Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Wszystkie zwierzęta duże i małe (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-wszystkie-zwierzeta-duze-i-male-184.html)
-   -   Ostatnie godziny z naszym ulubieńcem... (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/wszystkie-zwierzeta-duze-i-male/t-ostatnie-godziny-z-naszym-ulubiencem...-7488-print.html/)

Arnika-tarnina 22-06-2010 11:35

Ostatnie godziny z naszym ulubieńcem...
 
Nie potrafie dużo pisać o moim żalu... Chcę podzielić się z Wami moim smutkiem.
Przez ostatnie dni to najtrudniejsze chwile dla mnie i mojego męża.
Zaprowadzimy go na nasz ogródek, tam zaśnie w swoim ulubionym miejscu.
Za parę godzin nasz pies Napi popłynie na radosną łąkę za tęczowy most.

... chodził z nami po górach sudetach, chodził bo od 5 lat my już na tak długie piesze wycieczki nie chodzimy,
tak jak kiedyś dwa razy w miesiącu byliśmy w górach
Zmieniły nam się zainteresowania tzn góry zamieniliśmy na równy teren leśny.

eledand 22-06-2010 11:41

Witaj serdecznie.
 
Arniko witaj i w bólu Twoim współczuje.Mam w tej chwili oczy zapłakane bo nie dawno temu myślłaam że moje stare Psiu też odejdzie do wielkiego Piesa.
Jest lichy ale dochodzi do siebie,Lekarz dał zastrzyk i powiedział "Starość".I mnie to też czeka!!! dopowiedział.

Arnika-tarnina 22-06-2010 12:40

eledand dziękuję, potrzebne są mi takie słowa. Jakiej wielkości jest Twój pies? wiek?
Napi już od dawna jest stary, od półtora roku doszła demencja starcza nie rozpoznaje domowników i szywność tylnych stawów
w praktyce wygląda to tak, że stojąc się chwieje i przewraca na meble, a jest psem średniej wielkości.
Albo stoi przez godzinę chwiejąc się i piszczy.
Gdy go kładziemy ... to zaraz wstaje...

Arti 22-06-2010 13:24

To są przykre chwile gdy trzeba się rozstać.
Rozstania bolą.Tak to jest i jak to jest to ten wie kto przeżył.
Cytat:

Gdy go kładziemy ... to zaraz wstaje...
Twój pies chce już odejść pozwól mu.
Wspomnienia zostaną.
Przeżyłam takie rozstanie wiem jak to jest.
Zasadziłam koło mego Ampera tuję.

cha_ga 22-06-2010 13:43

Współczuje Arniko, to bardzo boli, tak samo jak odejście bliskiego człowika, wiem bo juz to nieraz przezywałam. Twój piesek ma już swoje lata, piszesz ,ze jest stary, musisz sie z tym pogodzic. Najwazniejsze,ze był kochany i on napewno o tym wiedział, nie wstydz sie łez, choc wiem że niektórzy nie zrozumieja twej rozpaczy. My rozumiemy i współczujemy z całego serca.

Lila 22-06-2010 13:46

Cytat:

Napisał Arnika-tarnina
eledand dziękuję, potrzebne są mi takie słowa. Jakiej wielkości jest Twój pies? wiek?
Napi już od dawna jest stary, od półtora roku doszła demencja starcza nie rozpoznaje domowników i szywność tylnych stawów
w praktyce wygląda to tak, że stojąc się chwieje i przewraca na meble, a jest psem średniej wielkości.
Albo stoi przez godzinę chwiejąc się i piszczy.
Gdy go kładziemy ... to zaraz wstaje...


Ja mam podobnie, tylko Nero jest bardzo duży.
I nie piszczy.
Jest u mnie 8 lat, a i nie był najmłodszy gdy go znalazłam. Ma ponoć koło 15 lat.
Bardzo chce żyć.
Nie jestem w stanie go uśpić.
Ma swoje pomieszczenie wyłożone dywanem, aby łatwiej było mu się podnieść.
Robię mu zastrzyki codziennie .
W tej chwili wróciłam od niego i ...płaczę.....mam dość na dzisiaj wszystkiego,
ale póki jeszcze jestem w stanie go podnieść, to będę przy nim.

Arfilka, ja to mam już cmentarzyk w rogu działki, w sosnowym zagajniku. Tam tak miło, że sama bym tam kazała się pochować...z nimi.

Jolina 22-06-2010 13:49

Arniko-tarninko
 
Ojej, az mi klucha w gardle stanęła. Jakie to smutne, mimo ,ze się nie znamy...żal za serce ściska, na mysl co przezywacie.
Strach pomysleć , że mnie też to kiedyś czeka. A tak bardzo koczam swoja Larunię...posokowiec bawarski.
Trzymam Cię za rękę, czujesz to?. Wiem ,że to głupie, jak możesz czuć?, ale jednak....
Arniczko kochana , jestem z Tobą całym sercem. Tak mi smutno. Uściski dla Was i dużo pogłasków i ucałowanko w nosek Napiemu.
Takie jest życie. Pozdrawiam.

Malwina 22-06-2010 13:58

Lilu też mam cmentarzyk na działce...no co tu powiedziec w takiej chwili..nic tylko byc razem do konca..i nie rozpaczac pzry psie..tak jak i pzry człowieku...

Arnika-tarnina 22-06-2010 14:12

Cytat:

Napisał Malwina
Lilu też mam cmentarzyk na działce...no co tu powiedziec w takiej chwili..nic tylko byc razem do konca..i nie rozpaczac pzry psie..tak jak i pzry człowieku...

... nie jak za człowiekiem ...
... za psem inaczej się płacze ale też żałośnie ...

Arnika-tarnina 22-06-2010 14:19

Cytat:

Napisał Jolina
Ojej, az mi klucha w gardle stanęła. Jakie to smutne, mimo ,ze się nie znamy...żal za serce ściska, na mysl co przezywacie.
Trzymam Cię za rękę, czujesz to?. Wiem ,że to głupie, jak możesz czuć?, ale jednak....
Arniczko kochana , jestem z Tobą całym sercem. Tak mi smutno. Uściski dla Was i dużo pogłasków i ucałowanko w nosek Napiemu.


Zróbcie to nie tylko o 17-tej dziś
... potem też będę potrzebować od czasu do czasu jakiejś malutkiej rozmowy z Wami:)

eledand 22-06-2010 16:20

Arniko i moje łzy są znowu.Mój Piesio ma 14 lat słabe tylne łapki,które co pewien czas łapie paraliż,wtedy skomli i nie da się po tej stronie dotknąć.Jest ślepy nie ma węchu i przewraca się przez siebie.
Prostata przerośnięta,ale jakoś dawał sobie ze wszsytkim radę.Ten Psiu chce żyć,ale jak ma u siebie Kota a teraz przy powodzi i bezdomne Koty zniknęły i jego ulubienieć zniknął na prawie cały miesiąc.Szukałam po zapłotkach i ogrodach,ale Ludzie mieli inne problemy i trzeba było pomóc a nie szukać jednego Kocura-rudzielca.
Kot jakieś 2 dni temu wrócił i moje oczy popłakały sie a i Pies stał się lepszy.Był weterynarz i dał zastrzyk,ale godzin kilka póżniej dalej skomlił.Nie chce go dać uśpić jeszcze czas na niego i serce mi nie pozwala jeszcze na taką decyzję.
Lila,Tobie też napisała o takich wypadkach.W stosonku do żwsierząt jestem bardzo miękka i przeżywam okropną żałość i smutek,nawet jak czytam Twój post.Pozdrawiam i daj znać,ze łzami i łkaniem piśnij słowo.A będzie Tobie lżej.

Malwina 22-06-2010 16:30

Arniczko, ja napisałam, żeby nie płakać przy psie jak i tez przy odchodzącym człowieku...bo oni tez odbierają nasz nastrój....
trudno teraz Ci pisać, bo jeśli zdecydowałaś ostatecznie, to wszelkie posty jakby odradzające będą trudne dla Ciebei..Ty n ajlepiej znasz swoją psiunię i wiesz, czy mozna mu dac szansę bez konsekwencji cierpienia z pomocą lekarza, mozę podreperuje , wzmocni...czy stan jest już taki, ze trzeba się rozstac...dlatego dużo bym tu pisałą o szansach i szybkich decyzjach w doświadczeniu z moimi róznymi psiaczkami,ale trudno to tak zdalnie....tak, rozmawiałyśmy z Eledantem wcześniej....ona też prawie już zegnała pieska....

koziorożec 22-06-2010 20:37

Przeczytałam wszystko co napisałyście o swoich pieskach i płaczę razem z Wami. Wróciły do mnie wspomnienia jak odchodziły moje pieski, ostatnio 3 lata i 2m-ce temu owczarek szkocki.
Bał się zawsze burzy, na spacer wieczorem wychodziłam z nim o godzinie 19-ej. Odszedł na zawsze w czasie wielkiej burzy i właśnie o godzinie 19-ej, byłam z nim do końca. Nigdy nie zapomnę jego oczu niewidzących - miał 13 lat.
Rozpacz była tak ogromna, że nie sposób o tym opowiedzieć.
Wytrzymałam pół roku. Teraz mam owcz. szetlandzkiego - chciałam aby mi tamtego przypominał. Ale kiedyś znowu będę musiała przechodzić przez to samo.....

Malwina 22-06-2010 20:52

kazdy , kto musi miec psy..kiedyś zawsze tak ma...cholera... wszystkie moje umierały na moich rękach..winna im to byłam...Boze ten wątek nie na moje nerwy będzie...

bronczyk 22-06-2010 20:57

Ja straciłam Szokitka w niedzielę. Umierał na moich kolanach. Spokojny, tulony przez pańcię i pańcia. Pożegnany przez wszystkich. Tylko dobrą śmierć mogłam mu ofiarować. Tylko i jednak aż tylko.

koziorożec 22-06-2010 20:58

Cytat:

Napisał Malwina
kazdy , kto musi miec psy..kiedyś zawsze tak ma...cholera... wszystkie moje umierały na moich rękach..winna im to byłam...Boze ten wątek nie na moje nerwy będzie...


Ja też go ominęłam początkowo... ale gdzie tam, pomyślałam tylko przeczytam... no i masz!!!!
Czasami myślę, że rację mają Ci, którzy tylko jeden raz przez to przechodzą.

Arnika-tarnina 22-06-2010 22:44

Dziękuję Wam :) że dziś nie jestem sama w moim żalu po Napim.

... nie mam siły pisać, tylko sobie czytam co piszecie do mnie
i o swoich pieskach, które już od nas odeszły

eledand 22-06-2010 22:57

Ja mam pochowane w ogrodzie pod płocikiemz Kwiatkami aż 3 Psy.Przed 5-cioma laty wyjeżdzając za granicę w pażdzierniku wiedziałam że mojeukochane Psisko nie doczeka mojego powrotu.Patrzył na mnie oczyma,które tylko ja znałam i mówiłam do niego czule "Cycu" ja wróce do Ciebie,zostań ?
On był 13 lat stary i nigdy nie miał zdrowotnych problemów.
Pełen wigoru i uciechy-samo życie i radość.Zawsze mówiłam do niego "Jesteś ładny i to rozumiał i tak było.
Odszedł 12 Grudnia 2oo5 roku w Niedziele.Mąż zadzwonił i mówi on kończy,ja byłam w pracy i nie mogłam łez powstrzymać.Odpowiedziałam zagrzej mu mleka i daj jeszcze sienapić.Do miski wlać ciepłe mleko i On zanurzył łebek i uchole i położył się wygodnie i odszedł.Drugi telefon był o śmierci.W wykopanym dole siedział Kot,który mu na jego ostatnią drogę towarzyszył.Teraz i Kocisko tam jest pochowane i razem Forgołki im łopoczą.

Tak wyglądało moje cudeńko.

Arti 22-06-2010 23:15

Arniko napisz jakim on był psem.

Arnika-tarnina 24-06-2010 12:06

... poszliśmy na miejsce przeznaczenia, ja prowadziłam psa, mój mąż szedł w przodu... widziałam... płakał jak dziecko...

Na ogródku nie było już upału... ale za to masa komarzyc. Zdjęłam mu obrożę i smycz...
mąż zapytał: "nie uwiązałaś go?" odpowiedziałam:"po co? przecież nie ucieknie"

Patrzyłam na niego gdy tak siedział na trawie... o dziwo zaczął reagować na owady latające koło niego... pomyślałam, a może jeszcze nie...
Stałam w oddali by nie czuł mojego niepokoju... i płakałam...

ogródek nam zarósł wysoką trawą mąż kosił sierpem robiąć ścieżkę dla weta... No i żeby się wyżyć... zrzucić ból... frustyrację...
Mój mąż poszedł po panią weterynarz... przyszli razem po pół godzinie... potem mąż oddalił się od nas... rozumie go... nie mógł na to patrzeć...
Napi dostał dwa zastrzyki... głaskałam go nawet wtedy gdy już było wiadomo że serce mu stoi... Pani wet. poszła...
my zostaliśmy z Napim, leżał tak sobie na zielonej trawie już spokojny... denerwowały mnie owady które siadały na niego... jakoś było ich więcej niż przedtem...
Napika pochowaliśmy pod wielkim drzewem w lasku koło naszej działki, gdy będziemy przychodzić na swój ogródek ...
będziemy blisko niego... :)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:04.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.