menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

20-08-2009 10:36

Jest to mój pożegnalny raz na tym blogu mimo, że mam przygotowanych jeszcze kilkadziesiąt wpisów. Oczywiście skrzynka prywatna będzie nadal czynna, ale będę ją sprawdzał tylko co parę dni. Są chwile, kiedy trzeba coś przerwać nie z własnego powodu. I taka sytuacja zastała mnie. Dzięki temu portalowi poznałem wiele osób. Mogłem się z Wami podzielić wieloma spostrzeżeniami. Z wieloma przeszedłem na bardziej przyjacielski poziom i nadal chcę go podtrzymywać ale już w privie. Dziękuję za wszystko.
Barry

18-08-2009 20:32

Minęła 40 rocznica Woodstock. Może ktoś myśli, że do Polski nie dotarła ta fala muzyki od razu . Nic bardziej mylnego. Było pełno nagrań z tego festiwalu. Trzeba było się tylko znaleźć w odpowiednim towarzystwie. Towarzystwie tych, co ojcowie wyjeżdżali na zgniły zachód. I w ten sposób miałem zakazane płyty wyprodukowane w zgniłym, rozpadającym się kapitalizmie. Można było też kupić do spółki w Pewexie, gdyż były bardzo drogie. Od 7 do 15 dolarów. To była pensja. Za to można było przeżyć. Od razu taką płytę kopiowało się na taśmy. Nosiłem wtenczas szeroki pas wojskowy z mosiężną klamrą. Na pasku tuszem czarnym nazwiska. Jimi Hendrix, Otis Reeding, Janis Joplin i Jim Morisson. Pasek ten mam do dzisiaj. Co prawda napisy odpadły wraz z cienką warstwą naturalnej skóry. Czas od czasu go pastuję bo szybko chwyta go pleśń. Pasek też ma historię. Jest to pasek mojego ś. p. ojca. Co ciekawe, że spod Lenino.
Ojciec walczył w kampanii wrześniowej, po czym został złapany przez bolszewików i wieziono go na Syberię,
nie, nie dojechał bo go skierowano w kocioł stalingradzki. W środek. Rosjanie zostawili swoich i trochę Polaków w mieście, aby Niemcy ich okrążyli. Potem otoczyli i równo prali swoich i wroga. Mój ojciec ocalał dzięki temu, że został ciężko ranny. Tak przeleżał w śniegu aż przypadkowo go znaleźli. Drugi raz trafił pod Lenino. Jak ktoś by zobaczył ten teren, ten od razu by stwierdził, że Polaków wystawiono na rzeź. Tutaj po raz drugi ojciec został ciężko ranny i dzięki temu ocalał. Ponieważ był oficerem, stąd ten pasek. Jak prowadzona była wojna przez drobnego bandytę z Gruzji Stalina, trzeba spojrzeć na liczby. Niemców w czasie wojny zginęło 10 mln. Samych Rosjan 22 mln. Nie przepadam za mentalnością Rosjan, ale tylu ich zginęło nie z własnej winy, że należy im się chociaż szacunek w postaci pomników. Nigdzie ich nie przesuwać. Nie przestawiać grobów, do których dorwali się zasrani biznesmeni od gruntów. Wiele tych cmentarzy zlikwidowano. W Warszawie są przymiarki. Przecież te tereny to pieniądze. Dla kogo, dla niemoralnych urzędasów. Słyszałem, że zlikwidowano w Międzyrzeczu Wlkp. pod lasem jak się jedzie na jezioro Głębokie. Na szczęście mają swoje groby Ci co miałem ich na pasku. Tam nie traktowano ich wbrew moralności tylko dlatego, że byli hippisami w skrócie hipami.
Sam nosiłem koszulę w kwiatki ale hipem nie byłem. I tak znów łezka w oku się wydostaje na zewnątrz, aby swoją kryształową mocą przywołać wzruszenie z tego, co już nie powróci. I przesuwa się powoli, łaskocząc policzek, po czym spada na ziemię do której spadniesz i ty. A ci, co przesuwają to co nie ich, niech uważają, aby ich też nie przesunęli inni, tacy sami jak oni, zdemoralizowani do szpiku kości.

Powracając do rocznicy. Tak na prawdę prekursorem tych geniuszy muzycznych był Otis Reeding. Jego "Siedząc nad brzegiem zatoki" to kultowy utwór tak jak Scota Mc Kenzie. Nie każdy pamięta, że były dwa San Fransisko. Bardzo różne ale bardzo podobne muzycznie. Często mylono je a nawet nazwano jeden 1924 na pamiątkę słynnego pożaru miasta po trzęsieniu ziemi. Nie pamiętam, ale chyba śpiewali go Bee Gees.
Przypomniałem sobie orkiestrę Pola Moriata z melancholijnym utworem "Love is blue" czyli "Miłość jest smutna". Bez echa przeszedł utwór ten, a śpiewany bardzo ekspresyjnie przez grupę The Dells. Jakoś nie trafiłem na ten utwór na CD. A taśma mi się zdarła. Zresztą wyjmowanie kolosa Arię czy Daniela to już problem. Aria to magnetofon wielkoszpulowy z prędkością 19 cm/sek. Służył mi do odtwarzania taśm studyjnych a Daniel to już światowej jakości adapter do winyli. Taśmy studyjne miałem w zamian za udostępnienie płyt. W ten sposób profesjonalnie przegrywałem longa na taśmę aby go nie zdzierać.
Oczywiście słuchałem przez słuchawki studyjne z poduszeczkami z płynem, aby nie bolały policzki.
Trzymanie na głowie twardych słuchawek przez parę godzin mogło doprowadzić do nerwicy właśnie z powodu ucisku na kości przy uchu. Obecne słuchawki miniaturowe przenoszą dużo ale niszczą słuch.
Używam ich czas od czasu, ale staram się jak najmniej.

Dzięki za komentarze, ale bachorów już nie naprawię. Takie to uparte jak osioł.
Muszą dorosnąć do odpowiedniego wieku. Co do koli, rzeczywiście zastępuje W40 tak w jelitach jak i gwintach, a może jest jeszcze lepsze.
Na razie tyle
Barry

17-08-2009 10:33

Ponieważ pewna pani wyraziła swoje "zastanawiające" pogląd na mój raz o chodzeniu na cmentarze, napiszę o tym trochę dokładniej. Chodziłem kiedyś na wykłady z psychologii jak też czytałem dużo książek na ten temat. Uczyłem też w szkole w przedziale wiekowym od 4 klasy szkoły podstawowej do pomaturalnej gdzie były osoby w wieku po 50. Ucząc w szkole, nauczyciele często mają szkolenia na temat relacji rodzice - nauczyciele - dzieci. Takie sobie czcze gadanie na tematy nijakie. Ale jak zostałem ojcem a potem dwóch synów poszło do szkoły, na zebraniach były dodatkowe szkolenia też na temat tych relacji. Takie sobie czcze gadanie na tematy nijakie. Niestety, wychodzi to czcze gadanie poniewczasie, najgorzej, gdy jest już po wszystkim. Podstawowym błędem jest to że przeważnie jeden z rodziców chodzi na zebrania, drugi nie. I tak chodziłem i dokształcano mnie a nie żonę. Nie ważne tutaj jest wykształcenie, ważne zrozumienie podstawowej zasady, że rodzice powinni być jednomyślni nawet, gdy mają różnicę zdań. Ale nie dyskutować o tym przy dziecku. U mnie zawsze było udowadnianie, że to mamusia ma zawsze racje. A jak coś nie tak, to tatuś niedopilnował albo wdał się w tatusia. Dochodzi jeszcze stwierdzenie, że to rodzinne. A w twojej rodzinie to wszyscy tacy sami. Natomiast moja rodzina jest święta, kulturalna, the Best. I tak powstają rozwody, separacje, a dzieci bardziej kochają mamusię lub tatusia w zależności, która strona miała większy tupet w przekabacaniu. I to co jest możliwe, staje się niemożliwe. Wspólne życie w harmonii. I tak do śmierci, jeżeli nie mamy pola manewru. Na zewnątrz tego nie widać, jest to skrywane w zaciszu domowym. Ale jak się uważnie poobserwuje, można stwierdzić, że jest to problem wielu rodzin. Jest to ten zatwardziały, mentalnie niepojęty Jaś, który wie że z gąski mamy wiele, ale uparcie będzie twierdzi, że tylko tłuszczyk.
Teraz opowiem o innych powodach separacji w małżeństwach. To na podstawie mnie i znanych mi osób:
Wspólne wyjazdy na wakacje - nie mam czasu, a po co, jadę do mamy.
Imprezki towarzyskie - a co ja tam będę robić, nie mam co włożyć a szafa pełna.
Pójście na spacer - a w domu tyle do zrobienia, ty tylko byś się bawił. Parę razy w roku. A czy to za dużo?.
Widać że dla niektórych tak.
Zmywanie naczyń. Jedni twierdzą, że gorącą wodą, inni że zimną gdyż i tak używamy detergentu.
Codzienne zalewanie klopa i zlewu chlorem. Aż nozdrza są podrażnione i pół dnia nie mogę odzyskać węchu. Nie jestem chemikiem, ale wiem, bo mam sporo kolegów chemików, że tylko chlor ma ten charakterystyczny zapach. A tu napis, bezchlorowy wybielacz nadający się też do klopów.
Dochodzi jeszcze uwaga na temat ilości masła, cholesterolu we krwi, że powinienem pójść do lekarza specjalisty. Uprawiam z kolegami wiele sportów, nie w sposób forsujący ale rozważny. Boli mnie często wszystko po trochu. Ale są ludzie, których nie boli, a padają nagle. Chyba w naszym wieku to normalne, że raz boli kolano, raz szyja a raz głowa. I co z tego. Zapisanie się do specjalistów, którzy i tak stwierdzą że to ten wiek, jest bzdurą. Czy doczekamy się wizyty i coś to da. Wątpię.
Na tematy bardziej humorystyczne:
Żona ciągle zwracała mi uwagę, że bardzo brudzę koszulę bo szyję mam krótką. I co Wy na to. Albo sobie obciąć głowę to już nie będę brudził albo wydłużyć szyję, najlepiej powiesić się. I przechodzimy do dzieci.
W piśmie napisane, że przyjmie ojciec syna marnotrawnego, urządzi ucztę itd.
Moi synowie są nauczeni, że ojcu nie trzeba oddawać nic, co się od niego pożyczyło. Nie chodzi tu o pieniądze ale o narzędzia. Mimo, że prowadzą swoje firmy i mają po 50 młotków, ten ojca jest pod ręką, w domu. więc go biorą i nie oddają. Gdy potrzebuję to szukam aby w końcu spytać czy pożyczyli. I tu burza, jak śmiałem spytać o pożyczony młotek. Dla mnie to tak jak kopnąć przechodzącego obok nieznajomego i żądać aby jeszcze przeprosił za to. Opisywałem wcześniej jak informatyk potraktował ojca, jak ten chciał nauczyć się komputera. Ja przerabiam dach. Od pół roku nie mam dwóch arkuszy blachy, a synowie mając samochody, nie mają czasu przywieść. Najlepiej, jakbym sobie tramwajem przywiózł arkusze 2 na 1 metr. A dlaczego tatuś nie zrobił prawa jazdy ? Nawet jak bym chciał, to nie zrobiłbym bo musiałem co tydzień zasuwać do szkoły wzywany przez nauczycieli z powodu dokonań swoich synów. I tak zgodnie z zaleceniem pisma świętego kocham swoje dzieci, zawsze przyjmę i pomogę ale wewnątrz jest jakiś żal, dlaczego tak wielu rodziców jest
tak upokarzanych przez własne dzieci tylko dlatego że je kochają. Gdzie tkwi błąd w wychowaniu. I czy to te tata be gra główną rolę.
Barry

16-08-2009 21:22

Swojego czasu pisałem o zboczkach. Przeważnie słyszymy o chłopach. Baby są mniej zboczone. Ale to zboczenie jest wybitnie męską specjalnością. Chodzi o dochodzenie do orgazmu w momencie silnego strachu.
Otóż jeden pan, zboczek zresztą, nie gustował w niczym żywym. Nawet nie używał dziupli, jak ten Indianin z któregoś "raza". Miał zwyczaj wieszania się na kilku linach w pozycji poziomej na pewnej wysokości nad ziemią. W umiejętny sposób wiązał się tak, aby pociągnięciem sznurka wyzwolić się z tej pozycji i spaść na ziemię szczęśliwie - oczywiście po osiągnięciu orgazmu. Pewnie był żeglarzem, bo wiązania umiał perfekcyjnie. Chociaż nie wykluczam opcji, że był taternikiem, alpinistą, himalaistą, sudecistą, kaukazistą, pireneistą, andyistą itd. Powiem krótko jak to powinno się naprawdę nazywać - wspinacz linowy górski. Bo są jeszcze wspinacze linowi jaskiniowi - grotołazi, wspinacze nielinowi skałkowi czyli skałołazy i pająki nielinowi, to ci co po buldingach. Czas na ujednolicenie i umądrzenie nazw. Ktoś powie, no i co z tego, dziwny sposób zaspakajania sexistowskich fantazji. Otóż to nie koniec historii. Ten pan naprzeciw siebie mocował kuszę skierowaną z napiętym bełtem prosto w swoje ciało. I to dawało mu orgazm. Nie pamiętam, czy kuszę uruchamiał świeczką, ale pewnego razu coś mu się zacięło. I co nie trudno przewidzieć, bełt zakończył jego ekstremalny żywot. Po prostu nie zdążył. Tak kończą ci, co brak im już pomysłów na adrenalinę. To na przestrogę tym, co szukają tego samego w inny sposób, zawsze kiedyś cię dopadnie zachłyśnięcie się własnym ja.

Na razie tyle
Barry

15-08-2009 18:06

Powrócę do turystyki. Będąc w latach '70 na obozie wędrownym w Polanach, Beskid Niski, miałem kilka ciekawych przygód. Obóz rozbiliśmy z dwa kilometry w górę potoku za Polanami. Następnego dnia pojechałem sam zobaczyć kościół w Dukli. Lubię zwiedzać kościoły. Spotkałem tam poznane poprzedniego dnia panie z Polan. Zaprosiły mnie i moich przyjaciół na kolację do jednego z domów. Dlatego skierowałem szybko kroki do monopolu. Jak zajączek, trzymając flaszkę wróciłem do obozu. Jednak tylko jeden kolega
zechciał pójść ze mną do tych pań. No i poszliśmy. Mogłem wreszcie po paru dniach wykąpać się w gorącej wodzie. Kolega nie skorzystał. Potem zjedliśmy jajecznicę z kilku jaj i na skwareczkach. Kolega powiedział, że się ściemnia i poszedł. Zostałem sam z dwoma paniami. Wypiliśmy flaszkę, trochę potańczyliśmy. Nie wiem, kiedy wybiła 24. Ponieważ nie lubię się komuś narzucać, postanowiłem wrócić do obozu. Ciemno jak w d.. u m.. po czarnej kawie na trzecim piętrze. Nie będę pisał w całości bo mnie posądzą o rasizm a ja bardzo lubię afro - Afrykanów no i czekoladki. Zresztą miałem kilku przyjaciół w Polsce i Afryce. Nawet jeden chciał, abym poślubił jego siostrę. Ale co ja bym robił z tą siostrą na pustyni. Ja lubię teren urozmaicony. Wracając w Beskid Niski: Na szczęście miałem latarkę. Gdy wychodziłem z wioski, za mną biegło chyba z dwadzieścia ujadających psów. Co chwila stawałem i latarką im po oczach. Wtedy i one stawały. Ich oddechy czułem na łydkach. Gdy minąłem ścianę lasu, raptem wszystkie zamilkły ale i latarka przestała świecić. Namioty minąłem w odległości paru metrów i poszedłem z kilometr w górę, tak było ciemno. Ale coś mi nie pasowało. Coś mi podpowiadało, że idę za długo. Postanowiłem zawrócić. Wracając przewróciłem się o swój namiot. Wsunąłem się pod zawalony na wpół namiot i od razu zasnąłem. Rano mi mówiono, że fajnie miałem, bo oni musieli w potoku się myć i jeść konserwy i klopsiki. Dla mnie fajne to nie było. Drugi dzień i też miałem przygodę. Postanowiłem sam pójść w sąsiednią dolinę zobaczyć figurę religijną, która stała na wzgórzu przed lasem. Ale coś mnie podkusiło też zaszyć się w las. Piękne leszczyny, wąwozy ze strumykami. Idę i patrzę, że jestem już po czechosłowackiej stronie. Wycofałem się na polską. Idę i znowu jestem po przeciwnej. Wiedziałem po słupkach granicznych. Na szczęście było ich tam wyjątkowo dużo. Pragnąłem, aby mnie spotkała straż graniczna, obojętnie, polska lub czechosłowacka. Najwyżej posiedzę parę dni w areszcie ale nie w lesie. Przypominam, były to lata '70. Ale przypomniałem sobie o kompasie. Wskazywał odwrotnie niż ja myślałem. A niebo było zachmurzone. Postanowiłem uwierzyć busoli. I poszedłem prosto na północ. Przez paprocie mojej wysokości. Poczułem się jak w jurajskim parku. Szedłem godzinę. Zaczęło się rozjaśniać aż wreszcie wyszedłem prosto na tę figurę, od której zacząłem tę podróż.
Wiele lat później miałem w rękach dokładną mapę i zobaczyłem tą zwichrowaną granicę i że bliżej byłem wioski słowackiej niż Polan. Musze zeskanować tę figurę i umieścić w galerii. Mam tysiące slajdów ale nie zeskanowane. Spory wydatek. Kiedyś robiłem przeważnie slajdy. Pentagonem Six czyli 6 na 6 cm.
Błona bez perforacji, chyba 12 lu 24 klatek. Szczerze, nie pamiętam. Pamiętam tylko ciężar aparatu no i obiektyw szerokokątny, prawie "rybie oko". Miałem też zwierciadło 1000 ale nim nie robiłem. To obiektyw dla podglądaczy i paparacci. Jak oglądam Wasze lukrowane cyfrówki, płakać mi się chce. Jedyne co zazdroszczę to czułości. W ciemnym lesie zdjęcia bez lampy błyskowej lub halogenu nie zrobię. W ten sposób straciłem wiele ciekawych żuczków i nie tylko.
Na razie tyle
Barry

Strona 1 z 4:
 1 
 > 
Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:36.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.