Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Książka, literatura, poezja (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-ksiazka-literatura-poezja-99.html)
-   -   Bajki i opowiadania ku poprawy nastroju (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/ksiazka-literatura-poezja/t-bajki-i-opowiadania-ku-poprawy-nastroju-7504-print.html/)

Vika 26-06-2010 23:33

Bajki i opowiadania ku poprawy nastroju
 
Bajka o uczuciach


Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia
oraz ludzkie cechy - takie jak:
dobry humor, smutek, mądrość, duma;
a wszystkich razem łączyła miłość.
Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie.
Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę.


Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili.
Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu
- miłość poprosiła o pomoc.
Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:
- Bogactwo, czy możesz mnie uratować ?
Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności.
Nie ma tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.


Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
- Dumo, zabierz mnie ze sobą ! - poprosiła Miłość.
Niestety nie mogę cię wziąźć!
Na moim statku wszystko jest uporządkowane,
a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.

Na zbutwiałej lódce podpłynal Smutek.
- Smutku, zabierz mnie ze sobą ! - poprosiła Miłość,
Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam.
- Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.

Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony,
że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.



Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...


Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze soba ! - powiedział nieznajomy starzec.
Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia,
że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.


Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec.
Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował ?
- To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.


- Czas ? - zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł ?
- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość.
- Odrzekła Wiedza.

Malwina 26-06-2010 23:40

O jakie ładne.....

Vika 28-06-2010 11:18

Ból przemija, piekno pozostaje
Mimo iż Henri Matisse był blisko dwadzieścia osiem lat młodszy niż Auguste Renoir, obaj wielcy artyści byli serdecznymi przyjaciółmi i często spędzali razem czas. Kiedy Renoir prawie nie opuszczał domu w ostatnich latach swego życia, Matisse odwiedzał go codziennie. Niemal sparaliżowany artretyzmem Renoir mimo swej choroby nie przestawał malować. Pewnego razu Matisse obserwował, jak starszy kolega maluje w swojej pracowni, zmagając się ze straszliwym bólem utrudniającym każde pociągnięcie pędzla. W końcu nie wytrzymał i poruszony wykrzyknął: - Auguste, dlaczego nadal malujesz, gdy dręczy Cię tak okropny ból?
Renoir odrzekł z prostotą:
- Ból przemija, a piękno pozostaje.
I tak, prawie do dnia swojej śmierci Renoir nakładał farbę na płótno. Jeden ze swoich najsłynniejszych obrazów: Kąpiące się artysta ukończył na dwa lata przed śmiercią, czternaście lat po tym, jak zaatakowała go bolesna choroba.



Autor nieznany


Renoir

Mekintosz 28-06-2010 12:46

Cytat:

Napisał Vika
Bajka o uczuciach


Dawno, dawno temu, na oceanie istniała wyspa, którą zamieszkiwały emocje, uczucia
oraz ludzkie cechy - takie jak:
dobry humor, smutek, mądrość, duma;
a wszystkich razem łączyła miłość.
Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie.
Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę.


Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili.
Gdy pozostał jedynie maleńki skrawek lądu
- miłość poprosiła o pomoc.
Pierwsze podpłynęło bogactwo na swoim luksusowym jachcie. Miłość zapytała:
- Bogactwo, czy możesz mnie uratować ?
Niestety nie. Pokład mam pełen złota, srebra i innych kosztowności.
Nie ma tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.


Druga podpłynęła Duma swoim ogromnym czteromasztowcem.
- Dumo, zabierz mnie ze sobą ! - poprosiła Miłość.
Niestety nie mogę cię wziąźć!
Na moim statku wszystko jest uporządkowane,
a ty mogłabyś mi to popsuć... - odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.

Na zbutwiałej lódce podpłynal Smutek.
- Smutku, zabierz mnie ze sobą ! - poprosiła Miłość,
Och, Miłość, ja jestem tak strasznie smutny, że chcę pozostać sam.
- Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.

Dobry humor przepłynął obok Miłości nie zauważając jej, bo był tak rozbawiony,
że nie usłyszał nawet wołania o pomoc.



Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...


Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze soba ! - powiedział nieznajomy starzec.
Miłość była tak szczęśliwa i wdzięczna za uratowanie życia,
że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.


Miłość bardzo chciała się dowiedzieć kim jest ten tajemniczy starzec.
Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
- Powiedz mi proszę, kto mnie uratował ?
- To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.


- Czas ? - zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł ?
- Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w życiu każdego człowieka jest Miłość.
- Odrzekła Wiedza.

A czy wiesz kto jest autorem tego opowiadania, ?
Znalazłem kilka podszywających się , n.p.
http://mojadroga.urs.pl/o16.htm
http://pietro-nizej-od-piekla.blog.o...,ID170613090,n
http://www.zamba.pl/blog/4491/dawno-...emocje-uczucia
http://karolcia-jej-zycie.bloog.pl/k...l?ticaid=6a6d3
http://www.sciaga.pl/tekst/95523-96-...z_tymi_slowami
Kopiujemy to bez wzmianki o ewent. autorze, tak jakbyśmy sami byli autorami tego opowiadania o uczuciach. A co z uczuciami autora? Przecież opowiadanie nie spadło z kosmosu !

Vika 28-06-2010 19:47

Masz rację.Brak było autora,mogłam więc napisać autor nieznany,czy też skopiowano z blogu x,czy y.
Ale też nie zauważyłam,żeby wszyscy tu tak skrupulatnie podawali żródła.

barteczek 02-08-2010 13:09

Jest śliczny do tego obraz!!! Jest na co popatrzeć i zachwycić się tym kolorowym obrazem.Pozdrawiam z serca Malwinko!!!

Vika 05-08-2010 09:32

Cytat:

Napisał psycholog
Jest śliczny do tego obraz!!! Jest na co popatrzeć i zachwycić się tym kolorowym obrazem.Pozdrawiam z serca Malwinko!!!


Dziękuję.....
Renoir zawsze mnie zachwyca.Piękno jest zawsze ponadczasowe.
Pozdrawiam.

Doc 05-08-2010 09:44

No no...
 
Cytat:

Napisał Mekintosz_44
A czy wiesz kto jest autorem tego opowiadania, ?
Znalazłem kilka podszywających się , n.p.
http://mojadroga.urs.pl/o16.htm
http://pietro-nizej-od-piekla.blog.o...,ID170613090,n
http://www.zamba.pl/blog/4491/dawno-...emocje-uczucia
http://karolcia-jej-zycie.bloog.pl/k...l?ticaid=6a6d3
http://www.sciaga.pl/tekst/95523-96-...z_tymi_slowami
Kopiujemy to bez wzmianki o ewent. autorze, tak jakbyśmy sami byli autorami tego opowiadania o uczuciach. A co z uczuciami autora? Przecież opowiadanie nie spadło z kosmosu !

Jak na"samouka"to gościu jest niezły.Chyba że mu wnuczek to wszystko wyszukuje.

Vika 05-08-2010 12:08

A tak naprawdę nikt z wymienionych blogów nie jest autorem.
Ot ,znajdzie człowiek interesujące opowiadanie,skopiuje nie pisząc nazwiska autora/czasem zresztą są to anonimowe historie/,
i leci to dalej jak każde słowo.
Jeśli jest to historia mądra, pouczająca, nie sądzę aby było grzechem ,czy przestępstwem podać dalej.
Ludzie nawet tutaj na forum sypią obelgami,fałszywymi informacjami i idzie to w świat,bo przecież czytają wszyscy i to jakoś mekintosza nie raziło.
Tak już na tym świecie jest,że jedni kochają piękno,
inni lubią obrzucać błotem kogo się da.Ale jak to z błotem bywa,pryska na wszystkie strony więc przylgnie również do chlapiącego. Najgorsze jest to,że cierpi na tym Ojczyzna,
a więc my wszyscy .

Vika 05-08-2010 12:17

MŁODZI

Pewien młody człowiek, uczestniczący w biegu przez pustynię,
zagubił się pomiędzy niezliczonymi wydmami i skałami.
Nie mógł odnaleźć właściwego kierunku.
Jednak nie upadł na duchu, lecz z odwagą podją wędrówkę.
Po kilku godzinach błądzenia słońce i upał zaczęły mu dokuczać.
Siły go opuściły.

Osłabiony wsparł się na skałach obok skrzyżowania trzech szlaków,
które znikały w oddali. "Wody!" zaczął szeptać ochryple.

Przejeżdżał tam znany ze swych doświadczeń lekarz.
Zmierzył chłopca wzrokiem i powiedział:

"Młodzieńcze pamiętaj,
że twój organizm potrzebuje dziennie przynajmniej dwóch litrów wody.
Najważniejsza jest woda, a nie jakieś świństwa, które wy pijecie".


Przejeżdżał naukowiec, który przystanął
i z satysfakcją wyjaśnił właściwości H2O oraz cud,
dzięki któremu atomy łącząc się z sobą tworzą trzeci, bardzo użyteczny element.

Jedną ze ścieżek przejeżdżał ksiądz i powiedział chłopcu kazanie.
Wyjaśnił mu, że jego pragnienie wody jest całkiem słuszne
i zrozumiałe oraz zaproponował,
by w oparciu o to doświadczenie pomyślał również o pragnieniu wyższych rzeczy.

Przejeżdżał również pijak, który pokazał butelkę wódki i kpiąco powiedział,
że to coś bardziej wartościowego od wody.
Wszyscy przejechali i oddalili się w swych pojazdach,
wznosząc w powietrze rumany kurzu.
Młodzieniec pozostał na swoim miejscu, na rozdrożu,
leżąc na piasku i prosząc coraz cichszym głosem: "Wody!".
***
"Drogi Ameryki Południowej przerywają pryzmy kamieni, zwane "ceferinos".
Na każdej z tych pryzm znajduje się butelka z wodą.
Butelki z wodą zostawiają kierowcy ciężarówek, na pamiątkę pewnej historii.
Niegdyś na jednej z tych równin zbłądziła matka z maleńkim dzieckiem.
Dziecko umierało z pragnienia, więc matka nakarmiła go własną krwią.
Znalazł ich kierowca ciężarówki. Uratował dziecko, matka już nie żyła.
Czy jest ktoś, kto buduje "ceferinos" na drogach młodzieży naszych czasów? "

Bruno Ferrero "Tajemnica czerwonych rybek"

Bardzo bym pragnęła zostawić parę kropel ożywczej wody/nie wodolejstwa/,
ale życiodajnej wody.

Kasandra1 05-08-2010 19:35

*~*Bajka o RÓŻY*~*

Zasadził dziadek RÓŻĘ w ogrodzie
Inny kwiat rosnąć w nim nie był godzien.
Wyrosła RÓŻA smukła i duża,
Gotowa wszystko wonią odurzać,
Okryta cała liści przepychem,
Zwieńczona ciemno-krwawym kielichem,
Co się do słońca wdzięcznie otworzył.
Dziadek w zachwycie rzekł: Jam cię stworzył,
Swoim talentem uczynił piękną,
Przy tobie inne RÓŻE ...???... wymiękną !
(Tu mógłbym zwieńczyć wątek tematu,
Niestety dziadek zapragnął światu
Zaprezentować swą piękną RÓŻĘ,
Skoro mam powód - wątek przedłużę).
Przesadził dziadek RÓŻĘ z ogrodu
(Ze wzmiankowanych wyżej powodów)
Do parku, po czym w krzakach ukryty
Jął obserwować Świata zachwyty.
Wpierw nikt z przechodniów nie dostrzegł RÓŻY.
A to ci ślepcy - dziad się oburzył,
Lecz czekał dalej aż kwiat ujrzała
Pani, co z pieskiem spacerowała.
Ta rozpłynęła się w swych zachwytach,
Za to jej piesek - skarlały brytan
Nogę swą RÓŻY uniósł w salucie,
Oddał honory, a potem uciekł.
Nim dziadek wyrwał się z osłupienia
- Świat jakoś RÓŻY nie chciał doceniać -
Zdeptała RÓŻĘ dzieci gromada
(Tędy gonitwy tor im przypadał)
Przebiegły szybko - jak gromu mgnienie,
Z RÓŻY zostało tylko wspomnienie.
Jakiś jegomość z ławki pobliskiej
Rzekł:Brak tej RÓŻY - dla parku - zyskiem
Zresztą, mężowie oraz niewiasty,
Większość RÓŻ tutaj to zwykłe chwasty
Trzeba by przejrzeć owych RÓŻ dużo
By znaleźć RÓŻĘ, która jest RÓŻĄ
To koniec bajki, z worka banałów
Wyciągam truizm - zamiast morału:
Świat, choć z nadzieją w krzakach się skrywasz,
Nie zadowoli twych oczekiwań.


Vika 06-08-2010 00:09

Mały książę
Gdzie jesteś, mały książę,
Gdzie odszedłeś z mej książeczki kart,
Czy po pustyni błądzisz znów,
Rozmawiasz z echem pośród skał?

Czy tam, gdzie świeci złoty wóz,
Oglądasz ziemię w swoich snach,
Gdzie pozostała z dawnych dni,
Niby wspomnienie - bajka ta.

W maleńkiej róży kochał się,
Książe na jednej z wielu gwiazd,
Nie widział przedtem innych róż,
Kiedy w daleki poszedł świat.

Na ziemi zwątpił w miłość swą,
Tę najpiękniejszą z wszystkich snów,
Bo jak miał w jednej kochać się,
Gdy ujrzał park z tysiącem róż.

Nie wierz swym oczom - szepnął wiatr,
Jeżeli kochasz - sercem patrz.

Zrozumiał wtedy książę to,
Że tylko jedna w świecie jest,
Ta którą kochał wszystkie dni,
I wrócił znów do róży swej.

Gdzie jesteś, mały książę, gdzie,
Odszedłeś z mej książeczki kart.
W świecie, gdzie nikt nie kocha róż,
Na zawsze ktoś pozostał sam...
W świecie, gdzie nikt nie kocha róż,
Na zawsze ktoś pozostał sam...

/kiedyś ..do tego tekstu śpiewała Kasia Sobczyk/

Żegnaj Kasiu

Vika 07-08-2010 23:44

Bruno Ferrero

Pewnej kobiecie

Pewnej kobiecie przyśniło się, że za ladą w jej ulubionym sklepiku stał Pan Bóg.
- To Ty, Panie Boże! - zakrzyknęła uradowana.
- Tak to ja - odpowiedział Bóg.
- A co u Ciebie można kupić? - zapytała kobieta.
- U mnie można kupić wszystko - padła odpowiedź.
- W takim razie poproszę o dużo zdrowia, szczęścia, miłości, powodzenia i pieniędzy.

Pan Bóg uśmiechnął się życzliwie i oddalił na zaplecze, aby przynieść zamówiony towar. Po dłuższej chwili wrócił z malutką, papierową torebeczką.
- To wszystko?! - wykrzyknęła zdziwiona i rozczarowana kobieta.
- Tak, to wszystko - odpowiedział Bóg i dodał: Czyżbyś nie wiedziała, że w moim sklepie sprzedaje się tylko nasiona?


Vika 15-10-2010 13:54

Każdy dzień jest szczególny

Mój przyjaciel otworzył szufladę komody swojej żony i wyjął ładnie zapakowaną paczuszkę. W środku była jedwabna bielizna. Odłożył opakowanie i długo przyglądał się delikatnej koronce.
- Kupiłem jej to, kiedy pierwszy raz byliśmy w Nowym Jorku. To było osiem albo dziewięć lat temu. Nigdy tego nie założyła, chciała zostawić sobie na szczególną okazję. Myślę, że teraz jest szczególna okazja.

Zbliżył sie do łóżka i położył bieliznę obok innych rzeczy, które zaniósł do zakładu pogrzebowego. Jego żona umarła. Kiedy się do mnie odwrócił, powiedział:

- Nie zostawiaj nic na szczególną okazję. Każdy dzień życia jest szczególną okazją.

Ciągle jeszcze myślę o tym, te słowa zmieniły moje życie. Teraz mniej sprzątam, a więcj czytam. Siadam na tarasie i podziwiam krajobraz, nie zwracając uwagi na chwasty w ogrodzie. Spędzam więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi, a mniej w pracy. Zrozumiałam, że życie to zbiór doświadczeń, które należy cenić. Od teraz nic nie zostawiam na potem. Codziennie używam kryształowych kieliszków. Jeśli mam na to ochotę, używam moich drogich perfum i zakładam nowy żakiet na zakupy. Wszystko, co jest tego warte, chcę widzieć, słyszeć i robić tu i teraz.

Nie jestem pewna, co zrobiłaby żona mojego przyjaciela, gdyby wiedziała, że nie będzie jutra. Myślę, że zatelefonowałaby do rodziny i bliskich przyjaciół, być może zatelefonowałaby też do kilku dawnych przyjaciół, żeby przeprosić za przykrości i pogodzić się. Być może poszłaby na kolację do chińskiej restauracji (jej ulubiona kuchnia).

Gdybym wiedziała, że moje dni są policzone, byłoby mi szkoda wszystkich małych, niezałatwionych spraw, nienapisanych listów i tego, że nie spotkałam sie z przyjaciółmi, z którymi mieliśmy sie "zdzwonić". Byłoby mi szkoda, że nie dość często mówiłam ukochanym osobom, jak bardzo ich kocham.

Teraz staram się nie tracić niczego, co wnosi radość i uśmiech w nasze życie. Mówię sobie, że każdy dzień jest wyjątkowy...każdy dzień, każda godzina i każda minuta są wyjątkowe.

Autor nieznany

Zastanawiam się , czy aby na pewno się to udaje?
Ile tracę czasu przed monitorem,zamiast usiąść z mężem i nawet pozrzędzić,albo zadzwonić do kogoś,z kim wcale mi nie po drodze ,ale kto jednak czeka na ten telefon?

mimoza 15-10-2010 14:24

Viko
 
Dobrze, że wróciłaś do Bajek i opowiadań...
Jakże prawdziwe są słowa: Nie zostawiaj nic na szczególną okazję. Każdy dzień życia jest szczególną okazją.
Tylko dlaczego tak rzadko o tym pamiętamy? :) - Cz

nutaDo 15-10-2010 14:29

Porzekadła

"Pleść banialuki"

Hieronim Morsztyn - pisarz z XVII wieku napisał fantastyczną bajkę-poemat "Historya ucieszna o zacnej królewnie Banialuce wschodniej krainy".
Historia ta przepojona fantazją, dziwnymi przygodami wzbudza dziś przy czytaniu uśmiech.
Piękna królewna Banialuka, na skutek czarodziejskich mocy, poniosła karę za złamane śluby i poddana zostaje groźnym przygodom.Zakochany, piękny, dzielny królewicz po wielu przygodach zdobywa jej rękę i serce co kończy się szczęśliwie.Jednakże opowieść pełna jest nieprawdopodobnych przygód, opisana przy tym zawiłym, barokowym, niesamowicie ozdobnym stylem, że trudno połapać sie w temacie.
W następnych wiekach, przygody królewny Banialuki stały się przysłowiowe i posłużyły do ukucia powiedzenia: "Pleść banialuki".

Tomasz Jurasz - Porzekadła




Vika - świetny wątek - trzeba tylko pogrzebać w bibliotece. Powodzenia.

Vika 15-10-2010 20:42

Mimozo,Nutko,
pięknie dziękuję. Mam biblioteczkę takich historii, czasem baśni
z morałem.Postaram się czasem coś odkurzyć.
Pozdrawiam serdecznie.

nutaDo 18-10-2010 17:51

Porzekadła
 
Słowo się rzekło, kobylka u płota

Król Jan III Sobieski lubił przebierać się w strój skromny szlachecki i przechadzać się po parku w Wilanowie.
Któregoś dnie spotkał szlachciurę na starej kobyle zdążającego do króla ze skargą. Nie poznał króla i opowiedział swą sprawę walki z sąsiadem. Rozgoryczony i wzburzony pod koniec opowieści dodał, że jeżeli Najjaśniejszy Pan nie zechce go wysłuchać i nie wyda sprawiedliwego wyroku, wówczas wobec całego dworu powie aby monarcha pocałował jego kobyłę w ..... I się rozstali.
Kiedy został przyjęty na dworze rozpoznał w królu swego rozmówcę.Na pytanie króla co z będzie z propozycją, którą w rozmowie wymienił? - nie stropił się i odpowiedział:"Slowo się rzekło...kobyłka u płota"./T.Jurasz Porzekadła/

Używamy tego porzekadła dla przypomnienia komuś o danej obietnicy.

Jan III Sobiaski

Kasandra1 18-10-2010 18:06

Czy mi pomożesz?


W 1989 roku trzęsienie ziemi o sile 8,2 stopnia w skali Richtera niemal nie zrównało z ziemią Armenii. W niecałe cztery minuty zginęło ponad 30 tysięcy ludzi. Wśród panującego zamętu i zniszczenia pewien człowiek zostawił żonę bezpiecznie w domu i pobiegł do szkoły, gdzie miał przebywać jego syn. Dotarłszy na miejsce zobaczył, że budynek został kompletnie zniszczony.

Po pierwszym szoku przypomniał sobie obietnicę, którą złożył synowi: "Choćby nie wiem co się zdarzyło, zawsze będę przy tobie!". Łzy napłynęły mu do oczu. Kiedy spojrzał na usypisko gruzu, które jeszcze nie tak dawno były szkołą, sprawa wydała mu się beznadziejna. Ale pamiętał o swoim zobowiązaniu wobec syna. Przypomniał sobie, dokąd odprowadzał syna codziennie rano. Jego klasa znajdowała się w prawym tylnym rogu budynku, więc pobiegł tam i zaczął przekopywać zwały gruzu.

Gdy tak pracował, nadeszli inni zrozpaczeni rodzice; przyciskali ręce do serca, powtarzając: "Mój syn!", "Moja córka!" Jeszcze inni, mając jak najlepsze intencje, próbowali go odciągnąć od ruin, mówiąc:

- Już za późno.

- Oni nie żyją.

- Nic już nie pomoże!

- Wracaj do domu!

- Spójrzmy prawdzie w oczy. Nic się już nie da zrobić!

- Pogorszysz tylko sprawę!

Każdemu z nich odpowiadał tylko jedno: Czy mi teraz pomożesz? I nadal szukał syna pod gruzami.

Pojawił się strażak i próbował go odciągnąć od rumowiska, mówiąc:

- Wybuchają pożary, wszędzie dochodzi do eksplozji. Tu jest niebezpiecznie. Proszę iść do domu. My się wszystkim zajmiemy.

Na to kochający, troskliwy ormiański ojciec spytał:

- Czy pan mi pomoże? Przyszli policjanci i powiedzieli:

- Szaleje pan z rozpaczy i gniewu. Już po wszystkim. Naraża pan innych. Proszę iść do domu. My się tym zajmiemy.

Na to on:

- Czy mi pomożecie?

Nikt jednak nie pomógł... więc sam z determinacją pracował, bo musiał się przekonać.

- Czy mój syn żyje? - zadawał sobie pytanie. Kopał osiem godzin, dwanaście, dwadzieścia cztery, trzydzieści sześć... wreszcie, w trzydziestej ósmej godzinie odsunął kawał gruzu i usłyszał głos swojego syna. Wykrzyknął jego imię: ARMAND!

- Tatuś? - usłyszał w odpowiedzi. - To ja, tato! Mówiłem innym dzieciom, żeby się nie martwiły. Powiedziałem, że jeśli żyjesz, to mnie uratujesz, a skoro mnie, to i ich. Obiecywałeś: "Choćby nie wiem co, zawsze będę przy tobie!" Zrobiłeś to, tato!

- Co się tam dzieje? Jak tam jest? - spytał ojciec.

- Zostało nas czternaścioro z trzydzieściorga trojga. Boimy się, jesteśmy głodni, chce nam się pić. Ale cieszymy się, że jesteś. Kiedy budynek się zawalił, zrobił się jakby trójkątny klin, i to nas ocaliło.

- Wychodź, chłopcze!

- Nie, tato. Niech najpierw wyjdą inne dzieci, bo wiem, że mnie na pewno wyciągniesz. Choćby nie wiem co się zdarzyło, wiem, że mogę na ciebie liczyć.

Mark V. Hansen

nutaDo 18-10-2010 18:21

Przyjaciele

Zajączek jeden młody
Korzystając z swobody,
Pasł się trawką, ziółkami w polu i ogrodzie,
Z każdym w zgodzie.
A że był bardzo grzeczny, rozkoszny i miły,
Bardzo go inne zwierzęta lubiły.
I on też, używając wszystkiego z weselem,
Wszystkich był przyjacielem.
Raz, gdy wyszedł w świtanie i bujał po łące,
Słyszy przerażające
Głosy trąb, psów szczekania, trzask wielki po lesie.
Stanął... Słucha... Dziwuje sie...
A gdy się coraz zbliżał ów hałas, wrzask srogi,
Zając w nogi.
Spojrzy się poza siebie: aż tu psy i strzelce!
Strwożon wielce,
Przecież wypadł na drogę, od psów się oddalił.
Spotkał konia, prosi go, iżby się użalił
"Weź mnie na grzbiet i unieś!" Koń na to: "Nie mogę,
ale od innych pewną będziesz miał załogę"
Jakoż wół się nadarzył. "Ratuj, przyjacielu!"
Wół na to: "Takich jak ja zapewne niewielu
Znajdziesz, ale poczekaj i ukryj się w trawie,
Jałowica mnie czeka, niedługo zabawię.
A tymczasem masz kozła, co ci dopomoże"
Kozieł: "Żal mi cię, niebożę!
Ale ci grzbietu nie dam, twardy, nie dogodzi;
Oto wełniasta owca niedaleko chodzi,
Będzie ci miętko siedzieć" Owca rzecze:
"Ja nie przeczę,
Ale choć uniosę pomiędzy manowce,
Psy dogonią i zjedzą zająca i owcę;
Udaj się do cielęcia, które się tu pasie ".
"Jak ja ciebie mam wziąć na się,
Kiedy starsi nie wzięli?" - cielę na to rzekło
I uciekło.
Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły,
Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły

Ignacy Krasicki


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:05.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.