Wyświetl Pojedyńczy Post
  #5401  
Nieprzeczytane 28-08-2015, 14:38
estella's Avatar
estella estella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Bory Tucholskie
Posty: 1 726
Domyślnie

Jak dobrze, że z Dusią lepiej Podziwiam, że tak spokojnie godzi się na zabiegi. Mądra kotusia !
Moje na widok transportera wystawionego do pożyczenia znajomej kotce uciekają w najdalsze kąty mieszkania. I to po upływie kilku miesięcy od ostatniego użytkowan; pamiętają!

Halinko, masz rację z sąsiadami. Praktyka bywa różna.
Kiedy nosiłam się z zamiarem wypuszczania moich kotków w nowym miejscu zamieszkania (zachęcana do tego bardzo przez najbliższych sąsiadów), to obeszłam i rozmawiałam też z mieszkańcami sąsiednich domów. Wszyscy mnie zachęcali i uspokajali, że nic moim kotkom tutaj nie grozi, krzywdy nikt im nie zrobi, mogę je wypuszczać.
I od wiosny szaleją, śpią i biegają na dworze. Drzwi otwarte - przychodzą sprawdzić, co robię i przekąsić co nieco. A przed zmrokiem wszystkie już do domu sprowadzam. Bratka nie muszę - on najkrócej bawi się na dworze, chętniej uprawia drzemkę w mieszkaniu (może jemu za gorąco tego lata).
Jednak dwa razy się zdarzyło, że nie mogłam odnależć kocurka. Przeszukiwałam jego ulubione miejsca, brzęczałam kluczami i nic Weszłam w końcu do sąsiedniego ogrodu i tam w gąszczu krzaków dojrzałam czarny kształt zwinięty w kulkę. Ślepka szeroko otwarte, na dżwięk mojego głosu tylko się wpatrywał, ani drgnął. Powolutku wyciągnęłam dłoń, pogłaskałam, wyciągnęłam z krzaków i przytuliłam do siebie. Było dobrze, dopóki nie zbliżyliśmy się do naszego domu. Zaczął piszczeć, wyrywać się, podrapał mi rękę i bluzkę. Doniosłam go jakoś do schodów i tam śmignął błyskawicznie na piętro, byle szybko do mieszkania. A na naszym podwórku gościła pani z sąsiedniego domu z synem, może 12-letnim.
Może 2 dni temu sytuacja była podobna. Szybciej znalazłam Bratusia, a nauczona doświadczeniem niosąc go do domu zasłoniłam jego ślepka ręką. Mniej się wyrywał. A na podwórku byli ci sami goście!
Nie udowodnię, ale myślę, że chłopiec, bez przeszkód ze strony mamy, zrobił sobie zabawę ze straszenia kotka. Bratek jest bardzo bojażliwy, byle co wywołuje jego strach, nawet panikę. Wystarczy jakiś krzyk w jego stronę, czy głośny stuk i Bratek gotów uciec nie wiadomo gdzie.
Okna mojego mieszkania nie wychodzą na podwórko, nie mogę tego sprawdzić. A Bratek kocha wychodzenie z mieszkania, tarzanie się w piachu, drzemkę pod krzaczkiem i gonitwy za motylkami (motylki uciekają, ale moje łamane kwiatki już nie).

Nie mam pomysłu, jak temu zaradzić.
No i tak to jest z sąsiadami - formalnie zgoda, a w praktyce...
Pocieszam się, że w moim domu wszyscy są przyjazni.
Odpowiedź z Cytowaniem