Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Miłość, przyjaźń, związki, samotność (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc-98.html)
-   -   Toksyczne związki (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-toksyczne-zwiazki-691-print.html/)

Nika 13-04-2007 21:38

Toksyczne związki
 
1 Załącznik(ów)
Załącznik 852latami kobiety tkwią w tzw.toksycznych związkach,choć sa bardzo nieszczęśliwe/ mąż-alkoholik,damski bkser, zazdrośnik,egoista..../.dlaczego?Co sprawia,że wolą wypłakiwac się w poduszkę, zamiast zostawić faceta, który ja, a często i ich dzieci unieszczęśliwia,naraża na cierpienie?

jolita 13-04-2007 21:59

Czyżby próba bicia rekordu?
 
1 Załącznik(ów)
Nikuś - rozpiera mnię ciekawość skąd taki polot do otwierania nowych wątków? PowodzeniaZałącznik 855

Nika 13-04-2007 22:28

tu też mi obrazek zjadło a był! cholerka, może jakis wirus?Nie usiłuję bić rekordów,ale uważam,że forum powinno byc urozmaicone!

bogda 13-04-2007 22:38

Może się boją zmian, albo nie mają się gdzie podziać i jeszcze najczęściej z dziećmi. Gdyby nie było dzieci to pewnie prędzej podjęłyby takie ryzyko. A może potrzebują aby nimi ktoś porządnie potrząsnął tzn. coś doradził, pomógł. Ale najczęściej to chyba boją się przyznać do tego i robią dobrą minę do złej gry.

jolita 13-04-2007 22:45

1 Załącznik(ów)
A ja chcę wziąć udział w każdej dyskusji i Mamusia dostaje obiad byle jak przyrządzony, gary nie pozmywane, kwiatki nie podlane, bo ja piszę i piszę...Tylko mój kocurek pazurami potrafi wydębić co mu się należy....
Załącznik 859

bogda 13-04-2007 23:02

Widocznie masz odważnego kocurka, że ośmiela się przeszkadzać Ci ....albo desperados...hahaha :)

BUNIA 13-04-2007 23:35

z moich obserwacji tzw >lawniczenia> kobiety szczegolnie te z wiosek i malych miejscowosci sa opod presja rodziny i otoczenia.Tam z reguly za norme przyjmuje sie iz maz to pan i wladca /nawet ten ktory nie pracuje/- moze pic.bic -wolno mu bo to mezczyzna.Kobiety .upodlone .wrecz zniewolone rzadko o tym mowia - nawet w sadzie trudno cos >wyciagnac> od nich.One po prostu uwazaja ze tak musi byc= bo tak zyla babka.matka to dlaczego ona mialaby sie rozwodzic.I w dalszym ciagu pokutuje powiedzenie >co bog zlaczyl>Rozwod.czy odejscie od meza nawet takiego ktory sie zneca nad cala rodzina to praktycznie skazanie na >wyklecie> z rodziny zarowno meza jak i ..wlasnej

jolita 14-04-2007 00:33

1 Załącznik(ów)
Ja lubiłam rozwodzić się - gorzej z zamężciem bo to dużo zachodu, rodzina dodatkowa i w ogóle....
Załącznik 865

Wilhelmina 14-04-2007 07:37

Wydaje mi się, że Bunia ma rację.Pomimo, że jesteśmy niby tak bardzo wyemancypowane, to nadal jesteśmy pod presją rodziny i środowiska. Ja swój pierwszy związek przerwałam dopiero po 15 latach.Dlaczego? Hmmm...Powodów było kilka.
Bałam się,że odbiorę dzieciom ojca.Czas pokazał, że dziś dorosła córka ma mi za złe, że tak długo i niepotrzebnie walczyłam o coś, co przynosiło im strach i ból.A syn? Wymazał z pamięci całe dzieciństwo. Naprawdę.Widać stres był tak duży, że najbezpieczniej było wszystko skasować.Czemu jeszcze trwało to tyle lat? Bo po złym okresie, przychodził okres wspaniały. Wierzyłam, że tak już będzie zawsze. Bardzo kochałam mojego męża.Nie wyobrażałam sobie życia bez niego.Długo jeszcze po rozwodzie cierpiałam i tak naprawdę to chyba nigdy nie pozbędę się tych dobrych wspomnień. Logika sobie, a głupie serce sobie. Poprostu jestem głupie babsko i tyle.

Nika 14-04-2007 08:49

zagubione żony
 
1 Załącznik(ów)
Załącznik 874myślę,że macie rację-w mieście kobiety maja wsparcie w róznych instytucjach np.Ośrodek Interwencji Kryzysowej, ale na wsi czy w małej mieścinie-presja środowiska jest tak wielka,że wolą ukrywać cierpienie,bo boją się wstydu,krytyki.A poza tym ksiądz przy spowiedzi radzi im w pokorze nieść swój krzyż...Jeszcze wśród wielu kobiet pokutuje przeświadczenie,że baba bez chłopa jest mniej wartościowa, więc znoszą drani,byle ludzie wiedzieli,że są mężatkami.Może w szkołach powinny być specjalne godziny wychowawcze ,prowadzone przez psychologów na temat istoty małżeństwa,jego raf,trudności-nie pod kątem seksu lecz psychicznego przygotowania młodych do tego związku.Często młodzi tak naprawdę nie wiedzą,na czym to polega.Pobierają sie zbyt wczesnie,pod wpływem pierszego zauroczenia lub niechcianej ciąży.

destiny 14-04-2007 09:51

Nigdy nie wyjdę za mąż...
 
1 Załącznik(ów)
Takie słowa mówiłam będąc małą dziewczynką...:(
Piekło, ktore obserwowałam w domu rodzinnym utwierdzało mnie w tej decyzji, aż w końcu postanowiłam wybyc jak najszybciej...
Moja Mama wyszła za mąż, bo bała się mojego Ojca, ktory zagroził, że zabije Ją i kazdego, kto sie zblizy do niej...
I tak to się zaczęło...Owszem, był zaradny ale i bardzo zaborczy. Żona i dzieci musiały byc całkowicie podporządkowane Panu i władcy tego domu....:mad:

Załącznik 879

Dziękuję Bogu, że mam spokojnego męża, ktory nigdy nie podniosł na mnie ręki, który toleruje mnie i ma do mnie zaufanie.

Jadka.Z 14-04-2007 10:28

Poruszyłyście temat który jest dla mnie ważny.Ja ponad trzydzieści lat żyłam w takim małżeństwie jak opisuje Destiny. Niesposób zdobyć się na siłę obrony kiedy nie ma się wsparcia w nikim i jest się całkowicie zdominowaną, przekonaną przez tyrana o swojej zerowej wartości. Jest też wyuczona bezradność. Dzięki Bogu w końcu udało mi się, przecież prawo jest po mojej stronie. Nie jestem już mężatką a mój były pan spokorniał bo przez cztery lata miał wyrok w zawieszeniu. Dopiero teraz cieszę się życiem mimo że mieszkamy nadal w jednym domu. Może jestem zbyt otwarta ale sądzę że to co przeszłam jest pouczające.

Lila 14-04-2007 10:36

do destiny
 
Wiesz moja miła,że już wiem czemu w Tobie tyle niewiary w siebie ?
Widziałaś w dzieciństwie słabą kobietę - swoją mamę,którą kochałaś, ale nie mogłaś jej pomóc.

U mnie było zgoła inaczej.To matka była tą silną osobowością.Ojciec podobno kiedyś też,ale UB go złamało.Podobno wyszedł z łap ubeckich ,nie ten sam człowiek.A ja urodziłam się już po wojnie i nie pamiętam silnego ojca,choć jeżeli chodzi o moją osobę ,to walczył jak rozjuszony tygrys.

Mamusia...oooo....moja mamusia potrafiła zatruć mu życie,szczególnie pod koniec.Też związek toksyczny... .Ludzi,którzy pobrali się z wielkiej miłości, a którą gdzieś tam w życiu całkiem zgubili.
Natomiast ja wyszłam z takiej rodziny z wiedzą,że mogę robić co chcę.Bo tylko do mnie należy dezyzja ,co ja zrobię ze swoim czasem,pieniędzmi i uczuciami.I należy mi się spokojne ,wygodne życie,bo tylko na takie wyrażam zgodę.
Czy jestem silna ?
Nie wiem teraz.Kiedyś byłam na pewno.Teraz złagodniałam niesłychanie.Często płaczę ,co w młodości nigdy mi się nie przytrafiało.Mam wiele tolerancji w stosunku do ludzi ,którzy mnie otaczają.Też stosunkowo niedawno.
Ale też niedawno przekonałam się,że na pewne rzeczy nie mam tak naprawdę wpływu.I one muszą się dziać poza mną.

Natomiast pokolenie mojej córki ...to już innna broszka.Dobrze wykształcone,dobrze zarabiające ,zadbane i urodziwe - są silne.O wiele silniejsze od swych rówieśników.
I wiecie co moje miłe ?
Myślę ,że nadchodzi era kobiet.Pewno,serce nas będzie boleć,jak pomyślimy sobie o losie naszego wnuka.Ale nie martwmy się na zapas.Ta płeć ma niesamowite zdolności adaptacyjne,co w zderzeniu z wrodzoną opiekuńczością kobiet,
wyjdzie im tylko na dobre.Jak zwykle ,zresztą...

Nika 14-04-2007 10:37

Jadka! wspaniale,że Ci się udało!Zastanawiam się jednak,czy mieszkanie w jednym domu z tym człowiekiem nie stresuje Cię?Widzisz go codziennie i wspomnienia wracają..dla mnie byłoby to bardzo trudne.Pozdrawiam serdecznie.

Kundzia 14-04-2007 12:07

I ja podobnie jak Destine mowilam ze nigdy nie wyjde za maz,bowychowalam sie w toksycznym zwiazku."Ucieklam "nawet do zakonu /na prawi 2 lata/.Ale w koncu i mnie dopadlo.Wyszlam za maz i trafilam ze gorzej nie mozna bylo.alkoholik,despota,kryminalista/udalo mu sie ukryc/a na dodatekbiseksualista z przewaga na homo.Dwa lata przezyte we wspolnym zwiazku wystarcza za 20.Dlaczego az dwa?-a co ludzie powiedza,a co rodzina,a bylas juz w zakonie ,a ze cie leje to pewnie zasluzylas....itp
Nie bylo latwo przerwac ,dopiero jak zauwazylam ze zaczyna bic dziecko -powiedzialam dosc!!!
Dzis juz prawie 20 lat zyje w innym zwiazku.Maz nigdy na mnie nie podniusl reki.choc jest roznie.Ale w oczach coniektorych ''kolezanek"to co to za chlop co baby nie bije,musi ja nie kochac.Jak dlugo jeszcze wsrod niektorych bedzie taka ciemnota?

bogda 14-04-2007 14:50

Czytając te posty... doszłam do wniosku, że ja jednak trafiałam na dobrych ludzi. Bardzo Wam współczuje. Rodzice byli spokojni, chociaż tata lubił trochę w siebie wlać, ale to kończyło się cichymi dniami. Raz dostałam .. ale od mamy... tata nie bił... jak poszłam na randkę w wieku 14 lat, oj..trzymali mnie krótko, króciutko...
W małżeństwie też układało mi się nieżle, chociaż czasem szło "na noże". Ja sobie nie wyobrażam co bym zrobiła jak mąż by mnie uderzył, wtedy od razu byłby koniec. Ale macie rację, że większość kobiet woli ukrywać takie fakty, bo się wstydzą, i nie ma tu znaczenia czy to jest duże miasto czy mała wioska, ale chyba w takich mniejszych jest gorzej bo wszyscy wszystkich znają. A że boją się zostać bez chłopa, to się i9m nie dziwię, w małych miejscowościach nie wyjdzie sama do kina ani na kawę, że nie wspomnę o piwku. A często nawet znajomi nie chcą takiej zaprasząćbo się boją o swoich mężów, żeby im nie odbiła. Taka jest niestety mentalność ludzka i nic na to nie poradzimy.

Nika 14-04-2007 19:58

Brrrrr...przerazające,jak ciężkie może być życie niektórych kobiet.Boże, dziękuję,że uchroniłes mnie od takich doświadczeń..

green 14-04-2007 21:06

Dla mojej żony, i dla mnie...
 
Nie wiem czy mam prawo zabierać głos pośród kobiecych zwierzeń, jednak myślę że dacie mnie "fory". Mam potrzebę zmienić swoje zachowanie wobec mojej najbliższej. Obecnie między nami nie ma większych zadrażnień, nauczyliśmy się żyć obok siebie, nie przeżywamy już wielkich emocji ani burzy uczuć. Jednak wiem że zawiniłem, nie oddałem części tego dobrego co otrzymałem. Coraz częściej zdaję sobie sprawę że mocno mnie to nakręca, ale jest problem... prozaiczny - jak to zrobić, żeby "nie wyjść na dudka". Nie wiem czy mnie nie odrzuci, doszukując się podstępu czy matactwa. Jak widzicie, zdaję sobie sprawę z tego że wina jest po mojej stronie, sam sobie zgotowałem ten los. Ja też potrzebuję ciepła, akceptacji, ale durne ambicje czy też poza niezależności oddala nas od siebie. Zaczęliśmy konkurować, kto jest lepszy w tym co robi i udowadniać że możemy być samodzielni, samowystarczalni, że nie zależy nam na sobie, i ta gra stała się pułapką. Czytałem dzisiaj pierwszy raz wątki w tym temacie i to skłoniło do podzielenia się z wami moimi problemami. Myślę że gdzieś niedaleko jest jakaś recepta na moje problemy i staram się być szczęśliwy, tylko że szczęściem trzeba się dzielić żeby w pełni odczuwać jego skutki. Tak mi dobrze że aż dobrze mi tak za to. Pozdrawiam serdecznie H.T.

Nika 14-04-2007 21:13

re green
 
1 Załącznik(ów)
Załącznik 898drogi "zielony" w miłości nie mozna tylko brać, trzeba dawać i to jak najwięcej.widzę, że ta niezdrowa konkurencja bardzo ujemnie wpłynęła na Wasze życie.A może spróbowałbyś z zoną szczerze porozmawiać tak jak z nami? Przygotuj romantyczną kolacyjkę przy świecach, z bukiecikiem wiosennych kwiatów i ....ale nie zacznij od wyrzutów, tylko od tego, ze jej potrzebujesz,ze ja kochasz..ja wiem,ze dla facetów to ogromna męka mówić o swych uczuciach, ale zadna z nas nie jest jasnowidzem,by wiedziec,co sie kryje za tą smutną lub naburmuszoną twarzą.I nie zrazaj się, jak nie uda się za pierwszym razem.

bogda 14-04-2007 21:27

Oj Green... sam sobie nabrużdziłeś, ale z tego co piszesz to oboje jesteście winni. W małżeństwie nie powinno być rywalizacji, to nie zawody sportowe i nie walka o awans.
Myślę, że może wspólny wyjazd gdzieś w spokojne, urocze miejsce by wam pomógł. Zmiana otoczenia, oderwanie się od codzienności ma duży wpływ na psychikę i zachowania człowieka, stajemy się wtedy bardziej otwarci na innych. Sądzę, że Twojej żonie też na tym zależy, tylko głupia ambicja nie pozwala Wam na zrobienie tego kroku, najlepiej wtedy pogadać szczerze i otwarcie. W związku najbardziej niszczącym jest milczenie. Myślę że taki wyjazd dałby szansę na dogadanie się, ale pod warunkiem, że Wam na sobie zależy.
Pozdrawiam :)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:47.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.