senior.pl - aktywni w każdym wieku

Bo to bogata dzielnica,
"przeciętny" Londyn i jego podwórka wyglądają o wiele gorzej.
Przede wszystkim brak przestrzeni, szczególnie w starym budownictwie.
A to taki prosty trik z mocnym zielonym światłem,
bo zielony bluszcz na tej ścianie zabiedzony bardzo.


Jeszcze jeden ładny zaułek:


..............


A to pub "Czerwony Lew",
stary bardzo, działa nieprzerwanie od 1434 roku.
Jest na ul. Parlamentarnej,
to i wiadomo, parlamentarzyści tu się relaksują w wolnym od obrad czasie, blisko mają.
Tak było w ubiegłym roku, teraz to pewnie nie.


................


To też pub gdzie można wypić coś
czy zjeść w towarzystwie wielkich tego świata (jak sama nazwa wskazuje ).


.......................................


I parę hoteli,
w pobliżu których czatują paparazzi,
bo tu zatrzymują się gwiazdy, sławni i ci przy kasie.


...............



.............





...............

Po drodze mijałam kilka pomników,
zwykle nic ciekawego
ale teraz w świetle tegorocznych wydarzeń....

Pomnik Churchilla, ze szkoły pamiętałam że premier,
że druga wojna, że jakby wielki człowiek.
Dopiero w tym roku, kiedy wybuchły m.in. w Londynie zamieszki i były manifestacje antyrasistowskie,
zerknęłam dlaczego "czepiano" się Churchilla i jego pomnika.

Tu jeszcze stoi nienaruszony...


...............................................


Tak skrótowo to Churchill był niebywałym draniem, zbrodniarzem wręcz.
To on jest odpowiedzialny za śmierć głodową 3 milionów Bengalczyków,
nie licząc "pomniejszych" zbrodni i okrucieństw w Afganistanie czy w Kenii.
Pierwszy użył gazu bojowego przeciwko kurdyjskiej ludności cywilnej.
Zbrodni było więcej, dużo by wymieniać.
Przy nich to, że nie chciał się godzić na prawa wyborcze kobiet i brutalnie tłumił wystąpienia kobiet,
to już malutki pryszcz.

A tak przy okazji,
to o jednym naszym rodzimym "bohaterze" też napiszę kiedyś.


Nie za bardzo zniszczono ten pomnik, tylko napis.... Zdjecie z tego roku , z netu...
Gdybym ja tam była i wiedziała to, co teraz wiem....


........................................


Teraz ten pomnik jest zasłonięty i zabezpieczony jakoś.

Wiedziałam,że nie należy go lubić,ale myślałam że tylko za kobiety.

A ja nic nie wiedziałam,
historia, jak już nie raz mówiłam,
to nie moja ulubiona "dziedzina."

Zulka, jak mi "źle," to się dopieszczam kolorami na tej Twojej stronie:


.............................................



I taka reklama mi ciągle wyskakuje
a wiesz, że też z Tobą się kojarzy.


..........................................

To jeszcze tylko niektóre pomniki,
bo ten na przykład jest ciekawy.
Nigdy bym nie powiedziała,
że tak może wyglądać pomnik
a jest to pomnik żołnierzy australijskich.
Gdzie Australijczycy w Europie?
Okazuje się, że trochę ich tu walczyło,
co roku odbywa się pielgrzymka wojskowych z Australii
śladami walczących tu ich rodaków.


.............

Ten z kolei poświęcony Afgańczykom i Pakistańczykom
ładnie się "wpisuje" w to koło::


................


Ten to wiadomo, też żołnierzom,
wszystkie takie pomniki na świecie podobne:



...............


Tu mały Łuk Triumfalny (mały, bo w Paryżu większy),
Wellington Arch,
wejście (nie najbliższe ale jednak) do Hyde Parku.


..............


I taki, teraz to już pomnik dawnej Anglii.
Z takich budek, stojących czasem nawet gdzieś w polach wręcz, przy klifie czy w maleńkiej wioseczce,
ciągle można się dodzwonić.
Bardzo te budki są zadbane, to jeden z symboli Anglii.


...............


To z kolei budka z której można było się kiedyś za darmo dodzwonić na policję.
Ale teraz już nie, tylko sobie tak stoi.


............................

Nie ma się co dziwić, miał "zdolnych" poprzedników, począwszy od XIX wieku.
Najpierw wykończyli głodem sąsiadów, Irlandczyków, nie wspominając co działo się w koloniach.
Mordowali masowo Aborygenów w Australii, Maorysów w Nowej Zelandii, rdzennych Tasmańczyków,
Polinezyjczyków na Tahiti, krwawo podporządkowali sobie Hindusów w Indiach,
a co się działo w Afryce...długo by wymieniać.
A co się działo w Rodezji pod panowaniem Cecila Rhodesa (obecne Zimbabwe)?

A współcześnie jest inaczej?
A Żelazna Dama i górnicy, a Falklandy, a Irak, a Afganistan, a Syria...długo by wymieniać.
Każdy rząd ma krew na rękach.

Ludobójstwo w imię imperium. Ile narodów zdziesiątkowali i wymordowali Anglicy?

https://twojahistoria.pl/2017/12/21/...-czarne-karty/

Brytyjska rasa panów. Imperium snobów i megalomanów

https://ciekawostkihistoryczne.pl/20...i-megalomanow/

Jak traktowali własne dzieci w XIX wieku?
„Potęga przemysłowej Anglii budowana była małymi rączkami”

https://twojahistoria.pl/2019/06/21/...horyzont-2019/

Długo by wymieniać.

Ale pojechałaaaaś.

Jak powiedział Nietzsche:

"Okrucieństwo nie jest przypisane jednej nacji, jest przypisane każdemu człowiekowi.
Wystarczy stworzyć warunki, motywację i dać bodziec oraz przyzwolenie a każdy może stać się potworem."

Każdy naród ma swoje brzydkie karty,
tylko niektóre narody miały mniej możliwości "wykazania się".
My Polacy też mamy za uszami,
Jadźwingowie, "popisy" hetmana Tarnowskiego, Moskwa 1612 r., "Lisowszczycy", nasi w Hiszpanii u boku Napoleona czy Jedwabne.
Tyle tylko pamiętam, słaba z historii jestem
a szukać nie będę, bo nie lubię historii.
Na szczęście mieliśmy jako naród mniej możliwości,
żeby się "wykazać".
Współcześnie Bośnia, Hercegowina, Kurdowie, Syria....
świat nie pozwala nam zapomnieć o tym, jacy my, ludzie, jesteśmy.

Mnie od dziecka uczono tylko podziału na ludzi dobrych i złych,
no może czasem na mądrych i głupich,
ale nigdy nie ze względu na narodowość.
Żaden naród nie jest monolitem,
nie ma odpowiedzialności zbiorowej.

Jak znajdę minutę wolną,
to napiszę o wstydliwej karcie naszego rodaka ponoć wielkiego
a człowieczego karła, jak się okazuje.
A historia skutecznie przemilcza fakt.

Miałam okazję rozmawiać z wnuczką polskiego generała,
który był uwięziony w obozie w Bute (Wyspa Węży) w Szkocji.
Był to obóz utworzony przez Sikorskiego dla kilkuset oficerów
(w tym kilku generałów), którzy mu "prywatnie" podpadli.
Bez żadnego sądu czy komisji,
niektórzy "z łatką" alkoholików czy malwersantów dla przykrywki.
Niewiele jest materiałów na ten temat,
jest parę tylko notek o tym mało wiarygodnych, sprzecznych z tym co opowiadają mieszkańcy tej wyspy
(teraz już ich potomkowie).
Oficjalnie nie było tam tak źle.
Ja z opowiadania mam inny obraz, mocno paskudny.
Była masa samobójstw.
Wyżsi rangą oficerowie nie mogli znieść faktu,
że pomimo ich próśb i ukorzenia się przed Sikorskim,
nie pozwolił im wrócić do walki na froncie.
Wielu z nich z tego powodu odebrało sobie życie .

Tu link do tak delikatnie opowiedzianej historii o tym:

https://wielkahistoria.pl/oboz-na-wy...-politycznych/

Dokumenty miały być ujawnione po 50 latach,
przedłużono jednak ten termin.
A to dlatego,
że podobno niektóre z nich rzucają światło na niewyjaśnioną śmierć Sikorskiego.
Udział Anglików w tej historii też nie jest chwalebny.

I dlatego nie mam autorytetów wśród "wielkich" tego świata,
zwykle są oni podani dla ogółu "na tacy" z dekoracyjnym jabłkiem w pysku,
na gotowo żeby ich wielbić.
Ale gdy tak się uchyli rąbka ....

Jeszcze wpadnę do Londynu, do kościoła Templariuszy
ale na chwilę do Japonii,
żeby oderwać się od historycznych i narodowych "konotacji".

Chcę pokazać dziwny zwyczaj związany z jedną świątynią i dziurą w słupie.

Nara, miasto w Japonii,
mnie już zawsze będzie kojarzyć się z kłaniającymi się jelonkami.

Tu akurat to ja się kłaniam a nie jelonek:


.............


Pokazywałam te jelonki po pierwszym pobycie w Japonii,
wiadomo,
przy drugim też musiałam tu przyjechać ze względu na nie.
Podczas pierwszego pobytu padał deszcz,
podczas drugiego mogłam się nimi nacieszyć do woli.

Tylko króciutki filmik,
bo o jelonkach już było.

https://photos.app.goo.gl/5aXtd62FfEy3YJUSA

W tym mieście jest największa na świecie budowla drewniana zbudowana bez jednego gwoździa,
Pawilon Wielkiego Buddy.
Teraz jest to już tylko 2/3 pierwotnej świątyni.


.................


.................


Imponująca ilość elementów i detali, skoro to bez użycia gwoździ:


.................


.................


https://photos.app.goo.gl/dfRxCP8wHaz5DZQ49


I tu jest największy na świecie posąg Buddy z brązu,
pokazywałam kiedyś,
teraz w innej odsłonie dla przypomnienia,
zanim do tej dziury.


..................



.................................

Kiedyś (jak jeszcze żyć będę),
to wrócę do tej świątyni.
Bo przy pierwszym pobycie, to "bezrefleksyjnie" biegałam, chłonęłam, niewiele wiedziałam.
Podczas drugiego pobytu w tym właśnie miejscu, już byłam mądrzejsza o pewną wyczytaną wiedzę.,
znałam ciekawostki związane z tym miejscem.

Jedną z takich ciekawostek w tej świątyni,
jest "dziura w słupie".
W jednym z filarów jest otwór o średnicy 50 cm,
to tyle ile ma dziurka w nosie w posągu Buddy.
Nie wiem czy to ma jakies znaczenie,
taka notka jest na tabliczce.
Przy pobieżnej raczej lekturze nie znalazłam informacji
a nie jestem aż tak zainteresowana,
żeby się zagłębiać.
Jeżeli o tę dziurkę w nosie chodzi.


"Zjawisko" to obserwowałam przy okazji wycieczki szkolnej.


.................

Należy się przecisnąć przez otwór w słupie,
co gwarantuje "oświecenie" i pomyślność w życiu.


...............


Fotografia obowiązkowa, jak z misiem na Krupówkach.



...............



...............



...............


Czasem nie obejdzie się bez pomocy.
A przecież to tylko dzieci
i wszystkie szczupłe.


................


A to "przeciskanie" to nie tylko dzieci uskuteczniają,
dorośli też.
I tego to już nie potrafię sobie wyobrazić,
bo chociaż wśród Japończyków nie ma ludzi otyłych
(jak oni to robią ),
to jednak nie wyobrażam sobie osoby dorosłej w tym otworze.

Na filmikach to lepiej widać:

https://photos.app.goo.gl/Snq5dmRuB4n74NdE7


https://photos.app.goo.gl/KjXosgLm7QuXtezZ9

Bardzo ciekawe jak oni to zrobili
Szkoda Żabo, że nie trafiłaś
na przeciskającego się dorosłego

Jakiś "patyczek" przysmaczek wciskasz jelonkowi
cyco

No jakoś.
Pojęcia nie mam jak tak można
a przecież tam też bywają wiatry, huragany i często, gęsto trzęsienia ziemi.
No szkoda.
Nawet nie pomyślałam, że dorośli też się przeciskają, tylko przeczytałam o tym.

Na zdjęciu to wygląda na patyczek
a to taki jakby opłatek.
Sprzedają takie ciasteczka na stoiskach,
majątek tam wydałam na to
aż w którymś momencie dostałam szlaban.


...............




...............


Tak sobie myślę, że teraz to biedne te jelonki jak nie ma turystów.
Pewnie, że nie dadzą im z głodu umrzeć
ale nie mają przysmaków
a i zdziczeć mogą jak nie ma odwiedzających.

Taka malutka ciekawostka z tego portowego miasteczka Brixham,
zalega mi "podpisane" na pulpicie.
Wzdłuż promenady nad morzem,
jest wysoki mur.
Ciekawe jak wsadzono tę palmę do donicy,
dźwigiem chyba.


...............


Ale mnie coś innego zainteresowało.
Część tego muru było zabezpieczone siatką,
pewnie dla bezpieczeństwa,
żeby coś na głowę nie spadło.
Ale tak dziwnie, tylko fragmentami.


................


I w tej siatce otwory,
żeby gołębie mogły gniazda zakładać?
Inne otwory otworem stoją.


................


Zdjęcie mało wyraźne,
bo "przybliżałam" a telefonem to wiadomo, marnie wychodzi.


...................


Pomyślałam że te otwory to może odpływy jakieś
ale wtedy woda lałaby się na głowy chodzących deptakiem ludzi.
Widać, to musi być dla gołębi.
Gołębie by też gniazd nie zakładały w otworach ściekowych.
Zaskoczyła mnie taka dbałość o ptactwo


...............

Cawsand,
maleńkkie miasteczko a właściwie wioseczka turystyczna w Kornwalii.
Często tam bywam, bo stosunkowo blisko,
pół godziny łodzią albo godzinę samochodem.
Pokazywałam już trochę zdjęć z tego miasteczka
ale tam każdy dom, każdy fragment wybrzeża
czy każdy zakątek jest jak zaczarowany.
I inny o każdej porze dnia czy roku.

Teraz ogródek koło małego kościółka,
który już kościołem nie jest,
teraz to budynek "użyteczności publicznej".
Pokażę kiedyś zdjęcia robione latem,
pięknie wygląda.
Teraz jesiennie, z ubiegłej niedzieli.

Tu fragment kościoła,
przy okazji tej jabłonki co to kwitnie i owocuje równocześnie.


...............................


A to właściwie nie ogród,
tylko pas ziemi przy murze ładnie zagospodarowany.
To drzewko po prawej to figa.
W lecie miała owoce, nie sprawdziłam czy już dojrzały.


...................


Można przysiąść na takiej ławeczce......


.................


.....albo na takiej:


.............


W towarzystwie równolatków:


.................................



...............................


Alka mi kiedyś zwróciła uwagę,
że te moje tu posty za długie są,
żeby dzielić.
Proszę bardzo Alu, tak będę robić.

Jeszcze chwilę w tym zakątku:


.................



................



Jakieś takie pierwszy raz widziane kwiatki, fioletowe kuleczki:


.......................................



................


Bardzo lubię takie "ogródki" w kamiennych murkach:


.................



................

Dużo ciekawych fotek przyniosłaś Żabo i dużo ciekawych miejsc pokazałaś.
Murki poprzerastane kwiatami wyglądają uroczo.
Fajne równolatki.
One tak przy ścieżce siedzą, czy w jakimś specjalnym miejscu?
Musi być u Was mało gołębi, skoro im takie lokale przyszykowali.
Fajny zwyczaj.
To tak jakby otrzęsiny dla uczniów.

One siedzą sobie na tej kamiennej ławeczce
(jeszcze raz zdjęcie wklejam) w tym ogrodzie.


..............


No nie ma ich tu za wiele.
Ale dla dorosłych?

Podoba mi się w tej wiosce; ławka dla człowieka, otwór dla gołębia...
A u nas instalują kolce na murkach, żeby gołąb nie przysiadł.
Mam identycznego dziadka - z fajką w kamizelce i z laską,
ale babkę mu dokupiłam inną.Chyba jest Holenderką.
Nie wystawiam tej pary na zewnątrz, zbyt ją lubię.

Tak, jest w tym kraju parę rzeczy które mogą się podobać i mi się podobają.
Co nie znaczy, że nie ma takich które denerwują.
Ale tych innych staram się nie zauważać,
w końcu jestem tu "w gościach"
i nie będę gospodarzy krytykować.
Wprawdzie w przyszłym roku będę już Brytyjką
ale gdziekolwiek jestem, staram się widzieć dobre strony.
No chyba że te "złe" wejdą mi ewidentnie na odcisk.

Ciekawa jestem, dlaczego nie wystawiasz.
Czy dlatego żeby ta para nie zmarzła i nie zmokła,
czy dlatego, żeby się komuś nie spodobała ?

KIedy czasem nie chciało mi się "ciągnąć" tego wątku,
przypominałam sobie post Wróbla.


Skoro przychodzisz, skoro czasem zadowolona jesteś,
to niech tak zostanie.
Dziś o dwunastej byłam w tym parku,
w którym to raz w tygodniu jak przechodziłam,
obowiązkowo gadałyśmy przy włączonej kamerce.
Dziś też zadzwoniłam na "skype" w południe,
nie miałaś włączonego....
To nic, kiedyś włączysz....


................