mi się przydały jak tam byłam. Tanka stoi przy drzwiach do sypialni. Druga wisi w moim pokoju do pracy. Z ipodowego miksu muzycznego wyłapuję melodie przywiezione stamtąd.

Chciałabym tam wrócić, ale coraz słabiej w to wierzę :(

Bogda501
31-08-2011, 07:56
Bogda i Inko dziękuję za dobre słowo :)

Okropnie mnie męczy niemoc twórcza...zamiast popracować wpadłam w internetową sieć i nie potrafię się wyplątać.

Nie ma dnia, żebym nie wspominała Nepalu, nawet dziś. Oglądałam buty, fantastyczne traperki. Pomyślałam, że takie by mi się przydały jak tam byłam. Tanka stoi przy drzwiach do sypialni. Druga wisi w moim pokoju do pracy. Z ipodowego miksu muzycznego wyłapuję melodie przywiezione stamtąd.
Chciałabym tam wrócić, ale coraz słabiej w to wierzę :(

Podaj kilka tytułów muzycznych abym sobie MP3 poszukała...
(chyba , że są to nutki łapane w terenie- to trudno...)
Może na chomiku coś znajdę ...? I maluj KONIECZNIE..!!!
http://www.iv.pl/images/33263259605440574403.gif (http://www.iv.pl/)
No i gdzie te obiecane INDIE... ?????

senioritka
31-08-2011, 08:59
Czekamy na Ciebie Ojanno! Pozdrawiam!

jakempa
31-08-2011, 23:53
Ojanno, jaki piękny wątek,...
z wielkim zaciekawieniem czytałam Twoją relację z podróży Twoich spełnionych marzeń,.. piękne opisy przeplatane autentycznymi odczuciami,... to tak jakby się tam z Tobą było.
Masz niesamowity dar przekazywania tego co czujesz i widzisz. Twoja fascynacja Nepalem i uczucie powrotu jakby do swojego miejsca na ziemi, potwierdza moją wiarę w reinkarnację. To samo odczułam i od dziecka marzyłam o Odessie, a kiedy tam pojechałam znałam miejsca, których wcześniej nie widziałam w życiu. Byłam w Odessie 3 razy po miesiącu i wciąż tęsknię za tym miejscem. Dlatego tak bardzo Cię rozumiem,
Ojanno, pisz i przekazuj swoje odczucia na tym wątku, masz więcej takich, które się interesują kulturą wschodu.
Już masz mnie i Alunię w swoim gronie.
Dziękuję Ci za ten wątek.
Czekamy na Indie oglądane Twoimi oczyma.

Ojanna
01-09-2011, 17:15
Ciepło na sercu się robi czytając miłe słowa, dziękuję :)

Z Indiami podłączyłam się do opowieści Marbelli, gdzie ona się podziewa?

Lulka
13-10-2011, 15:57
Ojanno, przeczytałam wszystko, zobaczyłam piękne zdjęcia, włączyłam mantrę, podaną przez Alunię (dziękuję) i jestem pod dużym wrażeniem Twoich wspomnień, przepięknie piszesz, z dużą wrażliwością. Bardzo za to dziękuję.
Przeniosłam się do Katmandu, bo moje dzieci właśnie dzisiaj tam dotarły z Delhi (na całe dwa tygodnie), więc Twoje opisy są dla mnie cenne:)
Polecieli sami, zupełnie indywidualnie, zaopatrzeni w szczepienia, leki antymalaryczne i dobrą odzież.
Moja córka realizuje właśnie swoje wielkie marzenie, a brat jej towarzyszy:D
I juz wyjeżdżając czuli, że będą tam wracać:)
A w kwestii informacji dla zainteresowanych - córka wyszperała w styczniu tani przelot do Katmandu przez Delhi w obydwie strony za 1700 zł z ogonkiem! Można bez biur podróży, wycieczki ewentualnie kupować na miejscu, jest o wiele taniej.

Ojanna
14-10-2011, 14:57
Wieki tu nie zaglądałam, przepraszam i dziękuję wszystkim za ciepłe słowa :)
Obiecuję znaleźć sposób, żeby podzielić się moją biblioteką muzyczną, ale chwilowo czasu brak.

Lulka takie samodzielne podróże są najcenniejsze.
Urzekło mnie, że rodzeństwo razem w taką podróż wyrusza - brawa dla mamy :)

Lulka
14-10-2011, 15:47
Dziękuję Ojanno, staramy się podróżować razem jak tylko się da. Córka była zdecydowana na Nepal, a kochający brat nie mógł jej przecież puścić samej w tak długą podróż;)
Już piszą, że po Delhi Katmandu to raj, czysto, przyjemnie i przemili ludzie. Przed nimi treking w góry z przewodnikiem i w planach Park Narodowy Chitwan - bastion tygrysa i nosorożca, który przemierza się na grzbiecie słoni.
O mamo, chyba zacznę zbierać fundusze, też to chcę zobaczyć...:) w końcu po kimś złapali bakcyla:D

Lulka
30-10-2011, 08:21
Moje dzieci wróciły szczęśliwie z Indii i Nepalu, w Delhi były 3 dni, w Katmandu 2 tygodnie. Mnóstwo wrażeń, opowieści, przygoda życia:) Przywieźli tysiące zdjęć i 5 filmów. Jak tylko uporają się z ich obróbką, to podam link do ich strony dla zainteresowanych tematem Azji.
Czy wiecie, że w Nepalu nie istnieje coś takiego jak emerytura na starość? Tam ludzie pracują do śmierci, nieraz bardzo ciężko, jak są już starzy i niedołężni, opiekuje się nimi rodzina lub sąsiedzi z wioski, gorzej jak takich nie ma...
Spotkali np. na szlaku swoich wędrówek po górach 90-letnią staruszkę, którą niósł na grzbiecie mężczyzna, ponieważ sama nie jest w stanie się przemieszczać:( A zaznaczam, że trasa była trudna i wyczerpująca nawet dla nich, młodych.
I wszyscy są mili i uśmiechnięci, pozdrawiają się z uśmiechem, składając rece i wykonując półukłon "namaste" czyli "pokłon tobie".
I choć życie mają trudne, pomagają sobie, nikt nie patrzy na drugiego wilkiem, powinniśmy się uczyć od nich.

Lulka
09-01-2013, 11:37
Po roku z kawałkiem moja córka zamieściła na swojej stronie opis trekingu w Nepalu. Kiedyś obiecałam...
Jeżeli kogoś zainteresuje, to tutaj:
http://www.dreamer.pl/page/129

liha11
11-02-2014, 21:35
bedac 18 lat temu we Francji-Taize poznalam nepalczyka [ur.1966], ktory przejal sie moją stratą 26letniego syna [ur.1968], tak bardzo, ze obiecal mnie zaprosic do skandynawii i do Nepalu-Katmandu, odwiedzili mnie w marcu 2012 a potem bylam jego i jego zony gosciem w kwietniu 2012 r.,
a 4 tygodnie temu zatelefonowal, ze on z zoną i dziecmi wybiera sie do Nepalu-Katmandu i zaprasza mnie do poznania jego rodziny i rodziny jego zony, mowiac mial taki cieply glos i tyle dobrych fluidow do mnie dotarlo, jego zyczliwosc przerosla moje wyobrazenie
od ojanny i lulki oczekuje podpowiedzi, co zabrac jako podarunki,
mile widziane wszelkie podpowiedzi dot. kontaktow
:*