Teso i Paula - dziekuje za odwiedziny. Mysle, ze uda mi sie pokazac wszystkim troche Omanu, ktory udalo nam sie "liznac" w kwietniu tego roku.
Marzylismy, ze uda nam sie przemierzyc jeden ze szlakow handlowych po ktorym poruszaly sie karawany wiozace wonne kadzidla...jedwabne szaty, przyprawy. W tych odleglych czasach Oman byl waznym i bogatym panstwem. Zamykalam oczy, przypominalam sobie opowiesci „Z tysiaca i jednej nocy”, cofalam sie do lat przed nasza era i widzialam mityczne, zaginione na pustyni miasto Ubar (Iram) o ktorym krazy ciagle pare legend. Przesuwaly mi sie przed oczyma jego pelne splendoru, skapane w zlocie swiatynie, pelne przepychu palace, haremy i jego mieszkancy Ubaryci.
Wracala mgliscie historia, wiara w kamiennych bozkow, krol Shaddad, ostrzezenia proroka Huda, zniszczenie miasta, ktore zniknelo pod piaskami jak Atlantis..
Z przerazeniem myslalam o handlu niewolnikami z Czarnego Ladu w ktorym Oman odgrywal powazna i niechlubna role.Mysli biegly do filmow Nicholasa Clappa, amatora archeologa i producenta filmowego.
(zdjecia zeskanowane z pocztowek)
Czekalismy dosc dlugo zanim udalo nam sie „liznac” Oman w kwietniu 2011. Dwa dni – stanowczo za malo – wrocimy tam z pewnoscia – pod warunkiem, ze zdrowie bedzie dla nas laskawe.