menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

01-05-2010 14:06

Magdalena

I znowu korytarz i znowu te oczy. Ale było to już w technikum, gdzie klasy były czysto męskie i mieszane damskie. Zazdrościłem kolegom z tych klas – tych mieszanych - bo byłem - niestety - w męskiej. W mieszanych na trzydzieści parę dziewczyn było tylko kilku chłopaków. Magdalenka G. była pewnym podobieństwem tych Ań. Jednak nie chciała patrzeć mi w oczy. Nie pomogły życzenia w koncercie życzeń Rozgłośni Harcerskiej. Widać nie słuchała jej. A ja byłem w wieku, w którym wydawało mi się, że każdy musi słuchać tej, jak na owe czasy, świetnej stacji radiowej. Na przerwach specjalnie przechodziłem aby złapać jej spojrzenie. W tym celu spisałem nie tylko mój rozkład zajęć ale i jej. Na chwilę udawało mi się, ale tylko na chwilę bo szybko uciekała wzrokiem. Była typem śmieszki, nie mylić z mewami. Mewy w żargonie marynarskim znaczą coś innego. Mewy biorą na hol. Cały czas na przerwach chichrała się bez powodu. A może rzeczywiście miała powód przy tak licznej obsadzie męskiej w tej szkole. Miała się z czego a raczej z kogo śmiać do końca życia. I tak kolejna miłość nie została skonsumowana.

Nieznajoma.

Siedziałem na podłodze przy ścianie w dużej sali pełnej młodzieży która też uznała, że najlepsze miejsca to te, gdzie można plecami oprzeć się o coś ciepłego czyli nagrzaną ścianę budynku. Było to spotkanie, nawet nie pamiętam na jaki temat. Nie było krzeseł, ale był półmrok. Był to po prostu drewniany, prześwitujący kilkucentymetrowymi szparami między deskami hangar na żaglówki i kajaki w pewnym ośrodku wypoczynkowym.
Ponieważ to było lato i popołudnie, naszła mi ochota na półsen. Jest to stan, w którym można sobie pomarzyć, zamiast słuchać nudnych wypowiedzi nudnych osób. Nie podaję celu spotkania, bo nie chcę psuć opinii o pewnych osobach, zresztą publicznych obecnie, ale na pewno nie było to spotkanie „czerwonych” czyli ZMS-u. Żeglarze też potrafią być nudni. Właśnie byłem na Hawajach, gdy poczułem jak dziewczyna siedząca obok położyła mi rękę na ramieniu. Jako młody chłopak i przy tylu osobach, często mi nie znanych poprosiłem, aby się nie wygłupiała. Ta jednak zaczęła wargami a następnie zębami delikatnie gryźć moje policzki a następnie nos i brwi. I to właśnie zaczęło mi się podobać. Jej przeważnie przymknięte, czasem jednak otwierane oczy błyszczały jak dwie czarne załzawione perły. Zapomniałem, gdzie jestem. Czy w hangarze, czy na Hawajach czy też już w niebie. Zacząłem łykać jej zapach i ciepło wydobywające się spod bluzki. Jednak rozsądek (czy na pewno ?) wziął górę i delikatnie odsunąłem ją od siebie. Bałem się reakcji otoczenia, chociaż nikt chyba nie zwracał na to uwagi. Byłem wstydliwy. Skończyło się zebranie. Przy wychodzeniu z hangaru straciłem Ją z oczu. Następnego dnia szukałem Jej po ośrodku, pytałem osoby, które z Nią rozmawiały. Żadna z nich Jej nie znała. Skąd pochodzi i jak ma na nazwisko. Powiedziały, że raptem spakowała się i wyjechała. Mówiła, że ktoś Ją odrzucił. Poczułem się jak potwór. Gdzie była moja wina? Skąd mogłem wiedzieć, że była tak delikatna. Byłem dobrym żeglarzem, miewałem dużo wariackich popisów, często dziewczyny starały się do mnie przylepić. Bałem się tego bardzo, szczególnie gdy któraś mi nie odpowiadała. Nie byłem typem tulipana, który wykorzystuje każdą okazję aby zaspokoić swoją ciekawość każdą kobietą. W tym przypadku do dzisiaj nie mogę przeboleć, że przerwałem coś co mogło się ciekawie rozwinąć. Nazwałem ją z amerykańska Jessica.
A może właśnie to było prologiem do mego życia. Bo coś tu zaczęło się powtarzać w sposób nieprzypadkowy.

Kunegunda

Imię bardzo ciekawe i bardzo też rzadkie. W skrócie Kundzia. Nie wiem, dlaczego zawsze kojarzyło mi się z prostytutką. Każdy ma swoje skojarzenia. A co, nie wolno ? Kundzia była starszą ode mnie niewiastą, ryczącą trzydziestką ale w porywach do czterdziestki. Zgodnie z zasadą wina, im starsze, tym lepsze. Skorzystałem z okazji. Jej dwa razy starszy mąż już nie mógł wiosłować. Dlatego spływ kajakowy Biebrzą odbył się w moim towarzystwie. Przestraszony, a zarazem napalony, poddałem się kolejom losu.
A tym razem los był łaskawy. Kundzia świetnie nie tylko wiosłowała ale też i matkowała. Z początku byłem sparaliżowany. Siedząca przede mną dwa razy starsza kobieta w bikini w kwiecie wieku była podniecająca. Starałem złapać jej zapach, ale olejki do opalania przebijały naturalną woń, której byłem zwolennikiem. Na myśl przychodziły mi Egipcjanki świecące ciałem i pachnące wszystkim co wymyśliła przyroda. Jednego nie rozumiałem i nadal nie rozumiem, po co kobiety się depilują. Wydepilowana kobieta zawsze mi się kojarzyła z kurczakiem odartym z pierza i wrzucanym do garnka na rosół. No cóż, każdy ma swoje zboczenia. Czasem cały ten spływ kojarzył mi się ze starożytnością i kompleksem Edypa. Mimo mojej normalnej rodziny jest on możliwy. Acz atawizmy tego świata nie maja granic. Inność sytuacji kręciła już niejednego. Dlaczego ja miałbym być inny. Powiem wręcz, moje zachowanie było normalne.
Każdy wie, że w kajaku dwie osoby na wyprostowane nogi się nie zmieszczą. Sprytny konstruktor wyjmowanych podpórek pod plecy przewidział, że jest to świetny sposób na podryw. Otóż te podpórki można było „niechcący” wysunąć z zawiasów czyli rowków. Właśnie moja partnerka od wiosłowania nie umiała korzystać z podpórek.
Nie wiem, czy umyślnie, czy nie, ale czas od czasu wyślizgiwała się podpórka i opadała wraz z nim na mój tors. Przybliżało to powoli naszą znajomość. Wręcz zacieśniało. Wpierw przeszliśmy na Ty po kolejnym wyślizgnięciu się podpórki.
Jak to bywa na spływach, żyją one naturalnym rytmem to znaczy rozciągają się na kilometry. Część kajaków gdzieś znika. Powiem już teraz, że część znalazła się w następny dzień. Cała i zdrowa. W dodatku zadowolona. Nie wiem, czy kajaki były zadowolone, bo kilka było przebitych gałęziami drzew leżących w rzece. Czy jeszcze coś zostało przebite, tego nie wiem. Każdy pilnuje swego. Powiem krótko, spływ był przełomem nie tylko Biebrzy ale i w moim życiu. Kundzi wyjątkowo nie ochrzciłem moim, drugim imieniem.
A niech będzie sobie Kundzia.

27-04-2010 13:38

Opiszę historię mojego życia. Może jest prawdziwa a może nie. Dla mnie jest to
powracająca melodia. Nie wiem czy mogła być lepsza czy gorsza ? Wiem jedno,
niczego nie należy żałować. Jestem mężczyzną tego świata, Trzeciego Kamienia od Słońca. Tak nazwał tę planetę Jimi Hendrix nazywany przez naszą generację krótko Henio. I niech tak zostanie.

Ania z podstawówki.

Ania D. była moją pierwszą miłością, szczenięcą, jakby to nazwał Wańkowicz, mój ulubiony pisarz. Zresztą pochodzący ze stron rodzinnych mojej matki. Może to dlatego. Cieszyć się Anią mogłem przez trzy lata podstawówki to jest od drugiej do czwartej klasy szkoły podstawowej nr 44 w Warszawie. Dziewczę schludnie ubrane w szkolny fartuszek z białym kołnierzykiem. Zawsze bardzo starannie „uprasowana”. Jako chłopaczek nie mający pojęcia o potrzebie bycia kobiety i mężczyzny razem szukałem wśród klasowiczek takiej, która mogłaby być moją żoną w przyszłości. Już wtedy zacząłem „kombinować”, jak najprzyjemniej i najpiękniej przeżyć życie, które pokazało zupełnie inne swoje oblicze. Akurat, podczas lustrowania klasy przez moje oczy, wzrok mój napotkał wzrok Ani, która też może robiła to samo, tylko z pozycji niewieściej. Nie ukrywam, że bardzo nudna szkoła nie zachęcała mnie do odwiedzania jej z namiętnością. Za to namiętnością była Ania. W zasadzie chodziłem do szkoły dla niej. Orłem w nauce nigdy nie byłem. Nigdy nie uczyłem się nawet na studiach. A i w szkole raczej patrzyłem ukradkiem na Anię niż na tablicę i nauczycielkę. Wysoki iloraz inteligencji był skutecznie niszczony przez moje sentymenty i zaparcia myślowe które były wynikiem oddziaływania innych osób. Na studia zdałem rewelacyjnie ale już na pracy dyplomowej zatkałem się przy zadanym pytaniu czynnika partyjnego w komisji egzaminacyjnej, który zadał mi pytanie, za które powinien on stracić magistra za brak elementarnej wiedzy. I cóż mogłem zrobić, taki byłem. Na ćwiczeniach na studiach potrafiłem zadanie z fizyki rozwiązać w pięć sekund, w co wprawiałem w osłupienie innych gdyż czasem nie mogłem rozwiązać prostych zadań. Byłem nierówny. Moje rozwiązania problemów naukowych powstawały w ciszy, w odpowiednich godzinach i przy braku w pobliżu wampirów energetycznych, na które byłem i jestem bardzo podatny. Wierzcie, nie wierzcie, ale ja w wampiry energetyczne wierzę, ja je czuję.
Powracając do Ani. Ukradkiem zerkałem na nią bardzo często. Chyba Ona na mnie też.
Przynajmniej było takie moje wrażenie. Czy była dobrą uczennicą ? Zabijcie ale nie pamiętam. Jedyne co pamiętam to jej słodką twarz, którą już wtedy bym całował, całował i całował. Byliśmy w dobrej sytuacji ale nie za dobrej. Siedzieliśmy w ostatniej ławce, Ona przy ścianie a ja przy oknie. Tak więc mogliśmy na siebie zerkać tylko przez lekki obrót głowy w bok a nie do tyłu. Przy radzieckim eksperymencie pani wychowawczyni, niestety, nie posadziła mnie z Anią tylko z Grażynką W. Eksperyment trwał chyba z dwa tygodnie. Nie powiódł się. Nie wiem do dzisiaj czy to dobrze czy źle.
Jakby to zorganizowano w tajnym głosowaniu, wybrałbym Anię. Ja miałbym przyjemność ale nauka polska poniosłaby niepowetowaną stratę. Ponieważ zajęcia odbywały się po południu z powodu wyżu demograficznego, postanowiłem z ciężkim sercem opuścić tę szkołę a tym samym też i Anię. Po przejściu do innej szkoły nadal myślałem o Ani, ale zapomniałem, gdy pojawiła się druga Ania, nawet bardzo podobna do tej. To jeszcze nie był ten okres w życiu mężczyzny, że co pięć lat zmienia się upodobania wizualne czyli widzi się inaczej piękno w twarzy kobiety. Twarzy, bo ona odgrywała i odgrywa najważniejszą rolę w moim postrzeganiu kobiety.

Agnes

Nazwałem Ją Agnes. Ale tak naprawdę nazywała się krótko – Ania. Poznałem Ją w ośrodku wypoczynkowym w Karwicach nad jeziorem Lubie. Była nieletnia tak jak i ja. Zwróciłem na nią uwagę, jak przechodziła korytarzem piętrowego murowanego baraku, w którym mieszkaliśmy jako wczasowicze. Pobliski pałacyk byłego barona niemieckiego był jeszcze w remoncie. Spojrzała na mnie wzrokiem, od którego mój wzrok nie mógł się oderwać. Zakochałem się od razu. Po krótkim wpatrywaniu się w jej oczy zostało we mnie dziwne pragnienie zapoznanie się z nią. Abym mógł patrzeć jej już długo, na zawsze. Chodziła przeważnie w welurowej, ceglastej bluzeczce trochę przypominającą bluzkę dresową. Oczęta miała figlarne. Ja takie kobiety a raczej w tym przypadku dziewczynki nazywam „filutne”. Zawsze podobały mi się twarze nietypowe, niepospolite. Często brzydkie. Jej twarz była ładna – przynajmniej dla mnie. Taka dziewczęca, profil małego dziecka. Większość „misek” ma profil małego dziecka.
Od tego pierwszego wejrzenia zrodziła się nie skonsumowana nigdy wielka miłość między mną i chyba Ją. Pragnąłem ją spotykać jak najczęściej ale zawsze, gdy już spotkałem, nie miałem odwagi zagadać. Minął turnus wczasowy. Przez cały rok myślałem o Niej, czy pojawi się następnego roku. I ..... pojawiła się. I znowu mijaliśmy się wpatrzeni w siebie. Jako chłopakowi, mnie należało się pierwszeństwo zaczepienia jej. Byłem jednak, teraz by to nazwano „palantem”. Jedyne, na co się odważyłem to siedząc raz w sali telewizyjnej na objecie poręczy jej krzesła ręką, niby z powodu ciasnoty.
Oczywista, zapachu jej też łyknąłem. Wykorzystałem sytuację, że nikt obok jej nie siedział, więc szybko zająłem to miejsce. Nadal jednak bałem się zagadać do niej. Pierdoła i nic więcej, tak teraz mogę to skwitować. I tak znowu rok czekałem, aż pojawi się na kolejnym turnusie. I ..... pojawiła się. Tym razem miała koleżanki. Idąc na plażę, szły prosto do mojego kocyka, na którym się opalałem a raczej siedziałem, bo było już po 16 a ja lubię iskrzące się zmarszczki na wodzie o zachodzie słońca. Nigdy się nie opalałem na kocyku. Nienawidziłem tego nieróbstwa. Opaleniznę łapałem w locie gdyż mam śniadą karnację skóry, czego mi wiele kobiet zazdrościło. Skóra była iście arabska a moda wtedy na arabów. Jedna z nich, gdy już pościeliły sobie kocyk na plaży oczywiście obok mnie, bez pardonu spytała, ile mam lat, bo jej podobam się i chce ze mną chodzić. W pierwszej chwili osłupiałem. Spojrzałem na nią i stwierdziłem, że jest parę lat starsza ode mnie jak też innych dziewczyn na kocyku. Dodatkowo była mocno piegowata, ja to nazywam „wrażenie brudności”. Piegi na nosku, nieliczne w polu widzenia są piękne ale nie cała twarz. Najzwyczajniej przestraszyłem się jej. Odezwał się we mnie matematyk. W podświadomości szybko powiedziałem żeby sobie dodała to i owo, odjęła i podzieliła i będzie wiedziała. Oczywiście liczby były z powietrza. Mogłem ją już mieć. Lubiłem być podrywany przez kobiety a nie odwrotnie. Może to było moje słodkie lenistwo ?
Ale nie zaprzyjaźniłem się z nią. Przecież obok na kocyku leżała moja wymarzona i jednocześnie nieosiągalna przez moją nieśmiałość Ania. Moją zaletą a raczej wadą była wierność jednej kobiecie. Nie mogłem zrobić jej świństwa, więc nie podtrzymywałem rozmowy z koleżanką. Powiedziałem, że nie jestem zainteresowany w tej chwili bo mam już inną. A cóż miałem powiedzieć. W takiej sytuacji każda odpowiedź byłaby niewłaściwa. Zauważyłem, że Ani ta odpowiedź się spodobała. Ożywiła się i radość wystąpiła na jej dziewczęcym, niewinnym licu. Jednak ta rozmowa dała mi podstawę, aby rozmawiać z nią na pomoście później - to jest z Anią. Ale nie kleiła się ona z powodu mojej nieśmiałości, nieśmiałości do Ani. Minął znowu turnus. Następnym razem postanowiłem już pójść na całość. Cały rok myślałem o niej. Czy też przyjedzie w tym roku i w tym samym turnusie. I ..... nie pojawiła się. Pokój wspólnie z kolegami mieliśmy już w wyremontowanym pałacu. Już mnie żaglówki tak nie cieszyły. Brakowało mi Ani mimo, że i tak z nią nie pływałem. Na żaglu rajcowało mnie męskie towarzystwo. Można było pozwolić sobie na niebezpieczne wygłupy. Śmierć w oczach. Dzisiaj już takiej finezji nie ma. Wygłupy są prostackie.
Ale sentyment po Ani K. pozostał do dzisiaj.

24-04-2010 16:45

Czy zauważyliście, że każdy aktor jest wybitny, każdy reżyser jest wybitny i każdy pisarz czy dziennikarz jest wybitny. Oni rodzą się wybitnymi. I roszczą sobie prawo do decydowania za innych. Nie pamiętam tych czasów, bo było to kilkaset lat temu, ale w których aktorzy mieli swoją rangę. Może obecnie za te upokorzenia odbijają sobie. A czym się różnią od wynalazcy czy inżyniera. A może byliby lepsi, ale brak dostępu uniemożliwił im karierę. Wielu wspaniałych ludzi w swoim zawodzie jest mało wybitnymi, za to są wybitnymi aktorzy, pisarze i reżyserzy czyli tak zwani twórcy, którzy załapali się. Czy Małysz jest wybitny? Czy Kubica jest wybitny ? Przecież możliwe jest, że ktoś mógłby być lepszy, tylko nie miał takich możliwości. Ale nasze narodowe ikony sportu są jedyne w swoim rodzaju. A reżyserów jest wielu tak jak zresztą i pozostałych. Żeby zostać wybitnym sportowcem trzeba oprócz talentu poświecić sporo swojego młodego życia. Nie znoszę sportu zawodowego ale bardzo cenię sobie tych panów. Znaleźli się tam, gdzie ich miejsce, gdzie powinni się znaleźć. Pracują na chwałę Polski.
Żeby być wybitnym reżyserem, pisarzem czy aktorem, wystarczy nim być. O wybitności zaświadczy inny reżyser lub aktor. Jako wzmacniacz posłużą zaprzyjaźnione media, zaprzyjaźnieni krytycy a czasem całe koncerny prasowe.
Nie chcę tutaj powiedzieć, że nie ma wybitnych aktorów czy reżyserów. Ale ta próżność widziana między innymi na ulicach miasta aniołów (niektórzy mówią diabła - no widzicie, lubię nadużywać - słów) jest przytłaczająca w swojej zarozumiałości i przeniosła się na grunt polski. O ich wybitności niech zadecydują inni a nie oni sami.
Do napisania tego powyższego skłoniła mnie postawa niektórych ludzi, którym raptem zabrakło miejsca na Wawelu. A już dzisiaj sobie roszczą do tego prawo. Niestety, należą do nich często wybitni przedstawiciele sztuki. Ciekawe, że ze swoją inteligencją , nie mogą pojąć, że do innych celów służy Wawel a do innych aleja odciśniętych dłoni a potem aleja zasłużonych czy stołeczne Katakumby. Niech wreszcie zrozumieją, bo nie rozumieją w swojej zarozumiałości, gdzie jest ich miejsce. I proszę, niech nie mówią mi, co jest dla kogo, bo o tym nie oni i nie ja będziemy stanowić tylko Naród. A że Naród robi to spontanicznie, widać, że jest w nim duch. Dlatego Rzeczypospolita jeszcze istnieje.
Bardzo sobie cenię ostre wpisy. Czyż ja pisałem źle o PO ? Absolutnie nie. Wielu członków tej partii jak też innych bardzo cenię i szanuję oraz uważam , że bardzo dobrze reprezentują mnie w parlamencie. Napisałem wcześniej, że dużym osiągnięciem PO była likwidacja zasadniczej służby wojskowej. Napisałem o kilku politykach jak też dziennikarzach lub twórcach, którzy pierwsi zaczęli tryskać jadem. Czyż ja nie mam prawa dawać odpowiedzi, bo to ja staję się jadowitym wężem. Drodzy przeciwnicy polityczni. Acz nie napisano w piśmie, że mamy prawo do obrony a nie tylko nastawiać drugi policzek. Wy uważacie, zgodnie z teorią czy też praktyką Kalego, gdyż tutaj tak jak z kurą i jajkiem , nie wiadomo co było pierwsze, tylko Wy tryskacie gejzerami słodyczy niezależnie od tego co mówicie a ja jadem. Tak jak Wnuk Lipiński - odwracacie kota ogonem. Ja nie tryskam jadem wychodząc przed szereg, to niektórzy zaczęli jątrzyć, gdy jeszcze wszystkich nie pogrzebano. Ja tylko dałem komentarz do tego, co ci ludzie pieprzyli bez zastanowienia. Widać drodzy przeciwnicy polityczni, niezbyt dokładnie śledzicie wypowiedzi niektórych ludzi. A warto. Cieszę się, że chociaż mnie śledzicie i komentujecie. Uważam, że też warto.
Dlaczego tak boicie się wypowiadać słowo ojciec Rydzyk tak jak diabeł boi się święconej wody? Dlaczego obrażacie Go na wzór mediów? Co On Wam zrobił ? Czy pamiętacie, że jak coś mówił, przekręcano jego wypowiedzi i nie tylko jego. Czy to jest uczciwe? Według Was jest uczciwe. I tym się różnimy. Bo według mnie nieuczciwe. Mówię tutaj jako bezstronna osoba, gdyż nigdy nie poznałem osobiście ojca Rydzyka ani nie uczestniczyłem w żadnych zgromadzeniach. W wielu sprawach z Nim się nie zgadzam.
Ale szanuję Go tak jak i Was.
Może tego nie przeżyliście, ja przeżyłem poniżenia tylko za to, że myślę inaczej. Niszczono mnie od lat '60. Brnąłem pod prąd tak jak Ci w tym programie "Pod prąd" pana Zalewskiego. Szkoda, że już go nie emitują w TV. Dlatego Wam wybaczam i proszę o wybaczenie, że życie doświadczyło mnie inaczej. Czy mam zwidy ? Mam, mam je po śmierci klinicznej i byłem tam, gdzie prawdopodobnie Wam jeszcze nie dane było być. I może dlatego taki jestem - na swoje a nie na Wasze podobieństwo.
Nie bójcie się, komentarzy nie będę usuwał jak pewien zacytowany pan. Ja je zbieram w jednym pliku dla potomnych. Ja krytyki się nie boję. Nie obrażam się. Osoby, które próbują mnie obrażać nadal kocham albowiem spotkamy się za tym białym, jaskrawym punktem i przywitamy się serdecznie. Macie to jak w niebie bo banki już dawno zasłużyły sobie na niewierzenie im. A kto kogo będzie tam witać, każdy ma swoją chwilę. A wszystko to piszę w chrześcijańskim umiłowaniu bliźniego. Mam nadzieję, że i tego nie odwrócie w mój jad. Może to sformułowanie dla Was jest złośliwością z mojej strony - utwierdzam Was z góry, że nie.
A na przyszłość zwracajcie uwagę na to, kto pierwszy zaczął. Nawet w Kodeksie Karnym jest to napastnik. A obrona konieczna z braku prawa na tę okoliczność - musi być - bo by zostali sami napastnicy.
P.S. Używanie słowa jad jest wielce poglądowe i nadużywane przez pewne opcje, których nie stać na nowsze pomysły. Ten bardzo sugestywny płyn ma też wartości lecznicze. Jest specjalnie pozyskiwany i bardzo cenny. Dlatego nie należy go tak od razu dyskryminować przy wszelkich okazjach. Używanie słowa rogi też jest wielce poglądowe i nadużywane przez pewne opcje, miedzy innymi i przeze mnie. Ten bardzo sugestywny proszek ze zmielonych rogów jest specjalnie pozyskiwany i stosuje się go zamiast wiagry. Nie wiem tylko, czy ten od diabłów nadaje się do spożycia. Ale tego pewnie nikt nie wie.
Pozdro
Barry

21-04-2010 10:25

Dla tych, co nie chcą ś.p. Pana Prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu, dedykuję moją wizję zapisaną w Mój 92 raz. Szczególnie dla pana reżysera. Reżyser jest inteligentny, powinien to zrozumieć. Mimo, że jest znanym i dobrym reżyserem - to jednak nie wszystko.
Nie naśladuje św. Andrzeja a szkoda. Reżyserów jest wielu, ale Pan Prezydent Kaczyński jest jeden. Gdy rzucano w Niego obelgami w "jeden policzek" , On nastawiał drugi. Ci co z Agory - zostaną na Agorze, On zostanie na Wawelu. A to chyba różnica - tak jak między piekłem a niebem.
Miałem w okresie żałoby narodowej nie pisać, ale jak można przemilczeć coś, co jest niegodziwe. Widząc w telewizji, słuchając w radiu TOK FM tych niegodziwych ludzi, widziałem rogi na ich głowach a twarze przypominały mi twarz diabła. A u jednego bardzo starszego pana błysk zadowolenia w oczach. Rogi miał ukryte, dla niepoznaki. Tego pana też odsyłam do Mój 92 raz. Jest też bardzo inteligentny i to zrozumie. Może się nawróci chociaż już podpisał cyrograf ? A jedna pani była dla mnie zawsze uosobieniem tych małych posążków stojących kiedyś, nie wiem czy jeszcze stoją, w Łazienkach Królewskich. Czy ta pani kiedyś się uśmiechała, chyba nigdy, przynajmniej nie w mediach. Piękne imię Magdaleny rozpaczającej na przełomie ery nie znalazło odpowiednika w teraźniejszości. Pani profesor do spółki doszedł pewien dziennikarz, który też nigdy się nie uśmiecha.
Na szczęście postanowił w czasie żałoby nic nie mówić co ogłosił publicznie, ale powie później, chyba o wiele za dużo. To po co wystąpił w TV ? Wybuch jego nienawiści dopiero nastąpi. Widać jak w nim kipi wulkan nienawiści. Nie jest spadkobiercą św. Jacka. Wszystko neguje niezależnie od wartości. U niego jak i u tej pani widać rogi zawsze. Przynajmniej nie są hipokrytami, jedynie za to ich cenię. Staram się w każdym znaleźć coś dobrego - pozytywnego w tej zagnuśniałej rzeczywistości. A pan Wnuk Lipiński, tu po nazwisku, już zapowiedział w TV, że jak PIS nie będzie jątrzył to wszystko będzie dobrze. Panie specjalisto od wszystkiego, chyba pan stoi do góry nogami albo w lustrzanym odbiciu swojej wyobraźni. Już pewne stacje zaprosiły go do siebie. Acz będzie bardzo pożyteczny. Będzie solą, nie tej ziemi, a na rany. Psychotechnika działa nadal. Im gorzej tym lepiej.
Ale czy rozum zamieni to w czyn - nie nam to osądzać - ale jest jeszcze czas aby się zmienić. Ale muszą zrobić to szybko, bo nie znamy dnia i godziny.
W takich chwilach można doskonale poznać kulturę ludzi. Może udawaną a może nie. Ale ważne że chociaż ci ludzie mają świadomość sytuacji Polski. Zawiodłem się pozytywnie na wielu z SLD. Szczególnie nie lubiłem pana Kalisza. Teraz go polubiłem.
"Pochowajmy wszystkich a potem będziemy się zastanawiać co dalej". Sprostał zadaniu. Gorzej z tymi, na szczęście nielicznymi, PO środku.
Kończąc przejdę ponownie do pana reżysera. To nie kariera Pana Prezydenta jechała na pańskich filmach tylko pańskie filmy jechały na działalności Pana Prezydenta.
Szydło wyszło z worka.

18-04-2010 19:00

Ci, co kiedyś krzyczeli
Injuste Pedibus detrue
teraz krzyczą
Ręce precz od króli

Strona 1 z 2:
 1 
 > 
Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:36.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.