Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Konkursy (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-konkursy-200.html)
-   -   Sylwestrowe historie (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/konkursy/t-sylwestrowe-historie-13806-print.html/)

admin 20-12-2013 16:50

Sylwestrowe historie
 
W tym wątku zamieszczamy teksty napisane z myślą o konkursie Sylwestrowe historie.

Przed zamieszczeniem swojej historii, koniecznie przeczytaj zasady konkursu. Opowiadania ukażą się po zatwierdzeniu przez moderatora.

Opisz swoją historię i wygraj weekend w uzdrowisku. Życzymy powodzenia wszystkim uczestnikom.

charmed 22-12-2013 12:11

Sylwester, który uważam za najlepszy spędziłam ze swoją byłą klasą maturalną 2 lata temu.Wtedy to ktoś wpadł na pomysł byśmy spotkali się po latach nie na zwykłym spotkaniu klasowym a zorganizowali wspólny weekend sylwestrowy.Jako że nasza klasa liczyła 30 osób był to nie lada wyczyn by wszyscy znalezli czas wolny, ale jakims cudem się udało.Zarezerwoliśmy na sylwestrowy weekend cały 30 osobowy pensjonat w Wiśle. Jak za dawnych lat dziewczyny przygotowały pyszne jedzonko a nasi chłopcy zajeli sie oprawą muzyczną i trunkami. Przez cały weekend zabawy i wspomnien nie było końca i tak nam szybko czas zleciał, że nawet nie poczulismy kiedy musielismy wracac do naszych rodzin.To był najcudowniejszy i najbardziej relaksujący weekend jaki spedziłam od czasów szkoły. Wszyscy stwierdzilismy zgodnie że napewno to jeszcze kiedys powtórzymy :)

wald13 23-12-2013 19:32

Sylwestrowa historia w "nowym świecie" !
Po kilkunastu standardowych sylwestrach wydawało się nam, że już nic nowego nas nie spotka. Jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, że możemy sylwestra spędzić w niesamowitej scenerii Meksyku. Kolega od lat mieszkający w tym kraju zdecydował się zaprosić nas do siebie, by wspólnie świętować zmianę 2011 na 2012. Najlepsze są nieplanowane wyjazdy. W ciągu paru dni kupiliśmy bilety i fru. Co za lot. Na miejscu w Queretaro pięknie, cieplutko. Czekają na nas. Mamy do dyspozycji piękny apartament. Zmiana czasu trochę ogłupia, ale nic to - bawimy się. Jak żywiołowo oni się bawią. Co krok orkiestry, ludzie w tańcu, życzliwe, wesołe uśmiechy. Idziemy na firmowe przyjęcie sylwestrowe. Stoły uginają się pod ciężarem .... owoców, warzyw. Fontanna tryska szampanem, wino leje się z beczek. Grają mariachi, muzycy żywiołowi, weseli, profesjonalni. Zbliża się północ. Niebo pełne sztucznych ogni. Wszyscy wszystkim dają buziaczki. Rozumiemy się bez potrzeby znajomości swoich języków narodowych, wystarcza angielski. Obywatele świata - my i oni, oni i my. Zabawa w cieniutkich koszulkach. Miło bez garniturów i muszek czy krawatów. Uwierzyć trudno w nasze szczęście. Mamy ogromny bagaż pięknych wspomnień, dzięki dzięki dzięki. Nawet kaca nie ma. W nowym roku zwiedzanie nowego świata. Inny, zupełnie inny świat. To był sylwester co się zowie.

dkm60 23-12-2013 19:52

Najlepszy sylwester,hmm... jak byłam bardzo młoda.Mielismy już dwoje dzieci.Małżonek pracował na nocnej zmianie.Położyłam dzieci spać.Usiadłam z kieliszkiem szampana z zamiarem doczekania północy.Jakoś po pierwszym kieliszku zrobiło mi sie smutno.Wciągnęłam na grzbiet futerko/sztuczne? do reki pomarańczo i latarke bo bojaźliwa jestem.Szłam środkiem jezdni,nie po chodniku,z rzeczona latarka w ręce.Paliły sie lampy na ulicy żywego ducha.Weszłam do męża na turbinownie piętnaście minut przed północą.Ucieszył sie bardzo.O północy zlecieli sie inni pracownicy,ja mogłam sobie na szampana pozwolić,mąż nie.Cieszyli sie wszyscy ale ja byłam jedyna małżonką,która sie na takie krok zdecydowała.Rano usiadłam z tyłu roweru na tragarz i małżonek wiózł mnie z rozwianym futrem do domku.Młodzież wracała z zabaw i z jednej grupki usłyszeliśmu okrzyk."Ojciec bo matkę zgubisz".Na co małżonek odkrzyknął.Ja nie zgubię,wiem co mam,ale ty uważaj żebyś trafił do swojego domu.

Śmiech ogólny i brawa od reszty.Nigdy wiecej taki sylwester się nie powtórzył.

Korikk 23-12-2013 20:34

Rok 1990 byłem na kontrakcje w Botswanie,gdzie trwała budowa zakładów sody w Sua Pan.Mijał prawie rok naszego pobytu .Sylwester spedzilismy z kolegami nad brzegiem wyschnietego jeziora Makgadikgadi lezacego na pustynii Kalaharii.Postawilismy rozkladany drewniany stolik zakupiony od tubylca, postawilismy na nim 3 butelki o,7 dobrej wódki.
I we trzech pijąc ją w ten upalny wieczór ,wspominalsmy Swieta w Polsce, Rodzinę choinkę i śnieg
Smielismy się ze zasolone dno suchego jeziora jest naszym lodowiskiem.Niestety próby jazdy na butach konczyły sie naszymi wywrotkami. I nie wiedzielismy czy powodem byla nasza nieudolnosc czy te skromne 3 flaszeczki
Pod koniec biesiady podjęlismy decyzje ze wystarczy tego pobytu za granicą i wracamy przy najblizszej okazji do domu

wabciooo 24-12-2013 22:30

"Sylwester ,który uważam za najlepszy spędziłem sam nie wiem gdzie, nie dojechałem metrem do końca Swojej podróży sylwestrowej wraz z ukochaną jak na młodego dżentelmena przystało, wiem tyle,iż na najbliższym peronie zajęli się mną lekarze, odwieźli na pobliski szpital i przy mnie czuwała narzeczona. Prezentem od mojej kobiety na sylwka była bateria bym żył sto lat, petarda bym wiedział jaką mam wystrzałową żoną i balonik,a w środku niego kawałek bandaża aby omijały mnie nieszczęścia zdrowotne. Taka madonna to marzenie.... które nie mija wraz z najlepszym sylwkiem

natalia2004 27-12-2013 14:25

najlepszy sylwester:)
 
Moj najlepszy sylwester nie wiaże się z żadna szaloną imprezą czy posiadaniem szałowej sukienki. w ubiegłym roku spędziłam sylwetsra tylko z moim ukochanym , nie wyszliśmy nigdzie, zrobilismy sobie romantyczna kolacje, ogladaliśmy filmy i spedzalismy wspólnie upojne chwile, dziekując w ten sposób za rok, który przyniósł nam siebie:) od tej pory postanowilismy, ze sylwester bedzie dla nas takimi kolejnymi walentynkami - okazją do okazania wdzieczności za miłosć i wspólnie spedzony czas:)

murba78 28-12-2013 12:42

Najciekawszym i niezapomnianym Sylwestrem był ten, którego udało mi się wygrać w jednym z konkursów internetowych. Nie miałam wówczas żadnych planów sylwestrowych ze swoim narzeczonym i z przypadku wzięłam udział w konkursie na jednym z portali nie bardzo wierząc w swoje szczęście, zważywszy na fakt iż w uczestniczyło ponad 200 osób a nagroda była tylko jedna a pytanie dość proste i dotyczące mojej ulubionej książki „Mistrz i Małgorzata”. Moje niedowierzanie było ogromne a następnie pojawiła się nieposkromiona radość, gdy na stronie ujrzałam swoje nazwisko, że to ja będę się bawić na balu w hotelu. W ten właśnie sposób spędziliśmy ostatnią noc roku w mieście Krakowie w iście śródziemnomorskich klimatach kulinarnych i muzycznych. Na dodatek po północy w losowaniu zorganizowanym wśród wszystkich gości wygrałam weekendowy pobyt w hotelu w Zielonej Górze, tak więc Sylwester ten będzie przeze mnie na długo zapamiętany i wspominany :)

amiii 28-12-2013 13:17

Nie wiem czy najlepszy ale taki, którego nie zapomnę.
Lata siedemdziesiąte, grupa przyjaciół i Sylwester w górach na świeżym powietrzu. Wszystko dopięte na ostatni guzik dużym nakładem sił i środków, pogoda wymarzona (mnóstwo śniegu i mróz). Zabawa była fantastyczna.
Przed północą zniknęła jedna z koleżanek. Dość długo nie wracała, towarzystwo zaczęło jej szukać. Próbowali nawet zainteresować tym jakieś "służby" ale słyszeli: "Dajcie spokój, Sylwester, pewnie poszła w tango". Kiedy nad ranem wrócili do schroniska, zastali dziewczę śpiące w fotelu przed kominkiem.Okazało się, że wolała brnąć prawie kilometr w śniegu, pod górę, żeby do ciepłej łazienki a nie w zaspę, pod świerkiem (wiadomo w jakiej sprawie). Potem podobno przysiadła na chwilę a ciepło i procenty zrobiły swoje.
Dlaczego jej nie zlinczowali, pojęcia nie mam. Ale nie zlinczowali, żyje do dziś.
A jaka była zadowolona! Bo sny miała piękne, bardzo piękne. :) Skąd wiem? No wiem.
Bo tą dziewczyną byłam ja.

porosiuk 30-12-2013 01:06

Mój najwspanialszy Sylwester spędziłam wyłącznie z Mężem w domu. Żałobna konieczność zmusiła nas do pozostania w domu. Zamiast przewidywanego smutku, zrobiło się przytulnie i romantycznie, był nareszcie czas na rozmowy. Ten wspólny wieczór umocnił nasz Związek, mi uświadomił jak bliską mi osobą jest Mąż.

marcinnowak 30-12-2013 21:43

Niezpomniany Sylwester
 
Najciekawszy Sylwester miał miejsce kilka lat temu, został przygotowany spontanicznie niemalże w ostatniej chwili z grupą kilku znajomych, którzy pozapraszali swoich przyjaciół i w ten sposób zrobiła się impreza na blisko 100 osób. Kolega miał możliwość wynajęcia małego ośrodka doświadczalnego z uczelni na której pracował, którego od rana przerabialiśmy na salę balową :) Całe popołudnie grupą kilkunastu osób przyrządzaliśmy kanapki i różne przekąski i z upływem czasu kolejni goście przynosili jakiś wkład własny w tą zabawę – wodę, alkohol, soki, ciasta, barszcz i inne smakołyki. Całe towarzystwo bawiło się świetnie do białego rana, mimo iż było to zorganizowane chałupniczą i nieco zwariowaną metodą. Dla mnie będzie jeszcze niezapomniany z innego powodu, gdyż po pokazie ogni sztucznych i toaście noworocznym oświadczyłem się, więc było to wejście w Nowy Rok i niejako w nowe życie :) i tak trwa nadal do dzisiaj :)

zula 30-12-2013 22:39

Mój najwspanialszy sylwester był wieki temu,Wyszłam za mąż i byłam już młodą mamą.Siedzieliśmy po cichutku w domu,żeby nie obudzić latorośli mojej,która darła się jak opętana,przy lada hałasie.
I wtedy pukanie do drzwi,a tam cała moja paczka,z butelkami i nie tylko.
Zrobiło się głośno i wesoło.Poprosiłam mamę,aby wzięła dziecko do siebie.
A potem to już był ubaw na cztery fajerki.
Kumpel,już śp.tak tańczył rock and rolla,ze mógłby startować w jakichś zawodach.Pokręciłam się za wszystkie czasy.:)
Było mi tak dobrze,że nie zapomnieli o mnie.:)
Co prawda na drugi dzień zbierałam śledzie z żyrandola,ale to nic.I tak zapamiętałam tego sylwestra do końca życia.Za pamięć moich kumpli i że nie skreślili mnie jako poważnej matrony.Kocham ich do dzisiaj,choć minęło ładnych trzydzieści lat.

ALNETKA146 31-12-2013 10:32

Sylwester z samozapłonem
 
Najśmieszniejszy sylwester przeżyłam będąc jeszcze w podstawówce. Zazdroszcząc dorosłym postanowiliśmy również zorganizować zabawę. Lokum znaleźliśmy stary dom na wsi po nieżyjącej babci, drewniany kryty jeszcze słomą. Opalany był piecykiem żeliwnym okrąglakiem tzw. żarem, który rozpalając się zmieniał barwę na czerwoną. A ponieważ my osoby przezorne i ta słoma na dachu stwarzająca zagrożenie pożarowe, więc mieliśmy dyżury na ulicy, jeden stał i patrzył czy się nie pali przy kominie dach. A że dom był wyziębiony więc włączyliśmy jeszcze żelazko na duszę. Zabawie nadawał klimat adapter marki Bambino . Leciały piosenki "Dzięcioł w drzewo stukał" Maryli Rodowicz i "Człowieczy los" Anny German. Na stole była babka piaskowa upieczona przez ciocię Wandzię i chleb ze smalcem wytopionym ze słoniny. Było wesoło i bardzo śmiesznie. Przechodził jakiś pijany ulicą i myślał, że mamy wódkę i się jeszcze napije. I chciał się wcisnąć na zabawę, ale my zgnietliśmy mu nogę w drzwiach, niech się nie pcha gdzie nie potrzeba. Po tym czadowym Sylwestrze przespaliśmy cały Nowy Rok. Ale było super.

DZIADEK1 03-01-2014 00:04

Rano usiadłam z tyłu roweru na tragarz i małżonek wiózł mnie z rozwianym futrem do domku.Młodzież wracała z zabaw i z jednej grupki usłyszeliśmu okrzyk."Ojciec bo matkę zgubisz".Na co małżonek odkrzyknął.Ja nie zgubię,wiem co mam,ale ty uważaj żebyś trafił do swojego domu.
Pytanie!Z jakiego filmu jest ten cytat?Pozdrawiam

krystel00 04-01-2014 22:19

mój niezapomniany sylwester to lata 70-te /zima stulecia/.Rodzice wyjechali w góry, ja w domu z siostrą robiłyśmy tzw. prywatkę..W sklepach pustka, od głodu uratowali nas sąsiedzi i piwniczka organizowana przez moją mamę/zapasy w sloikach/. Teraz my organizujemy dzieciom słoiki z zapasami do innych miast. Nic się nie zmieniło. Było biednie, ale wesoło i stroje rodziców się wkładało, pozdrawiam

notsofunny88 06-01-2014 17:16

sylwestrowa historia!
 
Dokładnie rok temu miałam okazję w Sylwestra poczuć ponownie magię dziecieńcych lat !

Rok 2013 witałam na Roztoczu w godpodarstwie agroturystycznym Pana M. razem z grupą 12 znajomych:)
Oprócz grzania przy ognisku, kuligów, jazdy konnej, wspólnego kilkudniowego spędzania czasu w Sylwestra popędziliśmy prz świetle pochodni z wielkimi termosami aromatycznego grzanego wina w kierunku zlokalizowanej w niedalekim pobliżu górki. Każdy ciągnął za sobą worek z siankiem. Jakąż radochą było rozpalenie ogniska w lesie, rozstawienie stoiska z kiełbaskami i grzanym winem i zjeżdzanie na workach z siankiem hen hen daleko!
Wszystkiemu zaś towarzyszył przepięny widok roziskrzonego nieba...


Życzę wszystkim podobnych niezapomnianych chwil!

cherry_coke 06-01-2014 18:20

Sylwester, który uważam za najlepszy spędziłam w podróży mojego życia. Byłam wtedy młoda i moja wyobraźnia nie miała żadnych granic. Zanim jeszcze nastąpił dzień poprzedzający nowy rok siedziałam ze znajomymi w lesie bez większego celu, próbując jedynie wymyślić coś, co pozwoli nam spędzić niezapomniany Sylwester. To właśnie wtedy wpadłam na szalony pomysł pojechania na lotnisko i zakupienia najtańszego zagranicznego biletu. Nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności udało nam się kupić bilety do Londynu kosztujące jedyne 49 zł. Była to kwota w granicach naszych możliwości. Zachwyceni, pełni szalonych pomysłów kolejnego dnia lecieliśmy już nad Europą. Dla większości z nas była to pierwsza podroż samolotem. Londyn – niesamowite miasto, tętniące życiem, szalone jak my. W sylwestra o północy składaliśmy sobie życzenia pod Big Benem z ludźmi z całego świata. Ludzie dzielili się nawzajem swoja radością bez względu na narodowość, kolor skóry czy wyznanie. Jak ktoś nie znał angielskiego to w geście radości po prostu się przytulał. Najpiękniejsza bezinteresowna miłość człowieka do człowieka. Tego dnia nikt nie był lepszy, ani gorszy, nikt nie był biedniejszy, ani bogatszy, a tłum nieznajomych sobie ludzi był jak rodzina. I choć cala podróż nie obyła się zupełnie bezproblemowo to wspominam ją bardzo ciepło. Idealnym podsumowaniem tego Sylwestra są słowa Holoubka ‘Istota miłości polega na tym, że zakłada ona bezinteresowność, samą bezinteresowność i tylko bezinteresowność‘.

Boga 06-01-2014 19:47

Jeszcze tydzień temu; gdy weszłam na tą stronę to przeszył mnie dreszcz, bo mogłam tylko napisać ;"sylwester to najgorszy dzień w roku". Nawet się zastanawiałam jak to tłumaczyć i doszłam do wniosku; że przecież przybywa nam lat! Prawda jest jednak inna; prawie każdy mój kolejny Sylwester był smutniejszy od poprzedniego.
Mój pierwszy, obchodzony już w czasach studenckich Sylwester miał być wspaniały. Był to bajeczny , śnieżny za oknem krajobraz i kilkudniowy wyjazd autokarowy w studenckiej grupie do Lwowa. Całość ; łącznie z uroczystą imprezą w lokalu zapowiadała sie znakomicie. Niestety, mój chłopak i na nieszczęście przyszły mąż , obraził się na mnie, tak właściwie bez powodu, ale to dało mu możliwość ukarania mnie. Karą było zawsze z jego strony milczenie. Kto tego nie przeżył, to nie wie jak boli, gdy ktoś bliski traktuje nas jakbyśmy nie istnieli. Przesiedziałam cały Sylwester, a łzy kapały mi do zmienianych talerzy. On natoniast wyśmienicie zabawiał inne koleżanki. Mi pozostał tylko uraz do tego dnia. Nawet corocznie oglądane fajerwerki nie były dobrym balsamem dla ukojenia mej duszy, po wszystkich przykrych ,a w lepszym wypadku nijakich sylwestrów.
W tym roku jednak los uśmiechnął się i do mnie. Niespodziewanie usłyszałam ogłoszenie, że pobliski klub seniora organizuje Bal Sylwestrowy 4 stycznia 2014 roku. Dla człowieka ponad 60-letniego, taki czterodniowy uskok czasowy to przecież nic. :) Wybraliśmy się. Były serpentyny, wspaniałe tańce, przebierańcy, czerwone szpilki, mieniące sie kreacje, błysk w oku, pączki , szampan, odliczanie godziny, toasty, życzenia noworoczne, wszechogarniająca radość, dowcipne opowieści i śpiew. Trudno opisać jakie bardzo pozytywne fluidy wypełniały to pomieszczenie. Średnia wieku balowiczów to tak; 30 do setki. Kocham takie Sylwestry.Był to mój najwspanialszy 2013/2014 Sylwester i wierzę, że każdy następny będzie równie piękny , bo życie ( piękne , bezstresowe) zaczyna się po sześćdziesiątce. Nie wiem ile Sylwestrów mi jeszcze zostało , ale żadnego już nie odpuszczę!

ag_aga 06-01-2014 21:42

Rok w rok mojego Sylwestra spędzałam w domu z narzeczonym. Po wystrzeleniu szampana i fajerwerków, po godzinie pierwszej, gdy moi znajomi świetnie się bawili ja przytulałam się do poduszki i po chwili usypiałam. W tym roku postanowiłam spędzić go inaczej niż dotychczas. Moim postanowieniem Roku 2013 było to, że następnego Sylwestra spędzę inaczej.. wyjątkowo. Dni mijały, a ja trwając przy nowym postanowieniu zaczęłam zbierać znajomych na szalony wypad w góry. W sumie moja zgrana paczka liczyła 6 osób.. mało, ale i na to znalazłam sposób.. Postanowiłam, że weźmiemy udział w imprezie integracyjnej.. Jazda autobusem przez pół Polski, wspólne śpiewy, tańce, a później wspólna zabawa Sylwestrowa do ranka! Coś pięknego i niesamowitego! Wielu nowych znajomych, masa dobrej zabawy. Był to Sylwester pełen wrażeń i najlepsze powitanie Nowego Roku w moim życiu. Kolejne dni spędzone we wspólnym pensjonacie, wypady na stok, wspólne posiłki. Przyjdzie jeszcze czas na spędzanie Sylwestra w domu. Teraz planuję już kolejnego Sylwestra i nie mogę się doczekać nowych znajomości i szalonej nocy Sylwestrowej. Dziękuję znajomym tym "starym" i tym nowo poznanym za świetną, szampańską zabawę, za to że pokazaliście mi jak cudownie można spędzić tę noc!

prezes51286 06-01-2014 22:33

Opowieść Sylwestrowa, która odmieniła moje życie ;)
 
Był grudzień roku 2007. Mroźna zima nie to co dzisiaj za oknem. Rozpoczął się w moim życiu nowy okres - Studia, w mieście mi obcym, a zarazem bardzo bliskim... Ostrów Wlkp... tu się urodziłem. Miałem zaledwie 21 lat. Mieszkałem 35 km od miejsca nauki w okolicach Krotoszyna.
Wszystko zaczęło się od postanowienia, nowe miasto, nowi ludzie, nowa miłość..? No właśnie co do miłości to szczęścia nie miałem, jak nawiązałem kontakt to albo mnie wykorzystywała, albo byłem rozczarowywany, lecz nie będę ukrywał, że była też w tym moja wina.
Na początku oczywiście wielkie plany, a tu rozczarowanie, mój kierunek, informatyka, nie był za bardzo uległy kobietom. Na ponad 100 żaków były tylko 4 dziewczyny, ale za to jakie, w tym jedna bardzo wyjątkowa. Wciąż miały wokół siebie mnóstwo adoratorów. Często spóźniałem się na zajęcia, praca była u mnie w tedy na pierwszym miejscu i miałem zaległości. Zawsze twierdziłem, że dziewczyny prowadzą notatki najdokładniej i miałem motyw heh.
Podszedłem do nich i zapytałem, czy pożyczą mi notatki z fizyki i stało się, cudowny uśmiech i te włosy, boże jak mnie zamurowało, ona była jak ze snu.
Później oczywiście należało zwrócić zeszyty. Była to kolejna okazja do spotkania. Podczas tej wizyty zapytała się mnie czy poszedł bym z nimi na sylwestra. Ona miała na imię Paulina heh, nie zapamiętałem za pierwszym razem jej imienia, cały ja ;p
Przyszedł ten dzień, 31 grudnia 2007 roku. Ze stresu szwagier polał mi o jednego za dużo drinka i poszedłem na imprezę... no trochę już w wesołym humorze.
Na sali była Paulina no i reszta znajomych, oczywiście grzecznie się zachowujących w przeciwieństwie do mnie.
Paulina była na mnie zła, ze się tak zachowywałem co dowiedziałem się oczywiście później.
Przez cały sylwester nie mogłem oderwać od niej wzroku
i nadszedł decydujący moment, składanie życzeń...
Paulina mnie pocałowała, ale nie tak normalnie, to był jak pocałunek od śpiącej królewny dla księcia....
I zakochałem się ;).... wiem, że działały tu procenty, ale to nie był sen ;)

I tak po wielu spotkaniach, godzin rozmów i cudownych spędzonych chwil zostaliśmy małżeństwem ;)
Tego Sylwestra nie zapomnę do końca życia, a tą opowieść z uśmiecham na ustach mam nadzieję, że będę opowiadał swoim wnukom ;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.