Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Rodzina bliższa i dalsza (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-rodzina-blizsza-i-dalsza-97.html)
-   -   Nasze dzieci na emigracji (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/rodzina-blizsza-i-dalsza/t-nasze-dzieci-na-emigracji-3450-print.html/)

Malwina 05-11-2008 20:00

Nasze dzieci na emigracji
 
Moi kochani, ponieważ borykam się z emocjami związanymi z tym tematem osobiście, chciałabym podzielić się nimi z Wami-tymi , których dzieci, mężowie wyjechali, którzy macie też pewne przemyślenia , refleksje, może w ten sposób otworzymy zawór bezpieczeństwa i upuścimy pary jedni, a inni utwierdzą nas ,że to "oczywista oczywistosć", a jeszcze inni...poczytajmy...

Malwina 05-11-2008 20:07

Moje dziecko wykształcone tu w Polsce pojechało za swoją miłością do Irlandii- to było 3 lata temu..wprawdzie dostało pracę w swoim zawodzie dziennikarza, dodatkowo pracuje w markecie,skończyła długi kurs tłumacza, mają przytulne mieszkanko...a mnie tak strasznie żal,że oddaje swoją wiedzę obcemu krajowi,że tu życie toczy sie inaczej, rodzice starzeją się, w rodzinie rodzą się umierają, żenią a ona jak wróci będzie poza tym co już sie zdarzyło, niczego nie nadrobi..a kiedy wróci?jej partner studiuje tam jeszcze 1,5 roku..ona chciałaby już wrócić i jednoczesnie nie opuszczac jego - bardzo trudne.A mnie z tym problemem źle, nie opuszczają mnie mysli o niej.Co zyska, co straci, na ile sie zmieni, co dalej , kiedy....pomóżcie dyskusją...

Lila 05-11-2008 20:08

Mój syn od pięciu lat w Londynie mieszka i pracuje.Twierdzi ,że jest to jego miejsce na ziemi .No cóż.Ode mnie do Londynu bliżej niż do Warszawy.
Skok na Pyrzowice i ..fruuu ..niecałe 2 godziny.

Alsko 05-11-2008 20:14

Malwinko,
 
temat mnie nie dotyczy teraz. Ale kiedyś - tak.

Jedno wiem - związkom z rodzicami takie rozstania mniej szkody czynią niż związkowi z partnerem.
Co Twoja córka zyska, co straci? Nie przewidzisz, nie da się.
Malwinko, to Ty nam wkładasz do głowy: myślcie pozytywnie. Musisz to zastosować :D

Malwina 05-11-2008 20:20

myślę pozytywnie, bo jeśli nie, to do tej pory bym zwariowała, ale nie powiem łatwo nie jest, poza tym tak bardzo (jak każda chyba matka ) chciałabym jej oszczędzić zawirowąń,jest jeszcze taka młoda a wzieła na siebie duży cięzar-daje sobie radę wydaje się swietnie, ale czuję ten koszt...

Alsko 05-11-2008 21:37

Oszczędzić zawirowań?
Malwinko, nie da się! Też bym chciała i rozumiem doskonale Twoje niepokoje.
Ale tak to jest, że już się nie da rozpostartymi rękami łagodzić potknięć.
Możemy być tylko podporą, kiedy dzieci zwrócą się o pomoc. I niepokoić się...
Taka nasza rola nie do pozazdroszczenia.

krystynas53 05-11-2008 21:44

Przychodzi taki moment, że dziecko Twoje dorośleje i "odcina pępowinę".
Moja córka 14 lat temu wyjechała z Polski do Niemiec. Ciężko mi było, oj ciężko. Teraz Ewa ma 34 lata, swoje dorosłe życie ułożyła tam, skończyła studia, jest szczęśliwa i to jest najważniejsze.
Jakby mieszkała w Warszawie to miałabym do niej dalej, niż do Berlina.
Nie wraca do Polski, bo musiałaby wszystko zaczynać od początku.
Przypuszczam, że gdyby mieszkała we Wrocławiu nie widywałybyśmy się częściej. Takie jest życie - ot co! Trzeba dzieciom pozwolić odejść.
A my mamy swojego Seniora, komputer i rozmowy na Skype z dzieciakami.

Mar-Basia 05-11-2008 21:59

Malwinko, rozumiem Twoje niepokoje, serce Matki. Nie zapomne, kiedy po raz pierwszy musialam rozstac sie na dluzej z moimi najstarszymi synami - pojechali na studia do USA - bardzo tesknilam, brakowalo mi ich obecnosci, mimo, ze czesto bywalam w Stanach - to nie bylo to samo, jak miec moich "malcow" pod dachem, usiasc przy stole i zjesc wspolna kolacje. Potem reszta dzieci powoli wyszla z domu i sie przyzwyczailam. W dniu dzisiejszym, zyjemy kazde w innym miejscu, ciagle bardzo mi brakuje mojej gromadki. Jestem super szczesliwa jak nas odwieza w weekend, spedza z nami swieta. ..nawet krotki telefon wywoluje usmiech na naszych ustach. Z drugiej strony, nie wyobrazam sobie stanac na ich drodze , zabronic aby zyli szczesliwie. Zobaczysz wszystko sie ulozy, bedziecie obie szczesliwe z corka. Powoli oswoisz sie z sytuacja.

Pani Slowikowa 05-11-2008 22:14

Cytat:

Napisał malwina
Moje dziecko wykształcone tu w Polsce pojechało za swoją miłością do Irlandii- to było 3 lata temu..wprawdzie dostało pracę w swoim zawodzie dziennikarza, dodatkowo pracuje w markecie,skończyła długi kurs tłumacza, mają przytulne mieszkanko...a mnie tak strasznie żal,że oddaje swoją wiedzę obcemu krajowi,że tu życie toczy sie inaczej, rodzice starzeją się, w rodzinie rodzą się umierają, żenią a ona jak wróci będzie poza tym co już sie zdarzyło, niczego nie nadrobi..a kiedy wróci?jej partner studiuje tam jeszcze 1,5 roku..ona chciałaby już wrócić i jednoczesnie nie opuszczac jego - bardzo trudne.A mnie z tym problemem źle, nie opuszczają mnie mysli o niej.Co zyska, co straci, na ile sie zmieni, co dalej , kiedy....pomóżcie dyskusją...


Malwinko, ale przeciez ciesz sie ze oni maja zamiar wracac!! Popatrz ile jest takich mlodych ktorzy nie wracaja..
Ja bylam takim "dzieckiem na emigracji" Teraz wiem co czuli moi biedni rodzice.. Ale wtedy byla to rzadkosc w Polsce.. ( lata 70)i pewnego rodzaju ciekawostka..
Jezdzilam do kraju jak moglam najczesciej.. ale mimo tego nie bylo to dostateczne i trudno mi bylo nauczyc dzieci polskosci takiej jakiej chcialabym..

Malwina 05-11-2008 22:23

Nawet nie wiecie jak bardzo mi takie Wasze doświadzcenia, refleksje potzrebne...

jakempa 05-11-2008 22:28

Malwinko, mój zięć wyjechał do Anglii 5 lat temu, z konieczności zarobienia na ratowanie mojej wtedy bardzo cięzko chorej wnuczki, córka została tutaj z 2 córeczkami i zmaganiem się z nowotworem jej dziecka, widziałam co ona przeżywała tutaj, jak tęskniła za mężem a dzieci za ojcem, miała tutaj mnie, chociaż wiele ukrywała cierpień, żeby mnie nie dobijac, po moich wcześniejszych różnych przeżyciach, zięć starał się jak mógł, ale nie widział walki o życie dziecka, które strasznie cierpiało, kiedy chorobę pokonano, córka zabrała dzieci i dołączyla do męża, początki byly trudne, ja wciąż płakałam, tęskniłam, bałam się o nich, ale to jest za nami, dzisiaj są tam szczęsliwi, dzieci chodzą do elitarnej szkoly, wspaniale się uczą, córka i zięc pracują w swoich zawodach, dobrze zarabiają, kupili już dom, który bez wyrzeczeń spłacają, dziecko jest pod stałą fachową kontrolą onkologiczną, są bardzo szczęśliwi, mają tam przyjaciół, mieszkają nad oceanem w pięknym miejscu, ja do nich jeżdżę i oni tutaj przyjezdżają, mamy stały kontakt dzięki internetowi , no jak zatęsknię 1,5 godziny lotu i jestem w Anglii, ważne że znależli swoje miejsce na ziemi, to ich życie i nikt za nikogo życia nie przeżyje, więc akceptuję ten wybór i cieszę się ich szczęściem, a że nieraz bardzo tęsknię? No trudno, to też jest coś co musi towarzyszyć codzienności.

Malgorzata 50 05-11-2008 22:47

Cytat:

Napisał Alsko
Oszczędzić zawirowań?
Malwinko, nie da się! Też bym chciała i rozumiem doskonale Twoje niepokoje.
Ale tak to jest, że już się nie da rozpostartymi rękami łagodzić potknięć.
Możemy być tylko podporą, kiedy dzieci zwrócą się o pomoc. I niepokoić się...
Taka nasza rola nie do pozazdroszczenia.

A mnie się udało kompletnie przeciąć pępowinę przez to że ...sama wyjechałam na dwa lata .Moje dzieci do spokojnych nie nalezą ,ale udało mi się wypracować postawę obserwatora -obserwuję,przyjmuję do wiadomości i mam nadzieję ,że cokolwiek zdecydują ,gdzie będą mieszkać będą szczęśliwe,uznaję ,że to jest ich wybór i powiem szczerze ,że nie przeżywam zanadto decyzji o wyjazdach itd.A oszczędzić zawirowań się nie da -człowiek jest tak skonstruowany ,że uczy się wyłącznie na własnych błędach.
Malwinko ciesz sie ,że córka jest zdowolona ,ze jest tam gdzie jej serce mówi ,że powinna być .A to gdzie robi uzytek ze swojego doswiadczenia ,umiejetnosci ,talentu itd to naprawdę wszystko jedno.

Malwina 06-11-2008 10:07

oj dziewczyny bardzo mi to wszystko , co piszecie porzadkuje moje szufladki, aczkolwiek nie do końca, ale myśle że do końca to nie będzie nigdy....wzruszona jestem kazdym wpisem- nie wiem dlaczego rozklejam sie, moze mam taki czas akurat...
Moje dziecko odcięło pępowinę jednym cięciem, które w owym czasie było bardzo dla mnie bolesne, ale czas zrobił swoje..Tak, moje dzieci chca wracać za 1,5 roku.Istotne jest to, ze moja córka nie jechała za granicę za pieniedzmi tylko za miłościa..a tak sie zdarzyło, że zaczęła pracowac w swoim zawodzie i pieniądze same zaczęły przychodzić, no i została zaręczyli się w Polsce no i są tam zarabiając no własnie na co?mieli plany kupna mieszkania...a przeciez przy tak lecącym euro i drożyźnie tu te pieniązki ich dewaluują sie i myslę sobie, Boze tyle pracy, wyrzeczeń a finansowo jakby stali w miejscu- żal mi ich.Z drugiej strony- jescze inny problem, który mnie męczy-Ona kocha dzieci, wiem, ze teoretycznie by chciała, ale narazie nie, bo jeszcze nie czas...boje sie bardzo ze jak tu wróci, zacznie od poszukiwa n pracy, robienia "kariery" zawodowej(co może byc bardzo trudne-musi wejść w realia tutejsze, które będa po 5 latach zupełnie inne)i znowu sprawy macierzyństwa sie odłozą w czasie, a kiedy naprawde będa chc ieli miec dzieciatko, moga byc problemy, bo to póxno, bo stres itd...To sa te moje obawy...
Jakempo tez przeszłas szkołę, nie zazdroszczę..ale Twoi już maja swoją stabilizację i oni sa spokojni i Ty możesz odetchnąć, a moi jak na ruchomych piaskach...Małgosiu-tak, ale chciałabym, zeby uczyli sie trochę na naszych błędach , nie tylko parząc sobie "czułki" na swoich- chyba kazda mama tak by chciała, a może tylko takjie głupie jak ja?Marbello a jednak ciagle brakuje Ci Twojej gromadki?...Słowiczko,boję sie ,czy rzeczywistośc tutejsza nie zabije ich planów..Poza tym Małgorzatko masz rację z tym wykształceniem, ale ja jednak uważam ,że tu nasz kraj potzrebuje madrych , wykształconych ludzi...cholera, to chyba patriotyzm, albo co? Dobrze,ze jesteście...

Nika 06-11-2008 15:35

Moja córka wyemigrowała 10 lat temu za miłością...Mieszka 1000km ode mnie,i mimo upływu czasu bardzo za nią tęsknię,ale skoro dobrze sie tam czuje,znalazła dobrego męża,pracę-muszę to zaakceptować.dzięki niej poznałam kulturę Włoch,zwiedziłam cudowne miejsca.Serce matki chiałoby mieć dziecko blisko siebie,ale dziecko jest dorosłe,więc szanuję jej wybór,z którego jest zadowolona.

Malwina 06-11-2008 15:39

Ale z tego krótkiego wpisu wnioskuję ,że też na swój sposób cierpisz...Niko

Mar-Basia 06-11-2008 16:21

Malwino, jezeli moge cos poradzic Twojej corce i przyszlemu zieciowi, to to aby jak najdluzej siedzieli "zagranica" i korzystali z przywileju, ze maja dobra i ciekawa prace. Obawiam sie, ze w Polsce tego nie osiagna - przynajmniej nie dzisiaj.

Malgorzata 50 07-11-2008 00:18

I tu się nie zgodzę jeśli mają praktykę zagranicą i są wykształceni oraz młodzi mają szanse na b.dobre życie w Polsce.

Malwina 11-11-2008 20:53

Byłam w ubiegłym roku u dzieci w Irlandii 10 dni- popatrzyłam na ich życie codzienne-praca, dom, pub noc, praca , dom, pub, noc...potem juz bez pubu, bo ile można...jedno wraca o 18, drugie po 22 i tak naokragło...
Jutro wyjeżdza pzryszła tesciowa do naszych dzieci -też na 10 dni...wesprze ich, zazdroszczę jej..jedzie prosto na ich oboje urodziny ..to dwa skorpiony...
Ale, nie martw sie Ewka ,oboje przyjeżdzają pierwszy raz razem na święta Bozego Narodzenia - to już nie długo...nie długo....

Alsko 11-11-2008 21:01

Malwinko,
mój syn jest w Polsce, w tym samym mieście co ja.
I... praca, ok. godz. 21.30 dom, często gęsto jeszcze praca do późna... I tak w kółko Macieju.
I tak to trwa i trwa. Stale słyszę, że już za chwilę, za moment będzie normalniej...

Nie smuć się! Dadzą radę! I Ty też dasz radę :D

Malgorzata 50 11-11-2008 21:04

Cytat:

Napisał malwina
Byłam w ubiegłym roku u dzieci w Irlandii 10 dni- popatrzyłam na ich życie codzienne-praca, dom, pub noc, praca , dom, pub, noc...potem juz bez pubu, bo ile można...jedno wraca o 18, drugie po 22 i tak naokragło...
Jutro wyjeżdza pzryszła tesciowa do naszych dzieci -też na 10 dni...wesprze ich, zazdroszczę jej..jedzie prosto na ich oboje urodziny ..to dwa skorpiony...
Ale, nie martw sie Ewka ,oboje przyjeżdzają pierwszy raz razem na święta Bożego Narodzenia - to już nie długo...nie długo....

Malwino to chyba znak czasów ,moje mieszkające w Polsce dzieci ,też konczą pracę nie wcześniej niż o 20...ja zresztą też .Ale zarobią sobie i wrócą czy nie będzie im się żyło lepiej.:) A do Świąt niedaleko:)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:40.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.