Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Rodzina bliższa i dalsza (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-rodzina-blizsza-i-dalsza-97.html)
-   -   Starzejące się dzieci (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/rodzina-blizsza-i-dalsza/t-starzejace-sie-dzieci-698-print.html/)

baburka 15-04-2007 20:30

Starzejące się dzieci
 
Starzerzejące się dzieci też wymagają miłości, może jeszcze trudniejszej, bardziej wymagającej od tej, która im wystarczała w dzieciństwie. Są sprawy, którymi nie sposób podzielić się z mężem czy żoną, a przecież chciałoby się je tak bardzo komuś powierzyć. Wyłącznie rodzice mogą odsunąć pewne lęki nękające mocno dorosłe dzieci, przefiltrować podejmowane przez nie decyzje.
Na czym polega rodzicielstwo w babciowym wieku?

bogda 15-04-2007 20:55

Baburko... dzieci zawsze potrzebują miłości i zgodnie z przysłowiem "....duże dzieci, duży kłopot". Te kłopoty dużych dzieci nieraz przerastają nas samych, ale gdzie w końcu mają szukać pomocy i wsparcia jak nie u rodziców. Mamy większe doświadczenie i nie raz już dostaliśmy od życia w d...e, to możemy ich przed czymś przestrzec, oby tylko chciały słuchać.

Basia. 15-04-2007 21:30

Rodzicielstwo w "babciowym" wieku polega na udzielaniu rad dzieciom kiedy o to poproszą, na niewtrącaniu się do ich życia, na zrozumieniu że każdy powinien swoje życie przeżyć zgodnie z własnym uznaniem. Bardzo często rodzice w "babciowym" wieku nie mając zbyt interesującego własnego życia usiłują żyć życiem swoich dorosłych dzieci.

Nika 15-04-2007 21:38

Basieńko,podoba mi się twoja wypowiedź.

tar-ninka 15-04-2007 21:38

Baburka
 
Baburko długo Cię nie było. Witaj.

Basia. 15-04-2007 22:29

Cytat:

Napisał nika
Basieńko,podoba mi się twoja wypowiedź.

Niko, mam sasiadów którzy potrafią zrobić swojej 50-letniej córce awanturę bo np. nie poinformowała ich o zamiarze zmiany samochodu albo zwierzyła się z czegoś tam swojej koleżance a nie im "jej rodzicom". To jest chore.

Lila 15-04-2007 23:36

ach te bobasy
 
tak nam się starzeją..:D ...cholercia..
A jakie to mądre wszystko.I dobrze.Należy im pozwolić wykorzystać swoją mądrość życiową.Problemy muszą sami rozwiązywać,a my z radami raczej się nie śpieszyć..

Zresztą przypomnijmy sobie naszą młodość.Ja zapamietałam na całe życie moją bardzo elegancką teściową,która na kolanach wymiatała mi ''koty'' spod stołu.A nakryłam ją przypadkiem!
Oż,jak byłam wściekła na starowinę.Bo za taką ją uważałam,ponieważ miała lat 42.Za rok już nie żyła- rak szyjki macicy zmiótł ją w ciągu trzech miesięcy...

A moja rodzicielka - obecnie 90-letnia ?
Ta dopiero dała mi szkołę jazdy,gdy w wieku lat 20 -tu zostałam mamą.Wtrącała się we wszystko,ponieważ uważała ,że ja pewnie zamorduję swojego małego synka.Cud,że przetrwaliśmy to wszyscy w jakim takim stanie.

Reasumując - pomoc jak się da - Tak.
Wyrażanie opinii i wyręczanie w obowiązkach - Nie.Rzekłam..:D

Lila 15-04-2007 23:43

baburko
 
1 Załącznik(ów)
co tak długo Cię nie było ????

Załącznik 934

Basia. 16-04-2007 00:08

Racja Lilusiu niech sobie żyją jak chcą.

baburka 16-04-2007 07:03

Wytworny bukiet, dzięki!

baburka 16-04-2007 07:09

Ugrzęzłam w kłopotach różnego rodzaju, ale prawie jestem na wierzchu. Ponadto zaglądam dużo częściej niż piszę. Miło mi, że zauważyliście moją nieobecność.
Pozdrówki dla wszystkich!

Wilhelmina 16-04-2007 08:47

Teściową miałam rewelacyjną. Nie pomagała, rzadko bywała, raczej chwaliła i stawała po mojej stronie.To ja latałam do niej, pomóc, pogadać.Była bomba. Wycisk dała mi Mama. Jak przychodziła to nawet dwa śmieci w wiaderku biegła wyrzucić, a ja odbierałam to jako krzywdę, bo przed jej przyjściem leciałam te śmieci wyrzucić. Wtedy przysięgłam sobie, że ja taka nie będę.I mam nadzieję,że nie jestem. Zlew pełen garów? Hmmm...A przecież to nie mój zlew i nie mnie jest wstyd. Niech sobie nawet tam hodowle kaktusów założy. Przypominam czasem o jakimś załatwieniu, płatnościach, pomagam kiedy poproszą, ale raczej finansowo. To oni u mnie myją okna, flizy itp.grubsze rzeczy.To mój syn przez pół roku po operacji babci mieszkał z nią i opiekował się.Ja codziennie gotowałam, myłam babcię, ale syn sprzątał, robił zakupy, smarował plecy i nogi i tyle innych różnych rzeczy. On wtedy był na zdrowotnej rencie i mógł, ja musiałam pracować, aby były pieniądze. Nic mu się nie stało. Dziś też, tam gdzie mieszka, dba o dom, pracuje i wspaniale po pracy opiekuje się małym synkiem.To nie znaczy, że w młodości nie miałam z nimi różnych pieriepałek. Miałam, ale dorośli, a ja też zmądrzałam i o drobiazgi nie czepiam się.Mają prawo do własnego życia. Ja też.

Lila 16-04-2007 09:44

nie na temat
 
1 Załącznik(ów)
napiszę :D

Zawsze mnie rozczula ,jak czytam ...flizy.Krakowiankę mozna poznać w piekle nawet.Kiedy moja córka zaczęła studiować w Krakowie,ja na samym wjeździe u Witka przeczytałam ...FLIZY...
Qrczę,myslę ja sobie...ki diabeł ?
Zapytałam się ludzi na Rynku i dopiero językiem migowym niejako,dowiedziałam się iż chodzi to o łazienkowe KAFLE..

Patrzcie kochane,niby jedna Polska..
No tak,ale Kraków to monarchia ck...a ja ? Kongresówka..

Buzia dla krakusek..Załącznik 940

destiny 16-04-2007 21:16

Uczę się miłości rozważnej
 
W moim domu rodzinnym najbardziej brakowało mi okazywania uczuć...To nic, że kochano (wiem o tym !)...
ale ja wtedy o tym nie wiedziałam.
Kiedy wyszłam za mąż chciałam stworzyć dom wg moich wyobrażeń czyli inny, szczęśliwy...pełen miłości.
Teściowie mi w tym nie pomagali, gdyż oboje prezentowali bardzo rygorystycznych rodziców, zimnych, niedostępnych...
Przelałam tyle miłości na moich synów, że stałam się prawie toksyczną matką...
Uświadomiłam to sobie dopiero wtedy kiedy syn powiedział, ze chce się żenić...
Boże,....Ona jest wegetarianką....a on lubi mięso...:(
....jemy o stałej porze....u Niej będzie to niemożliwe ...:(
...syn Ją kocha...ale czy Ona jego ?...:(
...ooo, jaki syn pokorny przy Niej !!!...itd....

Tysiące wątpliwości...tyle że wątpliwości były moje.
I co ?...Przechodziłam wewnętrzne rozdarcia.
Nie urazić synowej...bo przecież mogę stracić syna !
...
Z drugim synem było troszkę inaczej...
Szalona miłość, ślub...ale tutaj nie miałam aż tylu obaw, gdyż synowa była bardzo "rodzinna". Widziałam jak kocha syna, polubiłam ją...
...
Dziś mam 1 wnuczka od starszego syna. kocham go nad życie, gdyż mam wizje, że może być jedynym moim wnukiem...
Uczę się jak postępować, rozmawiać i kochać ich tak, by nie czuli się udręczeni tą miłością...
Oboje mieszkają w Katowicach. Ja po 28 latach wyprowadziłam się do Częstochowy. Jest to odległość taka w sam raz...
aby się nie naprzykrzać...
A ja wciąż się uczę...

Basia. 16-04-2007 21:41

Dziewczynki, z ogromną przyjemnością czytam Wasze posty /nie kadzę/. Jesteście bardzo mądrymi, ciepłymi kobietkami.

baburka 17-04-2007 06:47

Korzystam
 
Dla mnie czasami stanowicie błyskawiczną Radę Starszych. Dzięki i chwała Wam za to.:) :) :)

Basia. 04-08-2007 18:19

Jutro żegnam swoje "stare dziecko" ..........
 
wyjeżdża do Australii, nie wiem kiedy się zobaczymy .......... Cieszę się, że jest doceniany w pracy .... z drugiej strony jest mi przykro. Oczywiście nie okazuję tego ...... samo życie.

Alsko 04-08-2007 20:22

Dorosłe dzieci...
 
ale zawsze dzieci. Przeczytałam post Basi i ciarki mi się przespacerowały po plecach.
Też bym tak reagowała. Ale gdyby ten mój bachor... tak daleko! Cholera, zostałabym sama...

Basia. 04-08-2007 20:26

Alusiu........ ja zostanę sama .........
 
Cytat:

Napisał Alsko
ale zawsze dzieci. Przeczytałam post Basi i ciarki mi się przespacerowały po plecach.
Też bym tak reagowała. Ale gdyby ten mój bachor... tak daleko! Cholera, zostałabym sama...

później dojedzie do niego Dorota z dziewczynkami ..........

Ewita 04-08-2007 20:31

Hej, Basia!
 
Przecież się cieszysz? A poza tym - nikt nie powiedział, że dojadą. Może on wróci? Życzysz mu tego - tak z ręką na sercu powiedz. Życzysz?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:40.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.