menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

25-06-2015 18:23

Wystarczyło kilka zdań w różnych miejscach powtórzonych, by wróciła trauma nieprzeżyta do końca. Kręcę się w kołowrotku, jak szczurek, bez możliwości wyjścia. On ma przewagę nade mną; wystarczy, że przestanie przebierać łapami. Moim kołowrotkiem kręcą inni. Nigdy nie wiem kiedy i w którą stronę się potoczy, przyniesie wspomnienie gorsze lub lepsze. Znów rozpadłam się na tysiąc kawałków. Nie warto już ich zbierać i sklejać. Nie można zamknąć fragmentu życia jak przeczytanej książki. Nie można zapomnieć. Nawet wypierane wspomnienia wracają w snach, jeszcze gorsze, straszniejsze. Chcę uciec przed sobą. Skryć się w pustelni... jeśli nie mogę wspomnień zapracować, zaczytać, zapisać ani zabić... jeśli jestem na nie skazana. Jednocześnie nie umiem o nich mówić. Umiem tylko płakać. I nie jest to płacz oczyszczający, przynoszący ulgę. Jest gorzki, poniżający, choć nie jestem niewolnikiem, wolności jest we mnie więcej niż kiedykolwiek było. Boli przypomnienie. Boli powrót do tamtej koszmarnej nocy i następnych, oszalałych dni, bez nadziei, bez sensu. Nic i nigdy już nie będzie takie samo. Kawałek mojej duszy, połowa serca są martwe.

Dlaczego o tym piszę? Psycholog powiedziałby, że chcę sobie pomóc. A ja nie jestem pewna czy chcę i mogę. Właściwie po co? Komu są potrzebni starzy ludzie? Najmniej ZUS-owi, tzw. służbie zdrowia, organizacjom pomocowym i państwu wszystko jedno pod jaką postacią. Doświadczenie, wiedza, pamięć są zbędne. Wystarczy odpowiednie hasło wpisane w przeglądarkę, by włączyć elektroniczny mózg. Doskonalszy, nie obciążony indywidualnością opowiadającego. I tak nie mogę przekazać smaków, zapachów, kolorów... choć są, istnieją we mnie. Jak opowiedzieć o zapachu kwitnącego zboża? Czym pachnie? Rosnącym chlebem, czerwcem, latem? Jak uzmysłowić kolory chabrów, maków i kąkoli w pszenżycie? Mleczny smak niedojrzałych ziaren? Ledwie zaczerwienionych malin?

Jesteśmy stonkami, poduszkowcami – jak mówią kabareciarze. Eutanazja powinna być obowiązkowa. Nie pomagajcie nam, pozwólcie odejść. Jesteśmy niepotrzebni i niemodni. Jak przecinek, którego młodzież nie używa w sms-ach, a pomimo jego braku komunikacja pozostaje czytelna.

Część z nas, ta szczęśliwsza, wierzy w świat Za Tęczą, w wieczną szczęśliwość. Część uważa, że świadomość znika z ostatnim oddechem. Nikt nie wie jak jest naprawdę. Nauka ostrożnie zajmuje się tematem. Najczęściej omija szerokim łukiem... choć podnoszą się głosy, że fizycy kwantowi są bliżej boga, kimkolwiek i w jakiejkolwiek postaci ON byłby. Posiadając wiarę i praktykując religię chyba łatwiej jest żyć. Tak wiele doświadczeń - szczęśliwych i nie, można wytłumaczyć wolą bogów, ich chęcią sprawdzenia człowieczej wierności i wiary. Doświadczony przez JHWH Hiob zachował wierność. Żona i dzieci były tylko narzędziem. Po co? Dlaczego? Czyż Wszechwiedzący Najwyższy nie znał wyniku eksperymentu z góry, zanim podjął zakład z Szatanem? Cierpienia Hioba niczemu nie służyły... i choć Pan pobłogosławił go nową żoną i potomstwem, księga mądrościowa nie mówi o wspomnieniach i pamięci. Były nieistotne, starożytni pamiętali krócej lub wcale? A co z umarłymi? Nie było jeszcze nieba ani piekła. Szeol, kraina cieni... na wieczność.

Można, po buddyjsku, uważać, że przeżyliśmy kolejną lekcję, która czemuś służy. Karma, niebędąca nagrodą ani karą, a jedynie zadaniem mającym na celu rozwój człowieczy. Odporna jestem na życiowe nauki, nie rozwinęłam się a skuliłam i zamarłam. Nauczyłam się wiary w przyjaźń i ludzi ale też strachu przed 'przyjaźniami fałszywymi' chcącymi wyłącznie podporządkowania i wielbiącej wdzięczności, w konsekwencji zaparcia się własnych ideałów a także przemyśleń. Boże, jeśli jesteś, chroń mnie przed fałszywymi przyjaciółmi, przed wrogami obronię się sama.

Wczoraj Ktoś przypomniał mi wu-wei. Niedziałanie, brak sprzeciwu, płynięcie z prądem, przekonanie iż Natura nie dzieli zdarzeń na dobre i złe. One się po prostu dzieją. Nikt nie wie jakie skutki przyniosą. Czasami się równoważą, czasami któraś siła przeważy, choć my-ludzie nie potrafimy właściwie ocenić zdarzeń. Nadajemy nazwy rzeczom i faktom, wartościujemy wg uznania. Nieszczęście przygniata ale też zmusza do wyprostowania się i podjęcia walki. Może uczynić człowieka silniejszym, nawet lepszym i... na zawsze kalekim. Wielka literatura i sztuka rodzi się w cierpieniu. Obojętny, pozornie uładzony, twórca nie czuje potrzeby dzielenia się emocjami, bo jego emocje - zwykłe życie - są letnie. Nie zachwycą widzów ani czytelników. Nie ma w nich krwi, łez i buntu.

Ładnie to brzmi. Ale... wicher pozwala wyszumieć się młodym drzewom, stare drzewa łamie.

Znikam (na kilka godzin a może dni) w samotni. Pogodzę się z sobą i światem czy też nie? Któż może to wiedzieć. Na razie potrzebuję ciszy. I samotności. Spróbuję kolejny raz uładzić kaleki świat i kaleki czas. Bez wiary w powodzenie przedsięwzięcia.
Demotywator z internetu


21-06-2015 15:45

Lubię zapach deszczu. Każdy pachnie inaczej. Jesienny kapuśniaczek w każdej chwili może zapachnieć śniegiem; majowy jest ziemią, trawą, nowym życiem; świętojański – latem, europejskim monsunem, mokrym pożegnaniem wiosny. W deszczu pisze się lepiej. Myśli są bardziej posłuszne, uspokojone, łatwiej mieszczą się w słowach. A jeśli się mieszczą – wiadomo, że będzie ich dużo. Pora więc na blogowanie, by ócz forowiczów nie ranić tematyką i długością wpisów. I wszyscy zadowoleni. Forum niezagracone i niezapisane a ja nie muszę liczyć znaków ani z nimi się liczyć. Znaków pisarskich i proroczych zresztą.

Od kilku dni łazi za mną temat roku szabatowego, jubileuszowego i związanych z tym przepowiedni. Oczywiście, tych ostatnich nie traktuję poważnie. Statystycznie raz w roku nie następuje przepowiadany koniec świata. A rozmaitość kalendarzy i przepowiedni w nich zawartych dowodzi tylko ich związku z kulturą i ludzkiej przemyślności. Jeśli istnieje czas należy go liczyć i mierzyć. Jak? - pole do popisu rozpasanej wyobraźni. Przewodnią rolę grają dwa ciała niebieskie widoczne z każdego miejsca planety: Słońce i Księżyc. Problem jest w tym, że ani 12, ani 13 cykli księżycowych nie daje pełnego roku słonecznego (definicja z Wiki – rok jest odstępem czasu między dwoma jednakowymi położeniami Ziemi w jej ruchu po orbicie wokół Słońca). W pierwszym przypadku za mało o ca 11 dni, w drugim – za dużo. Starożytni i wczesnośredniowieczni umieli sobie z tym poradzić. Rok składał się z 12 miesięcy liczących naprzemiennie 29 i 30 dni co w sumie dawało 354 dni + co pewien czas miesiąc wyrównawczy. Podobnie skonstruowany był kalendarz rzymski. Słowianie brakujące dni umieszczali przed początkiem nowego roku. Białczyński przypisał im nazwę Świcień (Prosweteń)... ciągle pamiętam miejscowy "Miesiączek", nazwa zdrobniała, bo to mniejsza część miesiąca księżycowego. Babilończycy, na ich kalendarzu wzoruje się żydowski, dodawali trzynasty miesiąc co dwa lub trzy lata. W kalendarzu hebrajskim nosi on nazwę drugi adar, adar bet, adar szeni (adar II) lub weadar i ma 29 dni, w roku przestępnym – 30. Zasada kalendarzy księżycowo-słonecznych. Nic nowego, nic zaskakującego. Meton z Aten w IV wieku p.n.e. obliczył cykl słoneczny i księżycowy. Co 19 lat fazy Księżyca przypadają w te same dni. 19 lat słonecznych to 235 miesięcy księżycowych, 6939 dni i 14,5 godzin. 19 lat księżycowych po 12 miesięcy daje wynik 228; wystarczy dodać 7 'księżyców' by wynik się zrównał. 6939 dni 16,5 godzin. Różnica raptem 2 godzin. Komputystyka, gałąź wiedzy stworzona na użytek, zajęła się obliczaniem świąt ruchomych. I owa nauka ustaliła, że dodatkowy miesiąc będzie doliczany w 2, 5, 8, 10, 13, 16 i 19 roku cyklu Metona. Obecny cykl rozpoczął się w roku żydowskim 5758 (wg naszej rachuby czasu - 2 października 1997). Niezrozumiałe stało się proste. Starożytni umieli czytać gwiazdy. 1. obrót Ziemi dokoła swojej osi - dzień; 2. obieg Księżyca wokół Ziemi - miesiąc; 3. krążenie Ziemi dokoła Słońca - rok. Doba zaczyna się z nadejściem nocy i kończy się wieczorem dnia następnego. Księżyc w nowiu jest początkiem miesiąca. Wystarczyło połączyć i pogodzić zjawiska, dodać historię narodu wybranego i religię.

Sorry, wszystko powyższe nie ma nic wspólnego z latami szabatowymi i jubileuszowymi. No może całkiem nie nic, ale mało. Dodatkowy miesiąc jest czasem darowanym przez JHWH. I już to stanowi powód do radości. Święta przypadające w miesiącu adar automatycznie przenoszone są w adar riszon. Na właściwym miejscu pozostaje tylko jorcajt, rocznica śmierci. Nie próbuję rozgryźć np. urodzin w dodatkowym miesiącu... do tego potrzebna by była potopowa ulewa a nie mżawka świętojańska. Mamy własne lata przestępne i jakoś sobie radzimy. Pomijam reformy kalendarza; podczas przejścia ze starego porządku (juliański) do nowego (gregoriański) przepadło 13 dni. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, iż 'nowy porządek' nie został wprowadzony jednocześnie we wszystkich krajach. Dokumenty historyczne znają podwójne datowanie. Jeśli zaś za mało atrakcji kalendarzowych dołożę średniowieczne obliczanie daty narodzin Chrystusa a co za tym idzie początku nowej ery, dzieło dokonane przez Dionizego Mniejszego (470-544) na polecenie papieża Jana I. Mało, że obliczenia obarczone były błędem, to na dodatek ojciec Kościoła rozpoczął nową erę od roku pierwszego. Jezus w drugim roku po Chrystusie skończył pierwszy rok życia. Kilka wieków później papież Sylwester I usłyszał przepowiednię o zniszczeniu świata przez Lewiatana śpiącego w lochach Watykanu. Smok miał się obudzić z końcem pierwszego millenium. Nic takiego się nie stało. 1 stycznia roku 1000 nie było żadnych znaków ani śladów końca świata. Zachwyceni Rzymianie świętowali kilka godzin a nam przekazali tradycję hucznych powitań nowych lat i papieskiego błogosławieństwa urbi et orbi. Nieśmiało myślę, że Sylwester I powinien się bać rok później. W noc 1000-1001. Wtedy millenium było pełne, nie jak w poprzednim roku, 999 lat. Daruję niedopatrzenie, bo banie się tego samego dwa lata z rzędu jest niepotrzebnym okrucieństwem. Na nowy rok zapewne były nowe przepowiednie, im straszliwsze tym lepsze, bo co jak co ale bezpiecznie bać się lubimy wszyscy. Ot, słowny horror tamtych lat nieznających komiksów i telewizji choć 'kultura obrazkowa' nie była obca.

Kalendarz żydowski jest z pewnych względów unikalny. Lata są liczone od innego punktu – od domniemanego stworzenia ludzkości w ilości dwojga osobników różnej płci. Duże znaczenie ma też fakt wyjścia z niewoli egipskiej, co znaczyło wolność służenia JHWH. Tradycja mówi, że pierwsze przykazanie, dane przez Boga nakazywało ustanowienie i przestrzeganie kalendarza. Rok szabatowy i jubileuszowy zapisany jest w Torze, w Księdze Kapłańskiej 25.1-55 http://www.nonpossumus.pl/ps/Kpl/25.php Księdze Wyjścia 21.2-6 , 23.10-13 i w Księdze Powtórzonego Prawa 15.1-18. Fragmenty zbyt długie, by cytować. Zainteresowani otworzą link, znudzeni nie przeczytają wpisu.

Najkrócej mówiąc: siódmego dnia odpoczywał JHWH; ustanowił odpoczynek dla ludzi także siódmego dnia – szabat; siódmego roku (Szmita, Semittah) powinna odpoczywać ziemia – szabat dla Pana, szabat dla ziemi; po siedmiu latach szabatowych, tzn. siedem razy po siedem lat – rok jubileuszowy obchodzony szczególnie uroczyście. W roku szabatowym obowiązuje zakaz uprawiania ziemi i zbierania plonów a także nakaz darowania długów. W roku jubileuszowym oprócz powyższego - powrót ziemi do pierwotnych właścicieli i uwolnienie niewolników. Szczególnie rok jubileuszowy miał przypominać narodowi wybranemu, że JHWH jest Panem Czasu, i że człowiek ma wobec Niego (i bliźniego) obowiązki. Dzień Przebłagania odnosił się więc do całego roku. Modlitwy, posty, prośby o odpuszczenie grzechów kierowane nie tylko do Pana ale i do ludzi skrzywdzonych czy obrażonych. I konieczne jest, bez zbędnego gadania, przychodzenie z pomocą potrzebującym. Ot, taki rok sprawiedliwości społecznej przypominający, że Najwyższy oddał Ziemię wszystkim ludziom w użytkowanie ale nie na własność. Ziemia nadal należy do Pana, człowiek nią tylko zarządza i ją użytkuje, by przekazać następnym pokoleniom także nie na własność lecz jako łącznik pomiędzy pokoleniami przeszłymi, teraźniejszymi i przyszłymi.
Rok jubileuszowy zaczyna się 13 września 2015; pierwszego dnia miesiąca tiszri roku 5775.

Nie byłoby w tym nic dziwnego (ekolodzy na pewno będą zachwyceni odpoczynkiem dla ziemi, historycy przypomną trójpolówkę a może i Babilon), gdyby w kalendarz nie wmieszał się Krwawy Księżyc (15.04.2014, 08.10,2014, 04.04.2015, 28.IX.2015 - tetrada). Zjawisko astronomiczne znane i wytłumaczone. Co prawda rzadkie acz nie na tyle by uznać je za nadprzyrodzone. Ziemia jest ustawiona pomiędzy Księżycem a Słońcem. Światło Słońca dociera do Księżyca ale przez ziemską atmosferę przedziera się tylko kolor czerwony i to on nadaje satelicie tajemniczy i groźny kolor. Czy może zmienić losy świata, być przepowiednią a nawet groźną zapowiedzią przyszłych wydarzeń z końcem świata włącznie? Hm... kto zechce – uwierzy. A może i doścignie książkę pastora Marka Biltza "Księżyce krwi – rozszyfrowanie nieuchronnych znaków niebieskich". Może też przedrzeć się przez Biblię i poszukać apokaliptycznych odniesień. Uwierzyć, że przez Słońce i Księżyc Pan przemawia do człowieka i daje mu znaki.
Zaćmienie Księżyca występuje wyłącznie podczas pełni. W kalendarzu lunarnym święta występują w takiej samej fazie. Tetrady (cztery zaćmienia Księżyca w czasie dwóch lat) też się zdarzają. Dlatego nie będę ścigać przepowiedni i snuć snuj spiskowych... U nas kolejne Krwawe Księżyce były widoczne w małym kawałku lub wcale, więc nie nas przepowiednie dotyczą. Przeżyję jeszcze jeden przepowiadany koniec świata albo zejdę z przyczyn innych, bardziej naturalnych. Na razie jak w tytule: wyrzucę kalendarze i żyć będę spokojnie, wszak szczęśliwi darowanego czasu nie liczą.

Pisałam w pierwszy dzień lata, przy wtórze deszczu świętojańskiego, w słowiczej ciszy ale przy pomrukach Peruna... Dostęp do sieci odcięty, Słowiański Perun daje mi czas na przemyślenie: kopiuj-wklej czy kopiuj-wyrzuć... łaskawe bóstwo... palcem nie dotknęło, więc wkleję.
Zdjęcie z internetu. Pasover = Pascha, pamiątka wyjścia z niewoli egipskiej. Sukkot = Święto Szałasów upamiętniające mieszkanie w namiotach podczas ucieczki z Egiptu, przypadające 2 tyg. po nowym roku (Rosz Haszana).

Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:05.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.