Miałam tyle do pisania, a teraz wszystko zapomniałam. Do obiadu jestem żywa, a potem drętwieję z upływem godzin.
Siri, do twarzy Ci w Budapeszcie.
Ewa, też mam dużo zielonego wokół domu, a pod kuchennym oknem to dosłownie na wyciągnięcie ręki rosną tuje. Nie lubię tuj, ale lepsze to niż nic. Przy śniadaniu obserwuję ptaki. Dzisiaj harcowały wróble, przysiadały na parapecie, a jeden nawet parę kroczków zrobił po blacie, 30 cm ode mnie. Wstrzymałam oddech, ale dalej nie poszedł. Ależ to są wesołe ptaszynki!
Dawno nie zaglądałam do bocianów, a tam już wkrótce powinny pojawić się pisklaki.
Idę spać, bo coraz trudniej zebrać mi myśli. Spokojnej nocy!