Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Uzależnienia (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-uzaleznienia-91.html)
-   -   alkoholizm, czy da się z tym żyć? (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/uzaleznienia/t-alkoholizm-czy-da-sie-z-tym-zyc-433-print.html/)

jaras 01-02-2007 13:13

alkoholizm, czy da się z tym żyć?
 
przemyślenia alkoholika na drodze ku wyzwoleniu z piekła nałogu, wywodzące się z sugestii napotkanych ludzi, fachowców w dziedzinie oraz własnych doświadczeń na ten temat


kto by chciał o sobie powiedzieć, że jego życie to całkowita, absolutna porażka?

każdy człowiek będzie się buntował na takie słowa, każdy będzie próbował odnaleźć te choćby cząstkę, wskazującą na bycie wciąż w obszarach normalności, będzie próbował wskazać to, czy tamto, wydarzenie bądź dokonanie, aby obronić swoją istotę człowieczeństwa, odszuka choćby iskrę, by móc znów rozpalić swój płomień życia, "naprawdę bardzo trudno przyznać się, że z kieliszkiem w ręku pozwoliliśmy się opętać zabójczej obsesji picia, od której już tylko Opatrzność może nas uwolnić"

ta zatrata siebie nie ma porównania z niczym innym, obłęd rozniecania wciąż na nowo tego samego płomienia, wciąż w tym samym palenisku wyssał z nas cała wolę zmiany sytuacji, beznadzieja i świadomość niemożności poradzenia sobie z alkoholizmem, przytłacza coraz bardziej

przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu i niekierowania swoim życiem, wbrew pozorom, przynosi wyzwolenie i staje się przyczynkiem budowania zupełnie nowego, szczęśliwego i wartościowego życia, to właśnie taka kapitulacja pozwala nam się wyzwolić i odzyskać siły, ale dopóki nie nastąpi, głęboka i prawdziwa, niewiele się zmieni, a niekontrolowane pijaństwo będzie powracać, choroba alkoholowa, będzie się pogłębiać, a bezradność wzrastać, świadczą o tym doświadczenia alkoholików, liczonych w miliony istnień

zaufanie do siebie w walce z alkoholem, jest nic nie warte i może być tylko przyczyną kolejnego upadku, ponieważ każdy z nas wie ile znaczy, nawet najbardziej wytężona siła ludzkiej woli wobec podstępnej perfidii alkoholu i obłędu w jaki popadliśmy "tyrania alkoholu działa jak miecz obosieczny: najpierw zostaliśmy porażeni przez obłędną pokusę skazującą nas na przymus picia, a następnie przez fizyczne uczulenie prowadzące do ostatecznego samozniszczenia w miarę rozwoju choroby"

któż z nas potrafi oskarżyć siebie o rozsądek, skoro dopada nas to alkoholowe szaleństwo? alkoholicy, prawie nigdy, nie wracają do zdrowia o własnych siłach

dlaczego tak bezwzględnym warunkiem jest całkowita kapitulacja i absolutna abstynencja od alkoholu? po co jest konieczne poczucie osiągnięcia własnego dna?

ponieważ potrzebna jest zmiana dotychczasowego sposobu życia, a więc przyjęcie innych jak do tej pory postaw i zachowań życiowych, to dopiero pod pręgierzem nałogu zwracamy się po pomoc, i dopiero wtedy dowiadujemy się o skali naszego upadku, właściwie tylko wtedy mamy motywację do tych zmian i jeżeli jesteśmy skłonni naprawdę zrobić wszystko, by się uwolnić od tej jakże bezlitosnej obsesji, otrzymujemy szansę na wyzdrowienie lub umieramy w alkoholowym cierpieniu

trzeba jednak pamiętać, że jeżeli ktoś stał się alkoholikiem, kimś, kto utracił kontrolę nad ilością spożywanego alkoholu, to pozostanie takim do końca życia, gdyż jest to choroba nieuleczalna i pogłębiająca się, ale możemy ją powstrzymać, zaaresztować, poprzez zachowanie abstynencji od alkoholu, a dzięki rozwojowi osobistemu, duchowemu, możemy żyć tak, jak byśmy nigdy nie byli alkoholikami

a nawet nieco lepiej...


alkoholizm

Basia. 13-03-2007 17:57

alkoholizm
 
Nie da się żyć tak jakby nigdy nie było się alkoholikiem. Nie ma nic bardziej plugawego niż alkoholik w domu. Wiem sporo na ten temat, mój pierwszy mąż /człowiek bardzo inteligentny/ był alkoholikiem. Potrafił nie pić przez kila miesięcy, był wówczas bardzo rozdrażniony nie do zniesienia. Później następował powrót do picia i tak w kółko. Alkohol pity w nadmiernych ilościach przez długi okres czasu powoduje nieodwracalne zmiany w mózgu i żadna abstynencja na to nie pomoże. W imię czego rodzina ma znosić fochy faceta zachowującego okresowo abstynencję i obchodzić się z nim jak ze śmierdzącym jajkiem? To on przecież w pijanym widzie dopuszczał się różnych świństw w stosunku do najbliższych, krzywdził ich. Uważam, że szkoda czasu i życia na cackanie się z " czymś takim". Trzeba się zmobilizować i zacząć od nowa bez "chorego na własne życzenie". Wiem, że to co napisałam jest obrzydliwe i nie przypadnie wielu osobom do gustu, ale taka jest prawda.

malgos651 22-05-2007 20:08

och
 
dziewczynki pomozcie moja przyjaciolka ma znow okres picia juz sama niewiem co robic ostatnio zdarzylo sie to raptem 2 miesiace temu pije nie otwiera drzwi ...

bogda 22-05-2007 21:01

O cholerka... to co ona nie pracuje...nie znam na to dobrej rady, chyba musi jej ktoś przemówić do rozsądku, albo na leczenie. Ciekawe jeszcze co jest tego powodem, bo jak by przyczynę usunąć to może by to coś pomogło....

Basia. 22-05-2007 23:02

Cytat:

Napisał malgos651
dziewczynki pomozcie moja przyjaciolka ma znow okres picia juz sama niewiem co robic ostatnio zdarzylo sie to raptem 2 miesiace temu pije nie otwiera drzwi ...

Nic nie zrobisz, ona musi osiągnąć dno i wtedy może sama będzie chciała się z niego wydostać. To jest okrutne co napisałam ale taka jest prawda.

urszula-kol 23-05-2007 07:24

Basia ma rację, jak ona jest w tym ciągu pijackim, to nic się narazie nie da zrobić. Jak wytrzeżwieje to można nakłaniać do leczenia.

Nika 23-05-2007 07:59

Mam wrażenie,ze z alkoholizmem jest tak jak z każdym innym uzależnieniem-ofiara nałogu /który sam dobrowolnie wybrała/musi SAMA chcieć wyrwać się z niego,potem dopiero pomoże wsparcie i terapia....nie na odwrót.

qrystyna216 23-05-2007 08:39

Każdy skutek ma swoją przyczynę.
Małgosiu, jak koleżanka dojdzie już do siebie, musisz namówić ją na spotkanie z psychologiem. Tak jak radzą w innych postach, tylko terapia pozwoli jej "wywalić z siebie " powód sięgania po alkohol. A wtedy znajdzie inny sposób radzenia sobie z problemami.

Jadka.Z 23-05-2007 13:20

Mam ten sam problem z synem i wiem że nie moge nic zrobić dokąd on sam nie zechce. Jest to okrótne ale nie mam władzy nad drugim człowiekiem. Każdy jest wolny i ma przwo zapić sie na śmierć nawet. Alkoholik musi sam przed sobą przyznać że ma problem, że już nie możę z tym żyć a wtedy zróci się o pomoc.

ZoSka 23-05-2007 15:46

Do Jadki
 
Bardzo trudny problem. Alkoholik najczęściej zaprzecza, że jest uzależniony. Uważa, że w każdej chwili może przestać, o ile tego będzie chciał. Nie pójdzie sam z własnej woli do psychologa. On sam się nie zmieni, ale może się zmienić osoba najbliższa. Na miejscu Jadki wybrałabym się do psychologa. Ty musisz się zmienić, dowiedzieć się jak postępować, jak traktować syna. Słyszałam od już wyleczonych alkoholików, że ich zdrowienie zaczęło się w chwili, gdy matka wyrzuciła ich za drzwi. Albo gdy osiągnęli jakieś "dno", np. obudzili się w rynsztoku.

Anielka 23-05-2007 15:47

Nie moge Ci pomóc,ale doskonale Cię rozumiem i mam nadzieję,ze nadejdzie taki dzień,że syn zrzumie,że jest alkoholikiem i poprosi Ciebie o pomoc i znajdziesz tyle siły,żeby mu pomóc.Serdedcznie Cię pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę.:)

Anielka 23-05-2007 15:49

Ten post był adresowany do Jadki,zapomniałam dopisać,jeszcze raz pozdrawiam.

malgos651 23-05-2007 16:27

eeee
 
dzieki dziewczynki za rady ten problem przerabiam z nia co dwa miesiace ostatnio pociagnela dwa tyg. pozniej derilium brak snu do psychologa chodzila ale przestala wszywke tez juz miala obecnie namawiam ja na powtorna ale ona twierdzi ze gdy gdzies wyjdziemy to nawet piwka nie wypije coz jedno wolec. mam kontakt z jej corka ktora jest pelnoletnia ale nie mieszka z nia namawiamy rozmawiamy i nic .....juz dwa razy stracila prace i raz mieszkanie ktore wynajmowala . na codzien super kolezanka

malgos651 23-05-2007 17:06

a propos
 
wczoraj ogladalam w tv interwencje pokazywali dziewczynke 12 letnio ktora powiesila sie na klamce w swoim pokoju bo nie mogla zniesc alkocholizmu matki i siostry cos strasznego do tego jeszcze na jej pogrzeb obydwie przyszly pijane szok

ZoSka 23-05-2007 18:19

Do Jadki
 
http://www.alkoholizm.akcjasos.pl/73.php

A może dołącz do grupy wsparcia w Al-anon?

ZoSka 25-05-2007 13:07

ciekawy artykuł o kobietach-alkoholiczkach

http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,6...tml?as=1&ias=5

Honorka1949 25-05-2007 17:13

alkoholizm
 
Temat rzeka.Czesto najblizszym alkoholika najtrudniej jest przyznac sie,ze ktos na kim im zalezy,moze byc uzalezniony.Wydaje im sie ,ze to poprostu nie moze byc prawda.Wierza obietnica alkoholika,ze on nie pije,a pare piw to nie uzaleznienie.Ze nad tym panuje.Tak trwa latami.Niestety wymyka to sie spod kontroli i wtedy jest problem.Nie pomoga prosby ,grozby i chyba taki musi siegnac dna aby sie opamietal.Nikt go nie zmusi by nie pil musi to zrobic sam.

urszula-kol 25-05-2007 18:35

ZoSka bardzo ciekawy artykuł - przeczytałam cały.

malgos651 25-05-2007 20:35

dzieki ciekawy artykul

green 26-05-2007 13:09

Opierając się na swoim doświadczeniu o którym wcześniej pisałem, to mogę powiedzieć tylko tyle i aż tyle...że trzeba mieć dużo szczęścia (na początku) żeby być w odpowiednim miejscu w odpowiedniej chwili i jeszcze na dodatek chcieć skorzystać z szansy nie picia...Ja mimo tego że już wiedziałem że mam problem z alkoholem, przez cztery lata sprawdzałem siebie czy dam sobie z tym radę sam. Miałem wszywki, obietnice, pobyty w szpitalu...ale zawsze choroba nie zabijała mnie do końca, jakby hodowała we mnie rasowego alkoholika. Szamotałem się jak w sieci do momentu kiedy nie poddałem się, nie uznałem swojej bezsilności. Kiedy rodzina (mimo wielkiego bólu) pozostawiła mnie samego sobie z problemem i postawiła mnie przed wyborem ostatecznym że muszę podjąć terapię właściwą (dwa miesiące odwyk w szpitalu i mityngi w AA) bez żadnej terapii ulgowej. I to było moim lekarstwem na życie w trzeźwości. Nie powiem że później było łatwo, cały czas mimo 13 lat nie picia, muszę być wyczulony na swoje zachowania, sam siebie kontrolować i co najważniejsze uczestniczyć w terapiach, mityngach AA. Dlatego mogę powiedzieć że ze mną to tak było, ale też mogę zaświadczyć że żyję z tą chorobą, nauczyłem się nawet wykorzystywać ją na swoje potrzeby zmiany stylu życia, zmianę wartości. I mimo wszystko mogę powiedzieć że czuję się szczęśliwy. Cieszę się inaczej i z czego innego, niż przed chorobą. Mam swoją "Desiderate - receptę na szczęśliwe życie" Dlatego wszystkim bez wyjątku (nawet swoim wrogom-jeżeli ich mam )życzę wszystkiego najlepszego. Słonecznie pozdrawiam H.T.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:32.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.