Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Rodzina bliższa i dalsza (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-rodzina-blizsza-i-dalsza-97.html)
-   -   Wyrodna matka...? (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/rodzina-blizsza-i-dalsza/t-wyrodna-matka...-4937-print.html/)

Marzka67 09-07-2009 11:45

Wyrodna matka...?
 
Do ukończenia przez córkę gimnazjum nie miałam z nią większych problemów.Uczyła się dobrze,dostała się do dobrego liceum.Jednak już na początku wakacji(2 lata temu) poznała nieodpowiednie towarzystwo,a wśród nich chłopaka-ćpuna.Robiłam co mogłam żeby ją przed nim uchronić,jednak moje starania przynosiły wręcz przeciwny skutek.Jeżeli jej nie pozwoliłam wyjść na jakieś spotkanie to i tak uciekała przez okno.Przez te moje zakazy tylko mnie znienawidziła...Dodam jeszcze,że pół roku wcześniej rozeszłam się z mężem(decyzję odwlekałam przez 5 lat),zajmowałam się nią i starszą o 3 lata córką sama.Zresztą już wcześniej,przez ponad 2 lata były tylko pod moją opieką,gdyż mąż pracował w Szwecji i do domu przyjeżdżał tylko na święta...
Córka przerwała naukę w liceum,bo jak stwierdziła "chce sobie dać luz przez rok".Udało mi się ją namówić na zaoczne liceum,które również przerwała...
Zaczęła przyprowadzać swojego chłopaka do domu.Na początku protestowałam,lecz odpuściłam sobie żeby jeszcze bardziej nie zaostrzać naszych konfliktów.Cały czas dawała mi do zrozumienia,że mnie nienawidzi.Gdy przechodziłam obok,spoglądała na mnie z pogardą.Czułam się zupełnie niepotrzebna.(Tu muszę dodać,że 2 lata temu poznałam kogoś z kim od roku dzielę swoje złe i dobre chwile,jest dla mnie wsparciem,ale nie ingeruje w moje konflikty z córką)Rok temu starsza córka wyjechała do Anglii,wtedy chłopak młodszej(może zacznę w końcu używać imienia),Pauliny zaczął sobie pozwalać na dłuższe przesiadywanie.A ja zamiast spać to czuwałam do 1-ej,2-ej w nocy żeby go poprosić o zakończenie wizyty.A on śmiejąc się niemal mi w twarz wychodził po godzinie i (jak się okazywało później) wchodził z powrotem oknem.
We wrześniu ubiegłego roku Paulina zaszła w ciążę.Załamałam się bo nie tak wyobrażałam sobie jej przyszłość,tym bardziej że rozpoczęła naukę w kolejnym liceum.Ale cóż,stało się...Myślałam,że może nasze relacje wreszcie się poprawią.Przecież tak naprawdę to tylko ja mogłam i chciałam jej pomóc.Byłam w błędzie,stała się jeszcze gorsza.Doszło do tego,że w grudniu ubiegłego roku wyzwała mnie od suk,dziwek,szmat...reszty niecenzuralnych słów nie będę przytaczać.W każdym bądź razie doszłam do wniosku,że nie ma sensu dalej się tak starać.Jednak późniejsza Wigilia i Święta zatuszowały to całe zajście.Powiedziałam tylko córce i przyszłemu zięciowi,że jeżeli chcą razem mieszkać to u jego rodziców.Tam przede wszystkim mieliby lepsze warunki(osobny pokój i łazienkę na piętrze).
Przed samym porodem jednak córka się zmieniła(tak przynajmniej mi się zdawało).Poczułam się wreszcie potrzebna.Nawet byłam przy niej gdy rodziła(było to 12 maja tego roku).Prosto ze szpitala pojechała z córeczką(mam wnusię) do teściów.Jednak bardzo ciężko znosiła pobyt tam,więc uległam i zgodziłam się żeby przez ten pierwszy miesiąc(dopóki nie dojdzie do siebie)zamieszkali ze mną.Doszliśmy do porozumienia z przyszłymi teściami,że najlepiej jak będą mieszkać osobno i zadeklarowaliśmy się ,że będziemy opłacać za nich czynsz.Zięć pracował,więc poprosiłam żeby przez ten miesiąc odłożyli sobie jego wypłatę(tygodniówki),a ja jakoś sobie poradzę finansowo.Teraz żałuję tej decyzji.Przez ponad miesiąc nie miałam z ich strony żadnej pomocy,byłam ich kucharką,praczką,sprzątaczką...w weekendy zabierałam wnusię do swojego pokoju żeby mogli się wyspać do 13ej,14ej i...zero wdzięczności.Przez ten okres nie odłożyli nawet złotówki.W międzyczasie Paulinka dostała od ojca znaczną kwotę pieniędzy.Wszystko wydali na markowe ciuchy dla siebie.Gdy córce przypomniałam na jakich zasadach się umawiałyśmy to usłyszałam,że i tak się nie wyprowadzą bo to jest również jej dom.
Miesiąc temu podupadłam na zdrowiu(problemy z kręgosłupem) i jestem na zwolnieniu chorobowym.Do tej pory,gdy tylko wnusia zapłakała,biegłam ją uspokajać(Paulina twierdziła,że nie daje sobie rady),teraz mam problem bo nie mam siły jej nosić...
Dwa i pół tygodnia temu policja zabrała zięcia do więzienia...Okazało się,że ma do odsiedzenia trzymiesięczny wyrok...Od czasu,gdy Go zabrali,starałam się pomagać jak mogłam.O 5ej rano już zabierałam wnusię do siebie żeby Paulinka mogła się wyspać.Gdy jechała na widzenie,też ja z nią zostawałam,pomimo że zdrowie nie bardzo mi na to pozwalało,a wczoraj...przeczytałam przypadkiem list jaki do zięcia napisała.Jestem ponoć najgorszą matką i babcią jaka tylko może być.Skoro tak jest,to znów zaproponowałam,że po jego wyjściu niech szukają sobie mieszkania,na co usłyszałam,że to jest jej dom i oni nigdzie stąd nie pójdą.Gdy weszłam uspokoić malutką,bo strasznie płakała(córka wyszła zapalić),to wyprosiła mnie i zakazała wchodzić do jej pokoju...
Jestem już zmęczona tym wszystkim...
Jak pomóc sobie i jej...?

helenka 09-07-2009 12:02

Cytat:

Napisał Marzka67
O 5ej rano już zabierałam wnusię do siebie żeby Paulinka mogła się wyspać.

??????

Cytat:

Napisał Marzka67
Jak pomóc sobie i jej...?

zapytaj raczej: "Pomóc sobie CZY jej...?"
Tylko przypadkiem nie melduj u siebie zięcia, bo wtedy odpowiedź brzmi: "Pomóc im!!-WYŁĄCZNIE IM !"

tadeusz50 09-07-2009 12:34

Marzka67
Rób tak dalej a córka z zięciem wyrzucą Cię z domu. Czytam i wcale się nie dziwię Twojej córce. Okres młodzieńczego buntu powiązany z rozpadem waszego małżeństwa, Twój nowy partner, wnuczka. Córeczka musi się wyspać bo jest zmęczona !! czym nic nie robieniem? Goń to towarzystwo do roboty podziel obowiązki. (cholernie żal mi tego dzieciątka) koszty utrzymania też podzielić. Możesz pomóc ale nie gdy córka nic nie robi. Tak jak wyżej napisała helenka nie melduj zięcia bo naprawdę czarno to widzę. Przepraszam za chaos w tym poscie. Pozdrawiam

Basia. 09-07-2009 12:38

Marzko, nie melduj zięcia i postaraj się zamienić mieszkanie na 2 mniejsze, córka ma rację mówiąc, że to jest jej dom bo jest w nim zameldowana. Podziwiam Ciebie za cierpliwość, wszystko ma swój kres, teraz nadeszła pora żebyś pomyślała o sobie, o swoim zdrowiu. Córka jest dorosła ma męża, dziecko, niech żyje swoim życiem, nie pomagaj, nie wtrącaj się do nich, pomóż wreszcie sobie. Uwolnij się od tego piekiełka.

Vika 09-07-2009 13:05

Marzko,powtórzę za Tadeuszem;
"""Możesz pomóc ale nie gdy córka nic nie robi. Tak jak wyżej napisała helenka nie melduj zięcia bo naprawdę czarno to widzę."",
bo nic mądrzejszego nie wymyślę.
Nie ma nic gorszego niż nadopiekuńczość.Zawsze płaci się za to gorzką cenę.
Skoro córka umiała sobie zorganizować tak życie,nie słuchała,nie pytała o radę, niech sobie radzi teraz sama. Nie miej wyrzutów sumienia,
może wtedy poczuje sie odpowiedzialna za to co zrobiła i co robi teraz.
Pozdrawiam i zyczę dużo siły i odpornosci psychicznej.

Marzka67 09-07-2009 13:57

Muszę parę faktów chyba sprostować,bo dość niejasno to wszystko napisałam,ale nie chciałam żeby ten post przypominał jakąś powieść...
Paulinka dopiero w lutym skończyła 18 lat i z całym zdecydowaniem mogę powiedzieć,że nie dorosła jeszcze do tego by być matką.
Używam określenia "zięć",bo nie wiem jak mogłabym go inaczej nazywać.Ślubu jednak nie brali,bo zarówno ja jak i jego rodzice,doszliśmy do wniosku że będzie lepiej jak przez jakiś czas pomieszkają bez formalnego związku...
Mieszkamy w domku jednorodzinnym,który to kupiłam dzięki moim rodzicom,jestem jedynym właścicielem.Myślałam o sprzedaży tego domu i kupieniu czegoś mniejszego,ale wtedy za resztę mogłabym im tylko zaoferować kupno działki,na co Paulina się nie zgadza...więc jestem i tak w kropce.
Co do podziału obowiązków...oczywiście próbowałam.Nie da się tego wyegzekwować,bo jak twierdzi córka nie ma na nic czasu.Koszty utrzymania też próbowałam rozdzielić,zrobiłam im nawet listę,na co stwierdzili,że: z internetu nie muszą korzystać,śmieci zięć będzie "gdzieś tam" wywoził a jedzenie będą kupować sobie sami.Było to na kilka dni przed aresztowaniem zięcia,więc temat w sumie został zamknięty.
Z jej zachowania wnioskuję,że nie powinnam w ogóle zabierać głosu,jestem zbędnym meblem w tym domu....Tylko nie zdaje sobie sprawy,że gdyby nie ja,a obecnie mój partner(ja chwilowo-mam nadzieję-nie pracuję) nie miałaby za co żyć...
Mam cichą nadzieję,że kiedyś wreszcie dorośnie i zrozumie swoje błędy...

Mar-Basia 09-07-2009 14:16

Marzko, ciezko jest zabrac glos i cos doradzic jak sie zna tylko "prawde" jednej strony. Osobiscie wolalbym wysluchac obie strony. 18 lat - to ciagle tzw malpi wiek i to jest Twoje dziecko.

Zastanawiam sie: jakie pieniadze moze zarobic 18-letnia dziewczyna, bez zadnego przygotowania zawodowego? Wiec jakie koszty chcesz z nia dzielic? Skad ma wziasc pieniadze?

Masz kontakty z rodzicami "ziecia" lub poprostu chlopaka corki - moze byloby korzystniej porozmawiac z nimi aby partycypowali w kosztach, ktore ponosisz. To sa Wasze dzieci.

I ostatnie, konflikt jest widoczny i sam sie nie "urodzil", musi byc jakis powod, ze dziewczynka, ktora byla dobra corka, poprawna uczennica nagle stala sie "marnotrawna corka". Moze to poprostu protest nastolatki, na rozwod......Twoje nowy plany rodzinne? A moze sie "malpio" zakochala?

Mysle, ale to jest moja prywatna opinia, ze powinnas porozmawiac z psychologiem....moze wlasnie tu znajdziesz rozwiazanie problemu.

Jedno co moge poradzic - cokolwiek postanowisz w stosunku do Twojego dziecka - zastanow sie dobrze, bo skutki moga byc tragiczne.

Serdecznie pozdrawiam.

PS. Wychowalam siodemke dzieci.

Marzka67 09-07-2009 14:59

Wiem,że obecne zachowanie córki to moje błędy wychowawcze.Brak pomocy z jej strony zawsze odczuwałam,a jednak zgadzałam się na to bo chciałam żeby się uczyła.Gdy prosiłam żeby coś zrobiła w domu,to zawsze robiłam to sama po powrocie z pracy...nigdy nie byłam konsekwentna i pewnie dlatego jestem teraz tak traktowana...ale czy słusznie...?
Nie nauczyłam jej porządku,nie nauczyłam gotowania...ale tak na dobrą sprawę ona nigdy nawet tego nie chciała się nauczyć.
Co do kosztów...rozmowa na ten temat odbyła się tylko raz,zanim zięć poszedł do więzienia.Zarabiał ponad 1600 zł więc uznałam że powinni mi pomóc(tym bardziej,że już wtedy byłam na zwolnieniu).
Z zięcia matką rozmawiałam ostatnio tuż po ich przeprowadzce do mnie i wtedy ustaliłyśmy,że pokryjemy im czynsz gdy pójdą "na swoje",bo to oczywiste,że sami by sobie nie dali rady.Od tego czasu mnie nie odwiedziła,mimo że telefonicznie kilka razy zapraszałam ją na kawę...
Ja nie chcę przecież własnemu dziecku wyrządzić jakiejś krzywdy...tylko wydaje mi się,że powinna choć spróbować jakiejś samodzielności...Wiadomo że nie teraz gdy "zięć" jest w więzieniu...ale za dwa miesiące wyjdzie...i co wtedy...?

Saturn 09-07-2009 15:22

Marzka69
 
:mad: :mad: do dyskusji włączyłem się tylko dlatego, że czytając opisywane przez Marzkę życie pod jednym dachem z córką, partnerem córki w mojej ocenie błąd goni błąd..Co to znaczy, że 18 letnia córka ma prawo do zamieszkiwania i czerpania z całym dobrodziejstwem ze wszystkiego łącznie z usługami matki?
Marzka musi sobie sama odpowiedzieć..

sarna2 09-07-2009 15:23

Marzko! Dopóko nie znajdziesz sił na konsekwentne działanie nic z tego. Musisz zdecydowanie podejść do problemu. Mieszkanie nie jest córki, jest tylko w nim zameldowana , to duża różnica. Nie podejmuj drastycznych kroków, ale pokaż ,że jesteś Matką , a nie służącą. Jako matce należy Ci się szacunek i prawo do normalnego życia. Nawet jesli popełniłaś błędy wychowawcze to wcale nie musisz się kajać. Rozumiem,że żal Ci dzieciątka. Ale córka nie musi spać do 10, 14. Przypomnij sobie jak Ty wychowywałaś dzieci. Całe noce zarywałaś. Większość matek tak ma. Córka powinna dbać o dziecko siebie i CIEBIE. Taka kolejność . Nie czytaj korespondencji nie kierowanej do Ciebie. Może miała potrzebę napisać parę bzdet i tak zrobiła. Szanuj jej prywatność i nie pozwól wchodzić w swoje życie jej. Muszą być zachowane zasady. W każdym układzie. Inaczej nie da się żyć. Jeśli Ty ponosisz koszty utrzymania domu żądaj sprzatania, gotowania, przyniesienia zakupów. Nie ma nic za darmo. życzę wytrwałości i konsekwentnych zachowań.

Marzka67 09-07-2009 15:45

Cóż...wszystko się fajnie pisze i czyta...tylko jak to wprowadzić w życie...? Co z tego,że ją poproszę o pozamiatanie korytarza czy sprzątnięcie łazienki...zaśmieje się tylko i pójdzie do swojego pokoju...
Pamiętam,że kiedyś się zbuntowałam i powiedziałam,że nie będę więcej sprzątać...po półtora tygodniu nie zdejmowałam butów chodząc po mieszkaniu...wszystko się kleiło.Musiałam trzymać swoją szklankę w sypialni bo nie było czystych naczyń...Cały weekend spędziłam potem na sprzątaniu...tyle dała mi moja konsekwencja...
Myślałam,że gdy już zostanie matką to się zmieni...a ja do dzisiaj jak brakuje mi naczyń w kuchni to zbieram po jej pokoju spleśniałe talerze...Tak na dobrą sprawę nie chciałam na tym forum jej oskarżać,bo to przecież po części moja wina...tylko jest mi przykro i ostatnio wciąż łapię jakiegoś doła bo inaczej sobie to życie wyobrażałam...

sarna2 09-07-2009 15:54

Proponuję w tym przypadku podzielić naczynie na Twoje i MOJE. Swoje zamknąć w szafce na klucz. Uwagi typu umyj za sobą bez dalszych słów dotrą wczesniej lub później. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Nie możesz dopuścić do zabrudzenia domu, ale w którymś momencie znajdziesz sposób . Przecież znasz swoje dziecko. Ma jakieś czułe punkty. A tak nawiasem skąd ma kasę na papierosy?
Nie rób awantur, tylko cicho upominaj się o swoje prawa. Nie zauważaj uśmieszków i dziwnych min.:)
Nie oskarżaj się. Jeśli nawet nie nauczyłaś jej tego czy tamtego, miała przykład , żyła w czystym domu, wiedziała ,żę samo się nie nic nie dzieje. Byłaś dobrą matką na miarę własnych sił.
To nie Twoja wina. Są rózni ludzie, córka należy do tych innych. Zycie ją nauczy. Twoja rola się skończyła.

Marzka67 09-07-2009 16:26

To już chyba nie chodzi o te brudne naczynia,a raczej o atmosferę jaka się w tym domu wytworzyła...Jeżeli chodzi o pieniądze,to nie wiem czy to nie jest z jej strony jakieś wyrafinowanie...jeszcze wczoraj płakałam do niej,że nie wiem jak sobie poradzimy do 15stego,że zostało mi 7 zł w portfelu(i to niestety prawda-samo życie),a dzisiaj patrzę że kupiła zięciowi kartę telefoniczną i ma dalej pieniądze...przypuszczam,że od ojca,ale to nie istotne...boli mnie tylko że jest taka nieczuła...że nie przejmuje się moimi problemami bo wie ,że i tak sobie poradzę...

Pani Slowikowa 09-07-2009 16:45

Marzko, a co zrobilabys gdyby ta osoba nie byla twoja ukochana corka a jakas obca osoba, zameldowana w twoim domu?? Czy bylby jakis sposob aby jej sie pozbyc? Mam na mysli przepisy prawne o zameldowaniu.

Mam wrazenie ze samo zameldowanie juz nic nie znaczy w dzisiejszych czasach. Ty jako wlasciciel mieszkania masz prawo kogos wymeldowac kiedy chcesz, bo to jest twoj dom.
Mam niejakie doswiadczenie w tej sprawie bo moja mama kiedys zameldowala u siebie meza swojej wnuczki i w krotkim czasie go wymeldowala wlasnie na tej zasadzie ze po prostu nie chciala go juz u siebie w domu. Koniec sprawy.

Na twoim miejscu zaczelabym traktowac corke na rowni z jakimkolwiek obcym lokatorem.. Tak zeby nareszcie zrozumiala ze jezeli nie bedzie szanowala matki to nie ma matki.
Mlode osoby po prostu nie wierza ze ktos kto ich cale zycie kochal... moze po prostu przestac.
Wiem ze nie przestaniesz jej kochac bo to jest nie mozliwe ale ona o tym nie wie.
W koncu istnieja wyrodne matki...

Babcia Iwa 09-07-2009 16:54

Maszka67
 
Też miałam problem ze swoim jedynakiem ukochanym. Ktoś mi powiedział jak masz miękkie serce to musisz mieć twardą d...pę.Przez pól roku to ja jego nie zauważałam. Do jedzenia było tylko dla mnie kupowane i od razu zjedzone / z lodówki by sobie brał/. Jak mnie zapytał co mam jeść to mu odpowiadałam - co sobie kupisz to będziesz jadł.Piorąc odrzucałam jego rzeczy do kosza na brudy. Byłam "radosna",kupowałam sobie np perfumy lub coś do ubrania i przy nim / nie przed nim/ przymierzałam. Jak po dłuższym czasie powiedział,pochwalił lub zapytał na temat moich nowych zakupów - odpowiadałam - nie twoja sprawa, nikt cię o zdanie nie pyta lub spojrzałam obok niego i wychodziłam bez słowa. Mówie Ci podziałało. Po pół roku mój syn chodzi jak w zegarku. Grzecznie o wszystko pyta, jest uprzejmy./ Nigdy do mnie nie używał wulgaryzmów - ponieważ bardzo dba o swoje zęby/.Kochając nasze dzieci - musimy od nich wymagać i nie wyręczać ich z niczego. Nawet żeby miało się coś zepsuć lub zaśmierdzieć. A maluszek ma matkę a Ty jesteś tylko babcią.

tadeusz50 09-07-2009 18:37

Pani Słowikowa- Joasiu
Cytat:

Marzko, a co zrobilabys gdyby ta osoba nie byla twoja ukochana corka a jakas obca osoba, zameldowana w twoim domu?? Czy bylby jakis sposob aby jej sie pozbyc? Mam na mysli przepisy prawne o zameldowaniu.

Mam wrazenie ze samo zameldowanie juz nic nie znaczy w dzisiejszych czasach. Ty jako wlasciciel mieszkania masz prawo kogos wymeldowac kiedy chcesz, bo to jest twoj dom.
Wymeldowanie własnego dziecka nie jest taka prostą sprawą, podobni jak osoby obcej. Muszą być do tego spełnione ważne warunki. A już wymeldowanie młodej matki z dzieckiem jest niemożliwe. Paragrafami nie będę strzelał bo to tu nie ma sensu.
Moja córka podobnym wieku zaszła w ciążę, wyszła za mąż, ( w sumie nieistotne, choć z drugiej strony bardzo ważne) skończyła szkołę mając dziecko. Z żoną (jeszcze wtedy żyła)postawiliśmy warunki pomożemy ale musi się uczyć. Pomagaliśmy i opiekując się wnuczką i też finansowo. Niestety pech chciał, że zginął w wypadu i sprawy przybrały trochę inny obrót. (tu fakt zamążpójscia okazał się zbawienny bo wnuczka ma rent po ojcu). Jednak nie wybrażam sobie takiej sytuacji jak to opisuje maszka.

Mar-Basia 09-07-2009 19:06

Cytat:

Napisał Marzka67
To już chyba nie chodzi o te brudne naczynia,a raczej o atmosferę jaka się w tym domu wytworzyła...Jeżeli chodzi o pieniądze,to nie wiem czy to nie jest z jej strony jakieś wyrafinowanie...jeszcze wczoraj płakałam do niej,że nie wiem jak sobie poradzimy do 15stego,że zostało mi 7 zł w portfelu(i to niestety prawda-samo życie),a dzisiaj patrzę że kupiła zięciowi kartę telefoniczną i ma dalej pieniądze...przypuszczam,że od ojca,ale to nie istotne...boli mnie tylko że jest taka nieczuła...że nie przejmuje się moimi problemami bo wie ,że i tak sobie poradzę...


Marzko, wspolczuje Ci sytuacji....a jednoczesnie nie wiele rozumiem. Gdzies cos mi sie pokrecilo. To co piszesz o swoim dziecku to potworne, nie wiem czy zdobylabym sie na taka odwage. Mam pytanie dlaczego nazywasz "chlopaka" corki zieciem? Jak narazie to jest dla Ciebie zupelnie obca osoba.

Mam tez jedno pytanie, dziewczynka 18 lat, w tym roku rodzila dziecko - to znaczy poczela je jako 17-to latka.....nieletnia. Ile lat ma "chlopak"?

Czy w XXI wieku nie ma w szkole wychowania seksualnego? Dzieki temu mozna uniknac wiele tragedii.

tadeusz50 09-07-2009 20:57

Czy jet na świecie kraj w którym nastolatki nie zachodzą w ciążę?? Może ?? Ale ja nie znam!!

Pani Slowikowa 09-07-2009 21:00

Cytat:

Wymeldowanie własnego dziecka nie jest taka prostą sprawą, podobni jak osoby obcej. Muszą być do tego spełnione ważne warunki. A już wymeldowanie młodej matki z dzieckiem jest niemożliwe. Paragrafami nie będę strzelał bo to tu nie ma sensu.



Tadeuszu, ja bylam poinformowana ze zameldowanie spelnia funkcje czystej informacji gdzie komu wysylac poczte.
Tak bylo w Warszawie kilka lat temu.
Prawa tez sie zmieniaja i ludzie blednie mysla ze to co bylo kilkanascie lat temu obowiazuje dzisiaj tez.
Wlasciciel domu moze wymeldowac kogo chce lacznie ze swoim doroslym dzieckiem.
To ze ktos nie chce tego zrobic to jest jego sprawa.

Ja pewnie tez nie wyrzucilabym na bruk wlasnego dziecka w ciazy ale to nie oznacza ze ta dziewczyna powinna sie czuc u siebie w domu ,bo tak na prawde jest na lasce matki.

tadeusz50 09-07-2009 21:09

Cytat:

Napisał Pani Slowikowa
Tadeuszu, ja bylam poinformowana ze zameldowanie spelnia funkcje czystej informacji gdzie komu wysylac poczte.
Tak bylo w Warszawie kilka lat temu.
Prawa tez sie zmieniaja i ludzie blednie mysla ze to co bylo kilkanascie lat temu obowiazuje dzisiaj tez.
Wlasciciel domu moze wymeldowac kogo chce lacznie ze swoim doroslym dzieckiem.
To ze ktos nie chce tego zrobic to jest jego sprawa.

Ja pewnie tez nie wyrzucilabym na bruk wlasnego dziecka w ciazy ale to nie oznacza ze ta dziewczyna powinna sie czuc u siebie w domu ,bo tak na prawde jest na lasce matki.

Joasiu s[prawa jest poważna ale nie rozśmieszaj mnie. To by pijaka awanturnika wymeldować z domu jest drogą przez mękę a co dopiero spokojna osobę. Osoba zameldowana w danym miejscu musi być wpuszczona do domu-trzeźwa-. W razie czegoś wchodzi w asyście policji. Wymeldować trzeba dać mieszkanie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:09.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.