Mam w pracy kierownika, bardzo zdolny facet ale co kilka zdań używa słowa 'bynajmniej'. To jest przeczenie a właściwie wzmocnienie przeczenia a on to używa jak samo wzmocnienie wypowiedzianego zdania. Osoba z którą również często się spotykam prawie na koniec każdego zdania używa 'nie'. Z kolei mam jednego pracownika, łebski facet ale w każdym zdaniu musi być k...a, a nieraz jak zdanie długie to i trzy k...y.
Niestety ale niektóre dowcipy i kawały tracą sens bez tych wulgaryzmów. Ja się ciągle muszę z tego spowiadać ale nigdy nie dostałem za to pokuty, bo księdza inne sprawy interesują.
Ale może to nie na temat.