|
![]() |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#1
|
|||
|
|||
![]() My też mam plejadę sławnych poetów i poetek na podkarpaciu. I tutaj mozemy zaprezentować ich utwory. Co Wy na to ?
Zaczynam: Barbara Mazurkiewicz- "Zbierając polne bukiety" Niechaj się wiersz za mnie nie rumieni, kiedy ginę pośród wysokich traw. Błękit wpełza w oczy. Wiatr układa zwichrzone włosy – próbuję oswoić z nim palce. Przywiódł mnie na te bezdroża wonne taką nieokiełznaną - nawet chciał zerwać ze mnie sukienkę, sięgnąć dogłębnie, w samo epicentrum. Zatracona w dotyku zwalniam tętno, upadam miękko na łąkę, która sięga samego nieba. Niebo, jest wszędzie na ziemi - ziemia mi przychylną. 2011-05-28 ![]() Barbara Mazurkiewicz-Czas plącze drogi-/dedykacja dla syna/ - No to lecę, bo chcę - spojrzał na swoje stare walizki: jedna była większa od drugiej. - Wrócisz? - Oczywiście, że wrócę – zapewnił Kiedyś był taki mały, miał mnóstwo zabawek i cocolina. Snuł te swoje światy/marzenia, a ja zdobywałam się na cierpliwość dla jego gadania - aż zaczęło działać. Dojrzał - wyjechał w przeddzień dnia dziecka. Nie umiał kłamać, nie kłamią o nim moje wiersze i dlatego jest taki oczywisty. Co u mnie ? - nastała pora truskawkowego nosa, przesuwania palców po powiekach, wrastania w ziemię. Rodzę obłęd w rękach, kiedy łapię się na trzymaniu ściany. 2011-05-27 Matka wiersz Barbary Mazurkiewicz recytuje Stach Ożóg http://www.youtube.com/watch?v=S8NMazxSoXM |
#2
|
|||
|
|||
![]() Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki
I. daj mi słowa abym kres nazwał umiejętnie kresem i w nim tańczył (żebym z radością zatoczył koła które będą kołami nicości i moimi kresami) i abym pojął abym szalony nie wybiegł z domu bo i dokąd zawiedzie mnie natchnienie jak nie do Pana Boga V. przychodzą do mnie ludzie których dzisiaj już nie ma (Jasiejo, Jasiunio i Jasieczko) pewnie dlatego spotykam się z nimi bo bez nich nie byłoby Dycia to fakt ogólnie znany choć z chorobą mojej matki nikt się nie równał nawet po denaturacie (nawet Grenio) toteż przychodzą do mnie ludzie bez których akurat byłbym nikim bracie i nie ma tu nic do rzeczy ów denaturat XI. jeszcze nie umiem słowa Polska jeszcze się waham wymówić jednym tchem Polska i Ukraina Ojczyzna i Rodzicielka słowo zupełnie bez przyszłości cóż ono znaczy: Matka w grobach swoich synów wiedzą o tym którzy narodzili się wczoraj w dawno zapomnianych pieśniach bohaterskich dlaczego jeszcze nie umiem słowa Polska gdy wielu zdążyło się nim nasycić i zadręczyć innych XVII. przyjaciel to ktoś kto przychodzi do twojego domu z pakunkiem książek i nie dba o nic a najmniej o siebie kiedy go zagadnąć o zdrowie przyjaciel to ktoś kto o nieoznaczonej porze przychodzi do twojego domu i nie zostawia cię z pakunkiem pięciu sześciu książek lecz pięknie opowiada gdzie był i u czyjego grobu po raz pierwszy dowiedział się prawdy o sobie XXVIII. 10 palców czyli 10 prosiaków schizofrenii 10 palców i jak nakarmić sobą jeszcze jedno prosię kiedy choroba prześladuje nas zwisającymi pośladkami innych chorych 10 palców schizofrenii gotowych na wyciągnięcie ręki jak więc można nazwać 10 palców jednym kwiatem na gnoju który specjalnie dla mnie został się po wielu chorych w brudnych prześcieradłach 10 palców czyli 10 prosiaków schizofrenii wygubionych przez biegunkę i nie wiadomo przeciwko komu i czemu należy się szczepić w brudnych prześcieradłach jestem coraz bardziej polskojęzyczny Wiersze pochodzą z wydanej przez "Zeszyty Poetyckie" oraz OFF_PRESS z Londynu dwujęzycznej antologii współczesnej poezji polskiej "FREE OVER BLOOD" (w przekładzie Marka Kaźmierskiego) pod redakcją Dawida Junga i Marcina Orlińskiego. |
#3
|
|||
|
|||
![]() Maria Tomasik- poetka i bajkopisarka z Jasła,to poetka, której twórczość nawiązuje do okolic w których mieszka. Pisze o tym co ją otacza co ją cieszy.
Na obczyźnie Kraju Ojczysty, rodzinna wiosko, jakże tam życie płynęło swojsko, wszystko znajome – pola i ludzie, ptaszek pod niebem, piesek przy budzie. To wszystko swojskie, to wszystko nasze, jakże kochane jest od „zawsze” o swoich stronach pamiętać trzeba choć taki sam jest kolor nieba! (M. Tomasik) „Baba”: „Weź se babo pod pierzynę Chłopaka młodego Bo za krótko jest pierzyna Ciepło bije z niego” (M. Tomasik) Maria Bielamowicz- kolejna poetka ludowa z tych okolic ”Płacz sierot” „Mamo odeszłaś od nas Kiedy mróz ścisnął Śniegu nie brakowało Słoneczko nie świeciło Czy Ci mamo zimno nie było?” |
#4
|
||||
|
||||
![]() Dobry pomysł Basko. Dodaję coś od siebie
Pamięć i tożsamość Cmentarz wiejski ma parafialny szyk: kamienna pustynia pozbawiona drzew by korzenie nie niszczyły nagrobków błyszczących spieczonym marmurem. Zdobny w setki plastikowych bukietów , Których lica nie więdną, I nie usychają z pragnienia. Plastikowe bzy, tulipany, forsycje Sztuczne podróbki piękna natury Zrazu podobne do neonów Obojętnie tracą w słońcu barwę jak nieodkurzane wspomnienia. Wycięto stare dęby, usunięto cień cmentarnych alei, który ze współczuciem przedłużał agonię więdnących róż. Sztuczne są teraz róże, sztuczne stokrotki i bluszcz. Czas skraca na cmentarzu życie drzew, świec i ludzi. Na próżno próbuję zza mgły niepamięci odtworzyć zarys minionej codzienności. Tylko zaznane krzywdy sterczą jak pomniki. Krzywdy są głazami pamięci, których nie ima się czas. J.H.R
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... Ostatnio edytowane przez gratka : 23-06-2017 o 14:39. |
#5
|
||||
|
||||
![]() I ja coś przynoszę.....
![]() To wiersze ludowej poetki z Dydni Krystyny Hardulak - Pobidyńskiej..... "Nadzieja" Tutaj wśród drzew między kwiatami Stała zajęta swymi myślami. I tak dumając nawet nie wiedziała Że ze swoją troską sama pozostała. Nie miała ona ani siostry, ani przyjaciółki Więc przyszła się poskarżyć do siostry rzeczółki. Ona jedna wysłucha jej skargi i żale Ona jej nie okłamie jej serca nie skale. A miała ona co skarżyć, bo ktoś zranił serce Odjeżdżając daleko, nie wracając więcej. Z tego powodu czuła się osamotniona Z żalu chciała się rzucić w przyjaciółki ramiona. Lecz że rzeczółka - jej przyjaciel stary Wpierw musiała poznać jej ciche zamiary Tak do niej szepcze – tak słodka przemawia Że z nadzieją w sercu do domu odprawia. (14.VI.1952 r.) "Brzoza" Hen tam nad stawem w dali Przegląda się cichej fali Samotna brzoza ta Słucha jak żabia orkiestra gra. Fala, ta fala srebrzysta Ach jaka piękna, przejrzysta Tam słyszy brzoza żab granie To ich tajemnicze rechotanie. Pięknie, to pięknie wygląda Z ciekawością na nich spogląda I tak się chyli, tak się kołysze I cicho szepcze – ach słyszę, słyszę. (02.V.1952 r.) "Z mej młodości" W cichej małej dolinie Gdzie sobie strumień płynie. Tam są miłe wspomnienia I smutku wielkie ukojenia. Tam często bywałam w młodości Pod dębem siadałam z radości. Ile tam było przepięknych kwiatów Tyle uroku ile śpiewających ptaków. Lubiłam śpiewać, godzinami siedzieć Wszystko zapomnieć, o niczym nie wiedzieć. Do dziś pamiętam te samotne chwile Wiele lat temu spędzonych tak mile. Dzisiaj wspominam i to wszystko widzę I nigdy się tych myśli nie wstydzę. Są to wspomnienia z lat mojej młodości Obrazy z marzeń z uwiędłej miłości. Takich obrazów jest dużo, niemało I tylko tyle na dziś pozostało. By się otrząsnąć z tego odrętwienia Nie okazać smutku i swego cierpienia. Do rzeczywistości trzeba powrócić By nie myśleć i się nie smucić. Niczego już nie ma z lat mojej młodości Tylko wspomnienia na znak mej starości. (07.06.2004 r.) |
#6
|
|||
|
|||
![]() Dzisiaj postać Pani Janiny Ataman-Gąsiewicz
XXX nasza miłość nie wstydzi się zmarszczek ani siwych włosów jest pozbawiona jadu zazdrości nie zasypia po nocach i chodzi na palcach po skrzypiącej podłodze ma troskę w oczach i wsłuchuje się w oddech nasza miłość nie pierwsza nie jedyna ZAPAŁKA wyszła z lasu i do lasu wróciła kto wie czy żeby się zemścić czy zjednoczyć z nim na nowo szkoda tylko że nie jest w stanie podpalić ludzkich serc XXX wolałeś milczenie od słów nauczyłam się milczeć wolałeś muzykę od ciszy nauczyłam się słuchać dla ciebie polubiłam nawet zbędne przedmioty odkąd cię nie ma milczę słucham niczego mi nie potrzeba odkąd cię nie ma jesteś we mnie najczulszą struną „Z OPOWIEŚCI DZIADKA NITKI” była warta bochenek chleba potem już tylko pół wreszcie kromkę któregoś dnia była bez wartości sztabka złota walająca się pod pryczą w łagrze na Syberii XXX zadomowiła się wymościła sobie miejsce we mnie z czasem drewniana kukułka zamilkła tylko psy jeszcze szczekają na umówiony sygnał wdziera się w każdy zakamarek liże myśli kąsa duszę podobno można się do niej przyzwyczaić podobno nawet rozsmakować jak twierdzą niewtajemniczeni a imię jej samotność XXX przede mną za mną we mnie jesteś w drzewo za oknem nie wierzę wiem że tam jest wiara moja gór nie przenosi nie wkładam ręki w przebity bok nie wątpię nie wierzę o tym że jesteś wiem XXX tam dokąd zmierzamy ani płaszcza ani torby i bogacz przejdzie z pustymi rękami Herod miecz Anioł skrzydła w garderobie zostawi przejdziemy wszyscy nadzy i milczący HOMO osiemdziesiąt procent wody kruche naczynie z cenną podobno zawartością oscyluje między dobrem a złem ani zimny ani gorący jedyny polujący na siebie gatunek myśli o sobie z dumą MODLITWA DZIĘKCZYNNA dziękuję Ci Panie żeś nasłał na mnie złodzieja brzemię mojej codzienności lżejsze i łatwiej mi będzie przejść przez ucho igielne nie przesiewam piasku w poszukiwaniu złota w złocie czai się zło w otwartych dłoniach ważę uczynki z nadzieją na prawdziwy skarb MOJA PRZYJACIÓŁKA już mnie nie czekają dalekie wojaże przed zaśnięciem nie barany liczę lecz miejsca w których mnie nie było to nie przysłowiowa kula to towarzyszka od niepogody co szlak mi wytycza na przełaj i jak pies wierna waruje u nogi WIGILIA wystarczy tylko przymknąć oczy a już dzieciństwo natrętnie wraca i tamta wigilia matka i ja i puste miejsce dla ojca i rozpacz pomnożona matka krucha jak opłatek za próg wychodzi dłonią oczy przysłania to na niebo spogląda to na drogę |
#7
|
|||
|
|||
![]() Ryszard Kulman
Cena mądrości Ludzie kłamią Nauczał stary Mędrzec Nie znają całej prawdy o sobie Ludzie mówią: Mędrzec nas okłamał Nauka zabijania Dwie głodne chwile oddalone o ten sam pokarm Najpierw czas uczenia się dla zbicia czasu Potem człowieka Na Słonej Górze Na Sanockiej Słonej Górze w śmieciach parkingu stoimy naprzeciw siebie Znamy górę obrzędy wolności ofiarne dzieci i zwierzęta brud za paznokciami choroby brak wody smak pragnienia w perpetuum mobile boski błysk kryształu sny idee przebojowe modlitwy z nadgorliwości nasienia kochanki madonny i ich litość Ostrzymy wzrok o wzrok kłamstwo o kłamstwo prawdę o prawdę myśl o myśl Gdy podajemy sobie wino Nie wiemy który z nas prawdziwy Prawdziwy Prawdziwy to nie człowiek ani dziecko śmiertelnej kobiety ani jasność Prawdziwy to nie przyjaciel ani ojczyźniany chleb ani religia Prawdziwy to nie Bóg ani jego nieśmiertelne dziecko w pogańskim kosmosie Prawdziwy jest tym wszystkim Pierścionek Serca gejów które widzą że patrzysz jak człowiek kochają jakby dotykały mokrych kwiatów w oczach Safony czytały krew między wierszami Kavafisa patrząc na własne bawisz się ich pierścionkiem Milczenie żon Ich ręce zamykają się wokół nas gdy bijemy się o pieniądze Ich nogi rozchylają się wokół nas w różową esencję rodzenia Wyczerpanych całują miękko gorącymi ustami Wąż zsuwa się z drzewa z cichym sykiem — pękające serce Narodziny Matce Spoglądał w oczy i odmierzał czas: słyszę barbarzyństwo i pieśń miłosną w łonie twojej matki Jak slasher z pirackiej kasety VHS umieścił ręce w naszym spojeniu i rozerwał pętlę Nigdy więcej szepnęła mu mama nie pozbawiaj mnie uroczej herezji całowania twoich nieśmiertelnych ust Gdy w następnym uścisku mama pomogła mu zrzucić łach pielgrzyma na skórę węża Bez dyskusji stał się moim ojcem Definicja opatrzności Jeśli kiedyś omal nie zginiesz (szczęście mówi: to nieuniknione) A potem zgłębisz tajemnicę miłości I poza nią zamordujesz nienawiść nienawiścią Wtedy i tylko wtedy Szczęście opuści twoją śmierć Róże Nad Sanem zobaczyłem dwie znajome róże mające mężów dzieci jak w słońcu Erato przewracają się po trawie i całują się jak mężczyzna z kobietą w usta Na górze i tutaj Ręce, nogi, włosy, usta, oraz inne części gwiazdy. Anatomia śmiesznych westchnień, czułość języka psa i miłość: szczęśliwa, nieszczęśliwa i taka co nie wie gdzie uciec. To wszystko zawirowało hipokryzją prochu. Wprawiło w osłupienie konstelacje zodiaków. Wreszcie sekretny klakson życia: …chciałaś suko poznać mężczyznę… …ej, Heleno, jesteś w piekle. — a galera istnienia to Bóg. Z abstrakcyjnej śmierci ulewa światła. Oczaruj mnie! Wybacz w imię miłości! Krwisty palec Edenu, przywołuje twe łono do porządku. Co było szaloną otchłanią — układa poezję. Cycka ją z mlekiem naszego zbawienia. Tam na górze i tutaj. Smak mleka Pierś kobiety całą niewinnością należy do mężczyzny. Przez moją namiętność nie chce się stać kryminalistką. Jej cyniczny satynowy biustonosz, chwytający za gardło nagość, zaciera ślady moich wojen. Chciałbym uwierzyć, że jej obsesyjna delikatność wyzwoli wreszcie anioła męskości. Okropny ruch języka. Biegnącą zygzakiem moją miłość, zawsze z tym samym uśmieszkiem krwawiącej dziewicy. Ach, nie martw się. Nie płacz jak *****. Zanurzony w niej nasz pan bóg, poczuje tylko smak mleka matki. Na wszelki wypadek. Wieczerza Obdarli ją z kobiecości Rana była Okropna z wyglądu Pulsująca czerwień Potem upili winem Błysnęli nożem Gdy rzucili na stół Ozdobiony złotymi sygnetami ich palców Wyjęli z niej duszę Za oknem księżyc — oko Boga W węzłach chmur śniętych jak jej warkocz Nienasyceni Łamali się kromką chleba Siedzą jeszcze przy tej wieczerzy Odpowiedź Dlaczego śpiewasz — zapytała śmierć Jestem dzieckiem szczęścia Ściga mnie twoje życie |
#8
|
|||
|
|||
![]() A teraz poeta z Sanoka- Janusz Szuber
SZTURPAK Jeszcze za czasów mojego dzieciństwa Mówiono o takich: szturpak, Co znaczyło „nierozgarnięte popychle", „niezgrabiasz" I szansy żadnej na odmianę koślawego losu. Ten wpisany w gwiazdy nie dopuszczał korekt A nieliczne wyjątki potwierdzały żelazną regułę. Dlatego chodziło się do kina lub teatru cieni. Jak pijany płotu, ratując tamto, Czepiam się słowa-widma, Niepewny, czy odnalazłbym je w jakimś słowniku, Poza domowym, oczy wiecie, kiedy sam Ze sobą, bez świadków uprawiam wątpienie |
#9
|
||||
|
||||
![]() Bardzo czule do mnie przemówiły wiersze pani Janiny Ataman- Gąsiewicz. Dzięki Basko!
Zdzisława Gorska - poetka ze Strzyżowa. Jesień purpurowieje jesień i gestem Midasa w złoto obraca korony drzew podstarzala piękność kolorem nadrabia braki świeżości czerwone korale szeroko rozwiesza na piersiach kalin i jarzębin dymem z ogniska jak woalką przysłania zmarszczki pod oczami dnia ostatnim różem słońca rumieńce maluje jabłkom niezerwanym włosy drzew wiatrem mierzwi aby wyglądały modnie jak po suszarce na koniec deszczem szlocha a bezsilności bo przegrywa z czasem.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#10
|
||||
|
||||
![]() Edward Marszałek - leśnik, przewodnik bezkidzki, ratownik górski, redaktor , autor kilkunastu książek o tematyce górskiej,
laureat konkursów poetyckich i Mistrz Mowy Polskiej. Świetny gawędziasz, uroczy człowiek. Ostatnio (2014) ukazał się jego tomik " Z glową pełną lasu" bardzo starannie wydany. Położylam książeczkę na biurku i jak czas pozwoli będę wklepywać po jednym utworze. Tomik otwiera wiersz "Niczego nie musisz" dedykowany Maryli. Nie otwieraj tomiku, jak nie musisz. Nie zaglądaj jak nie musisz w moją duszę. Jednak wierzę, że cię skusi ciekawość. Przekartkujesz od lewej do prawej, zaczniesz czytać i ...na półkę odstawisz. Czasem tylko tak mi się marzy, że to również może się zdarzyć: że przeczytasz wiersze ukradkiem i po czasie, choćby i długim, bez przymusu, niby przypadkiem sięgniesz po nie raz drugi.
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#11
|
||||
|
||||
![]() Ja zaś idę tam gdzie są moi ci, których lubię,
bo najlepiej się czuję tam gdzie czuję aromat gorących serc i miłość do ludzi.
__________________
_____________________ Edward |
#12
|
||||
|
||||
![]() Litania do drzew
Sosno ludzkich sumień rozdarta do nieba, rozgrzesz gdy potrzeba. Lipo znużona poetów strofami zabrzęcz pszczołami. Buku zbolały od armat huku ucz nas rozumu Kochanków świadku, jaworze luby przyjmij ich śluby. Ty szorstki brzoście dziuple twe ptakom otwórz na oścież . Swierku, co rośniesz z byle kamienia rzuć cień wytchnienia. Dębie mocarny, siła w twym ciele użycz jej wiele. Jodło, co szumisz na górskim szczycie daj siłę życia. Człowiek się modli, drzewa słuchają, jak w świętym gaju. Edward Marszałek
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#13
|
||||
|
||||
![]() Gratko, piękne te strofy pana Edwarda Marszałka.
Ten ostatni, o drzewach, wypisz - wymaluj, pasuje jak ulał na wątek ogrodowy, niedawno pisałam o brzozach, sosnach i dębach ![]() Pozdrawiam serdecznie. ![]() dęby z Rogalina
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach. – Maya Angelou |
#14
|
||||
|
||||
![]() Odlotnym ptakom
Gdybym mógł tak z wami ptaki lecieć w one górne szlaki, do złotego kędyś kraju, jak wy ptaki na wyraju - gdybym ja tak mógł... Gdybym mógł odlecieć w dale, nie znać co to łzy i żale, dom ojczysty z tą żałobą pozostawić hen za sobą - gdybym ja tak mógł... A dopiero kiedyś wiosną, gdy usłyszym wieść radosną, gdy się ciernie zmienią w kwiaty, przygnać tu jak ptak skrzydlaty - gdybym ja tak mógł... Nie,nie ptaki za nic w świecie nie rzuciłbym kraju przecie, nie leciałbym w obce strony chociażby na los złocony - nie leciałbym nie... Nie rzuciłbym swojej roli, choć niejedno tutaj boli, chociaż często pod powieką gorzkie łzy tak mocno pieką - nie rzuciłbym nie... Bo ja nie wiem jakby życie mogło płynąć mi w rozkwicie, gdybym nie znał jakie dole, jakie troski w mojem siole, gdybym nie znał nie... (Ks.Franciszek Błotnicki,Dynów) |
#15
|
||||
|
||||
![]() |
#16
|
||||
|
||||
![]() Docu dzięki za uroczy i naprawdę wzruszający wiersz księdza Franciszka Blotnickiego.
Kazda strofa to jedna myśl. Powtórzę tę która napełniona jest tęsknotą "emigranta" za ziemią rodzinną : A dopiero kiedyś wiosną, gdy usłyszym wieść radosną, gdy się ciernie zmienią w kwiaty, przygnać tu jak ptak skrzydlaty - gdybym ja tak mógł... Mam wrażenie, że chcieć to móc....Docu ![]()
__________________
Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić.... |
#17
|
||||
|
||||
![]() Życie to nie jest puchar miodu,
który wychylić trzeba do dna - niech cię nie kusi juz za młodu ta definicja wielce modna. Lecz życie jest złocistą czarą, którą wypełnić nam potrzeba ; pracą, miłością i ofiarą - dla siebie, drugich i dla nieba ( ks.Błotnicki z Dynowa ) |
#18
|
||||
|
||||
![]() Twardem jest życia prawo...
Twardem jest życia prawo jak tatrzański granit, twardem jest życia prawo jak hartowna stal, nie złamiesz go marzeniem,ni sercem,ni snami, walkę przegrasz,zostanie jeno gorycz,żal. Siły ducha ogromne,przepotężna wola nagną prawo na chwilę,jak zgina się hak, lecz się wkrótce rozpręży i na życia polach murem stanie przed tobą,darmo-ś sercem tłukł. Zbierz wszystko,co wre w tobie,wzmóż uczucia moce, zmień myśli w błyskawice i szałem się stań- na nic się wszystko zdało,dniem nie będą noce, twardem jest życia prawo jak skalista grań. (Ks.Franciszek Błotnicki) |
#19
|
||||
|
||||
![]() I znowu będą kwitnąć róże,
a mnie nie będzie już - rozbrzmią piosenki znów w lazurze, wśród gajów i wśród zbóż. I znowu będzie wiatr jesieni uwiędłe liście niósł , a ja nie ujrzę smętnych cieni, ni białych , polskich brzóz. Nie będą mnie straszyły burze, cieszyły blaski zórz- i znowu będą kwitnąć róże, a mnie nie będzie już . ( Ks.Błotnicki ) Wiersz ten jest mi bardzo bliski , bo wyraża moje uczucia. Często idąc ulicami miasta myślę , ze ludzie będą szli tak samo , pejzaż się nie zmieni , choć mnie już nie będzie. ![]() To pogoda za oknem tak mnie 'zdołowała '.. |
#20
|
||||
|
||||
![]() Pogodę pragnę nosić w sobie...
Pogodę pragnę nosić w sobie, serce w kwiat zamienić,myśli w słońca, a ja z tych kwiatów,z tych słońc zrobię piosenkę,co będzie jaśniejąca, piosenkę,co pójdzie między ludzi jak miłościwy siewca Boży i sto słońc nowych w duszach wzbudzi, sto serc w różany krzew przetworzy. (Ks.Franciszek Błotnicki) |
![]() |
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Uroki podkarpacia | gratka | podkarpackie | 1102 | 24-01-2022 11:18 |
Gdzie czekają na nasze wiersze... | seniorita102 | Książka, literatura, poezja | 0 | 19-10-2011 13:09 |
Wiersze seniora | Narrator | Książka, literatura, poezja | 0 | 26-05-2011 00:23 |
Poezja - wiersze białe, dla dzieci ... | zewrze | Książka, literatura, poezja | 41 | 31-01-2011 14:35 |
Wiersze niewiersze | gaya | Książka, literatura, poezja | 7 | 27-09-2009 22:48 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|