Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Miłość, przyjaźń, związki, samotność (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc-98.html)
-   -   Ostatnie Pożegnania (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-ostatnie-pozegnania-996-print.html/)

Sunshine 15-07-2007 10:34

Ostatnie Pożegnania
 
Myślę, że powinniśmy mieć takie miejsce w naszym Klubie gdzie będziemy zamieszczać wiadomości o pożegnaniach naszych Bliskich,Znajomych.
Chciałabym, by to miejsce miało szczególny nastrój i oprawę/nawet muzyczną,jesli ktoś będzie miał taką potrzebę/
I na koniec życzę wszystkim ,by było tu jak najmniej wiadomości.

Lila 15-07-2007 11:24

Mam pytanie...

Czy tu można zamieszczać także wiadomości o ostatecznym rozstaniu się z naszymi przyjaciółmi na czterech łapach?
Czy to będzie dysonans ?
Jak się na to zapatrujecie ? Ja z góry zgadzam z się z werdyktem większości...

Kundzia 15-07-2007 12:01

Moim nic nie znaczącym zdaniem pożegnanie ostatnie to pożegnanie,smutek to smutek.A ten wątem ma pełnić takie zadanie by można było w nim wyrzucić swój smutek nie psuć nim innych wątków.Może słowo psuć nie pasyje ale jakoś innego nie potrafię znalez.Cóż,zwierzak który był z nami wiele lat,który był jak domownik ,też zasługuje na uwagę,/czasami większą jak niejeden tzw. człowiek.Takie jest moje zdanie a jak sądzą inni to mogą się wypowiedzieć.

Nika 15-07-2007 12:07

Myślę,że stworzenie tego wątku to bardzo dobry pomysł-jednolitość nastroju i treści nie będzie dysonansem jak w innych przypadkowych miejscach.Czasem nie wiedziałam,jak reagować,gdy wśród wesołych postów pojawił się nagle smutek.

Ala-ma-50 15-07-2007 12:21

Do Lili
 
Moim zdaniem ..żadnego dysonansu nie będzie..bo zwierzaki dają nam tyle radości i tyle miłości ..zupełnie bezinteresownej ..jakiej czasami najbliższy człowiek nie jest w stanie nam ofiarować.
Myślę , że zasługują na szczery smutek i żal...no i wspomnienia .... tyle mamy im do zawdzięczenia.
Oby było tego jak najmniej...niemniej jednak jest to nam wszystkim potrzebne...bo zarówno jak radość..tak i żal jest nieodłączną częścią ludzkiego istnienia....niestety.


ammi1952 15-07-2007 12:31

Wszak zwierzaki to pełnoprawni członkowie naszych rodzin niejednokrotnie bardziej nas kochajacy niż niektóre istoty z gatunku posapujących homo;) ale dostosuje się do ogółu. Pozdrawiam Grażyna

Sunshine 15-07-2007 12:43

[quote=Ala-ma-50]
Myślę , że zasługują na szczery smutek i żal...no i wspomnienia ....

Właśnie,niech będzie to również miejsce gdzie możemy powspominać Tych,którzy już "po drugiej stronie tęczy"

tar-ninka 15-07-2007 13:03

[quote=Lila]Mam pytanie...

Czy tu można zamieszczać także wiadomości o ostatecznym rozstaniu się z naszymi przyjaciółmi na czterech łapach?
Czy to będzie dysonans ?
------------------------------------------------------------------------
Lilu dysonans? Pozwólcie ze cos opowiem .
Może ktoś z Was widział na grobie dziecka obok kwiatów ,mała maskotkę ,zabawke? Ktos się wykrzywi, a ktos inny zrozumie ze to zrozpaczona matka ,ktora nie potrafi jeszcze dopuscic do siebie myśl że dziecko nie zyje,jeszcze chce dziecku cos dac ,a może tylko sobie ulżyć w bólu....
Mój syn miał psa ,sunię .Gdy zginął , parę dni po pogrzebie wzięłam Azę i poszłam z nią na cmentarz .Pies bardzo posłuszny ,nigdy nie odchodzila bez pozwolenia od nogi . Na cmentarzu po przekroczeniu bramy pobiegła na przód.Pierwszy raz nie usłuchała wołania /wróc/ .Znalazłam ją na grobie syna usiłowała rozkopać grób . Powiedziałam do niej jak to zwykle mowiłam gdy spał a ona chciała aby znią poszedł na spacer i budziła go -nie budż Adasia on śpi-odeszła , położyła łeb na łapach a z oczu płynęły jej łzy .I tak płakałysmy obie.Do dzis nie mogę pojąć skąd pies wiedział gdzie jest grób jej ulubieńca..Poszłam z nią jeszcze raz na cmentarz i wtedy jakas kobieta powiedziała do mnie - Jak można z psem na cmentarz przychodzić !-Usłyszał to przechodzący akurat pan i powiedział ..Jezus urodził się w stajni wśród zwierząt ,niech się pani zastanowi nad tym- i odszedł, kobieta tez ..
Dysonans? Czy taki przyjaciel nie zasługuje na pamięć o nim, na wzmiankę w tym watku.Myslę że bardziej niż niejeden człowiek.Więc wspominamy tutaj też i naszych "braci mniejszych "

Basia. 15-07-2007 13:27

Wzruszyłam się.
 
Jesteście wspaniałymi, bardzo mądrymi, wrażliwymi kobietami:

iwo1111 15-07-2007 13:28

Tar-ninko, to bardzo wzruszająca historia.Sprawdza się w pełni to, że pies jest największym przyjacielem człowieka.Również jestem jak najbardziej za tym, aby można tu było zamieszczać wspomnienia o mniejszych braciach.

Dzidka 15-07-2007 13:41

Tarninko,wycisnęłaś mi mnóstwo łez swoim wspomnieniem.To naprawdę wzruszająca historia.
Jeśli chodzi o czworonogów to jestem również za.Przeżyłam śmierć czterech i wiem, co to znaczy stracić najlepszego przyjaciela.

Lila 15-07-2007 14:15

Tarninko....teraz przeczytałam...

Siedzę i ryczę.....

Basia. 15-07-2007 14:23

Tarninko, siedzę i płaczę ................

ammi1952 15-07-2007 14:51

poryczałamsie

tar-ninka 15-07-2007 14:59

Kochani bardzo Was przepraszam ,nie chciałam Wam zepsuc tak pięknego słonecznego dnia .Kazdy z was ma swoje smutki nie chciałam was narazic na łzy .przepraszam.

iwo1111 15-07-2007 15:03

A znacie tą historię?
 
Śmierć Johna Graya

15 lutego 1858 roku zmarł w Edynburgu John Gray, miejscowy policjant. Został pochowany na starym cmentarzu przykościelnym, zwanym Greyfriars Churchyard.


Dzień po pogrzebie, przy grobie Johna Graya ktoś się pojawił. Przyszedł cichutko, usiadł, rozejrzał się dookoła pełnymi smutku oczami i już tam pozostał. Przez najbliższych 14 lat. Był to Bobby, malutki skye terrier, nieodłączny towarzysz w policyjnej pracy swego pana.

Po Edynburgu szybko rozniosła się wieść o malutkim piesku z ogromnym sercem, który dzielnie, dniami i nocami, pilnuje grobu Johna Graya. Opiekun cmentarza, po bezowocnych próbach pozbycia się Bobbiego, wybudował mu schronienie tuż przy grobie. Tłumy mieszkańców przychodziły popatrzeć, jak codziennie o 13:00 Bobby opuszcza swój posterunek, aby zjeść posiłek. I zaraz wraca, smutnie powłócząc łapami, w jedyne miejsce, jakie mu zostało na świecie.

W 1867 uchwalono obowiązek opłacania podatków za czworonożnych mieszkańców Edynburga. Psy bez opłaconego podatku zostały uznane za bezpańskie i były usypiane. Taki los miał czekać także Bobbiego. Jednak sir William Chambers, Lord Provost Edynburga, zapłacił za Bobbiego podatek i ufundował mu obrożę, która przetrwała 140 lat i do dziś możemy ją oglądać w Muzeum Edynburga.

14 stycznia 1872 roku Bobby zdechł. Przeżył 16 lat. Przez 2 lata żył razem ze swoim ukochanym panem, Johnem Grayem, przez pozostałe 14 lat nie opuszczał jego grobu.
Nie było serca, którego nie poruszyłaby historia Bobbiego

Baronowa Angelina Georgina Burdett-Coutts ufundowała pomnik Bobbiego, który miał stać tuż przy wejściu na cmentarz Greyfriars. William Brody wyrzeźbił statuę Bobbiego (dziś na ulicy widzimy replikę jego dzieła, a oryginał znajduje się w Muzeum Edynburga). Amerykańscy miłośnicy Bobbiego ufundowali kamień z czerwonego granitu dla oznaczenia grobu Johna Graya, z inskrypcją "John Gray - zmarł 1858 - Auld Jock -Pan Bobbiego Greyfriarsa - nawet po śmierci najbardziej ukochany".

Granitowy nagrobek Bobbiego, ufundowany przez Szkockie Towarzystwo Pomocy Psom 13 maja 1981, nosi inskrypcję: „Greyfriars Bobby - zmarł 14 stycznia 1972 - przeżył 16 lat - Niech jego wierność i oddanie będzie lekcją dla nas wszystkich”. Malutki Bobby do dziś cichutko siedzi przed cmentarzem Greyfriars Churchyard. Patrzy w przestrzeń ponad głowami przechodniów zamyślonym wzrokiem, a w jego oczach maluje się bezgraniczna miłość i oddanie..
.

Lila 15-07-2007 15:07

Dziewczyny z Krakowa...wszak macie pomnik psa,którego serce nie wytrzymało ponownego rozstania...

Ten,co 2 lata mieszkał przy pętli tramwajowej,gdzie karetka zabrała jego zmarłego na zawał pana.

an_inna 15-07-2007 15:10

Cytat:

Napisał Lila
Dziewczyny z Krakowa...wszak macie pomnik psa,którego serce nie wytrzymało ponownego rozstania...

Ten,co 2 lata mieszkał przy pętli tramwajowej,gdzie karetka zabrała jego zmarłego na zawał pana.

Tak Lilu! Tutaj można troszkę poczytac i zobaczyć pomnik Dżoka:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_psa_D%C5%BCoka

destiny 15-07-2007 15:53

Człowiek i zwierzęta
 
1 Załącznik(ów)
Smutny wątek....:mad:
Już George Bernard Shaw napisał:
Istoty ludzkie to jedyny gatunek zwierząt, których szczerze się obawiam.
ale i też dodał:
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.

Załącznik 3895

Ostatnio i mnie dotknęła smutna sprawa.
Już od ponad 2 tygodni nie wróciła do domu moja kotka SARA.
Nie będę opisywać jak bardzo mi jej brakuje, bo nie znam takich słów które by to oddały...
Nie ma chwili, żebym nie myślała o niej, ciągle jeszcze z nadzieją , choć wiem, że z każdym dniem szanse maleją :mad:

Karol X 15-07-2007 16:07

Iwo1111 - bardzo to wzruszajace co opisalas.
Swiadczy to o bezgranicznym oddaniu czworonoga do czlowieka.
An-inno - to polskie podworko i widzisz,gdyby nie wstawiennictwo kilku znanych osob,to kto wie,czy taki pomnik by powstal?.

Mielismy kiedys psa-czarnego mieszanca.
Kazdego dnia,kiedy wracalismy z pracy - czy to zona - czy tez ja - ten pies stal przed brama i wyczekiwal naszego przyjscia.
Doskonale orientowal sie w godzinach naszego przyjscia z pracy.
Kiedy jedno z nas wracalo wczesniej do domu,to pies powital go merdaniem ogona,bardzo sie przy tym cieszac.
Po pewnej chwili biegl ponownie przed brame witac drugiego domownika.
Nigdy nie wystawal przed brama,gdy mielismy dzien wolny.
Bedac w drodze do domu - juz z pewnej odleglosci - widzac mnie - biegl w moja strone.A ja - jak kazdego razu - musialem dac mu w pysk gazete owinieta w folie,bo bardzo ja slinil i tak - niosl ja w pysku do domu.
Odcinek drogi od przystanku do domu musialem pokonac poprzez ruchliwa droge Czestochowa - Poznan.
Ktoregos dnia,wracajac z pracy nie zastalem jak zwykle wyczekujacego psa pod brama.
Zaniepokoilo mnie to bardzo.
Gdy wszedlem do domu - zauwazylem,ze moja malzonka ma lzy w oczach.Dowiedzialem sie od zony,ze nasz pies zginal na trasie - okrutnie rozjezdzony przez samochody.
Sasiad nasz,ktorego poprosila zona o pomoc,zebral resztki psa na taczke i pochowalismy go w ogrodzie u tesciowej u ktorej mieszkalismy.
Bardzo przezylismy jego odejscie i nigdy wiecej juz nie mielismy psa.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:13.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.