Jeszcze kilka dni temu zapowiadało się ciekawie to zakończenie roku.
A dziś gdy wychodziłam z chałupy było 32C, część osob pozostała w domu itp.
Pojechaliśmy grupą około 90-100 osob. Niestety w skansenie nie ma klimatyzacji,
więc co było do zjedzenia tośmy zjedli, napoje wypili, a wyskokowych mało
kto się odważył wypić, bo sam upał groził nam udarem, nie trzeba było dopalaczy.
Była muzyka i śpiewy.
Potem zaczęło się chmurzyć, to część uczestników ( w tym ja) zwinęła się do domu.
Burza przeszła bokiem, u mnie w gratkowie nie padało. Zabezpieczyłam dobytek przed wichurą
I tak upłynął pierwszy, duszno- upalny dzień lata.Jutro będzie lepiej!
Dobranoc Wszyściuchnym!