„Kura domowa” - brzmi pogardliwie – tak uważam – jednak nie wszystkie kobiety zajmujące się domem, wychowaniem dzieci zasługują na takie pogardliwe miano.
Jeżeli robi się coś z wyboru i z miłością, jednocześnie wnosząc do tej pracy całą siebie, pamiętając o tym aby rozwijać samą siebie, pamiętając o poszerzaniu swoich horyzontów przez całe swoje życie – to, to jest to ! Znam jednak takie kobiety, które niby pracowały, obcowały na co dzień z ludźmi, to jednak horyzonty pozostały na poziomie „kury domowej”. Wszystko zależy od kobiety, od jej otwartości na otoczenie i na nowości, od umiejętności samodzielnego rozumowania i myślenia, a przede wszystkim od umiejętności wyciągania wniosków. Jeżeli „ kura domowa” należy do osób, których życie uczy – to niech sobie będzie KURĄ DOMOWĄ – ja to szanuję.