Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Choroby, badania, terapie (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-choroby-badania-terapie-87.html)
-   -   Klub Raczków (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/choroby-badania-terapie/t-klub-raczkow-2405-print.html/)

Basia. 26-04-2008 18:23

Klub Raczków
 
Zakładam ten wątek dla osób, które zmagają się /niestety/ z rakiem. Tutaj możemy wzajemnie się wspierać i dzielić swoimi doświadczeniami.

Ewita 26-04-2008 19:05

I bardzo dobrze!!!
 
Bo zainteresowała mnie teoria Babki Gratki i bym chciała na ten temat podyskutować. No bo tak. Wzbierają we mnie (zakładam) złe emocje. Ja je przełykam, idę dalej, nakładają się na to kolejne stresy, niepowodzenia, klęski większe i mniejsze. Jak mam to wyrzucić z siebie???
To samo pytanie zadała Babciela. No więc co? Tańce dzikie afrykańskie? Głośny krzyk? Gra w ruletkę?:D A może rozbić tak ze dwadzieścia schaboszczaków i na nich się wyżyć?
Jestem na etapie nie tyle mobilizowania sił, bo zmobilizowana jestem mocno, ile uczenia się choroby, organizowania pomocy swemu organizmowi, żeby dał radę.

donka 26-04-2008 19:28

Ewitko a jaka jest teoria Babki Gratki, jestem pośrednio
zainteresowana tematem.

Ewita 26-04-2008 19:30

Tu znajdziesz, Donka!
 
No i mi się wkleić nie chce ten adres, psia kostka! Drugi raz próbuję! Jakaś jestem niecytata, niepisata, albo co?
http://www.klub.senior.pl/informacje...ten-watek-page
Inaczej: w Informacjach, wątek "Ewita, z wielką przykrością..."

donka 26-04-2008 19:36

Niestety strona się nie otwiera,powiedz w jakim wątku i mniej więcej kiedy.

Basia. 26-04-2008 19:36

Donko wklejam:
 
Koniecznie przeczytajcie
Ewita, Basia i każdy, kto walczy z autoimmunologiczną chorobą!

Koniecznie przeczytajcie przynajmniej pewne rozdziały z książki
"Ciało a stres" Gabora Mate` . Wyd. Świat Książki, 2004.
Jest tam rozdział o "osobowości nowotworowej". Jeżeli charakteryzuje Was nadzwyczajna gotowość do współpracy, cierpliwość, akceptacja wszystkiego w otoczeniu ,unikanie konfliktów, łagodność, spokój, to musicie się nauczyć wyrażać gniew, złość, zrezygnować z kreacji siebie jako osoby silnej i szczęśliwej. Nie tłumcie negatywnych emocji. W ten sposób pomożecie własnemu układowi immunologicznemu zwalczyć chorobę.
Życzę powodzenia w tej walce, przesyłam mnóstwo serdeczności.

P.S. Choroby autoimmunologiczne to: nowotwory, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie stawow, choroby skóry i chyba alergie.
__________________


Jeszcze napiszę co wyczytałam w książce Gabora Mate'.
Odpowiedź Pani Słowikowej i Stanleyowi: Autor książki przez wiele lat był lekarzem rodzinnym i koordynatorem medycznym Oddziału Opieki Paliatywnej szpitala w Vancouver. Spotkał wielu pacjentów z przewlekłymi chorobami takimi o których pisałam w poscie nr 56, a dla ścisłości muszę dodać, że wymienia jeszcze inne choroby autoimmunologiczne:
wrzodziejące zapalenie jelita grubego, zespół przewlekłego zmęczenia, zespół nadwrażliwego jelita, fibromialgię, endometriozę, cukrzycę, choroby reumatyczne i migrenę.
Z jego obserwacji wynika, że ludzie zapadający na te schorzenia nie potrafili mówić "nie" w ważnych sferach swego życia. Byli poddani stresowi psychicznemu i negatywnym emocjom, często w dzieciństwie. Jedną z negatywnych emocji jest wstyd , inną strach, długotrwały smutek, strapienie, niezdolność do radzenia sobie z trudną sytuacją, konflikty małżeńskie, rozwód, separacja, bezsilność. Szczególny nacisk kładzie na życie w sytuacji gdy dziecko lub dorosły nie ma możliwości ani walki ani ucieczki od czynników stresujących , np śmierć rodzica, odrzucenie, pijaństwo rodzica lub współmałżonka.
Autor przytacza wyniki badań, które prowadzono na dużą skalę w Europie i Ameryce polegające np na wywiadach psychologicznych i typowaniu kto z badanych może zachorować na np na raka . Po 10 latach sprawdzono zachorowania i okazało się, że była 78 % przewidywalność w przypadku raka płuc i 96 % w przypadku raka piersi ( te badania były robione w byłej Jugosławii i w Niemczech) Innych cyfr nie zanotowałam, a książki nie posiadam. Przeczytałam ją w sanatorium i "przemówiła "do mnie.
Podsumowując można stwierdzić, że gdy zagrożona jest integralność psychiki zaczyna chorować ciało fizyczne. Choroba ma nie tylko jakąś historię, ale opowiada jakąś historię. Choroby autoimmunologiczne są kulminacją trwającego przez całe życie zmagania z samym sobą.
Oczywiście to są sprawy statystyczne. Tak jak nie każdy rzucony na głęboką wodę utonie, tak i nie każdy poddany długotrwałym i licznym stresom zachoruje.

Gabi K. 26-04-2008 19:42

Już walczysz-tak trzymaj dziewczyno!
 
Cytat:

Napisał Ewita
No więc co? Tańce dzikie afrykańskie? Głośny krzyk? Gra w ruletkę?:D A może rozbić tak ze dwadzieścia schaboszczaków i na nich się wyżyć?
Jestem na etapie nie tyle mobilizowania sił, bo zmobilizowana jestem mocno, ile uczenia się choroby, organizowania pomocy swemu organizmowi, żeby dał radę.

Ewita, sama sobie po części odpowiadasz a najważniejsze , że już zaczynasz walkę, początkowo trochę nierówną, bo przewagę ma Twój haniebny przeciwnik, ale kto jak kto- TY- już wzięłaś go za łeb!

Gabi K. 26-04-2008 19:59

Raczki
 
"Rak"-brzmi obrzydliwie, a niezależnie od wieku czy płci, zawsze jest szokiem dla nas,stąd może wywołać całą gamę różnych, przeplatających się, nawet skrajnych, emocji, emocje te nie są niczym złym, są naturalną reakcją na tak trudną sytuację.

Ewita, Bogu dzięki, że nie zdałaś się na los – „co ma być to będzie, ja i tak nic nie mogę zrobić”.Ty już walczysz , zadając pytania " co mam robić, dlatego masz największe szanse na wyzdrowienie. Nastawiona na walkę, aktywna i optymistyczna, niejako mobilizujesz samą siebie i swój organizm do walki, do przeciwstawiania się obcym, chorym komórkom. A wiadomo, że nastawienie psychiczne mobilizuje układ immunologiczny i wzmaga jego pracę, a co za tym idzie zwiększa swoją szansę na wyzdrowienie. Babciela chyba to potwierdzi.


W każdym z etapów chorowania niezwykle ważna jest rola wsparcia, jakie dostaniesz. Myślę, że tu w Klubie nie będzie Ci go brakowało, bo lubimy Cię a ja zakochana jestem w Twoich wierszach:)

Wszystkie nasze dobre myśli na pewno krążą teraz koło Ciebie.

Stanley 26-04-2008 20:01

Mnie ta teoria wydaje się wymyślona,Natomiast nastawienie do tego co nas spotkało jest kluczowe zwłaszcza jak człowiekowi przedstawiają sublokatora to przyznaję są trudne chwile , ale po oswojeniu i zaprzyjażnieniu się z towarzyszem już jest normalnie i tutaj tylko osobowość gra rolę przeciez dalej jestem taki jaki byłem a mam tylko dodatek ale do siebie.Przynajmniej ja tak to rozumię i jako członek klubu tak to przeżywam. Nic się nie zmieniło no może mam teraz większy dystans do otaczającej mnie rzeczywistości ale nic więcej.

Ewita 26-04-2008 20:02

Gabrysiu!
 
Jest nas tu na forum więcej, takich wojowników! Są tacy, co już parę ładnych lat wygrali i wcale nie spieszy im się do zakończenia tej gry. :D Uczę się od mistrzów!
I cudowne jest to, że ani przez moment nie byłam sama. Czuję wsparcie.

Basia. 26-04-2008 20:29

Przyzwyczaiłam się do lokatora
 
siedzi cicho, nie rozrabia więc mnie nie wkurza. :) Żyjemy sobie razem od prawie 4 lat i jest ok. :)

Stanley 26-04-2008 20:48

Basiu mój mnie lubi 3 lata. Ewity murzyńskie tańce mi się podobają.Ewita jak masz ochotę i potrzebę to rób to ale nic przeciw swojej naturze przecież nic się nie zmieniło.Masz teraz tylko dodatek ale do siebie i nic więcej.Mnie to nie przeraza kiedyś i tak jest koniec ważne jak jest teraz, żyć trzeba pełnie a nie rozmyślać o lokatorze.A chętnie bym popatrzył na te tańce w Twoim wykonaniu:D

Basia. 26-04-2008 21:15

Staszku
 
mnie też bardzo podoba się postawa Ewity i jetem gotowa przyjechać na jej występy taneczne do Łodzi. :D Założyłam ten wątek między innymi po to żeby osoby będące w takiej sytuacji jak my przekonały się, że rak to nie wyrok i że można normalnie o tej chorobie mówić bo jest to choroba jak każda inna. Trzeba iść do przodu i nie poddawać się.

chickita 26-04-2008 21:19

Ewuś, juz wiem, co i jak bo poczytałam. Jedno WAM kurna powiem. Dumnam jak paw, ze znam takich ludzi jak WY. Macie siłe i macie wiare. Łbem wale o kolana w pokłonie. Wszystkich przytulam i buziaka daje.

gratka 26-04-2008 21:45

Ewita prostuję, to nie jest moja teoria, ja tylko pochłonęłam książkę gdy byłam w Ciechocinku . Hipoteza opisana w poscie 6 wydaje mi się dosyć mocno udokumentowana naukowo, dlatego nazwałabym ją teorią. Książkę można kupić w księgarniach internetowych, autor jest znanym amerykańskim lekarzem i popularyzatorem wiedzy medycznej. Gdy na wyszukiwarce YAHOO!wrzuciłam jego imię i nazwisko - zaoferowała 1500 000 odnośników, a to o czymś świadczy , to już nie jest ble ble.
On tam nie podaje sposobów terapii tylko ogólne wskazówki i jakby co to kieruje do psychologa.
Pytajcie o co chcecie, zrobiłam trochę notatek, kilkanaście stron skserowałam, jak potrafię to odpowiem.

jolita 27-04-2008 00:16

Kochane Skarbonki Raczków
 
1 Załącznik(ów)
jestem całym sercem z Wami i wierzę, że to spotkanie w Klubiku doda Wam więcej sił i pozwoli pokonać paskudnego wroga Załącznik 14405

Ewita 27-04-2008 06:50

Zapraszam, Staszku!
 
Cytat:

Napisał Stanley
Basiu mój mnie lubi 3 lata. Ewity murzyńskie tańce mi się podobają.Ewita jak masz ochotę i potrzebę to rób to ale nic przeciw swojej naturze przecież nic się nie zmieniło.Masz teraz tylko dodatek ale do siebie i nic więcej.Mnie to nie przeraza kiedyś i tak jest koniec ważne jak jest teraz, żyć trzeba pełnie a nie rozmyślać o lokatorze.A chętnie bym popatrzył na te tańce w Twoim wykonaniu:D

I tak przecież mam tango obiecane - można połączyć! :D Poczekajcie troszkę na mnie, co? Odwalę te kilka chemii i naświetlań i zrobimy sobie zlot, jakiego jeszcze nie było!
Podchodzę do nowotworu podobnie jak ty, Staszku i jak Basia! Kolejna upierdliwość losu, nie pierwsza przecież! Tyle tylko, że wyrżnąć paskudy się nie da, więc inaczej trzeba do jegomościa podejść. Ja jestem taka sama jak byłam i fakt stwierdzenia choroby przecież mnie nie zmienił. Cały czas jestem ciekawa świata, marzę (bo bez marzeń byłoby beznadziejnie) i chcę do ludzi.
Trzy lata temu mój mąż przegrał walkę z nowotworem. Jemu los nie dał szansy. A jednak walczył uparcie i wspaniale do samego końca. Dobijała mnie wtedy bezradność, brak jakiejkolwiek możliwości przeciwdziałania. Ale teraz bezradna nie jestem i mam zamiar to wykorzystać w pełni.
Zgodnie z zasadą "trzymajmy się kupy, kupy nic nie ruszy" -
nawet nowotwory zwieją, kiedy nasza silna grupa zacznie rozrabiać (pozytywnie, oczywiście):D

Ewita 29-04-2008 13:18

No i jak tam, Raczki kochane?
 
Melduję, że u mnie po kilku dniach spadku formy - samopoczucie wraca do siebie. Może nie do końca, ale cudów przecież nikt nie wymaga, prawda?:D
Wczoraj zawędrowałam z Anką na rynek, zakupiłyśmy adidasy dla Berbecia i skarpetki dla mnie. Połaziłam sobie i dobrze mi było. I nie padłam nawet po powrocie do domu, a to znaczy, że nie jest źle. Mam nadzieję, że następne chemie też da się przeżyć...

Basia. 29-04-2008 15:17

Ewito
 
miło się czyta takie wiadomości, u mnie forma też powoli się poprawia :) pamiętaj, że u Buniu w końcu sierpnia albo na początku września odbędzie się sabacik i będziesz tańczyła zbójnickiego. :) Kupiłam tę książkę, o której pisała Janeczka. Czekam na przesyłkę.

jolita 29-04-2008 17:13

Ewitko
 
Twój dobry Patron sprawił, że w trudnym dla Ciebie czasie jesteś w gronie przyjaciół, którzy swoją życzliwością góry przenosić potrafią, ale chyba najcenniejsze, że trafiłaś na Basię... Ona wie i ona potrafi... Tak trzymajcie!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:38.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.