menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

27-10-2010 10:53

Nie miałam odwagi powiedzieć Im, że nie mam ochoty iść na przedstawienie Kariera Nikodema Dyzmy, do teatru. Bo jak powiedzieć skoro przyniosły bilety i wiedzą, że chętnie uczestniczę w różnych imprezach kulturalnych. Nie powiedziałam im, że zarówno Kariera gdzie główną rolę grał Adolf Dymsza i ta druga w wykonani Romana Wilhelmiego źle, bardzo źle wpłynęły wówczas na moje samopoczucie. Wydawało mi się wstrętne patrzeć na nieokrzesanego Dyzmę, który krok po kroku zdobywał co raz większą władzę. Z obrzydzeniem patrzyłam na to polityczne środowisko.
I kiedy ukazał się film z Pazurą (ostatnio powtarzano w telewizji) nie poszłam, nie chciałam raz jeszcze patrzeć na to przykre widowisko i jeszcze raz przeżywać to samo.Oczywiście podziwiałam grę aktorów i tylko tyle.

Jednakże pojechałam z moimi trzema „przyszywanymi córkami”. Jak zwykle na ten stary teatr Żeromskiego patrzyłam z sentymentem. Znam jego przeszłość, jego ostatnie kłopoty własnościowe i nie tylko. Przyzwyczaiłam się do naszych aktorów,a niektórych prawdziwie podziwiam. W takiej sytuacji myślę o tych, którzy opuścili nasze miasto i stali się aktorami wielkiego świata. Przypominam sobie panią Arlak, która teraz jest żoną wójta w Wilkowyjach i małego rudego policjanta w Ojcu Mateuszu. Jakże oni pięknie grali.. W takim właśnie nastroju usiadłam w 12 rzędzie.

W pierwszej scenie widzimy Pałac Kultury. Wiemy zatem, że rzecz się dzieje w czasach współczesnych. Po ulicach Warszawy chodzi nasz Dyzma szuka chleba i niedopałka papierosa.Znajduje kopertę a w niej zaproszenie na raut. Potem wszystko dzieje się zgodnie ze znanym scenariuszem.

.
Widzimy jak nasz Dyzma wkrada się w towarzystwo elity politycznej kierującej losami państwa w dobie kryzysu. Ku zaskoczeniu samego siebie nabiera manier i ogłady; manier ze świadka politycznych karierowiczów.Staje się liderem myśli politycznej ratującej kraj od krachu gospodarczego. Staje się bankierem ratującym kraj z zapaści finansowej.Trafia na pierwsze stronice gazet (media, media!!!) jako nowy przywódca i twórca reformy polityki rolnej.Rozprawia się ze swoimi przeciwnikami stanowiącymi zagrożenie dla jego kariery. Dyzma zostaje premierem

Nie minęło parę minut gdy poczułam, że naprawdę jestem u nas, w Polsce tej współczesnej a nie tej przedwojennej, że wszystko co dzieje się na scenie jest takie nasze i rzeczywiste. A ta scena polityczna, wypisz wymaluj nasz rodzimy PIS i nasze PO, nasz sejm i nasz rząd
.
Panie T. Dołęga- Mostowicz gdybyś mógł wyjrzeć ze swojego powązkowskiego grobu, zobaczyłbyś niemalże to samo co widziałeś w II Rzeczpospolitej. Nic się nie zmieniło ani w III ani w tzw. IV RP.

Dyzmę na scenie grał niedościgniony aktor Pan Paweł Sanakiewicz a reżyserował Piotr Sieklucki.

Dzięki Wam moje „dziewczynki” za bilety i wspólne podziwianie tego wspaniałego spektaklu.

22-10-2010 10:29

Znaliśmy się od dawna.Spotykaliśmy się w drodze do sklepu, na działce gdzie sumiennie siał, sadził i plewił, mijaliśmy się na spacerach on z psem ja sama, na imprezach artystycznych na które przybywał z żoną, wreszcie na zebraniach osiedlowych na których wypowiadał się ostro i nerwowo, z troską aby zmienić to czy owo lub po prostu powiedzieć „nie”.

Czy znaliśmy się? Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie znałam Pana Marka Stefaniaka.

Jest moim sąsiadem z domu naprzeciwko. Otoczenie tego domu wyróżniało się zawsze spośród pozostałych domów.Sadził krzewy, kwiaty, ścinał trawę, widać było wielka troskę o dom i to wszystko co go otacza.

Pewnego dnia dowiedziałam się, że Pan Marek zachorował. Nie pojawiał się na ulicy, nie spotykaliśmy się, aby po dłuższym niewidzeniu, zobaczyć go, ale jakoś innego, nieco odmienionego, wydawało mi się, że spokojniejszego
.
Było to chyba z 7 lat temu, moja „przyszywana córka”, Bogusia powiedziała mi, że pokazała Panu Markowi, na przykładzie przez siebie wykrzyżykowanej głowy Chrystusa, jak się haftuje. Obraz spodobał mi się, był wyrazisty może dlatego, że wyhaftowany był w jednym, czarnym kolorze. Pochwaliłam ją i zapomniałam. Do tego nie wracałam, nie pytałam jak potoczyła się dalsza nauka.

Od pewnego czasu dochodziły mnie słuchy, że pan Marek haftuje, że miał wystawy,że były jakieś wywiady w radio a może nawet w telewizji. Zaciekawiło mnie to. Latem kiedy spotkałam jego żonę, panią Ulę, rozmawiałyśmy o różnych sprawach, o haftowaniu również. I kiedy zaprosiła mnie do siebie, wiedziałam, że skorzystam, ale po prostu nie miałam odwagi.Dni biegły, czas się przewlekał a ja nie mogłam dotrzymać obietnicy. Wreszcie powiedziałam sobie, raz kozie śmierć i poszłam.

Weszłam i zachwyciłam się. Wszystko co mnie otaczało było piękne. Urządzenie,meble, obrazy, bibeloty, wszystko, wszystko. Widać było, że bogata przeszłość rodzinna połączyła się z nowoczesnością, że urządzał to prawdziwy artysta.

Wiedziałam przecież, że przywiodła mnie tu chęć zobaczenia wytworów pana Marka, zatem próbowałam się koncentrować na tym, ale było to trudne gdyż otaczało mnie tyle niewyobrażalnego piękna. Patrzyłam i nie dowierzałam, że to wszystko wykonał mój sąsiad, mój znajomy, pan Marek. Patrzyły na mnie kwiaty, niezliczona ich ilość – lilie, irysy, bratki, konwalie, psy i pieski, głowy koni, konie w biegu, różne postaci, domy, dworki, sceny rodzajowe, obrazy święte itd.itd.

Słuchałam z wielka uwagą gdy pan Marek opowiadał. Rzeczywiście choroba spowodowała, że szukał spokoju i ukojenia. Znalazł go w hafcie. Do tej pory stworzył 75 obrazów o różnej wielkości. Wiele z nich zdobi ściany domu, ale większość zwinięta czeka, no właśnie na co czeka….Pan Marek nie rozdaje (chyba że córce), nie sprzedaje, po prostu chowa. Traktuje je jak swoje dzieci, które muszą być z nim. W pokoju, przy swym warsztacie pracuje całymi dniami, czasami nocami. Pani Ula często po północy wzywa Go na spoczynek.
A tak na marginesie, hobby pana Marka nie jest tanie. Średnio na obraz zużywa nici za 250zł.kanwa kosztuje 25, oprawa 200, razem 500zł. Oj nie tanio, nie tanio!

Obrazy są różnej wielkości, ten np. "Przeprawa przez rzekę",wymagał wykonania 72000 krzyżyków, zużył na niego 1,5 km. nici w różnych kolorach, tworzył go przez dwa miesiące.
Mówi, że najchętniej haftuje te obrazy, które wymagają zużycia wielu kolorów. Na wykonanie najprostszego obrazu zużywa 6 kolorów na najbardziej złożonego potrzebował 47
Myślę o tych godzinach, dniach, tygodniach, miesiącach, latach, benedyktyńskiej pracy Pana Marka. Podziwiam i chociaż mam przed sobą dowody, nie mogę uwierzyć, że ten człowiek z którym rozmawiam jest Twórcą tych dzieł, ze można mieć tyle zaparcia i cierpliwości. To człowiek z PASJĄ!!!
Aby nie było dosyć, to na zakończenie mojej wizyty pokazuje inne cuda. Obrusy, serwety, serwetki wykonane haftem Richelieu

Myślę sobie, że najwyższy czas by prace pana Marka były pokazane naszej chęcińskiej społeczności. Nadarza się okazja, niedługo będzie otwarta Niemczówka.Nikt się nie zawiedzie!










14-10-2010 19:16

Chociaż dzień ten urzędowo nazywany jest Dniem Edukacji Narodowej, to i to mówimy Dzień Nauczyciela. Właściwie powinien mi być obojętny, bo to przeszłość, zamierzchła przeszłość, a jednak obojętny mi nie jest.

Myśli moje biegną do nauczycieli, którzy mnie uczyli lub z którymi pracowałam. Ciągle pamiętam moją pierwszą nauczycielkę, jej imię, jasne loczki i niebieską bluzeczkę.Pamiętam już w szkole średniej swoją wychowawczynię, nauczycielkę historii, jej oddanie nam uczniom i sprawom szkoły. Mogłabym wymienić dziesiątki nazwisk nauczycieli, tych którzy uczyli, wymagali więcej lub mniej, tych którzy byli łagodni, spokojni lub nerwowi, tych których młodzież kochała lub nie. Dzisiaj już ich nie ma wśród żywych, ale zostali w mojej pamięci.

Szczęście wielkie, że wśród żywych są jeszcze nauczyciele, moje koleżanki i koledzy z którymi pracowałam.
Nie sposób ich zapomnieć chociaż odległość jest wielka. Jakież piękne były nasze Dni Nauczyciela. Ile kwiatów (goździków też), życzeń od dzieci i rodziców, ile spotkań, rozmów serdecznych, nagród, odznaczeń a wieczorem zabaw w Piekiełku, Kosmicznej czy Melodii.

Moje myśli, od wczesnego rana biegną do Marysi, Tali, Stefana, Józka, Andrzeja i wielu, wielu innych. Zadzwoniłam do Marysi, chociaż w ten sposób chciałam być z nią a właściwie z nimi. Ileż wspomnień, ile wzruszeń przy opowiadaniach o starych dziejach, o szkołach przy ul. Buczka, Pstrowskiego czy 1-Maja. Dzisiaj Marysia zaproszona została na spotkanie z obecnie pracującymi nauczycielami. Opowiada o tej szkole, pięknej i nowoczesnej, ale z rozrzewnieniem wspomina nasze stare szkoły i stosunki koleżeńskie jakie wtedy panowały. Było, minęło,nie powróci.

W tym dniu, co by nie mówić, niezwykłym dla nauczycieli, wszystkim chciałabym złożyć najlepsze życzenia, Niech Was dzieci kochają za mądrość, wiedzę, za trud, za cierpliwość , za wszystko.

11-10-2010 10:00

Od paru lat w naszym miasteczku organizowany jest Festiwal Kultury Żydowskiej. Ten rodzaj działalności Miejsko.Gminnego Ośrodka Kultury jest w pełni uzasadniony gdyż przez wiele stuleci było miastem bardziej żydowskim niż polskim. Tuż przed wojną ludność żydowska stanowiła 56 % mieszkańców Chęcin. Wcześniej ten procent był większy i sięgał w XIXw. 80%.
Za sprawą króla Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy, Żydzi mogli osiedlać się w mieście.Prawie nigdy nie byli uważani za swoich. Już w czasach potopu szwedzkiego niekarne wojska Stefana Czarnieckiego wymordowały Żydów chęcińskich. Na przekór wszystkiemu i wszystkim Żydzi byli, pracowali, zakładali warsztaty zegarmistrzowskie, krawieckie, szewskie, sklepy i sklepiki..Nie było im łatwo gdyż obowiązywało prawo, zabraniające im wyszynku, produkcji alkoholu, nie mogli handlować suknem ani skórami.
Na przekór wszystkiemu gmina rozrastała się. Mieli swojego rabina, kantora, mełameda..A w wieku XIX mieli mykwę, 6 sztyblech, dwa chedery i dom starców.Długo starali się o zezwolenie na budowę synagogi., którą mogli postawić dopiero w 1638. Nieprzerwanie od 400 lat stoi w Chęcinach. Dzisiaj, jest siedzibą MGOK.

To co stało się z Żydami w okresie okupacji niemieckiej, wiemy. Żydzi chęcińscy najpierw umieszczeni zostali w getcie a 12 września 1942r.poszli w ostatnią drogę na stację Wolica skąd przewiezieni zostali do Treblinki.

W Chęcinach Żydów nie ma, czasami jakiś zabłąkany turysta szuka kirkutu, bywa że przyjeżdżają wycieczki z Izraela w poszukiwaniu własnych korzeni.

Wczoraj, przedwczoraj i w piątek trwał tzw. Tryptyk Żydowski.Na pamiątkę ostatniej ich drogi,młodzież szkolna idzie szlakiem śmierci z Chęcin, do Tokarni następnie do stacji kolejowej w Wolicy. Jest to pouczająca lekcja tolerancji i zrozumienia.

W sobotę ul. Długa zamieniła się w Sztetl, w miasteczko żydowskie. Było gwarno, ciekawie i wesoło.

W dniu ostatnim odbył się koncert muzyczno wokalny. Tematyka została poszerzona o wątki cygańskie. Gospodarze zadbali o wszystko. Przygotowali koszerny poczęstunek dla wszystkich słuchaczy.

Każdego roku uczestniczę razem z „moimi dziewczynkami” w imprezie. Ciesze się, że pamiętamy o tych ludziach, którzy w przeszłości tworzyli to miasto a którzy musieli odejść drogą prowadzącą prosto do komór Treblinki.


Widok na Chęciny


Synagoga w Chęcinach

09-10-2010 13:42

Nie tak dawno pisałam o Bukowinie, o wycieczkach, basenach i masażach. Wszystkie te chwile należałoby uznać za miłe i przyjemne, gdyby nie pewien szkopuł.

Od dawna wiedziałam, że córka podda się zabiegowi usunięcia kamienia umiejscowionego w woreczku żółciowym. Wiedziałam przecież że jest to zabieg rutynowy, że w zasadzie to nic takiego wielkiego, a gdy nie ma stanu zapalnego to właściwie „mały Pikuś”. To wszystko wiedziałam, ale co z tego. Gdy termin był daleki to i myśli były nie straszne, ale czas biegł i do zabiegu pozostały tygodnie, potem dni. Myśli moje były co raz intensywniejsze i co raz czarniejsze.Mój ten gorszy duch mówił,że przecież wszystko może się zdarzyć. Tak przecież bywa, że do szpitala trafiamy z błahostką, a ona przepoczwarza się i błahostką już nie jest. Jak ona to zniesie, że będzie bolało to rzecz oczywista, ale czy bardzo, bardzo… Wiem, że jest dzielna, ale co z tego, przecież wszystko może się zmienić. Przypominałam sobie swoje operacyjne przeżycia.
Ona oczywiście uspakajała mnie, mówiąc, że nie boi się, że jest pewna pozytywnych skutków, ze dobrze iść na stół operacyjny pełna świadomości, jeszcze bez bólu itd.itd.
Wszystkie moje „przyszywane córki” które wiedzą na temat chorób i leczenia wiele, uspakajały mnie. Im więcej wyjaśnień było, im więcej pociechy, tym mój niepokój wzrastał.

Dzień operacji przeżyłam bardzo. Marzyłam o jednym aby się skończyło a ja mogła usłyszeć jej głos. Zadzwoniła sama, w godzinach wczesno-wieczornych. Ten głos to nie był głos mojej córki to był głos ciężko chorego , mało znanego człowieka. Brzmi mi w uszach do tej chwili.

Minęło. Córka powraca do pełnego zdrowia, jest zadowolona, pełna radość życia. I do mnie też wrócił spokój. Nareszcie mogę racjonalnie myśleć i pracować.

Strona 1 z 2:
 1 
 > 
Archiwum
2007
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2008
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2009
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2010
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2011
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2012
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2013
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2014
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2015
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2016
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2017
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2018
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2019
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2020
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2021
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2022
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2023
Luty
Marzec
Kwiecień
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Wrzesień
Październik
Listopad
Grudzień
2024
Luty
Marzec
Kwiecień


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:26.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.