Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Różności (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-roznosci-121.html)
-   -   Czy jest jeszcze gdzieś prawdziwa ta wieś.. (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/roznosci/t-czy-jest-jeszcze-gdzies-prawdziwa-ta-wies..-9322-print.html/)

Nika 15-07-2011 09:22

Czy jest jeszcze gdzieś prawdziwa ta wieś..
 


Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 09:23

Dom moich dziadków ze strony mamy był dla mnie oazą spokoju,synonimem bezpieczeństwa i miłości,szczęśliwego dzieciństwa.Często wracam wspomnieniami do tego cudownego miejsca.Dziś mieszkaja tam obcy ludzie, zmienił swój wygląd..na szczęście pamięć ocala od zapomnienia takie ....wyspy szczęśliwe.
Dom był przestronny, czteroizbowy, przedzielony dużą sienią, w której stał piec do pieczenia chleba.W jednym pomieszczeniu dziadek urządził swój warsztat stolarski i tam zimą i jesienią robił drewniane stołeczki, naprawiał sprzęty.Pachniało tu klejem, wiórkami, drewnem.W puszkach po konserwach leżały gwoździe, śrubki,zawiasy i inne "szpeja".W drugim pomieszczeniu, chłodnym i ciemnym była tzw.kumora, czyli cos w rodzaju spiżarni i zbiorowiska różnych sprzętów.Za drzwiami stały zawsze dwie beczki-jedna z kiszonymi ogóreczkami, druga z kaustą/ babcia kisiła ją z małymi jabłuszkami, których smaku niestey nie lubiłam/.To tu stał wielki kamionkowy gar swojskiego smalcu ze skwarkami, wisiały wianki czosnku, cebuli, suszonych grzybów,zioła...ach te zapachy...W pozostałych dwóch izbach mieszkali dziadkowie.Na piecu babcia rozkładała pokrojone jabłka, które susząc się pachniały cudownie.Na kredensie z przepastnymi szufladami stał dymion ze śliwowicą.W mroźne dni babcia dodawała łyżeczke tego specjału do herbaty na rozgrzewkę.Pychota.Na drewnianej podłodze leżały śmieszne chodniczki z kolorowych ścinków, dziś juz takich nie ma, a na ścianach wisiały makatki z haftowanymi sentencjami :"Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść" itp.Zanim zelektryfikowano wieś, siedzielismy przy lampie naftowej.Śmierdziało nieco, ale dawała urokliwe ciepłe światło.Wodę nosiliśmy ze studni, toteż przy piecu stały zawsze dwa wiadra, obok metalowej skrzynki na drewno.Było skromnie, bez wygód miastowych, ale tak cudownie....

Nika 15-07-2011 09:25



Uploaded with ImageShack.us

Wieś mojej młodości...nieskażona natura, z dobrodziejstw której mogłam korzystać do woli, bez obaw o negatywne skutki...Chodzenie na bosaka po piaszczystej wiejskiej drodze, nagrzanej w słońcu, brodzenie po trawie błyszczącej srebrzystymi kropelkami rosy, picie lodowatej wody z głębokiej studni....gdakanie kur na podwórzu, pianie koguta, zapach siana w stodole, zrywanie polnych kwiatów...Cisza spokój.
Dziadkowie przeprowadzili sie na wies w wieku emerytalnym i zamieszkali w czteroizbowym domu drewnianym, na podmurówce.Obok był sad owocowy.Co sobotę babcia piekła w chlebowym piecu chleb na zakwasie i podpłomyki.Pamietam ich cudowny smak-domowe masło roztapiało sie na ciepłym jeszcze cieście..przyjemnie chrupało pod zębami.Poniewaz nie mieli lodówki, jadało się proste potrawy- jajecznicę na skwarkach/ chyba nie było wtedy cholesterolu?/,domowy twarożek ze świeżą miętą, która rosła przy płocie ,chleb ze smalcem, z powidłami. Największym rarytasem były młode kartofelki, obficie posypane koperkiem, polane przyrumienioną cebulką a do nich zimne kwaśne mleko z piwniczki pod schodami, tak gęste, że mozna je było kroić nożem...A niedzielnym rosołem pachniało całe obejście.Uwielbiałam wieczorami siedzieć w kuchni i przysłuchiwać się trzaskaniu płonących gałęzi w piecu.Na rozgrzanej blasze babcia piekła placki z resztek ciasta makaronowego.Poezja dla podniebienia.Nie było telewizora, a tym bardziej komputera.W sobotę słuchaliśmy Matysiaków, w niedzielę konceru życzeń.Wolny czas spędzałam na leżeniu w sadzie na starej kołdrze i czytaniu książek.Ptaszki świergoliły radosnie, brzęczały pracowite pszczoły...totalny relaks.Może dlatego nasze pokolenie nie było tak przepełnione agresją jak dzisiejsze małolaty?Godzinami słuchałam babcinych wspomnien o tym, jak żyło sie przed wojną...poznawałam nieznanych mi osobiscie krewniaków, przodków, czułam więź rodzinna z pokoleniami, które odeszły.

Nika 15-07-2011 09:31

Witam serdecznie!
 
Pozwoliłam sobie na otwarcie nowego wątku zacytować zapiski umieszczone w 2007 roku na moim blogu, jako że stanowią świetne wprowadzenie do tematyki tegoż.Zachęcona przez forumowe koleżanki postanowiłam otworzyć watek o charakterze sentymentalno-nostalgicznym; pełnym zachwytu nad urodą dawnej wsi polskiej.Będą tu wspomnienia, fotografie, reprodukcje obrazów i wiersze.Aby zachować jakiś ład, proponuję chronologię czterech pór roku.Zaczniemy więc od lata.Zapraszam do współredagowania.Życzę miłej podróży w przeszłość.



Uploaded with ImageShack.us-Stanisław Czajkowski "Wieś pod lasem"

Nika 15-07-2011 09:36

wiejska droga
 
Z przystanku autobusowego musiałam do domu dziadków przejść piechotą 1-1,5 km.Pierwszą czynnością było zdjęcie sandałków lub tenisówek i wrzucenie ich do plecaka, aby bosą stopą dotknąć nagrzanej słońcem piaszczystej drogi.Z obu jej stron kołysały się złociste łany pszenicy i zyta,srebrzył mniej dostojny owies.



Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 09:39

Wyłuskiwałam czerwone maki, fioletowe kąkole i szafirowe chabry na pierwszy letni bukiet.Wprawdzie zanim dotarłam na miejsce polne kwiaty były zazwyczaj w stanie krańcowego omdlenia,więc próbowałam je reanimować chłodną wodą w glinianym dzbanku.



Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 09:47

Mijałam drewniane domki z małymi okienkami, do których zaglądały wysmukłe malwy i słoneczniki.Na drewnianych płotach widziałam wietrzące się puchate pierzyny, schnące dywaniki z kolorowych szmatek zwijanych w ruloniki /chyba każdy je pamięta/. W przydomowych ogródkach królowały floksy-białe, różowe,bordowe,nakrapiane...do dziś niezmiennie kojarzą mi się z wakacjami u babci.



Uploaded with ImageShack.us

Paula 15-07-2011 09:48

Witaj Nika. Otworzyłaś wątek ze smakiem artystycznym a zarazem proza i poezja się znalazła jako załącznik. Cóż zdolna z Ciebie dziewczyna. Chwała Ci za to.

Nika 15-07-2011 09:49

piosenka Urszuli Sipińskiej
 
Jeszcze jest gdzieś prawdziwa ta wieś
Zielona pachnąca lnem
Z ulami wśród łąk
Z garnkami co schną
Na płotach, do góry dnem
Z chatami wsród pól
I z mlekiem na stół
Z żelazkiem, co duszę ma
Niech każy jedzie tam gdzie chce
A ja swoje ścieżki mam

Chcę wyjechać na wieś
Gdzie się zatrzymał w polu czas
Chcę w nieruchomym stawie
Zobaczyć swoję twarz
Chcę wyjechać na wieś
Dojrzałe wiśnie z drzewa rwać
W glinianym piecu upiec chleb
Ostatni może raz

Czy jest gdzieś prawdziwa ta wieś
Spokojna, wesoła ta wieś
Gdzie kisi się barszcz, gdzie w piątek na targ
Furmanka się rano gna
Gdzie całe dwa dni i noce na bis
Nie jedno wesele trwa
Niech każdy jedzie gdzie chce
A ja swoje ścieżki znam

Nika 15-07-2011 09:51

Ta piosenka stała się mottem wątku.Pomysł poddała mi nieoceniona Tarninka.Ona też wykonała piękne logo zamieszczone w 1 poście.
Witaj Paulo.Dziękuję za wsparcie.

Nika 15-07-2011 09:58

dalszy ciąg wspomnień
 
Lubiłam przystanąć przy pastwisku oddzielonym od drogi drewnianymi żerdkami/ babcia mówiła na nie -balaski/.Przyglądałam się brązowym i biało-czarnym krówkom, które nie zwracały na mnie uwagi w filozoficznej niemal zadumie nad przeżuwaniem soczystej trawy.
Babcia nie miała krowy/ na wieś przenieśli się ,gdy dziadziuś odszedł na emeryturę; hodowała jedynie kury/,ale kupowała gęste białe mleczko od sąsiadki.Nie lubiłam go.Jedynie kwasne odpowiadało moim smakom.
Tydzień temu pojechałam na grób dziadków.Niestety żadnej krówki nie zobaczyłam.Wszystko się zmieniło.Chałupy wielkie z garażami, wymyślne metalowe ogrodzenia..



Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 10:04

Szerokim łukiem omijałam natomiast stadka awanturniczych gąsek, które głośnym sykiem reagowały na moją obecność.Na mieszczuchu robiło to spore wrażenie.



Uploaded with ImageShack.us

Paula 15-07-2011 10:14

Niko mam wrażenie, że czytam książkę, a do tego ilustracje. Pięknie.

Regina_108 15-07-2011 10:26

Witam!Niko,ja też myślę,że czytam książkę,tak realnie to wszystko opisujesz.Pięknie,powodzenia.Będę tu zaglądała.Pozdrawiam.

B.Sz 15-07-2011 10:35

niko
 
nie potrafię tak ładnie pisac jak Ty
zamieszczam wiersz , który oddaje w pełni moją tesknotę
za wsią ,mojego dzieciństw
Kto dziś pamięta te dawne lata
w bzach i jaśminach schowana chata
Na dachu złote słomy poszycie
Pod oknem malwy w pełnym rozkwicie

Skrzypiący żuraw, stągwie drewniane
sztachety w płocie nie malowane
garnki gliniane, posciele lniane
Echo kijanek, wcześnie nad ranem
I polne kwiaty, zioła jagody
Sad antonówek pięknej urody
Poziomki w lecie dorodne grzyby
teraz też mamy ale na niby
A wieczorami koncerty żabie
zielona rzęsa na dzikim stawie
Wąsate raki na szczypcach grały
smaku fenolu nie wyczuwały
Na łąkach konie i mleczne krowy
Dzwoniły pęta oraz podkowy
słodka to była dla nich niewola
Nie znały strach-plagi ebola
W sadzawce,stawie, zwyczajnym rowie
gdzie smukłe trzciny,dzikie sitowie
Mleko chłodzili w blaszanych kaniach
na wierzchu pyszna żółta śmietana
Na liściach chrzanu bochenki chleba
krzyżem znaczone prożbą do nieba
Siwa kapusta z grochem i kaszą
kraszona była sadłem kiełbasą
W oberżach lało się stare wina
Nie oszczędzano nawet węgrzyna
Cne śliwowice i pitne miody
Oraz dziewice pięknej urody
Wciąż na kopciuszka był popyt wielki
które traciły z nóg pantofelki
Dzisiaj pod lasem stoi ich wiele
i gubią duszę nie pantofelek
Jeżeli chcesz wiedzieć co mgła osłania
Starodruk sięga aż do zarania
Wtedy ludziska swiat szanowali
kromka upadła- wnet całowali
A teraz pełne śmietniki chleba
kwitnące pleśnią, skargą do nieba
A ludzie szemrzą ciągle im mało
może przypomniec by się przydało

Nika 15-07-2011 11:39

Dzięki dziewczyny!
B.Sz-czy to twój utwór?Znakomicie pasuje do tego wątku.

Nika 15-07-2011 11:41

Wiktor Korecki
 
Dwa obrazy przedstawiające urokliwe chaty z malwami



Uploaded with ImageShack.us



Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 11:47

Mój spacer dobiega końca.Widzę już kontury babcinego domku wyłaniające się za owocowego sadu.Na niewielkim wzniesieniu rosną tuż nad drogą równym rządkiem śliwy-węgierki i mirabelki.Babcia robi z węgierek kwaśne,czarne jak smoła powidła w żeliwnym kociołku ustawionym nad paleniskiem,które skonstruował przed domem dziadek.Część wędzi domowym sposobem, z części robi pyszną śliwowicę.Mirabelki-takich już dzisiaj nie ma -to poemat słodyczy i aromatu.żółto-pomarańczowe,soczyste niebo w gębie.W sadzie rośnie też kilka jabłoni,grusz i cztery rozłożyste orzechy.



Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 11:52

jabłka papierówki
 
to kwintesencja lata...pac, pac spadają na trawę te najdojrzalsze, najsłodsze..aromat niezapomniany.Najładniejsze dziadek zrywa sam i ostrożnie układa w wiklinowym koszyku.Zawiezie je na targ w Wieliczce.Jabłka-szare i złote renety /najlepsze na szarlotkę/ twarde ,zielone i bardzo słodkie kosztele lub nieduże pachnące koksy-leżą w chłodzie stodoły w drewnianych skrzynkach.Te zabierze sąsiad,który wozem zaprzężonym w kasztanki zawiezie je na sprzedaż.



Uploaded with ImageShack.us

Nika 15-07-2011 11:53

Na wsi
Siano pachnie snem
siano pachniało w dawnych snach
popołudnia wiejskie grzeją żytem
słońce dzwoni w rzekę z rozbłyskanych blach
życie - pola - złotolite

Wieczorem przez niebo pomost
wieczór i nieszpór
mleczno krowy wracają do domostw
przeżuwać nad korytem pełnym zmierzchu.

Nocami spod krzyżów na rozdrogach
sypie się gwiazd błękitne próchno
chmurki siedzą przed progiem w murawie
to kule białego puchu
dmuchawiec

Księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać

Przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem

Józef Czechowicz


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:36.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.