Wyświetl Pojedyńczy Post
  #14710  
Nieprzeczytane 20-10-2020, 18:05
ostatek's Avatar
ostatek ostatek jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: Jun 2008
Posty: 4 251
Domyślnie

Z prawdziwą ulgą przyjmuję do wiadomości i wykonania koniec dyskusji z "naczelnym". Tym bardziej, że mój brak argumentów nie jest gorszy niż Jego. Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Przekucie mojego "nie wiem" na "wiem" jest niemożliwe. Po stu latach z okładem mam nieboszczyka (właściwego!) z grobu wyciągnąć i zadać pytanie?? Źródła historyczne są powściągliwe. Znalazłam informacje o epidemiach, liczbie ofiar a nawet o pielgrzymkach i karawakach. O ozdrowieniach ani słowa. Były, nie były?
Politycy nie są moją fobią ani ulubionym tematem. Jednak jeśli na wizji pokazują pobożność, w kampaniach wyborczych podpierają się religią, agitują w świątyniach, ich wyznanie przestaje być sprawą prywatną, staje się publiczną. Kłamca nie jest wiarygodny. Inni mogą spijać obietnice i wierzyć, ja pozostanę nieufna.
Poziomy religii nie są moim wymysłem. Światły ateista na pewno o tym czytał i wie lepiej. Żeby nie wyważać otwartych drzwi nie podaję autorów ani tytułów.
Wchodzenie w kłótnie o pietruszkę nie jest moim ulubionym zajęciem. Cierpię na chroniczny brak wprawy. Dobre rady przyjmuję, tusząc iż są z serca płynące. Napisanie książki nie jest złym pomysłem; zastanowię się, gdy śnieg od świata mnie odetnie.
Naczelnemu pozostaje ignor jako argument ostateczny. Nie mam parcia na szkło, więc ból nie będzie dotkliwy, właściwie żaden. W tym miejscu "naczelny" powinien zakończyć lekturę i przystąpić do działań tj. olewania moich wpisów (niegodnam, oj niegodnam mądrości tutaj serwowanych dotykać). Życzę powodzenia "naczelnemu" i licznym dyskutantom. Uważajcie proszę, czytają Was papieże. I dzięki protekcji naczelnego w homiliach (ups, nie w homiliach - w kazaniach) możecie się znaleźć.

Słowo do Wankabora.
Dziękuję. Nie chcę narzucać obecności, żeby nie narażać się na chęć zaistnienia. Co prawda, pisząc w innych miejscach robię to samo. Milcząc też istnieję, mniej widocznie ale jednak.
Miłuj bliźniego = nie krzywdź.
Przesłania są sobie bliższe niż się wydaje. W gruncie rzeczy znaczą to samo. Nie krzywdź (bliźniego) jak nie krzywdzisz siebie. W kulturze judeo-chrześcijańskiej wystąpiło odwołanie do egoizmu, w gruncie rzeczy każdy po trosze jest egoistą. Wschód (buddyzm ale też hinduizm) od początku nastawiony był na rozwój duchowy, m.inn. na "wykorzenianie ego" będące złudzeniem.
Punktów stycznych chrześcijaństwa z buddyzmem jest więcej. Religie są synkretyczne. W zasadzie każda niesie przesłanie/przykazanie miłości. Miłość, która nie polega na fizycznym pożądaniu. Wzajemny szacunek - określenie trochę marne ale inne nie przychodzi mi do głowy. Łączy nas pokrewieństwo, należymy do tego samego gatunku. Jednocześnie nie wyszliśmy spod matrycy, jesteśmy różni. Nawet pojedynczy osobnik nie jest jednoznaczny. Bywa dobry i zły. Dobro zaś trudne do zdefiniowania, podobnie jak zło. Jestem dobry, bo przeprowadziłem staruszkę przez jezdnię? trochę słabe, nieprawdaż? pomogłem licząc na wdzięczność? jeszcze słabsze! Nie zaszkodziłem choć mogłem?? dobro czy duszny wybielacz? Wiem, wiem, Dalajlama mówił o niemożności pomocy. Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą... często będąc na dnie dostajemy tzw. kopa. Kopiący wierzą w nieustający uśmiech Fortuny acz bywa z tym różnie. Czasem świat się uśmiecha, czasem szczerzy kły. Jedno i drugie nie trwa wiecznie.

Nie krytykuję ani nie umniejszam Twojej filozofii. Szanuję wybór. Dla mnie nauka nie jest bogiem ani nawet bóstewkiem. Jest. Omylna. Błądząca. Dobra i zła, tzn. tak może być wykorzystywana, sama w sobie pozostaje obojętna. Czerpiemy z niej wszyscy, w obydwu aspektach. Ślepa wiara nie zawsze jest bezpieczna, tak myślę. Bezkrytyczna ułatwia, rozgrzesza i jest zaworem bezpieczeństwa. Byłoby fajnie, gdyby się nie zmieniała. A z drugiej strony, zastój intelektualny - koszmar. Ciągle, my ludzie, wiemy mało.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem