Wczoraj jedna pani zwyzywala mnie od starych krów. Była sporo starsza ode mnie i niewątpliwie bardzo nieszczęśliwa (chyba coś miała z głową a to wielkie nieszczęście). Przeszkadzała jej moja duża torba w autobusie, wpadła na nią, a potem się przepchnęła do drzwi wyjściowych i a na koniec żeby usprawiedliwić swoje chamstwo i nieporadność zwyzywała mnie, zaniemówiłam w szczękopadzie i wydobył się z moich ustów jedynie śmiech, co było bardzo niegrzeczne, ale taka ilość starych krów jaka spadła na moją głowę niech będzie usprawiedliwieniem.