PDA

View Full Version : Imprezy z lat 70-tych


Rozia
30-10-2011, 14:20
Pamiętacie te imprezki z lat "słusznie minionych"?
Jaki był styl kulinarny? Czym się gościliśmy?
U nas, na Sląsku,jak zapraszało się gości,musiał być na stole:
"szałot kartoflany", jajka gotowane na twardo w majonezie(wersja wykwintna - posypane zielona pietruszką i proszkowaną papryką),ogórki kiszone,(najczęściej własnej roboty),kiełbasy gotowane(w tej lepszej wersji"nic do wyplucia"),Jakieś delicje z "paketów z niemiec".
,kawa parzona,tzw,zasypywana w szklankach bez uszek.
No i....wóda!
Jak pamiętacie - kulinarno-imprezowe lata 70-te?

Malwina
30-10-2011, 14:56
Och Roziu, z wielkim rozrzewnieniem wspominam imprezy w latach 70....byłam młodą, atrakcyjną wtedy kobietą, śpiewałąm w zespole muzycznym,gralismy po knajpkach na dancingach... taka była moda....było duzo jadła, picia, spiewu, tańca, muzyki......ludzie się bawili....na dancingi trudno było sie dostac....królestwo sałątki jarzynowej, śledzia po japonsku, tatara, flaków, jajek w majonezie, szynki w galarecie, schabowego z ogórkiem kiszonym....na stołach zytnia, wyborowa,żubrówka...dla "wyższych sfer" koniaki biełyj aist i i inne....po niektórych domach krążył bimber...ostry, śmierdzący pewnie li tylko z cukru...hihi

Rozia
30-10-2011, 15:13
No!Malwina!Ty to w wyższych sferach się obracałaś - "śledziki po japońsku,koniak"biełyj aist"!
Ale ,ale! Przypomniałam sobie - znacie "Perszingi"? Wafle przekładane dżemem?

Malwina
30-10-2011, 15:19
mama robiła na wielkie wydarzenia rodzinne andrut, czyli wafle przekładane kwaśnym dzemem(przeważnie porzeczkowym, albo tzn twardą marmoladą), kajmakiem i masą maślaną cytrynową i orzechową....smarowało się wafle na pzremian, stawiało na nich olbrzymi gar z woda na całą noc i stawiało za oknem , albo na ganku(z lodówkami onegdaj kruchawo bywało)..potem kroiło w romby...pyyyszne
Czasem zrobię, ale to kosztuje duuużo roboty, no i kalorii...

Rozia
30-10-2011, 16:13
No ale,to się właśnie,"perszingiem" nazywało!
A tzw.: "Domki Baby Jagi"? Kto pamięta?

eledand
30-10-2011, 16:31
W Katowicach to chodziło się na Dancingii po popołudniowej dniówce.Było wesoło.Hotel Katowice,Astoria potem nowo wybudowany Hotel Silesia,jeść jak pisze Malwina stać nas było na wszystko i taryfą do domu.Dzisiaj człowiek musi te Emeryturki ścióbić i tyle.Jestem zdania co przezyłam to nie wróci i podpowiadam młodym używajcie a będziecie zadowoleni na Starość,że nie zmarnowaliście swoich młodych lat.
A dobre zimne ciemne Piwko tamiętacie a nie takie zlewki jak teraz.wwwwwwwwrrrrrrrrrrrrrrrrr.

ewikomega
30-10-2011, 16:50
Gdzie się podziały tamte prywatki:)


http://www.youtube.com/watch?v=b_2p11kCSic

Malwina
30-10-2011, 16:55
A prywatki? to jeszcze inna bajka..hihi

Nika
30-10-2011, 16:57
Jedzonko było zapewne skromniejsze niż na dzisiejszych przyjęciach, ale humory dopisywały, była chęć do tańca i zabawy niejednokrotnie improwizowane ,organizowane na chybcika.Magnetofon szpulowy Tonetka i balety do białego rana.W menu pojawiały się też czasem sardynki z puszki i plastry żółtego sera malowniczo dekorowane papryką w proszku.

jolita
30-10-2011, 17:06
do menu dorzucę galaretkę mięsną do dziś na Pomorzu "zylcem" zwaną...

Rozia
30-10-2011, 17:40
A te "pasztetowe",z różnymi ekologicznymi domieszkami,np.z papierem toaletowym(nie używanym)?
A kawa -10 dkg wystawana w kolejkach.A te prywatne,małe kioski(niby) warzywne,a wszystko można było tam kupić - np. czeską "herbatę z rumem" w plastikowych butelkach,albo śledzie w śmietanie,w takich okrągłych plastikowych pudełkach?
Kiedyś zaprosiliśmy znajomych na kawę,właśnie dostaliśmy paczkę "z reichu",do kawy podałam takie "coś" z paczki z reichu - niby kruche ciasteczka,czy czipsy.Okazało się,że to był boczek wędzony w cieniutkich plasterkach,chrupki takie,jak czipsy.Wszyscy jedli,nikt się nie wyzdradził,że dziwne jakiś.

Scarlett
30-10-2011, 17:44
W latach 70-tych dzieci rodziłam i wychowywałam,
a bawić się zaczęłam po Stanie Wojennym.:D :D
No, ale to chyba już nie było to!:D

Rozia
30-10-2011, 17:49
Scarlett - ja w tych samych latach dzieci rodziłam i wychowywałam.I się prywatkowałam!

Scarlett
30-10-2011, 17:52
Babcia do pomocy - jak znalazł.:D

Rozia
30-10-2011, 17:53
Jaka babcia? Moich dzieci?Czy ja?Bo nie kumam?

Malwina
30-10-2011, 17:55
Włąsnie..jak to było mozliwe, ze człowiek pracował(wprawdzie do 15) studiował,rodziły nam się dzieci i był czas dla męża, dziecka(babcie na drugim końcu Polski) a wieczorem dla znajomych..imprezy bardzo szybko się organizowały i było w tym dużo spontanicznosci....Jolitko, no tak...galareta z nóżek, z ryja...

Scarlett
30-10-2011, 18:00
Jaka babcia? Moich dzieci?Czy ja?Bo nie kumam?
Jezu, Roziu, babcia do pilnowania dzieci, bo przecież
ich nie zostawiałaś samych,
gdy szłaś na balety, a w domu, gdzie maleństwa spały
nie puszczałaś na cały regulator muzy np. "Augustowskie noce" hihihi:D

eledand
30-10-2011, 18:02
Te czasy w Komunie wesołe i jak piszę Malwinka,zrobiło sieprywatke w domu spontanicznie a jak nie było co do Gorzołki to z Cukierni była Torta. Chleb posmarowany smalcem i cebuli się nasmażyło.Szybko jajka do Garnka i ziuu majonez na to i było co poje s c.Śmiech człowieka ogarnia na samo wspomnienie.
Potem wyjazd do Niemiec i się zabawa skończyła.Harówa pozostała a czas ulatywał jak chmurka na niebie.
Co przeżyłam to przeżyłam a ubawiłam się sporo,jeżdziliśmy na występy z Kopalnianymi Zespołami do Sanatoriów.Gdzie myśmy nie byli o boże.
Moja połowa najlepiej tańczy ze mietłą a gdybym miała taką połowę jak ja to przetyańczylibyśmy całe Życie.

emka46
30-10-2011, 18:05
No ale,to się właśnie,"perszingiem" nazywało!
A tzw.: "Domki Baby Jagi"? Kto pamięta?
U nas na Pomorzu to miało nazwę "piszyngier". Leżało na noc pod
ksiązkami - na ogół pod wielką encyklopedią.

Płyty pocztówkowe, adapter "Bambino"i Mały kwiatek

http://www.youtube.com/watch?v=WZfFGiZBsSE

Malwina
30-10-2011, 18:10
Biedni ci młodzi dzisiaj...pracują do nocy na smierc..dzieci chowaja się "same"efekty juz zaczynaja byc widoczne...plemniki im siadają ze stresu i kłopoty w alkowach...zabawy zero jeno spędy integracyjne(strach pomyslec)..terapeuci mają coraz więcej roboty...pracoholizm seksoholizm,hazard, zakupoholizm, no i tradycyjne.. ...alkoholizm, nikotynizm....takie to bezbarwne...

Krycha.
30-10-2011, 18:17
Początek lat siedemdziesiątych to jeszcze ciągle nowe - własne mieszkanie i oczywiście prywatki. Przygrywał nam magnetofon szpulowy Grundig, taśmy się nagrywało z radia, bo było to co lubisz i taniej niż gotowe nagrania. Mam ten sprzęt do dzisiaj

w kartonie w piwnicy,,,http://i43.tinypic.com/6r27w1.jpg

Na stole obowiązkowa sałatka z majonezem, reszta według uznania obecnych par, czyli różności kombinowane przez dziewczyny.

Nika
30-10-2011, 19:12
Przebojem imprez imieninowych wczesnych lat 70 była szynka konserwowa Krakus" z pyszną galaretką, o którą toczyłyśmy boje z siostrą.

Rozia
30-10-2011, 19:12
A na deser? Oczywiście - GALARETKA i z ...np. : rodzynkami.Wersja ekskluzywniejsza - budyń śmietankowy,na tym galaretka.
Jakie jeszcze desery? Ptibery z dżemem.

Malwina
30-10-2011, 19:30
mnie ciocia robiła kakao z pianą z białek.....pyyyszne, a druga zapraszała na mus żurawinowy na kaszy mannej....mama natomiast robiła kwasny, gęsty kisiel zurawinowy...lubiłam dolac wiejskiej śmietany na wierzch...

bronczyk
30-10-2011, 20:21
Niko ta galaretka była najpyszniejsza. Szyneczkę proszę bardzo na stół, ale galaretka w kuchni.

Rozia
30-10-2011, 20:58
"Kisiel żurawinowy"!Kosztował 70 gr.Zawsze(do dzisiaj zresztą),zastanawiam sięjak wyglądają żurawiny.

eledand
30-10-2011, 21:01
Na Tysiącleciu żurawiny nie rosły.Ale u Babek na Wieczorka można było kupić;żurawinę,jagody,borówki,rydze,i inne grzyby.
Pozdrawiam miło.

maja59
30-10-2011, 21:02
Jezu, Roziu, babcia do pilnowania dzieci, bo przecież
ich nie zostawiałaś samych,
gdy szłaś na balety, a w domu, gdzie maleństwa spały
nie puszczałaś na cały regulator muzy np. "Augustowskie noce" hihihi:D
Oj puszczałam na cały reguator, ABBA grała jak z nut, dziecię spało snem kamiennym w swoim łóżeczku, a zabawa płynęła jak rzeka, z dużym tangiem wypadaliśmy nawet na korytarz. Nigdy później już nie było tak wspaniałych prywatek. Nie mieliśmy kasy na super żarcie, ale zawsze coś się składkowego zrobiło i na koniec wieczoru podawało się bigos. W stanie i po stanie wojennym zabawy skończyły się bezpowrotnie, nikt już nie miał ochoty za beztroskie pląsy. Po długiej przerwie objawiły się spotkania imieninowe i studenckie rocznicowe ale to już w knajpach i raczej bez tańców.
A może dzisiaj zatańczymy coś z tamtych lat?
http://www.youtube.com/watch?v=KTQwZ7mULGU&feature=related

maja59
30-10-2011, 21:06
"Kisiel żurawinowy"!Kosztował 70 gr.Zawsze(do dzisiaj zresztą),zastanawiam sięjak wyglądają żurawiny.
Róziu, żurawina to czerwona borówka, a wygląda tak:
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBurawina_b%C5%82otna

Scarlett
30-10-2011, 21:07
Nie robiłam swoim dzieciom takiego kipiszu w domu - nigdy.
Moje dzieci miały mieć spokojny dom:D :D

maja59
30-10-2011, 21:10
Nie robiłam swoim dzieciom takiego kipiszu w domu - nigdy.
Moje dzieci miały mieć spokojny dom:D :D
Ten kipisz nie przeszkadzał w spaniu, a córka wyszła na ludzi:D :D Myślę, że spokojny dom to coś więcej niż tylko ściszony telewizor.

Scarlett
30-10-2011, 21:11
Myślę, że spokojny dom to coś więcej niż tylko ściszony telewizor.

No ściszałam, bo na 43 m2, trudno było zachować przyzwoitość:D

bronczyk
31-10-2011, 20:29
Scarlet opowiadaj o imprezach, a nie przyzwoitości.ABBA to był zespół. Najlepszy po kieliszeczku. A bimber jaki był. Każdy miał jakiś wypracowany sposób na poprawienie jego jakości. Ze znajomą kiedyś pogryzałyśmy sobie niewinnie śliweczki suszone wyjęte z domowej nalewki. Dziwne, ale zaszumiało w głowie. Przecież nie piłyśmy.

Nika
07-11-2011, 07:23
Menu z lat 70 -ych na kolację dla gości / "Przyjmujemy gości" /:

kolacja skromniejsza:
-śledzie w oliwie lub śledź po japońsku ,jaja w majonezie, sałatka z zielonego groszku,galaretka z drobiu, koreczki z żółtego sera,kawa,herbata

Kolacja uroczysta:
-zimne zakąski np. koreczki, kanapki,jaja faszerowane, jaja w sosach,sałatka jarzynowa
-dania gorące np.grzanki, zapiekanki, paszteciki z surówkami,parówki w sosie pomidorowym z ziemniakami opiekanymi,pieczeń wołowa z makaronem..

Wariacje na temat jaj na twardo górą!

Nika
07-11-2011, 07:29
Drugi popularny produkt/ źródło-broszurka kulinarna "Sery w żywieniu"/ to żółty ser.Autor proponuje:
-koreczki z sera z ogórkiem kwaszonym lub konserwowym, z marynowaną śliwka
-grzanki z serem
-ptysie z serem
-pasztet z fasoli i żółtego sera
-zupę jarzynową z serem edamskim
-krokiety z sera i mortadeli
-kotlety z ryżu i sera tylżyckiego
-zapiekankę z makaronu, parówek i sera żółtego

Rozia
07-11-2011, 16:03
niko!Trafiłaś w dziesiątkę z tymi przepisami! Te nieśmiertelne jajka w majonezie! Galaretka z kurczakiem,śledziki!
Byłyśmy wtedy mistrzyniami świata w dziedzinie - "coś z niczego"!

Malwina
07-11-2011, 16:43
Bardzo mi utkwiłą w pamieci spontaniczna imprezka, kiedy to po jakiejś radzie towarzystwo "wprosiło" się do nas "na kawę"....biedne czasy...w domu jakięs końcówki...ale......był chleb, czosnek, ogórki kiszone...alkohol się zorganizował...smażyłąm z kolegą(pomysłodacą) namiętnie grzanki, towarzystwo dostało ząbki czosnku na talerzu, sól i każdy nacierał grzankę czosnkiem , solił, zakanszał ogórkiem i popijał zytniówką.....do dzis ten wieczór niektórzy żyjący wspominąja jako super świetny....

Nika
07-11-2011, 17:05
U nas w domu rodzinnym takim spontanicznym wizytom towarzyszyły zawsze placki ziemniaczane.Kuchnia duża,towarzystwo uczestniczyło w przygotowaniach popijając domowe nalewki, głownie specjał taty żubrówkę, muzyczka z magnetofonu grała i imprezka jak się patrzy.My do matury słyszałyśmy niestety niezmiennie o 21.oo: "dziewczynki, proszę się pożegnać i do swojego pokoju".

Mar-Basia
07-11-2011, 17:46
W Katowicach to chodziło się na Dancingii po popołudniowej dniówce.Było wesoło.Hotel Katowice,Astoria potem nowo wybudowany Hotel Silesia,jeść jak pisze Malwina stać nas było na wszystko i taryfą do domu.Dzisiaj człowiek musi te Emeryturki ścióbić i tyle.Jestem zdania co przezyłam to nie wróci i podpowiadam młodym używajcie a będziecie zadowoleni na Starość,że nie zmarnowaliście swoich młodych lat.
A dobre zimne ciemne Piwko tamiętacie a nie takie zlewki jak teraz.wwwwwwwwrrrrrrrrrrrrrrrrr.

Ha ha. Prywatki, potancowki. Mlodzi potrafili sie bawic. Kto tam zwracal uwage co bylo na talerzu. Poniewaz dosc dobrze brzdakalam na pianinie - bylam wykorzystywana za "etatowego graja" amerykanskich "imperialistycznych" tancow.;) ;) ;) W Warszwie byly super kluby mlodziezowe Hybrydy, Manekin na Starowce, potem Stodola. Co sie czlowiek wybawil to jego i jest co wspominac.

Eledandku- Hotel Katowice w Katowicach - to bylo cos, najfajniejsza impreza, ktora tam "zaliczylam" to byl 4 grudzien na poczatku lat 70-tych. Kupa smiechu, genialnych obserwacji "bonzow" kopalnianych z kilogramami zlomu przypietego do piersi.;)

Nika
07-11-2011, 18:45
A w Krynicy chodziło się na dancingi do Hawany.Przebój sezonu /połowa lat siedemdziesiątych/ to drink zwany harcerzykiem /czysta, sok pomarańczowy z puszki Dodoni rodem z Pewexu i dużo lodu/.No i obowiązkowo Demis Rousos z piosenką "Good bay my love, good bay".

Malgo568
15-12-2011, 00:33
Oj piękne to były czasy, i rzeczywiście był czas na wszystko. Na stole królowały jaja w majonezie przybrane groszkiem i lekko posypane papryką, lub jaja w sosie majonezowym z korniszonami i grzybkami z octu, kotlety mielone, salceson, kaszanka itp. specjały nie takie jak dzisiaj, muzyka z radia lub adapteru, magnetofonu. Tańce, hulanki, śpiewy, bo kiedyś śpiewało się. Każdy miał jakąś swoją ulubioną piosenkę, a potem ogólne śpiewanie, biesiadowanie. No i oczywiście do tego jakieś popitki, wino np.Lacrima /nie pamiętam czy to akurat taka pisownia/, wódeczności było tych nazw. Jak ktoś napisał to co przeżyliśmy to nasze, mamy co wspominać. Pozdrawiam

jakempa
15-12-2011, 01:07
Początek lat 70 nie był taki biedny,... no nie przesadzajmy, Gierek zaczął rządzić i w sklepach było,... może nie kupowaliśmy na codzień szyneczek /bo były prawdziwe, więc drogie/ a schab to kupowano od święta, jednak pamiętam, że braków nie było,...kryzys zaczął się dopiero w połowie lat 70,

Ale bawiliśmy się co tydzień, prywatki, zabawy w zakładach pracy, pamiętam, że kiedyś ucieszyłam się że karnawał się kończył, bo już na zabawy nie bylo sił, a wciąż ktoś gdzieś nas zapraszał,.- imieniny, ponad 20 osób to była norma,

A ileż potraw się wymyślało, przypomniały mi się kurczaki nadziewane różnościami, /grzybami, młodą kapustką, nawet kuzynka nadziewała masą serową z czosnkiem i ziołami/
Jajka faszerowane obsmażane, parówki zapiekane z serem i własnym ketchupem.
robiłam roladki z martadeli z ogóreczkiem, jajeczkiem,szczypiorkiem i zalewane galaretką
galareta z nózek, nadziewane jarzyny,... och,.. ale mi się przypomniały ''frykasy'' z PRL,.... znów muszę do nich wrócić, bo były smaczne,.... tylko, zeby jeszcze te wędliny były,..i te kurczaki ze wsi,.. dzisiaj jest wszystko,... ale sztuczne, plastikowe

aannaa235
15-12-2011, 06:50
Łezka w oku się kreci na same wspomnienie,,,,,,,

http://www.iv.pl/images/34393717236723262771.jpg (http://www.iv.pl/)http://www.iv.pl/images/75069837483711452485.jpg (http://www.iv.pl/)

Malwina
15-12-2011, 12:18
Oj Jakempo, ales przypomnaiła....był czas na pracę, imprezy, wychowanie dzieci, rozrywki, spotkania...na prędce pichciło się te specjały o kórych wspominasz....i było dobrze, bezpiecznie, rodzinnie....to nie to,z e zachwalam tamte czasy...po prostu była jakas mała stabilizacja(ale była) i poczucie bezpieczeństwa zawodowego i socjalnego...poza tym bylismy młodzi, zakochani, rodziły się dzieci...nie sposób nie gloryfikowac tego czasu....
Lacrimę tez pamietam..hihi podobno lacrima to łzy....?
szalony twist i "jazdę windą do nieba".....a dzis podobno śliczna, delikatna E Dmoch jest chora,zagubiona psychicznie i opuszczona.....

ewiko
15-12-2011, 12:34
Niestety Malwinko, z Elą Dmoch jest tak jak napisałaś i żadnej pomocy. Szkoda bo Ich piosenki to nasza młodość i choćby dlatego Pani Ela zasługuje by zaopiekowali się Nią specjaliści.

Malwina
15-12-2011, 12:44
Płaczemy na Villas, Brosiem , Hanuszkiewiczem, Dmoch..i dalej tacy jak oni są gzdies w ukryciu poza opieką, zabezpieczeniem socjalnym,pamiecią....ogromnie to przykre...

Scarlett
15-12-2011, 13:03
Pytania o dziewczynę, która tak melodyjnie zapraszała „Więc chodź, pomaluj mój świat…”, nie ustają. – Co robi? To, co wszyscy: chodzi do sklepu, odwiedza przyjaciół, spotyka się ze znajomymi i rodziną – mówi Slavek, od 30 lat fan zespołu i przyjaciel Elżbiety. – Mieszka w Warszawie. Widujemy się co jakiś czas – zapewnia. W sierpniu 2008 r. zorganizował zjazd fanów, także z Austrii i Niemiec. Atrakcją było pojawienie się na nim Elżbiety. – Świetnie się bawiła, opowiadała ciekawostki o zespole, wspominała Janusza Kruka. Z fanami zanuciła kilka piosenek, rozdawała autografy. Obiecała, że pojawi się na następnym zlocie. Wielbiciele skupieni wokół internetowego forum 2 plus 1 odwiedzają ją, pamiętają o urodzinach. I chronią. Nie zdradzają nic z jej obecnego życia, nie komentują stanu zdrowia. Uszanowali jej prośbę, by zdjęcia ze spotkania nie trafiły do internetu. Wieść, gdzie odbędzie się zjazd, każdy dostał dzień wcześniej na prywatną skrzynkę. Czy jest szansa, że Elżbieta Dmoch wróci na scenę? – Niestety, nie – żałuje Slavek. – Ona mówi, że już nie śpiewa, ponieważ po śmierci Janusza Kruka nie oddano jej nut na papierze, poza tym straciła częściowo głos. Stale jednak kontaktuje się ze swoimi fanami. Kocha muzykę tak jak oni.


http://www.kobieta.pl/gwiazdy/emocje/zobacz/artykul/elzbieta-dmoch-wielka-artystka-wielka-zagadka/

Malgo568
28-12-2011, 00:38
Wiem, że organizowany jest Sylwester w stylu lat 70-tych, mile widziane są stroje z tamtych lat, i inne atrakcje jakie były na dawnych dancingach. Ciekawe, może ktoś pójdzie na taką zabawę sylwestrową i podzieli się przeżyciami. Pozdrawiam.

iwasiwa
18-12-2012, 19:20
Minął rok ,i znowu czeka nas Sylwester,odżywają wspomnienia
dawnych balów,ja pamiętam organizowane często w latach
70-80tych na Śląsku ,bale maskowe.Były tak ciekawie
zorganizowane,były konkursy,były wybory najbardziej
pomysłowego przebrania,były też wybory króla i królowej
przebierańców,pamiętam jak o północy nie wolno było
rozmawiać do siebie tylko śpiewająco ,kto złamał warunek
został zatrzymany przez strażników przebranych za kowboi,
i umieszczony w areszcie za kratami, stamtąd trzeba było
wykupić nieszczęśnika kupując dowolny fant.Muszę powiedzieć
że areszt był przepełniony,pękał w szwach,ze śpiewaniem
byli na bakier,a ci co śpiewali przy stolikach,to uszy puchły,
to była świetna zabawa,którą zawsze się wspomina.

kropa09
23-12-2012, 13:46
Moim dzieciom ciągle brakuje czasu... nie wiem jak to było możliwe w tamtych czasach... ja wychowywałam bliźniaki a do tego impreza co jakiś czas obowiązkowa i studia...


transport polska szwecja (http://www.bagat.eu/) warto czy nie warto?

HALA53
23-12-2012, 23:32
Chociaż przez całe życie mieszkam w dużym mieście, z łezką w oku wspominam wypady do rodziny w miasteczku powiatowym i organizowane tam zabawy karnawałowe w remizie strażackiej, albo przez Koło Gospodyń Wiejskich. Te wspomnienia są bezcenne:)

joobler
30-12-2012, 19:31
Ehhh co to były za imprezy, a teraz jak mi wnuk powie - babka ja na disco idę poszaleć w rytmie techno - to nasuwa mi sie pytanie co to techno? A jak się już dowiem to mnie uszy bolą, kiedyś to były czasy :D

liha11
31-12-2012, 14:22
w latach 50tych szwagier dostal nakaz pracy w malej miejscowosci w zielonogorskim, spedzalam wakacje u siostry i bywalam na zabawach tanecznych organizowanych w kazda sobote przez miejscowa straz pozarna, mialam okazje popatrzec na bawiace sie tam cale rodziny, orkiestra grala nieznane mi wczesniej piosenki lwowskie, wszyscy znali slowa i spiewali, byl to dla mnie ciekawy czas, wykonywalam wszystkie prace gospodarskie przy kurach, swinkach - lubilam to i robilam z ciekawosci, to byl dla mnie bardzo udany czas
ROTFL

iwasiwa
31-12-2012, 17:48
Dziś Noc Sylwestrowa,niektórzy już pomału się szykują
na bale,prywatki,do znajomych każdy chce ten rok 2013
przywitać.
Wspominamy dawne bale...co włożyć,żeby olśnić wszystkich,
jak się uczesać,jaki makijaż itd.
A wspomnień jest dużo,pamiętam 1999r,sylwester w zameczku
piękny wystrój,występy znanego kabaretu ''Rak'',dużo śmiechu,
zabawa przednia,muzyka podrywająca do tańca do białego
rańca,kolejny udany Sylwester,lecz życzenia zawsze te same.
2000rok,weszliśmy w nowe tysiąclecie,jakie to wtedy było
ważne,i niewiadomo jak szybko minęło 12lat i będziemy
mieli już, 2013 rok,co nam przyniesie?zobaczymy,a tymczasem
chciałabym złożyć życzenia wszystkim seniorom tu
zaglądającym,aby ten rok był lepszy od poprzedniego,żebyśmy
się umieli cieszyć chwilami,które jeszcze nam pozostały,żeby
te chwile były naprawdę szczęśliwe.
50751

Malwina
31-12-2012, 18:02
A ja pamietam sylwester pierwszy mój w życiu a tymbardziej taaaki...chyba 72 rok..mój brat cioteczny duużo starszy świeżo po rozstaniu z żoną....w ostatnim momencie zaprosił mnie do Filharmonii w Wa-wie.....tam bawiło się na różnych pietrach różne towzrystwo..podobno u góry Gierek z Marysią swoją hihi....zapamietałam lustrzaną salę, żyrandol kryształowy jak pająk,dobrą muzykę, kreacje pań...i moje bose stopy tańczące po północy twista......to były fajne. szczęśliwe chwile a ten rytuał został juz ze mną na zawsze..po północy wszędzie i zawsze bawię się bez szpilek......
Kochani jeszcze dużo, fajnych , szczęsliwych chwil przy dobrym zdrowiu i przednim humorze....niech młodzi nasi nie myslą, ze my takie już " ekshumy".....wszak w sercu ciagle maj.....

iwasiwa
31-12-2012, 18:29
Święta racja Malwinko,podpisuję się pod tym,
a tak przy okazji to Pani sekretarzowa Gierkowa,która
latała naszymi liniami do Paryża do fryzjera,to
chyba miała na imię Stanisława jak się nie mylę.:) :)
50754

Malwina
31-12-2012, 19:13
hihi..no własnie coś mi z tą Marysią nie grało....dobrze, ze sprostowałas....

iwasiwa
02-01-2013, 16:38
Nowy Rok mamy za sobą,a przed nami karnawał,
i następne bale.W latach 70tych,pamiętam bal
kostiumowy,tak się złożyło szczęśliwie,że miałam
przyjaciółkę,która była charakteryzatorką
w Operze Śląskiej w Bytomiu i mogła nam wypożyczyć odpowiednie
stroje,były to stroje już nie używane przez artystów,ale
dla nas w sam raz na taki bal.Pamiętam mój strój królewski
,byłam królem Stanisławem Augustem Poniatowskim,moja siostra była królową Boną,
szwagier giermkiem,a mój
ślubny był stańczykiem,miał oryginalny strój stańczyka
z dzwoneczkami przy uszach,odpowiednio wymalowany,
miał takie powodzenie u panów,którzy cały czas myśleli
że jest to przebrana dziewczyna,śmiechu było co niemiara,
bawiliśmy się doskonale,nikt nikogo nie poznał,bo mieliśmy
maski,które zdjęliśmy dopiero po północy i wtedy dopiero
okazało się jak niektórzy się pomylili w zgadywaniu
kto jest kto,muszę dodać ,że wtedy wódki nie było na stołach
tylko wina,szampan,były owszem bufety,gdzie można było
się zaopatrzyć we wszystko,ale wiadomo jakie były ceny,
nie każdego było stać,ale i bez tego bawiliśmy się lepiej
niż ci co sobie humor poprawiali alkoholem za duże pieniądze.
My przynajmniej do dzisiaj pamiętamy jak się bawiliśmy,
a tym co przesadzili z trunkami został urwany film.:) :cool: ;)