Uroki Podkarpacia
Polska południowo-wschodnia, kraina o czystym, krystalicznym powietrzu, czystych rzekach, nad którymi przycupnęły dawne grody . Życie tu toczy się swoim naturalnym biegiem, jak dym z komina wiejskiej chaty.
Podkarpacie to Bieszczady - jedyny w Polsce naturalny i niepowtarzalny krajobraz gór niewysokich, ale dzikich i pięknych. Podkarpacie, to znany wszystkim Łańcut z zespołem pałacowym Potockich, Przemyśl - urocze miasto leżące na pograniczu kultur, ale też Jarosław, Sanok, Jasło, Krosno i Ustrzyki. Miastem wojewódzkim jest Rzeszów. Zapraszam wszystkich forumowiczów do pomocy w tworzeniu tego wątku. Piszcie o wspomnieniach z wycieczek , zamieszczajcie zdjęcia. |
Wspomnienia z Bieszczad...
Wspomnienia mam i owszem... Jakieś trzydzieści parę lat temu, podczas klasowej wycieczki, wędrowaliśmy po tamtych terenach. Zachłyśnięci kobiercem borowiny, po której turlaliśmy się jak po materacu na sprężynach, zorientowaliśmy się, że grupa zniknęła nam z oczu. To była Wielka Rawka, o ile pamiętam, na pewno u zbiegu trzech granic. Nagle rozległo się jakieś chrumkanie. Był to odgłos lochy z młodymi. I jeden Pan Bóg wie w jaki sposób znaleźliśmy się na drzewie. Niestety to wredne stworzenie bez końca próbowało nas z niego strącić, jak ulęgałki. Na szczęście czeski strażnik graniczny usłyszał nasze wrzaski, przepędził rodzinę dzików, a nas doprowadził do grupy. Skończyło się niemal batami, bo wszyscy odchodzili od zmysłów, co się z nami stało! Teraz po latach, wycieczkę tę wspominam z niemal rozrzewniemiem...
|
Babciu Gratko,pokocham te krainę mając naście lat, byłam wtedy na koloniach w Jaśle. Pamiętam taki wiszący na" słowo honoru" most na Wisłoce czy Ropie - już nie pamiętam na której z tych rzek. Biegaliśmy po tym moście /wąskiej kładce/ trzymając się linek.
Panorama Doliny Wetlińskiej |
Dzięki Ci Babko Gratko za ten wątek. Bieszczady to dla mnie wspomnienia studenckie. Jazda autostopem przez całą Polskę, wędrówki z plecakiem, spanie w namiocie albo pod gołym niebem, niedokładne mapy, nagle kończące się ścieżki i miejscowość Mrukowa (chyba tak?) gdzie o 1.00 w nocy przyjęto pod dach dwie zbłąkane, ociekające deszczem duszyczki. I pierwsza kłótnia z chłopakiem, gdy nie chciałam o tej porze zjeść przygotowanych przez niego klusek z... czym? Nie pamiętam. Twarzyczki dzieci przyklejone rano do szyby w oknie, wręczona na drogę osełka swieżo zrobionego masła. I szczera obraza, gdy chcieliśmy zapłacić... I innych wspomnień tysiąc. W grudniu, będąc w Iwoniczu - Zdroju pojechałam na całodniową wycieczkę w Bieszczady. Lał deszcz, tylko od Cisnej przez kilkanaście kilometrów był śnieg... Busik pędził jak szalony. To nie było to... muszę tu wrócić. Chciałabym tak jak kiedyś... z plecakiem...Przejść Połoninę Wetlińską, Caryńską, wejść na Hryszczatą... Ot tak...
|
Mieszkam prawie na granicy podkarpacia,w tym roku w lecie wiele razy byliśmy w pięknych zakątkach tego rejonu,w Bieszczadach nad Soliną,zwiedziliśmy Dolinę Śmierci,Duklę,szlak wspaniałych łemkowskich cerkwi.Mieliśmy wiele zdjęć,ale nie ocalały i to daje powód,by w tym roku znów ruszyć w stare szlaki.Podkarpacie jest piękne.
|
Podkarpacie
Świetnie, że założyłaś ten wątek Babko Gratko!
Z Warszawy w tamte strony daleko, nie mogę tam bywać tam często, jak bym chciała, ani wszędzie tam, gdzie bym chciała. Nie byłam nigdy w Przemyślu, a bardzo bym chciała, ani w pięknym Krasiczynie... Za to byłam - dwa razy - w Łańcucie i zakochałam się w tym miejscu. Wykopię zaraz zdjęcia z tej wycieczki ;) ;) |
|
|
parę fotek - na temat
5 Załącznik(ów)
........Załącznik 12865........Załącznik 12864
........Załącznik 12863........Załącznik 12862 .......Załącznik 12861......... |
|
|
Hoszów
|
|
Pierwsze moje spotkanie z bieszczadzką przyrodą miało miejsce 45 lat temu. Obóz wędrowny, około dziesięciu uczestników, w tym cztery dziewczyny. W Bieszczadach nie było wówczas bazy noclegowej ani w myśli, ani w mowie, ani w postaci materialnej. Nie było sklepów. Plecak z prowiantem (konserwy, makaron, chleb, kocher, paliwo , herbata, manierka itp), zapasowym ubraniem oraz grubym kocem i materacem był tak ciężki, że na początku podróży patrzyłam głównie pod nogi - taka byłam zgięta w pół. Koledzy mieli gorzej, bo nosili jeszcze namioty. Codzienne ciepłe danie to makaron z wrzuconą do niego konserwą mięsną, - jak ludzie poczęstowali - popijało się taki rarytas kwaszonym mlekiem.
Pamiętam zdziczałe opuszczone sady, jakąś obłąkaną staruszkę, która biegła za nami i krzyczała, żeby nie iść na Chryszczatą, bo tam są bandy. Pamiętam też najsłodsze i najbardziej pachnące poziomki - południowy stok, polana pełna dzikich poziomek. We dwie z koleżanką za długo łasuchowałyśmy na tej bożej plantacji, tymczasem reszta grupy schodziła w dół. Nagle na ścieżce, którą powinnyśmy iść pojawił się dzik. Znieruchomiałyśmy jak dwie żony Lota, dzik też. Dzik miał szybszy refleks. Chrząknął i zawrócił ścieżką w tym kierunku, w którym my miałyśmy schodzić w dół. Cóż było robić, ...nie poszłyśmy za dzikiem, wybrałyśmy drogę na skróty. I tu się zaczęła następna przygoda. |
Podczas grudniowego wypadu w Bieszczady przewodnik poinformował nas, że któras z niemieckich firm uzyskała zgode na zakup bieszczadzkich cerkiewek, odrestaurowanie i wykorzystywanie ich zdjęc przy promocji firmowego wizerunku. Na mocy umowy, obiekty te udostępniane są wiernym.
|
|
Miłe zwierzaczki
Jolu to są mieszańce skundlone. Młode dziki są w paski, a stare odyńce mają kły - tzw. szable.
Te pokazane na zdjęciu widzę lepiej ryją od moich kretów!:) |
Babciu-Gratko
|
fajny watek wlasnie w tym roku zamierzam zwiedzic te tereny nocujac po drodze w oferowanych po drodze miejscach i patrzac tylko w mape i przewodnik pozdrawiam z wroclawia
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:56. |
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.