. . . . . . . . . . . .
Kasztany
Idziemy parkiem, z nami jesień.
Park cały liśmi jest usłany
a pod drzewami, w liściach leżą
brązowe szczęścia- to kasztany.
Ich widok niesie nam wspomnienia
i tamte chwile wciąż pamietam,
jak razem z dziećmi je zbierałem,
by zrobić ludki i zwierzęta.
Poczekaj miła, pozbieramy
spod drzew kasztany i żołędzie
i z nich zrobimy to, co kiedyś,
niechaj jak dawniej znowu będzie.
Może też przy tym usłyszymy
znowu, jak kiedyś zachwyt dzieci.
Mimo, że było to tak dawno
i tamten nastrój w dal uleciał.
Zrobimy znowu nasze ludki
i ustawimy na widoku.
Niechaj przynoszą nam wspomnienia
w miejscu, gdzie był dziecinny pokój.
Ileż to lat już przeminęło.
Wszystko już widać coraz mgliściej.
Spadają lata z kalendarza
niczym jesienne z drzewa liście.
Dziś dzieci mają komputery.
Na świecie zaszły wielkie zmiany
i tylko zawsze tak, jak kiedyś
spadają sobie z drzew kasztany.
A mnie się marzy ciągle jeszcze,
by świat w technice zakochany
pamiętał, że dla ludzi zawsze
nie mniej są ważne też kasztany.
autor:roman
http://plath.pl/wiersz35671.html