Rok 2012, początek wieczoru spędziłam w filharmonii z kolegą. Było pięknie, kocham muzykę, zaproponowałam to wyjście i oboje bawiliśmy się wspaniale. Koncert skończył się o 22. Po powrocie do jego domu, jak by ręką odjął nastrój sylwestrowy, a że był to standard tej znajomości, nie wytrzymałam i o 23.50 postanowiłam, że moje noworoczne postanowienie będzie brzmiało – bądź szczęśliwa! Ubrałam kurtkę, życzyłam wszystkiego dobrego i wyszłam, dosłownie zamykając za sobą drzwi. Nie martwcie się o kolegę, przed wyjściem spokojnie i z pełnym zrozumieniem popatrzyliśmy sobie w oczy, oboje czuliśmy, że dalsze bycie jest na siłę. Szłam w fajerwerkach noworocznych, serdecznie składając przechodniom życzenia noworoczne. To nie jest smutna historia
ale opowieść o odwadze, która i mi i mojemu koledze dała wolność. Następny Rok był udany dla mnie i dla niego
Oboje jesteśmy w nowych, udanych związkach. Mam 59 lat, ale nigdy nie jest za późno na szczęście!