Literatura Narodowa
takiego watku chyba nie ma... sprawdzalam:)
Wiec kto ja jestem zeby takowy zaczac?? Na pewno nie osoba kompetentna w temacie... ale pokladam nadzieje w was aby go rozwinac.. I tu w przeciwienstwie do tego czego sie spodziewacie nie wkleje nic z naszych mamutow ale cos o mlodziutkiej poetce... na wskros polskiej ... Lusi Oginskiej... Tu jej zyciorys i link do strony... Poczytajcie... Serce na dloni otwiera sie kochani... a moze kwiat?? Cyt."o poetce Lusia Ogińska urodziła się 17 czerwca 1974 w Koszalinie. W pierwszym roku po urodzeniu wyjechała z rodzicami do Zamościa, w rodzinne strony obojga rodziców. Matka poetki, Janina Ogińska, jest pielęgniarką. Ojciec, Stanisław Ogiński był nauczycielem, po trosze rzeźbiarzem i poetą. Zmarł przedwcześnie mając 51 lat. Na cmentarzu zamojskim, na płycie nagrobnej widnieje napis - fragment wiersza Stanisława Ogińskiego: ...a może nas przysypie piach, a może porwie wiatr, i gdzieś daleko pośród gwiazd znajdziemy lepszy świat... Należy sądzić, że większość talentów Lusia Ogińska odziedziczyła po swoim zmarłym ojcu. W dzieciństwie jej ojciec często zabierał ją na długie spacery w głąb Parku Narodowego, uczył kochać przyrodę, podziwiać dziewiczą, niepowtarzalną Roztoczańską Puszczę, co później tak znacząco odbiło się w twórczości poetki - w jej Księgach Roztoczańskich Krasnali, w sonetach polskich Ojczyzna Wola i wielu lirykach. W domu rodzinnym ukształtował się głęboki katolicyzm i patriotyzm poetki. Lusia Ogińska maturę zdała w Zamościu, wyjechała na studia do Warszawy, studiowała krótko i uznając, że wybrała kierunek dla niej niewłaściwy, bezwartościowy - wróciła do Zamościa. Tu w 22 roku życia jej droga życiowa przecięła się z drogą Ryszarda Filipskiego - uznanego twórcy teatru i filmu. Ogińska przedstawiła mu swoje wiersze i akwarele mówiąc, że pisała i malowała "od zawsze, nie pamiętam już od kiedy...". Filipski pierwszy uświadomił Ogińskiej, jaki jest stan polskiej kultury - a literatury w szczególności: staczanie się literatury po równi pochyłej, przyśpieszone znacznie po roku 1989. Odradził jej stanowczo pisanie wierszy białych twierdząc, że "Jest to chodzenie poetów na łatwizny, że czasem, bardzo rzadko, tzw. 'wiersz biały' można nazwać poetycką prozą - niczym więcej. Prawdziwy dobry wiersz musi mieć rytm, rym, swoją niepowtarzalną śpiewność, że musi w małej ilości wersów zawierać bogatą treść, musi mieć swoją konkluzję, pointę, a przede wszystkim musi poruszać sferę uczuciową czytelnika, czy słuchacza." Zaproponował poetce głośne czytanie i analizowanie "Beniowskiego" Juliusza Słowackiego. Ogińska w głębokim zrozumieniu i odczuciu odkryła na nowo piękno oktaw Słowackiego. Dobry wzór i praca poetki nad sobą szybko zaowocowała utworami na wysokim poziomie literackim. W połowie 1997 roku oboje opuścili Zamojszczyznę i przenieśli się do podwarszawskiego Ursusa. Tu w małej kawalerce powstaje tom wierszy dla dzieci pt: Lusia Dzieciom, pierwsze trzy krasnalowe księgi: "Krasnalowe drzewo", "Miłosierdzie Baby-Jagi", "Skradzione marzenia"; tu w 2000 roku Ogińska tworzy dramat narodowy Zmartwychwstanie, tu także pisze dwa tomy wierszy: Tajemnica jasnego warkocza i Ojczyzna woła - sonety polskie dedykowane później profesorowi filozofii, Ojcu Mieczysławowi Krąpcowi w 85 rocznicę Jego urodzin. W Ursusie mieszkają siedem lat, tam przychodzą na świat ich dzieci: Bogumiła Janina Filipska i Ryszard Stanisław Filipski. Po 7 latach pobytu w Ursusie przyjaciele wynajmują im dom w jednej z podwarszawskich miejscowości, gdzie Lusia Ogińska i Ryszard Filipski wraz z dziećmi mieszkają do dziś. W opisywanym czasie zawiązały się przyjaźnie Ogińskiej z Wojciechem żukrowskim, Jerzym Dudą-Graczem; z jej twórczością zapoznali się także poeta ks. Jan Twardowski i prof. Wiktor Zin. Wszyscy wymienieni, jako jedyni, wypowiedzieli się o twórczości Lusi Ogińskiej. Ich opinie poetka zamieściła we wstępie do swoich dzieł. Książki Ogińskiej są poszukiwane, rozchodzą się dobrze; krytycy, oficjalne media - milczą. Dlaczego? Bo Ogińska manifestuje, że jest Polką i katoliczką. Poetka mówi: "Nikt jak dotąd nie wymazał pojęć: kultura narodowa, literatura narodowa, teatr narodowy, sztuka narodowa - tak więc i poeta, pisarz powinien być narodowy. Jakoś do tej pory nie pojawił się jeszcze pisarz "międzynarodowy"! Z wydawaniem pierwszych utworów poetki były spore trudności. Dzieła Ogińskiej krążyły po warszawskich wydawnictwach, wydawcy zdziwieni atrakcyjną formą i głęboko moralną treścią uśmiechali się pobłażliwie i twierdzili, że czasy w których wydawało się takie utwory, już dawno bezpowrotnie minęły. Jeden z wydawców rzekł nawet pouczająco: "W Ameryce, proszę pani, wydaje się wiele książek dla dzieci, w których w ogóle nie ma tekstów. Owszem są obrazki, ale żywe, ruchome - na przykład przy pochyleniu książki zajączkowi ruszają się oczy... Niech się pani nie uśmiecha, to jest atrakcyjne, to dzieci rozwija!" Chciałoby się powiedzieć: daleko zaszliśmy po tej drodze do absurdu. W końcu dzięki wydawcom Zbigniewowi Jacniackiemu i Romualdowi Starosielcowi a także znaczącemu wsparciu Bogdana Kulasa z Norwegii, zaczęły ukazywać się dzieła Ogińskiej. Najpierw w wydawnictwie Emaus, a później w wydawnictwie Nasza Książka. Jeszcze dwa wydawnictwa okazały zainteresowanie twórczością Lusi Ogińskiej, jedno w Lublinie, drugie w Warszawie, ale szersza współpraca z nimi nie powiodła się. W latach 2004-2006 Ogińska pisze czwartą księgę krasnalo;wą: "Wojenna sprawa Krasnala łezki" i realizuje słuchowisko z całości Ksiąg Roztoczańskich Krasnali. Znakomitą muzykę do tego słuchowiska pisze Wojciech Zieliński a wykonanie wielu postaci w słuchowisku Ogińska powierza Ryszardowi Filipskiemu. Profesjonalizm Filipskiego podnosi rangę tego słuchowiska. "Wojenna sprawa krasnala łezki" to utwór wyjątkowy. Bohaterowie ksiąg krasnalowych jesienną porą w domku wiedźmy Apoloni snują opowieści o dawnych i niedawnych historycznych czasach. Jest tu opowieść o Dzieciach Wrześniańskich, które odmówiły niemieckiemu nauczycielowi mówienia pacierza po niemiecku; jest opowiadanie dziadka Alojzego o pacyfikacji wsi na Pomorzu; jest także opowiedziana historia obozu w Zwierzyńcu, z którego Niemcy wywozili dzieci z okolic Zamościa, a także opowiadanie o bohaterskim koniu mjr Hubala, który ginie pod kołami parowozu chcąc zatrzymać pociąg wypełniony dziećmi. Lusia Ogińska jest konsekwentna. Pierwsze tomy ksiąg roztoczańskich krasnali poetka poświęca trzem cnotom: wierze, miłosierdziu i nadziei. W tomie IV do baśni wprowadza historię prawdziwą, dzikie konie i krasnoludki porywają dzieci z niemieckich transportów - ratują Dzieci Zamojszczyzny. Niezwykły to zabieg literacki - wzruszająca, pełna liryzmu poetycka opowieść, w której baśń przeplata się z historią prawdziwą. Cztery księgi krasnalowe stanowią doskonałą lekturę dla I, II, III, IV klasy szkoły podstawowej. Dziełami tymi zainteresowały się już poszczególne szkoły; dość letnie zainteresowanie wyraziło również Ministerstwo Edukacji. Naszym zdaniem Księgi Roztoczańskich Krasnali powinny znajdować się na półce w każdym polskim domu. Osobną sprawę w twórczości Ogińskiej stanowi "Zmartwychwstanie" - dramat narodowy nawiązujący, w sensie miejsca akcji, do "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego. "Zmartwychwstanie" Lusia Ogińska pisała między czerwcem 2000, a styczniem 2001 roku. Marzeniem jej było wystawienie dramatu na scenie Teatru Słowackiego w Krakowie w dniu 16 marca 2001 roku - dokładnie w setną rocznicę wyreżyserowania i wystawienia "Wesela" przez Stanisława Wyspiańskiego. Marzenie się nie spełniło. Ponad dziesięć lat minęło od odzyskania "niepodległości" w 1989 r., Kraków a zwłaszcza jego środowisko teatralne było już całkowicie spacyfikowane. Twórcy po prostu bali się dotknąć utworu, który jest za bardzo polski i zbyt groźny z powodu realistycznej oceny współczesnej, polskiej rzeczywistości. W maju 2004 roku w Sali Kongresowej w Warszawie doszło jednak do prapremiery "Zmartwychwstania". Mimo, że publiczność często nagradzała oklaskami tekst Lusi Ogińskiej, a cały spektakl zakończył się długimi niemilknącymi owacjami, to jednak reżyser tej prezentacji nie sprostał zadaniu, skreślił bowiem istotne dla dramatu postaci, a utwór - który mocno i odważnie mówi o pyrrusowym zwycięstwie "Solidarności" - złamał niezbyt mądrym chwytem inscenizacyjnym, stawiającym tezę, że Polskę mogą uratować trupy z przeszłości, wychodzące z grobów, czego oczywiście w dramacie Ogińskiej nie ma. Jest jedynie Widmo żołnierza zamordowanego na UB, który ukazuje się Jadwidze - swojej ukochanej z tamtych, tragicznych lat. We wstępie do "Zmartwychwstania", w didascaliach poetka zwraca się z prośbą do twórców: by w inscenizacji dostosowali się do życzeń autorki: "...z całą skromnością i pokorą polskiego artysty, który jest w stanie poświęcić swoje pomysły, na rzecz czegoś istotniejszego, ważniejszego nawet od własnej 'wolności twórczej'". Poetka sugeruje także "aby widzowi nie przerywać kontemplacji, stopniowego zagłębiania się w ideę utworu w problem zdrady, a także sumienia każdego z nas, patrzącego na kolejny upadek naszej ojczyzny". Adresując te słowa do reżyserów, inscenizatorów "Zmartwychwstania", poetka daje dowód swojej znajomości rzeczy, wie jaki jest stan teatru w Polsce, że wypełniony jest reżyserami, którzy swoje nieuctwo, brak wyobraźni i pokory pokrywają "nowoczesnością", nowatorstwem bełkotliwym i nic nie znaczącym, którzy wykoślawiają, niszczą, zmieniają sens każdego utworu scenicznego - Ogińska twierdzi, że ten teatralny obłęd niestety dziś jest już powszechny: "... czy ktoś jeszcze pamięta, że Stanisław Wyspiański napisał studium o Hamlecie, czy ludzi teatru interesują osiągnięcia Schillera, Osterwy, Jaracza i Perzanowskiej, czy nawet Swinarskiego? Czy wiedzą, czy jeszcze pamiętają na jaki poziom wymienieni twórcy wynieśli polski teatr. Dzisiejszy teatr zabijany jest banałem, nieuctwem i wulgaryzmem! Autor nie ma nic do powiedzenia, współcześni reżyserzy robią sobie z tekstami sztuk co chcą! Ta sprawa jest tak nieuczciwa - mówi dalej Ogińska - że wymaga już chyba sejmowych, ustawowych zmian w prawie autorskim, takich zmian, które by broniły autora przed barbarzyńcami..." Jesień 2002 roku Ogińska z rodziną spędza w Lublinie. Zawiązuje się istotna dla dalszej twórczości poetki znajomość z ojcem Mieczysławem Krąpcem. Powstaje film: U źródła prawdy. Dwanaście dialogów Ogińskiej z Ojcem profesorem: o filozofii o życiu i pracy mnicha o Polsce wczorajszej i dzisiejszej o wierze o kościele prześladowanym o miejscach umiłowanych o szatanie o piśmiennictwie nadobnym o historii o narodzie o zwątpieniu i nadziei Spotkania dwudziestosześcioletniej poetki z ponad osiemdziesięcioletnim myślicielem - twórcą Powszechnej Encyklopedii Filozofii - okazały się zamysłem niezwykle interesującym. W każdy odcinek filmu poetka wprowadziła etiudę słowno-muzyczną, adekwatną do treści poruszanych w dialogu. Film zrealizowany bardzo niewielkimi środkami, stąd pewnie nie najdoskonalszy technicznie - dzięki jednak obecności w nim największego polskiego filozofa, tomisty, przedstawiciela realistycznej szkoły myślenia - został entuzjastycznie przyjęty tak na prapremierze w Muzeum Niepodległości w Warszawie, jak i w późniejszych trzech emisjach w TV TRWAM. Ogińska w ojcu profesorze Krąpcu znalazła pomoc w rozwiązywaniu problemów teologicznych, czy filozoficznych. W częstych rozmowach telefonicznych, a także spotkaniach ojciec Profesor Mieczysław Krąpiec służy Lusi Ogińskiej radą i pomocą. Lusia Ogińska ilustruje swoje książki, maluje akwarelami i pastelami - zupełnie nie zainteresowana tak popularnymi dziś technikami komputerowymi, dlatego jej ilustracje do książek dla dzieci są tak pełne wyrazu. Księgi Roztoczańskich Krasnali - wyjątkowo bogato ilustrowane - niewątpliwie są dziełem największym w historii literatury polskiej dla dzieci, nie tylko z powodu swojej objętości, treści i formy, ale również dlatego, że tekst i ilustracje stworzone przez tę samą osobę stanowią integralną, porywającą całość! Podkreślili to w swoich opiniach prof. Jerzy Duda-Gracz, prof. Wiktor Zin, pisarz Wojciech żukrowski, a także poeta ks. Jan Twardowski. Ogińska swoje talenty plastyczne i muzyczne (Wydawnictwo Piśmiennictwa Nadobnego wydało właśnie płytę CD z 14 piosenkami pod wspólnym tytułem Wiersze nucone; teksty i muzyka Lusi Ogińskiej) rozwija niejako obok głównego nurtu swojej twórczości - poezji. Ciekawym i celnym pomysłem formalnym Lusi Ogińskiej jest krótki, zwarty felieton, zawsze wsparty wierszem wzbogacającym jego treść. Dzięki warstwie emocjonalnej wiersza całość publikacji trafia w sferę emocjonalną czytelnika - co w zwykłej publicystyce zdarza się nader rzadko. Felietony Lusia Ogińska pisze od wielu lat - ukazywały się w "Myśli Polskiej", w kanadyjskim "Gońcu" i dalej ukazują się na wielu polskich portalach internetowych - w tym szczególnie lansowane są przez Wirtualną Polonię. Nasza narodowa poetka jest w swoich poglądach bezkompromisowa: nie ma w jej publicystycznej twórczości - tak dziś w dziennikarstwie powszechnego - serwilizmu. Ogińska jest osobą odporną na wszelkiego rodzaju zewnętrzne naciski, czy zmieniające się polityczne i artystyczne mody, stoi mocno na katolickim i narodowym gruncie. Jeśli w jej felietonie oceniana jest jakaś osoba publiczna - to zawsze rzetelnie, odważnie i sprawiedliwie. Jej felietony czynią zdrowy ferment - szczególnie wśród tych rodaków, którzy dali się otumanić służalczym polskim mediom. Lusią Ogińska zainteresowało się ostatnio Wydawnictwo Piśmiennictwa Nadobnego, zaproszono ją do szerokiej współpracy. W najbliższym czasie, oprócz wymienionych tu dzieł, których rozpowszechnianiem zajmuje się właśnie Wydawnictwo Piśmiennictwa Nadobnego, ukażą się Ślady Ewangelii - zbiór wierszy zainspirowanych przypowieściami ewangelicznymi Jezusa Chrystusa oraz Drogą Krzyżową. Poetka aktualnie pracuje nad poetyckim dramatem Ostatnia w Archipelagu i poematem o św. Stanisławie Kostce - adresowanym także do podupadłych zakonów, których świetność po drugim soborze jest niestety w zaniku. Budując internetową stronę Lusi Ogińskiej pragniemy wesprzeć poetkę, spopularyzować jej twórczość i wszelką działalność, wierząc, że Lusia Ogińska jest czymś niezwykłym na mapie współczesnej kultury polskiej, że jej przykład pociągnie za sobą innych, uzdolnionych młodych ludzi, którzy wstąpią na drogę odrodzenia "polskiego piśmiennictwa nadobnego". i link: http://www.lusiaoginska.pl/index.php?m=1 |
Wiem ze spicie wiec nie moge byc niecierpliwa
abyscie odpowiedzieli na moje wolanie... w zwiazku z tym wstawiam jeden jej maly wierszyk...
Maki czerwone On się zataczał, był pijany, po chwili usnął obok baru, z małym kundelkiem pewna pani rzekła: - No właśnie, to jest naród! Przylezie taki… się upije, - nosek tej pani zbladł i zbrzydł - że ja w tym kraju jeszcze żyję, że mieszkam tutaj – toż to wstyd! Odeszła szybko, piesek za nią, nad nią się uniósł świergot ptaków, z pieskiem zgadzały się i z panią, kwiląc, że wstyd im za Polaków! Odeszła… odfrunęły ptaki, gdzieś za horyzont, gdzieś na szczyt, tylko przydrożne, polne maki szemrały cicho: - Nam nie wstyd, bo naród nasz to też ta pani, co wstydzi się, że w Polsce żyje, bo naród nasz to ten pijany, który z rozpaczy może pije?! Nam polnym makom nie jest wstyd! Bo naród nasz… To my! To ty! Razem rośniemy z polskiej krwi!… Lusia Ogińska |
no i co???
nie interesuje was ten temat???
|
Mam nadzieje ze
Sama nie bede musiala ciagnac tego watku.. kurcze..
Norwid;" Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba…Tęskno mi Panie!” Mnie do takiegokraju tez bardzo teskno... |
To wróć
na stałe do kraju tego:D
Asiu, ja nie jestem polnym makiem, one nie utożsamiają się z ludźmi, więc im może być obojętny obraz pijaczków. W sentymentalne tony uderzyłaś:), miejscowi muszą być pragmatyczni:cool: |
Polu
przedewszystkim dziekuje ci ze sie odezwalas... To juz jest dostatecznie pokrzepiajace.. :)
Faktycznie... sentymentalne tony.... No ale poezja jest przeciez sentymentalna.. A wrocic nie moge na stale... chyba zebym sie rozwiodla.. A na to sie na razie nie zanosi... Z reszta... czy w Polsce jeszcze caluja ten chleb?? Ja tu na obczyznie caluje...Jak mnie moja babcia nauczyla... "Kwiecie pachnie" |
To kwiecie to byla
pewnie Lipa..:)
Kochanowski Jan NA LIPĘ Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie! Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie, Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie. Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają. Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły. A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie, Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie. Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie. |
"Kwiecie pachnie"
to bodaj ostatnie słowa Danuśki Jurandówny przed śmiercią.
Są jeszcze tacy, którzy chleb całują, ale raczej w mniejszości podobnie jak ci, którzy swoich rodziców na znak szacunku cmokają także w rękę:) Zostań tam, gdzie jesteś, nie opuszczaj męża szkoda faceta, ale poczytaj czasem też polską satyrę, warto, odkurza spojrzenie:D, dodaje sił=wzmacnia ducha. |
Pani Słowikowa, czy Cię Bóg opuścił?
Kto jest wstanie ten tekst przeczytać, komu cierpliwości nie zbraknie podczas czytanie? Tym nie mniej, pozdrawiam serdecznie i życzę wszelkiej pomyślności. |
Asiulek
dobrze, że powstał ten wątek. Dodałam stronkę o Lusi Ogińskiej do "ulubionych", stronka robi wrażenie. :) Jak wszystko dokladnie przeczytam zabiorę głos, na razie przejrzałam stronkę pobieżnie Lusia ma pięknego psa bernardyna.:)
|
Asiu wybacz
Lusia Oginska jest niewątpliwie bardzo wrażliwą istotą ,fajnie ,ze ma taka ladną strone ...ale literatura to dla mnie niestety kiepsciutka poezja nieznosnie sentymentalna i niedobra ..nie chce takiej literatury narodowej
|
Malgosiu
moim zdaniem jej poezja jest bardzo dobra... a ze sentymentalna to juz inna para kaloszy.. Ktos moze nie lubic.. Ale czy ja wiem wlasciwie kazda poezja polega na dotknieciu naszych " sentymentow" Po to jest..Tylko ze kazdy jest wrazliwy na cos innego.. Jej styl przypomina mi Konopnicka troche..
Ckliwosci mozna nie lubic ale w dobrym wydaniu dziala na wyobraznie dzieci np.. A odwrotnoscia ckliwosci jest cynizm.. Ale to co chcialam wam powiedziec o tej dziewczynie , to to ze ja wstydze sie ze ja tak moich dzieci nie wychowalam jak ja wychowali jej rodzice.. Ona jest tylko o rok starsza od mojej corki.. Malgosiu ja wiedzialam ze tak bedzie twoja reakcja.. Wiem doskonale o co ci chodzi.. Ty nie lubisz wylewnosci ani zadnych teatrow ...czyli wywalania bebechow intymnosci na swiatlo dzienne.. Po czesci zgadzam sie z toba w tym.. Dlatego troche niesmialo tez mowie o tej wierze w Boga... Bo co tu jest do gadania... Jest i juz.. Nie ma co udowadniac... ani wyluszczac.. Tez nie cierpie tych "teatrow" w Kosciele.. brrrr:confused: |
Cytat:
czy to bylo takie dlugie??? Czytalam dluzsze wypociny.. Ba cala ksiazke nawet..o 550 stronach :rolleyes: :D albo i dwie :D Tez cie pozdrawiam |
Cytat:
A nawiasem mówiąc gdybym trafila na takie dziecko w swojej klasie staralabymn się chronić ,namawiac do pisania i wysylac gdzie się da te wiersze ..mimo ,ze osobiście nie jest to poezja ktora kocham...i nie ma to nic wspolnego z cynizmem. Ja nie lubię wywalania bebechow fakt ..co nie znaczy ,że nie lubię szczerych i intymnych rozmow ...ale to temat na inny temat |
Malgosiu
Literatura wcale nie musi sie podobac aby zasluzyla na miano "narodoweJ" Musi natomiast posiadac niektore charakterystyki..
Zreszta co to znaczy narodowa?? Mowiaca o narodzie?? Powolujaca do walki??? Pelna nostalgii....za straconym dalekim krajem...?? czy po prostu literatura ktora stworzyli ludzie nalezacy do danego narodu??? Chyba troche wszystkiego.... Dla mnie jest to cos co dziala na moja wyobraznie... i dotyczy mojego kraju... Tak jak z reszta malarstwo czy inna sztuka.. |
chce jeszcze dodac ze nie lubie
tez poezji tzw" bialej" bez rymu i rytmu... Coz kwestia gustu..:D
a najbardziej nie lubie sztuki abstrakcyjnej... brrrr:mad: |
kontynuuje tu
nasza dyskusje z Lukrecja o Panu Tadeuszu.. Mam nadzieje ze podzielasz moje zdanie Lukrecjo i przeniesiemy sie tu z Hyde Parku..
Oto jeden watek co prawda nie wprost o jedzeniu ale ...o lowach.. na grzyby.:D "Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy ąwieży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku: Lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka - zaś innych imiona Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku Od ludzi nie ochrzczone: a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy, A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie: Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie." |
Asienko kochana wybacz ale umieszczanie Lusi Oginskiej w jednym szeregu z Mickiewiczem to lekkie nadużycie.Literatura narodowa do moim zdaniem literatura po pierwsze dobra ,po drugie wpisana w dziedzctwo kulturowe narodu- na to by znaleźć sie w kanonie literatury narodowej trzeba jednak czegoś więcej niż pisanie lekko egzaltowanych wierszy chwalących Boga Ojczyznę i Matke Naturę.Nie będę tu robic wypisow ale literatura narodowa dla mnie to Mickiewicz Slowacki i Norwid a także Bruno Szulc ,Szymborska i Witkacy ,Baczyński i Gajcy ,Leśmian oraz wielu wielu innych .....Także Kapusciński i Kołakowski.Także osiecka ,Mlynarski i Przybora .Czyli zestaw nazwisk tych którzy wniesli swoj wklad do kultury i jezyka narodu nad Wisłą .Lusia moze zrobi to kiedyś ,a na razie to jest raczej zbiorek "wierszykow ze sztambucha" ..wrazliwych owszem zrecznych owszem ,ale strasznie egzaltowanych i niedojrzalych
|
Malgosiu
Cytat:
Musze juz naprawde wyjsc... Masz racje w 90%.. no nawet w 99%.. .. Wez tylko pod uwage ze Mickiewicz tez kiedys byl mlody.. i niedojrzaly..:D |
Ale wtedy nie byl postacią sztandarową literatury narodowej tylko poczatkujacym literatem ..na to miejsce trzeba sobie zasłuzyc..nabrac patyny i się ucukrować:) Może nadejdzie moment ,ze będę musiala odpluć co tu nawypisywalam .
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:58. |
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.