|
9 styczen
01-09-2018 04:39 PM
To, co odczuwam dzisiaj, to cos w rodzaju mikrodepresji. Mam juz nie tylko rwe kulszowa w tzw krzyzu, ale takze w szyi. Plus goraczka. Rano zaprowadzilam Julke do szkoly i zamowilam jej stolowke, bo nie jestem w stanie nic dobrego ugotowac. Odbiore ja po tzw 'swietlicy". Mialam lumbago dzisiaj rozchodzic, a zyczajnie przespalam. Moze jutro. Dzisiaj moja samopoczucie jest tak niewielkie, ze nawet fakt, iz rzeka za oknem opadla o 1,5 metra wcale mnie nie cieszy.
*
Po poludniu mialam tragiczny telefon. Pytano czy moglabym "wziac" Ewe. Teraz niestety,nie moge, bo zamieszkala ze mna Julka,a ta jest bardzo agresywna wobec innych dzieci... gdy ostatnio Ewa byla u mnie - dostala ataku paniki. Musialam ja odwiezc. Powiedziano mi, abym nie traktowala tego incydentu jako "porazki". Nie mialam tego w ogole na uwadze i to zapewnienie uwazalam za niepotrzebne "przegiecie". Zaproponowalam, ze odwiedze Ewe od czasu do czasu, na godzine, potem dwie, potem wezme ja na week-end a za ok. rok - dwa lata moge ja wziac do siebie. Na pewno nie szybciej. Jej krzyki "nie jestes moja mama", mam jescze w uszach. Nie wiem dlaczego ta biedna Ewa nie ma innej opcji, tylko mnie...
Przy koalcji zapytalam Julke o co poprosilaby zlota rybke, powiedziala, ze o gume do zucia. A ona zapytala co ja poprosilabym - powiedzilam,ze o najpiekniejszy na swiecie dla niej rower, wtedy ona zapytala, "a dla siebie chyba ukochanego, co?" Kurcze!!!! -) Rozsmieszyla mnie (oficjalnie-). Pomyslalam, ze tak wlasnie skonczyla mi sie mikrodepresja.
*
wieczor - Skonczylma w polowie (José Luis) Sampereo -"Etruski Usmiech". Nie dam rady tego ciagnac. Nudzi mnie. Starszuszek przyjechal do miasta - do syna i wyslany do warzywniaka zwyzywal od zlodziei sprzedawce , ze warzywa sa za drogie. Syn i synowa rozumieli jak bardzo staruszkowi brakowalo wsi i jak bardzo cenil sobie dobra jakosc warzyw. Phiiii - ja w tym widzialam wylacznie zlosliwosc i brak wychowania u staruszka. Nazwac koogos "'zlodziejem" gdyz sie kocha "ziemie"? Jak dla mnie przegiecie. Nie docaniam. Wzielam Samuela Becketta "Szczesliwe dni", bo licze na lepsza jakosc pisarska.
*
w pracy jedynie kosmetyczne poprawki
To, co odczuwam dzisiaj, to cos w rodzaju mikrodepresji. Mam juz nie tylko rwe kulszowa w tzw krzyzu, ale takze w szyi. Plus goraczka. Rano zaprowadzilam Julke do szkoly i zamowilam jej stolowke, bo nie jestem w stanie nic dobrego ugotowac. Odbiore ja po tzw 'swietlicy". Mialam lumbago dzisiaj rozchodzic, a zyczajnie przespalam. Moze jutro. Dzisiaj moja samopoczucie jest tak niewielkie, ze nawet fakt, iz rzeka za oknem opadla o 1,5 metra wcale mnie nie cieszy.
*
Po poludniu mialam tragiczny telefon. Pytano czy moglabym "wziac" Ewe. Teraz niestety,nie moge, bo zamieszkala ze mna Julka,a ta jest bardzo agresywna wobec innych dzieci... gdy ostatnio Ewa byla u mnie - dostala ataku paniki. Musialam ja odwiezc. Powiedziano mi, abym nie traktowala tego incydentu jako "porazki". Nie mialam tego w ogole na uwadze i to zapewnienie uwazalam za niepotrzebne "przegiecie". Zaproponowalam, ze odwiedze Ewe od czasu do czasu, na godzine, potem dwie, potem wezme ja na week-end a za ok. rok - dwa lata moge ja wziac do siebie. Na pewno nie szybciej. Jej krzyki "nie jestes moja mama", mam jescze w uszach. Nie wiem dlaczego ta biedna Ewa nie ma innej opcji, tylko mnie...
Przy koalcji zapytalam Julke o co poprosilaby zlota rybke, powiedziala, ze o gume do zucia. A ona zapytala co ja poprosilabym - powiedzilam,ze o najpiekniejszy na swiecie dla niej rower, wtedy ona zapytala, "a dla siebie chyba ukochanego, co?" Kurcze!!!! -) Rozsmieszyla mnie (oficjalnie-). Pomyslalam, ze tak wlasnie skonczyla mi sie mikrodepresja.
*
wieczor - Skonczylma w polowie (José Luis) Sampereo -"Etruski Usmiech". Nie dam rady tego ciagnac. Nudzi mnie. Starszuszek przyjechal do miasta - do syna i wyslany do warzywniaka zwyzywal od zlodziei sprzedawce , ze warzywa sa za drogie. Syn i synowa rozumieli jak bardzo staruszkowi brakowalo wsi i jak bardzo cenil sobie dobra jakosc warzyw. Phiiii - ja w tym widzialam wylacznie zlosliwosc i brak wychowania u staruszka. Nazwac koogos "'zlodziejem" gdyz sie kocha "ziemie"? Jak dla mnie przegiecie. Nie docaniam. Wzielam Samuela Becketta "Szczesliwe dni", bo licze na lepsza jakosc pisarska.
*
w pracy jedynie kosmetyczne poprawki
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:33.