menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

28-10-2009 21:55

Mówi się, że w życiu wszystko się dzieje "po coś". Jeżeli układa się dobrze wtedy nikt
się nie zastanawia nad tym "po co" - bo przecież tak powinno być.
Jak spotyka nas nieszczęście dopiero zaczyna się analiza, rozkładanie wszystkiego na
czynniki pierwsze, a kiedy już nic nie można wymyślić - buduje się teorię, że dzięki temu
co mnie spotkało "dowiedziałam się czegoś o sobie".
A po co jest mi taka wiedza potrzebna?, do czego? - czy łatwiej się z nią żyje, jestem
szczęśliwsza? - wręcz przeciwnie, ponieważ pojawia się więcej pytań na które nie ma odpowiedzi.
Dziś byłam u lekarza po recepty dla męża. Przyjmował lekarz w zastępstwie prowadzącego, chciał być miły i zapytał jak sobie radzę emocjonalnie z chorobą męża -
znowu usłyszałam, że w życiu wszystko dzieje się "po coś".
Podał mi przykład, że jedna z jego pacjentek, bardzo poważnie chora - opowiedziała mu, że wszystko co najlepsze w życiu spotkało ją dzięki temu, że zachorowała.
Nie drążyłam tematu ponieważ wydało mi się to nieprawdopodobne.
A może tylko ja nie potrafię odkryć pozytywnych stron w nieszczęściu.
Ostatecznie w trudnej sytuacji każdy sobie poradzi jeżeli nie był bluszczem.

16-10-2009 22:30

Wszystko zaczęło się banalnie. Córka była mała chciała mieć pieska,
popierał ją mąż, jako, że On również chciał pieska. Mój stosunek do piesków
w domu był negatywny.
Ostatecznie przekonali mnie - można powiedzieć, że z miłości do córki i męża
zgodziłam się na pieska.
Pierwszym pieskiem, który zamieszkał z nami był pudelek, o ognistym temperamencie,
był z nami 9 lat.Po jego śmierci - rozpacz była ogromna, wtedy córka jak również mąż
nie chcieli psa - to ja się uparłam, żeby był kolejny, nie było na mnie rady, odkryłam
co to znaczy - pies przyjaciel.
Pojawił się kolejny - spaniel, niestety okazał się psychicznie chory - atakował znienacka,
bez żadnego powodu. Spał sobie spokojnie na swoim miejscu - nagle zrywał się i rzucał
na najbliższą osobę, był niebezpieczny.
PON-a zaleczyli nam lek. weterynarii na śmierć, a zaczęło się niewinnie - nie był odrobaczony przed szczepieniem.
Pojawił się Atos - owczarek collie - piękny pies.W zamyśle miał być sposobem na życie
i tak było przez kilka lat. Wystawy łączyliśmy z kilkudniowymi wypadami turystycznymi
poznawaliśmy innych psiarzy. A jaka adrenalina - wystawy dla mnie były na pograniczu
hazardu.
Niestety choroba męża przerwała ten dobry okres. Pozostały medale Atosa, zdjęcia i miłe wspomnienia.Zmarł w wieku 13 lat ze starości.Miał to być ostatni pies.
Wytrzymałam pół roku. Przez ten okres było strasznie. Mąż nie chciał sam zostawać w domu, ja nie mogłam się nigdzie ruszyć - masakra.
Znowu pomyślałam o piesku - popierał mnie kuzyn. Chciałam pieska odchowanego, aby nie przechodzić przez siusianie w domu - znalazłam takiego na drugim końcu Polski.
Szukałam tylko owczarka szetlandzkiego, miał 9m-cy.
Znawcy tematu psiego zawsze mówili, że kupując psa należy zwracać uwagę czy pies
cię wybierze - nie wierzyłam w to, bagatelizowałam.
Po pieska pojechaliśmy w trójkę, hodowczyni wypuściła z zagrody pieska, a on pominął
wszystkich stojących na podwórku i przyszedł wprost do mnie, wzięłam go na ręce i tak już zostało. Nikt nie mógł w to uwierzyć, że to jednak pies wybiera swoją panią.
RUBI - piękny piesek o doskonałym charakterze, taki psi ideał. W tej chwili ma 3 lata,
zero agresji, znalazł sobie budę za fotelami i tam śpi na plecach z nogami opartymi na ścianie. Jego ulubiona zabawa to kopanie piłeczki łapką albo podrzucanie miśka.
Ciągle merda kitką, nawet wtedy jak go kąpię lub czeszę. Uwielbiają go wszyscy, a on od pewnego czasu uwielbia jeść - zaczyna przybierać kształt kanapy.
Ale koniec z jedzeniem, zaczyna się odchudzanie.
Lubię obserwować zachowania piesków, mają swoje sympatie i antypatie.
Rubi spełnia także rolę terapeuty, mąż go uwielbia, patrząc na niego często się uśmiecha, nie buntuje się, że zostaje sam w domu.
A spacery z pieskiem to sama przyjemność.

11-10-2009 14:49

napisać jak bardzo mnie denerwują błędy ortograficzne w podstawowych wyrazach, takich używanych codziennie.
No bo jak można pisać -już -- jako jusz?
a jak można pisać słowo życie -- jako rzycie?
a jak można w wyrazie małżeństwo zrobić kilka błędów i napisać --- małurzeństwo?
Dalej nie będę wymieniała ponieważ doznaję fizycznego bólu na samą myśl o innych
błędach.
Jeżeli ktoś poczuł się urażony moim wpisem najmocniej przepraszam.

07-10-2009 21:19

Zbliża się Dzień Nauczyciela - a do mnie zbliża się zawsze wspomnienie jednego
nauczyciela, tego pierwszego, niestety jest to niechlubne wspomnienie.
Nauczyciel - brzmi dumnie, nie jest to moja branża, ale mojej córki.
Do szkoły podstawowej chodziłam na wsi, rozpoczynałam ją na początku lat 50-tych.
Właśnie wtedy Dyrektorem szkoły został młody człowiek - pojawił się nie wiadomo skąd
z żoną i siostrą. Zamieszkali w budynku szkoły i cała rodzina nas uczyła.
Dyrektor był niezwykle surowy, był postrachem nie tylko uczniów ale i mieszkańców wsi,
uczył przedmiotów ścisłych, radził sobie zarówno z uczniami jak i z lekcjami z którymi nikt
inny nie mógł poradzić.
Dotychczas pamiętam jego zimne, przenikliwe spojrzenie. Po latach złagodniał, nawet
pomagał miejscowej ludności, działał na rzecz gminy, zdobył sobie zaufanie i uznanie.
Na początku lat 70-tych, nie pamiętam dokładnie, który to był rok - czekał na okazję
{wtedy jeszcze jezdziło się okazjami}, zatrzymał się TIR, zabrał go, ale dowiózł go tylko
do najbliższego Komisariatu Policji {wtedy Milicji} - rozpoznał go jak zbrodniarza
wojennego, działającego w Ukrainskiej organizacji młodzieżowej.
Dyrektor został aresztowany a jego rodzina wyprowadziła się z mojej rodzinnej miejscowości. Słuch o nich zaginął.
Dyrektor pochodził z Ukrainy.
Prawomocnym wyrokiem Sądu skazany został za popełnienie kilkunastu czynów
przestępczych. Wraz z nim skazany został miejscowy lekarz za pomoc w zacieraniu śladów - poprzez usuwanie faszystowskich tatuaży .
Okazuje się, że przeszłość zawsze się wlecze za człowiekiem a znienacka dopadnie.

03-10-2009 21:14

garaż - sprawa drugorzędna, a jednak okresami wychodziła na pierwszy plan, a ile przysporzył mi emocji!.Garaż wybudował mąż wiele lat temu .....ale na działce swojej siostry - tak obydwoje postanowili, pomimo że dla mnie to się nie podobało.Dopóki jezdził mąż nie było problemów.Sprawa garażu przybrała nieprzyjemny obrót kiedy do siostry męża dotarło, że niestety mąż już nigdy nie siądzie za kierownicą.
Pomimo wcześniejszych zapewnień, że w kwestii garażu nic się nie zmieni - rzeczywistość wyglądała trochę inaczej - wręcz konieczny stał się plac pod garażem.
Znając siostrę mojego męża - czyniłam starania o garaż w zabudowie szeregowej przy
blokach mieszkalnych.
Mentalność sióstr mojego męża a szczególnie tej jednej jest przedziwna - szanują siebie
ale nie uznają współmałżonków ani ich dzieci.
Moja córka przeprowadziła się do nowo wybudowanego domku - prosiliśmy ją na parapetówkę - odmówiła a ja usłyszałam, że "przecież to jest obca osoba".
Przykre - ale prawdziwe.
Druga siostra - zmarła kilka lat temu - kontakty z jej mężem i dziećmi zostały zerwane.
Często się przytaczało brzydkie przysłowie :"po trupie - rodzina w d....."
Na garaż się załapałam - rok temu zostały oddane do użytku, wykonane beznadziejnie.
Plany były bardzo ambitne co do garaży - wyszło jak zwykle.
Zaraz po oddaniu garaż ocieplałam tzn wykładany był wewnątrz styropianem, ponieważ
cieniutka blacha tak się pociła, że samochód wyprowadzałam jak z myjni.
Teraz od 2 tygodni jest przygotowywany do zimy, a więc malowanie słupków, nad drzwiami został zainstalowany daszek ponieważ deszcz zacinał do środka.
Diabli mnie biorą jak sobie pomyślę, że zostawiłam swój porządny garaż. Stoi do tej pory, korzystają z niego, plac przestał być potrzebny.
Wprawdzie mogłam go zabrać - ale gdzie? a ponadto musiałabym wynająć kogoś do rozbiórki a ty samym jeszcze bym poniosła dodatkowe koszty.
Pomimo wszystko jestem szczęśliwa, że uwolniłam się od męża siostry, po prostu
oddycham.

Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:12.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.