Dwa razy brałam udział w seansach hipnotyzerskich, niereligijnych. Pierwszy raz jako studentka, z ciekawości; drugi - jako bardzo uzależniona od nikotyny 40-latka - miała to być terapia antynikotynowa. Za pierwszym razem hipnotyzer wyłowił mnie spośród innych i powiedział, abym "nie psuła mu roboty". A ja naprawdę chciałam coś poczuć i bardzo się starałam... Za drugim razem dokończył seans, ale na następny już nie zaprosił. Powiedział, że szkoda moich pieniędzy, ponieważ jestem niepodatna na oddziaływanie różnych fal, fluidów, czy czegoś tam jeszcze.Tak więc nie wszyscy mogą doświadczyć odczuć, o których piszesz, Łucjo.
PS: A od papierosów odzwyczaiłam się kilkanaście lat później - jakoś bez okazji i bólu.
__________________
W życiu bywają noce i bywają dnie powszednie, a czasami bywają też niedziele. (Maria Dąbrowska)
|